Długą serię przygód rozpoczął żart. Nasz plan przewidywał 180 000 kilometrów po drogach wśród selwy i pustyń Ameryki Południowej, Środkowej i Północnej. Przez ten czas gazety trzy razy zamieściły notatkę o naszej śmierci, a w osiemnastu przypadkach niewiele brakowało, żebyśmy zginęli. Wyjechaliśmy we dwoje, a wróciliśmy we troje. Właśnie podczas tej podróży urodził się nam syn. Podróż trwała ponad cztery lata. Była zatem najdłuższa – licząc ją tak w czasie, jak w kilometrach. Dostarczyła mi moc emocji. Była to zatem moja Wielka Przygoda.
Wydawnictwo: Bernardinum
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Kategoria: Podróżnicze
ISBN:
Liczba stron: 306
Język oryginału: hiszpański
Tłumaczenie: Marzyńska Teresa
Książka wielkiego polskiego podróżnika Antonio Halika napisana z myślą o dzieciach i młodzieży. Zawartość: - W drogę- Z wizytą u admirała Nelsona-...
Przeczytane:2019-12-01,
Gdy byłam dzieckiem uwielbiałam oglądać program telewizyjny „Pieprz i wanilia”. Z wypiekami na twarzy słuchałam opowieści o dalekich i egzotycznych krajach. Dlatego tym bardziej ucieszyłam się, gdy otrzymałam propozycję zrecenzowania książki „JEEP. Moja wielka przygoda”.
To w tej książce Tony Halik opisuje swoją wielką przygodę. Przygodę, która trwała cztery lata. Przygodę, która obfitowała w mnóstwo nieoczekiwanych zdarzeń. Przygodę, w której Tony Halik i towarzysząca mu Pierrette (pierwsza żona Halika) powitali na świecie swojego synka. Przygodę, podczas której spotkali wielu ciekawych ludzi. Były to spotkania różnorakie. Jedne sympatyczne, inne wzruszające, a jeszcze inne niebezpieczne. Ale ich przygoda to nie tylko beztroskie przemieszczanie się z miejsca na miejsce i odhaczanie kolejnych zaliczonych punktów na mapie. To też praca. Praca dokumentalisty, dziennikarza, korespondenta, antropologa. W końcu ta przygoda pochłaniała niemało pieniędzy.
A wszystko zaczęło się od żartu. Nie do końca świadomy konsekwencji Halik rzucił, ot tak sobie, żeby wybrać się na Alaskę zaczerpnąć chłodniejszego powietrza. Gdy raz wypowiedział te słowa, nim się obejrzał już szykował się do podróży. I to była podróż nie byle jaka, bo od Ziemi Ognistej do Alaski. Uzmysłowiłam sobie skalę tego przedsięwzięcia dopiero wtedy, gdy spojrzałam na mapę. W dodatku ich jedynym środkiem transportu miał być jeep. Ktoś powiedziałby – szaleńcy. Inni powiedzieliby – awanturnicy. Jeszcze inni powiedzieliby – ryzykanci. A oni byli parą podróżników głodnych świata i przygody. Chcieli ten świat odkrywać i poznawać. Chcieli obcować z dziką przyrodą. Chcieli dotrzeć do miejsc i ludzi odciętych od zdobyczy cywilizacyjnych. Nic nie mogło ich powstrzymać. Wyruszyli! Jak wylicza Halik przemierzyli 182 000 kilometrów, byli w 21 krajach, a wszystko zajęło im nieco ponad 4 lata.
W tej publikacji Halik zebrał kilka historii, które wywarły na nim na tyle duże wrażenie, że postanowił o nich opowiedzieć. A daru opowiadania nie można mu odmówić. Swoje przeżycia przekazuje w sposób niezwykle plastyczny. Zgrabnie operuje słowem i … emocjami. Co mnie najbardziej urzekło? Oczywiście egzotyka! Nie tylko egzotyka przyrody, ale i styl życia oraz mentalność ludzi zamieszkujących Amerykę Południową, bo to właśnie Ameryce Południowej i jej mieszkańcom Halik poświęcił najwięcej miejsca. Pisałam o tym już przy okazji recenzji innych książek podróżniczych, że Ameryka Południowa to miejsce, do którego nigdy się nie wybiorę, ale to nie znaczy, że nie jestem jej ciekawa. I bardzo cieszę się, że są takie książki jak niniejsza publikacja (wzbogacona zresztą o piękne fotografie). Przyznaję, że czasem można było odczuć wyolbrzymianie przez autora pewnych zdarzeń, ale nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Dzięki temu ta książka jest jeszcze bardziej wciągająca.
Polecam tę książkę wszystkim miłośnikom literatury podróżniczej.