Kiedy cię poznałam

Ocena: 4.57 (21 głosów)

Jasmine kocha swoją pracę i dotkniętą zespołem Downa siostrę. Zmuszona do odejścia z pracy stwierdza, że miłość do siostry to za mało, by nadać sens jej życiu. Rozpaczliwie próbuje znaleźć coś, co wypełniłoby bolesną pustkę. W bezsenne noce podgląda sąsiada z przeciwka, Matta Marshalla, znanego radiowego didżeja. Jasmine szczerze nienawidzi go za to, że podczas jednej z audycji nie zareagował na złośliwe komentarze dotyczące osób z zespołem Downa. Zawieszony za wybryki na antenie Matt pije, awanturuje się, jest utrapieniem dla okolicy. Zbieg okoliczności sprawia, że Jasmine coraz lepiej go poznaje i zaczyna po trosze uczestniczyć w jego życiu. Każde z nich zmaga się z innymi przeciwnościami, każde musi pokonać inne problemy, ale ku swojemu zaskoczeniu odkrywają, że mogą być dla siebie wsparciem i że niechęć od przyjaźni dzieli niekiedy tylko jeden krok.

Informacje dodatkowe o Kiedy cię poznałam:

Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2015-05-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788328700208
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: The Year I Met You
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Agata Kowalczyk

więcej

Kup książkę Kiedy cię poznałam

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Kiedy cię poznałam - opinie o książce

Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2019-03-21, Ocena: 4, Przeczytałam, 2019, 52 książki 2019, Obyczajowe,

Główna bohaterka powieści "Kiedy cię poznałam" ma na imię Jasmine, kocha ona swoją pracę i siostrę, która ma zespół Downa. Zostaje zwolniona z pracy i przez rok jest na urlopie ogrodniczym. Jasmine nie jest przyzwyczajona do nicnierobienia i ma nadzieję na to, iż ten rok minie szybko i będzie mogła znowu zająć się swoją pracą. Zbieg okoliczności sprawia, że Jasmine zaczyna lepiej poznawać swojego sąsiada Matta Marshalla, którego szczerze nienawidzi. Ma mu za złe, że nie zareagował na złośliwe komentarze dotyczące jej siostry dotkniętej zespołem Downa.

Jest to powieść, która pokazuje jak niewiele dzieli nienawiść od przyjaźni. Cecelia Ahern porusza tutaj również problem osób dotkniętych zespołem Downa. W powieści można również dowiedzieć się paru rzeczy na temat ogrodnictwa.

Muszę szczerze przyznać, że nie tego spodziewałam się po tej książce. Kiedy się za nią brałam przeczytawszy najpierw streszczenie na okładce nie tego się spodziewałam. Autorkę znam z innych jej powieści takich jak :"Zakochać się", "Skaza", "Doskonała" , "Love, Rosie",  "Dziewczyna w lustrze" i "Lirogon". 

Link do opinii

Poranny, orzeźwiający bieg z psem po pobliskim lesie. Delektowanie się świeżo zaparzoną kawą parę minut przed szykowaniem się do wyjścia. Wieczorny seans filmowy z rodziną w asyście miski popcornu i wizji późniejszego sprzątania narobionego bałaganu. Weekendowe ploteczki przy ciastkach i herbacie w gronie przyjaciółek... Wszystko to powtarzane przez człowieka staje się rutyną. Przyzwyczajeniem, które zakorzenione w nasz harmonogram funkcjonowania staje się nie tylko codziennością, ale również utrapieniem. Przecież wystarczy tak niewiele, aby dotychczasowy rytm życia gwałtownie wytrącił nas z równowagi. Poranny bieg zostanie zastąpiony dłuższym wylegiwaniem się w łóżku z powodu rozkładającej nas grypy. W kuchni zastaniemy puste opakowanie po kawie, bo zapomnieliśmy uzupełnić jej zapasy na ostatnich zakupach. Gwałtowna burza sprawi, że całe osiedle zostanie odcięte od prądu na długie godziny. Przyjaźń zakończy się przez dziwne nieporozumienie... Wielu z nas prędzej czy później by się zdołało pozbierać. Znaleźlibyśmy inne rozwiązania, jednak jak sobie poradzić, kiedy nasza rutyna nie trwa tydzień, miesiąc, pół roku, a... latami?


NO BO TAK SOBIE MYŚLĘ... CZY ISTNIEJE JAKIEŚ ŻYCIE POZA PRACĄ?


W takim paskudnym położeniu znalazła się sama Jasmine. Wyrzucona z pracy przez przyjaciela (czy w tym przypadku można go tak nazywać?), nie była zdolna odnaleźć sobie miejsca nawet we własnym domu. Jej myśli co rusz krążyły wokół niechcianego urlopu ogrodniczego, który spędzał jej sen z powiek. Trudno się nie dziwić. Od ładnych paru, a nawet parunastu lat poświęcała całą swoją uwagę prowadzonym przez siebie projektom, gdzie niesprawiedliwie wydzielała czas między rodzinę a sprawy zawodowe. Taka wielka zmiana mocno na nią oddziaływała. Uważnie przyglądałam się toczonej przez nią walce samej ze sobą. Jasmine na wszelkie możliwe sposoby starała się oswoić ze swoim aktualnym położeniem, lecz – jak to zazwyczaj bywa – nic nie szło tak, jak pragnęła. Zdarzało jej się nawet dokonywać takich wyborów, że na samą myśl o nich można nabawić się migreny, a co dopiero przy wcielaniu tych planów w życie. A kiedy jeszcze doszła do tego dosyć dziwna znajomość z mieszkającym naprzeciw niej aroganckim, kontrowersyjnym didżejem radiowym Mattem... Ojj, przy tej relacji hipokryzja to był chleb poprzedni!

Cytat zamieszczony na okładce wyraźnie mi zasugerował, że pomiędzy tą dwójką może dojść do potwierdzenia tezy, iż „kto się czubi, ten się lubi”. Błędne założenie. Chociaż toczone między nimi wojny mogłyby wskazywać, że ta dwójka ma się ku sobie, to jednak w tym wszystkim kryło się coś zupełnie innego. Wzajemne wyliczanie potknięć. Nerwowe wykrzykiwanie popełnianych na każdym kroku błędów, które mogą nieść ze sobą przykre konsekwencje. Niekiedy poważne, niekiedy przesiąknięte do granic możliwości sarkazmem rozmowy... Wszystko to miało na celu otworzyć obojgu oczy. Zarówno Jasmine, jak i Matt popadali ze skrajności w skrajność, byle tylko zrozumieć, że to życie, które dotąd prowadzili wcale nie było takie piękne. Owszem, nawet wtedy, gdy dokonujemy dobrych wyborów, ktoś lub coś zdoła nam sypnąć solą w oczy, ale oni naprawdę musieli dostać solidną dawką po gałach, aby docenić to, co dotąd mieli. Na szczęście Cecelia Ahern nie sprawiła, że w ciągu paru minut zaczęli naprawiać popełniane błędy. Nawet minimalne zmiany nie zachodziły na pstryknięcie palcami. Stopniowo, krok po kroku Jasmine i Matt uczyli się dostrzegać to, co dotąd było dla nich czymś bezsensownym, niewartym uwagi. I wiecie co? Podobało mi się to. Dzięki temu autorka nadała tej historii autentycznych nut, pokazując również, że nie każda kłoda pod nogami musi nas zmusić do leżenia po zaliczeniu bolesnego upadku. Kto wie, może ten nieprzyjaciel naprawdę był przyjacielem?

