Rozgrywająca się na przestrzeni wieków opowieść o mężczyźnie zagubionym w czasie, kobiecie, która jest w stanie go uratować i o tym, co to naprawdę znaczy być człowiekiem
Tom Hazard posiada niebezpieczny sekret. Choć wygląda na przeciętnego 41-latka, cierpi na rzadką przypadłość, wskutek której żyje już całe stulecia. Tom przeżył kawał historii - występując z Szekspirem, eksplorując odległe morza z kapitanem Cookiem i pijąc koktajle z Fitzgeraldem. Teraz pragnie już tylko zwyczajnego życia.
Tom wraca do Londynu, swojego dawnego domu, aby zostać nauczycielem historii w liceum. Niespodziewanie urzekająca nauczycielka francuskiego z tej samej szkoły zdaje się być nim zafascynowana. Ale Stowarzyszenie Albatrosów, sekretna grupa, która chroni ludzi takich jak Tom, ma jedną zasadę: nigdy się nie zakochuj. Bolesne wspomnienia z przeszłości i nieobliczalne zachowanie czujnego przywódcy Stowarzyszenia zagrażają wykolejeniem się nowego życia. Tom jednak czuje, że to na co nie może sobie pozwolić, jest zarazem tym, co może go ocalić. Będzie musiał raz na zawsze zdecydować, czy utknie w przeszłości, czy wreszcie zacznie żyć teraźniejszością.
Jak zatrzymać czas to głęboko ludzka, szalenie oryginalna powieść o utracie, nieuchronności zmian oraz o tym, jak odnaleźć szczęście.
JEDNA Z NAJPOPULARNIEJSZYCH KSIĄŻEK OSTATNICH MIESIĘCY W WIELKIEJ BRYTANII
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-04-16
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 428
Tytuł oryginału: How to Stop a Time
"Wiemy, kim jesteśmy, lecz nie wiem, kim stać się możemy"
Historia Tom'a Hazard'a zaskakiwała mnie w tak wielu momentach, że nawet nie jestem w stanie ich policzyć! Książka jak najbardziej zasługuje na dobre opinie.
Mówiąc o fabule, poznajemy wspomnianego mężczyznę, który z pozoru wygląda na czterdzieści lat, lecz po dłuższej analizie dowiadujemy się o czterystu. Urodzony w szesnastym wieku przestał się starzeć jako nastolatek, co przyniosło wiele problemów. Traci matkę, która zostaje oskarżona o magię, co daje w tamtych czasach doskonały powód do morderstwa. Tom niestety jest świadkiem śmierci rodzicielki, a całe zdarzenie zostaje na zawsze w jego pamięci. Ucieka z miejsca zamieszkania, gdzie po drodze spotyka szczęście. Poznaje swoją jedyną miłość, lecz ukochana Rose starzeje się jak każdy człowiek. Po czasie dar długiego życia okazuje się przekleństwem. Widzimy jak ludzie nie potrafią zaakceptować wyjątkowości, a z pozoru coś niesamowitego jest zmieszane z błotem.
Któregoś dnia odkrywa, że nie jest jedyną osobą obdarowaną tym przekleństwem. Dołącza do sekretnego Stowarzyszenia Albatrosów, którzy opiekują się takimi osobami. Okazuje się, że w tym świecie żadne bezinteresowne czyny nie ma miejsca, co przynosi kolejne problemy głównemu bohaterowi.
Czytając książkę byłam pod wrażeniem talentu autora. Jak w tak krótkiej (według mnie) książce można zawrzeć tyle mądrości? Gdybym zaznaczała wszystkie cytaty, to wykorzystałabym wieele karteczek. Samo podejście autora do sytuacji, przedstawienie problemu i pomysł, ukłony!
Jeśli chodzi o treść, także mnie zadowoliła. Nie spotkamy tam żadnych biegnących na łeb i szyje akcji, lecz wydarzenia, które dzieją się w odpowiednich momentach. Przeskakiwanie w czasie także jest na plus tej opowieści, ponieważ są przedstawiane z jednej perspektywy, co ułatwia zapoznanie się z życiem Tom'a. Kolejnym talentem autora jest lekkość pisania, książkę czyta się z uśmiechem na ustach dzień i noc.
Jeśli chodzi o bohaterów nie potrafię wybrać ulubieńca. Tom, rozważny, dążący do celu oraz Rose, dzielnie stawiająca czoło przeciwnością losu. Te postacie jak najbardziej zasługują na naszą uwagę i poświęcenie czasu. Ukazują nam jak nienawiść innych potrafi zniszczyć i skomplikować życie.
Reasumując, lekturę polecam osobą, które szukają dużej ilości mądrych słów, niezapomnianej historii oraz oryginalnych bohaterów.
