Jasmin i Staszek obiecali sobie jeszcze w dzieciństwie, że kiedyś się pobiorą. Jako nastolatki zostali parą, a po ukończeniu szkoły średniej postanowili razem zamieszkać. Kilka dni później Staszek znika...
Opowieść o miłości i przyjaźni, która zmienia się w mroczną historię, gdzie wobec bezradności zostają tylko uczucia. Wszyscy szukają Staszka na swój własny sposób. Policja porusza się podrzuconym jej tropem: wstrząsającą fotografią chłopaka. Rodzina Staszka szuka odpowiedzi w przeszłości i zdarzeniach mogących mieć wpływ na zniknięcie. Natomiast Jasmin dociera o wiele dalej niż do rozwikłania tajemnicy. Otwiera się przed nią świat, w którym wszystko jest możliwe, gdzie czas można dowolnie naginać, a miłość nie ma końca.
Małgorzata Warda rzeźbiarka, pisarka, felietonistka, matka pięcioletniej dziewczynki i żona basisty zespołu Farba. Autorka siedmiu powieści, w tym Ominąć Paryż, Nikt nie widział, nikt nie słyszał i Dziewczynka, która widziała zbyt wiele. Mieszka w Gdyni, gdzie prowadzi warsztaty twórczego pisania i wspólnie z dwiema gdyńskimi artystkami współtworzy Pamiętnik Ciała
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2013-04-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 344
Jak oddech Małgorzata Warda
"- Obiecaj mi coś - proszę (...) - Obiecaj, że gdyby coś ci się stało... No, wiesz, gdybyś na przykład zginął albo coś... (..) - Gdybyś kiedyś umarł, a ja wciąż bym żyła... Obiecaj, że przyjdziesz do mnie, że dasz mi jakiś znak. Żebym wiedziała, że wciąż jesteś."
Mocne 7. Ani więcej, ani mniej.
Klimatem przypominała mi trochę ta opowieść T.T Kulpy i Czarne Kantoch, ale aż tak nie zachwyciła (jak Czarne:))
Bardzo wewnętrzna i osobista narracja, głęboka. Historia i tragiczna i tajemnicza. Do końca nie wiadomo, kiedy rzeczywistość miesza się z innym wymiarem... Choć nie ukrywam, że wątek "innego wymiaru" podobał mi się najbardziej!
"Nie rozumiesz, że wszyscy kiedyś wrócimy? Wracamy na ziemię tysiące razy w nieskończonym ciągu narodzin i śmierci (...) - Nie bój się śmierci (...) - To jak przesiadka z jednego tramwaju w drugi. Jesteśmy tylko wyspą, a obok znajduje się cały wielki kontynent! (...) - Jak to zrozumiesz, to przestaniesz się bać."
Moje ulubione klimaty:)
MOJA OCENA: 7/10
Miłość, gdy się ją już spotyka, trzeba bardzo szanować. Niezwykle łatwo jest się zatracić i utracić to, co w niej najważniejsze. Te motyle w brzuchu. Tę głowę w chmurach. Te zdawałoby się niewyczerpane pokłady zaufania do drugiej osoby. Na niektórych miłość spływa wcześnie, w stosunkowo młodym wieku. Innych dotyka u kresu ich wędrówki – gdy pozostaje im niewiele czasu na cieszenie się nią. W życiu Jasmin i Staszka jedno od niemal zawsze było pewne – mają siebie i zawsze, ale to absolutnie zawsze, będą blisko siebie. Młodzi poznali się, jeszcze nim przyszli na świat. Ich matki – Renata i Alicja, od lat były najlepszymi przyjaciółkami. Poznały się jako nastolatki – wychowywały się w jednym domu zastępczym i raczej nie można powiedzieć, że miały szczęśliwe dzieciństwo. Kiedy więc obie, niemal jednocześnie (różnica około pół roku) zachodzą w ciążę, targają nimi sprzeczne uczucia. Czy podołają? Czy są przygotowane na macierzyństwo? Czy powtórzą błędy swoich rodziców? Czy ich pociechy będą miały inne dzieciństwo niż one? Alicja nigdy nikomu się nie przyznała, kim był ojciec Staszka. Nawet Renata nie była w tę kwestię wtajemniczona. Dziewczyna od początku zdecydowała, że wychowa dziecko zupełnie sama, bez niczyjej pomocy. Zresztą, może nawet sama nie wiedziała, z kim wpadła? Z drugiej strony dla Renaty ciąża była spełnieniem marzeń. Był mąż, były pieniądze, znalazł się więc i czas i chęci na powiększenie rodziny. Tak więc w wychowywaniu Jasmin brało udział dwoje rodziców.
Dzieciaki od najmłodszych lat chowały się wspólnie, jak brat z siostrą. Renata zajmowała się Staszkiem kiedy tylko się dało – w końcu Alicja chciała skończyć studia i zapewnić synkowi jako taki start w życiu. Maluchy, wbrew powszechnej opinii, były w pełni świadome, że nie są rodzeństwem, a nawet rodziną (w rozumieniu biologicznym). Niespełna 7-mio letnie dzieci przesądziły o swym losie. Zdecydowały, że resztę życia chcą spędzić razem dzieląc się troskami i radościami. Dość szybko okazuje się, że dziecięce przyrzeczenia nie były jedynie niemożliwymi do spełnienia mrzonkami. Młodych faktycznie połączyła miłość. Pierwsze pocałunki. Pierwsze pieszczoty. Ten pierwszy raz. Staszek i Jasmina to wszystko współdzielili. Można by rzec, że życie układało im się jak w bajce, aż do czasu, gdy młodzi postanowili razem zamieszkać. Choć może już wcześniej zaczęło się coś psuć? Może źle było od samego początku? Może Staszek i Jasmina nigdy się tak naprawdę nie kochali? Być może działali na siebie toksycznie? Może nigdy nie powinni byli zostać parą? Czyżby za późno zadali sobie kluczowe dla nich samych pytania? A może wcale sobie ich nie zadali i to właśnie ich zgubiło? Bo nagle, w połowie września, tuż po tym jak Jasmin wraca z długiego pobytu w Pradze, Staszek znika. Bladym rankiem wychodzi do pracy i przepada jak kamień w wodę. Po przepisowych 48 godzinach zaczynają się zakrojone na szeroką skalę, oficjalne poszukiwania chłopaka. Gdzie one doprowadzą policję? Czego o Staszku dowie się jego rodzina? Jak te poszukiwania zniesie Jasmin? Czy chłopak się odnajdzie? By się tego dowiedzieć koniecznie należy przeczytać powieść Małgorzaty Wardy zatytułowaną Jak oddech.
Dla mnie lektura tej książki była zupełną niespodzianką. Nie planowałam jej. Nie brałam pod uwagę. Nie znajdowała się ona w mojej biblioteczne i nie miałam jej na liście „must read” w trakcie urlopu. A jednak trafiła ona w moje ręce z wyraźnym wskazaniem „Musisz to koniecznie przeczytać”. I z wielką przyjemnością się z nią zapoznałam. Lektura pochłonęła mnie całkowicie, sprawiając, że nawet gdy ją odkładałam, nie mogłam wyrzucić jej z głowy. Była jak narkotyk – totalnie uzależniająca. Była jak piękny widok – absolutnie wciągająca. Była jak najgorszy koszmar, z którego nie da się obudzić – przerażająca.
Choć trudno w to uwierzyć z każdą przeczytaną stroną fabuła stawała się coraz wyraźniejsza, a równocześnie – bardziej niezrozumiała i zagmatwana. Z jednej strony czytelnik poznawał coraz więcej faktów, z drugiej – wiedział coraz mniej. Bo to, czego się dowiadywał nic nie wyjaśniało, wręcz przeciwnie. Tak naprawdę nawet zakończenie jest niejasne. Każdy może je interpretować wedle własnej opinii. Wydaje mi się, że rozgryzłam zagadkę tej powieści. Nie dałam się wieść usilnym zabiegom autorki i wiem jaki był finisz całej historii. Ale czy jestem tego zupełnie pewna? Nie. Bardzo bym chciała poznać dalsze losy bohaterów, czuję jednak, że nie będzie mi to dane. Szkoda... a może jednak nie? Teraz już niczego nie jestem pewna. No może poza tym, że ZDECYDOWANIE
WARTO PRZECZYTAĆ TĘ POWIEŚĆ!!!
21-letni Staszek pewnego dnia znika. Początkowo policjanci myślą, że uciekł. Po 5 dniach ktoś jednak podrzuca zdjecie, na którym widać go związanego i pobitego. Jasmin czuje wewnętrznie, że jej ukochany nie żyje, idzie do medium, która rysuje mapę z prawdopodobnym miejscem gdzie mozna znależć chłopaka. Nieufna policjantka z oporami zgadza się pojechać wraz z Jasmin we wskazane miejsce i znajduje zwłoki w wodzie... ale młodej kobiety. Z czasem realne wydaje się, że jednak Staszek porzucił dawne życie, zacierając za soba slady i wyjechał za granicę...
W szkole Miki dochodzi do tragicznej w skutkach strzelaniny. Tylko ona widziała sprawcę. Okazuje się, że dramat w liceum mógł mieć coś wspólnego...
Po tragicznym wypadku siostry Ada - znana modelka od lat mieszkająca w Paryżu - niespodziewanie musi przyjechać do Polski. W rodzinnym domu dokonuje rozrachunku...