W całym tym chaosie popadania ze skrajności w skrajność nie da się nie zauważyć, jak uczucia spacerują między licznymi drobnostkami, niosąc ze sobą ukojenie nie tylko dla bohaterki, ale również dla samego czytelnika – w tym przypadku dla mnie. Miłość zewsząd otaczała Jasmine, oplatała ramionami, starając się ją odseparować od wszelkiego zła i przepełnić optymistycznymi barwami. Chociaż była okazywana na przeróżne sposoby, jednak intencje zawsze były takie same. Tylko czy główna bohaterka zdołała to docenić, a co więcej: zauważyć?


PRZEPRASZAM, ŻE PRZESZKADZAM, ALE... TRACĘ KONTROLĘ!


Nie da się ukryć, że Jasmine, pomimo swojego pracoholizmu, również wiele uwagi poświęcała Heather, dotkniętej zespołem Downa starszej siostrze. Dbała o nią jak mało kto, starając się uchronić przed złem całego wszechświata. Wspierała przy każdym podejmowaniu ważnych decyzji. Aż czasami człowiek mógłby pozazdrościć im tej zażyłości. Tylko że z czasem... zaczęłam odczuwać tutaj nutkę egoizmu. Brzmi to paskudnie, jednak taka jest prawda. Za tą piękną otoczką skrywała się paskudna natura Jasmine. Po utracie pracy musiała gdzieś usytuować swoją chorobliwą chęć trzymania czegoś w ryzach. Zaczęła przypominać nadopiekuńczą matkę, która nie zamierzała pozwolić na to, by jej pociecha stała się samodzielna. Brnęła coraz głębiej w to szambo, powoli w nim tonąc. Natomiast w przypadku Matta było zupełnie odwrotnie. Zamiast skupić się na ratowaniu rodziny, wolał topić swoje żale i niepowodzenia w alkoholu, doprowadzając do nieprzyjemnych konsekwencji. Spotkanie tej dwójki i ich pokręcona relacja wydawały się czymś toksycznym. A najbardziej śmieszyła mnie hipokryzja Jasmine, kiedy pogubiona we własnych sprawach starała się uświadomić sąsiada, że ten stacza się na sam dół, młócąc jeszcze nogami, by go jeszcze pogłębić. Ale właśnie to zetknięcie przeciwstawnych sobie światów miało im przede wszystkim ukazać całą prawdę o nich. Los postanowił zmusić ich do refleksji, z czasem stawiając na ich drodze kolejnych, bardzo istotnych bohaterów: uroczego łowcę głów dla wielkich firm Monday'a, dobroduszny pan Jameson, gburliwy syn Matta, Fionn czy sam ojciec Jasmine i Heather ze swoją nową rodziną. Jedynie jedna z postaci nie pasowała mi w tej całej historii. Kevin. Kuzyn Jasmine i Heather wydawał się na siłę wciśnięty w tę historię. Miałam wrażenie, jakby autorka komuś obiecała stworzenie kogoś takiego i umieszczenie w kreowanych przez siebie światach, lecz on tutaj pasował jak japonki na wypad w góry. Naprawdę, pani Ahern? Naprawdę?


Tak się ładnie złożyło, że to nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością Cecelii Ahern. Już jakiś czas temu zdołałam nadrobić zekranizowaną „Love, Rosie” (gdzie dalej nie rozumiem, czemu zdecydowano się zmienić tytuł) czy też ocenić pierwsze kroki autorki w dystopijnych klimatach, czyli zapoznać się z „Skazą”. Od pewnej osoby usłyszałam, że „Kiedy cię poznałam” wypada nieco słabiej na tle tamtejszych książek, ale... nie mogę się z tym zgodzić. Cecelia Ahern nadal porusza ciężkie tematy w taki sposób, by każdy mógł je poznać od środka i dokładniej im się przyjrzeć. W połączeniu z lekkim piórem wyszło jej dobrze. A nawet bardzo dobrze, bo ponownie przeobraziła pozornie zwyczajną historię w coś, co nadaje recenzowanej przeze mnie powieści świeżości. Mam tutaj na myśli narrację, gdzie główna bohaterka... zwraca się do Matta. Tym samym wchodzimy w skórę ekscentrycznego didżeja radiowego, stając się częścią „Kiedy cię poznałam”. Z początku nieco to dekoncentruje, ale z czasem da się do tego przyzwyczaić i czerpać z tego przyjemność.


Podsumowując, „Kiedy cię poznałam” tylko wydaje się ckliwym romansem. Tak naprawdę ta książka skrywa w sobie bolesną historię, która gra na naszych emocjach i skłania do refleksji, gdzie romantyczne nuty łagodzą bolesne doznania. Cecelia Ahern ponownie pozwoliła mi docenić to, co mam i jestem jej za to ogromnie wdzięczna.

