To jedna z największych tajemnic świata. Czy społeczeństwo ma prawo ją poznać?
Rufin wraz z ojcem i siostrą wiodą monotonne życie w mieście zwanym En Lapu. Metropolia ta jest jedną z nielicznych ocalałych, które cudem egzystują pośród martwych terenów zmienionych w bezbrzeżną pustynię. W wyniku ludzkich działań lata temu nastąpił gwałtowny pomór pszczół, a ich brak doprowadził do zniszczenia ekosystemu. Zanieczyszczenie powietrza i głód stanowią duży problem, dlatego władze organizują pobory plantacyjne służące ręcznemu zapylaniu drzew. Znudzony dotychczasowym życiem Rufin zgłasza się na ochotnika i wraz z tajemniczym, nowo poznanym towarzyszem mają do przebycia ponad sto kilometrów pustyni piechotą. Nie wiedzą jeszcze, że względnie prosta wyprawa przerodzi się w walkę o lepsze jutro...
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-07-08
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 332
Język oryginału: polski
Z czym kojarzy się wam pustynia? Mnie na myśl przychodzą w pierwszej chwili negatywne skojarzenia. Kiedyś to miejsce tętniło życiem, dziś straszy pustką. W popkulturze mieliśmy trochę takich pustyni. Jednakże, pomimo tego niekorzystnego wizerunku często dawały bohaterom nadzieję. Tak było z Lukiem Skywalkerem mieszkającym na Tatooine, czy bohaterami Diuny. Podobnie rzecz się ma w debiutanckiej książce Mateusza Lubacha, pt. Jawa.
O czym jest JawaHistorię zaczynamy od pobytu w mieście En Lapu. Tam poznajemy niepełną rodzinę, Bagnara i jego dzieci Rytę oraz Rufina. Głównym bohaterem książki jest ten ostatni. To jego tajemniczy sen, a następnie ciąg niezwykłych wydarzeń napędzają tu fabułę. Ekosystem został zniszczony przez pomór pszczół, a chłopak ma trafić na plantację, gdzie drzewa zapylane są ręcznie.
Jawa zaczyna się tajemniczo. Autor powoli wprowadza nas do wykreowanego przez siebie świata. Nie wiemy czy jest to obca planeta, czy Ziemia. Wiemy jedynie, że rzecz dzieje się w przyszłości. Zaproponowana przez Mateusza Lubacha wizja jest straszna i bardzo prawdopodobna. Tyle słyszymy o efekcie cieplarnianym i niszczeniu środowiska naturalnego, a nadal nie wszyscy chcą w to wierzyć. Być może ten tytuł zmieni ich zdanie.
PlusyW sposób barwny i przystępny dla każdego czytelnika Jawa przedstawia nam En Lapu, następnie otaczającą miasto pustynię, a z czasem także inne lokacje. Autor nie sili się na mnóstwo niezrozumiałych, trudnych do odczytania nazw. Stara się by język był przejrzysty i prosty, i ta sztuka mu się udaje. Co ważniejsze, wraz z rozwojem fabuły słyszymy coraz więcej imion oraz nazw, które brzmią znajomo. Jednocześnie cały czas utrzymuje się atmosfera tajemnicy.
Im dłużej czytamy, tym bardziej spostrzegamy, że Jawa nie traktuje jedynie o środowisku i jego degeneracji. W dalszej części książki pojawia się wątek politycznej dyktatury i zbuntowanej przeciwko niej społeczności. Generalnie, całość historii została bardzo mądrze podzielona na części, przez które szybko się przechodzi.
W pewnym momencie wydaje się, że fabuła zmierza w dość przewidywalnym kierunku. Cały czas z tyłu głowy zapala nam się ostrzeżenie. Myślimy sobie, że to nie może się tak łatwo skończyć. Niespodzianki, na które zrzuca nas autor w końcowej części książki czynią lekturę zdecydowanie wartą czytania pomimo pewnych jej wad.
Nie obyło się bez minusówJawa w niejednym miejscu przywodzi na myśl Diunę. Pustynia, zbuntowani mieszkańcy, nowoczesna technologia, wątek ekologiczny i polityczny. To wszystko mieliśmy w klasyku sci-fi, któremu książka wydawnictwa Novae Res nie jest i nie będzie w stanie dorównać. Historia jest jednak zupełnie inna, więc ten minus jesteśmy w stanie autorowi wybaczyć.
Troszkę gorzej rzecz się ma z samą fabułą. Czytając, chciałem by Jawa bardziej skupiała się na poszczególnych fragmentach. Książka pędzi jednak na złamanie karku. Dla mnie kolejne zwroty akcji następowały zbyt szybko. Niektórym może nie starczyć czasu by skupić się na najważniejszych wątkach i mogą nie poczuć większej więzi z bohaterami.
Samo zaskoczenie też może wywołać mieszane odczucia czytelników. Z jednej strony finał jest bardzo zaskakujący. Z drugiej, może wam się wydać, że cała wcześniejsza lektura poszła na marne. Wszystko zależy od tego jak bardzo wciągnie was Jawa, jak zinterpretujecie historię Mateusza Lubacha.
Podsumowanie - Jawa warta zachoduLekturę oceniam pozytywnie. Z ekscytacją wyczekiwałem kolejnych rozdziałów, posunięć bohaterów i zwrotów akcji. Uważam jednak, że autor nie wykorzystał w pełni potencjału swojej historii. Mam nadzieję, że ma pomysł na jej kontynuację i wymienione przeze mnie wady zmieni w książkowe złoto. Myślę, że dla fanów sci-fi będzie to ciekawy, oryginalny tytuł warty przeczytania.
Jawa to futurystyczna wizja przyszłości, gdzie ludność żyje w obrębie niewielkich metropolii, zewsząd otoczonych przez pustynię. Natura i roślinność w wyniku ludzkich działań niemal całkowicie zanikła, podobnie jak wszelkiego rodzaju owady, w tym pszczoły. Głód i zanieczyszczenie ekosystemu znacząco utrudniają mieszkańcom miast życie, dlatego też stolica organizuje pobory plantacyjne, w ramach których zrekrutowani śmiałkowie mają wyruszyć przez pełną niebezpieczeństw pustynię i uczestniczyć w akcji ręcznego Muszę przyznać, że gdy tylko przeczytałam opis Jawy od wydawnictwa Novae Res, ogarnęło mnie podekscytowanie i ciekawość, nie tylko z racji spotkania z nieznanym mi dotąd autorem, ale także jego wizją dystopijnej rzeczywistości. Jako wielka miłośniczka tego książkowego gatunku, byłam pewna, że na pewno nie będę się nudzić, a samą powieść zapewne połknę w jakieś dwa, maksymalnie trzy dni. Tak też się stało, gdyż Jawa od razu porwała mnie niebanalną i skomplikowaną fabułą, a wartka akcja nie pozwoliła mi się od niej oderwać, do tego stopnia, że lekturę tej książki musiałam w pewnym monecie zacząć sobie dawkować, aby nie przeczytać jej w jedno popołudnie.
Pod względem fabularnym, Jawa zasługuje na spory plus - choć pozornie powieść czerpie garściami z poprzednich konstrukcji dystopijnych, w tym przypadku za punkt zaskoczenia Czytelnika, autor postawił sobie za cel zamknąć całą historię w jednym tomie (oczywiście, mój książkowy głód domaga się kontynuacji!). Wszystko to sprawia, że opisywane wydarzenia toczą się w szaleńczym tempie, aż niekiedy brak między nimi punktów łączących jedno zdarzenie z następnym, co sprawia, że lektura wymaga zaangażowania Czytelnika. Wydarzenia poprowadzone zostały wielotorowo, z punktu widzenia kilku bohaterów, co początkowo może budzić małe zamieszanie, jednak po pewnym czasie staje się to kolejnym walorem Jawy.
Powieść wciąga Czytelnika już od pierwszych zdań, a w miarę kolejnych wydarzeń, napięcie rośnie z wielkim rozpędem i to do tego stopnia, że Jawa spokojnie mogłaby zająć jedno popołudnie. Chcąc rozłożyć sobie tę przyjemność największy okres czasu, dawkowałam sobie jej czytanie na kilka dni. Mimo tego, nie ukrywam, ciężko było mi nie wracać myślami do Jawy czy to w chwili przerwy, czy już po zakończeniu lektury. Proza Lubachy ma swój niewątpliwy urok, a po ilości wygenerowanego przez nią napięcia, ma się po prostu ochotę na więcej.
Klimat książki Lubachy to kolejny aspekt, który zasługuje na uwagę, gdyż co ciekawe, Lubach zadbał o to, aby zaciekawić odbiorcę wizją życia nie na pustyni, ale pod nią, co okazało się być dość ciekawym chwytem literackim. Dodatkowo, zmieszanie ze sobą wizji nowoczesnych urządzeń i wszelkich udogodnień nadaje książce nie tylko sam postapokaliptyczny wymiar niemal wymarłego świata, ale tworzy nietypową konstrukcję dystopijną, w której nie ma miejsca na dawne wierzenia i religie, a jednym przedmiotem kultu jest poznanie i udowodnienie prawdy. Intuicja została potraktowana jako podstawowy wyznacznik tego, co słuszne, swoistego napędu do działania, co niezmiernie mnie ucieszyło, jako miłośniczkę wątków psychologicznych. To właśnie na niej bohaterowie opierają swoje działania. Zagłębiając się w lekturę łatwo dostrzec, że to nie niemal całkowita degeneracja środowiska jest głównym wątkiem fabuły, ale obalenie rządu przez grupę buntowników (tutaj miałam silne skojarzenia z Igrzyskami Śmierci czy Niezgodną). Choć pewnych podobieństw do innych dzieł o tematyce dystopijnej nie brakuje, książka Lubachy wyróżnia się na tle innych, chociażby dzięki sporemu naciskowi na intuicyjne podejście bohaterów, co nadaje powieści nieco somnambulicznego wymiaru. Wszystko to razem, w połączeniu z delikatnymi opisami pejzażu oraz przepiękną okładką, tworzy niepowtarzalny klimat Jawy.
Przyznam szczerze, tak jak pisałam, Jawa nie jest pozbawiona mankamentów. I akurat w tym przypadku nie chodzi o żadne nieścisłości fabularne, nierównomierne i źle rozłożoną akcję, ale o język - drobne błędy językowe, które niestety się zdarzały (wyrazy nieporozdzielane spacją, zagubione znaki specjalne). Nie raziłoby to aż tak, gdyby nie fakt, że pojawiały się one może nie w jakimś wielkim zagęszczeniu, ale kilkakrotnie. A jako polonistka z wykształcenia jestem dość wyczulona na takie rzeczy. Jeśli chodzi o opisy, Autor sporo miejsca pozostawia wyobraźni Czytelnika. Niezgłębiona pustynia pod ciemnym niebem, podziemne korytarze czy niezwykłe piaskowe posągi już same w sobie proszą odbiorcę o snucie marzeń na jawie i śmiało zachęcają do zanurzenia się w niezwykłym świecie Jawy.
Bohaterowie to w zasadzie aspekt, względem którego nie do końca wiem, jak się ustosunkować. Muszę jednak oddać Autorowi fakt, że postacie Jawy są nie tylko realistyczne i różnorodne, ale niekiedy także irytujące, choć naprawdę trudno jest nie zapałać do wszystkich sympatią. Rufin słynący z nieco marzycielskiego ale i porywczego charakteru momentami wydawał mi się trudny do rozszyfrowania. Z jednej strony nie potrafiłam go nie podziwiać za odwagę i niezłomną wiarę w swoją intuicję, z drugiej irytowała mnie jego naiwność. A bohaterowie, których działania i sposób bycia mocno rezonują z uczuciami Czytelnika, są postaciami bardzo dobrze zbudowanymi, takimi, z którymi chce się przeżywać przygody opisywane z ich perspektywy.
