Jak mogłaś

Ocena: 5.29 (7 głosów)

Byłaś za nią odpowiedzialna, a teraz zaginęła.

Charlotte, przyjaciółka Harriet, opiekuje się jej córką. Dziecko znika. Kobieta może przysiąc, że spuściła małą z oka ledwie na chwilę, że dziewczynka cały czas bawiła się z innymi dziećmi. Przecież dbała o nią jak o własne dziecko! Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Jak mogłaby jej wybaczyć?

Dwa tygodnie później obie kobiety zmuszone są spotykać się na komisariacie. Będą przesłuchiwane w sprawie pewnego morderstwa. Sytuacja zaczyna się komplikować, bo na jaw wychodzą liczne sekrety. Harriet i Charlotte muszą zdecydować, czy wzajemnie sobie pomóc. Tak przecież robią najlepsze przyjaciółki, prawda?

Informacje dodatkowe o Jak mogłaś:

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2018-07-30
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788375155150
Liczba stron: 360
Tytuł oryginału: Now You See Her
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szymala

więcej

Kup książkę Jak mogłaś

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Jak mogłaś - opinie o książce

Czasem ta druga osoba, która miała być dla nas oparciem i kimś w rodzaju bratniej duszy, staje się naszym najgorszym wrogiem. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo mocno nas krzywdzi i jak długo to trwa. A czasem wystarczy impuls albo odkrycie, że wcale nie udało nam się zwariować i jesteśmy tak normalni, jak cała reszta świata, a to stwarza pole do działania. Choć decyzja o jego sposobie powinna być dokładnie przemyślana.

Główna bohaterka książki „Jak mogłaś?”, niestety, nie podejmuje zbyt mądrej decyzji. I choć możemy usprawiedliwiać jej zachowanie chęcią obrony najbliższych osób oraz samej siebie, nie da się nie zauważyć, że działa za bardzo popędliwie i nierozsądnie.

Zahukana kura domowa, Harriet, która podejmuje pracę na część etatu, by móc wyrwać się z domu i opieki nad dziećmi, które, jak sama twierdzi, uwielbia i zyskać nieco niezależności, układa plan ucieczki od męża, w którego włącza niczego nieświadomą kobietę, którą nazywa swoją przyjaciółką. Jest to przyjaźń bardzo jednostronna; kobieta opowiada jej o wszystkich problemach, lecz ona nie odwdzięcza się tym samym. To zamknięta księga, do której nikt nie może zajrzeć, bo ona im nie pozwala.

Jej zachowanie wpędza Charlotte w kłopoty; wszyscy się od niej odwracają, boją się powierzyć jej opiekę nad dziećmi, plotkują za jej plecami, wysuwając coraz to nowsze i gorsze oskarżenia.

Dochodzi do tego, że wszystko zmierza w stronę znacznie większej tragedii…

Harriet miała w życiu tylko kilkoro przyjaciół i wszystkich straciła na rzecz dzieci. Dużo było w tym winy jej męża, który starał się kontrolować jej życie, decydować o jej pracy i ludziach, z którymi się spotykała. Jej uległość jest destrukcyjna i rujnuje życie zarówno Charlotte, jak i innych osób. Jej naiwność jest podręcznikowa, można by było pokazywać ją jako materiał edukacyjny wszystkim studentom.

Mimo zabiegu wprowadzenia zarówno narracji pierwszoosobowej, jak i trzecio osobowej, zdaje się, wszystkowiedzącej, żadnej z kobiet nie da się obdarzyć większym uczuciem. Każda z nich osobno i obie razem są tak odpychające i zniechęcające czytelnika, jak tylko się da. Żadnej nie da się polubić. Jedna stara się pomagać ludziom, nie licząc na nic w zamian i „płacząc” po cichu nas swym losem. Druga odkrywa destrukcyjny wpływ męża na własne życie  i postanawia coś z tym zrobić, zabierając się do tego od najgorszej, możliwej strony, wciągając w to kogo tylko się da – najlepszą przyjaciółkę, czy dawno nie widzianego ojca.