Link do opinii
Avatar użytkownika - monikers_k
monikers_k
Przeczytane:2016-11-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Jedna z moich ulubionych książek autorki. Piękna, mądra, wzruszająca historia, przy której można się pośmiać.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dariaa_13
dariaa_13
Przeczytane:2016-09-06, Ocena: 4, Przeczytałam,
Książka dobra, z mądrym przesłaniem, z życiowymi wskazówkami, jak poradzić sobie, gdy człowiek nagle zabłądzi i nie może znaleźć drogi powrotnej. Niestety historia nie powaliła mnie na kolana, nie skradła mojego serca i na pewno nie będę o niej pamiętać tak długo, jak o "Love, Rosie". Mimo wszystko polecam dla osób, które pragną na chwilę się zatrzymać, odpocząć od stresu, pracy i uświadomić sobie, co jest w życiu najważniejsze.
Link do opinii
Avatar użytkownika - arven1989
arven1989
Przeczytane:2015-09-10, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2015,,
spodziewałam się więcej, książce nie można odmówić przesłania niemniej nie porwała mnie urokiem jak większość książek Ahern
Link do opinii
Avatar użytkownika - dayna15
dayna15
Przeczytane:2015-08-04, Ocena: 3, Przeczytałam, z_52 książki 2015 (181),
Po wzruszającym "P.S. Kocham cię" i przezabawnym "Love, Rosie" wynudziłam się niemiłosiernie czytając "Kiedy cię poznałam". Jasmine przez rok musi przebywać na urlopie ogrodniczym i nie może podjąć w tym czasie innej pracy. Obserwuje swojego sąsiada Matta, którego nienawidzi po tym jak w audycji radiowej wyśmiewał osoby z zespołem Downa. Jasmine bardzo chce chronić swoją chorą siostrę Heather, nie zauważając, że ta doskonale sobie radzi. Bohaterka zajmuje się swoim ogrodem, a rozmowy z Mattem pozwalają jej odnaleźć własne ja. Przynajmniej tak miało być w zamyśle autorki, bo jak dla mnie książka ciągnie się jak flaki z olejem i zdecydowanie jej nie polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - alkatraz
alkatraz
Przeczytane:2015-07-26, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Po genialnej lekturze ,,Love, Rosie" kolejna powieść autorki trochę mnie zawiodła. Po pierwsze, polska okładka jest beznadziejna i nie wiadomo kogo przedstawia. Oryginalna - bez pary na obwolucie lecz widokiem irlandzkich domków jest prawdziwa, ale w Polsce graficy nie wiadomo czym się kierowali, bowiem bohaterka książkowa ma czerwone włosy, a jej opowieść jest kierowana do sąsiada - przyjaciela, którym na pewno nie jest pan z okładki. Po drugie, fabuła była trochę o wszystkim i o niczym, chaos, zbyt wiele niepotrzebnych wątków. Jasmine, która miała aż dwóch wielbicieli, a i tak przespała się z byłym facetem; sąsiad przyjaciel oraz kolejny sąsiad doktor; siostra z zespołem downa, tato z nową rodziną - czytałam o ich przebojach licząc na jakiś element napięcia, punkt kulminacyjny. Książka okazała się być jedną z wielu podobnych - dziewczyna traci pracę, ale znajduje szczęście, odnajduje własne ja. Wszystko super, tym bardziej, że rok czasu miała urlop ogrodniczy, za który jej jeszcze płacili... cóż polscy bezrobotni mogą pozazdrościć Jasmine problemów.
Link do opinii
Avatar użytkownika - takahe
takahe
Przeczytane:2015-06-25, Ocena: 5, Przeczytałam, ... Kate..., 52 książki w 2015 roku,
Świetna książka o przyjaźni z osobą której kiedyś się nie lubiło. Jasmine straciła pracę którą kochała. Ze względu na fakt że obowiązuje ją roczny tzw, urlop ogrodniczy ma ona zbyt dużo czasu. Po sąsiedzku na wprost mieszka również człowiek przebywający na podobnym urlopie. Nawiązuje się pomiędzy nimi przyjaźń chociaż początkowo Jasmine nie przepadała za sąsiadem. Okazuje się że wzajemnie pomagają sobie w tym ciężkim dla siebie okresie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - xrosemarie
xrosemarie
Przeczytane:2015-06-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Uwielbiam sięgać po książki "sprawdzonych pisarzy", czyli takich, których książkę lub książki już czytałam. W przypadku Cecelii Ahern wręcz nie mogłam się doczekać, gdy w moich dłoniach będzie leżała jej najnowsza powieść, która ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Akurat - "Kiedy cię poznałam". Po Ahern oczekiwałam tylko najlepszego, w końcu jak mogłoby być inaczej - "Love, Rosie" absolutnie i nieodwołalnie pokochałam. Jesteście ciekawi jakie jest moje zdanie na temat innego jej dzieła? W takim razie zapraszam do przeczytania mojej recenzji! Trzydziestotrzyletnia Jasmine Butler wiedzie stateczne życie. Lubi być zajęta i oddawać się w pełni swojej pracy. Wszystko układa się wręcz idealnie, ale do pewnego momentu... Bo gdy zostaje zwolniona, nic już nie jest tak kolorowe i perfekcyjne. Jasmine zostaje wysłana na przymusowy urlop roczny, w czasie którego nie może podjąć żadnej innej pracy. Czas ten nasza główna bohaterka przeznacza na spędzanie czasu z bliskimi, a w tym ze swoją starszą siostrą która została dotknięta zespołem Downa. Młoda kobieta jednak nie jest zadowolona z tak dużej ilości wolnego czasu - wręcz przeciwnie - rozpacza, że została bez żadnego stałego zajęcia. Wybiera się ona w metaforyczną podróż ku poznaniu samej siebie i zawarciu bardzo niespodziewanej przyjaźni ze znienawidzonym sąsiadem... Niesamowita historia autorstwa równie niesamowitej i utalentowanej pisarki. Cudownie się bawiłam czytając tak mądrą i tak wartościową powieść, jaką jest "Kiedy cię poznałam". Co mogę więcej rzec - właśnie dla takich książek kocham czytać i czerpię z tego ogrom radości. Już po drugiej powieści Cecelii Ahern, którą przeczytałam mogę zdecydowanie stwierdzić, że jej twórczość jest pełna istotnych przekazów. Przekazów, których nie wolno ignorować i trzeba wziąć pod uwagę. W życiu nie liczy się tylko praca. Nie można oceniać ludzi na podstawie pobieżnych spojrzeń albo jednej sytuacji - tutaj idealny przykład nieco zagubionego Matt'a oraz Heather, która cierpi na zespół Downa. Zazwyczaj takie osoby ocenia się na podstawie wyglądu albo utartych i bolesnych stereotypów. Kiedyś gdzieś usłyszałam, że nikt jednak nie kocha tak mocno, jak dotknięci zespołem Downa i po lekturze tego dzieła mogę stanowczo z tym stwierdzeniem się zgodzić. Nigdy nie jest za późno na szczęście i odkrycie samego siebie. Właśnie to (i prawdopodobnie jeszcze o wiele więcej, czego nie wyłapałam) udowadnia Cecelia Ahern. Przez te wartości jej książka nabiera wręcz moralizatorskiego klimatu, który już w "Love, Rosie" bardzo przypadł mi do gustu. "Kiedy cię poznałam" to jedna z tych mądrych i wartościowych książek, po których przeczytaniu czytelnik w pewien motywujący sposób czuje się podbudowany do działania, do zrobienia czegoś konkretnego ze swoim życiem. Prawda jest taka, że każdy z nas jest kowalem własnego losu i może go odmienić, do tego wystarczy szczypta pomysłowości i wyobraźni. W czasie lektury nieraz się śmiałam, nieraz czułam się wzruszona, ale zdecydowanie ciągle towarzyszyło mi napięcie. Twórczość Cecelii Ahern to idealny sposób na spędzenie wieczoru lub dwóch, ja już zdałam sobie z tego sprawę... Pytanie, czy Ty - mój drogi czytelniku - też? "Kiedy miejsca przeznaczenia nie znamy, możemy docenić samą podróż."
Link do opinii
Avatar użytkownika - SophieSalvatore
SophieSalvatore
Przeczytane:2015-05-25, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Trzydziestokilkuletnia Jasmine właśnie została zmuszona przez współzałożyciela swojej firmy do odbycia rocznego urlopu ogrodniczego. Wydaje mi się, że wiele osób nawet ucieszyłoby się z takiej możliwości. Wyobraźcie sobie, że dostajecie 12 miesięcy płatnego urlopu.. ja bym powiedziała, że żyć i nie umierać. Niestety nasza bohaterka jest odmiennego zdania. Dla Jasmine praca to prawie całe życie, prawie bo druga połowa jej żywota to opieka nad niepełnosprawną siostrą Heather. Jasmine, gdy już znudziły jej się spotkania z koleżankami i rodziną, postanawia odstresować się trochę na ogrodzie. Tak, własnie! A kiedy już tak spędza czas przed domem zaczyna coraz bardziej dostrzegać sąsiada z naprzeciwka - Matta Marshalla. Matt jest popularnym prezenterem radiowym, dość ekscentrycznym. "Kiedy Cię poznałam" to książka, której fabuła toczy się powoli, zgodnie z porami roku. Natura odgrywa w tej pozycji nie małą rolę, gdyż poniekąd odzwierciedla stan emocjonalny Jasmine. Autorka po raz kolejny zastosowała niebanalną formę narracji. W książce główna bohaterka opisuje wszystko ze swojej perspektywy i zwraca się bezpośrednio do Matta. Z tego względu czytelnik jak gdyby wchodzi w skórę niesfornego sąsiada naszej bohaterki. (...) Podsumowując "Kiedy Cię poznałam" to przeurocza powieść w sam raz na jedno czy dwa zaczytania. To książka, która być może zmotywuje niektórych do działania lub zmian w swoim życiu. Pamiętajcie, że praca to nie wszystko i należy mieć jakaś alternatywę. Na całość recenzji zapraszam na bloga : http://recenzje-sophie.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - kawusiaaa
kawusiaaa
Przeczytane:2015-05-21, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 100 książek na 2015 ,

