,,A gdy się zejdą, raz i drugi, kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach..."
Znacie to? Historia dojrzałej, trudnej miłości, która pomimo wielu burz i zawirowań wciąż chce być pierwszą, jedyną i ostatnią. Jakby miała osiemnaście lat, nie czterdzieści.
Jola nie ma łatwego życia: w morzu codzienności, przy boku nieczułego męża i wrogich teściów zgubiła gdzieś siebie i swoje marzenia. Jako dorosłe dziecko alkoholika (DDA) przez wiele lat nie wiedziała, kim jest, potrafiła jedynie odgrywać rolę, której nauczyła się w dzieciństwie, jak marionetka wyreżyserowana przez dorosłych. Nigdy się nie buntowała, przekonana, że dojrzałość polega na odpowiedzialności i poświęceniu. Żyła w cieniu męża, pogodzona z losem.
Aż do owej pamiętnej nocy, kiedy to przez przypadek usłyszała coś, co nie było przeznaczone dla jej uszu...
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2020-11-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Książka skusiła mnie piękną okładką, ale też ciekawym opisem. Jola nie miała łatwego życia. Przez lata podporządkowała się mężowi, ma wrogich teściów i zagubiła się gdzieś w tym wszystkim. Życie na wsi ma to do siebie, że jest dużo pracy i brak czasu, żeby zastanowić się nad własnym życiem oraz pomyśleć o własnym przyjemnościach. Zwłaszcza jeśli ciągle się słyszy, że to w ogóle nie jest potrzebne. Jola poświęciła się dla męża oraz dla swoich dzieci. Była przekonana, że tak ma wyglądać życie i była pogodzona z tym losem, choć nie żyło jej się łatwo. Gdy do jej uszu dochodzą dość nieprzyjemne plotki na temat jej męża kobieta zaczyna brać życie w swoje ręce, a co z tego wyniknie, musicie się przekonać sami.
*
To, co najbardziej podobało mi się w tej książce to jej autentyczność. Pani Magdalena Chrzanowska idealnie oddaje funkcjonowanie małej, wiejskiej społeczności. Mimo że Jola od dwudziestu lat mieszka ze swoim mężem przez niektórych wciąż traktowana jest jak obca. Jej teściowa jest potworna, wciąż wtyka nos w nie swoje sprawy, a Jola pozbawiona jakiegokolwiek wsparcia, zrozumienia, nie mówiąc już o miłości ze strony swojego męża, żyje w jego cieniu, z przeświadczeniem, że tak właśnie ma wygadać życie. Jola jest DDA i być może dlatego przez lata nie potrafi wyrwać się z toksycznego związku. Muszę przyznać, że ten wątek bardzo mnie zaciekawił, trochę żałuję, że autorka nie zagłębiła się w ten temat, bo świetnie to pokazuje, jak ogromnie kształtuje nas dzieciństwo. Mimo wszystko autorka dobrze pokazała tło psychologiczne bohaterów, nakreśliła ich przeszłość i przyznam, że książka mnie zaciekawiła do tego stopnia, że z pewnością sięgnę po kolejną cześć, bo jestem ciekawa, jak Jola poukładała sobie swoje życie. Momentami ciężko czytało mi się książkę, bo nie mogłam znieść tego, jak kobieta jest traktowana, a czasem tego, jak bardzo jest naiwna w swoim rozumowaniu. Jednak jej zachowanie mimo wszystko wydaje się bardzo życiowe. Dominują tu zaściankowe poglądy, wiele problemów zamiatanych jest pod dywan, a mąż Joli jest w stanie zrobić wszystko, aby kolejny raz zostać wójtem. Autorka pokazuje, że nigdy nie jest za późno by zmienić swoje życie i zawalczyć o siebie i swojego marzenia, chociaż nie jest to łatwe. Książkę czyta się lekko, nie nuży i w trakcie lektury towarzyszyło mi wiele emocji. To kolejny debiut, po który sięgnęłam w tym roku i jestem zadowolona. Czekam na kolejną część.
