Eustacia „Taisy” Cleary kochała w życiu trzech mężczyzn: Bena Ransoma – kolegę ze szkoły, swojego brata bliźniaka Marcusa i Wilsona Cleary – uczonego, wynalazcę, podrywacza, milionera i błyskotliwego dupka – swojego ojca. Przed siedemnastoma laty Wilson porzucił żonę i dwoje dzieci dla nowej rodziny. Od tamtego czasu Taisy widziała się z nim tylko raz. A teraz, dwa tygodnie po ciężkim zawale, Wilson wzywa Taisy do swojego domu – w mieście, w którym się wychowała i którego w dorosłym życiu nigdy nie odwiedziła. Taisy szybko się przekona, że Wilson nadal jest oziębły i władczy, a Ben, jej dawny chłopak, wciąż chowa do niej urazę. Mimo wszystko ma nadzieję na odnowienie tej znajomości. Niełatwa okazuje się również relacja z szesnastoletnią Willow, zaborczo zazdrosną o ojca przyrodnią siostrą. Rozpisana na dwa głosy – dowcipnej, szczerej i spostrzegawczej Taisy oraz naiwnej, rozczulająco marzycielskiej Willow – „Jedyna” jest wyrazistą, zabawną, nostalgiczną powieścią o sile więzi rodzinnych i nierzadko mrocznych zakamarkach ludzkiego serca.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-05-05
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 440
Życie Eustacii i Willow potoczyło się zupełnie inaczej, choć losy ich obu ukształtował ten sam mężczyzna- ich ojciec. Ta pierwsza została podle odepchnięta i pozbawiona ojcowskiego zainteresowania. Tę drugą kochano szczerze i bezwarunkowo, zapewniając jej wszystko, co najlepsze. Zawał mężczyzny sprawia, że ich codzienność ulega wielkim zmianom. Czy poradzą sobie z nowymi wyzwaniami? Czy znajdą w sobie siłę i zdolność do wybaczania? Czy siostrzana miłość przestanie być dla nich obcym pojęciem?
„Nie przesadzę, gdy powiem, że stałam bez wątpienia na wierzchołku góry, którą była miłość mego ojca, podczas gdy ona tkwiła u podnóży, podnosiła bezsilnie wzrok i nie mogła wspiąć się ani o milimetr”.
Tym, co podoba mi się najbardziej w najnowszej powieści klubowej, jest pierwszoosobowa narracja prowadzona naprzemiennie przez obydwie bohaterki. Z jednej strony poznajemy Eustacię, kobietę dojrzałą i osiągającą zawodowe sukcesy, która wciąż zmaga się z koszmarami przeszłości. Z drugiej strony mamy do czynienia z Willow- nastolatką, której świat zatrząsł się w posadach. Autorka świetnie poradziła sobie z odzwierciedleniem charakterów tych bohaterek i ich problemów, stwarzając dwa pełne i wyraziste kobiece portrety oraz dwa różnorodne światy. Polubiłam je, choć każdej z nich miałabym chęć coś zarzucić- może to lepiej, w końcu nie istnieją ani idealni ludzie, ani idealni książkowi bohaterzy.
Na początku powieść mnie nie urzekła. Czytało się ją bardzo dobrze, ale nie mogłam znaleźć niczego, co czyniłoby tę pozycję wyjątkową. Z czasem jednak poczułam się zaintrygowana tymi skomplikowanymi więziami rodzinnymi i tajemnicami przeszłości. Podążając za bohaterkami starałam się zrozumieć, dlaczego ich życie potoczyło się tak, a nie inaczej oraz szukałam usprawiedliwienia dla popełnionych błędów. Relacje między poszczególnymi uczestnikami tego spektaklu nie były łatwe, choć mam wrażenie, że te wzajemne oskarżenia, wyrzuty sumienia oraz ciężkie emocje, pozwoliły uniknąć przesłodzenia tej historii, przynajmniej w pierwszej części.
„Rzecz w tym, że choć tego nie chciałam- a przez lata wręcz się przed tym wzbraniałam- wciąż żywiłam do niego miłość. Czy raczej miłość żywiła się mną”.
Wydaje mi się, że to idealna książka o kobietach i dla kobiet. Marisa De Los Santos bardzo mądrze pokazuje trudy bycia sobą i życia w zgodzie z i innymi. Z kart jej powieści uderza w nas realizm i prawda, w których czytelniczki z pewnością chętnie się zatracą. Te kobiety przypominają nam siostry, matki i przyjaciółki, które kochamy, choć czasami sprawiają nam ból i zawodzą.
Niestety, w moim odczuciu nie jest to powieść idealna. Mimo intrygującej fabuły, czegoś mi zabrakło. W drugiej części powieści wszystko zaczęło się wszystkim układać. Być może w ten sposób autorka próbuje przekazać nam nadzieję oraz pozostawić z pozytywnymi emocjami, ale mnie to nie przekonuje. Ta seria szczęśliwych zakończeń, nieco mnie rozdrażniła. Mam świadomość, że miłość to uczucie niezbędne w życiu każdego z nas, ale nie lubię, kiedy takich wątków w powieści jest za dużo i kiedy zaczynają mieć dominujące znaczenie, co za dużo to niezdrowo. Mimo wszystko jednak uważam, że to książka mądra, dobrze napisana i istotna. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie, choć nie każdy będzie nią oczarowany.
Dla trzydziestojednoletniej Cornelii Brown życie jest cyklem filmowych momentów, a "Jimmy Stewart jest zawsze i bezdyskusyjnie najwspanialszym mężczyzną...
Przeczytane:2021-03-15, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
" Jedyna " to opowieść o trudnych relacjach rodzinnych, przyjaźni, miłości. Historia jest opowiadana z perspektywy córek Wilsona Cleary- uczonego, wynalazcy, milionera. Taisy jest córką Wilsona z pierwszego małżeństwa, ma brata bliźniaka Marcusa. Przed siedemnastoma laty Wilson porzucił pierwszą żonę i dzieci i założył nową rodzinę. Taisy i Marcus zostali całkowicie wykreśleni z życia ojca, który nie chciał utrzymywać z nimi kontaktu. Willow, to szesnastoletnia córka Wilsona, z obecnego małżeństwa. Nagle po siedemnastu latach, dwa tygodnie po ciężkim zawale, Wilson wzywa do swojego domu Taisy i Marcusa. Marcus odmawia przyjazdu, natomiast Taisy spełnia prośbę ojca. Okazuje się, że Wilson wcale nie zamierza się kajać i przepraszać za przeszłość. Chce aby córka spisała jego biografię. Taisy widzi w tym szansę na dowiedzenie się czegoś więcej o przeszłości ojca, liczy na to, że może w ten sposób uda jej się zrozumieć dlaczego stał się takim człowiekiem jakim jest. Taisy dowiaduje się, że Wilson okłamywał ich na temat swojego dzieciństwa i młodości, miał siostrę, którą również wykreślił ze swojego życia. Taisy spotyka swoją dawną miłość Bena, którego kiedyś porzuciła przez ojca. Próbuje odzyskac ukochanego, chce aby dał im drugą szansę. Jednocześnie czytając poznajemy bliżej Willow i jej historię. Do tej pory dziewczyna uczyła się w domu, nie miała koleżanek, przyjaciół. Nagle ojciec wysyła ją do normalnej szkoły. Dziewczynie trudno odnaleźć się w nowej sytuacji, ponieważ jest totalnie inna niż rówieśnicy, nie zna reguł panujących wśród nastolatków, jest zagubiona. Do tej pory nie mogła mieć nawet telefonu komórkowego, nie mogła oglądać seriali, a nawet czytać nowych książek, poniewaz ojciec uważał, że współczesna literatura jest nic nie warta. Na szczęście zaprzyjaźnia się z kolegą Lucą, który pomaga jej odnaleźć się w nowej sytuacji. Niestety jest również osoba, która spróbuje wykorzystać naiwność dziewczyny. I tak rozdział po rozdziale odkrywamy kolejne tajemnice bohaterów, obserwujemy relacje między postaciami, widzimy jak te relacje się zmieniają. W pewnym momencie przyrodnie siostry Willow i Taisy się zaprzyjaźniają, stają się sobie bardzo bliskie. Wspólnie organizują wielkie rodzinne spotkanie, na którym dowiadujemy się co sprawiło, że Wilson stał się okrutnym człowiekiem. Dowiadujemy się jak ostatecznie ułożą się relacje w rodzinie. Muszę przyznać, że ta książka jakoś szczególnie mnie nie zachwyciła, jednak wzbudza emocje. Podczas czytania towarzyszyły mi głównie złość i gniew na bohaterów oraz ciekawość dlaczego Wilson jest jaki jest. Spodziewałam się, że to będzie coś naprawdę przerażającego, szokującego. Coś co sprawi, że "szczęka opadnie" i że w jednej chwili zacznę współczuć Wilsonowi, będę umiała go rozgrzeszyć i zrozumiem dlaczego tak traktował ludzi. Jednak się rozczarowałam, bo to co spotkało Wilsona w żaden sposób nie usprawiedliwia jego zachowania. Dlaczego odrzucił swoją siostrę, która go kochała i nie była niczemu winna? Dlaczego jako dorosły człowiek zamiast spróbować poradzić sobie z traumą, został okrutnym tyranem, despotom, który ranił innych? Kolejna kwestia, która mnie irytowała to zachowanie niektórych członków rodziny Wilsona, którzy pozwalali się źle traktować, dyrygować sobą i nie potrafili sie przeciwstawić tyranowi. W szczególności mam tu na myśli Taisy. Była młodą osiemnastoletnią kobietą, miała wsparcie matki i brata, miała cudownego faceta, który ją bardzo kochał i którego tak po prostu zostawiła bo tatuś tak chciał. Ten sam tatuś, który zaraz po tym, porzucił całą ich rodzinę, nie chciał ich znać i nigdy więcej oglądać. A gdy siedemnaście lat później tatuś wzywa ich do swego domu, ona rzuca wszystko i leci do niego. Nie potrafię tego zrozumieć. Zachowała się jak osoba bez odrobiny godności i szacunku do siebie. Pokazała w ten sposób ojcu, że bez względu na to co zrobi, jak bardzo ją skrzywdzi, obrazi, upokorzy, wystarczy że później tylko kiwnie palcem, a ona posłusznie przyleci. Dużo bliższa jest mi postawa Marcusa, który potrafił odciąć się od toksycznego ojca. Całość oceniam na 3 gwiazdki, ponieważ książka nie pozostawia czytelnika obojętnym, wzbudza emocje. Jednak postawa niektórych postaci jest tak irytująca, że ma się ochotę na nich nawrzeszczeć, żeby się w końcu obudzili i zaczęli sami kierować swoim życiem.