Nie od dziś wiadomo, że najlepszym lekiem na postępujące problemy, codzienne smutki i smuteczki jest praca i ciągła aktywność. Nieustanne działanie, podejmowanie nowych, absorbujących wyzwań, skraca bowiem do minimum nasz czas, przeznaczony na chwilę refleksji i zadumy. Nic więc dziwnego, że praca zawodowa staje się dla wielu jedyną formą ucieczki, swoistą obronną zaporą, odgradzającą nas od wszystkiego, co niewygodne i trudne. I choć problemy, z niezwykłą starannością, zamiatane są pod przysłowiowy dywan, to jednak tylko z pozoru są niewidoczne dla ludzkiego oka. Z dnia na dzień bowiem, z małych i nic nieistotnych spraw i błahostek, problemy piętrzą się coraz wyżej, urastając rozmiarem do życiowych tragedii. Przymusowy urlop może nie tylko zatrzymać nas na chwilę w tym nieustannym, bezcelowym biegu, dając niezbędną chwilę na złapanie oddechu, ale przede wszystkim pozwala otworzyć dotychczas zasklepione oczy, pozwalając docenić niezwykły dar, jakim jest nasze życie. Ale zacznijmy może od początku... Jasmine uwielbia swoją pracę! Trzydziestotrzyletnia kobieta, od wielu lat bowiem oddana w pełni obowiązkom zawodowym, odnosi kolejne sukcesy, stając się wzorem dla wielu innych pracoholików. Jej pokaźny zawodowy dorobek, nie przedkłada się jednak na życie osobiste, w którym panuje ciągły marazm i widoczna posucha. W codziennym biegu, w którym na pierwszy plan wysuwa się nie tylko własna praca, ale również opieka nad starszą siostrą - chorą na zespół Downa dziewczynę, nie ma miejsca na miłosne utyskiwania czy romantyczne uniesienia. Nic więc dziwnego, że niespodziewany przymusowy urlop ogrodniczy, uniemożliwiający Jasmine przez najbliższy rok podjęcie pracy w konkurencyjnej firmie, staje się dla niej prawdziwą katorgą, w której przede wszystkim znajduje wreszcie czas na osobiste przemyślenia. Kobieta, zamknięta w ścianach swojego domu, znudzona i bierna w swym działaniu, nie potrafi wypełnić swojej nowej codzienności pożytecznymi i rozwijającymi obowiązkami. Dziewczyna, choć wcześniej nie przejawiała chęci bliższego poznania własnych sąsiadów, teraz zaczyna czerpać dziką przyjemność z podglądania ich przez przez własne okno. Idealnym obiektem pod jej codzienne obserwacje w bezsenne noce, zdaje się być znany prezenter radiowy- Matt Marshall - człowiek wybuchowy, nieokiełznany, znany przede wszystkim z niewyparzonego języka i kontrowersyjnych wypowiedzi. Jasmine, choć nienawidzi sąsiada za pewną audycję, w której wyśmiewał się z osób z zespołem Downa, z każdym kolejnym dniem dostrzega pewną zażyłość, która zdaje się ich nieuchronnie z sobą łączyć. Matt, za kontrowersyjne wystąpienie w radiu, zostaje bowiem również zawieszony w obowiązkach i zmuszony do urlopu. Sąsiedzka niechęć stopniowo zostaje wyparta, ustępując miejsca nie tylko ciekawości, ale i wzajemnego zrozumienia... Uwielbiam twórczość Ahern! Irlandzka autorka, jak żaden inny twórca, z pozornie zwykłego tematu, potrafi stworzyć niezwykłe i ujmujące wyobrażenie codzienności, nieubrane w barwy szarej powszedniości, ale przyozdobione rozgrzewającą serca magią i ciepłem. Ahern, po raz kolejny udowadnia, jak genialną obserwatorką życia pozostaje, przelewając prawdziwe emocje i uczucia w stworzone przez siebie postacie. Na przykładzie głównej bohaterki, autorka dotyka bezpośrednio tematu kariery zawodowej i związanego z nim wyścigu szczurów. Praca po godzinach, choć gwarantuje prestiż i pieniądze, hamuje również rozwój duchowy, utrudnia eksplorację życia. Posługując się metaforą barwnego ogrodu, który główna bohaterka zastąpiła niegdyś dostojną szarością kamienia, autorka przemyca prawdę o bezcelowości ciągłego biegu za karierą. Otaczający dom bohaterki kamień, jego gruba i nieprzepuszczalna powierzchnia, to symbol jałowego życia, w którym nie ma miejsca na realizację własnych marzeń, a miłość i uczucia zostały wyparte przez szarość i prozę życia. Dopiero przymusowy urlop, pozwala Jasmine spojrzeć na własne życie z zupełnie innej perspektywy. Przez pryzmat własnych obserwacji, dokonuje zmian w swym życiu, zaczynając od zwykłego trawnika, który staje się symbolem ideologicznych rewolucji. Cecelia Ahern, poprzez drugoplanową postać - zmagająca się z zespołem Downa Heather, stawia w zupełnie nowym świetle istotę tej choroby. Autorka udowadnia, że osoby chore, choć fizycznie niepełnosprawne, duchowo są o wiele bardziej rozwinięte od zdrowych osób. Istniejące w ludzkiej świadomości przekonanie, o nieporadności i upośledzeniu osób cierpiących na Downa, stworzyło niepotrzebną barierę, a przede wszystkim wykreowało mylny obraz słabych i chorych ludzi, którzy w codziennym pędzie życia, nie są wystarczająco silni, by zmierzyć się dzielnie z własną codziennością. Na przykładzie Heather, autorka udowadnia, że osoby z dodatkowym chromosomem, wcale nie muszą być skazane na życie w cieniu własnej choroby, wystarczy mądra i dojrzała postawa społeczeństwa, by widmo niepełnosprawności i niedomagania, ustąpiło miejsca prawdziwej pasji życia. ,,Kiedy cię poznałam" to lektura, która za fasadą banalnej historii, kryje niegasnące źródło życiowych rad i mądrości. Książka, która wypełnia serca optymizmem i wiarą w dobro drugiego człowieka. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Missy
Missy
Przeczytane:2015-05-09, Ocena: 6, Przeczytałam,
