LOKI - kłamca, oszust, zdrajca i... ostatnia nadzieja Twojego anioła stróża!
Nietypowe śledztwa, dziwne międzygatunkowe przyjaźnie i całe tony niebiańskiej biurokracji... Ot, dzień jak co dzień w pracy anioła stróża.
Wszystko komplikuje się - jak zwykle... - przez Lokiego: cyngla od brudnej roboty, prowodyra i sprawcę niejednego zamieszania. Tym razem nordycki bóg kłamstwa pokaże pełnię swoich możliwości.
Jeśli znasz i lubisz Kłamcę, Stróże sprawią, że polubisz go jeszcze bardziej. Jeśli nie znasz, oto świetna okazja, by zacząć właśnie od tej książki! A jeśli znalazłeś się w grupie, która miała autorowi za złe zakończenie tamtej historii, wiedz, że nic nie kończy się ostatecznie ani tylko na jeden sposób.
STRÓŻE ZMIENIĄ WSZYSTKO!
***
Na początku zasady były proste. Każdy człowiek wierzący w Boga dostawał anioła stróża, a gdy się do niego modlił, ten zyskiwał moc, by udzielić mu swego nadprzyrodzonego wsparcia. Potem jednak wszystko się skomplikowało - ludzi zaczęło przybywać błyskawicznie, ale liczba aniołów stróżów pozostawała stała i wkrótce niewystarczająca. W dodatku Wszechmogący na do widzenia zostawił garść bardzo rygorystycznych zasad. Skrzydlaci, żeby przetrwać i dalej wykonywać swoją pracę, musieli się nauczyć kombinować. A od kiedy pojawił się wśród nich Loki, nordycki bóg oszustów i kłamców, anielskie kombinatorstwo weszło na wyższy poziom. Wtedy niezbędne okazało się stworzenie nowej jednostki do spraw kontroli anielskich nadużyć. Jej organem wykonawczym stała się: W.I.N.A. Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego.
Fragment:
issuu.com/wydawnictwosqn/docs/stroze_issuu
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 384
Bycie aniołem stróżem nie jest łatwą robotą. Kiedyś było łatwiej, jeden człowiek - jeden anioł stróż. Cóż to były za czasy... Niestety wszystko zmieniło się wraz z przybywaniem ludzi, niestety aniołów nie przybywało. Teraz jeden anioł zajmuje się jedną rodziną, a którym z członków rodziny się zajmie, zależy od tego, kto go bardziej potrzebuje, przynajmniej w teorii. Za dużo to pracy dla aniołów stróżów, a jak jest za dużo pracy, to się zaczyna kombinować. W kombinacjach aniołom pomaga Kłamca, nordycki bóg oszustów i kłamców, cyngiel do wynajęcia za garść anielskich piór - Loki. Jak w każdej organizacji, tak i wśród aniołów stróżów musiała w końcu powstać organizacja nadzorująca ich pracę. No i tak powstała WINA (tego się nie odmienia! O czym co chwilę przypominają agenci WIN(y)), czyli Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego. Agenci Butch i Zadra mają za zadanie nadzorowanie aniołów i ukracanie ,,chodzenia na skróty". Na skutek wielkiego nieporozumienia, dziwnych zasad i ton anielskiej biurokracji, do ekipy WINY, no znaczy WINA, przecież tego się nie odmienia!, dołącza komisarz Jakub Ryjek.
Od teraz Butch, Zadra i Ryjek będą wspólnie rozwiązywali sprawy - Zadra i Butch te nadprzyrodzone, Ryjek te bardziej przyziemne.
Na książkę ,,Stróże" składają się cztery opowiadania plus epilog, w którym pojawiają się moi ukochani Chłopcy. ,,Stróże" w zamierzeniu mieli być niskobudżetowym serialem osadzonym w uniwersum Kłamcy, ale skoro wyszła z tego książka, to ja narzekać nie będę.
W opowiadaniach Ćwiek łączy elementy kryminału, fantastyki, dużej dawki popkultury i jeszcze większej dawki humoru (także tego charakterystycznego dla Ćwieka, czyli zgryźliwego) i ironii. Jak to u Ćwieka, całość jest spójna, dopracowana. Loki, gdy się pojawia, mąci wodę, jak to Loki, aniołowie nie są tacy anielscy, na jakich wyglądają, a archaniołowie... ci to dopiero mają za uszami.
