Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-09-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Lata dwudzieste ubiegłego wieku, Londyn. W hotelu znaleziono trzy ciała - dwóch kobiet i mężczyzny. W ich ustach znaleziono spinki z monogramem PJI. Catchpool, detektyw Scotland Yardu, nie jest w stanie znieść widoku zmarłych ułożonych jak do pogrzebu z powodu wspomnień z dzieciństwa. Wycofuje się z miejsca zbrodni i zaszywa się w domu. W tym samym czasie, słynny i emerytowany już detektyw, Hercules Poirot, znajduje się w swojej ulubionej kawiarni i spożywa kolację. Spokojny posiłek przerywa mu przerażona kobieta, Jennie, która zdaje się przed kimś uciekać. Poirot próbuje nawiązać z nią konwersację, jednak oprócz kilku informacji nie udaje mu się dowiedzieć niczego więcej.
Poirot wraca do domu i natyka się na Catchpoola i próbuje go przekonać, że popełnione morderstwa i przerażoną kobietę coś łączy. Ten jest jednak mało przekonany do teorii Poirota, bo to na jego głowie stoi rozwiązanie tej sprawy. Nie wie nawet, jak bardzo jest ona skomplikowana. Na szczęście ma u boku sprytnego detektywa, który postara się rozwiązać tę zagadkę.
Czytelnik nie może się doczekać rozwiązania, trudno od samego początku ciężko domyśleć się rozwiązania. Gdy czytelnik jest zaskakiwany, to znaczy, że kryminał jest dobry. Tak jest właśnie z tą książką. Dobrze się ją czyta, format jest troszkę większy niż standardowy. Widać, że wydawnictwo się postarało.
Zwykle, kiedy współcześni autorzy „zabierają się” za kontynuowanie przygód bohaterów, których znamy z klasyki literatury, po lekturze takiej powieści pozostaje nam sporo rozterek, często rozczarowanie, a nasze wyobrażenia dotyczące pierwowzoru nie pokrywają się z tym, co otrzymujemy wraz z nadejściem „zliftingowanego” bohatera. Jednak zwykle, nie znaczy zawsze, co należy wbić sobie do głowy, zwłaszcza jeśli chodzi o Sophie Hannah i jej Inicjały zbrodni. W książce tej, która jest kontynuacją przygód nieśmiertelnego Herculesa Poirota, dojdzie do starcia, w którym słynny detektyw zmierzy się z nową zagadką kryminalną, a czytelnik z nowoczesną wersją Herculesa zestawioną z oryginalną, jaką zapamiętał z kryminałów Christie. Jak wypadnie owo starcie? Każdy ocenić musi indywidualnie. Mi przypadło do gustu.
Sophie Hannah mierząc się z legendą Poirota i Christie miała nie lada zadanie do wykonania. Stawić czoła musiała bowiem nie tylko legendarnej pisarce i jej nietuzinkowemu pod każdym względem bohaterowi, ale i rzeszy fanów na całym świecie, jakie posiada owa dwójka. Nie uległa jednak presji, pisząc książkę, która bliska jest pisarstwu wielkiej mistrzyni kryminału. W Inicjałach zbrodni cała historia skupi się wokół Jennie – tajemniczej dziewczyny, którą przypadkiem spotka Poirot w jednej z londyńskich restauracji. Dziewczyna ta mocno namiesza w życiu detektywa przebywającego w londyńskim City na urlopie. Za jej sprawą ten bodaj najsłynniejszy Belg nie będzie mógł jeść, spać, ani myśleć. Nie będzie to jednak miłość spadająca na człowieka niczym grom z jasnego nieba, a niepokój o kobietę, która obawia się o swoje życie i ma podejrzenia, że wkrótce zostanie zamordowana za błędy z przeszłości. Gdy kobieta zniknie bez śladu, a wkrótce w jednym z renomowanych hoteli znalezione zostaną zwłoki trzech osób Poirot ruszy do akcji, próbując rozwikłać trudną zagadkę.
Detektyw zachwyca tak, jak ten z książek Agathy Christie. Jest błyskotliwy i szalenie kulturalny i momentami słodko irytujący. Widać, że Hannah rzeczywiście odrobiła zadanie domowe, świetnie wcielając się w rolę „spadkobierczyni” piszącej o przygodach tej kultowej postaci, równie zabawnie i intrygująco jak sama Christie. Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z Herculesem Poirot w całej krasie, z jego charakterem belgijskiego dżentelmena. Jeśli dodać do tego dość zagmatwaną, choć w gruncie rzeczy wcale nie nader skomplikowaną intrygę, czytelnik podczas lektury (a także i po) będzie usatysfakcjonowany. Co prawda dość szybko można wpaść na trop mordercy, jednak nie będzie to stanowiło negatywnej niespodzianki, bowiem wielką niewiadomą pozostaną motywy sprawcy oraz sposób realizacji zadania. To tajemnicą pozostanie oczywiście do końca, ku uciesze złaknionej rozrywki gawiedzi.