Przedstawiona historia i bohaterowie w całości są fikcją literacką Autorki, jednak w dzisiejszym świecie, kobiet podobnych do naszej głównej bohaterki są tysiące, jeżeli nie więcej…
Jola jest mężatką od wielu lat. Gotuje, sprząta, pierze, a do tego pracuje w swoim gospodarstwie przy zbiorze owoców. Mieszka z mężem, dorosłymi już dziećmi oraz teściami, którzy nie specjalnie za nią przepadają. Żyje w ciągłym cieniu męża, który wcale nie jest taki wspaniały jakby mogło się to wydawać. Jolanta zawsze uważała, że nie ma źle, aż do pewnego owego dnia, kiedy usłyszała coś, czego nie powinna usłyszeć. Od tego momentu stała się bardziej czujna. Czy jej życie, a raczej małżeństwo było jednym wielkim kłamstwem?
Zaczęłam czytać i po prostu przepadłam. Dlaczego? Ponieważ ta książka jest pisana samym życiem. Pokazuje życie kobiety stłamszonej, pozbawionej realizacji własnych marzeń. Kobiety, która całe swoje życie podporządkowuje mężowi oraz dzieciom, zapominając o sobie samej. To przykre, ale na świecie jest niezliczona ilość mężczyzn, którzy wychodzą z założenia, że kobieta, najczęściej żona, powinna robić wszystko w domu – prać, sprzątać, gotować, wychowywać dzieci, i że do niczego innego się nie nadaje. To niesamowicie krzywdzące podejście, gdyż mamy równouprawnienie i każda kobieta ma prawo do spełniania i realizacji własnych marzeń. Ma prawo iść do pracy i pogłębiać swoje horyzonty. A obowiązki domowe powinni wypełniać wspólnie.
Czy podobałoby się Wam życie u boku mężczyzny, który o wszystko się czepia? Życie u boku teściów, którzy na każdym kroku cię za coś ganią? Nie sądzę. Dlatego postawcie się na chwilę na miejscu Joli, kobiety, która dość mocno została pokiereszowana przez życie. I zastanówcie się, czy chcielibyście, aby właśnie tak wyglądało wasze życie?
„Nie miała już siły do dalszej dyskusji, która i tak do niczego nie prowadziła. Zaskoczona słowami męża, zobaczyła w nim innego człowieka. To nie był ten sympatyczny, trochę nieśmiały Adaś, z którym ponad dwadzieścia lat temu stała przed ołtarzem. Od dawna to już nie był ten sam Adaś. Czy władza i pieniądze mogą aż tak zmienić człowieka? Chyba tak. Miała na to wyraźny dowód.”
Najlepszym dowodem na to, że na realizację własnych marzeń nigdy nie jest za późno, jest sama Magdalena Chrzanowska i jej debiutancka powieść I ślubuję ci…, którą napisała będą już na emeryturze.
Skupmy się na moment na głównej bohaterce. Muszę przyznać, że często nie rozumiałam podejścia Joli do swojego męża, kiedy dowiedziała się już wielu przykrych rzeczy na jego temat. Była zbyt łatwowierna i naiwna, a nade wszystko pragnęła być kochana. Czasem ta jej naiwność mnie wręcz denerwowała, ale po chwili zastanowienia rozumiałam ją. Myślę, że i wy po przeczytaniu tej pozycji zrozumiecie ją.
Adam, jej mąż to postać, którą się po prostu brzydziłam. Nie rozumiem jak można być tak podłym człowiekiem, pozbawionym wszelkich skrupułów. Jest doskonałym przykładem człowieka, któremu uderza woda sodowa do głowy, kiedy zaczyna zdobywać więcej pieniędzy. Osobiście brzydzę się takimi osobami.
W prawdziwym życiu historii takich jak ta zawarta w tej pozycji jest niezliczona ilość. I cieszę się, że autorka postanowiła zagłębić ten temat. Być może, kobiety, które znajdują się w podobnej sytuacji i przeczytają tę książkę, zrozumieją wiele istotnych rzeczy. Być może właśnie dzięki tej książce, odmienią swoje życie i odnajdą siebie od nowa. Zrozumieją, że bycie kobietą nie oznacza, że muszą tylko i wyłącznie usługiwać mężowi i robić wszystko wokół domu. Kobieta mając już swój wiek, dorosłe dzieci, które lada dzień wyfruną z domu, powinna zadbać o siebie i swoje szczęście.
„Mówią, że czas leczy rany. To prawda. Człowiekowi czasami wydaje się, że to już koniec świata, a później z perspektywy lat myśli sobie: I po co były te nerwy? Przecież trzeba było machnąć na to ręką i żyć dalej, bo szkoda zdrowia.”
