Harry Potter i przeklęte dziecko. Część I i II. Wydanie poszerzone

Ocena: 4.19 (83 głosów)
Inne wydania:

Harry Potter i przeklęte dziecko, opowieść autorstwa J.K. Rowling, Jacka Thorne'a i Johna Tiffany'ego i sztuka Jacka Thorne'a, teraz ukazuje się w wersji z dodatkami. Poszerzone i poprawione wydanie zawiera rozmowę między reżyserem Johnem Tiffanym a scenarzystą Jackiem Thorne'em, w której dzielą się swoim doświadczeniem i anegdotami, drzewo genealogiczne Harry'ego Pottera i porządek chronologiczny najważniejszych wydarzeń ze Świata Czarodziejów ukazany na osi czasu.

Harry Potter nigdy nie miał łatwego życia, a tym bardziej nie ma go teraz, gdy jest przepracowanym urzędnikiem Ministerstwa Magii, mężem oraz ojcem trójki dzieci w wieku szkolnym. Podczas gdy Harry zmaga się z natrętnie powracającymi widmami przeszłości, jego najmłodszy syn Albus musi zmierzyć się z rodzinnym dziedzictwem, którego nigdy nie chciał przyjąć. Gdy przyszłość zaczyna złowróżbnie przypominać przeszłość, ojciec i syn muszą stawić czoło niewygodnej prawdzie: że ciemność nadchodzi czasem z zupełnie niespodziewanej strony.

Informacje dodatkowe o Harry Potter i przeklęte dziecko. Część I i II. Wydanie poszerzone:

Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2019-10-02
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN: 9788380086593
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Harry Potter and the cursed child parts one & two

Tagi: bóg

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Harry Potter i przeklęte dziecko. Część I i II. Wydanie poszerzone

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Harry Potter i przeklęte dziecko. Część I i II. Wydanie poszerzone - opinie o książce

#harrypotteriprzeklętedziecko to książka, której akcja toczy się 19 lat później od ostatniej części czyli #harrypotteriinsygniaśmierci #jkrowling .
Harry jest urzędnikiem Ministerstwa Magii, ożenił się z Giny i mają troje dzieci. Niestety ciężko mu się dogadać z najmłodszym synem Albusem. Najmłodszy syn Harrego wierząc, że robi dobrze chce ocalić życie Cedrikowi i przenosi się w czasie, nie zdając sobie sprawy jakie to niesie za sobą konsekwencje. 
W sumie nie wiem czemu ale przeczytanie tej książki, odkładałam i odkładałam. Koniec, końców gdy po nią sięgnęłam, przeczytałam ją niemalże za jednym razem. Po pierwsze że względu na formę, iż jest to scenariusz, więc czyta się bardzo szybko, a po drugie cały czas coś się dzieje, a ciekawość nie pozwala odłożyć książki na bok.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Noelka
Noelka
Przeczytane:2019-03-10,
"Harry Potter i przeklęte dziecko" - powrót słynnego czarodzieja  "Harry Potter i przeklęte dziecko" J.K. Rowling, Johna Tiffany'ego i Jacka Thorne'a to sztuka teatralna stanowiąca ósmy tom przygód słynnego czarodzieja.

Z Harrym Potterem zapoznałam się jeszcze w liceum. Pamiętam, że otrzymałam w prezencie dwa pierwsze tomy przygód młodego czarodzieja z charakterystyczną blizną na czole, ale podeszłam do nich nieco sceptycznie. Jednak szybko się przekonałam, jak bardzo się pomyliłam. Książki tak mnie wciągnęły, że nie mogłam doczekać się kolejnych tomów, które jak na złość ukazywały się coraz później, ale za to były coraz grubsze. Niestety seria skończyła się na siódmym tomie, co bardzo zmartwiło fanów. Po 9 latach od ukazania się w Wielkiej Brytanii ostatniego tomu przygód Harry'ego, J.K. Rowling zrobiła miłą niespodziankę i wydała ósmą książkę z cyklu, jakże różniącą się od poprzednich...

Bowiem to sztuka teatralna napisana przez , Johna Tiffany'ego i Jacka Thorne'a. Akcja rozpoczyna się od ostatniej sceny z powieści "Harry Potter i Insygnia Śmierci". Minęło 19 lat odkąd Harry Potter pokonał lorda Voldemorta, a w świecie czarodziejów zapanował spokój. Harry Potter jest przepracowanym urzędnikiem Ministerstwa Magii, wzorowym mężem i ojcem trójki dzieci - Jamesa, Albusa Sewerusa i Lily. Hermiona Granger-Weasley jest Ministrem Magii, zaś Ron Weasley prowadzi sklep Magiczne Dowcipy Weasleyów. Mają dwójkę dzieci - Rose i Hugona.

Tymczasem Albus, najmłodszy syn Harry'ego i Giny Potterów oraz Rose, córka Hermiony i Rona Weasleyów, rozpoczynają naukę w Hogwarcie, Szkole Magii i Czarodziejstwa. W pociągu poznaje Scorpiusa, który staje się jego przyjacielem. Szybko okazuje się, że bycie synem Harry'ego Pottera wcale mu nie pomaga. Rodzinne dziedzictwo jest przekleństwem dla Albusa. Wszyscy patrzą na niego przez pryzmat ojca i mają oczekiwania, których on nie potrafi spełnić. Albus nie umie dogadać się z ojcem, a ich konflikt się nasila.

Pewnego dnia Albus robi ojcu na złość i naraża na niebezpieczeństwo nie tylko siebie, lecz także cały czarodziejski świat... Czy uda mu się wyjść cało z opresji? I kim jest tytułowe przeklęte dziecko?

Muszę przyznać, że nie do końca byłam przekonana do pomysłu autorów - scenariusz teatralny zamiast powieści. Zabrakło mi dokładnych opisów osób i miejsc oraz całej tej magicznej otoczki, do których przyzwyczaiła nas Rowling (zamiast tego są didaskalia i dialogi). Co więcej, akcja sztuki toczy się przez 4 lata (choć trzy pierwsze lata to tylko krótkie migawki), a nie przez rok, jak było w przypadku poprzednich książek z tej serii.

Fabuła również mnie zaskoczyła, spodziewałam się czegoś innego. Albusowi wszystko wychodzi na opak - trafia nie do tego domu, wybiera mało odpowiedniego przyjaciela, jest wyśmiewany przez rówieśników, ma marne wyniki w nauce, buntuje się przeciwko ojcu i jego decyzjom, co wpędza go w poważne kłopoty. Jednak z biegiem stron zaczęła mi się podobać ta historia. I pomyślałam, że właśnie tak musiało być. Harry Potter też był niepokorny i uparty, więc dlaczego jego syn miałby być inny. Wszak niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Podczas czytania sztuki przypomniał mi się film "Efekt motyla" w reżyserii Erica Bressa i J. Mackye Grubera, w którym główny bohater przenosił się w czasie i poprawiał przeszłość (tak mu się przynajmniej wydawało). Zarówno w sztuce, jak i we wspomnianym filmie okazało się, że ingerowanie w przeszłość niesie ze sobą poważne konsekwencje. Zmiana jednego małego drobiazgu może zaważyć na całej przyszłości. Dlatego dobrze, że nie mamy takich możliwości.

Sztukę czyta się szybko, dzięki zastosowaniu konwencji utworu dramatycznego oraz ciekawej intrydze. W książce nie brakuje zwrotów akcji, które zmieniają punkt widzenia czytelnika o 180 stopni. Co więcej, rozwiązanie zagadki, kim jest tytułowe przeklęte dziecko, jest zaskakujące.

Mam mieszane uczucia co do tej . Z jednej strony wolałabym powieść, z drugiej - zobaczenie Harry'ego Pottera na scenie brzmi kusząco. Poza tym poczułam pewien niedosyt, ponieważ mam w pamięci poprzednie tomy przygód tego sławnego czarodzieja. Jako osobna sztuka teatralna jest atrakcyjna. Ale na tle całej serii wypada nieco blado. Niemniej jednak warto było wrócić do magicznego świata Harry'ego i przekonać się, jak potoczyły się jego losy. Polecam tę książkę miłośnikom Harry'ego Pottera oraz sztuk teatralnych. Jestem przekonana, że każdy Potteromaniak dołączy ją do swojej kolekcji.

Warto wspomnieć, że "Harry Potter i przeklęte dziecko" jest kontynuacją cyklu o Harrym Potterze. Poprzednie części to: Harry Potter i kamień filozoficzny", "Harry Potter i komnata tajemnic", "Harry Potter i więzień Azkabanu", "Harry Potter i czara ognia", "Harry Potter i zakon Feniksa", "Harry Potter i książę półkrwi", Harry Potter i insygnia śmierci".
Link do opinii

Nie myslałam że po tylu latach od przeczytania pierwszej częsci powieści zostanę tak "mocno wciągnięta". Książka przyciąga swoją orginalnością - napisana jest w formie scenariusza - co sprawia, że strony szybko uciekają ale też ciężko odłożyć ją na bok nawet na chwilę. Akcja toczy się 19 lat później a głownymi bohaterami można tak powiedzieć że jest kolejne pokolenie czarodziejów. Czeka ich ogromne wyzwanie, któremu będą musieli sprostać, gdyż ponownie pojawi się zagrożenie ze strony śmierciożerców.

Link do opinii

Rozczarowująca. Czyta się jak scenopis brazylijskiej telenoweli. Zdarzenia nieprawdopodobne, pisane w infantylny sposób, jakby Rowling znów wróciła do stylu "Kamienia filozoficznego" albo wręcz uderzyła do dzieci czytelników pierwszej części serii. Rowling chyba nie podpasowała też forma "sztuki", wolałam ją w tradycyjnych powieściach. 

Link do opinii
Szkoda, że książka, którą pochłonęłam w ciągu kilku godzin jako fanka Harry'ego Pottera, nie jest książką a sztuką teatralną. Akcja przesuwa się o 19 lat, przynajmniej początkowo, a dzieci Harry'ego stają się ważnym elementem fabuły. Ale dzięki różnym zawirowaniom pojawią się także bohaterowie, którzy już nie żyją albo zostali uznani za pokonanych. Wkrótce się okaże, że w świecie bez Voldemorta nic nie jest oczywiste, choć pozornie tak to wygląda.
Link do opinii
Syn Harrego Pottera Albus zaprzyjaźnia się z synem szkolengo wroga ojca - Draco Malfoya - Scorpiusem. Razem chłopcy chcą zmienić rzeczywistość ingerując w przeszłość za pomocą zmieniacza czasu. Odbywaja kilka wędrówek w czasie, a każda z nich przynosi zupełnie niespodziewane, ale również niepożądane skutki. Dla mnie ta książka była dużym rozczarowaniem. Taki krótki, groteskowy dramacik. Mam wrażenie, że tym razem autorka nie potraktowała poważnie ani swoich czytelników, ani bohaterów wcześniejszych powieści.
Link do opinii
Avatar użytkownika - vaapu
vaapu
Przeczytane:2017-05-14,
Miło było wrócić do świata magii i ponownie spotkać się ze znanymi postaciami, a także poznać kilka nowych. Drugi pozytyw jest taki, że książkę czyta się bardzo szybko. Niestety, reszta nie przedstawia się tak fajnie. Ron czy Harry niby znani, a zachowują się jak nie oni. Dialogi momentami drewniane. Fabuła za bardzo wydumana. Niby czyta się nie najgorzej, ale nie ma tu tej magii, którą miały oryginalne tomy serii.
Link do opinii
Na tę część wyczekiwałam, od kiedy tylko, usłyszałam o tym że zostanie wydana. Po fenomenalnej serii o Harrym, byłam ogromnie ciekawa, co takiego stworzyła autorka. Oczywiście była obawa, iż jak to zwykle bywa z takimi "powrotami", które zwykle są nie udane. Ale w końcu to J.K. Rowling! To nie może się nie udać prawda? Na samym początku, byłam bardzo zainteresowana tym co dzieje się w świecie bohaterów. Wiadomo, chętnie poznawałam dzieci, wcześniej znanych mi postaci, ich historie, charaktery. Ale po czasie, wszystko co zaczęło się dziać, było dla mnie nieco śmieszne. Wszystkie kolejne historie, sprawiały dla mnie zlepek historii znanych mi z książek , które czytałam mając 12 lat. Często lekko banalne, często aż zbyt przewidywalne, często nużące. Motywy znane mi już z wielu książek, filmów, nie były nawet trochę zaskakujące, a wręcz dziwiło mnie że autorzy poszli na taka łatwiznę. Z jednej strony to rozumiem. Docelowo, Harry Potter to była historia dla młodszych czytelników. Jednak patrząc na to jak się to rozrosło, autorzy, powinni dostosować swoje treści do wszystkich. A niestety, czytając to, miałam wrażenie, że z oryginału, pozostały tu tylko nazwy miejsc czy postaci. Styl, jakim to zostało utworzone, całkowicie odbiega od pierwowzoru. Niestety, po lekturze w zasadzie miałam wielkie wątpliwości, czy J.K. Rowling napisała tu choćby jedno słowo. Czy książka ma same wady? No nie. Podobało mi się to, iż dzieci Harrego, czy Rona i Hermoiny, nie są odwzorowaniem rodziców. Początkowo obawiałam się że Albus, będzie tak samo heroicznym i bohaterskim chłopcem jak Harry. A tu, co prawda da się dostrzec małe odziedziczone cechy, ale nie są to wierne kopie. Tu wielki plus. Jest też kolejna rzecz którą widać na samym początku. To zmiana Harry'ego. Nie jest on już z tym samym chłopcem, którego znaliśmy. To 40-letni mężczyzna, który przeszedł w swoim życiu niejedno i często bywa opryskliwy i arogancki. I choć w pełni to rozumiem, to mi się to w żaden sposób nie podoba. Z kolei tym co zmieniła we mnie książka, jest nastawienie do Draco. Pojawiająca się tu jego historia, sprawiła, że polubiłam go o wiele bardziej, niż przez wcześniejszych 7 tomów. Zawsze należy mieć na uwadze, iż nie jest to typowa książka. To zapis scenariusza, który był realizowany, jako sztuka teatralna. Nie mamy tu opisów przyrody. Są jedynie dialogi. Dlatego też, wszystko dzieje się szybko, a także nie brakuje retrospekcji. Nie brakuje też błędów. Momentami, wydarzenia czy "definicje" są wręcz błędne, czy absurdalne. Denerwowało mnie również, licznie powtarzanie, wielokrotnie rozwodzono się nad nimi, kiedy możnaby wprowadzić coś dodatkowego. Można lekko na to przymknąć oko, ale biorąc pod uwagę jak wielkie nadzieje mieli fani co do tego wydania, można było się bardziej postarać. Czy książka mi się podobała? Hmm. Niestety mam z nią związane głownie negatywne emocje. Raczej już do niej nie powrócę, a jeśli już nawet, to raczej nie w przeciągu najbliższych miesięcy. Oczywiście, cieszę się że to przeczytałam, i poznałam te historię, jednak stwierdzić, że nie jest to dzieło sztuki, O wiele bardziej podobały mi się tomy tworzone jedynie przez Panią Rowling
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sadu
Sadu
Przeczytane:2017-04-17,
Jeszcze nigdy nie miałam tak dużego problemu podczas oceniania książki. Przeczytałam ją już w październiku po północy w dniu premiery ale nie miałam odwagi jej ocenić. Gdyż sprzeczne uczucie poniewierały mną jeszcze długi czas po skończeniu lektury. Dziś wracam do niej po raz kolejny jak do każdej książki o Harrym Potterze. Od dziecka byłam wielką fanką więc i na tą cześć czekałam z wytęsknieniem i ze strachem jednocześnie. Usłyszałam bowiem parę komentarzy, że ta książka wręcz niszczy Pottera. Z tym się absolutnie nie zgodzę. W pełni zadowolona po przeczytaniu jednak też nie byłam i od tego może zacznę. Po pierwsze forma książki. Od początku było wiadomo, że będzie to scenariusz i każdy nad tym ubolewał. Ja również. Nie cierpię czytania scenariuszy. Zwłaszcza, że w trakcie czytania już miałam wizje jakby można było to wspaniale w normalnej książce przedstawić. Po drugie fabuła nic nie wnosi do całej serii. powiedzmy sobie to wprost tego typu przygoda mogłaby się zdarzyć w każdej innej serii, która jest zakończona. Taki nic nie wnoszący dodatek. Niby pojawiały się postacie z poprzednich książek ale nie dowiedzieliśmy się o nich niczego szczególnie nowego. Coś tam się wniosło z Cedrikiem ale to i tak znacznie za mało. A trochę na to liczyłam. Chciałam więcej szczegółów z mojego ukochanego świata. Fabuła było dość przewidywalna. Forma scenariusza jeszcze bardziej wszytko ułatwiała. Niby są zwroty akcji ale każdy szło przewidzieć. Wszystko działo się stanowczo za szybko. Tysiąc rzeczy dzieje się jedna po drugiej a najchętniej by się chciało podzielić to na przynajmniej dwie grube książki. Poznać dokładniej młodego Albusa, nie mówiąc już dwójce pozostałych dzieciach Harry'ego które się tylko gdzieś tam przewijają. Dodałabym w tym miejscu jeszcze parę takich może mniej znaczących błędów. Mianowicie nie podobało mi się poprzestawianie ról na początku w porównaniu z ostatnią częścią. Mamy niby fragment z epilogu Insygnii Śmierci, w którym jest tylko poprzestawiane co kto mówi i w jakiej kolejności dzieją się drobne wydarzenia. Niby nic takiego ale jakoś mnie to drażniło. Pogubiłam się też trochę jeśli chodzi o Scorpiusa raz był przedstawiany jako kujon a raz jako nieudacznik. Więc to takie drobne niedociągnięcia. Nie chcę za dużo dodawać, żeby nie robić spojlerów. Pojawiła się moja ulubiona postać, która nie do końca mi pasowała z charakterem. Scena w pociągu była co najmniej dziwna... Widać, że Rowling miała w to duży wkład a jednak to nie jest w zupełności jej książka. Z takim właśnie rozczarowaniem małym skończyłam czytać. Jednak nie potrafiłam powiedzieć, że książka jest zła w końcu jak już zaczęłam czytać nie mogłam odstawić jej na półkę i na dodatek teraz sięgnęłam po nią jeszcze raz. Właśnie teraz dochodzę do zupełnie innego wniosku. Scenariusz (dokładnie, nie książka tylko scenariusz)jest świetny. Brakuje mi Pottera i chciałabym, poczytać więcej jego przygód i stąd ten niedosyt. Jednak uświadamiając sobie, że to była przecież sztuka teatralna i właśnie tak powinien wyglądać scenariusz dobrej sztuki. Akcja musiała się szybko toczyć bo cała przygodę przedstawiono na scenie. Nie można było dokładnie poznać niektórych postaci. Nie da się tego tak dobrze przedstawić w teatrze. To miała być osobna historia nawiązująca do poprzednich ale taka żeby zaciekawiła sama sobą a nie po to żeby szukać nowych informacji o świecie Pottera. Brakuje tego ale tak właśnie miało być i wyszło to bardzo dobrze. Dzięki temu, że była trochę odrębna mogła zaciekawić nawet ludzi, którzy tak dobrze Pottera nie znają. Za to na pewno były świetne efekty specjalne. Dużo przezabawnych dialogów. Krótkich i prostych to fakt ale tu znów wracamy do wątku, że jest to przedstawienie. W dodatku zarówno dla widzów najmłodszych jak i już dorosłych. Sztuka jest zrozumiała dla osoby w każdym wieku i jednocześnie dla każdego ciekawa. Na pewno żaden fan ani nawet osoba, która średnio zna książki Rowling na przedstawianiu się nie nudziła. Jestem wiec szczęśliwa, że ten scenariusz został wydany. Zawsze to jakiś powrót do świata czarów. Jednocześnie jednak rozpaczam, że nie dane mi było zobaczyć przedstawienia ani, że autorka nie chciała zmienić fabuły na rozwinięta książkę ze szczegółami opisującą życie dzieci Harry'ego. gdyby jednak taki pomysł i chęci się narodziły to ja już jestem pierwsza w kolejce pod księgarnią.
Link do opinii
Książkę( a właściwie scenariusz) czytało się bardzo dobrze. Mimo wielu krytycznych głosów uważam książkę za bardzo ciekawą pozycję. Bardzo się ucieszyłam,że choć na chwilę powróciłam do mojego dzieciństwa.
Link do opinii
Sięgając po tą książkę byłam dość ostrożna, głównie przez to, że czytałam wiele sprzecznych opinii na jej temat. Bardzo lubię całą serię o Harrym Potterze i zaakceptowałam jej zakończenie w siódmym tomie, dlatego nie byłam pewna, czy spodoba mi się ta nowa historia, ale jednocześnie byłam ciekawa co wniesie do magicznego świata. Nie miałam wielu oczekiwań jej względem, dlatego po lekturze przyznaję, że nie moim zdaniem nie była taka zła, jak ją niektórzy przedstawiają. Na pewno spodobał mi się zarys fabuły i lubię też historie rodzaju "co by było, gdyby...", dlatego ciekawie było zobaczyć wszystkie alternatywne rzeczywistości. Miło było też znowu odwiedzić ulubiony świat, jednak muszę przyznać, że dużym minusem w sztuce byli dla mnie bohaterowie. Przez większość czasu miałam odczucie, jakby byli tylko karykaturą samych siebie, w szczególności Ron. Podobała mi się dynamika i przyjaźń Albusa i Scorpiusa, ale to chyba wszystko. Tak, jak można się było spodziewać, styl różnił się od tego w głównej serii, nie tylko ze względu na to, że książka jest napisana w formie sztuki, ale też na współautorstwo Jacka Thorne'a. Spowodowało to głównie to, że cała historia miała kompletnie inną atmosferę, dlatego zagorzali miłośnicy Harry'ego na pewno mogli się na tym polu rozczarować. Ogólnie, książkę czytało się bardzo szybko i wywołała we mnie uczucie nostalgii, ale podobała mi się dużo mniej niż główna seria.