Jej dzieciństwo zostało naznaczone przez tragedie, które  miały wpływ na działanie w dorosłym życiu.

Rozwiązanie całej „zagadki” wydaje się okropnie rozczarowujące; brak tu typowego dla tego rodzaju książek napięcia, nie ma nagłych zwrotów akcji, czy odkryć, które przewracają życie bohaterów do góry nogami. Całość ciągnie się jak flaki z olejem i  jest, jak się zdaje, równie apetyczna.

Obie bohaterki nie są w stanie sobie wybaczyć, ani przebywać we własnym towarzystwie przez dłuższy okres czasu. A obawy Harriet dotyczące męża wcale nie zniknęły, wręcz się pogłębiły, bo nigdy nie znaleziono ciała jej męża.

Zakończenie jest równie wyczekiwane przez bohaterkę, jak i czytelników, ale jest to zrobione na zasadzie: „niech ona wreszcie przestanie się męczyć i zginie albo zabije swojego męża”.

Najciekawsze wątki, jakie pojawiają się w książce  - kwestia prowadzenia przez bohaterkę dzienniczka, w którym zapisuje wszystkie wypowiedzi manipulującego nią męża, przeszłość ojca jednej z bohaterek, możliwość namotania przez osoby trzecie w związku z zaistniałą sytuacją – nie zostają rozwinięte, lub w ogóle podjęte.

Fabuła wydaje się być prowadzona linearnie; jest tylko jeden główny wątek i autorka mocno się go trzyma, nie zbacza z raz wyznaczonej ścieżki, nie zajmuje się wątkami pobocznymi, a nawet takich nie tworzy.

Nie było w tym utworze nic, co przyniosło by czytelnikowi satysfakcję. Chciałam tylko, by to wreszcie mogło się skończyć. Ostatnie pięćdziesiąt stron jest kompletną pomyłką. Nie dzieje się nic nowego ani w życiu bohaterki, ani w kwestii zakończonego śledztwa. 

Książka nie była najgorsza, ale do najlepszych też nie należała. Raczej nigdy już do niej nie wrócę.

Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2019-03-10, 52 książki 2018,

Ta książka zwróciła moją uwagę niemal od momentu, jak tylko pojawiła się w zapowiedziach. Powieść " Jak mogłaś " wzbudziła moje zainteresowanie już samą okładką, chociaż dałam się trochę zwieść, bo nie jest ona adekwatna do treści. Na zdjęciu widzimy dwie nastolatki, a bohaterki książki są osobami dojrzałymi.

Trudno znaleźć jakieś informacje na temat autorki i jej twórczości. Poszperałam trochę w necie i dowiedziałam się, że Heidi Perks urodziła się w 1973 roku. Mieszka nad morzem w Bournemouth wraz z mężem i dwójką dzieci. Heidi ukończyła Uniwersytet w Bournemouth w 1997 r., uzyskując tytuł licencjata (z wyróżnieniem) w dziale zarządzania sprzedażą detaliczną, a następnie rozpoczęła karierę w dziale marketingu przed wyjazdem w 2012 r., aby skupić się zarówno na wychowywaniu rodziny, jak i pisaniu swojej pierwszej powieści „ Pod powierzchnią „. Interesują ją związki rodzinne, zwłaszcza, gdy niektóre postacie są nieco dysfunkcyjne i uwielbia o nich pisać.

„ Jak mogłaś „ jest pierwszą książką autorki wydaną w Polsce, która mówiąc szczerze wciągnęła mnie od pierwszej strony. Na początku wszystko wydaje się jasne i proste. Dramat obyczajowy o zaginionym dziecku i rozpaczy rodziców usiłujących je odnaleźć. Wkrótce okazuje się, co innego, następuje zwrot akcji. To, co białe staje się czarne, ofiara staje się sprawcą. Nie chodzi tylko o dziecko, które zaginęło, ale o morderstwo.