"I ślubuję ci…" to historia warta poznania. Historia, która skłania do przemyśleń oraz dająca prawdziwą lekcję życia. Z wielką niecierpliwością oczekuję kontynuacji, gdyż jestem strasznie ciekawa jak dalej potoczy się historia naszej bohaterki. A Was gorąco zachęcam do zapoznania się z tą pozycją. Nie pożałujecie.
Rzadko się zdarza, by jakaś książka wytrąciła mnie z równowagi, a tej powieści się to udało. I pomyśleć, że postacie przedstawione w tej historii mogą istnieć naprawdę. Mają podobne myślenie, staroświeckie poglądy, gdzie kobieta staje się zależna od innych. Nie może pracować, przecież mąż zarabia, a miejsce każdej kobiety jest w kuchni. Kobieta jest od tego, by zaspokajać męża w każdej chwili, kiedy on tego chce. Krytykowanie, narzekanie, pretensje, brak jakiegokolwiek wsparcia, pomocy czy chociażby zrozumienia.
Jola jest stłamszona przez teściów i pozbawiona wsparcia ze strony męża. Dość zaniedbana, zależna od innych niczym marionetka. Nigdy się nie buntowała, pozwalała sobą pomiatać sądząc, że postępuje właściwie. Swoje marzenia głęboko zepchnęła do podświadomości na dwadzieścia lat. Jedno wydarzenie, jedna podsłuchana rozmowa, zaczyna burzyć mur, którym szczelnie owinęła się bohaterka. Czy będzie w stanie podnieść się po tych traumatycznych przeżyciach? Czy nadal będzie tkwić w tym związku, by uratować to, co jeszcze doszczętnie nie runęło?
Dałam się niesamowicie wciągnąć w wykreowany świat. Od początku byłam zachwycona powieścią, tym jak autorka go zbudowała, jak stworzyła postacie. Jola jest taką postacią, z którą wiele kobiet się utożsami. Znęcana psychicznie, poniżana, nigdy w domu teściów nie poczuła się częścią rodziny, często dawali jej do zrozumienia, że jest niechcianym przez nikogo intruzem. Stała się cieniem samej siebie, nieszczęśliwa, zmizerniała, bez magisterki z niespełnionymi marzeniami.
Autorka ciekawie przedstawiła walkę bohaterki o samą siebie, a także jak władza potrafi zmienić człowieka. Na zewnątrz idealna, szczęśliwa rodzina, jednak za zamkniętymi drzwiami, w zaciszu domostwa wychodzą wszystkie mankamenty, tej na pozór radosnej rodziny. Bardzo dobrze autorka przedstawiła emocje, jakie towarzyszyły bohaterce przez całą powieść, czy w jej wieku warto zmienić życie. Wszystkie obawy, lęki, strach, cierpienie i to, że chciałaby, by jej rzeczywistość wróciła do normy. To jak stała się przedmiotem codziennego użytku, mąż sięgał po nią, kiedy miał potrzebę. Jak nie mogła liczyć na pomoc. Zatraciła siebie i to, co powinno, być dla niej ważne. Patrzyła zawsze na innych, jak innym dogodzić, siebie zawsze stawiała na ostatnim miejscu.
Książka pozwala zrozumieć, że my jesteśmy najważniejsi. Że jeśli jesteśmy nieszczęśliwi, sponiewierani przez innych to powinniśmy zawalczyć o siebie. Nie dać sobie wejść na głowę, mieć swoje wartości, swoje zdanie. Że zawsze jest czas na realizacje marzeń niezależnie od wieku.
Ja dałam się pochłonąć tej historii, mocno wkręciłam się w wydarzenia jakie miały miejsce w powieści. Nieraz miałam ochotę potrząsnąć teściami i mężem bohaterki, jak można traktować tak drugiego człowieka? Już nie mogę doczekać się kolejnej części. Ciekawa jestem, jak zostanie poprowadzona. Zachęcam wszystkich gorąco do zapoznania się z ,,I ślubuję ci...''. Mam nadzieję, że dacie się wciągnąć w jej odmęty. Mnie od samego początku kupiła.