"Każdy człowiek bierze ograniczenia własnego pola widzenia za ograniczenia świata."
czytampierwszy.pl
Pierwsze, co nasunęło mi się na myśl podczas czytania, to porównanie książki do filmu Woody'ego Allena "O północy w Paryżu". Mamy kilka wspólnych mianowników - Francja, samotny bohater, odwiedzanie różnych epok, historyczni artyści. Ale na tym podobieństwa się kończą. Książka ma niesamowicie melancholijny i nieco filozoficzny klimat, dzięki któremu podczas czytania czułam, jak ogarniał mnie spokój. Nie musiałam spieszyć się z czytaniem, aby poznać kolejne wydarzenia. Skupiałam się w stu procentach na aktualnej stronie i cudownych cytatach, które trafiały się na prawie każdym kroku. Serio, jeśli chciałabym zaznaczyć je wszystkie, to obawiam się, że zabrakłoby mi znaczników. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak autor w prostych słowach zawarł niebywałą mądrość. Już dawno nie spotkałam się z tak prostymi, ale pełnymi przesłania słowami.
Akcja powieści rozpoczyna się w XVI wieku, a kończy w czasach nam współczesnych. Biegnie spokojnym tempem, bez żadnych nagłych, niespodziewanych zdarzeń i w przypadku sposobu narracji, z jakim mamy do czynienia, jest to na plus. Jedyne, co mnie do siebie nie przekonało, to zakończenie. Jak dla mnie zadziało się tam za dużo rzeczy w zbyt krótkim czasie, a konkretnie chodzi mi o relacje Toma z córką. Był tam naprawdę szybki przeskok w jej zachowaniu, przez co ich więź wydawała mi się trochę nieautentyczna. Ale w porównaniu z całością to naprawdę niewielki zarzut. Tło historii jest bardzo dokładnie i ciekawie zarysowane. Autor często przemyca takie drobne smaczki w postaci ciekawostek lub informacji, nad którymi kompletnie się nie zastanawiałam lub których nie wiedziałam. No bo przyznajcie się, zastanawialiście się kiedyś, jak zachowywał się np. Szekspir? No właśnie :) I to te niepozorne elementy najbardziej mnie urzekły.
Jeśli miałabym w jednym zdaniu ocenić "Jak zatrzymać czas", to powiedziałabym, że jest to idealna książka na chłodny, jesienny wieczór w fotelu z ciepłą herbatą. Ale oczywiście teraz, w te gorące dni, równie mocno ją polecam. Zachęcam Was do przeczytania tej na wpół smutnej, a na wpół radosnej historii o poszukiwaniu swojego miejsca na świecie i przełomie epok. Jeśli nie lubicie fantastyki, to i tak śmiało po nią sięgnijcie. Książki nie da się jednoznacznie zakwalifikować do konkretnego gatunku, dlatego wielu czytelnikom o różnych gustach powinna się spodobać :)
Czy nie byłoby świetnie, by chociaż na chwilę zatrzymać czas? Albo jeszcze lepiej, wstrzymać bieg zegarka tylko na nas? Po prostu zyskać... nieśmiertelność. Brzmi nieźle. Ale jakie byłyby skutki takiej decyzji?
Tom ma 41 lat. Ale tylko fizycznie. Naprawdę przeżył ich o wiele więcej, tylko jego ciało starzeje się dużo wolniej. Znał Szekspira, brał udział w niejednej przygodzie... Czy można chcieć czegoś jeszcze? Tak, zwykłego, spokojnego życia, które dla człowieka z jego przypadłością... wcale nie jest takie proste. Zwłaszcza gdy nie może robić tylko jednego. Przywiązywać się do ludzi.
„Jak zatrzymać czas” to książka zupełnie inna od tego, co czytam na co dzień. W miejsce dynamicznej akcji, przemyślenia. Zamiast zatrzęsienia bohaterów, kilka naprawdę dopracowanych postaci. Ale... od początku. Pomysł na wątek główny jest naprawdę ciekawy. To nie tylko sposób na rozwinięcie historii, ale też pretekst do kilku ciekawych hipotez. Autor każe nam się zastanowić nad wieloma sprawami, zachęca do rozważać o czasie i istocie człowieczeństwa.
Ciąg dalszy na:
Z filmami i książkami o tematyce podróży w czasie jest różnie – trzeba pilnie czytać czy oglądać żeby nie zgubić wątku i samemu się zapętlić, a czasem twórcy tak komplikują że odbiór staje się po prostu trudny. Klasykiem gatunku jest „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”, film z 2008 roku, w głównej roli Brad Pitt i Cate Blanchett (kto nie widział niech koniecznie nadrobi!). Bazą dla filmu było opowiadanie F. Scotta Fitzgeralda o tym samym tytule. Matt Haig w swojej książce „Jak zatrzymać czas” zabiera nas w podróż na przestrzeni wieków, gdzie z głównym bohaterem będziemy obserwować występy Szekspira, popłyniemy w morze z kapitanem Cookiem czy uściśniemy rękę Fitzgeraldowi właśnie.
„Życie polega na zmianach. Zmiany są jedyną stałą rzeczą jaką znam.”