Podczas szkolnego festynu będąca pod opieką Charlotte, mała Alice, córka jej przyjaciółki Harriet zaginęła bez śladu. Wydawałoby się, że doświadczona matka trójki dzieci nie mogłaby dopuścić do tego, aby stracić z oczu dziecko. Do tego dziecko przyjaciółki, która z całym zaufaniem powierzyła jej opiekę nad swoją jedynaczką, z którą do tej pory nie rozstawała się ani na chwilę. Otóż okazuje się, że mogła, albowiem zamiast pilnować dzieci przeglądała posty na FB. Na nic zdają się przysięgi, że spuściła dziewczynkę z oka tylko na chwilę, że cały czas bawiła się z innymi dziećmi i nigdzie nie odchodziła sama. Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. Podobnie czynią wszyscy naokoło włącznie z mediami i policją.

Minęły dwa tygodnie od feralnego dnia, kiedy Harriet i Charlotte zmuszone są spotkać się ponownie na komisariacie. Okazało się, bowiem, że obie są świadkami pewnego zabójstwa i muszą podjąć decyzję czy wbrew wszystkiemu powinny sobie pomóc. Wydarzenia z przeszłości przeplatają się z teraźniejszością, a przy okazji śledztwa wychodzą na jaw liczne sekrety z życia kobiet.

Autorka świetnie poradziła sobie z kreacją bohaterek. Tyle samo uwagi poświęciła zarówno postaci Harriet jak i Charlotte, dzięki czemu łatwo było mi się wczuć w sytuację kobiet i stopniowo dochodziłam prawdy, jednak do końca nie wiedziałam po czyjej stronie stanąć.

Bardzo podoba mi się styl pisania Heidi Perks, lekki i łatwy w odbiorze. Wartka akcja, ciekawa fabuła, stopniowo budowane napięcie, dużo emocji, ciekawie prowadzona narracja, spowodowały, że książkę przeczytałam w ekspresowym tempie. Dostałam wszystko, czego oczekuję sięgając po dobry thriller. Przyjemności z czytania nie zepsuło mi nawet dość przewidywalne zakończenie.
Co stało się z małą Alice? Czy przyjaźń głównych bohaterek była tak naprawdę prawdziwa i czy wystawiona na tak ciężką próbę przetrwa ?

Polecam, bardzo dobrze napisana opowieść wzbudzająca refleksje i dająca do myślenia.

„ Niektóre przyjaźnie zbudowane są na tak słabych podstawach, że mogą rozpaść się przy najlżejszym podmuchu. „

Link do opinii
Avatar użytkownika - czytajaca_Sandra
czytajaca_Sandra
Przeczytane:2019-03-10,

Często gapimy się w smartfon, Facebooka i inne portalowe (nie)dogodności. Czy zwracamy wtedy uwagę na ludzkie życie?

Alice ma cztery lata. Po raz pierwszy opiekował się nią ktoś nie z rodziny. Przyjaciółka mamy Alice - Charlotte. Ze swoimi dziećmi zabrała ją na szkolny festyn. Chcąc nie chcąc, Alice zaginęła w chwili nieuwagi Charlotte. Rozpoczęły się poszukiwania, a po dziecku nie było żadnego śladu. Jak to się stało?

Postawa Charlotte, ale i również problemy rodzinne Harriet (matki Alice) są równie ciekawie przedstawione. Heidi Perkins jest mistrzynią w przeplataniu historii, mnożąc i dzieląc przeszłość z teraźniejszością. Moim zdaniem ta powieść uczy wielu rzeczy, których powinna nauczyć się dzisiejsza młodzież. Przede wszystkim jest to odpowiedzialność.