Jeśli czytaliście Kłamcę, to Stróże też powinni się znaleźć na waszym radarze, choć bez znajomości Kłamcy też się da przeczytać.
Nieodmiennie i wiernie polecam! I pamiętajcie ,,Cokolwiek zrobisz, WINA jest zawsze po twojej stronie".
"Stróże" opowiadają o aniołach pracujących jako tytułowi stróże oraz o specjalnym wydziale, który kontroluje ich pracę. Mamy tutaj śledztwa, nad którymi pracują aniołowie oraz Loki, który i tym razem z nimi współpracuje. Książka skupia się głównie na skrzydlatych, samego Lokiego tutaj mało. Pojawiają się też inne postaci znane z "Kłamcy", ale i nowe, których losy śledzi się z zaciekawieniem. Książka potrafi wciągnąć już od pierwszych stron i utrzymuje tę ciekawość do samego końca. Stanowi dobrą kontynuację "Kłamcy" i rozwija całe uniwersum w ciekawy sposób.
Kolejny raz nabrałem się na urok osobisty i obietnice Kłamcy. Książka lekka i bezrefleksyjna. Czytasz czasem dobrze się bawisz i zapominasz.
Niezwykła i zabawna książka, która przedstawia nieco inne spojrzenie na chrześcijańską wiarę w Stróży.
Co by się stało, gdyby biurokrację anielską stworzyć na wzór ludzki? No cóż… Zacznie się kombinatorstwo tak charakterystyczne dla człowieka.
Aniołów Stróżów jest za mało, dlatego przydzielani są do całych rodzin i sami decydują, który członek rodziny najbardziej ich potrzebuje. Muszą przestrzegać wielu reguł i w dodatku nie są zdolni do kłamstwa. Ale przecież można ominąć prawdę nie kłamiąc. No właśnie. I tutaj pojawia się Loki. Któż inny, ja nie bóstwo kłamstwa, nauczy anioły ukrywania prawdy. Ale Loki nigdy nie robi tego za darmo. Dba głównie o swój interes.
By zaradzić naginaniu przepisów przez Stróży, powołany został Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego. W skrócie W.I.N.A. W.I.N.A. jest zawsze po stronie twojego Anioł Stróża.
Przy czytaniu książki nie można się nudzić. Towarzystwa dotrzymają nam nie tylko aniołowie z każdego szczebla hierarchii, ale także różnie pogańskie bóstwa, słowiański demon, Dzwoneczek i jej chłopcy, ludzie i omyłkowy święty wciąż żywo stąpający po ziemi. Taka mieszanka gwarantuje absurdalne kłopoty i dobą zabawę.
Czy anioły to cherubinki o błękitnych oczętach i blond lokach, okalających słodką twarzyczkę? Według Jakuba Ćwieka, z pewnością nie. Spójrzcie tylko na okładkę, hmm, fajnie byłoby mieć takiego stróża. Błękitem oczu i blond czupryną może się tu poszczycić tylko Loki, choć do anioła mu daleko, wszak nie bez powodu zwą go Kłamcą.
Książka składa się z kilku opowiadań, które łączą świetnie zarysowane postacie głównych bohaterów, czyli aniołowie Butch i Zadra, komisarz Jakub Ryjek, który przez przypadek został świętym, czy w końcu sam Loki, z nieśmiertelną wykałaczką w kąciku ust. Najważniejszą instytucją czuwającą nad przestrzeganiem prawa jest WINA, czyli Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego. Aniołowie piastujący rolę stróży, niejednokrotnie w dobrej wierze próbują wpływać na życie swoich podopiecznych, mimo, że robić tego nie powinni. Obchodzenia przepisów uczy ich oczywiście Kłamca. Rolą Butcha i Zadry, przy współpracy z Ryjkiem jest wyłapywać takie niesforne jednostki. W końcu każdy stróż powinien pamiętać, że „Wina jest zawsze po Twojej stronie” ;)
Zabawne historie, opowiedziane lekkim językiem, wciągają i wywołują uśmiech, a bohaterowie budzą tylko pozytywne uczucia. To fantastyczna rozrywka, nie tylko dla miłośników fantastyki, więc z pewnością nie poprzestanę na tej jednej pozycji autora i Was również do tego zachęcam.
Ocalony po szturmie na Valhallę Loki - adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców - postanawia przystać do zwycięzców i staje...
Jakub Ćwiek w najwyższej formie! Oto sentymentalna podróż po USA - po miejscach kultowych, zwyczajnych i takich, o których zapomniał świat. Świeży...
Przeczytane:2020-03-21, Ocena: 6, Przeczytałem,
Jakuba Ćwieka zapewne przedstawiać nie muszę, ale zdradzę, że Stróże to mój pierwszy kontakt z autorem. Niezwykle udany kontakt, pragnę dodać, i zapewne nie ostatni!
Stróże to pierwsza część dylogii o tymże tytule oraz dopełnienie i swego rodzaju dodatek dla fanów cyklu Kłamca o bogu kłamstwa, Lokim. Mamy tu cztery opowiadania, w których główną rolę odgrywają dwaj agenci WINA (Wydział Interwencyjny Nadzoru Anielskiego), Butch i Zadra. Obaj, oczywiście, są aniołami mającymi pilnować spokoju oraz przestrzegania kodeksu aniołów stróży, zatwierdzonego przez archaniołów. Niegdyś stróży było więcej, lecz niestosowanie się do regulaminu zdegradowało większość do anielskich chórów i teraz anioł stróż przypisany jest rodzinie, a nie pojedynczemu członkowi. Rodzinie wierzących katolików, pragnę zaznaczyć.
W pierwszym opowiadaniu Pieskie popołudnie komisarz Jakub Ryjek dostaje wezwanie do włoskiej restauracji, gdzie rzekomo gangi mafijne wyrównały rachunki, pozostawiając za sobą bałagan, krew i mnóstwo ciał. Wtedy też po raz pierwszy poznajemy Butcha, rosłego, dobrze zbudowanego anioła WINA, trochę przerażającego. Jako Ryjek próbujemy ogarnąć wręcz nierealną rzeczywistość i dać wiarę czemuś tak nieprawdopodobnemu jak aniołowie, bogowie, etc., a jako Butch szukamy zaangażowanego w dewastację restauracji oraz złamanie kodeksu anioła stróża. Oczywiście, w międzyczasie do opowiadania wkracza Loki, jak zwykle z wrednym uśmieszkiem oraz wykałaczką w ustach, który sporo namiesza, ale również i naprostuje.
Kolejne opowiadania (W drodze, Wściekłość i wrzask, Raj utracony) obfitują dosłownie w feerię wydarzeń. Mamy karambol na drodze, napastowanego przez ojca i jego stróża nastolatka, a także ludzi ginących w niewyjaśnionych okolicznościach, śmiertelników otrzymujących moce, boga szerzącego kult i latające rekiny. Piękne widowisko, którego szybko nie zapomnicie, gwarantuję. Oczywiście, wszystkim okolicznościom towarzyszą niestrudzeni w śledztwie Butch i Zadra - aniołowie na służbie. Bo WINA jest zawsze po twojej stronie.
Najbardziej ze Stróży spodobała mi się kreacja bohaterów. Byli tacy... prawdziwi i różnorodni. Nie nudziłam się w żadnym momencie książki, a postura Lokiego, Butcha i paru innych gagatków (na przykład typowego Janusza na wakacjach all inclusive) często rozśmieszała. Chylę głowę przed Ćwiekiem, mistrzem wartkiej akcji i wymyślnych przekleństw.
Jeżeli ktoś jest fanem fantastyki, Stróże to pozycja obowiązkowa. Zaznaczę również, że na końcu, w epilogu, mamy wprowadzenie do kolejnej części. I powiem, że zapowiada się intrygująco i już się nie mogę doczekać, aż w moje łapki trafi Brudnopis Boga.
W Stróżach jest jeszcze jeden ogromny smaczek, a mianowicie: Scena po napisach końcowych. Przednio się ubawiłam, czytając jak główni bohaterowie z książek Ćwieka (Dreszcz, Chłopcy, Loki) wspólnymi siłami próbują powstrzymać Apokurwalipsę w Jabłonowie Dolnym. Polecam z całego serca!