Każdy w życiu jest zmuszony do dokonywania pewnych wyborów. Jola, główna bohaterka, podjęła kilka niezbyt dobrych wyborów. Przyśpieszony ślub ze względu na ciążę nie był dobrym wyborem. Stała się darmową służącą, nie mającą wsparcia ani u teściów ani u męża. Na zewnątrz jej małżeństwo wyglądało idealnie, miała dwoje udanych dzieci, stabilną sytuację materalną, była żoną wójta, co w małych miejscowościach dodawało splendoru. Ale prawda była inna, mąż ją zdradza, jest tyranem, poniża ją. "Starała się dobrze odgrywać role żony i matki, być dobrą gospodynią, a nawet poprawnie ukladać stosunki z teściami, chociaż jej tego nie ułatwiali. I czego się doczekała? Zdrady ze strony męża oraz całkowitego braku zrozmienia i choćby odrobiny wsparcia od teściów." Denerwowała mnie postawa bohaterki, jej przyzwolenie na to jak jest traktowana i wykorzystywana przez męża i teściów. Ale ta historia to samo życie, zdarza się czesto tak, zwłaszcza w małych miejscowościach.
„Ja zawsze czułam się jakaś gorsza. I ten strach, który mi przez całe życie towarzyszy”.
Poznajemy Jolę, kobietę po czterdziestce, która u boku nieczułego i wymagającego męża, wiedzie monotonne, przepełnione pracą, niełatwe życie. Mają dwoje dzieci, każde z nich zaczyna wkraczać na własną życiową ścieżkę. Do tego dochodzą teście, którzy od zawsze są negatywnie nastawieni do Joli. Powód? Nie była dobrą partią dla ich jedynaka. Jola zmaga się z traumatyczną przeszłością, nie potrafi czy też nie umie wybaczyć swojemu ojcu, który jest alkoholikiem, przez lata znęcał się fizycznie i psychicznie nad swoją rodziną. Nie mając pozytywnych, prawidłowych wzorców, jest kobietą, która całe swoje życie podporządkowała innym. Jest przekonana, że musi być posłuszna i uległa. Jej poświecenie i pracowitość jest wykorzystywana na każdym kroku przez jej bliskich. Żyje w cieniu męża, który jest wójtem. Pogodzona ze swym losem, swoje marzenia zakopała gdzieś głęboko, jej odskocznią i jedyną rozrywką w życiu są książki. Przez przypadek podsłuchuje rozmowę męża z… kochanką. W Joli coś pęka, upokorzona i wzgardzona postanawia się zbuntować. Co z tego wyniknie?
Słodko – gorzka, mądra opowieść, szokujący, realny obraz kobiety, która całkowicie jest podporządkowana mężowi i wiecznie niezadowolonym teściom. Powieść daje do myślenia, ile jeszcze kobiet w naszej współczesności wiedzie taki żywot. Zahukanej, bez prawa głosu, często poniżanej, zaniedbanej, uległej we wszystkim mężowi. Smutne to, ale bardzo prawdziwe. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów naszej bohaterki, niebawem ma się ukazać kontynuacja. Polecam :)
To historia bardzo prawdziwa z postaciami, które nie są przerysowane lecz doskonale oddają realizm przedstawianych sytuacji. Pani Magdalena Chrzanowska weszła ze swoją debiutancką powieścią z rozmachem, pokazując, że potrafi przykuć uwagę czytelnika fundując mu gamę różnorodnych emocji i przeżyć. Na przykładzie głównej bohaterki pokazuje, że nigdy nie jest za późno na zmiany, by zacząć żyć według własnych wyobrażeń.
Książę czyta się lekko, bez znużenia i różnorodnymi emocjami, których w niej nie brakuje. Polecam!
Cała recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/12/692-i-slubuje-ci.html
"Co trzecie małżeństwo w tym kraju się rozpada. Chyba takie czasy".
Takich kobiet, jak główna bohaterka tej przejmującej historii, jest niestety w naszym kraju tysiące. Stłamszonych, poświęcających swoje życie tylko mężowi i dzieciom, nie rozumiejących, że spełnianie własnych marzeń i pragnień to nie żadna fanaberia, ale warunek szczęśliwego egzystowania. Mam nadzieję, że ta powieść pomoże takim kobietom nieco przejrzeć na oczy i zobaczyć zupełnie inne ścieżki, jakimi warto podążać.
Magdalena Chrzanowska to absolwentka Wydziału Historii na UMCS w Lublinie, która przez całe zawodowe życie pracowała w liceum ogólnokształcącym na Podlasiu. Obecnie, będąc na emeryturze uprawia rośliny doniczkowe, dużo czyta, zgłębia medycynę naturalną, a wielką przyjemność sprawia jej wędrowanie po dzikich łąkach. Jest matką dwóch synów. "I ślubuję ci…" to jej debiut literacki.
