Znakomity kryminał retro
Warszawa, rok 1964. Czasy Gomułki, wszechobecnych szpicli, totalitaryzmu wgryzającego się w każdą dziedzinę życia. Ale też czasy szalonych imprez w oparach wódki i papierosowego dymu, czasy jazzu i wielkości polskiego kina.
Zygmunt Weber, wybitny reżyser i pupilek reżimu trzęsący polską kinematografią, zostaje znaleziony martwy na planie swojego najnowszego filmu. Była to egzekucja z zimną krwią. Milicja odkrywa, że nikt w środowisku filmowym nie tęskni za zamordowanym - z tak wpływową osobą niemal każdy miał na pieńku. I niemal każdy odetchnął z ulgą po jego śmierci.
Do współpracy zostaje zwerbowana Irma Rawska, młoda aktorka o słabo rozwiniętej karierze, mocno rozwiniętym pociągu do morfiny i skomplikowanym życiu miłosnym. Aktorka zanurza się w słabo jej znany świat filmu, pełen romansów i intryg.
Tymczasem milicja odkrywa, że również Irma miała powody, by nie lubić Zygmunta Webera...
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2020-01-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 460
"Irma" to druga wydana powieść Marcina Gryglika. Najpierw była powieść grozy z elementami kryminału, teraz kryminał retro.I muszę przyznać, że mam mały problem z tą książką. Widzę w niej potencjał, porusza wiele ciekawych tematów jak stosunek artystów do władzy, kontrasty pomiędzy tym, co mówiło się oficjalnie, a tym co w gronie przyjaciół, czy choćby bardzo aktualny temat molestowania seksualnego w pracy. Ma też kilka intrygujących bohaterów – jak zabity Weber, czy dwóch śledczych zajmujących się tą sprawą. Autor potrafi przyciągać uwagę czytelnika, chwilami akcja absorbuje, a dialogi mają pazur. Niestety tylko chwilami. Przez pozostałą część powieści dialogi są trochę sztuczne, jakieś takie nieporadne. Akcja stoi w miejscu, a zagadka kryminalna schodzi na dużo dalszy plan. Chwilami się nudziłam, chwilami irytowałam. No i jeszcze na koniec tego wszystkiego dostajemy romans. Oj, książka poszła chyba trochę nie w tym kierunku, którym powinna. Szkoda, bo naprawdę mogło z niej powstać coś faktycznie dobrego!
Wzbogacona o elementy fantastyki i wątki kryminalne powieść grozy, której akcja rozgrywa się w fikcyjnym podwarszawskim miasteczku Boguty. Pewnego dnia...
Przeczytane:2020-03-14, Ocena: 5, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020, 52 książki 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020,
Dziś przeniesiemy się do świata kina. Nie będzie to jednak świat błysku fleszy. Będzie to świat pełen dymu tytoniowego, niemoralnych propozycji i folgowania pokusom. Świat, w którym sukces kosztuje ogromną cenę. Brutalny świat, w którym jedna decyzja, może wynieść człowieka na szczyt sławy lub skazać na banicję.
"- Weber to był taki człowiek, że trudno uwierzyć, by spotkała go rzecz tak trywialna jak śmierć."[1]
Fabuła
Zygmunt Weber to wybitny reżyser. Kochany przez widzów i reżim, nienawidzony przez współpracowników. Apodyktyczny perfekcjonista, który uwielbia gnoić ludzi. Współpraca z nim to koszmar, który aktorzy muszą znosić, jeśli chcą cokolwiek znaczyć w filmowym światku. Maestro zostaje zamordowany. Grupa ludzi, którzy mogliby mieć motyw jest ogromna. Koniecznie należy znaleźć winnego i to takiego, który będzie pasował do profilu narzuconego przez reżim. Milicjanci werbują do pomocy Irmę Rawską, młodą aktorkę. Liczą na to, że przeniknie, solidarnie milczące, aktorskie środowisko i zdobędzie istotne informacje.
Marcin Gryglik umieścił akcję swojej powieści w roku 1964. Udało mu się wyciągnąć to co najlepsze w kryminale retro, czyli balans pomiędzy prowadzoną sprawą, a warstwą obyczajową.
Skoro kryminał to musi być jakaś zbrodnia, czy przekręt. Tu postawiono na trupa. Na arenę wkracza dwójka policjantów i instrukcje z góry. To nie jest zwykłe szukanie mordercy. Skoro zginęła wybitna persona, niech ta zbrodnia służy propagandzie.
Wraz z Irmą i jej przyjaciółmi wkraczamy w świat młodych, którzy chcą zaistnieć w filmie. Przebojowi ludzie, którzy chcą sami myśleć, ale muszą podporządkować się wpływowym polskiego kina oraz panującemu reżimowi. Jest to dla nich czas ciężkiej pracy, ale też zabawy. Czytelnik dostanie porcję ciekawych rozmów prowadzonych w jazzowych klubach przy tzw. kieliszku.
Najmocniejszą stroną tej powieści jest tytułowa Irma.
Silna, inteligentna kobieta, która mocno namieszała w swoim życiu. Irma marzy o zostaniu sławną aktorką. Jest piękna, ma talent, ale to nie wystarczy, aby się wybić. Los stawia bohaterkę na rozdrożach. Czy dla kariery nagnie swoje zasady, czy może ważniejszy pozostanie honor? Liczne romanse i stresująca praca pchają kobietę ku nałogowi.
Osobiście polubiłam Irmę za pazur i sarkazm we wspaniałym wydaniu. Ta kobieta potrafi spławić każdego absztyfikanta grzecznie, a przy tym tak, że pójdzie w przysłowiowe pięty. Uwielbiam takie bohaterki.
Podsumowanie
"Irma" to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli peerelowskich klimatów. To powieść, która nie pachnie książką, ona pachnie dawną Polską. Autor dołożył wszelkich starań, aby oddać klimat epoki. Efekt? Moim zdaniem, świetny. Marcin Gryglik napisał kryminał, który bardzo dobrze się czyta, ledwie do niego usiadłam, a już miałam 100 stron na liczniku, który jest ciekawie poprowadzony i zaskakująco zakończony.
[1] Marcin Gryglik, "Irma", wyd. Zysk i s-ska, Poznań 2020, s.54.