Motyw przyjaźni, chyba zaryzykowałabym pojęcie przyjaźni jednostronnej, często poruszany jest w książkach. Ale z pewnością ta fabuła zaskakuje i porusza, nie jest prostolinijną opowieścią o tym, jak (nie) można liczyć na drugą osobę.

Co czułabyś, gdyby Twoje dziecko zaginęło? A co czułabyś, gdyby do tego opiekowała się nim najlepsza przyjaciółka?

Link do opinii
Avatar użytkownika - KasiaKatarzyna44
KasiaKatarzyna44
Przeczytane:2019-03-10,

Najczęściej sprawcami naszego upadku są nasi najlepsi przyjaciele…

Antoine de Saint-Exupéry zwykł mawiać o przyjaciołach, że „są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać”. Od tych, których uważamy za przyjaciół, oczekujemy, że bez względu na wszystko będą trzymać naszą stronę, będą nas wspierać, zwłaszcza wtedy, gdy najbardziej będziemy tego potrzebować. Chcemy mieć pewność, że zawsze możemy na nich polegać, jednocześnie wierząc, że nigdy nas nie zdradzą. Ale nasi przyjaciele są tylko ludźmi, którzy jak każdy z nas popełniają błędy. Niektórych z nich nie sposób wybaczyć…

Charlotte Reynolds wiedzie szczęśliwe życie, o jakim zawsze marzyła. W zakończonym małżeństwie wprawdzie jej się nie układało, ale ma cudowne dzieci, piękny dom, pokaźny majątek i zaufaną przyjaciółkę. Gdy pewnego dnia Harriet Hodder prosi ją, by zaopiekowała się jej czteroletnią córką, Charlotte jest wniebowzięta. Wreszcie będzie mogła odwdzięczyć się przyjaciółce za to, że zawsze może na niej polegać. Opieka nad dzieckiem koleżanki to rutynowe zajęcie, ale los sprawi, że ani Charlotte, ani Harriet nie zapomną tego dnia do końca życia.

Na szkolnym festynie, na który Charlotte zabiera dzieci, kobieta szuka chwili wytchnienia od wrzasków, kaprysów i kłótni maluchów. Choć na chwilę chciałaby się wyciszyć i usłyszeć własne myśli. Nie wie, jak wysoką cenę przyjdzie jej zapłacić za kilka minut beztroskiego relaksu. Wkrótce odkrywa przerażającą prawdę: Alice zniknęła. Uciekła albo została porwana. Kobieta może przysiąc, że spuściła małą z oka ledwie na chwilę, że dziewczynka cały czas bawiła się z innymi dziećmi. Przecież dbała o nią jak o własne dziecko! Ale nikt jej nie wierzy. Zrozpaczona Harriet winą za nieszczęście obarcza Charlotte. To samo robią media, znajomi i prowadzący śledztwo policjanci. Charlotte i Harriet od lat uważają się za najlepsze przyjaciółki, ale ich przyjaźń zostanie wystawiona na ciężką próbę. Czy zdoła przetrwać ten trudny czas, a mała Alice cała i zdrowa powróci do domu?