Powszechnie wiadomo,że aby coś zyskać trzeba najpierw coś stracić. Jednak 33-letnia Jasmine dostrzega,że w swoim życiu poniosła aż nadto strat,jak na swój wiek.Z żalem w oku patrzy na swojego 63-letniego ojca,który opiekuje się swoją czteroletnią córką z drugiego małżeństwa Zarą i przeżywa ojcostwo na nowo.Gdyż ona i jej siostra Heather takiego dzieciństwa nie miały.Ojciec był w ich dzieciństwie raczej duchem,a nie troską,opieką i miłością,tak jak obecnie.Okrutny rak piersi odebrał jej matkę, kiedy wchodziła w dorosłość,której mama powinna być częścią,opieką i drogowskazem.W wieku dziewiętnastu lat musiała być sama dla siebie życiową opoką i drogowskazem.Choć Jasmine ma starszą nie mogła jak większość nastolatek poutyskiwać i szczerze ponarzekać na nią... Bo Heater jest cudowna pod każdym względem i nie zamieniła,by ją na ŻADNĄ INNĄ SIOSTRĘ,ale ma zespół Downa...Po śmierci mamy Jasmine musiała stać się dla niej podwójnym wsparciem. Na szczęście,bohaterka nie jest typem kobiety,która chowa się z problemami pod kołdrą i wypłakuje sobie oczy.Jasmine jest singlem,a także klasyczną biznes Woman,bo przecież nic nie trwa wiecznie - odeszła mama,odszedł ukochany dziadek,wszyscy kiedyś umrzemy,więc zachłannie trzeba czerpać z niego garściami,obsesyjnie działać i trwać...A w tym wszystkim każdego dnia starać się, być jak najlepszą siostrą dla Heather...Reszta życia, to po prostu niezbyt ważny drugi plan. Pewnego dnia życie życie przedsiębiorczej dziewczynie śmieje się prosto w twarz i okrutnie macha tabliczką z napisem:STOP przed oczami.Traci pracę.Dni wloką się niemiłosiernie życie zmieniło obrót.Mieszka na osiedlu pełnym dobrodusznych staruszków,z jednym młodszy,lecz bardzo irytującym sąsiadem,oblegają ją koleżanki z ustabilizowanym życiem rodzinnym-pełnym kupek i kaszek niemowlęcych...Swoją uwagę obsesyjnie skupia, więc nad siostrą,ale okazuje się,że Heather jak na niepełnosprawną osobę radzi sobie zaskakująco dobrze bez pomocy siostry.Jasmine odwraca głowę i widzi,że jej życie wygląda,jak rozkopany za domem ogród.Ma wrażenie,że jej życie oznaczają tabliczki z nakazem : Uporządkuj swoje życie.Dotąd silna i niezależna,pomagająca wszystkim sama potrzebuje pracy,a nade wszystko pomocy.Może znajdzie ją w nielubianym,ekscentrycznym sąsiedzie,a może zjawi się ktoś zupełnie inny...???O tym musicie przeczytać już sami. To ciepła opowieść o...siostrzanej miłości,rodzinnych więzach i potrzebie bliskości.Tak naprawdę, to książka o ważnych wartościach o,które walczymy i zabiegamy przez całe życie,a czasami zapominamy w szarzyźnie i prozie dnia codziennego To najnowsza książka C.Ahern "Kiedy cię poznałam.",w której bez lukru i patosu,a z nutką humoru przeczytamy o najważniejszych życiowych wartościach.To jedna z tych książek,w której każdy znajdzie coś dla siebie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2015-05-03, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
Twórczość Cecelii Ahern miałam okazję poznać dopiero w styczniu tego roku, kiedy to przeczytałam "Love, Rosie". Po świetnej lekturze, myślałam że poznam też inne powieści autorki i los przyniósł mi "Kiedy cię poznałam". Czy kierując się jedynie znajomością "Love, Rosie" podjęłam dobrą decyzję, chcąc kontynuować przygodę z Ahern? Zachęcam do poznania mojego zdania przenosząc Was do Irlandii. Ona. Jasmine, ma trzydzieści trzy lata, mieszka w Dublinie i właśnie została zwolniona z pracy. Swoją karierę zaczynała jako księgowa. Jednak szybko założyła swoją firmę a kiedy ta odniosła sukces, ktoś ją kupił. Podobnie było z drugim pomysłem. W przypadku trzeciego, już w fazie początkowej Larry został wspólnikiem Jasmine. Przez cztery lata prowadzili firmę Idea Factory - Fabryka Pomysłów, która pomagała firmom wprowadzać innowacje. Co więc sprawiło, że Larry nie chciał już pracować z Jasmine? Ona chciała po raz kolejny sprzedać swoje "dziecko" a on chciał firmę rozwijać a już na pewno zatrzymać. W życiu Jasmine ważniejsza od pracy jest tylko siostra - Heather, która jest wprawdzie rok starsza, ale ma zespół Downa. Kiedy były nastolatkami ich matka zmarła na raka a ojciec już od dawna szukał pociechy u innych kobiet. Musiały radzić sobie bez niego. A teraz on ma nową żonę i trzyletnią córeczkę Zarę. Nigdy nie lubił przychodzić na grupy wsparcia, które były organizowane dla Heather, a niezmiernie pomagające jej w planowaniu sobie zajęć w życiu. Cóż, to zwykle kobiety muszą sobie radzić, nawet w najtrudniejszych sytuacjach, niezależnie od wszystkiego - musimy. Teraz Jasmine ma roczny urlop ogrodniczy. To sprawia, że ma czas dla przyjaciółek, które właśnie stały się matkami, dla Heather, Zary. Bezczynne siedzenie jest okropne, dlatego Jasmine podejmuje się trudnego zadania - zamierza przywrócić swój ogród do postaci zielonej krainy, bo ta kamienna wersja nie komponuje się z sąsiedzkimi. Kobieta ma też czas na podglądanie sąsiada z naprzeciwka, z którym dzielnie obniżają średnią wieku na swojej małej uliczce. On. Matt Marshall, znany didżej radiowy, mieszkający wraz żoną i trójką dzieci naprzeciw Jasmine. Za swoje niewłaściwe zachowanie został zawieszony, co sprawia że nadużywa alkoholu i stawia go ponad rodzinę. Dlatego żona postanawia się wyprowadzić wraz z dziećmi do rodziców. Woli to niż ciągłe wysłuchiwanie nocnych awantur męża, jego łomotanie w drzwi i alkoholowy odór. Matt podpadł Jasmine jedną z audycji, w której nie zareagował na złośliwe komentarze dotyczące osób z zespołem Downa. To uderzyło i zabolało, choć na szczęście Heather tego nie słyszała. Co sprawiło, że tych dwoje zaczęło być dla siebie wsparciem? Że zaczęli rozumieć wzajemnie swoje życie? Wprawdzie z wrednymi i złośliwymi komentarzami Matta i postawą lwicy Jasmine (w stosunku do relacji Matta do Heather), ale zawsze to lepsze niż tylko podglądanie się wzajemnie przez firanki w oknach. Otóż oboje, dzięki nadmiarowi wolnego czasu, mogli poświęcić drugiemu chwilę, na jakże istotną rozmowę. Mimo, że każde miało inne problemy, inne priorytety i inne plany na przyszłość, powoli stawali się dla siebie podporą i obdarzali przyjaźnią. Czasami musieli pójść razem z kondolencjami, innym razem na casting a kolejnym pili przy stoliku przed frontem domu Matta. Choć prawda jest taka, że albo pił Matt albo Jasmine... Duży udział w ich relacjach i wydarzeniach między dwójką głównych bohaterów mieli sąsiedzi (głównie Doktorek), kuzyn Jasmine, jej siostra oraz pewien łowca głów - Monday, który to nieźle namiesza w życiu Jasmine, nie tylko swoim imieniem. A co mogę powiedzieć o fabule? Tak naprawdę to książka