Heaven. Miasto elfów

Ocena: 4.15 (13 głosów)
Londyn jest jego miastem. Ponad dachami brytyjskiej stolicy osiemnastoletni David znalazł swój drugi dom. Tylko tutaj czuje się wolny i może zapomnieć o swojej niechlubnej przeszłości. Pewnej nocy na jednym z dachów spotyka dziwną i piękną dziewczynę. Ma na imię Heaven i błaga o pomoc. Twierdzi, że właśnie wycięto jej serce. Choć David nic z tego nie rozumie i nie dowierza słowom Heaven, postanawia jej pomóc. W szpitalu lekarz potwierdza, że Heaven naprawdę nie ma serca. W ten sposób rozpoczyna się ich wspólna niebezpieczna przygoda. Przeżyją tylko wtedy, gdy uda im się poznać tajemnicę Heaven.

Informacje dodatkowe o Heaven. Miasto elfów:

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2016-06-08
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-287-0114-4
Liczba stron: 336

więcej

Kup książkę Heaven. Miasto elfów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Heaven. Miasto elfów - opinie o książce

Avatar użytkownika - Kai
Kai
Przeczytane:2017-07-08, Ocena: 5, Przeczytałam,
Zupełnie inna od wszystkich książek, które do tej pory czytałam. Oryginalna, wartka akcja. Polecam!
Link do opinii
Avatar użytkownika - Magnolia044
Magnolia044
Przeczytane:2016-12-25, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,

Podobno są tacy, którzy wierzą w magię i istnienie istot nadprzyrodzonych. Niestety nie należę do grupy tych osób. Niemniej lubię sięgnąć po książki opisujące paranormalne wydarzenie. Nie liczę wtedy na lekturę ambitną, lecz na książkę, z którą spędzę miło czas i zrelaksuje się podczas lektury.
Freema Heaven Mirrlees jest bardzo tajemnicza, ale prowadzi normalne, śmiertelne i nudne życie. Żyje tak samo, jak tysiące innych ludzi. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest wyjątkowa, aż do pewnej nocy, kiedy zostaje zaatakowana. Sprawca wyciął jej serce, ale o dziwo dziewczyna nie umarła tylko... zaczęła uciekać. Wtedy wpadła na Davida, który postanowił rozwikłać zagadkę i pomóc jej odnaleźć serce.
Okazuje się, że to nie pierwsze tego typu zdarzenie, już wcześniej zarejestrowane były podobne napaści, w których wyrywano ludziom serce. Kim jest zleceniodawca morderstw i po co mu czyjeś serce? Kim jest morderca, który specjalizuje się w kradzieży serc?
Pomysł na fabułę jest bardzo interesujący, w książce dzieją się tajemnicze rzeczy, których nawet bohaterowie do końca nie pojmują. Przytrafia im się zbyt wiele i mamy wrażenie, że nad niczym nie panują, bo często sprawy wymykają się im spod kontroli. Myślę, że znajdą się zwolennicy i przeciwnicy tego, w jaki sposób został tutaj przedstawiony profil elfa. Z pewnością nie są to kruche, wyniosłe postaci niejednokrotnie posiadające szpiczaste uszy oraz długie i piękne włosy. Co mi zgrzyta w tej powieści? Sądzę, że kreacja bohaterów wypadła kiepsko, mimo że zostali obdarzeni bardzo ciekawą historią z przeszłości, to ich cechy osobowości zostały jakby pominięte. Niestety ani się z nimi nie zżyłam, ani nie odczuwałam ich emocji, niestety szybko o nich zapomnę. Drugim minusem są dialogi, nie mówię tutaj o wszystkich, ale jednak trafiają się długie i sprawiające wrażenie wymuszonych. Muszę zaznaczyć, że szalenie podoba mi się oprawa graficzna książki. Bardzo tajemnicza, urokliwa, w dobrze dobranych kolorach, która doskonale oddaje klimat panujący w powieści.
Autor posługuje się prostym, a zarazem plastycznym językiem literackim. Bardzo dobrze opisuje zdarzenia i otoczenie. W książce gdzieś miedzy całą fantastyczną otoczką, a żywymi trupami czy zjawami znalazło się również miejsce na wątek miłosny. Marzi przedstawił tę część bardzo dojrzale, pozwolił się temu uczuciu rozwijać w normalnym tempie, dlatego cała historia nie została przesłodzona, a tym samym jej mroczny klimat nie został dobity tonami wylewającego się lukru.
Heaven. Miasto elfów to książka o poszukiwaniu własnej tożsamości i szukaniu swojego miejsca na ziemi. O pewnym dniu, w którym nad Londynem zniknął fragment nieba. Może to nie jest wybitne dzieło traktujące o poważnych problemach obecnych czasów, ale przez jej aurę tajemniczości, nieco mroczny klimat i wartką akcję czyta się ją przyjemnie i dosyć szybko. Książkę polecam nastoletnim odbiorcom.  