Estienne Thomas Ambroise Christophe Hazard (obecnie znany jako Tom Hazard) urodził się 03 marca 1581 roku. Gdy go poznajmy ma 439 lat, choć wygląda na 41-latka. Cierpi na rzadką i niespotykaną przypadłość, dzięki której się nie starzeje. Jest członkiem Stowarzyszenia Albatrosów, które założył w 1867 roku Hendrich Pietersen. Albatros – bo żyje długo. Stowarzyszenie zrzesza ludzi, którzy tak jak Tom mogą poszczycić się długowiecznością. Każdy z członków dostaje zadanie do wykonania, aby odnaleźć i zwerbować kolejnych. Działają w cyklach ośmioletnich, po których upływie dostają nową tożsamość i trafiają w nowe miejsce na świecie. Podstawą zasadą dla każdego członka jest fakt, że nie mogą związać się z żadnym człowiekiem, a miłość jest zakazana. Miłością życia Toma jest Rose Claybrook, która umiera na zakaźną chorobę, ich córka Marion przepada. Celem Toma jest odnalezienie Marion, nie wie gdzie jej szukać, wie jedynie że odziedziczyła tą samą przypadłość. Stowarzyszenie ma mu w tym pomóc, Pietersen zarzeka się, że sam organizuje akcję poszukiwawczą.
„Miłość to ból. Łatwiej jest bez niej.” „Ludzie, których kochasz, nigdy nie umierają.”
Choć samo streszczenie treści może zabrzmieć lekko absurdalnie to książka jest naprawdę świetna. Toma poznajemy w momencie kiedy trafia do jednej z londyńskich szkół i ma objąć posadę nauczyciela historii. Nie dziwi, że dzięki niemu nauczana historia żyje skoro sam był świadkiem wielu wydarzeń w miejscach, o których opowiada. W nowym miejscu pomaga mu się zadomowić Camille, nauczycielka francuskiego, która jak twierdzi już gdzieś go spotkała, bo ma dar rozpoznawania ludzi. Dzięki Tomowi przenosimy się w czasie od współczesnego Londynu, po Sri Lankę, Thaiti, Los Angeles, po XVI w. Anglię, i wiele innych miejsc. Podróż dookoła świata bez wychodzenia z domu, a dodatkowo podróż przez wieki.
„Przeszłość nie jest jakimś odosobnionym miejscem. W każdym momencie gotowa jest wkroczyć do teraźniejszości.”
„Jak zatrzymać czas” wciąga od pierwszej strony. To jedna z TYCH powieści, które chcesz skończyć ale nie chcesz skończyć czytać. Toma Hazarda od razu się lubi. Bardzo pozytywny człowiek, choć lekko fajtłapowaty, który z pokorą przyjmuje to, co zgotował dla niego los. Miłym akcentem jest pies Toma – Abraham, zaadoptowany w starszym wieku pies rasy akita, który staje się nierozłącznym towarzyszem i świadkiem wielu wydarzeń. To piękna opowieść o życiu i przemijaniu, o wielkiej miłości, poszukiwaniu siebie i szczęścia. Akcja toczy się szybko, nie ma zbędnej treści. Fabuła poprowadzona rezolutnie, bez zbędnych upiększeń i dziwnych zwrotów. Tak, to książka która daje do myślenia, która po lekturze zajmuje myśli, do której chce się wrócić.
„W końcu nie jesteśmy tylko tym, kim się urodziliśmy. Jesteśmy tym, kim się stajemy. Jesteśmy tym, co robi z nas życie.”
Przyznaję, że miałam obawy przed skomplikowanym przemieszczaniem się w czasie, że będzie to niejasne, zgubię wątek. Tymczasem sama podróż w czasie to wspomnienia Toma, a bazą staje się jego dziwna przypadłość. Powieść ta porusza, absorbuje, niekiedy zaskakuje, jest nieoczywista i czarująca. Cała książka to zbiór mądrych przemyśleń, czasem podanych wprost, a czasem wynikających z treści. Te kilka cytatów niech będzie tego dobrym przykładem.
Czy Tom odnajdzie zagubioną córkę? Czy odniesie sukces jako członek Stowarzyszenia? Czy odnajdzie spokój i miłość? Czy długowieczność to klucz do szczęścia czy przekleństwo? Przekonajcie się sami, warto!
Powieść Haiga to sentymentalna opowieść o czasie, przemijaniu, ale także o wadach i zaletach długowieczności. Autor opowiedział historię Toma w taki sposób, że każdy z nas będzie mógł się po trosze utożsamić z bohaterem. Książka uświadamia nam wiele życiowych prawd, z których chyba najważniejszą jest ta, że człowiek pragnie kochać i być kochanym, chociaż niekiedy miłość sprawia ból. Dzięki ,,retrospekcjom" poznajemy bliżej głównego bohatera, motywy, którymi się kierował i kieruje w życiu oraz jego całe życie. Haig bardzo dobrze krzyżuje teraźniejszość z przyszłością. Poza tym dobrze nakreśla i usprawiedliwia motywy, którymi kieruje się Tom. To sprawia, że bohater, jeszcze bardziej budzi w nas sympatię. A to z kolei doprowadza do tego, że z książką i bohaterem wcale nie chcemy się rozstawać.
