Mistrzyni romansów slow-burn powraca z zupełnie wyjątkową historią!
Gracie nigdy by się nie spodziewała, że w swoim ogródku znajdzie półnagiego, niesamowicie seksownego mężczyznę, wydającego się dosłownie nie z tej ziemi. Pewnie ta sytuacja mogłaby wielu wydawać się spełnieniem marzeń, ale dla niej oznaczała głównie kłopoty.
Może dlatego, że ten półnagi nieznajomy okazał się zrzędliwy i gburowaty, czym skutecznie odwracał uwagę od swojej nieziemskiej aparycji. I jakby tego było mało, wcale nie zamierzał opuszczać domu Gracie. Niestety...
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2023-05-25
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 677
Tytuł oryginału: When Gracie Met the Grump
,,Kiedy Gracie poznała Marudę" to książka, która kompletnie mnie zaskoczyła. Znam pióro Zapaty i niezmiennie je uwielbiam, bowiem potrafi ona tworzyć genialne przekonujące i nad wyraz wciągające powieści slow-burn - i ta również do nich należy. Natomiast włączenie elementów z pogranicza fantastyki i sensacji w tej pozycji kompletnie zbiło mnie z tropu, ponieważ nie było to to czego spodziewałam się po tej historii, jak i to, co zwykle czytam. Niemniej jednak z książką spędziłam ciekawy czas, pomimo fabuły osnutej wokół wydarzeń rodem z filmów sci-fi, co dla mnie - nie ukrywam - było największym i jedynym minusem tej historii. Cała reszta jest bowiem doskonała, napisana niezwykle przenikliwie, uroczo, z perfekcyjnie prowadzoną narracją, która idealnie równoważy humor i emocje szalejące we wnętrzu głównej bohaterki. Nie da się nie kochać szalonej Gracie i zrzędliwego Alexa, a ich postaci są skrojone po prostu perfekcyjnie. Wszelkie niuanse umieszczone w tej książce świetnie układają się w całość i nie znajdziemy tu żadnych niejasności, czy braków w fabule. Pomysł na tę opowieść jest nietuzinkowy i nadaje jej oryginalności, co sprawia, że na pewno na długo zagości w czytelniczych umysłach. Dodatkowo jest to prawdziwa cegiełka, a ja wprost kocham takie pozycje, które pozwalają nam na długo gościć w świecie kreowanych postaci. I jedynie ten fantastyczny motyw historii był dla mnie trudny do przełknięcia, lecz tylko dlatego, że cenię książki, które mają w sobie realizm, i to zawsze dostawałam od Zapaty. Jednak jeśli komuś nie przeszkadza taka tematyka powiązana z romansem, to ta książka będzie dla niego czystą perfekcją.
Autorka bestsellerowych powieści slow burn romance Od Lukova z miłością, Wielki Mur z Winnipeg i Kulti! Aurora De La Torre wie, że powrót w rodzinne strony...
Problem z sekretami jest taki, że nigdy nie kończy się na jednym. Luna Allen pracuje w warsztacie samochodowym, wykonując obowiązki sprawiające jej dużo...
Przeczytane:2023-07-17, Ocena: 3, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku,
Gracie Castro ma swoje demony. Swoją historię, która każdego dnia każe jej żyć w niepokoju. I nagle właśnie jej pewnego dnia los zesłał przystojnego aczkolwiek totalnie niemiłego mężczyznę.
Alex jest niezwykły. Przyciąga uwagę ludzi, co nie zawsze jest mu na rękę. Niestety nie grzeszy uprzejmością. Jest arogancki, oschły i marudny.
A to i tak nie koniec zmartwień Gracie. To dopiero początek tego co przyszykował dla niej los.
Kim jest Alex? Jaka jest jego rola w życiu kobiety? A kim ona jest? Co się wydarzy?
Uwielbiam twórczość autorki. Każdą dotąd przeczytaną powieść wspominam bardzo dobrze.
Najnowsza jest zupełnie inna. Superbohater, jaki został zaznaczony w opisie wydawał mi się być inny od tego, co dostałam. Okładki nawet nie wzięłam dosadnie, bowiem uważałam ją za zwykły sam fakt bohaterstwa szeroko rozumianego.
Element fantasy był totalnie nie w moim guście. Nie lubię takich postaci czy to na kartkach powieści czy w telewizji. Nie mój krąg zainteresowań.
Niestety nie mogłam się wciągnąć. Z początku totalnie nie mogłam złapać tej żyłki z przynętą. Nie była kusząca ani fascynująca.
Tak samo jak motyw historii głównej bohaterki. Totalnie moim zdaniem niedopasowany i wyjęty z kontekstu. Dołożony po to, aby było ciekawiej.
Gryzło mi się to strasznie. Może gdyby było odwrotnie, gdyby te wątki zostały pociągnięte i rozbudowane byłoby bardziej dynamicznie i dawką adrenaliny. A tak? Niestety było nudno.
Jeśli natomiast chodzi o bohaterów, to został przedstawiony klasyk w wykonaniu autorki. Ten sam trudny główny bohater, ta sama totalnie przeciwstawna mu główna bohaterka. Cechami zbytnio się nie różnili. Nie było to złe, bo akurat podobało mi się.
Slow Burn zdecydowanie było powolne. Pod koniec, dosłownie kilka stron przed zmianą sytuacji, niestety zaczęło mi się nudzić. I strasznie mało właściwych scen uniesień. Aż chciałoby się więcej. Szkoda, że zostały tak bardzo zminimalizowane.
Niestety uważam, że jest to najsłabsza powieść autorki. Spędziłam z nią kilka dni i ciężko było mi znaleźć odpowiednią motywację by czytać dalej. Znalazły się plusy lecz minusów zdecydowanie było więcej.
Uważam również, że należy wyróżnić sobie własne zdanie, bowiem książka zbiera zupełnie skrajne opinie. Być może wam spodoba się bardziej za co mocno trzymam kciuki.
Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe
#recenzja