jest uboga w adrenalinę, wydarzenia czy zwroty akcji. Nie mogę powiedzieć, że coś się dzieje, bo poza tym że ktoś stracił pracę, Heather wybiera się na weekend z chłopakiem, sąsiadka ma wylew a przed domem Marshalla koczują fotoreporterzy to nic się nie dzieje. Jasmine tworzy ogród, boryka się z problemami siostry, jej kolorowymi Kręgami i swoim brakiem pracy. Zajmuje się bardziej kłopotami i życiem sąsiada niż własnym. Jej nudnawe życie ubogaca nieco pojawienie się Monday'a. Sąsiad też bardziej uczestniczy w jej życiu i jej siostry niż próbuje zająć się ratowaniem małżeństwa i polepszeniem relacji z dziećmi. Po uroczej i na długo zapadającej w pamięć lekturze "Love, Rosie" czuję się oszukana i nienasycona. Nie wiem co autorka miała na myśli pisząc tę książkę, ale do mnie nie trafiła. Nie lubię książek o niczym a ta właśnie takie wrażenie na mnie wywarła. Owszem, nie mówię że nie porusza ważnych tematów, jest i zespół Downa, i alkoholizm, i utrata pracy, i samotność, i jeszcze odejście żony. Ale moim zdaniem to tematy niejako poruszone w ogólnym zarysie fabuły, powinny być podparte akcją. Wiele jest książek, które mają świetną fabułę a jednocześnie poruszają ważne kwestie. Autorka, mimo mojego niezbyt euforycznego podejścia do "Kiedy cię poznałam", nie zostaje skreślona z mojej listy lubianych pisarek. Wciąż zamierzam sięgnąć po jej debiut. A czy polecam niniejszą powieść? Pewnie, przecież nie każdy musi mieć takie samo zdanie jak ja. Każdy z nas lubi inną twórczość i myślę, że propozycja na lekturę opisana dziś przeze mnie, zostanie z radością przyjęta przez innych czytelników.
Link do opinii
Avatar użytkownika - awiola
awiola
Przeczytane:2015-05-05, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015, Mam,
"Żeby pofrunąć, trzeba najpierw oczyścić skrzydła z gówna. Pierwszy krok: rozpoznać, co jest gównem. Zrobione". W czasach szkoły średniej czytałam wszystkie obowiązkowe lektury, jednak na palcach jednej ręki jestem w stanie wyliczyć cytaty z tych książek, które szczególnie utkwiły mi w pamięci. Jedną z takich lektur jest przypowiastka Woltera pt. "Kandyd", która zawiera znane wielu czytelnikom zdanie, będące punktem wyjścia do wielu interpretacji, a mianowicie: "Trzeba uprawiać swój ogródek". Myśl ta w mojej opinii idealnie koresponduje z najnowszą powieścią Cecelii Ahern, którą przeczytałam w jedną noc. Mówię Wam, było warto. Cecelia Ahern - któż nie zna tej irlandzkiej pisarki, która zadebiutowała w 2004 r. powieścią pt. "PS. Kocham Cię", na podstawie której w 2007 r. powstał kasowy film z Hilary Swank i Gerardem Butlerem w rolach głównych. Książka została wydana w czterdziestu krajach świata, stając się międzynarodowym bestsellerem. Autorka jest także producentką serialu komediowego telewizji ABC - "Samantha Who?". Jest szczęśliwą mamą dwójki dzieci. Jasmine zostaje zwolniona z pracy, otrzymując tzw. urlop ogrodniczy, czyli niemożność podejmowania pracy przez rok z równoczesnym otrzymywaniem pensji przez ten czas od poprzedniego pracodawcy. Wolny czas, jaki nagle zostaje oddany jej do dyspozycji, wykorzystuje na podglądanie w bezsenne noce swojego sąsiada Matta, kontrowersyjnego radiowego didżeja. Jasmine nienawidzi sąsiada za pewną audycję, w której wyśmiewał się z osób z zespołem Downa. Z czasem jednak wszystko zaczyna ulegać diametralnej zmianie. "Kiedy cię poznałam" to książka ukazująca, jak pokręcone koleje losu może zgotować nam samo życie. Główna bohaterka bowiem nigdy nie spodziewałaby się, że może połączyć ją jakakolwiek więź z człowiekiem, którego szczerze nienawidziła, i którym po prostu pogardzała. Cecelia Ahern bez zbędnego patosu, bez tworzenia sztucznych relacji czy mało realistycznych wydarzeń, ukazała proces budowania przyjaźni, wsparcia dla drugiego człowieka pomimo istnienia osobistych uprzedzeń. I muszę przyznać, że historia Jasmine i Matta, pełna dowcipu, śmiesznych dialogów i sporej dawki optymizmu, zwyczajnie mnie wzruszyła. Autorka bowiem pokazała mi to, co w ludziach najlepsze - współczucie, empatię, chęć pomocy oraz potrzebę zmian i osobistego rozwoju. Pomogła mi także utwierdzić się w przekonaniu, że ludzie mogą się wzajemnie wspierać i przyjaźnić, pomimo tylu znaczących różnic. I takie oto optymistyczne przesłanie wyniosłam z tej właśnie powieści. Cecelia Ahern na przykładzie dwójki sąsiadów mieszkających naprzeciw siebie pokazała także coś jeszcze - zgubne skutki współczesnego biegu za karierą, marzeniami itd. Skutki powodujące to, że nie zauważamy, czym stało się nasze codzienne życie. Jasmine zaczyna bowiem dostrzegać jałowość swojej egzystencji dopiero wtedy, gdy mimowolnie zostaje wyłączona z wyścigu szczurów. A przejrzeć na oczy pomaga jej własny trawnik, który kiedyś zastąpiła płytami z kamienia. Bohaterka zaczyna myśleć, i zaczyna budować swój ogródek od podstaw. Wraz ze zmianą podejścia do życia Jasmine, w końcu na jej kawałku ziemi pojawia się trawa. Jałowe życie zaczyna się zmieniać, podobnie jak jej ogródek. To piękna i niezwykle trafiona metafora, która zmusza do głębokiej refleksji nad tym dokąd zmierzamy, jakimi środkami próbujemy dojść do wyznaczonego sobie celu i jaki cel chcemy osiągnąć. Ogródek głównej bohaterki to znakomity symbol wewnętrznego odrodzenia. Na łamach książki pojawia się także drugoplanowa bohaterka, która wzbudziła we mnie wiele sympatii i zarazem podziwu. Heather - starsza siostra Jasmine, zmagająca się z zespołem Downa, którą główna bohaterka stara się chronić przed całym złem świata. Cecelia Ahern zaakcentowała w swojej powieści istotę tej choroby, odbiór takich ludzi przez społeczeństwo, a także wykreowała postać, której nie da się nie polubić. W zasadzie kreacja Heather, wyjątkowej melomanki to dla mnie najlepsza kreacja w całej książce. Cecelia Ahern w każdej swojej powieści potrafi wzbudzić we mnie pełną paletę uczuć. Wpływ na taki stan rzeczy mają z pewnością ciekawa fabuła, świetne kreacje bohaterów a także pierwiastek nostalgii. Cieszę się, że udało mi się przeczytać kolejną książkę tej irlandzkiej pisarki. Po raz kolejny bowiem, wyniosłam z niej wiele potrzebnych mi w codziennym życiu myśli.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Aga25
