Kolejne dzieło Ryszarda Kapuścińskiego w jego bogatym dorobku. Książka napisana jest polifonicznie, to znaczy przejawiają się przez jej stronice postacie, wątki i miejsca, które mogą powracać kilkakrotnie w różnych kontekstach i latach. Wbrew polifonii jednak całość nie kończy się ostateczną syntezą, a wręcz przeciwnie, a to dlatego, że w trakcie pisania rozpadł jej główny przedmiot i temat, wielkie mocarstwo sowieckie. Książka nie jest ani historią Rosji i byłego ZSRR, ani historią narodzin i upadku komunizmu w tym państwie, ani podręcznym kompendium wiedzy o mocarstwie. Jest to osobista relacja z podróży, jakie autor odbył po obszarze tego kraju.
Wydawnictwo: Czytelnik
Data wydania: 2007-10-02
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 336
Wznowienie jednej z pierwszych książek Ryszarda Kapuścińskiego (1932-2007). "Kirgiz schodzi z konia" wyszedł w roku 1968. To zbiór reportaży powstałych...
Obraz panowania i upadku szacha Iranu Mohammeda Rezy Pahlaviego. Fascynujący reportaż ukazuje kluczowy konflikt końca XX wieku między odgórną rewolucją...
Przeczytane:2017-04-30, Przeczytałem,
Wydanie Czytelnik Warszawa 1993
Są rzeczy, których nie można poprawić, ponieważ są idealne lub bliskie ideału. Za taką uważam „Imperium”, książkę, o której sam autor powiedział: „jest osobistą relacją z podróży, jakie odbyłem po wielkich obszarach tego kraju, czy raczej tej części świata” mając na myśli dawne ZSRR.
„Imperium” jest rodzajem reportażu, pochodzącego z różnych okresów czasu, kiedy Kapuściński podróżował po ZSRR, byłym ZSRR, a później Rosji i republikach, które odzyskały niepodległość. Książka przedstawia obszary, ludzi, kultury i wydarzenia z perspektywy przeżyć autora z lat 1939, 1958, 1967, 1989-91 oraz 1992-93.
Książka czytała mi się łatwo, ponieważ opisuje czasy, w których sam żyłem na rubieżach imperium, w Polsce, gdzie zdeformowana i deformująca mentalność istniała tylko w uproszczeniu i fragmentarycznie. W nieszczęściu bycia podporządkowanym ekonomicznie, politycznie i militarnie, było to wielkie szczęście dla Polski i Polaków.
„Imperium” to studium psychologiczne okrucieństwa i nienormalności, w skali i w formach, które dla mnie są nie do pojęcia. Mogę zrozumieć, choć w żaden sposób nie zaakceptować, okrucieństwo czemuś służące np. okrutne zmuszanie niewolnika do pracy ponad siły, aby stworzyć coś użytecznego. Nienormalność opisywanego imperium wyraża się także w tym, że car, I Sekretarz czy ktokolwiek inny stojący na czele ogromnego państwa, eksploatujący bez miary i okrutnie traktujący swoich poddanych, mógł być przez nich wielbiony, uważany nawet za istotę boską.
Kapuściński pokazał system, władze i egzekutorów okrucieństwa bez potrzeby, bezwymiarowego i przerażającego. Najstraszniejszy był reżym Stalina, który stworzył, kierował i skutecznie kontrolował system totalnego podporzadkowania i wyniszczania ludzi. Nie będąc chorym psychicznie, Stalin był nienormalny, bo jakżeż można wytłumaczyć zagłodzenie na śmierć 10 milionów obywateli własnego państwa, głównie Ukraińców, w imię kolektywizacji rolnictwa, lub czegoś podobnego.
Kapuściński pokazuje to wszystko, dokumentuje, opisuje i rozbiera na czynniki pierwsze. To wielki plus książki, pokazać czasy i ludzi w złożoności ich zachowań pisząc częściej językiem prozy niż reportażu.
Książka pokazuje i analizuje system i skutki władzy, jaka przez lata panowała w Rosji, potem w ZSRR, których rozpad przyniósł wolność wielu narodom i grupom etnicznym, lecz nie wyleczył ich całkowicie z choroby tkwiącej w nawykach, myśleniu i duchowości. Ludzie wychowani w okrucieństwie, pozostają w większej lub mniejszej mierze zdeformowani.