Jola Kryczuk wiedzie z pozoru spokojne i ustabilizowane życie u boku męża Adama, będącego wójtem w niewielkiej gminie położonej między Wisłą a Bugiem. Bohaterka mieszkając w domu teściów i prowadząc gospodarstwo domowe całe swoje życie poświęciła rodzinie. Obcując w towarzystwie wiecznie niezadowolonych teściów, pewnego dnia odkrywa drugą twarz Adama, a co za tym idzie, postanawia na nowo zdefiniować samą siebie.
Debiutancka powieść Magdaleny Chrzanowskiej pokazuje prawdziwe życie, które bardzo często wiodą kobiety z mniejszych miejscowości. Życie ukazane przez autorkę w sposób niezwykle realistyczny poprzez uszczegółowienie codziennych czynności i wykonywanych obowiązków. Każdy dzień głównej bohaterki to bowiem ogół rutynowych działań, jakie musi wykonać w gospodarstwie teściów i męża, zostając przy tym wystawianą na swoiste poniżenie i brak szacunku. Muszę przyznać, że sceny ukazujące lekceważenie Joli i umniejszanie wartości jej pracy przez pozostałych członków rodziny, wywoływały we mnie wiele niezgody na taki właśnie los.
Magdalena Chrzanowska w dość trafny sposób sportretowała obraz kobiety XXI wieku zupełnie podporządkowanej mężowi i rodzinie. Obraz, który szokuje, gdyż wydawałoby się, że w tych czasach wyzwolenie i wszechobecny feminizm, skutecznie wyeliminowały w kobietach poczucie poddania mężczyźnie. Zaniedbywanie przez męża, ciągłe wypominanie kobiecie, że jej miejsce jest w kuchni, a także swoiste ubezwłasnowolnienie w kwestiach finansowych to elementy, które budują całą otoczkę życia Joli. Czasami aż ciężko uwierzyć, że główna bohaterka tak długo, bo dwadzieścia lat, nie potrafi się zbuntować i trwa w takim toksycznym układzie.
Niezwykle ciekawym w tej powieści jest ukazana powolna transformacja protagonistki, odkrywanie przez nią na nowo swoich własnych pragnień, a także ciężka walka o samą siebie i zakopane głęboko marzenia. Nie sposób w tej płaszczyźnie nie kibicować Joli w jej dążeniu do wielkich zmian i pokonywaniu trudności. Jak widać na jej przykładzie, nie jest to łatwe, ale możliwe do wykonania.
Mocno symbolicznym i przewrotnym w kontekście ukazanej historii jest tytuł tej powieści, nawiązujący do małżeńskiej przysięgi, która niestety, po latach zbyt często ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Warto także nie sugerować się sielankową okładką tej książki, gdyż jej treść ukazuje słodko-gorzką opowieść, wywołującą sporo ambiwalentnych uczuć. Jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterki w planowanej kontynuacji pt. "Szukając miłości".
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Książkę Magdaleny Chrzanowskiej poleciła mi znajoma bibliotekarka i bardzo dobrze zrobiła. W jednej z poznańskich filii kierowniczka doskonale zna mój gust czytelniczy, dlatego ,,I ślubuję Ci..." przeczytałam niemal w ciągu jednego dnia. Autorka, poprzez swój tekst, uświadomiła mi, że przekręty polityczne nie dzieją się tylko w dużych miastach. Tak zwane wałki i działanie na własną korzyść dotyczy także wsi. Wiadomo, że w małych miejscowościach istnieje niejaka tajemnica poliszynela- nikt nic nie wie, ale tak naprawdę każdy ma wgląd w życie drugiego człowieka. Wiele z doniesień to kłamstwa i podkoloryzowane informacje, ale donosicieli nie brakuje.