Aga25
Przeczytane:2015-04-27, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki w 2015 roku,
Za każdym razem kiedy sięgam po książkę Ceceli Ahern odnoszę wrażenie, że trafia do mnie w określonym czasie, jakby miała coś przekazać i uzmysłowić. Tak naprawdę nigdy nie wiem czym "tym razem" autorka mnie zaskoczy, wiem tylko jedno, że po zakończeniu lektury głowę będę miała pełną wskazówek, pewnych mądrości dotyczących własnego losu. Bo każda książka wychodząca spod pióra Ahern ma za zadanie otworzyć czytelnikowi oczy na różne aspekty życia. Poznajemy dwójkę sąsiadów. Jasmine oraz Matta. Oboje znaleźli się na tak zwanych życiowym zakręcie, albo zatrzymali. Ona została zwolniona z pracy, a żeby było trudniej zmuszona do rocznego "urlopu ogrodniczego", On natomiast w wyniku kontrowersyjnego wystąpienia na antenie w sylwestrową noc został zawieszony w obowiązkach. Teraz czeka na decyzje szefa, jednak zdaje sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. Jasmine uważała się za kobietę sukcesu. Praca, którą do tej pory wykonywała dawała wiele satysfakcji. Nie miała czasu na życie prywatne, na sąsiedzkie pogaduszki. Była zapracowana, co sprawiało jej niebywałą radość. Teraz gdy musi być w domu uświadomiła sobie, że wiele rzeczy na które do tej pory nie zwracała uwagi ingeruje w jej życie. Znajomi, którzy nagle z troski proszą by została matką chrzestną ich nowonarodzonych pociech. Sąsiad, który praktycznie co noc awanturuje się na swoim podwórku. Kobieta go nie lubi, od dawna. Fakt, że prowadził kontrowersyjne programy w radio to jedno, ale sprawa dotycząca osób dotkniętych zespołem downa i tego w jaki sposób rozegrała się rozmowa ze słuchaczami zbulwersował Jasmine. Poczuła się osobiście dotknięta, ponieważ jej ukochana siostra Heather urodziła się z zespołem downa. Dla Jasmine zawsze była i jest kimś najwspanialszym. Czuła się dumna mając u boku siostrę, która mimo swej przypadłości potrafi być tak wyjątkowa. Po feralnej audycji, znienawidziła sąsiada, który okazał się być aroganckim i nieczułym stworzeniem. Los jednak spłatał figla i ku jej niezadowoleniu postawił na drodze, a raczej przed oknem awanturującego się Matta. Z biegiem dni nieświadomie zacznie uczestniczyć w życiu jego oraz reszty sąsiadów. Co z początku wydawać się będzie męczące i nawet irytujące, lecz z biegiem czasu Jasmine zacznie zmieniać swoje nastawienie, nie tylko do sąsiadów... Zagłębiając się w lekturę w mojej głowie rodziło się wiele pytań, dotyczących sposobu w jaki została skonstruowana narracja oraz cel zwracania się Jasmine do pewnej osoby. Zastanawiałam się dlaczego zaczęła od wspomnień z dzieciństwa trochę dla mnie niezrozumiałych. Na co chciała autorka zwrócić uwagę czytelnikowi. Długo wgryzałam się w fabułę, przemyślenia Jasmine, jej poglądów i sposobu kontaktowania z innymi. Od razu w oczy rzuciła się nadopiekuńczość w stosunku do starszej siostry Heather, która mimo zespołu downa bardzo dobrze odnajdywała się w świecie i radziła z przeciwnościami losu. Odnosiłam wrażenie, że to Jasmine jest bardziej wyczulona na przykrości jakie mogłyby stanąć na drodze siostry. Za wszelką cenę próbowała uchronić ją przed problemami z którymi nie jeden raz będzie musiała się zmierzyć. Muszę przyznać, że Heather wywoływała we mnie masę pozytywnych uczuć. Nie dlatego, że jej siostra tak dobrze zawsze o niej mówiła, ale sposób bycia, powodował, że od razu czuło się do niej sympatię. Przez długi czas widzimy bohaterów oczami Jasmine, przez co razem z nią pałamy antypatią, do tych ludzi, którzy niekoniecznie zasługują na niechęć. Dopiero podczas rozwoju dziwacznej znajomości z Mattem ewoluujemy, możemy zobaczyć, że osoba wcześniej będąca niezbyt pozytywna z innej perspektywy zyskuje. Każde z nich zostało zmuszone do zatrzymania się na pewnym etapie swojej drogi. Mimo mieszkania obok siebie przez wiele lat, spotkali się dopiero w wyniku własnych niepowodzeń. Mieli różne problemy, ale to właśnie one zbliżyły ich do siebie, pozwoliły by jedno mogło pomóc drugiemu. Początkowa niechęć przerodziła się w silną emocjonalną więź. Mimo wielu sporów byli dla siebie oparciem. Wbrew wszystkiemu to nie relacje między tym dwojgiem są głównym elementem fabuły. Ahern zmusza odbiorcę by wraz z Jasmin przechodził przemianę, zastanowił się nad sobą, przyjrzał się jej poczynaniom, może nawet odnalazł w którymś momencie siebie? Często bywa, że aby zrobić krok do przodu, trzeba się o kilka cofnąć. By zrozumieć popełnione błędy, spojrzeć na swoje czyny z dystansem i móc ruszyć dalej. Zdarza się, że nie zdajemy sobie sprawy jak wygląda nasze życie, w przypadku głównej bohaterki trafnym zobrazowaniem wydaje się być ogród. Surowy, bez wyrazu. Cały z kamienia. Dopiero w chwili zatrzymania kobieta uzmysławia sobie, że brakuje w nim trawy -- życia. Pracując nad przemianą kawałka ziemi, pracuje również nad własną osobowością. Odnoszę wrażenie, że za każdym razem kiedy jestem po lekturze książek Ceceli Ahern piszę to samo. Ponieważ za każdym razem tak samo jestem zachwycona, pod wrażeniem tego co autorka przemyciła na kartach stron. Tego w jak mądry i zgrabny sposób zawarła wiele cennych porad dotyczących egzystencji, priorytetów oraz tego co tak naprawdę przynosi nam radość, a co często jest tylko złudzeniem. Celów będących ważnymi wyznacznikami i tym co niejednokrotnie nas myli. Wspomniałam na początku, że wybrane tytuły autorki trafiają do mnie w momentach gdy potrzebuję porady, albo może utwierdzenia we własnych przemyśleniach. Tak było i tym razem. Jestem za nie niesamowicie wdzięczna. Ponieważ dla mnie to nie są jakieś zwykłe książki, tak jak niezwykłe jest przesłanie każdej z nich.
Link do opinii

