Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2017-03-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Książka jest bardzo dobra... od pirwszych stron wciska w fotel gdyż dowiadujemy się o strasie siostry/córki...
Jest to książka nabuzowana emocjinalnie... Najpier jest strata Julia - matka, Haley i Izzy siostry każdy przeżywa na swój sposób. Następnie przechodzimy żałobę i pogodzenie się z utratą najbliższej osoby. Na sam koniec jest odrodzenie i odnalezienie sibie w nowej sytuacji bez Caitlin. Nauczenie się być znowu szczęśliwym i docenienie tego co pozostało.
Caitlin nie żyje. Świat całej rodziny staje na głowie. Jej mama pogrąża się w rozpaczy. Jej tato ucieka w pracę. Siostry dziewczynki przeżywają tragedię po swojemu. Pogodzenie się z tym dramatem szczególnie ciężko przychodzi Hayley. To ona ją zabiła.
Na książki kobiece przypominające prozę Jodi Picoult czy Diane Chamberlain ochotę mam zawsze, zwłaszcza gdy oznaczone są pieczątką klubu „Kobiety to czytają”. Wielokrotnie przekonałam się, że ten znaczek jest niczym gwarancja jakości i zapewnienie, że dana powieść należy do najlepszych w swoim gatunku. Tym razem oczywiście nie mogło być inaczej.
Faulkner rzeczywiście przypomina mi wspomniane wyżej autorki. Przede wszystkim ze względu na wybrany przez nią temat, którego realizacji byłam niezmiernie ciekawa. Nie umiałam sobie wyobrazić sytuacji matki tracącej córkę w wypadku spowodowanym przez jej drugie dziecko. Czy gniew i rozczarowanie mogą przesłonić miłość? Czy coś takiego można komuś wybaczyć, nie wyłączając z tego grona swego potomstwa? Faulkner poradziła sobie z tym temat mistrzowsko, pięknie pokazując emocje towarzyszące matce w trakcie żałoby i wewnętrzne rozerwanie. Nad czymś takim nie można tak po prostu przejść do porządku dziennego i to czuć na każdej stronie. Autorka zwinnie porusza się w świecie zrozpaczonej matki, ale także załamanej córki.
„Moja córka nie żyje. Chcę posypać głowę popiołem, oderżnąć sobie włosy nożem kuchennym i rzucić się na ziemię, pod którą w marmurowej wnęce, w urnie spoczywają jej prochy”.
Podoba mi się, że pisarka zdecydowała się pokazać tę historię z kilku perspektyw, naprzemiennie zagłębiając się w relację Julii i Hayley, a także najmłodszej córeczki. Dzięki temu opowieść ta jest nie tylko ciekawsza, ale też pełniejsza. Taka narracja pozwala nam lepiej wczuć się w emocje każdej ze stron, a także wprowadza pewne napięcie i oczekiwanie na powrót do przerwanej końcem rozdziału opowieści danej bohaterki. Faulkner bardzo zgrabnie oddała charakter każdej z postaci, z jednej strony wczuwając się w kobietę po przejściach i matkę nastoletnich córek, z drugiej w dziewczynki otoczone chaosem i zagubione w nowej rzeczywistości.
Temat utraty dziecka i pogodzenia się z losem świetnie sprawdził się w otoczeniu tak interesujących kwestii jak rodzinne zawirowania, problemy małżeńskie czy okres dojrzewania. Kwestie te ładnie uzupełniały całość, ale też nadały jej nieco inny wymiar. Dzięki nim powieść stała się jeszcze głębsza i bardziej emocjonalna, a także pasująca do przeróżnych okoliczności. Tematy te zostały wplecione w całość subtelnie i nie zdominowały motywu przewodniego, choć nadano im dość wyrazisty charakter.
„Nie mogę wiedzieć, jak to jest być Hayley. Nie tak naprawdę. Moja córka umarła, ale Hayley odpowiada także za śmierć siostry”.