Dlatego, jeśli zapytacie, czy polecam przygody nowego-starego Poirota, odpowiem: Exactement! I oczywiście: Bien sur! Fani talentu Hannah i Christie na pewno będą usatysfakcjonowani. Bardzo przyjemna lektura.
Każdego roku na rynku pojawia się cała masa nowych książek. Nie jest więc łatwo sprawić, by potencjalny czytelnik zwrócił uwagę na jedną, konkretną powieść. Jednym z najbardziej znanych i popularnych chwytów marketingowych jest umieszczenie na okładce informacji, która ma sprawić, że uwierzymy w wyjątkowość danej pozycji. Często jest to informacja o tym, że książka figurowała na liście bestsellerów poczytnej gazety, równie często jest to porównanie do książki, która zrobiła ogromny sukces. I tak przykładowo wiele erotyków może "poszczycić się" przyrównaniem do Greya, a na książkach dla nastolatków często znajdziemy zapewnienie, że książka jest równie wciągająca jak Harry Potter. Niestety bardzo często te okładkowe obietnice pozostają bez pokrycia, a książki okazują się być co najwyżej przeciętne. Na okładce "Inicjałów zbrodni" pojawiła się informacja, że została ona napisana przez autorkę wybraną przez spadkobierców Agathy Christie. Czy i w tym przypadku chodzi tylko o to, by sprzedać możliwie dużo książek, czy może jednak warto zainteresować się tą pozycją? O tym już za moment.
Londyn, lata dwudzieste ubiegłego wieku. Hercules Poirot spotyka niezwykle intrygującą damę. Przerażona kobieta wyjawia mu, że niedługo zostanie zamordowana, jednocześnie błaga go, by nie próbował odnaleźć mordercy. Jej śmierć ma wyrównać pewien rachunek... Jeszcze tego samego wieczoru znany detektyw otrzymuje informację o śmierci trzech gości pewnego hotelu. Każda z ofiar ma w ustach spinkę do mankietu z tajemniczymi inicjałami. Ku zaskoczeniu wszystkich, Poirot jest absolutnie przekonany, że morderstwa mają związek z napotkaną przez niego kobietą. Rozpoczyna się bardzo skomplikowane śledztwo...
Jak już wspomniałam, choć na okladce pojawia się nazwisko Agathy Christie, kryminał napisany został przez niejaką Sophie Hannah - brytyjską poetkę i powieściopisarkę, której talent podobno przekonał spadkobierców Christie, by w swojej powieści mogła wykorzystać postać jednego z najbardziej znanych detektywów na świecie. W moim przekonaniu nie chodziło o to, by podszyć się pod znaną pisarkę, czy też próbować dorównać jej talentem, a raczej stworzyć kryminał w podobnym klimacie co dzieła Agathy i zainteresować Poirotem kolejne pokolenie czytelników. Powieść z całą pewnością znacząco różni się od "pierwowzoru", wystarczy spojrzeć na jej objętość. Nie zmienia to jednak faktu, że czyta się ją z dużym zainteresowaniem i faktycznie ma ona w sobie coś z tego niepowtarzalnego klimatu. Sama intryga jest bardzo zawiła, wręcz przekombinowana i szczerze wątpię, by ktokolwiek był w stanie samodzielnie ją rozwikłać. Postać Poirota, z jego francuskimi wstawkami i typowym dla niego samouwielbieniem, wypada całkiem wiarygodnie, choć zapewne najbardziej zagorzali fani bez trudu odnajdą subtelne różnice. Akcja prowadzona jest całkiem zgrabnie a całość czyta się stosunkowo łatwo i przyjemnie. Powieść co prawda nie należy do tych, które zapadają w pamięć na długie lata, jednak nietrudno się przy niej rozerwać i zrelaksować.
Nie ulega wątpliwości, że talent Agathy Christie jest jedyny w swoim rodzaju i nikt nie jest w stanie go podrobić. Uważam jednak, że Sophie Hannah wcale nie miała takiego zamiaru. "Inicjały zbrodni" to po prostu jej interpretacja przygód znanego detektywa, różniąca się w wielu szczegółach, ale również bardzo wciągająca. Jeżeli tylko będziemy w stanie zatopić się w lekturze, zamiast doszukiwać się odstępstw od kryminałów Christie, powieść dostarczy nam sporo sympatycznych wrażeń. Zachęcam do podjęcia ryzyka i zapoznania się z tą pozycją.
Nowa powieść autorki światowego bestsellera Inicjały zbrodni Damon Blundy to kontrowersyjny publicysta i autor kąśliwych felietonów, które...
Producentka telewizyjna Fliss Benson dostaje anonimową kartkę z szesnastoma cyframi ułożonymi w cztery rzędy i kolumny. Nic jej one nie mówią. Tego samego...