,,Jak zatrzymać czas" jest napisane lekkim, zrozumiałym dla czytelnika językiem. Autor dzięki dobrze poprowadzonej akcji i przeplataniu teraźniejszości z przeszłością sprawił, że z książką naprawdę nie chcemy się rozstawać. Haig tak umyślnie przeprowadza nas przez karty historii i umieszcza w nich bohatera, że czytelnik jest zdolny uwierzyć w cały wymyślony przez autora świat, w którym istnieją osoby takie jak Tom. Książka jest bardzo oryginalna i nie sposób obok niej przejść obojętnie, a co dopiero szybko o niej zapomnieć. Na początku nie mogłam wczuć się w tą historię, ale po przeczytaniu paru kartek więcej po prostu przepadłam. Historia Toma uzmysławia nam, że każdy musi mieć jakiś cel w życiu, niezależnie od tego czy ma żyć tysiąc lat czy tak jak jętka pięć minut. Jestem oczarowana tą książką i zachęcam Was do jej przeczytania. Zapewniam Was, że po jej przeczytaniu, uzmysłowicie sobie, że tak naprawdę to nie czas nas ogranicza, ale nasze własne lęki.
Książkę przeczytałam dzięki platformie: czytampirwszy.pl
Cała recenzja na blogu: https://mojswiatliteratury.blogspot.com/2018/04/matt-haig-jak-zatrzymac-czas-recenzja.html
Czas to pojęcie względne. Najczęściej ucieka nam przez palce, ale równie często zdaje się wręcz zatrzymywać. Czas to coś, czego nie da się kupić, nie da się zapakować i nie da się wysłać… ale co by było, gdybyśmy go mieli wręcz na kilogramy? Czy czulibyśmy się dobrze, żyjąc, podczas gdyby przepadło wszystko to, co kochaliśmy i znaliśmy?
„Jestem stary w taki sposób, w jaki stare jest drzewo, małż jadalny czy renesansowy obraz. Aby ci to uzmysłowić: urodziłem się ponad czterysta lat temu, trzeciego marca 1581 roku, w pokoju rodziców znajdującym się na trzecim piętrze małego francuskiego zamku, który był moim domem”
Przytoczony cytat to słowa głównego bohatera – Toma Hazarda. Gdybyście mogli go zobaczyć, już po pierwszym rzucie oka bylibyście przekonani, iż przekroczył zaledwie 40-stkę, a tak naprawdę licznik jego wieku wskazuje wynik trzycyfrowy. Jak to możliwe? Tom sam tego nie rozumie, jednak szuka odpowiedzi. Trudne jest bowiem życie, gdy traci się bliskich i musi nieustannie przemieszczać, by nie budzić podejrzeń. Ludzie uwielbiają plotkować, a obecnie daliby się pokroić za brak oznak starzenia.
Lubicie książki posiadające wiele przeskoków w czasie? Jeśli tak, „Jak zatrzymać czas” ma ich od groma! Matt Haig w swojej książce w świetny sposób wprowadza dynamikę. Raz opisuje czasy obecne, potem rok 1623, następnie 1860, by pojawić się w 1599, a potem… wydawać by się mogło, że panuje chaos, ale nic bardziej mylnego. W jakiś kompletnie niewytłumaczalny sposób wszystko trzyma się kupy i nie sposób się pogubić. Matt Haig bardzo sprytnie przeplata wątki, zdradzając czytelnikowi co smaczniejsze kąski w sposób przemyślany – treść jest ciekawa. Według mnie to bardzo ważne i przyjemne zarazem. Rzadko trafiają się tego typu książki.
Co również rzuca się w oczy? Styl pisania. Lekki, a jednocześnie dopracowany i bogaty w słownictwo. Podczas czytania nie czuć zmęczenia ani znużenia. Byłam w szoku, gdy po krótkim czasie nagle ujrzałam 60-tą stronę. To trochę takie uczucie, jakbyście jechali pociągiem i zapatrzyli się na zmieniające się widoki za oknem. Piękna zieleń, powolne zniżanie się słońca, a do tego przyjemne kołysanie… człowiek nie czuje upływ czasu i przechodzi w przyjemny stan, w którym jest zrelaksowany. Czułam dokładnie to samo, kiedy czytałam „Jak zatrzymać czas”. Ale czy główny bohater też był zrelaksowany? Niestety nie.