Sensem powieści jest życie Jolanty Kryczuk. Kobieta bardzo dobrze sprawdza się jako matka, ma ona dwójkę dorosłych już dzieci, Kamila i Agnieszkę. Mąż Adam to wójt wsi, bardzo dumny ze swojej posady. Kiedy Jola poznała swojego przyszłego męża, Adam zachowywał się bardzo niepewnie, był skromnym i zakompleksionym młodym mężczyzną. Ona była wówczas tak zwaną miastową, on zaś nie miał zbyt wiele do zaproponowania swej narzeczonej. Z czasem Adam wspinał się coraz wyżej po szczeblach zawodowej kariery, a stanowisko wójta umożliwiło mu rozległe kontakty i zwiększone zarobki. Przestał bać się własnego cienia, a zmienił się w kogoś aroganckiego, butnego, dla którego żona jest popychadłem, sprzątaczką i elementem w politycznej, zakłamanej grze. Adam jako rozpieszczony jedynak to po prostu ktoś dwulicowy- dla mediów i osób z wyższych sfer uchodzi za symbol idealnego męża, który to dba o Jolę, kocha ją i szanuje. Za zamkniętymi drzwiami staje się odwrotnością idealnego męża- ma kochanki, nieślubne dzieci, jak też nie był dobrym ojcem zarówno dla Kamila, jak i Agnieszki. To jeszcze nie wszystko- Jola cierpiała już w dzieciństwie jako dziecko alkoholika, dlatego wręcz chorobliwie pragnęła zainteresowania ze strony mężczyzny. Zgadzała się na wszystko, byle tylko mieć kogoś u swego boku. Przykre to, ale bardzo prawdziwe, wiele kobiet cierpi właśnie w taki sposób.
Z czasem Jola zauważa, że po dwudziestu latach małżeństwa w ogóle nie znała swojego męża. Rozpoczyna ona śledztwo, a czego tak naprawdę się dowie? Do jakich oszustw posunął się Adam? Czy kobieta wybaczy mężowi i da mu kolejną szansę? Warto się o tym dowiedzieć. Cieszę się także, że autorka świetnie wyjaśniła błędne pojmowanie powiedzenia pt. ,,Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". My, czytelny, musimy pamiętać, że wcale nie chodzi o to, by coś powtarzać. Filozofowie słusznie uważają, że na świecie nie ma nic trwałego, bo wszystko przemija- dokładnie tak, jak płynąca rzeka. Jola boleśnie przekonuje się, że jej małżeństwo wisi na włosku, a przysięga małżeńska? Cóż, nie dla każdego małżonka słowa o miłości wierności i uczciwości małżeńskiej mają sens, a we wsi mawia się, że ,,każdy chłop czasem musi". Czy jest to mądre stwierdzenie? Polemizowałabym.
Nie chcę opowiadać wszystkiego, bo książka jest naprawdę ciekawa. Dzięki powieści Magdaleny Chrzanowskiej wiele kobiet może zacząć wierzyć w siebie. Nawet osoba po pięćdziesiątce ma prawo do marzeń i ich realizacji. Lata totalnego uzależnienia od męża zmniejszają wiarę w siebie, ale dzięki tej książce zahukane kobiety mogą przestać się bać. Powieść bardzo mnie wciągnęła i zastanawiałam się, czy adoratorzy Joli staną się uczciwi, czy może będą to kopie jej wkurzającego męża. Zachowanie Adama niejednokrotnie podniosło mi ciśnienie, ale taki zapewne był zamysł twórczy pisarki. Bardzo, ale to bardzo chętnie przeczytam o dalszych losach Jolanty. Czytelnikom także to polecam. Treść absolutnie nie jest przewidywalna, co dodatkowo podnosi jej ocenę.
Pewnego dnia ofiary dawnych zbrodni znów zapukają do drzwi... W dworku w Pochyliszkach, który pełni rolę gospodarstwa agroturystycznego, zaczynają...
Książeczka dla dzieci, które chcą nauczyć się pisać cyferki. Publikacja zawiera krateczki pomocne w prowadzeniu małej raczki....
Przeczytane:2021-03-31, Ocena: 4, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
"I ślubuję Ci..." to debiut Magdaleny Chrzanowskiej. I nasuwa się pytanie czy udany? Oczywiście, że tak. A do tego cudna okładka, która bardzo mi się podoba.
Fabuła książki jest ciekawa. Opowiada o Joli, która jest dojrzałą kobietą. Ma nieczułego męża i wrednych teściów. Żyć nie umierać. Poświęciła się rodzinie, zapominając o sobie. Momentami irytowało mnie niezdecydowanie bohaterki, ale wcale się nie dziwię. Żyła ciągle w cieniu męża. Jest to dojrzała i mądra historia. Taka życiowa, która może spotkać każdego. Nie spodziewałam się, że mnie tak ona wciągnie i zaciekawi. Na pewno sięgnę po kontynuację, bo muszę wiedzieć co będzie dalej.