Jaskółczym szlakiem to piękna powieść o losach polskiego ziemiaństwa pod koniec XIX wieku. Pod zaborami, a szczególnie w zaborze rosyjskim, tak zwanej Kongresówce, możliwość robienia kariery przez Polaków była dość ograniczona. Nic więc dziwnego, że wielu energicznych ludzi szukało szczęścia za granicą. Jednak nostalgia za Polską bywała przeogromna. Rodziewiczówna odmalowuje losy jednej z takich rozdzielonych rodzin, w momencie odwiedzin w dawno niewidzianej Polsce. Oczami przybyszów pokazuje nam, niczym w kalejdoskopie, złożony obraz polskiego ziemiaństwa i wsi. Na tym tle rozgrywają się miłosne perypetie głównego bohatera, który przyjeżdża do Polski z Algieru, między innymi po to, by znaleźć tu dla siebie żonę.
Informacje dodatkowe o Jaskółczym szlakiem:
Wydawnictwo: MG
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-926064-2-0
Liczba stron: 224
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2025-09-17, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025,
„Jaskółczym szlakiem” to powieść, która snuje się cicho, lecz pozostawia w czytelniku echo dawnego świata – świata ziemiaństwa kresowego, gdzie pragnienia, obowiązki i pamięć splatają się w jedno. Już od pierwszych stron czuć wewnętrzną złożoność opowieści: młody Kostuś (Konstanty), wychowany na obczyźnie w Algierze, przybywa do rodzinnego Polesia, podążając za marzeniem starszej pani – poznania żony i powrotu do źródeł. To wędrówka nie tylko przez przestrzeń, ale przez pamięć, wartości i oczekiwania – zarówno jego, jak i tych, których spotyka.
Spotkanie z Polską to zderzenie z rzeczywistością trudniejszą niż wyobrażenia: niegdyś dostojne dwory są dziś zniszczone, a dawni gospodarze – podzieleni losem – odwrotnie niż kiedyś szczycą się ziemią i nazwiskiem, dziś stoją pośród gruzów i zaniedbanych posiadłości . Kostuś, który zna ojczyznę jedynie z opowieści i legend rodzinnych, staje w obliczu obrazów zupełnie odmiennych: domy sprzedane, przyroda wycięta, postaci odległe w swoich przywarach i słabościach.
Rodziewiczówna używa języka subtelnych obserwacji i ironii, by oddać ducha epoki, która przeminęła, a w której duchowość i duma z narodowej tożsamości wciąż tliły się, choć gaszone przez upadek materialny i społeczny . W centrum tej panoramy stoi Kostuś – swawolny, młody, bogaty, poszukujący – i zarazem zagubiony między tym, kim był w obcym świecie, a tym, kim powinien być tutaj, w ojczyźnie. Jego romans z krajem jest subtelny, pełen sprzeczności, a miłość do Heleny – delikatna, niemal symboliczną „jaskółką” sygnalizującą nadzieję – rozwija się powoli, w cieniu konwenansów rodzinnych i zaborczej rzeczywistości .
To historia nie o romantycznym uniesieniu, lecz o odpowiedzialności: wobec rodziny, ziemi, tradycji. Rodziewiczówna odmalowuje portrety kobiece z czułością, przekazując świadomość, że to one, mimo ograniczeń epoki, potrafią wpływać na losy – podejmować decyzje o wielkiej wadze dla rodzin i przyszłości . Przesycone humorem, ale i gorzką prawdą są sceny biesiad, plotek, gier towarzyskich – pokazują erozję wartości ziemiaństwa, które dryfuje między tęsknotą za minionym prestiżem a koniecznością pracy i realiami upadku.
Czytając tę powieść, poczułam się przeniesiona do świata pełnego ciepła, ale i rozczarowania – tego świata, który odchodzi, choć wciąż przyciąga milczącą wdzięcznością i żalem. Każda strona tej książki ściska serce – bo warsztat autorki pozwala poczuć ulgę spotkania z ojczyzną i równocześnie smutek jej upadku. To opowieść o powrocie, którego idea okazuje się bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać.
W opisie rzeczywistości kresowej, zanurzonej w nostalgii i dbałości o tożsamość, odnajduję pytania, które pozostają aktualne: co znaczy służyć ojczyźnie? Czy powrót do korzeni zawsze jest powrotem do domu, czy często to zderzenie oczekiwań z rzeczywistością? Kostuś, wędrując między miejscem, którego nigdy nie znał, a idealizmem, który wzbudza w nim polskie korzenie, staje się lustrem dla naszych dzisiejszych rozterek: jak odnaleźć prawdziwe przynależności, kiedy świat się zmienia, a wartości wydają się ulotne?
„Jaskółczym szlakiem” proponuje czytelnikowi zatrzymanie – zaproszenie, by w milczeniu zastanowić się nad siłą pamięci i ceną, jaką płacimy za utratę stabilności i autentyczności. Kostuś nie otrzymuje gotowych odpowiedzi, a jego miłość do Heleny, delikatna i zdystansowana, pozostawia echo nadziei – że pomimo wszystkiego warto odnaleźć sens w zakorzenieniu, i że chociaż powrót może być bolesny, jest też tajemnicą odczytania samego siebie.
Gdy zamknęłam książkę, czułam coś nieuchwytnego: nostalgię, która nie ciążyła, lecz rzucała światło na coś, co być może każdy z nas nosi w sobie – tęsknotę za spójnością, pięknem, bliskością, którą czasem daje przeszłość. „Jaskółczym szlakiem” jest powieścią, która ulotnie odlatem, lecz pozostawia we mnie pokrzepienie – bo pokazuje, że nawet rozpadający się świat nadal żyje – w pamięci, w sercach, w cichych decyzjach, by powrócić i trwać.