Link do opinii
Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2016-09-28, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Już sam opis książki mnie bardzo zainteresował. Jak możliwym mogłoby być życie bez serca? I głównie to bardzo mnie do tej historii przyciągało. Niestety odrzucała mnie sama okładka i tytuł, łudząco przypominający serię Cassandry Clare. Mimo wszystko, postawiłam jednak na opowieść jaką niesie ze sobą historia i zabrałam się za czytanie. Fabuła jest tu dość oryginalna, jednak mnie nie zachwyciła. Oczywiście pomysł na wycięcie serca był tu ciekawy, ale nie na tyle bym chciała mówić o tej książce w kategoriach moich ulubionych powieści dla młodzieży. Ale zacznijmy od początku. Od pierwszych stron książka jest bardzo tajemnicza. Przedstawia chłopaka, który poznaje bardzo dziwną i nietypową dziewczynę z nieznaną przeszłością. Postanawia jej pomóc, mimo iż jej nie zna i nie do końca ufa. Kto z nas by tak postąpił? Całość rozwija się dość sprawnie, jednak jak dla mnie zbyt mozolnie. Właściwa akcja, która mnie interesowała, miała miejsce dopiero po połowie książki. Do tego czasu co prawda się nie nudziłam, ale cóż, szału nie było. Całość trzymała się jedynie dzięki ogromnej tajemniczości i zagrożeniu jakie pojawiło się w życiu bohaterów. Ktoś zaczyna im zagrażać. I przez to moje zainteresowanie wzrosło. Nie brakowało tu scen akcji, powodujących wzrost tempa czytania książki. W pewnym momencie wszystko nabrał zawrotnego tempa. Wiadomo było już, że za chwilę wszystko stanie się jasne. A jeśli już przy tym jestem, owe zakończenie nie do końca mnie satysfakcjonowało. Owszem, było zaskakujące ale nie na tyle, bym pamiętała je i wspominała przez długi czas. A bohaterowie? O Heaven już wiemy, że jest bardzo tajemnicza i nietypowa. A David? To nie do końca jasna postać. Niby typowy, ale jest w nim coś niezwykłego, czego nie potrafię nawet nazwać. Ich relacje można określić jako bardzo bliskie, mimo tak krótkiej znajomości. Tym co najbardziej mi się tu jednak nie podobało, jest okładka. Nie dość że kolorystyka jest nieciekawa, to całość, graficznie po prostu źle wygląda. Co prawda ma ona lekki związek z treścią, ale to nie wystarczy. Mimo wszystko samo wykonanie książki jest w miarę solidne. Dobrze sklejone strony, umożliwiające sprawne czytanie. Książka nie jest idealna. To dobra młodzieżówka, ale raczej na jednorazowe przeczytanie. Co prawda historia jest ciekawa, a zakończenie zaskakuje, ale nie na tyle na ile powinna. Chyba, że będzie czytana przez młodszych odbiorców.
Link do opinii
Avatar użytkownika - ksiazkomania
ksiazkomania
Przeczytane:2016-09-22, Ocena: 5, Przeczytałam, x52 książki 2016, Mam, Recenzenckie,

Serce upadłego elfa.

Elfy kojarzone są z istotami dobrymi, przyjaznymi, pięknymi. W literaturze to dosyć popularny motyw i prawie zawsze jest on opisany jako coś pozytywnego. Jednak Christoph Marzi ma inne wyobrażenie na temat tych stworzeń. W swojej powieści ,,Heaven. Miasto elfów" ukazuje elfy jako coś co niekoniecznie jest dobrym duszkiem. Marzi ma inną definicję dla elfów i jest to coś innowacyjnego i zaskakującego.

,,Każda historia jest dobra wtedy, gdy dobry jest jej początek."

David zostawia za sobą przeszłość. Na dachach Londynu czuje się wolny. To jedyne miejsce, gdzie jest mu naprawdę dobrze, gdzie adrenalina miesza się ze spokojem. I na jednym z dachów poznaje ją - Heaven. Dziewczyna twierdzi, że nie ma serca. David wie, że to szaleństwo, jednak postanawia jej pomóc. I odtąd już nic nie będzie takie samo.

,,Życie jest nieprzewidywalne. I nikt nie może wiecznie grać. W którymś momencie maska opada, a wtedy trzeba spojrzeć w lustro i zmierzyć się z tym, co w nim widzimy."

,,Heaven. Miasto elfów" można opisać jednym słowem - intrygująca. Ta książka jest bez wątpienia bardzo intrygująca. Ma w sobie tę magię, która sprawia, że nie możemy przestać jej czytać. Bohaterów również można opisać jako bardzo intrygujące postacie. Autor zadbał o to, by poznawanie każdego z nich było dla czytelnika jak odkrywanie kolejnych elementów układanki. Taki zabieg sprawia, że książkę czyta się z wypiekami na twarzy. Główni bohaterowie to postacie barwne, wyraziste i bardzo dobrze dopracowane. David to postać, która wiele już przeszła, ale mimo młodego wieku postanawia odciąć się od przeszłości i zacząć nowe życie. Przemierzając dachy Londyńskich budynków czuje, że w końcu żyje. Heaven to postać bardzo zaskakująca. Poznajemy ją w dość dziwnych okolicznościach, a z każdą kolejną stroną i każdym kolejnym odkrytym szczegółem staje nam się coraz bliższa. Wyjaśnienie całej tajemnicy jest dość zaskakujące, dlatego czytelnik będzie miał na zakończenie miłą niespodziankę. Bohaterowie drugoplanowi to również dobrze wykreowane postacie, które wnoszą bardzo dużo dobrego do powieści. Autor zadbał, by każdy z bohaterów był inny i każdy wywoływał w czytelniku niezliczoną ilość emocji.

,,Cierpienie wzrasta wraz z miłością. (...) Bo kochać oznacza bać się utraty."

Christoph Marzi miał bardzo ciekawy pomysł na książkę. Autor bardzo dobrze skonstruował fabułę. Jej budowa pobudza ciekawość czytelnika z każdą stroną. Marzi nie zdradza za dużo, co jest bardzo na plus, bo wiemy jak ważna jest tajemniczość w powieściach. Język i styl są na wysokim poziomie, co sprawia, że czytanie staje się prawdziwą przyjemnością. Fabuła jest bardzo szybka i dynamiczna. Akcja dosłownie goni akcję nie dając czytelnikowi chwili wytchnienia. Poznawanie nowych, zaskakujących faktów sprawia, że nasze emocje popadają ze skrajności w skrajność.