Wymienię zalety „Imperium”.
Przede wszystkim język przystępnie, zrozumiale i plastycznie wyjaśniający złożone, odległe nam mentalnie, sprawy.
Cytuję: „A ja załatwiłem sprawę kopani. Tak, załatwiłem! Wczoraj wróciłem z Moskwy (tu powiedzieć, że było się w Moskwie, od razu podnosi człowieka o kilka oczek w hierarchii)” (str. 16).
Albo (w dyskusji o eksporcie węgla do Anglii i Ameryki): „Na sali ożywienie, tumult, radość. Co to znaczy – do Ameryki? To znaczy – że dolary! A co to znaczy – dolary? To znaczy wszystko, dosłownie wszystko!” (str. 162).
Kolejny cytat, przerażający w swojej wymowie: "To przy tej budowie (mój komentarz: chodzi o linię kolejową z Workuty, miejsca dziesiątków łagrów, do Archangielska, Murmańska i Petersburga), jeden z oficerów NKWD powiedział: Zabraknie podkładów? Nie szkodzi! Wy posłużycie jako podkłady! I tak właściwie było. Jest to linia kolejowa, wzdłuż której setkami kilometrów ciągnie się niewidoczny dziś dla gołego oka cmentarz” (str. 162-163).
Książka pozwala zrozumieć zaskakujące, pogmatwane relacje między obywatelem a państwem. Cytuję przykład: „Wyspy Kurylskie to część Imperium, a Imperium zostało zbudowane kosztem wyżywienia i przyodziewku tych kobiet, ich przeciekających butów i zimnych mieszkań, a najsmutniejsze kosztem krwi i życia ich mężów i synów. A teraz to oddawać? Nigdy. Przenigdy. Między Rosjaninem i jego Imperium istnieje silna i żywa symbioza, losy mocarstwa to coś, czym się Rosjanin prawdziwie i głęboko przejmuje. Dziś także!” (str. 167).
Powyższy fragment to obserwacja z lat 1989-91. Kiedy myślę o dzisiejszej Rosji, prezydencie Putinie i Rosjanach, widzę, jak trafną diagnozę imperium i jego mieszkańców postawił autor dwadzieścia pięć lat temu i jak niewiele się tam zmieniło w mentalności obywateli!
Autor cytuje (tytuły są w przypisach bibliograficznych) 60 autorów i źródeł informacji, co niezwykle przypadło mi do gustu jako cenne źródło odniesień, kto, gdzie i o czym napisał. Cytaty pochodzą od tak różnych autorów jak Chateaubriand, Chruszczow, Czechow, Dostojewski, Kraszewski, Mickiewicz, Tocqueville i Herbert Wells.
Wspaniały język, opisy i porównania to kolejna zaleta, sztuka sama w sobie. Przykład: „A te dwie wiekowe kobiety na przystanku autobusowym? Która z nich siedziała w łagrze, a która była jej dozorczynią? Wiek i bieda godzi je teraz, niedługo zmarznięta ziemia pogodzi je ostatecznie i na zawsze.” (str. 164)
Rozpisałem się, prawdopodobnie niepotrzebnie. „Imperium” to książka, którą serdecznie polecam zwłaszcza osobom zainteresowanym psychologią społeczną, rozumieniem natury człowieka, władzy, Rosji i jej mieszkańców, historii, potwornego głodu wywołanego nie przez kataklizm, lecz przez człowieka, niszczeniem przyrody na masową skale, chorobą cywilizacji, a być może i chorobami przyszłości. Nie uważam siebie za fatalistę, lecz sądzę, że w historii ludzkości nie było niczego, co nie mogłoby się powtórzyć. Jeśli ktoś uważa, że ludzkość ucywilizowała się, niech przeczyta "Imperium".
Przyznaję „Imperium” 5,8 pkt, gdyż uważam, że w swoim gatunku jest to prawie arcydzieło. Dałbym 6, gdyby nie odkrycia dotyczące podróży i twórczości Kapuścińskiego sugerujące, że nie wszystkie jego relacje oparte były na prawdzie.
Przyznaję, że moja ocena może być przesadna, a to dlatego, że uznałem, iż „Imperium” zostało napisane dla mnie, człowieka, który żył i pracował w PRL w czasach Związku Radzieckiego i doświadczył jego wszechstronnych wpływów.