„Historia miała – ma – ruch jednokierunkowy. Musisz iść dalej. Ale nie zawsze trzeba patrzeć w przyszłość. Czasami możesz po prostu rozejrzeć się i być szczęśliwy tam, gdzie jesteś”
Ta książka – oprócz chwili zapomnienia – daje do myślenia. Wielu z nas chciałoby żyć znacznie dłużej, ale czy to miałoby sens? Według mnie nie. Życie z dnia na dzień byłoby katorgą, a brak możliwości związania się z kimś, na pewno by nie pomagał – wszak trudno ukryć długowieczność, a wiązanie się tylko na parę lat nie ma większego sensu. W przypadku Toma jest to opcja z góry niedostępna, ale nie zdradzę szczegółów. Na szczęście miał on jednak cel – szukanie pewnej osoby. Ale główny bohater zaczął mnie w pewnym momencie irytować. Choć może nie tyle on, co autor, który uparcie odnosił się do upływu czasu. Czy naprawdę nie mógłby spasować i skupić się na czymś innym? Czułam się, jakbym najechała oponą na gwoździa i wręcz turlała się do miejsca docelowego, czyli ostatnich zdań książki. Wszystko było fajnie i nagle trach.
A co po „dojechaniu” do końca? Zamknęłam książkę i spojrzałam na okładkę. Wielka klepsydra, a w niej człowiek i pies. Muszę powiedzieć, że symbolika jest potężna i rozumiem ją po lekturze znacznie lepiej. Klepsydra to takie więzienie z szerokim wachlarzem opcji do wyboru. To złota klatka, w której z pewnością nie chciałabym się znaleźć, a do której naukowcy dążą. A przecież nie bez powodu umieramy, często nie dożywszy trzycyfrowego wyniku. Czemu ludzkość chce to zmienić na siłę? Jakbyśmy stali z nosem przy obrazie, nie widząc całości. Myślę, że warto byłoby zrobić ten krok w tył i spojrzeć raz jeszcze. Może kolory, które widzieliśmy dotychczas, otacza nieprzenikniona ciemność?
„Jak zatrzymać czas” to pewnego rodzaju przestroga, byśmy przestali kombinować i zaczęli żyć chwilą. Czy długowieczność to faktycznie taka super sprawa? A może to tylko pozory? Grosik jest złoty, a jego wartość bardzo niska. Podejrzewam, iż tak samo jest w przypadku długiego życia. Warto więc sięgnąć po tę książkę, przemyśleć kilka spraw i zadać sobie raz jeszcze pytanie, czy chcielibyśmy być jak Tom Hazard – zniewoleni przez czas.
Wciągająca, temat nie znany dla mnie, a jednocześnie jakby znany.
Jak zatrzymać czas? To pytanie z pewnością zadawane było w każdej epoce przez wielu różnych ludzi. Wielu z nas bardzo boi się starości i śmierci, chciałoby się być młodym i w pełni sił zawsze. Czy zatrzymanie czasu jest możliwe? I czy byłoby błogosławieństwem, czy może przekleństwem? W odpowiedzi na to pytanie pomoże Wam książka Matta Haiga o tytule „Jak zatrzymać czas”.
Wydawcy przyzwyczaili czytelników umieszczając krótkie streszczenie fabuły na tylnej okładce. W przypadku tej książki nie znajdziemy opisu fabuły i jeszcze mocniej książka mnie zaintrygowała. Zazwyczaj, gdy czytałam książki, w których bohaterowie byli długowieczni to były to książki o wampirach. Po przeczytaniu pierwszych zdań takie było moje pierwsze skojarzenie. Milo się jednak rozczarowałam. Bohater książki, Tom Hazard, mimo iż wygląda na 41-latka przeżył już ponad 400 lat. Wszystko to za sprawą rzadkiej przypadłości, nie starzeje się tak jak przeciętny człowiek. Dzięki temu przeżył kawał historii – był świadkiem polowania na czarownice, występował na scenie z Szekspirem, a także eksplorował odlegle morza z kapitanem Cookiem. Tom myślał, że jest jedynym człowiekiem o takiej dolegliwości, nic bardziej mylnego. Pewnego dnia odnajduje go tajemnicze Stowarzyszenie Albatrosów. Najważniejszą zasadą tej grupy jest: nigdy się nie zakochuj. Czy Tom zdoła uwolnić się od bolesnej przeszłości? Czy zdoła zatrzymać czas?
Napiszę wprost, książka wywarła na mnie duże wrażenie i spodobała mi się już po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów. Bohatera nie da się nie lubić, jego los śledzi się z zapartym tchem. Dzięki retrospekcji przenosimy się w czasie i stopniowo, powoli odkrywamy przeszłość bohatera. Wyprawę zaczynamy w XVI-wiecznej Francji i przenosimy się do epok i elżbietańskiej, wiktoriańskiej oraz do współczesnego Londynu. Czasy się zmieniają, miejsca ulegają przemianie, ale ludzie wcale nie przechodzą przemiany. Pomimo upływu wieków nadal pozostają nietolerancyjni. Nie dopuszczają do siebie myśli, że można być innym, stąd np. polowanie na czarownice, którego Tom był świadkiem. To polowanie wciąż trwa, tylko przybiera inne formy. Członkowie Stowarzyszenia żyją w ciągłym strachu, że ktoś ich rozpozna, przecież nie zmieniają się tak szybko fizycznie. Co osiem lat muszą zmieniać miejsce zamieszkania.