Jasmine kocha swoją pracę, ma mnóstwo pomysłów, energii i jest bardzo kreatywna. Prywatnie ma nieco skomplikowane relacje z ojcem, za to ma wspaniały kontakt i jest blisko ze swoją, dotkniętą zespołem Downa, siostrą Heather. Gdy Jasmine niespodziewanie traci pracę, a na dodatek ma zakaz podjęcia nowej przez kolejny rok, wpada w przygnębienie. Nie wie czym ma wypełnić ogrom wolnego czasu, który na nią spada. Szuka czegoś co na nowo mogłoby nadać sens jej życiu. W bazsenne noce podgląda sąsiada z naprzeciwka, Matta Marshala, znanego didżeja radiowego. Matt zawieszony w pracy, za kolejne wybryki na antenie, stacza się, pije, awanturuje i ogólnie jest utrapieniem dla okolicznych mieszkańców. Żona Matta nie mogąc dłużej znieść tej sytuacji, odchodzi od męża, zabierając ze sobą dzieci. Niestety to nie przynosi Mattowi otrzeźwienia. Jasmine szczerze nienawidzi Matta, od czasu gdy podczas jednej z audycji pozwolił na złośliwe komentarze dotyczące osób z zespołem Downa. Teraz w wyniku różnych sytuacji i zbiegów okoliczności Jasmine i Matt lepiej się poznawają i zaczynają w jakimś stopniu wzajemnie uczestniczyć w swoim życiu. Okazuje się, że pozory czasami mylą i nie zawsze coś jest takie jak nam się wydawało na pierwszy rzut oka. Jak dla mnie zachowanie Jasmine jest dość dziwne, wciąż powtarza jak to bardzo nienawidzi Matta ale jednocześnie nie potrafi oderwać się od podglądania go. Według mnie ta książka nie ma w sobie nic szczególnego za co można by ją jakoś wyjątkowo chwalić, ale nie jest też zła, czy beznadziejna. Takie sobie proste, lekkie czytadełko, zupełnie przeciętne.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Karmelek3
Karmelek3
Przeczytane:2015-08-15, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Avatar użytkownika - antoniak24
antoniak24
Przeczytane:2015-06-25, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2015,
Inne książki autora
Zakochać się
Cecelia Ahern0
Okładka ksiązki - Zakochać się

Losy Adama Basila i Christine Rose splatają się pewnej nocy, kiedy na dublińskim moście Christine powstrzymuje Adama przed popełnieniem samobójstwa. Zawierają...

Gdybyś mnie teraz zobaczył
Cecelia Ahern0
Okładka ksiązki - Gdybyś mnie teraz zobaczył

Pewnego dnia w życiu uporządkowanej i poważnej, zapracowanej Elizabeth Egan i jej siostrzeńca pojawia się tajemniczy przybysz. Ivan jest beztroski, spontaniczny...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy