Wydawnictwo: Waneko
Data wydania: 2018-12-01
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 273
Tytuł oryginału: Monte Cristo Hakushaku
Język oryginału: Japoński
Tłumaczenie: Joanna Szmytkowska
MONTE CHRISTO I EROTYKA
Historia wydawania mangi na polskim rynku zaczęła się od dzieła opowiadającego o rzeczach, jakże egzotycznych z perspektywy Japończyka, bo historii Polski. I podobnie egzotycznym dziełem jest także najnowsza jednotomówka od Waneko, „Hrabia Monte Christo”. Jako człowiek za opowieściami historycznymi nieprzepadający, podchodziłem do całości bardzo ostrożnie. Ostatecznie jednak okazało się, że najnowsze (przynajmniej na naszym rynku) dzieło Eny Moriyamy to kawał dobrego komiksu, wiernego pierwowzorowi, choć przesyconego typowo mangowym klimatem i pełnego elementów charakterystycznych chociażby dla „Herezji miłości” tej autorki.
Rok 1814. W Japonii trwa druga połowa okresu Edo, tymczasem Napoleon Bonaparte ucieka ze swojego więzienia, by odzyskać tron. W owym czasie Edmund Dantes, młody mężczyzna mający zostać kapitanem statku, staje się posiadaczem pewnego listu. Nie wie jeszcze, co to dla niego oznacza, ale kiedy wraca do swojej ukochanej Mercedes, by wziąć z nią ślub, zostaje aresztowany i zesłany do twierdzy d’If – miejsca dla więźniów politycznych, z którego nikt nigdy nie wraca. To tam dojrzewa w nim pragnienie zemsty za niewinne skazanie i utracone lata. Kiedy więc wydostaje się na wolność, zaczyna działać, stawiając wszystko na jedną kartę…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/01/hrabia-monte-christo-ena-moriyama.html
Zmysłowa opowieść o kobiecie i demonieOsierocona Yoshino znajduje w antykwariacie księgę, za pomocą której przywołuje Beliala. Ów demon proponuje...
Czysta dusza dziewicy za czarną jak smoła duszę demona… Decyzja Yoshino wzbudza w Belialu dezorientację i wątpliwości. W związku tej dwójki...
Przeczytane:2019-01-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam u siebie !, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019,
Pamiętam dobrze jak moja ukochana Babunia czytywała „Hrabiego Monte Christo” – ten tytuł nie jest mi obcy, znam go od najmłodszych lat – i jako literaturę i jako film czy też serial, nigdy jednak nie trzymałam w dłoniach książki. Samą historię z siebie znam ledwo z kilku filmów, gdzie tytułowego bohatera grał nikt inny jak Gerard Depardieu.
Tutaj spotykamy się z historią młodego człowieka, który stracił wszystko – dom, ukochaną, ojca przez zwykłą ludzką zazdrość z racji tego, że facetowi powodziło się w życiu lepiej jak innym. Strącony do więzienia wydostaje się po latach, by odnaleźć ukojenie w zemście. Niby niczym nie wyróżniająca się historia, a jednak ujęła mnie za serducho! I nawet łezka przy końcu w oku się zakręciła. Relacje między bohaterami, plan jaki wykonał sam Edmund, ukochana, o której by nawet nie pomyślał – składają się na świetną całość, nawet jeśli manga wyjątkowo jest w historycznym klimacie.
Kreska jest urocza, czcionka może lekko za mała, ale cóż, problemy okularnika =D Mimo to wciąga bezgranicznie – bardzo mi się podoba, dodany na początku skorowidz z bohaterami. Zdecydowanie jest on pomocny, szczególnie, że postaci występuje dość sporo Taki trochę motyw historyczny podany nam w innej odsłonie Zdecydowanie jestem na TAK!