,,Heaven. Miasto elfów" to książka z dużym potencjałem, lecz niewykorzystanym w stu procentach. Czytając ją, miałam wrażenie, że czegoś brakuje, jakiegoś ważnego elementu. To wrażenie zapewne było związane z moim czystym gapiostwem. Takie uczucie, gdy jestem przekonana, że brakuje ważnego elementu, towarzyszy mi zawsze podczas czytania serii. Czytając pierwszy tom, zawsze mam wrażenie, że autor nie wykorzystuje wszystkich możliwości, gdyż zostawia je sobie na kolejne tomy. I tak też było w przypadku ,,Heaven. Miasto elfów". Jednak ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, pod koniec czytania zostałam niemile zaskoczona. Christoph Marzi ujął historię Davida i Heaven w jednym tomie. Zaczynając czytać ,,Heaven. Miasto elfów" byłam święcie przekonana, że to pierwszy tom serii. Po prostu założyłam, że ta historia to dopiero początek i jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam końcówkę ,,Heaven. Miasto elfów". Autor daje nam do zrozumienia, że to koniec przygody z elfami. A powiem szczerze, że mało mi ,,Heaven". Chętnie bym sięgnęła po kolejne tomy i z wielkim bólem serca i ogromnym niedosytem muszę odłożyć ,,Heaven. Miasto elfów" na półkę. Kiedyś po nią sięgnę raz jeszcze, by ponownie przenieść się do Miasta elfów.

Czytając ,,Heaven. Miasto elfów" bardzo często można dostrzec jaką wielką miłością autor darzy Londyn. W wielu wywiadach, Christoph Marzi podkreśla, że kocha Londyn i co rusz na nowo go zaskakuje. To możemy odczuć w ,,Heaven. Miasto elfów" i dzięki tej książce niejedna osoba zakocha się w magii brytyjskiej stolicy.

,,A jednak czasami trzeba składać puste obietnice. Czasami dzięki kłamstwom można zobaczyć życie takie, jakie jest naprawdę."

Taką przysłowiowa wisienką na torcie jest chyba okładka książki. To piękna, zmysłowa, tajemnicza grafika, która w stu procentach oddaje klimat powieści. Niestety minusem jest tytuł powieści, który może zmylić osoby sięgające po tę książkę. Elfów w powieści jest mało i nie jest to typowa powieść o istotach nadnaturalnych. Do miasta elfów nie zaglądamy nawet na sekundę. ,,Heaven" może sugerować, że to nazwa serii (tak, tak, opisałam moją wpadkę o tym dwa akapity wyżej). Ale te uwagi są na szczęście minusami natury technicznej. Bo dobra fabuła zawsze się wybroni przed takimi niuansami.

Książkę polecam nie tylko fanom takich klimatów. To dobra powieść, która pozostawia po sobie wielki niedosyt. Będzie mi brakować Davida i Heaven i gdzieś po cichu liczę, że może kiedyś jeszcze o nich przeczytam. A teraz pozostaje nam tylko ,,Miasto elfów", choć bez ,,miasta" i bez ,,elfów" powieści jest znakomita. Polecam!

Link do opinii
Avatar użytkownika - Alexxandra
Alexxandra
Przeczytane:2016-08-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2016, Posiadam,
Pewnej nocy dochodzi do napadu na młodą dziewczynę, która na dachu oglądała gwiazdy. Mężczyźni wycinają jej serce, a ona mimo to ucieka. Jak możliwe jest, aby nadal funkcjonowała bez tak ważnego organu? Sama nie umie odpowiedzieć na to pytanie. Załamaną i roztrzęsioną dziewczynę znajduję David, który porusza się po mieście, skacząc po dachach. Gdy Heaven wyznaje mu swoją historię, chłopak nie jest w stanie jej uwierzyć i zaprowadza ją do szpitala. Jednak tam uświadamia sobie, że dziewczyna mówiła prawdę a ci, co ukradli jej serce, chcą ją dopaść ponownie. Teraz oboje są w niebezpieczeństwie. Czy David ochroni Heaven? Czy uda im się odkryć tajemnicę, z którą związane jest serce dziewczyny? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziecie w książce. Od razu chce was uświadomić, że tytuł książki ,,Heaven. Miasto elfów" może skierować was na złe tory i pomyślicie, że o elfach nie będziecie czytać. Jednak nie jest to opowieść o skrzatach, jakie my sobie do tej pory wyobrażaliśmy. Warto sięgnąć po tę powieść i poznać coś nowego. Kiedyś nie dotykałam książek z gatunku fantastyka. Teraz robie to już coraz śmielej i tym razem też udało mi się znaleźć świetną historię. ,,Heaven" to coś nowego, zaskakującego i wciągającego bez reszty. Jeszcze nigdy nie przepadłam na tak długo z powieścią z tej kategorii. Moje wszelkie opory i obawy rozwiały się po przeczytaniu pierwszego rozdziału. Okładka, która przyciąga wzrok swoją urodą, kryje w sobie cudowną historię młodych ludzi, którzy dążą do odkrycia tajemnicy. Bardzo polubiłam głównych bohaterów za ich humor mimo tego, że znajdowali się w trudnej sytuacji. Książka umiliła mi czas i ciesze się, że miałam okazję ją przeczytać. Możliwe, że kiedyś jeszcze do niej wrócę. Zachęcam do zapoznania się z tą lekturą.
Link do opinii
Avatar użytkownika - monweg
monweg
Przeczytane:2016-07-25, Ocena: 4, Przeczytałam, Egzemplarz recenzencki, Mam,
Co zapowiada ta tajemnicza, niebrzydka, połyskująca srebrem okładka? Niby nie wybiera się książek po okładkach, ale miło, gdy cieszą oczy. A ta moje ucieszyła. Nie powiem, że na tym koniec, ale historia snuta przez Christopha Marziego mnie nie powaliła na kolana. Jest to przyzwoicie napisana powieść obyczajowa z rozbudowanym wątkiem fantastycznym: elfy, duchy, gwiazdy... Od początku czegoś mi w tej opowieści brakowało. Nawet po przeczytaniu książki nie wiem czego. Może jakiegoś elementu zaskoczenia, żebym otworzyła usta ze zdziwienia lub chociaż powiedziała wow! Niestety, nic takiego się nie stało. Dostałam do rąk książkę po prostu dobrą, ale nie genialną czy wybitną. A chciałoby się... David Pettyfer i Heaven Mirrlees, chociaż może powinnam napisać Heaven i David. Dwójka nastolatków na granicy dorosłości. Spotykają się, a raczej wpadają na siebie na dachu pewnej londyńskiej kamienicy. Jakby nie można było normalnie jak ludzie po trotuarze... David woli jednak przemieszczać się, utrudniając sobie życie, po dachach. Heaven natomiast uwielbia oglądać niebo, a zwłaszcza tę jego część, która kiedyś zniknęła. Heaven w momencie spotkania z Davidem, nie jest w dobrej kondycji i twierdzi, że ktoś wyciął jej serce. Już chyba wiecie o jakiej kondycji mowa, bo przecież bez tego mięśnia, żyć się nie da. "Nie można żyć bez serca - stwierdził i starał się nie myśleć, że przecież nie czuł tętna. Trzymał dłoń na jej piersi; przez cieniutki materiał bluzki musiałby cos wyczuć. Ale jednak... nie, to niemożliwe. - Nie można żyć bez serca - powtórzył. - A co dopiero, biegać i uciekać.- Wiem - odparła załamana. Z jej oczu spływały łzy, zamarzały na policzkach, zmieniały się w kryształki lodu. Starła je zniecierpliwiona. - A jednak tu stoję, prawda?" Ścigani przez tajemniczego i bardzo niebezpiecznego Quilpa, Scrooge'a, Droopa, Heepa, czy jak mu tam, usiłują dokopać się do przeszłości dziewczyny i jej rodziny. Udaje im się dojść do wniosku, że dziwne obecne zdarzenia mają związek z zaginięciem kawałka nieba wiele lat temu. Heaven. Miasto elfów to dziwna powieść. Niby współczesna, teraźniejsza, ale jakaś taka trochę staromodna. Nie wątpię, że jest to zasługą talentu prozatorskiego niemieckiego pisarza. Marzi pisze lekko, ale i wyrafinowanie, dlatego książkę pochłania się błyskawicznie. Heaven. Miasto elfów przesycone jest baśniowością, którą tak lubię w literaturze. Niech nie zmylą was tytułowe elfy. Nie są to postaci jakie znacie z powieści Tolkiena... ale sami się przekonacie. Może ta różnica wynika z tego, że w dosłownym przekładzie mowa jest o mieście wróżek, ale przecież nie ja jestem tłumaczem. "Po śmierci mojej mamy kawałek nieba wrócił na miejsce. Kawałek nocnego nieba. Doszło do tego owego pamiętnego dwudziestego piątego listopada, gdy River Mirrlees zniknęła bez śladu (...) Ale nie całe niebo wróciło na miejsce, tylko kawałek (...) Dlaczego? Bo ja żyję. Bo we mnie żyje cząstka serca mojej matki. Przekazała mi je. Rosło we mnie przez te wszystkie lata. I dlatego żyję." Heaven. Miasto elfów jest przyzwoicie napisaną powieścią; gdybym wystawiała oceny, to w skali sześciostopniowej dałabym mocne cztery. Czyli ocenę dobrą. Szkoda, że mnie nie zachwyciła, a była taka możliwość, bo z taką tematyką się chyba jeszcze nie spotkałam. Historia snuta przez Marziego miała niebywały potencjał, ale jak napisałam na początku czegoś mi w niej zabrakło. A po pisarzu nagradzanym i z tak dużym dorobkiem chyba spodziewałam się trochę więcej. Uważam, że osobom zaczytanym w fantastyce Heaven. Miasto elfów może się nie spodobać lub potraktują powieść dość niesprawiedliwie. A do niej trzeba podejść, jak do literatury młodzieżowej, kierowanej do młodszej młodzieży. Starzy wyjadacze, którzy na fantasy zjedli zęby, nie będą zapewne zachwyceni. Jednak niewykluczone, że opowieść Marziego przypadnie do gustu pewnej grupie czytelników. Ja ze swej strony polecam. "Żadna opowieść, która zaczyna się jak baśń, nigdy tak naprawdę się nie kończy. Trwa dalej, nawet gdy opadnie kurtyna. David Pettyfer, który jako pasażer na gapę przyjechał z Cardiff do Londynu, wiedział o tym najlepiej."
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2016-07-17, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Jestem ogromną fanką gatunku, jakim jest urban fantasy, dlatego z ogromną chęcią sięgnęłam po powieść Christopha Marzi, ,,Heaven. Miasto elfów". Wciąż uważam, że gatunek ten jest w naszym kraju niedoceniany i bardzo słabo rozpowszechniony, dlatego cieszę się, że chociaż raz na jakiś czas pojawi się jakaś powieść w tym stylu. Nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać po tej książce, co więcej, zapoznałam się z bardzo skrajnymi opiniami na jej temat - albo były to recenzje czysto negatywne albo pozytywne, które jak najbardziej zachęcały do zapoznania się z nią. Postanowiłam się jednak nie kierować żadnymi z nich i po prostu zapomniałam o wszystkim, co do tej pory usłyszałam bądź przeczytałam o tej lekturze. Po prostu czytałam. Aby uciec od swojego dawnego życia, David postanowił przeprowadzić się do Londynu. Zamieszkał w antykwariacie u miłej, chociaż nieco charakternej staruszki, jednak drugi dom odnalazł na dachach okolicznych domów. Chłopak uwielbia na nich przesiadywać i spoglądać w niebo, które nad Londynem jest niezwykle charakterystyczne, bowiem brakuje w nim jednego fragmentu. Po prostu jest tam pustka - jakby ktoś wyciął kawałek firmamentu i nigdy nie wstawił z powrotem na miejsce. Któregoś razu wpada na piękną, ale i dziwną dziewczynę, która przedstawia się imieniem Heaven i twierdzi, że przed chwilą wycięto jej serce. Tego wieczoru życie Davida zmienia się o 180 stopni. Sam nie wie dlaczego, ale postanawia pomóc dziewczynie, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie obłąkanej. Ten, który ją napadł i zabrał serce, poluje nadal. Zwłaszcza, gdy dociera do niego, że dziewczyna przeżyła. Oboje wygrają ten pościg tylko wtedy, kiedy odkryją tajemnicę Heaven. Moja opinia zdecydowanie nie będzie skrajna, a raczej będzie się plasować gdzieś pomiędzy odczuciami pozytywnymi i negatywnymi. Nie da się ukryć, że Christoph Marzi stworzył ciekawą i intrygującą opowieść, która charakteryzuje się zachwycającym klimatem i posiada niewątpliwie swój urok. Jednakże cały czas towarzyszyło mi dziwne uczucie, że czytam coś bardzo znajomego. Dopiero na koniec dotarło do mnie, że widzę tutaj pewne inspiracje zaczerpnięte z twórczości Neila Gaimana. Być może nie czytałam zbyt wielu jego książek, ale cała otoczka jest naprawdę bardzo podobna. Właściwie nawet samo rozwikłanie tajemnicy Heaven jest niemal identyczne z jednym z pomysłów, które spotykamy w pewnej powieści Gaimana. Nie chcę oceniać tej książki pod takim względem, bowiem może to być tylko i wyłącznie moje subiektywne odczucie, ale niektórym może się to wydać typowym powielaniem schematów. Natomiast mogą znaleźć się i tacy, którym książka Marzi naprawdę się spodoba, zwłaszcza jeżeli przepadają za twórczością drugiego, wyżej wymienionego pisarza. Autor w bardzo barwny i plastyczny sposób przedstawił Londyn, a także historię Heaven i Davida. Pojawia się tutaj wiele różnych wątków, które zostały ładnie połączone w jedną całość. Jest to historia logiczna i dobrze skonstruowana, nic nie dzieje się bez przyczyny, a bohaterowie stale muszą stawiać czoła niebezpieczeństwom i tajemnicom. Kreacja bohaterów nie jest najgorsza, chociaż mam wrażenie, że lepiej autorowi wyszło przedstawienie czarnych charakterów niż dwójki nastolatków, którzy powinni tutaj grać pierwsze skrzypce. Przyznaję jednak, że tempo akcji jest odpowiednio dopasowane do rozgrywających się wydarzeń - z pewnością nie ma tutaj czasu na nudę, bowiem stale coś się dzieje, praktycznie na każdej stronie. Być może tylko raz czy dwa mamy chwilę wytchnienia i możliwość przeanalizowania sytuacji. ,,Heaven. Miasto elfów" to książka, którą czytało mi się dobrze, ale prawdopodobnie nie jest to powieść, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Miło było przeżyć z bohaterami tę przygodę, ale to by było na tyle. Nie zdobyli oni części mojego serca. Sam tytuł może być nieco mylący, bowiem sama spodziewałam się otrzymać powieść w nieco innym stylu, z innym biegiem wydarzeń i w ogóle z nieco innym pomysłem na fabułę, jednak nie uważam, żeby kierunek obrany przez autora był zły. To taka lekka i przyjemna książka, która zapewnia rozrywkę na jeden czy dwa wieczory. Jest napisana przyjaznym językiem, nie ma możliwości pogubienia się w historii tajemniczej Heaven i trzeba przyznać, że mało jest tutaj elementów, które faktycznie mogłyby czytelnika porządnie zirytować. Jeżeli potrzebujecie się na chwilę oderwać od rzeczywistości, to ta pozycja sprawdzi się tutaj idealnie. www.bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - grejfrutoowa
grejfrutoowa
Przeczytane:2016-07-04, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
David uwielbia spędzać czas na dachach Londynu. Tu czuje się wolny. Gdy pewnego dnia na swojej drodze spotyka dziewczynę, jest zaskoczony. Do tej pory nikt poza nim tu nie bywał. Na dodatek dziewczyna, Heaven, mówi, że wycięto jej serce. Chłopak nie chce uwierzyć, przecież widzi, że dziewczyna może chodzić, mówić, nie wygląda na trupa. Ta się jednak upiera. Dopiero gdy w szpitalu okazuje się, że faktycznie nie słychać bicia jej serca, David zaczyna jej wierzyć. Heaven ścigają mężczyźni, którzy wycieli jej serce. Czego od niej chcą? Dlaczego to ona padła ich ofiarą? Heaven. Miasto elfów Christopha Marziego to powieść fantastyczna dla młodzieży. Głównym bohaterem jest David, młody chłopak, który uciekł z domu i zaczął pracę w Londynie. Jego pasją jest chodzenie po dachach. Właśnie tu spotyka tytułową Heaven. Heaven to bardzo tajemnicza dziewczyna. Jej rodzice nie żyją, a sama nastolatka jest bogata, chociaż nie korzysta ze swoich pieniędzy. Do tej pory była zwykłą dziewczyną - miała przyjaciół, chodziła do szkoły. Jej pasją było niebo, którym interesowała się wcześniej jej matka. Dlatego też Heaven wymykała się na dachy, by oglądać skrawek nieboskłonu bez gwiazd - bardzo dziwne zjawisko nad Londynem, o którym nikt nic nie wie. Jest jednak coś, co wyróżnia Heaven - dziewczyna przeżywa wycięcie serca. Nadal może mówić, chodzić, jedynie nie lubi gorąca. Czemu Heaven żyje? Dlaczego tajemniczy mężczyzna o różnych imiona ją ściga? I kto go na nią nasłał? David chce pomóc dziewczynie, ale nie wie, z czym ma do czynienia. Oboje muszą odkryć, dlaczego Heaven nadal żyje i co to oznacza. Pomysł na fabułę jest bardzo interesujący. Nie będę zdradzać szczegółów, by nie psuć wam zabawy. Mogę powiedzieć, że chodzi o całkiem nowe spojrzenie na elfy, które mi się spodobało. Było oryginalne i nowe, ale z drugiej strony można było wymyślić nową nazwę dla istot, o których mowa. Mimo wszystko jest to ciekawy pomysł, który warto poznać. Dobrze, że autor zdecydował się na wprowadzeni wątku fantastycznego, ale spodziewałam się, że bardziej się on rozwinie. Jedynym minusem były jednak dla mnie nieco dłużące się dialogi, które bardzo spowalniały akcję. Były na szczęście też sceny, w których wiele się działo i można uznać, że wszystko się zrównoważyło. Heaven. Miasto elfów jest niezłą książką, którą mogę polecić młodszym czytelnikom. Jeśli lubicie książki z odrobiną fantastyki, na pewno spodoba wam się ta pozycja.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Dakota
Dakota
Przeczytane:2016-06-29, Ocena: 1, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Każdy z nas ma na pewno jakieś zajęcie, które pozwala nam ochłonąć i się odprężyć. Dla Davida takim zajęciem jest bieganie po dachach londyńskich budynków. Pewnej nocy spotyka tam przestraszoną Heaven, która twierdzi, że źli ludzie zabrali jej serce. David bez zbędnego zastanowienia postanawia pomóc dziewczynie odzyskać jej organ, nie bacząc na konsekwencje. Czy jednak podejmuje słuszną decyzję? Czy w pewnym momencie nie zacznie go przytłaczać ta decyzja? Fabuła początkowo mocno mnie zaintrygowała, ponieważ nie przypominam sobie, abym miała okazję czytać o dziewczynie, której skradziono serce, więc pomysł wydał mi się ciekawy i niespotykany. O elfach natomiast czytałam, ale nie w takim wydaniu. W miarę zagłębiania się w treść książki czułam wyłącznie zmęczenie. Ciągłe opisy Londynu po jakimś czasie zaczęły nużyć, podobnie jak nawarstwiające się wątki i zagadki, których rozwiązania mogliśmy prześledzić dopiero na siedemdziesięciu ostatnich stronach książki. W tej powieści widać niezdecydowanie autora, który nie potrafił uporządkować całej treści oraz zaczął się gubić w poszczególnych wątkach. Wydaje mi się, że pomysł na książkę go przerósł i nie był w stanie przenieść go na karty powieści. Czytając tę książkę, miałam wrażenie, że to nie osiemnastolatkowie są jej bohaterami, lecz dwunastolatkowie. W dodatku prowadzili oni ze sobą tak infantylne rozmowy, że w pewnym momencie myślałam, że oszaleję. Zarówno Heaven, jak i David to postacie zdecydowanie niedopracowane. Brakuje im autentyczności, a ich zachowanie jest po prostu dziecinne, nierozsądne a czasami wręcz głupie. W Heaven. Mieście elfów możemy poczytać o przeszłości dziewczyny, nieco mniej o dzieciństwie Davida. Każde z nich jest w jakiś sposób osamotnione, nie potrafi dobrze odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości i... to tyle. Bohaterom brakuje cech, które mogłyby ich jakoś wyróżnić, są mało wyraziste i pozbawione charakteru. Niestety bohaterzy drugoplanowi, czyli między innymi czarne charaktery są podobnie wykreowani, co bardzo mnie zmartwiło, ponieważ początkowo miałam nadzieję, że to oni uratują w jakiś sposób tę książkę. Tak się nie stało. Miałam z nimi jeszcze jeden problem, a mianowicie taki, że pojawiali się i znikali, wypowiadali krótkie kwestie i w zasadzie nie wnosili wiele do całej historii. Powiem więcej. Do tej pory nie jestem w stanie przypomnieć sobie ich imion. Oni po prostu przewijali się przez książkę, ale nie zapisali się w mojej pamięci. Okładka tej książki jest nieziemska, w zasadzie zakochałam się w niej od pierwszej chwili i być może to właśnie zachwyt nią mnie zgubił. Bo sami przyznajcie... czy widok tej grafiki nie zapiera tchu w piersiach? Londyn ukazany nocą, z fioletowymi, niebieskimi i turkusowymi elementami oraz bramą z ciekawymi ornamentami zdecydowanie podziałał na moją wyobraźnię. Jestem niezwykle rozczarowana tą książką. Ze smutkiem muszę przyznać, że zapowiadała się naprawdę obiecująco, miała ciekawą promocję, a nawet od strony wizualnej prezentowała się obłędnie, ale niestety, to nie wystarczyło, aby podbić moje serce. Żałuję, że od bardzo dawna nie mogę trafić na dobrą książkę z gatunku urban fantasy, ale będę szukała dalej. Heaven. Miasto elfów nie spełniło moich oczekiwań, okazało się niebywałym rozczarowaniem. Nie jest to najgorsza książka, jaką miałam okazję przeczytać, ponieważ zarówno pomysł, jak i opisy Londynu wywarły na mnie duże wrażenie, ale jednak sztuczne postacie i ciągnące się wątki sprawiły, że książka po prostu była nudna i nijaka. Myślę, że sami powinniście zdecydować czy po nią sięgniecie, czy nie, bo jej odbiór zależy w głównej mierze od tego, jakie są Wasze zainteresowania. Lubię fantastykę, ale w nieco innym klimacie. Wydaje mi się, że wyrosłam po prostu z takich książek i nie potrafię się już w nich odnaleźć tak, jak kiedyś.
Link do opinii

Witajcie w to wtorkowe popołudnie! Moje nastoletnie lata mam za sobą, ale nadal pamiętam wiele pasjonujących lektur z tego okresu. Nadal wzdycham do Harrego Pottera, Rudolfa z powieści Fabickiej czy przygód Percego Jacksona. Literatura młodzieżowa ma w sobie lekkość i beztroskę, której często ze świecą szukać w tej bardziej dorosłej. Nie mówię, że zawsze, ale z reguły porusza bardziej skomplikowane tematy. Dzisiaj mam dla was coś specjalnego. „Heaven. Miasto elfów” zaskoczyło mnie nie tylko klimatem Londynu, ale też niebanalną historią. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszam 

 

Czy można się zakochać bez serca bijącego w piersi? „Heaven. Miasto elfów” Christophera Marzi to porywająca powieść z gatunku urban fantasy, osadzona w twardym, mrocznym świecie wielkiej metropolii. Na dachach brytyjskiej stolicy osiemnastoletni David znalazł swój drugi dom. Londyn stał się jego miastem. Tylko tutaj czuje się wolny i może zapomnieć o swojej niechlubnej przeszłości. Pewnej nocy na jednym z dachów spotyka dziwną i piękną dziewczynę. Ma na imię Heaven i błaga o pomoc. Twierdzi, że właśnie wycięto jej serce. Zaskoczony David nie dowierza słowom Heaven, ale postanawia jej pomóc. W ten sposób rozpoczyna się ich wspólna niebezpieczna przygoda. Przeżyją tylko wtedy, gdy uda im się poznać tajemnicę dziewczyny.

Christoph Marzi (1970), pisarz niemiecki, studiował ekonomię na Uniwersytecie w Mainz. Zaczął pisać jako nastolatek. Debiutował w 2004 roku wspaniałą trylogią „Lycidias”, która odniosła duży sukces i od razu zapewniła mu pewne miejsce w gronie autorów fantasy. W roku 2005 został laureatem Deutsche Phantastik-Preis. Mieszka z żoną Tamarą i trzema córkami w Saarbrücken.

Powieść Christopha Marzi to definicyjna lektura dla młodzieży – jest wątek miłosny, intryga i fantasy. Moja nastoletnia część duszy kwiczy z zachwytu. Dorosła ja już trochę mniej, ale nie sposób zaprzeczyć, że się wciągnęłam i czerpałam dużą przyjemność z czytania. Świetna koncepcja fabuły i niesamowity pomysł – coś z pogranicza obyczajówki i fantasy, a to wszystko zgrabnie wplecione w tematy bliskie każdemu nastolatkowi. Strasznie denerwowała mnie jedna rzecz – miłość między Davidem i Heaven. Akcja dzieje się przez około trzy-cztery dni, a bohaterowie zachowują się, jakby znali się co najmniej od kilku lat. Gdyby romans zmienić na przyjaźń to „Heaven” byłaby o wiele wyżej w moim prywatnym rankingu. Śmiało mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że jest idealna. Dobry, prosty język książki bez zbędnych udziwnień czytał się niezwykle szybko i przyjemnie. Na pewno jest to piękna opowieść o szukaniu swojej tożsamości i prawdy o rodzinie. Wiele tu zagadek, zakrętów i zwrotów akcji. Dzięki niej inaczej spojrzałam na elfy i musiałam przedefiniować moje pojmowanie tych istot. W życiu nie postawiłabym na tego człowieka w roli protagonisty, który się nim okazał. Tak nawiasem mówiąc nie zdziwcie się na koniec, bo coś ewidentnie poszło nie tak z zakończeniem. Ogromne brawa za postać panny Trodmood. Szkoda, że nie zgłębiono jej historii i nie poświęcono jej więcej miejsca. Ogólnie – chciałabym więcej się dowiedzieć o postaciach drugoplanowych, bo są genialne.

Polecam przede wszystkim młodzieży. To świetna powieść na lato oraz wieczory pod kocem.

 

 

„–  Ktoś mnie ściga – odparła. – Tu, na dachu.

– Ktoś?

– Dwaj mężczyźni.

– Czego od ciebie chcieli?

– Wyjęli mi serce. Tak mi się przynajmniej zdaje. – Jej oczy wydawały się tak ciemne, że nagle nie widział ich wyraźnie.

– Jak to?

– Normalnie. – Położyła sobie rękę na piersi. – Nie czuję bicia serca. – Starała się nie płakać, nerwowo bawiła się suwakiem kurtki. – Wyciął je. – Przełknęła ślinę.

– Tylko że nie ma żadnych ran. Już… Już sprawdziłam.

David przyglądał się jej w milczeniu.

– Zobacz! – Nagle chwyciła go za rękę, rozpięła kurtkę i położyła jego dłoń na swojej piersi.

David pokręcił głową. Jezu, w życiu nie przeżył czegoś równie niesamowitego!

– Nie można żyć bez serca – stwierdził i starał się nie myśleć, że przecież nie czuł tętna. Trzymał dłoń na jej piersi; przez cienki materiał bluzki musiałby coś wyczuć. Ale jednak… nie, to niemożliwe.

– Nie można żyć bez serca – powtórzył.

– A co dopiero biegać i uciekać.

– Wiem – odparła załamana”

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - livingbooksx
livingbooksx
Przeczytane:2016-06-23, Ocena: 5, Przeczytałam,
Tytułowa bohaterka Heaven nie ma łatwego życia. Jest sierotą, która w ramach buntu wobec świata mieszka na zacumowanej łódce. Chodzi do szkoły, ma znajomych, stwarza pozory normalności.. dopóki nie spotyka złych ludzi, którzy wycinają jej serce. Dziewczyna mimo to przeżywa i ucieka jak najdalej od miejsca zdarzenia. Od tej pory jej życie diametralnie się zmienia, a na swojej drodze poznaje Davida, który podobnie jak ona - nie mieszka z rodziną. Ich znajomość powstaje w sposób przypadkowy, ponieważ właśnie on znajduje ciemnowłosą Heaven na dachu. Oboje uwielbiają spędzać w ten sposób swój czas, obserwując niebo, na którym gwiazdy pojawiają się i znikają. Okazuje się, że zabieg ten nie jest przypadkowy, a po ziemi chodzą osoby, które w ogóle nie powinny się na niej znaleźć. Na domiar złego, w całą tajemniczą sytuację zamieszana jest główna bohaterka, która razem z nowym towarzyszem stara się rozwikłać sekret, który dotyczy rodziny oraz jej specyficznych narodzin. Dokładnie w tym dniu niebo się zmieniło a jej najbliższe osoby stały się tajemnicze. Coś jest nie tak, lecz nikt nie wie co. Heaven i David to bohaterowie o wyraziście zarysowanych charakterach, które nie zawsze są łatwe i często fundują im spore problemy. Jednakże gdy dwie podobne osoby spotykają się ze sobą, zmieniają się i odnajdują wspólny język. Tak stało się i w tym przypadku. Wspólna siła i porozumienie umożliwiają bohaterom odnajdywanie się w wielu niekorzystnych i trudnych sytuacjach życiowych. Są w stanie sobie pomagać i razem, za wszelką cenę, rozwiązać tajemnice kryjące się w ich codzienności. A gwarantuję, że nie domyślicie się do samego końca, o co tak naprawdę chodzi. "Wszyscy wiążemy z życiem wielkie nadzieje. A można po prostu żyć." Sam pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał, choć obawiałam się, że w powieści znajdę tytułowe wielkouche, skaczące elfy. Na szczęście ten wątek i rodzaj stworzeń nie ma nic wspólnego ze znanym powszechnie obrazem. Autor stworzył całkowicie nową koncepcję owych postaci i zgrabnie wprowadził je na karty powieści, która przesiąknięta jest opowieściami, legendami, tajemnicami, magią oraz historiami związanymi z niebem. Musze również wspomnieć o okładce, która od razu skradła moje serce. Piękna, wyżłobiona brama (która oczywiście ma znaczenie w przedstawionej historii), widok Londynu z dachu oraz perfekcyjnie wyprofilowany tytuł. Książki nie ocenia się po oprawie, ale ta jest jedyna w swoim rodzaju i idealnie oddaje klimat panujący w powieści. Bohaterowie przemieszczają się po dachach, obserwują wielkie miasto oraz udają się do pewnego miejsca, które poniekąd również znajduje się okładce. Jest piękna, a zamieszczona w niej opowieść jeszcze piękniejsza. "Heaven. Miasto elfów" to książka, jakiej od dawna brakowało mi w biblioteczce. Tematyka jest oryginalna, wciągająca i jak dla mnie dość różnorodna. Nie przepadam za typową fantastyką, gdzie roi się od smoków i tym podobnych stworzeń, nie potrafią mnie do siebie przyciągnąć. Natomiast w tym przypadku autor nie przesadził z motywami fantastycznymi i stworzył powieść z gatunku urban fantasy, który nie jest przesadzony. Czytelnikowi towarzyszy aura tajemnicy oraz magii, która każdego chwyta w swe objęcia i prowadzi do niesamowitego, nieco zaskakującego zwieńczenia historii. Nie jest zbyt ciężka ani lekka, idealna równowaga to duży atut.
Link do opinii
Avatar użytkownika - violino
violino
Przeczytane:2016-07-01, Ocena: 2, Chcę przeczytać, 52 książki 2016,
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy