Przez większość życia uważałem Ślązaków za jaskiniowców z kilofem i roladą. Swoją śląskość wypierałem. W podstawówce pani Chmiel grała nam na akordeonie Rotę, a ja nie miałem pojęcia, że ów plujący w twarz Niemiec z pieśni był moim przodkiem.
O swoich korzeniach wiedziałem mało. Nie wierzyłem, że na Śląsku przed wojną odbyła się jakakolwiek historia. Moi antenaci byli jakby z innej planety, nosili jakieś niemożliwe imiona: Urban, Reinhold, Liselotte.
Później była ta nazistowska burdelmama, major z Kaukazu, pradziadek na ,,delegacjach" w Polsce we wrześniu 1939, nagrobek z zeskrobanym nazwiskiem przy kompoście. Coś pękało. Pojąłem, że za płotem wydarzyła się alternatywna historia, dzieje odwrócone na lewą stronę. Postanowiłem pokręcić się po okolicy, spróbować złożyć to w całość. I czego tam nie znalazłem: blisko milion ludzi deklarujących ,,nieistniejącą" narodowość, katastrofę ekologiczną nieznanych rozmiarów, opowieści o polskiej kolonii, o separatyzmach i ludzi kibicujących nie tej reprezentacji co trzeba. Oto nasza silezjogonia.
Zbigniew Rokita
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2020-09-30
Kategoria: Inne
ISBN:
Liczba stron: 320
Kōnia z regyrōnkym tymu, fto potrefi pedzieć kim je Ślōnzok. To tyn sam narodzōny i miyszkajōncy z dziada pradziada, eli tyn fto sam miyszkŏ?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, bo to skomplikowane, tak jak skomplikowana jest historia regionu i każdej mieszkającej na Śląsku rodziny.
Zbigniew Rokita w swoim bardzo osobistym reportażu, nagrodzonym Nagrodą Nike 2021 jury oraz publiczności, także nie przedstawia jednoznacznej odpowiedzi na powyższe pytanie. Opowiada o historii Śląska, a łącząc ją z losami własnych przodków obrazuje owe skomplikowanie pojęcia śląskosci, nie narzucając nam swego obrazu Ślązaka. Nie mówiąc nam jaki powinien być Ślązak, ani kim powinien się czuć: Niemcem, Polakiem, Czechem, Polakiem i Ślązakiem, Ślązakiem i Niemcem, a może tylko Ślązakiem?.
Gdyby przyjrzeć się drzewom genealogicznym zamieszkujących ten region rodzin, wśród ich członków można znaleźć zarówno powstańców śląskich opowiadających się za przyłączeniem Śląska do Polski, jak i wujka czy dziadka z Wermachtu. Osoby zwane gorolami - urodzeni i dorastający poza Śląskiem, albo krajcokami - dzieci z małżeństwa hanysa z gorolem lub kresowiaków, i o tym również przeczytacie w książce Rokity.
Autor odkrywając własne korzenie poszukuje swojej śląskości. Swojego hajmatu. Należy do pokolenia, które jest zupełnie inne niż pokolenie naszych pradziadków, dziadków, a nawet rodziców. Nie żyje w hermetycznym świecie, w którym chop miał utrzymać rodzinę, a baba zajmować się domem i dziećmi. Ślōnsko godka nie jest już pierwszym językiem, którym posługiwano się w domu od urodzenia, ani powodem do wstydu, a Śląsk nie jest już postrzegany jedynie jako Niydzielny ōbiod: klyjzy, rolada a modro kapusta z zōłzom, ślōnskie szlagry, familoki, fusbal, hołdy, gruby, ciaprajstwo, sztynks i patologijŏ. Są wśród tego pokolenia ludzie, którzy znając choć trochę historię regionu i własnej rodziny, czują się obco, zagubieni, albo jakby mieli osobowość mnogą. Wystarczy, że ktoś np. tylko urodził się na terenach Zagłębia (dziś włączanego w obszar województwa, niegdyś graniczącego ze Śląskiem jedynie ulicą), przez całe życie słyszy: "tyś nie stąd, tyś zza granicy", z kolei jadąc do rodziny na Opolszczyznę lub Dolny Śląsk (historycznie Ślązacy): "słychać po akcencie, że jesteś ze Śląska". I jak tu jednoznacznie określić czy jest się Ślązakiem, czy nie? Bardzo duża część ludzi w wieku podobnym do autora i młodszych, nie zna historii regionu, swojego miasta, ani swoich przodków. Będąc dzieckiem, co jest zupełnie normalne, nikt nie interesuje się rodzinnymi historiami. Później już nie ma kogo zapytać o przeszłość, albo wciąż nie uzyskuje się odpowiedzi, bo to tabu. Jeśli komuś uda się coś odkryć, to to, co odkryje może okazać się zaskakujące, albowiem zawirowania historii bardzo mocno spajają się tu z ludzkimi losami. Trudno zatem znaleźć odpowiedzi na pytania Skąd jestem? i Kim jestem?