Tom żyje już od wielu lat i jest to życie samotne. Nie możność zakochania się jest przekleństwem długowieczności. On pragnie kochać, chce bliskości, a żyje w strachu i obawia się o bezpieczeństwo bliskich. Czy takie życie ma sens? Przecież wszyscy ludzie, którzy byli mu bliscy, już odeszli.
„Jak zatrzymać czas” to książka przede wszystkim o odnajdywaniu siebie. Autor udowadnia, że nie potrzebujemy żyć wiecznie, bylebyśmy tylko nie zmarnowali danej nam szansy na przeżycie życia. Musimy nauczyć się żyć tu i teraz, bo przeszłości i tak nie jesteśmy w stanie zmienić.
Sięgając po książkę "Jak zatrzymać czas" nie spodziewałam się, że moje z nią spotkanie okaże się nadzwyczajne i niesamowicie kontemplacyjne. To jedna z nielicznych publikacji w moim czytelniczym dorobku, o której mogę rzec - genialna. To też jedna z tych powieści, do której chce się powracać i ponownie ją przeżywać, która po odłożeniu na stolik wabi, kusi i prosi, aby znów do niej zajrzeć i rozpocząć przygodę z nią od nowa. Śmiem stwierdzić, że z każdej kolejnej wędrówki w jej towarzystwie wynosi się coraz to nowe wartości, idee i przemyślenia. O niej się nie zapomina - nie ma takiej możliwości. Albowiem jest jedyna w swym rodzaju. Po prostu wyjątkowa...
Matt Haig urodził się w Sheffield w 1975 roku. Pisze książki dla dzieci i dorosłych. Często miesza elementy świata codziennego z elementami świata fantastycznego, nadając im przy tym ekscentryczności i mrocznego charakteru. Jego najlepsze powieści zostały przetłumaczone na dwadzieścia osiem języków. (źródło: lubimyczytac.pl). Więcej informacji o autorze i jego twórczości: www.matthaig.com
Tom Hazard urodził się 3 marca 1581 roku. Choć wygląda na 41-latka, to tak naprawdę liczy przeszło ponad czterysta lat. Mężczyzna cierpi na tak zwaną anagerię, która nie stanowi dla niego wybawienia, a wręcz jest przekleństwem. Szykanowany i napiętnowany ze względu na swą przypadłość tułał się po świecie. Obraz śmierci matki, której był świadkiem, prześladował go przez dziesięciolecia i wyzwalał poczucie winy. Na zawsze stracił ukochaną Rose, a ich owoc miłości - córka Marion, uciekła, nie pozostawiając za sobą żadnego śladu. Pewnego dnia Tom zostaje zwerbowany do Stowarzyszenia Albatrosów z siedzibą w domu niejakiego Hendricha (wiek: siedemset lat, profesja: chirurg plastyczny). Odtąd obowiązują go pewne zasady. Co osiem lat, po wykonaniu powierzonych mu zadań, zmienia miejsce pobytu oraz tożsamość. Organizacja zapewnia mu bezpieczeństwo. Po między innymi Toronto, Islandii, Los Angeles, Nowym Jorku, Sri Lance przychodzi kolej na Londyn. Tom znajduje zatrudnienie na stanowisku nauczyciela historii w miejscowej szkole. Tam poznaje Camille Guerin - uroczą nauczycielkę języka francuskiego, która niestety przyciąga jego uwagę. Dlaczego niestety? Jedna z wielu wytycznych organizacji brzmi: nie zakochuj się. Tom nie może złamać tegoż przykazania, nie może zawieść Hendricha, nie może się teraz poddać. Przecież musi odnaleźć Marion. Żywą bądź martwą...
Poruszająca, absorbująca, zaskakująca, nieoczywista, enigmatyczna i czarująca - to te słowa znakomicie definiują powieść "Jak zatrzymać czas". Prawdę mówiąc, to tylko ich niewielka część, bowiem przymiotów określających ową opowieść i nieustannie nasuwających się w czasie jej pochłaniania jest znacznie więcej. Dawno nie miałam przyjemności upajania się tak cudowną historią, która porywa już od pierwszej strony, zabiera w niejedną podróż po meandrach losów ludzkich, labiryntach uczuć, skomplikowanych relacjach międzyludzkich, a nade wszystko ramach czasowych (począwszy od XVI wieku), których zobrazowanie zdumiewa i ujmuje. Pełna niepewności, zagadkowości i ekscytacji teraźniejszość przeplata się z licznymi retrospekcjami - nierzadko przybierającymi lapidarny charakter, ale z jakże głębokim i wzruszającym meritum. Przerażające, bolesne, przepełnione bólem i tęsknotą oraz poczuciem znaczącej pustki wspomnienia budzą ogrom emocji, które targane nieprzerwanie w pewnym momencie wyzwalają łzy, rzewnie spływające po policzkach. Fragmenty ukazane w tymże sentymentalnym i melancholijnym utworze, sporadycznie zabarwione podtekstem humorystycznym, nierzadko ściskają za serce, dotykają najczulszych stron duszy i przedostają się do trudno dostępnych zakamarków myślowych, już na zawsze tam pozostając i od czasu do czasu przypominając o tym, co ważne. Wyrażona historia rodzi całą paletę emocji, dostarcza niepowtarzalnych wrażeń, zagarnia w niejedną intrygującą wyprawę po różnych zaułkach świata, przenosi w niejeden wymiar czasowy przybliżając poszczególne epoki, przyjmuje rozmaite oblicza prostymi słowami ilustrując istotę człowieczeństwa, a także zapada w pamięć. Jednak co najważniejsze jest ona idealnym kompanem do przemierzenia naszej życiowej drogi - jestem o tym przekonana. O powieści Matta Haiga można pisać tylko w samych superlatywach, albowiem - wierzcie mi - smakuje niezwykle wybornie...
Tym bardziej że utkana jest z prostych, przyjemnych, a jednocześnie o głębokim zabarwieniu słów. Te z kolei tworzą mnóstwo cennych mądrości, dotykających wielu aspektów życia i pozwalających docenić dany nam czas - bez względu na to, jaka jego długość jest nam przeznaczona. Jeszcze nigdy z żadnej powieści nie wyłuskałam tylu istotnych wartości, błyskotliwych przesłań i myśli tchnących do długotrwałych rozważań. Ów utwór jest nimi przesiąknięty, co nadaje mu ogromnej wagi. Ponadto uszczknęłam też ździebełka pięknych wyrażeń z języka francuskiego, kilku ciekawostek (m.in. ze świata przyrody), wsłuchiwałam się w dźwięki wydobywające się z brzmienia fortepianu i lutni, a nawet zapragnęłam poznać eseje Montaigne'a (wstyd się przyznać, ale nie miałam okazji się zaznajomić z nimi). Inteligencja, pasja i niebywały urok biją z każdej kartki woluminu Matta Haiga. Jestem oczarowana, a przede wszystkim wzruszona...
Wzruszona tą intensywną, obszerną i jakże ważną opowieścią. Czytając ją miałam wrażenie, jakbym słuchała historii bliskiego przyjaciela, który wrócił z dalekiej podróży, który pragnął przekazać mi jak najwięcej ze swego życia, podzielić się ze mną każdą chwilą, rozterką, emocją, dygresją, porażką. Każdym zdarzeniem, doświadczeniem, błędem, wyborem, bólem, cierpieniem i niezdecydowaniem. Ów przyjaciel opowiedział mi o swym dzieciństwie i czasach młodości, o swej wielkiej miłości, śmierci ukochanych osób, tęsknocie za córką, przeogromnej samotności i pustce, wyrzutach sumienia tłumionych latami, a także o chęci do życia a zarazem marzeniu o jego nagłym kresie. Mówił o zajęciach, jakich się imał, krajach, które stanowiły jego tymczasowy dom, przyjaźni z Omai, więzi łączącej z psem Abrahamem, znajomości z Szekspirem, Jamesem Cookiem oraz jętkami (zwykłymi śmiertelnikami). Wracał wspomnieniami do ulicy Chapel Street, ujawnił swą pasję do muzyki, przez którą mógł wyrazić skrywane głęboko emocje. Ukazywał stosunek ludzi do niego samego, jak i jego nieakceptowanej oraz niezrozumiałej przez społeczeństwo, a nawet rodzącej nienawiść przypadłości. Otworzył się przede mną, uzewnętrznił, wyjawił prawdę, pokazał świat i podejście ludzi do wielu kwestii (niezmienne na przestrzeni wieków), zrzucił z siebie balast kilkuset lat, tym samym prezentując swoje stanowisko wobec przemijalności czasu. Pokazał też swoją determinację, cel, do którego dążył nie będąc pewnym, czy kiedykolwiek go osiągnie. Co nim było? Odnalezienie ukochanej córki będącej sensem jego istnienia. Czy uda mu się z nią spotkać? Tego nie zdradzę, ale zachęcam do zajrzenia do świata bohatera i zagłębienia się w jego historię. Warto.
"Jak zatrzymać czas" to refleksyjna, nostalgiczna, oryginalna i fascynująca powieść o tym, co ważne i nieuchronne. Gorąco polecam zatracenie się w tej cudownej lekturze. Zdecydowanie warto poznać i przeżyć tę historię, doświadczyć oceanu emocji, jakie niewątpliwie oferuje i odpowiedzieć sobie na wiele pytań z niej płynących. Jedni pragną choć na chwilę wrócić do przeszłości, inni marzą o przyszłości aż nadto w nią wybiegając, ale zapewne wielu z nas chciałoby na moment zatrzymać czas. Pozostają zatem pytania: Czy jest to w ogóle możliwe? I co najważniejsze, jak to uczynić? Wskazówkę odnajdziecie w powieści M. Haiga, do której serdecznie odsyłam. Z pewnością się nie zawiedziecie.
Tom Hazard urodził się w 1581 roku i ciepi na bardzo dziwną przypadłość. Mimo już ponad czterystu lat, nadal wygląda na jakieś czterdzieści. Mogłoby się wydawać, że ma ogromne szczęście, mogąc żyć tak długo. Jednak jego osoba, wśród innych wywołuje często sporo sensacji, przez co nasz główny bohater często musi zmieniać miejsce zamieszkania.
Co więcej, już nie raz musiał patrzeć na śmierć swoich bliskich, czy też osób do których w jakikolwiek sposób się przywiązał, bądź też spędził z nimi niektóre chwile swojego życia. W pewnym momencie Tom dołącza do Stowarzyszenia Albatrosów, które zrzesza takich ludzi, jak on. Wyznają oni kilka zasad, jedną z nich jest to aby się nie zakochiwać. Czy naszemu głównemu bohaterowi się to uda? Czy należenie do takiej grupy jest bezpieczne?
Książka ta jest niezwykle ciekawa, płynie z niej wiele morałów i życiowych mądrości. Mimo tego, że może się wydawać, że jest to typowa książka młodzieżowo-fantasyczna, to mam wrażenie, że kierowana jest ona głównie do dojrzałych czytelników, którzy są w stanie pojąć pryzmat przemijającego czasu. Akcja książki nie jest aż tak szybka, jednak osobiście czytało mi się ją bardzo szybko, gdyż byłam zaciekawiona tym co dzieje się dalej. Tę książkę oceniam bardzo wysoko i uważam, że każdy powinien mieć ją na swojej półce, gdyż porusza ona wiele ciekawych i istotnych tematów.
Opowiada o życiu, miłości, przemijającym czasie, chęci odnalezienia szczęścia oraz o trudzie. Matt Haig tworząc to dzieło, na prawdę się postarał.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA - PREMIERA 16.04.2018
Zdarzyło wam się myśleć jakby to było nie starzeć się? Nie poddawać się upływowi czasu, nie martwić zmarszczkami czy reumatyzmem? Jeśli wasza odpowiedź jest twierdząca, na pewno nie jesteście w tym sami. W książce Matta Haig'a główny bohater właśnie zmaga się z taką przypadłością. Czy jest to dobrodziejstwo czy przekleństwo?
"Przyszło mi na myśl, że istoty ludzkie nie żyją ponad sto lat, ponieważ po prostu nie są na to gotowe. Mam na myśli aspekt psychologiczny. Chodzi o to, że się wyczerpują. Nie mają wystarczających zasobów tożsamości, by podążać dalej. Dorastają do momentu, w którym są znudzone własnymi umysłami. Nudzi je powtarzalność życia. To, że po jakimś czasie nie ma już uśmiechu, ani gestu, którego wcześniej się nie widziało. Nie ma takiej zmiany w porządku świata, która nie stanowiłaby echa jakiejś wcześniejszej zmiany. Nowe wiadomości przestają być nowe. Samo słowo "nowość" staje się parodią. Wszystko stanowi tylko element cyklu, który powoli zatacza koło za kołem."
Tom zmaga się z chorobą zwaną anagerią, która polega na tym że, owszem starzeje się, lecz nie tak szybko jak przeciętny człowiek. Tym sposobem urodzony 3 marca 1581 roku we Francji wygląda jak przeciętny 40-latek. Poznajemy jego, bądź co bądź, trudne losy pełne oskarżeń o powiązania z szatanem, strach przed odkryciem jego przypadłości i ból po stracie osób, które kocha.
Tom należy do Stowarzyszenia Albatrosów, tajnej organizacji która za zadanie ma odnajdywać i chronić ludzi takich jak on. Zapewniać nowe tożsamości i pomagać aklimatyzować się. Ale czy tak jest na prawdę? Czy Tom odnajdzie swoją córkę?
"Czas, jaki ci pozostał, jest jak ląd leżący za lodem. Możesz zgadywać, co się za nim znajduje, ale nigdy nie możesz być tego pewny. Jedyne, co jest pewne, to chwila, którą właśnie przeżywasz."
W książce mamy narracje w pierwszej osobie, którą ja osobiście bardzo lubię, bo sprawia, że mam wrażenie, że historię opowiada mi znajomy. Opowieść Toma jest szalenie inteligentna i mądra, przedstawiona w wyważony i spokojny sposób, dodatkowo czyta się dobrze i ciężko ją odłożyć. Może to nie jest książka dla kogoś lubujacego się w nagłych zwrotach akcji, rozlewie krwi czy niespodziewanych zakończeniach, bo takich tam nie ma. Polecam wszystkich chcącym poczytać coś refleksyjnego, inteligentnego, ale bez zbędnego patosu.
Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi czytampierwszy.pl i wydawnictwu Zysk i S-ka.
Gdzieś poza krańcami wszechświata znajduje się biblioteka wypełniona niezliczoną liczbą książek, z których każda jest historią innej rzeczywistości. Każda...
Bestseller ,,New York Timesa" Bestseller "Sunday Timesa" Nowa książka autora Biblioteki o północy, która zrobiła furorę na świecie i sprzedała się...