Po takim opisie pewnie Was nie zaskoczę, stwierdzając, że „Jak mogłaś” to książka, pod którą spokojnie mogłaby się podpisać B.A. Paris („Za zamkniętymi drzwiami”, „Na skraju załamania”) lub Shari Lapena („Nieznajoma w domu”, „Para zza ściany”). W powieści Heidi Perks bez trudu można odnaleźć elementy charakterystyczne dla thrillerów wspomnianych autorek. Małżeństwo, zniknięcie dziecka, kłopoty z pamięcią, mroczne sekrety, sieć kłamstw i niedopowiedzeń, narracja z podziałem na „teraz” i „wcześniej” to tylko te najbardziej oczywiste. Książka Perks z pewnością nie jest oryginalna (ale cóż to za zarzut w dzisiejszych czasach, gdy rynek zalewają tony podobnych thrillerów?), brakuje jej również napięcia, które zwykła serwować swoim czytelnikom B.A. Paris, momentami jest nieco przewidywalnie, ale to bez wątpienia lektura wciągająca. Czytelnik siada, zaczyna czytać i… aż do samego końca nie chce przestać. W opowiadane historie – tak, mamy tu dwie równorzędne opowieści: tę z perspektywy Charlotte oraz tę z punktu widzenia Harriet – bardzo łatwo się wczuć. Nic więc dziwnego, że z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów, współczując zarówno Harriet, jak i Charlotte. Perks udało się sprawić, że jej powieść mocno oddziałuje na emocje czytającego. Oczami wyobraźni niemal widziałam, jak Charlotte z przerażeniem graniczącym z obłędem miota się po szkolnym boisku, na którym zorganizowano festyn, w poszukiwaniu blondyneczki w czerwonej sukience, za którą była przecież odpowiedzialna. Chwilę później dosłownie każdym nerwem czułam rozpacz Harriet, która po raz pierwszy w życiu powierzyła komuś opiekę nad ukochaną córeczką i akurat wtedy doszło do nieszczęścia. Tak, Heidi Perks z pewnością nas nie oszczędza! Ale to dobrze – o to właśnie w literaturze chodzi. Dobra książka ma grać na naszych emocjach.

W swojej powieści brytyjska pisarka skupia się przede wszystkim na śledztwie mającym na celu sprowadzenie do domu zaginionej dziewczynki, ale tematem, który wyraźnie wysuwa się na pierwszy plan wydaje się kobieca przyjaźń. Ile potrafi znieść? Czy najlepsze przyjaciółki mogą stać się najgorszymi wrogami? Czy są przewinienia, których nie wybacza się nawet najbliższej przyjaciółce? Thriller „Jak mogłaś” prócz tego, że jest porządnym dreszczowcem, skłania czytelnika do refleksji, do postawienia się w sytuacji jednej z przyjaciółek. Bezwiednie zaczynamy się zastanawiać, jak byśmy się zachowały w sytuacji Harriet, której ukochane dziecko zaginęło z winy jej przyjaciółki. Z drugiej strony wczuwamy się w położenie obwinianej przez cały świat Charlotte, której bez wahania przypięto łatkę nieodpowiedzialnej matki, dostrzegając jej ból i cierpienie.

„Jak mogłaś” to kolejna opowieść o tym, że pozory czasem mylą, a ludzie, o których rzekomo wiemy wszystko, często skrywają wielkie tajemnice. To książka posiadająca elementy właściwe solidnemu thrillerowi z gatunku domestic noir, która wciąga, mami i pochłania czytelnika bez reszty. Autorka umiejętnie żongluje kłamstwami i półprawdami, stawiając czytelnika w sytuacji, w której ten nie wie, komu i w co powinien wierzyć. Ciekawie poprowadzona narracja, nieoczekiwane zwroty akcji, intrygujący bohaterowie to największe plusy thrillera Heidi Perks. Gdyby jeszcze było więcej napięcia i dynamizmu oraz mniej przewidywalności, to mielibyśmy rewelacyjną powieść. A tak mamy bardzo dobrą. Tylko i aż. Polecam. Fani gatunku nie będą rozczarowani.

Link do opinii
Avatar użytkownika - iwonamoroz
iwonamoroz
Przeczytane:2021-03-30, Ocena: 6, Przeczytałam, 26 książek 2021,

Bardzo ciekawa i wciągająca powieść. Ukazana została w niej historia przyjaźni dwóch kobiet- Charlotte i Harriet. Pewnego dnia Harriet powierza przyjaciółce opiekę nad swoją ukochaną córeczką Alice. Jednak dziewczynka niespodziewanie zaginęła, a Charlotte nie wie jak do tego doszło. Przyjaźń obu kobiet staje pod dużym znakiem zapytania. Podczas poszukiwań dziewczynki na jaw wychodzą kolejne sekrety. Do jakich kroków można się posunąć w celu ratowania najbliższych? Czy przyjaźń potrafi przezwyciężyć wszystko? Odpowiedź na te pytania można znaleźć podczas lektury "Jak mogłaś". Powieść trzyma w napięciu do ostatniej kartki. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytanaaniaa
zaczytanaaniaa
Przeczytane:2018-08-31, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2018,