Reasumując, Jawa to powieść z olbrzymim potencjałem, która po niezwykle zaskakującym zakończeniu wręcz domaga się kontynuacji! I choć po przewróceniu ostatniej strony nie mogłam powstrzymać uśmiechu zadowolenia, to chętnie przeczytałabym o dalszych losach Rufina, Ryty i Bagnara. Mam zatem miłą nadzieję, że Autor zrobi mnie i innym zapalonym Czytelnikom tę drobną przyjemność. :)
WIĘCEJ NA BLOGU: https://shiracoffeebook.blogspot.com/2022/08/jawa-mateusz-lubach.html
Transfer świadomości do nowego ciała stał się faktem. Tylko co utraciliśmy w zamian za nieśmiertelność? Mieszczący się we Wrocławiu Bank Pamięci Bytowej...
Przeczytane:2023-01-25, Ocena: 5, Przeczytałem,
Wiecie co to book tour? Bierzecie udział w nich? Book tour to po prostu podróż książki. Jeszcze dwa lata temu brałam udział w kilkunastu BT, obecnie jedynie, gdy książka jest mało dostępna i bardzo mam ochotę ją przeczytać. Tak miało miejsce z książką “Jawa” Mateusza Lubach, którą mogłam przeczytać dzięki Luizie @vaconafa, która zorganizowała BT.
“Jawa” to klimatyczna książka post apokaliptyczna, nowe spojrzenie na przyszłość, fabuła nie jest tylko fikcją, stworzoną przez autora, ale również tym, co ciągle twierdzę, że z każdej książce post apokaliptycznej jest jakieś ziarenko prawdy, które wyrosło na nową wizję przyszłości. W tej książce skupiamy się przede wszystkim na fakcie wyginięcia pszczół, jest to początek katastrofy klimatycznej, połowa znanej nam fauny i flory zniknęła z powierzchni ziemi. Pszczół brak, a pustynia dosłownie pochłania ostatnie skrawki ziemi, które się jeszcze uchowały od jej piasku. Ludzkość boryka się również z brakiem jedzenia, są zmuszeni ręcznie zapylać rośliny na specjalnych plantacjach, właśnie na taką plantację ma wybrać się główny bohater tej książki, Rufin. Nie wie jednak, że to dopiero początek jego przygody.
Autor w bardzo prosty sposób zaznajomił nas ze światem przedstawionym w swojej debiutanckiej książce. Nie gubiłam się w tym świecie, lecz to, co mi najbardziej sprawiało trudność to zapamiętanie imion i nazw miejsc, niektóre były bardzo trudne do przeczytania, a co dopiero do zapamiętania. Jest to chyba jedyny minus tej książki. Reszta jej aspektów przypadła mi do gustu. Najbardziej podobała mi się akcja, która dosłownie co chwilę się wywiązywała, dosłownie od samego początku do samego końca. A jak już mowa o końcu, to było to genialne zakończenie. Uwielbiam takie i nie spodziewałam się go, choć niektóre tytuły recenzji mogły mnie naprowadzić na to spektakularne zakończenie.
Świat, który przedstawił nam autor, jest dość spójny, lecz nie do końca przedstawiony w każdym szczególe. Brak mi zagłębienia się w jego ustrój polityczny, co nieco zostało nam ujawnione, lecz nie jest to coś, co by moją ciekawość zaspokoiło.
Podsumowując, zostałam porwana od pierwszych stron, nie nudziłam się nawet przez chwilę podczas lektury, a zakończenie wbiło mnie w fotel. Książka może być spokojnie liczona jako jednotomowa historia, lecz świat, jaki przedstawił nam autor w “Jawie”, mogłaby być kontynuowana, a ja z chęcią przeczytałabym kolejne tomy. Dziękuję Luizie @vacofana i autorowi za możliwość przeczytania “Jawy”.