Ta książka obala wykreowane mity na temat Ślązaków. Daje możliwość poznania naszej skomplikowanej, trudnej i bolesnej historii. Zrozumienia nas, spostrzeżenia zmian zachodzących w regionie i samych Ślazakach. Porównania z obrazem z kiedyś, i z dziś. Mam nadzieję, że dotrze ona do dużego grona odbiorców i zmieni choć odrobinę widzenie Ślązaków i Śląska wśród mieszkańców innych regionów Polski. Być może okaże się pomocna młodym ludziom w odnalezieniu ich własnego hajmatu.
Mój hajmat to moje miasto. Tu mieszkam od czwartego roku życia. Tu pracowałam. Tu wyszłam za mąż. Tu urodziłam dzieci i zapewne umrę też tutaj, ale czy można mnie nazwać ślązaczką? Czy sama się nią czuję? Jeśli już to bardziej ślązaczką czy Polką? Chyba najbardziej czuję się Europejką, bo to w najwiekszym stopniu oczywiste i najmniej skomplikowane 😉
Dla mnie "Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku" to rewelacyjna pozycja, od której nie potrafiłam się oderwać. Nie tylko dlatego, że czytając przemierzałam z Rokitą po części znane mi miejsca odkrywając ich historię, ale głównie dlatego, iż podczas lektury utożsamiałam się z autorem/narratorem. Napisał reportaż w ten, a nie inny sposób czego trochę mu pozazdrościłam, a może nadal zazdroszczę?. Bo wiecie, czytając każdą książkę z historią w tle wyobrażam sobie, co w tym momencie historii robili moi przodkowie, jak żyli, kim byli, jakie tajemnice skrywali, i jaki wpływ podjęte przez nich decyzje oraz czasy, w których przyszło im żyć miały na kolejne pokolenia. Czy powtarzam/my ich błędy? Skąd się w ogóle wzięła moja rodzina? Mnie niestety nie udało się odkryć tylu informacji na temat swoich korzeni, ale wiedząc tyle, ile wiem, po przeczytaniu tej książki już nie muszę mieć kompleksów, ani wstydzić się kilku rzeczy siedzących jednak gdzieś z tyłu głowy. To już nieważne. Trzeba iść do przodu, ale dbać o to, by ten Śląsk zupełnie nie zmienił się w futurystyczny twór bez duszy.
To naprawdę dobrze napisany, interesujący reportaż, jakiego o Śląsku nigdy wcześniej nie czytałam i szczerze polecam.
P.S. Jeśli zrobiłam jakąś gafę pisząc po śląsku, to z góry przepraszam.
Książka, choć niełatwa w czytaniu szczególnie w formie e-booka (wiele faktów, nazwisk, przypisy) bardzo mnie wciągnęła i uzmysłowiła całkowitą moją niewiedzę o Górnym Śląsku. Czułam się tak jakbym czytała o jakimś odległym, egzotycznym państwie. Podziwiam również autora za jego determinację i tytaniczną pracę włożoną w odkrywanie swoich korzeni.
Jako Ślązaczka poczułam, że jest to pozycja obowiązkowa. Czym jest Śląsk. Sląskośc. Miałam nadzieję znaleźć w tej książce odpowiedź tak jak szuka tego sam autor.
Mogłaby byś swietnym podręcznikiem szkolnym. Jest w niej dużo odniesień do innych podobnych książek, dla osób które chcą jeszcze bardziej zgłębić temat.
Czytając o losach poszczególnych członków rodziny autora dowiadujemy się też jakie były losy ziem Śląska.
Bardzo dobra pozycja.
Pewnie to książka ważna dla autora, może też dla niektórych Ślązaków. Dla mnie nie. Plusem jest to, że napisana faktycznie ze swadą. Nie rozumiem tych ciągot tożsamościowych, nie są dla mnie ważne. Raczej spostrzegam świat jako całość, a ludzi chcę widzieć podobnymi na całym świecie. Nic nigdy dobrego nie wyniknęło z chęci wyizolowania się jakiejś grupy etnicznej. I myślę, że to już przebrzmiała historia, kultywowana przez starszą część społeczeństwa i osoby o wyraźnej skłonności do swoistej megalomanii narodowej.
Nowa książka Zbigniewa Rokity, laureata Nagrody Literackiej ,,Nike" 2021 Włóczęgowski poemat reporterski autora Kajś. To tu, na ,,Ziemiach Odzyskanych"...
Bez wiynkszość życio widzioł żech Ślonzokow za jaskiniowcow ze kilofym i roladom. Swoja ślonskość żech wypiyroł. We podstawowce pani Chmiel grała nom na...
Przeczytane:2022-11-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2022,
“Kajś” Zbigniewa Rokity to książka, którą przeczytałam na spotkanie DKK. Wiele o niej wcześniej słyszałam (w końcu Nagroda Nike 2021), ale dopiero jej lektura ukazała mi w pełni wartość tej książki.
Rokita snuje swoją opowieść o Śląsku z prywatnej, rodzinnej perspektywy. Pokazuje trudne relacje narodowościowe, polityczne, odkrywając krok po kroku złożoną prawdę o tym regionie dla czytelnika, ale przede wszystkim dla siebie. Autor bowiem poszukuje swojej tożsamości, swych korzeni, pokazuje, że budzenie się świadomości narodowej to proces nie tylko skomplikowany, ale i powolny. Historie rodzinne ukazuje na tle historii całego Śląska. Buduje niejednoznaczny, złożony obraz Śląska, jego mieszkańców, którzy borykali się z problemami związanymi ze swoją przynależnością narodową. Bardzo bolesne były dla nich decyzje dotyczące ustalania granic po I wojnie światowej między nowym państwem polskim a Niemcami. Równocześnie wyraźnie zaznacza, jak bardzo decyzje te wpłynęły na dalsze losy mieszkańców tych ziem, szczególnie w okresie II wojny i później, losy niejednokrotnie bardzo smutne i tragiczne. Rokita opisuje też największe powojenne problemy Górnego Śląska, nie ucieka od trudnych, przemilczanych przez lata spraw np. epidemię ołowicy w Szopienicach, kwestię narodowości śląskiej i języka śląskiego, problematykę Ruchu Autonomii Śląska.
Muszę przyznać, że ta książka otworzyła mi oczy na wiele spraw dotyczących Śląska, o których nie miałam pojęcia! Dzięki niej odkryłam Śląsk na nowo, zagłębiłam się nie tylko w historię rodziny Rokity, ale i lepiej zrozumiałam ten region, Ślązaków i współczułam ich skomplikowanym losom.
“Kajś” to wciągająca, momentami bardzo emocjonująca lektura, ukazująca niejednoznaczny obraz Śląska, przełamująca stereotypy go dotyczące. Książka ważna i potrzebna, nie tylko dla Ślązaków.