Faulkner ma lekkie pióro i czyta się ją niezwykle przyjemnie. Pięknie operuje słowem, nie waha się, opowiada składnie, na temat. Można by pomyśleć, że ta historia faktycznie miała miejsce, a ona była jej uczestnikiem czy świadkiem, choć nawet w takiej sytuacji nie jestem pewna, czy mogłaby opowiedzieć ją tak dobrze. Rozdziały mają odpowiednią długość, relacje kolejnych bohaterek pojawiają się w dobrym momencie, żeby wzbudzić niepewność i zaciekawienie czytelnika. Wszystko zostało dopracowane, niczego nie jest za dużo i nic jest na wyrost. A przy całym ciężarze tego tematu powieść czyta się niezwykle szybko, błyskawicznie pokonując historię i wciąż dziwiąc się, że koniec nastąpi niebawem.
„Julia i jej córki” to wspaniała książka o tym, jak trudno być kobietą i jak ciężko mierzyć się z losem każdego dnia. Melancholijna, ale także przepełniona nadzieją i optymizmem. Warto poświęcić jej trochę czasu i uwagi.
Przepiękna pomimo tragedii na której jest oparta historia!
Żałoba po śmierci córki i siostry, poczucie winy i mnóstwo innych emocji wyziera z kart tej książki. Wciąga od pierwszych do ostatnich stron a że głębi jej przy tym nie brakuje to jestem zachwycona!
Przeczytane:2017-12-22, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Czuję się trochę jak lwica broniąca swojego lwiątka... Ale jak lwica broni lwiątko przed nim samym?"
Wartościowa i satysfakcjonująca przygoda czytelnicza. Powieść zrobiła na mnie spore wrażenie. Wiele elementów złożyło się na jej pozytywny odbiór. Najsilniejszym atutem okazała się wyborna kreacja różnorodnych postaci, wyrazistych, przekonujących, z krwi i kości, których profile odmierzono zharmonizowaną mieszanką wad i zalet. Autorka sugestywnie nakłania czytelnika do angażowania się w emocje targające bohaterami, potrafimy postawić się w ich sytuacji, bez względu na to czy dotyczy to dorosłych czy dzieci. Ze wzruszeniem patrzymy jak cierpienie jednych przechodzi na drugich, rozpadają się na drobne kawałki, niedostatecznie poświęcają uwagę sobie nawzajem, łatwo czują gniew i wściekłość, jak trudno wydobyć się im ze zgubnego wiru zaprzeczenia, smutku, wzburzenia i irytacji, skonfrontować się z własnymi i cudzymi lękami. Przejmujący scenariusz zdarzeń obserwowany z trzech perspektyw, a każda wiele wnosi do wyjątkowo zgrabnie skonstruowanej historii. I mimo zagęszczenia gorzkich barw życia, w powieści napotkamy optymistyczne nuty i przesłania.
Julia i Ben Maxton tracą w wypadku samochodowym dziecko Cathlin, zaś kierowcą owego fatalnego wieczoru była ich siedemnastoletnia córka Haley. Tragedia wystawia rodzinę na wielką próbę, każdy po swojemu radzi sobie ze stratą i cierpieniem. Ojciec szuka ukojenia w pracy i relacjach ze swoimi braćmi, matka niezdolna do funkcjonowania w codzienności izoluje się od zewnętrznego świata, Haley zadręcza się poczuciem winy, wyrzutami sumienia i przybiera buntowniczą postawę, zaś najmłodsza Izzy rozpacza po cichu i w samotności. Zmianie ulegają relacje między bliskimi, w ich stosunki wkradają się niepewność, niezrozumienie, obwinianie, gniew, ale najgorszym okazują się obojętność, chłód i milczenie. Problemy nagromadzają się, zaś jedynym ratunkiem wydaje się impulsywnie powstały pomysł wspólnej podróży matki i córek przez kontynent amerykański. Czy uda im się porozumieć mimo konfliktów, racjonalnie wyrazić obawy, przekazać zapewnienia miłości? Jak zdefiniować na nowo układy w rodzinie dotkniętej tragedią, znaleźć wspólny język ponad podziałami i dojmującym przygnębieniem? Gdzie poszukiwać okruchów uśmiechu, rodzącej się nadziei, gorącej wiary i kojącego wybaczenia? Jak czerpać wzajemnie od siebie siłę i motywację do życia, kiedy tyle spraw wymaga wyjaśnień i konfrontacji?
bookendorfina.pl