Harriet jest nadopiekuńczą matką, która nigdy nie zostawiała swojej córki Alice pod czyjąś opieką. Pewnego dnia decyduje się powierzyć dziecko swojej przyjaciółce Charlotte, a sama udaje się na kurs księgowości. Pech chciał, że tego dnia Alice niespodziewanie ginie, a Charlotte i rodzice nie wiedzą, co się z nią dzieje.


Każdy z bohaterów książki został indywidualnie wykreowany. Poznajemy Charlotte, która została obwiniona zaginięciem Alice. Kobieta sama ma własne dzieci, ale chwila nieuwagi przyczynia się do tragedii. Obserwujemy jej zmagania oraz nieustannie ciążące na niej poczucie winy. Główna bohaterka Harriet, to kobieta bardzo różniąca się od Charlotte. Nie lubi spotkań z ludźmi, większość czasu spędza z mężem i poświęca uwagę dziecku. Niekiedy świat przez nią zaprezentowany ma dwa oblicza i można podejrzewać, że gubi się w poczynaniach oraz ma zaburzenia świadomości. Ostatnią osobą jest Brian - mąż Harriet i ojciec Alice. Człowiek ten nie przypadł mi do gustu od samego początku. Nie mogłam uwierzyć w jego szczere intencje i wielką troskę o żonę. Irytował mnie tym, że starał się nieustannie kontrolować ukochaną, a nawet manipulować nią.
 
Akcja thrillera trzyma czytelnika w napięciu. Nie mogłam doczekać się, aż poznam dalszy rozwój wydarzeń. Miałam swój trop i wytypowałam osobę, która mogła uprowadzić Alice. Autorka postanowiła jednak zawirować akcją i przedstawiła coś, czego zupełnie nie spodziewałam się.


Wykreowana historia opowiada o sile rodzicielskiej miłości oraz o tym, czym jest prawdziwa przyjaźń. Został przedstawiony tutaj strach o dziecko oraz nieustanne zamartwianie się, czy nic mu się nie stanie. Na przykładzie Harriet i Charlotte, możemy zobaczyć, ile dwie pokrewne dusze są w stanie dla siebie zrobić i czy przyjaźń jest w stanie wszystko przetrwać.


"Niewiedza była przerażająca. 
Wierzyć w coś z przekonaniem, a potem słyszeć od jedynej osoby, 
którą się kocha i której się ufa, że było całkiem inaczej."


Bardzo serdecznie polecam Wam tę pozycję. Książka zagwarantuje Wam niezapomnianą dawkę emocji, wzbudzi w Was strach oraz poczucie złości.

Link do opinii
Avatar użytkownika - emilla2421
emilla2421
Przeczytane:2018-08-22, Ocena: 5, Przeczytałem, 26 książki 2018,

Harriet, nigdy z nikim nie zostawiala swojej córeczki pięcioletniej Alice. To ma być ten pierwszy raz jest pełna obaw, ma zacząć kurs księgowości i postanawia powierzyć swoje jedyne dziecko swojej najlepszej przyaiółce Charlotte. Zabiera dziewczynkę na fesyn i gdy spuszcza ją tylko na chwilę dziewczynka znika. Harrier nie może jej tego wybaczyć, Charlotte jest uznana za złą matkę którą nie potrafi dobrze opiekować się dziećmi, przyjaciółki się od niej odsuwają. Charlotte była jedyną przyjaciółką Harriet , to jej Charlote zwirzała się z problemów z mężem, rozwedem, to jej zdradzała swoje tajemnice. Harriet nigdy nie opowiadła za dużo o sbie o swoim mężu Braianie anie o poprzedniej pracy Charlotte nie widziała w tym nic złego. A jaka jest prawda i gdzie jest Alice, w okolicy zaginłął chłopiec który następnie został znaleziony martwy. Kobiety spotkają się na komisariacie na światło dzinne wychodzą pewne tajemnice i sekrety. Czy mimo tego co si ę wydarzyło przyjaciółki są w stanie sobie pomóc, gdy jedna potrzebuje bardzo pomocy, czy kłamstwo i ból pozwoli uratować przyjaciółkę.Czy przyjaźń przetrwa tą próbę. Swieny thriller dobrze skonstruowany w którym prawda nie jest taka jak na pierwszy rzut oka wygląda. Co jest gotowa zrobić i poświecić by ratować to co kochasz najbardziej na świecie. Pełna wyzwań, cierpnie tajemni i sekretów powieść d której nie można się oderwać. Książka zadaje fajne rozważania na temat przyjaźni, co tak naprawdę o nich wiemy ? Czy dawkują nam to co chcemy usłyszeć, czy mają przed nami sekrety i nie są do końca z nami szczerzy? Ksiązka ta wystawia przyjażń na największą próbę przekonajcie sie sami.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AgnieszkaKaniuk
AgnieszkaKaniuk
Przeczytane:2018-08-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Recenzenckie , Posiadam,

Recenzja przedpremierowa.

 

Moi kochani na pewno zgodzicie się ze mną, że posiadanie przyjaciela, to jedno z największych pragnień każdego z nas. Każdy już od czasów dzieciństwa marzy o tym, by mieć w swoim życiu osobę, której może zaufać, zwierzyć się i na którą zawsze może liczyć. Na pewno ci z Was, którzy mogą cieszyć się darem prawdziwej przyjaźni, zapytani, co mógłbyś powiedzieć o swoim przyjacielu, bez wahania opisaliby go w samych superlatywach. Jednak czy jesteście pewni, że Wasz przyjaciel w istocie jest tak nieskazitelny, jak wy sami go postrzegacie? Proszę, abyście nie odpowiadali zbyt pochopnie na to pytanie ponieważ, jak się się za chwilę przekonacie życie może w każdej chwili bardzo boleśnie sprowadzić nas na ziemię i uświadomić nam, że ten obraz naszego przyjaciela jaki skrywamy w sercu jest tylko złudnym wyobrażeniem, a najsurowszym weryfikatorem wartości przyjaźni jest oczywiście samo życie, które wystawia więzi łączące przyjaciół na wiele trudnych prób. O jednej z takich najcięższych prób przyjaźni opowiada historia opisana na kartach książki Heidi Perks „Jak mogłaś”

Zanim jednak opowiem wam o samej książce mam dla was trudne zadanie Wyobraźcie sobie, że Wasza najlepsza przyjaciółka powierza wam pod opiekę swoje dziecko ufając, że pod waszą opieką będzie ono bezpieczne i wierząc, że będziecie go pilnować jak jak oka w głowie, a Wy tracicie je tylko na moment z pola widzenia i ta chwila wystarczy, by dziecko zniknęło. A teraz odwróćmy sytuacje i zastanówcie się przez chwile, że to wasze dziecko znika bez śladu pod opieką Waszej przyjaciółki.

W tym momencie powstaje pytanie: Lepiej jest zgubić własne, czy cudze dziecko?

Wiem że to pytanie wydaje się absurdalne i niedorzeczne, jednak jest to jedno z wielu pytań, które pada podczas historii, którą za chwilę postaram się Wam w kilku słowach przybliżyć. 

A zrobię to oczywiście na moim blogu, do odwiedzania którego, serdecznie Was zapraszam.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/08/przedpremierowo-jak-mogas-heidi-perks.html

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy