Wydawnictwo: Białe Pióro
Data wydania: 2017-05-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 193
Kim, do diabła, jest Anita? To osiemdziesięcioletnia kobieta, która tryska niesłychaną energią, siłą i ma głowę przepełnioną niesamowitymi pomysłami. Jej altruistyczna postawa, pewność siebie i umiejętność czerpania radości, nawet z drobiazgów, z pewnością może zawstydzić niejednego z nas.
Żyje bardzo skromnie, wręcz monotonnie, codziennie również opiekuje się mężem w śpiączce. Nie wyobraża sobie, iż mogłaby go oddać do hospicjum, woli sama z nieprawdopodobnym oddaniem wykonywać wszelkie potrzebne zabiegi. Kocha go całym sercem i w głębi duszy, wbrew wszelkim diagnozom, wierzy, że w końcu się obudzi. Kobieta nie zawsze zachowuje się grzecznie, choć jest święcie przekonana, że postępuje słusznie.
Cechuje ją też wścibstwo, ale jest tak serdeczną osobą, iż każdy przymyka oko na tę niegroźną wadę. Jest również niesłychanie sentymentalna, przetrzymuje wszelkie prezenty od męża i inne stare przedmioty, jakie mają dla niej wartość, mimo iż obecnie są już bezużyteczne.
"Ma grubo ponad osiemdziesiąt lat. Nie pamięta szczegółów jubileuszowego przyjęcia urodzinowego, chociaż pamięć ma bardzo dobrą. Czym się zajmuje? Głównie bezinteresownym udzielaniem światu dobra."
Anita to bez wątpienia postać tajemnicza, stopniowo zaczyna opowiadać o sobie, ale potrafi przerwać historię w najciekawszym momencie, pozostawiając swego rozmówcę, jak i czytelnika, w ogromnym niedosycie i osłupieniu. Poznajemy ją pomału, ale z każdą kolejną stroną coraz bardziej skrada nasze serce i wzbudza podziw.
To moje kolejne spotkanie z twórczością Wandy Szymanowskiej i po raz kolejny jestem zachwycona. Książki autorki czyta się niesłychanie lekko i przyjemnie, co nie znaczy absolutnie, iż jej powieści to zwykłe, banalne czytadła. Pisarka ponownie udowodniła, iż potrafi w niesłychanie przystępny i subtelny sposób przedstawić nam ważną, trudną tematykę. Nie boi się ona problematycznych zagadnień, pisze o konsekwencjach wojny, chorobie, rodzinnych problemach a nawet o śmierci.
"Kim, do diabła, jest Anita" tak jak pozostałe pozycje skłania do głębokich refleksji, wywołuje cały wulkan emocji, ale wszystko owiane jest fantastycznym humorem, co nadaje dziełu fascynującego, wyjątkowego klimatu.
Główna bohaterka jest niezwykła, pod wieloma względami powinna być dla nas wzorem do naśladowania. Udowadnia, iż starość nie jest wcale gorsza od młodości. To wyłącznie od naszego podejścia zależy, czy będziemy sprawni i szczęśliwi. Anita uczy nas, jak cieszyć się z drobiazgów, doceniać życie. Zachwyca również swoją bezinteresowną pomocą, jednak falę oburzenia wywołuje zachowanie innych, którzy to bezczelnie wykorzystują. Mamy tu dowód, iż osiemdziesięcioletnia kobieta może być bardziej żywiołowa i uczynna, niż młodzi ludzie, którzy zamiast tryskać energią, starannie hodują swoje lenistwo i czekają aż ktoś wypełni obowiązki za nich.
"Nigdy nikogo, ani niczego nie osądzaj na podstawie wyglądu!"
Wiele negatywnych emocji wywołała we mnie córka Anity, która okazała się jej całkowitym przeciwieństwem. To osoba zachłanna na pieniądze, próżna, stroniąca od jakiejkolwiek pracy. Nie interesuje się ani chorym ojcem, ani opiekującą się nim matką. Myśli tylko o sobie, a by osiągnąć swój cel jest w stanie nawet zaszkodzić rodzicom. To postać, której postępowanie szokuje i oburza czytelnika, a także skłania do zastanowienia się nad własną postawą.
"Czasem spotykasz człowieka pięknego jak tęczowa muszla. Myślisz, że znalazłeś skarb. Rozłupujesz powoli, żmudnie każdego dnia, by się dowiedzieć, że wewnątrz brakuje perły. Trochę sztucznie nabytej masy perłowej na wyściółce. I nic więcej. A taką miałeś nadzieję!"
Powieść pokazuje, iż wygląd czy dobra materialne nie mają wartości, liczy się to, jacy jesteśmy. Uświadamia także , iż starsi ludzie potrafią być równie zabawni czy energiczni jak młodzi, ale również potrzebują przyjaźni i troski, nikt nie powinien być samotny.
"Kim, do diabła, jest Anita" to niewątpliwie niesamowicie prawdziwa i życiowa, ale także lekka oraz przyjemna książka, która łamie stereotypy. Udowadnia, iż to nie wiek nas ogranicza, ale wyłącznie nasze podejście. Ta lektura to skarbnica złotych myśli, ukazanych w niesłychanie łagodny sposób. Trudna tematyka, niezwykła, zaskakująca, niekiedy wręcz szalona bohaterka i fantastyczny humor, bijący niemal z każdego zdania sprawi, iż pozycja pani Wandy skradnie wasze serca! Lekcje, jakie przekazuje nam autorka, przydadzą się każdemu. To powieść, która odmieni wasz światopogląd i przypomni, co tak naprawdę jest w życiu ważne! Gorąco polecam!
"Dbanie o siebie polega na czymś więcej niż na ładnym wyglądzie, moja droga. Dbać o siebie, to znaczy być dobrym przede wszystkim dla siebie."
,,Czerwone szpilki” to ostatnia część trylogii obuwniczej W. Szymanowskiej, traktującej nie o obuwiu, a o stanie ducha kobiety po przejściach. Główna...
Antonina, po trzydziestu latach nieudanego małżeństwa, postanawia uciec ze złotej klatki, w której dała się zamknąć. Przyjeżdża do wsi Ruczaj Dolny, w...
Przeczytane:2019-03-10,
Anita to starsza pani, ale daleko jej jednak do zgarbionych babulinek, jakie podsuwa nam wyobraźnia. Ona cieszy się tym, co jest, a z życia bierze garściami. A jej życie, choć nie było wolne od trosk, jest najlepsze, jakie mogła sobie wymarzyć. A końca nie widać.
Tym, co szczególnie zwróciło moją uwagę w najnowszej powieści Wandy Szymanowskiej jest szczególny sposób przedstawienia tej historii czytelnikowi. Autorka wykorzystuje w tym celu narratorkę, która opowiada o zawiązywaniu się przyjaźni między nią a tytułową Anitą. Z jej relacji wyłania się obraz kobiety niezwykłej, co jednak najciekawsze o samej narratorce nie wiemy praktycznie nic. Choć to ona snuje opowieść, jej osoba od początku ma marginalne, drugoplanowe znaczenie, jeszcze bardziej podkreślające, o kogo rzeczywiście w tej powieści autorce chodziło. Nie kojarzę, kiedy ostatni raz miałam do czynienia z takim zabiegiem, ale ten pomysł przypadł mi do gustu.
Dawno nie spotkałam również takiej bohaterki, jak Anita. Żywiołowej, pomysłowej, pełnej energii, a jednoczenie tak... wiekowej. Bo ona młodość i wiek średni ma już dawno za sobą. Dawno odchowała dzieci, doczekała się wnuków, przeżyła piękną miłość i spełniła marzenia. Co jednaj najciekawsze, wciąż potrafi czerpać radość z życia. Wciąż zaskakuje- pomysłami, siłami, uśmiechem. W powieści Szymanowskiej schyłek życia jest niezwykle barwny, a starość nabiera nowego oblicza. Autorka udowadnia, że mając 80 lat nie trzeba planować pogrzebu, czy zastanawiać się, co będzie po śmierci. Mierzy się z tematem w sposób wojowniczy, walczy ze schematami, rozprawia się ze stereotypami. Starość w tej powieści nie napawa smutkiem i melancholią, wręcz przeciwnie.
Najbardziej jednak spodobał mi się w tej powieści wątek miłosny. Zazwyczaj nie jestem zwolenniczką wielkich miłości w książkach. Właściwie nie pogniewałabym się chyba, gdyby te wątki były bardzo uproszczone lub w ogóle nieobecne. A jednak miłość łącząca Anitę i jej męża zaparła mi dech. Nie mam na myśli romantyzmu, ale dojrzałość, przywiązanie i poświęcenie. Oczyma wyobraźni zobaczyłam w takiej sytuacji moich rodziców, a może nawet siebie ze swoim przyszłym mężem...?
Szymanowska w sposób lekki i umiejętny łączy ze sobą różne tematy, podkreślając tym samym, że często pozornie przypadkowe kwestie mogą świetnie się uzupełniać. Podoba mi się, w jaki sposób pokazała młodość Anity, wskazując na czasy ciężkie, ale i historycznie istotne. W jej książce tematy ograne wciąż są interesujące. A miłość, przyjaźń i pieniądze, których przecież zawsze wszędzie pełno, nie nudzą.
Autorkę kojarzę z trylogii obuwniczej, która przypadła mi do gustu w dużej mierze za sprawą lekkiego stylu. W tym przypadku również mogę mówić o niewymagającym języku, ale mam wrażenie, że został on nacechowany większą dojrzałością i wrażliwością. Powieść czyta się błyskawicznie, przyjemnie, z nutą refleksji.
„Kim, do diabła, jest Anita?” to połączenie tego, co lekkie z tym, co ważne. Istotne tematy w delikatnym, ale dopracowanym wydaniu. Opatrzone urokliwą, kolorową okładką.