Nie oceniaj dziewczyny po swetrze, jaki nosi!
Jameson, dla przyjaciół James, to bardzo pilna uczennica, która z biblioteki zrobiła swoją prywatną świątynię. Sebastian, dla przyjaciół Oz, to bardzo dobry wrestlingowiec, który z biblioteki zrobił swoją prywatną salę do szybkich numerków. W wyniku głupiego zakładu poznają się bliżej. I to bardzo intensywnie.
Jednak Sebastian nie chce poprzestać na przelotnej znajomości. Chce zaprzyjaźnić się z Jameson, chce być jej bliski, chce jej stale dokuczać i zerwać kiedyś z jej szyi te przeklęte perły. Jednak dziewczyna wie, że Oz to połączenie kłopotów i sporej dawki bycia dupkiem.
Czy James pozwoli mu się zbliżyć i przekona się, że góra mięśni oraz cięty dowcip wcale nie przesądzają tego, jakim facetem jest Oz? Czy związek z takim dupkiem i kobieciarzem zaprowadzi ją prosto to złamanego serca?
Sara Ney – to bestsellerowa autorka USA Today, której seria „Jak poderwać drania” stała się wielkim hitem. Sara znana jest ze swojego seksownego i pokręconego poczucia humoru, którym chętnie dzieli się z bohaterami swoich książek. Żyje pełnią życia, kolekcjonuje stare książki, jest uzależniona od mrożonej latte, a sarkazm stał się jej znakiem rozpoznawczym. Kiedy nie pisze, zastanawia się, jakby to było być Brytyjką.
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2018-10-26
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 0
Myślę, że słowem klucz tej książki jest słowo biblioteka. To właśnie w tym miejscu rozpoczyna się książka, to w tym miejscu spotykają się bohaterzy, to to miejsce jest, myślę że najważniejsze. A dla miłośnicy romansów i książek, to miejsce jest wręcz idealne.
Jameson to wymarzona bohaterka książek tego gatunku. Mimo, że na początku możemy odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z szarą, cichą i naiwną myszką (nie znowu!), to gdy tylko otwiera usta, zdajemy sobie sprawę, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Mimo, że w otoczeniu książek, odbierana jako kujonka, codziennie w innym swetrze, tak naprawdę to pyskata, pewna siebie, ironiczna i trudna do zdobycia laska. Polubiłam ją do tego stopnia, że w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że chciałabym by wyszła z książki i zaprzyjaźniła się ze mną.
Sebastian natomiast to typowy sportowiec, zaliczający bez uczuć każdą dziewczynę, która tylko zechce przed nim klęknąć, bądź rozłożyć nogi. W tym wszystkim jednak nie myślimy o nim jak o męskiej ****, bo jego charakter nawet na moment nie pozwala na myślenie o tym czego się dopuszcza. Paradoksalnie jedyne o czym mówi to seks, ale robi to w tak dosadny i zabawny sposób, że nie ma możliwości by nie polubić tego bohatera. Po za tym jest na tyle bezpośredni, że nie jeden raz przez niego ja sama miałam rumieńce.
Sara Ney wie jak podgrzać atmosferę. Czekałam jak na szpilkach na moment, w którym pstrykną przełączniki i bohaterzy w końcu dadzą się ponieść emocjom. A dostałam to naprawdę bardzo późno. Autorka najpierw wprowadziła bohaterów w stan przyjaźni, który nie wiedzieć kiedy, przekształcił się w zauroczenie a następnie zakochanie. Przez to wszystko powieść czyta się wręcz błyskawicznie. Dowodem na to może być fakt, że czytałam do 4.30 nad ranem a po skończeniu chciałam od razu zacząć czytać od początku. Tak bardzo mi się podobała.
Niestety nie byłabym sobą gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Mianowicie chodzi mi o to, że brakowało mi w tej książce rodziny. Nie ma o nich ani jednej wzmianki aż do samego końca. A i tam dosłownie niczego w sumie się nie dowiadujemy. Ja osobiście bardzo lubię wątki poboczne przeznaczone właśnie rodzinie i przyjaciołom. W tym przypadku tylko w niewielkim stopniu autorka wplątała w tę historię przyjaciół, których też w moim odczuciu było zbyt mało.
Podsumowując jednak, jak widzicie po ocenie, dla mnie ta książka to strzał w dziesiątkę (w sumie to w dziewiątkę, bo tyle jej dałam za powód, który wyjaśniłam wyżej). Totalnie jestem kupiona przez autorkę, całkowicie trafiła w mój gust a bohaterzy, których stworzyła, są jednymi z lepszych jakich "poznałam". Jeśli jesteście fanami gatunku, nie przeszkadzają wam zboczone teksty i pyskaci bohaterzy, to myślę, że "Sebastian" spodoba wam się tak bardzo jak mnie.
"Nigdy nie oceniaj dziewczyny po kardiganie" - czy pozory mogą mylić ? Oczywiście, że tak. Większość osób ocenia ludzi po wyglądzie. Według mnie jest to nie w porządku. ponieważ nie szata zdobi człowieka. Każdy jest jednostką indywidualną i trzeba go poznać, aby móc coś o nim powiedzieć.
"Jak poderwać drania. Sebastian" to pierwszy tom z serii. Czytając tę książkę czułam się jakbym cofnęła się w czasie, kiedy oglądałam amerykańskie filmy o collegach, campusach oraz życiu studenckim. Ta książka urzekła mnie od pierwszych stron, dawno nie czytałam takiej powieści i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.
Na pierwszy rzut oka szara myszka, mól książkowy, który przesiaduje każdą wolną chwilę w bibliotece i jeszcze ten ubiór kardigany oraz perły. Co można sobie pomyśleć o takiej dziewczynie ? Sebastian "Oz" Osborne to typowy popularny chłopak, który jest sportowcem - zapaśnikiem, dziewczyny ma na wyciągnięciu ręki, nie musi się o żadną starać. Aż do pewnego dnia kiedy poznaje Jameson Clark. Połączy ich pewien zakład, po którym nie mogą zapomnieć o sobie. Co się wydarzy dalej ? Czy drań ma serce ? A może szara myszka nie jest wcale taka grzeczna ? Na te pytania odpowiedzcie sobie sami sięgając po te książkę.
Książka z gatunku new adult, wciągająca od pierwszych stron, czyta się ją bardzo szybko. W książce znajdziemy cięty język, humor oraz nie zabraknie pikantnych scen. Widzę duże podobieństwo do książek z serii Off-Campus, Elle Kennedy. Cieszę się, ponieważ po skończeniu serii Off-Campus szukałam właśnie czegoś podobnego. Osobiście książka bardzo przypadła mi do gustu, lubię czytać takie tytuły czy serie. Sięgając po tę książkę nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba, ponieważ ta historia miała coś w sobie, coś magnetycznego.
Kujonka i mięśniak - oklepany schemat, który przewija się w masie książek i filmów. Przez jednych uwielbiany, dla innych niestrawny. Osobiście uważam, że gdy jest podany w przyjemny i nietuzinkowy sposób wymyka się z ram banalności. Motyw ten wykorzystała Sara Ney w swojej powieści Jak poderwać drania. Sebastian.
Biblioteka. Dla Jameson, zwanej też James, to miejsce, w którym może odpocząć, nie musząc znosić swoich współlokatorek, ich chichotów i westchnień zza ściany. Do biblioteki przychodzi się uczyć, bo nie może sobie pozwolić na gorsze stopnie, a nie ma tak dobrych wyników jak by chciała. Sebastian pojawia się tam z kolegami, szukając korepetytorka jednego z nich. Zauważają James, jej kardigan, ciasny, czarny kucyk, perły na szyi i lakierki. Chłopaki zakładają się o 500 dolarów i namawiają Sebastiana, by ten pocałował dziewczynę. Chłopak nie spodziewa się jednak oporu z jej strony, ciętego języka i tego, że dziewczyna spodoba mu się bardziej niż jest w stanie sam przed sobą przyznać. Jest aroganckim narcyzem i irytującym facetem, któremu właściwie tylko jedno w głowie. Pogoń za James to dla niego coś niespodziewanego i nowego. Nawet nie zdaje sobie sprawy jak ta dziewczyna zawróci mu w głowie.
Bardzo spodobała mi się kreacja James. Dziewczyna wie czego chce, nikogo nie udaje, jest sobą. Chce się uczyć, wygląda w określony sposób. Nie stara się przypodobać innym, w czym jest odrobinę wyniosła. Nawet na imprezy przychodzi ubrana na swój sposób, nie stroi się, nie udaje barwnego ptaka. Właśnie jej zachowanie i styl ubioru wyróżniają ją spośród tysięcy podobnych do siebie dziewczyn. Całkiem inaczej odebrałam natomiast postać Sebastiana. Jest on zapatrzonym w siebie dupkiem. Pieje z zachwytu nad swoim wyglądem, nawet myśląc o sobie (bo całą historię mamy okazję poznać zarówno z perspektywy James, jak i Sebastiana). Chłopak jest zapatrzonym w siebie irytującym i aroganckim narcyzem. Dopiero uczucie do Jameson go odmienia, bo zaczyna się starać i zabiegać o jej względy.
Przyznam, że nie spodziewałam się erotyka, a liczyłam na szkolny romans. Nie jestem wielką fanką tego gatunku, przyznam nawet, że od niego stronię. Wobec tego żenowaly mnie niektóre sceny, a wręcz śmieszyły. Szczególnie bawiły mnie cytaty rozpoczynające rozdziały, które ponoć zostały przez autorkę zaczerpniete z prawdziwych rozmów ( chociaż przyznam, że dla mnie wyglądały jak żywcem wycięte z Bravo).
Nie można jednak odmówić autorce lekkiego stylu, bo pisać to ona umie. Książkę mimo pewnych zgrzytów związanych z fabułą czyta się lekko i po prostu chce się poznawać dalsze losy bohaterów, chociaż właściwie od samego początku wiadomo jak wszystko się skończy.
Jak poderwać drania. Sebastian Sary Ney to z pewnością ciekawa lektura dla wielbicieli romansów/erotyków sportowych. Autorka wykorzystała oklepany motyw, ale przedstawiła go w na tyle strawnej formie żeby mieć przyjemność z lektury.
Jak poderwać drania, który nigdy nie planował nim zostać? Rhett Rabideaux ma jasny cel - zostać mistrzem zapasów i pokonać starych wyjadaczy...
Wszystkie kobiety mają słabość do drani! Zeke Daniels to największy drań, jaki chodzi po kampusie. Kapitan drużyny zapaśniczej, jedynak bogatych rodziców...
Przeczytane:2018-11-21, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Sebastian „Oz” Osborne to jeden z członków drużyny zapaśniczej w kampusie. Ma wielu znajomych, dziewczyn na pęczki i urodę jak mało kto. Prawie każdy na kampusie chce się z nim zaprzyjaźnić albo choć wymienić dwa zdania.
No właśnie, prawie każdy.
Jak na romans przystało, pojawia się druga osoba, która w tym romansie będzie uczestniczyć — rówieśniczka Sebastiana, Jameson … . Dziewczyna nie bardzo angażuje się w życie kampusu, stara się być choćby dobrą uczennicą, mieć poprawne oceny i wyznaje zasadę, że nie należy oceniać dziewczyny po jej kardiganie. Nie szaleje tak jak jej współlokatorki na imprezach, nie ma nawet chłopaka, a choć każdy uważa ją za dość nieśmiałą, okazuje się być po prostu niezainteresowana niczym poza nauką.
Aż dochodzi do momentu, w którym nasi bohaterowie spotykają się, krzyżują swoje spojrzenia i knot świecy zaczyna się powoli palić drobnym płomieniem uczucia.
Książka, która ma w sobie masę schematycznych wątków, jednocześnie stara się wyjść poza ich ramy. Mamy tutaj tak zwanego „bad boya” i „szarą myszkę”, jednak postacie te mają na tyle złożone charaktery, że stają się prawie że prawdziwe.
No ale właśnie — mamy to „prawie”.
Mimo że książkę czytało się przyjemnie ze względu na lekki i pełen humoru styl autorki, była ona prawie bardzo dobra. Prawie wychodziła poza ramy schematów. Prawie stała się jedną z moich ulubionych pozycji Young Adult.
Pięknie i uroczo opisany romans, charakterystyczny wątek kardiganów, dobrze wykreowani bohaterowie, humor praktycznie co stronę, emocje i napięcie… a jednak czegoś mi brakowało. Gdy akcja rozpędza się niczym na rollercoasterze, dochodzi do punktu kulminacyjnego — coś zaczyna się sypać. Jak gdyby autorka chciała koniecznie napisać na konkretną liczbę stron, żeby je jakkolwiek zapełnić. Akcja nagle zwalnia; im bliżej końca, tym nudniej. Kiedy to na początku nie mogłam się oderwać od książki, tak pod koniec nie miałam nawet ochoty po nią sięgać.
Do minusów można również zaliczyć wstawiane co rozdział cytaty, kompletnie nie mające żadnego powiązania z historią. Dezorientują czytelnika i, bo chyba taka miała być ich rola, nie są wcale takie zabawne (to znaczy większość). Ale, cóż, na pewno jest to w pewnym sensie ciekawy i oryginalny zabieg, który nie pojawia się w co drugiej książce.
Jednak poza ciemną stroną, mamy także tę jasną: jak już wcześniej wspomniałam, chociażby styl autorki, dla którego przeczytałam tę książkę do końca. Lekki, pełen humoru i ociekający emocjami. Właśnie to kocham najbardziej we wszystkich książkach Young Adult i cieszę się, że mimo wszystko ta pozycja również to posiadała.
U, że książka Sary Ney jest warta przeczytania, szczególnie podczas stresujących chwil dla relaksu i odprężenia, bo, ku mojemu zdziwieniu, nie jest to irytująca historia jak wiele innych o podobnej tematyce!