Link do opinii
Miałam ogromne obawy przed przeczytaniem tej książki. Świat Harrego Pottera jest dla mnie cyklicznym przystankiem - co rok czytam wszystkie części, a filmy oglądam gdy mnie "najdzie". Gdy w 2016 roku zrobiło się głośno na temat "Przeklętego Dziecka", coraz częściej obijały mi się o uszy opinie jak "to nie to", "ale popierdzielili", "harry nie jest harrym", "żałuję". Przez te bądź co bądź negatywne komentarze nie pałąłam wielką ochotą, aby ją przeczytać. Rynek książkowy jest szeroki i jakoś tę pustkę zapełniłam innymi pozycjami nie chcąc psuć mojego wyobrażenia magicznej krainy. Kilka dni temu miałam urodziny. Dzięki siostrze w mojej ręcę znalazł się scenariusz tego rzedstawienia teatralnego. Czytać, czy nie czytać? A no dobra, dorosła jesteś, jakoś to przeżyjesz! Przeżyłam. I nie było to takie złe doświadczenie. Historia jest spójna, dialogi mogą rozśmieszyć, a magia nadal tam jest. Rzeczy które mi się nie podobały- postać Harrego ehh taka miałka, taaki wielki czarodziej a wydaje się jakby był mniej potężny od swojej wersji sprzed lat 20. Z racji że jest to dramat, do wielu rzeczy nie mogę się przyczepić, bo były pisane pod "granie na scenie" i inne jego zapisanie itp nie przyniosłoby efektu. Moim zdaniem powinni napisać porządną książkę z dobrze zarysowanymi postaciami (tego brakuje). Tutaj jest w pewnym sensie płasko, bo magię tworzy głównie aktor. Jest różnica, gdy przeczytamy Ron: Wingardium Leviosa! Hermiona: Żle to wypowiadzasz (Hermiona ma zdegustowaną minę) - Wingardium Leviosa!- krzyczał Ron raz po raz wymacując ramionami jak wiatrak - Żle to wypowiadasz- prychnęła Hermiona Przeklęte Dziecko jest napisane tym pierwszym stylem... Polecam fanom HP jako rozszerzenie historii i fanom dramatów jako stylu samego w sobie :)
Link do opinii
A więc tak! Przed przeczytaniem książki, właściwie już po kupnie jej, nie nastawiałam się na wiele (że książka bedzie super i takie tam), no a lektura naprawdę jest bardzo sympatyczna. Czyta się miło no i bardzo szybko ze względu na formę w jakiej została ona napisana. Pomijając już okładkę która jest po prostu ładna i przyciąga wzrok, treść książki bardzo mi ,,przypadła do gustu,,. Fajnie że skupia się głównie na trzech bohaterach: Harry'm, Albusie i Scorpiusie, oraz jednym przedmiocie: na zmieniaczu czasu. Genialnie że ten jeden przedmiot był takim ,,jednym z bohaterów,, w utworze. Jedyne co trochę mnie irytowało podczas czytania, to te co prawda rzadko występujące ale jednak, infatylne, na pozór śmieszne wstawki Rona, które nic nie wnosiły do książki. Dla mnie wytwór mógłby być nieco dłuższy, ale i tak jest super.
Link do opinii
Świat Harrego Pottera chyba na zawsze pozostanie moim ulubionym. To świat mojego dzieciństwa. Dorastałam razem z bohaterami, a gdy wyszłam z kina po obejrzeniu ostatniej części, czułam jakby skończyła się jakaś epoka. Dlatego tak bardzo nie mogłam doczekać się, kiedy usłyszałam o planowanej kontynuacji. Doczekałam się w końcu. To już nie to samo czytać o dzieciach Harrego, Rona i Hermiony i Draco. Poprzednie części bardziej mi się podobały choć ta nie jest najgorsza. Ale cofanie się w czasie aż do czasów gdy żył Cedrik nie jest najlepszym pomysłem. Myślałam że to będzie całkiem nowa historia, coś czego wcześniej nie czytaliśmy. Trochę się zawiodłam.
Link do opinii
Jest to książka, którą jest mi naprawdę bardzo ciężko ocenić. Z jednej strony to "Harry Potter" i zapewne jak większość czytelników, mam spory sentyment do tych opowieści. Ale z drugiej, ósma część, kultowej już serii, pozostawia wiele do życzenia, począwszy od fabuły na stylu wypowiedzi bohaterów kończąc. Na pierwszy rzut oka widać, że autorka starała się w pewien sposób unowocześnić swoją historię, ale muszę to z przykrością przyznać, że niestety wypadło to na niekorzyść książki. Teksty w stylu, że Scorpius nie może być synem Voldemorta, bo "no przecież ma nos" może są zabawne na memach, ale w książkach chyba nie śmieszą nikogo. Tak samo zachowanie głównych bohaterów, jestem całkowicie świadoma tego, że Albus czuł się niekochany przez ojca i to doprowadziło do późniejszych wydarzeń. Ale nieścisłości polegają na tym, że Hermiona już na trzecim roku doskonale wiedziała do czego może doprowadzić nierozsądne używanie zmieniacza czasu. Znalazłam tylko jedno wytłumaczenie dla tego haniebnego uchybienia w edukacji chłopców, a mianowicie, jak wszyscy wiedzą, wszystkie zmieniacze czasu zostały zniszczone podczas bitwy o Hogwart, ale pomimo tego nadal uważam, że uczniowie powinni wiedzieć o niektórych sprawach. Bardzo nie podobał mi się również styl wypowiedzi, i nie chodzi tu o to, że książka ma formę scenariusza i przez to występuje podział na role. Mam na myśli to, że czułam się jakbym czytała powieść napisaną przez zupełnie inną osobę, to nie jest już styl J.K. Rowling, który wszyscy kochamy. Dla zachęty mogę powiedzieć tylko tyle, że miło było znowu powrócić do tego magicznego świata, nawet pomimo tego, że już nie przypomina Hogwartu sprzed dwudziestu lat.
Link do opinii
Bardzo często słyszałam zarzut, że książka jest pozbawiona magii. Mimo innej formy powieści, jak dla mnie, magii nie zabrakło. Miło było dowiedzieć się, co dzieje się u bohaterów mojego dzieciństwa; z jakimi problemami się borykają, a trzeba przyznać, borykają się. Harry musi sprostać roli ojca, jego syn Albus mierzy się z dziedzictwem taty. Mimo problemów między bohaterami, na szczęście bezbłędnie funkcjonuje tu magia miłości :)
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-12-19,
Refleksja ,,na gorąco" nasuwa mi się jedna - jak nieskończenie dalece lepszą lekturą okazałoby się ,,Przeklęte dziecko", gdyby... nie Potter. Gdyby ten scenariusz był niezależną historią - nawet ciągle umieszczoną w magicznym świecie Hogwartu i quidditcha, lecz dotyczącą innej rodziny - mniej napiętnowanej wiecznym sukcesem z tragiczną przeszłością w tle, mniej sławnej i mniej przewidywalnej w działaniach. Fabuła sama w sobie zdaje się być unikatowa i świeża, jednak ludzie - a raczej czarodzieje, z którymi zarwaliśmy wiele nocy i przesiedzieliśmy niejedną nudną godzinę wychowawczą, są ciągle tacy sami. Popełniają te same błędy, ciągle są nieznośnie porządni i uroczy i zawsze wszystko czego się podejmą kończy się dobrze. Do samego sposobu prowadzenia akcji nijak nie mogę się przyczepić, bardzo lubię dramaty, więc czytało mi się płynnie i szybko. Z drugiej jednak strony jestem w stanie zrozumieć Potterheads(ów), którzy to już - ho,ho - dziewięć lat czekają na kolejny ruch Rowling, po czym serwuje im się sztukę teatralną. Nie jestem głosem młodego pokolenia, nie jestem na bieżąco i nie wiem - lubią, czy po staremu - nie lubią? Wielu na pewno trudniej czyta się utwór w formie dramatu. Polski przekład - różnie z tym bywało. Są momenty, w których poradzili sobie bardzo dobrze i szczerze podziwiałam w jaki sposób wybrnęli z tłumaczeniem, czasem jednak... sami spójrzcie. Nie zdradzając fabuły - jest pewien bardzo smutny moment, pełen napięcia, ważą się losy wielu ludzi, a nawet rzec można całego świata magii - zastanawiamy się co czują bohaterowie - pewnie niepewność, niepokój, wątpliwości, strach o najbliższych. Ogólna atmosfera rozpaczy. A w didaskaliach: ,,X podnosi wzrok (...) po czym przygląda się reszcie wesołej kompanii". Nawet mi było tam daleko do wesołości, chociaż nieskora jestem do płaczu nad facetem z różdżką. Widzimy tutaj trudne relacje ojca z synem, jednak niektóre sytuacje kreowane są wyraźnie ,,na siłę", z obu postaci - zarówno dojrzałego Harrego jak i dorastającego Albusa chciano uczynić wielkie indywidua, co moim zdaniem zupełnie się nie sprawdziło. Ciężko tu odnaleźć się w relacjach między dziećmi a rodzicami - tak jakby niektórzy stali się nimi zbyt wcześnie i swoje pociechy traktują po ,,kumpelsku". Dodatkowo Hermiona, Ginny i Draco - to kolejne postacie o niesłychanie silnych charakterach, co jest kolejnym utrudnieniem w odbiorze dzieła - każdy jest najmądrzejszy, każdy zna lepsze wyjście, każdy wie, był, widział, przeżył swoje. Mimo wszystko ,,Harry Potter i Przeklęte Dziecko" to w miarę przyjemna lektura na nudny wieczór. Dla fanów serii o uroczym okularniku - pozycja obowiązkowa! Ogółem - nie jest źle! Nawet mugol znajdzie tam coś dla siebie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - atena
atena
Przeczytane:2016-12-17,
Po kilku latach znów powrót do Harrego. Przeczytała w kilka godzin, chociaż z mieszanymi uczuciami. Po pierwsze - scenariusz, po drugie niby ci sami bohaterowie, ale jako dorośli to już nie to. Syn słynnego czarodzieja momentami nie wie czego chce. Ale mimo wszystko polecam wszystkim potteromaniakom.
Link do opinii
Od początku wiedziałam, że będę chciała nabyć tę książkę, mimo iż ma być to "nędzny" scenariusz. Byłam niezwykle ciekawa losów Harrego i jego najbliższych, zwłaszcza, że fabuła koncentrowała się na kolejnym pokoleniu. Bohaterem został młodszy syn Harrego Albus Severus, który zaprzyjaźnia się ze Scorpiusem Malfoyem (tak, od tych Malfoyów). W zakończeniu Insygniów Śmierci mieliśmy scenę na peronie 9 i 3/4, jak Albus obawia się, że może trafić do Slytherinu. I zgadnijcie co? BUM! Ziszczają się jego obawy. Ale czy to właściwie tak źle jest być Ślizgonem? Albus dźwiga na swych barkach niemałe brzemię - ojciec był bohaterem, on sam zaś jest przeciętnym dzieckiem z marnymi zdolnościami magicznymi. Jego najlepszy przyjaciel też nie spełnia oczekiwań ojca - nie ma cech przywódczych, jest cichy, zamknięty w sobie i jest... kujonem. Jednakże pewnego dnia, chłopcy wmieszają się w wydarzenia, które mogą zmienić bieg historii... i to dosłownie! Teraz zrozumiałam, dlaczego JK Rowling zarzekała się, iż sztuka ta może być wystawiona wyłącznie na scenie (wielka szkoda, że nie miałam możliwości jej obejrzeć). Plusem jest pokazanie wrażliwszej strony Dracona. Zawsze miałam słabość do filmowej kreacji Toma Feltona, więc być może to dlatego ;) Byłam też zwolenniczką "Dramiony", zatem tekst: "Hermiona Granger rozstawia mnie po kątach! Nawet mi się to podoba..." rozłożył mnie na łopatki (to nie jest dokładny cytat, piszę teraz z pamięci). Kolejny plus za to, że być może w kolejnym pokoleniu narodzi się miłość między Rose Granger-Weasley a Scorpiusem. Mimo, że tych dwoje zaczęło od nienawiści (ale od czegoś trzeba zacząć, nieprawdaż?) ;) Choć mamy tu nieco odwrócone charaktery: córka Hermiony pluje jadem, a syn Dracona siedzi z nosem w książkach. Scenariusz czyta się szybko. Wiadomo, że jest to "uboższa" wersja powieści, ale miło było powrócić do ukochanego magicznego świata. Spodziewałam się większej "masakry", a w tym przypadku miło się zaskoczyłam. Czasem lepiej jest nie mieć wygórowanych oczekiwań. ;)
Link do opinii
powrót do ... ... ano właśnie. Powrót do świata, który poznało się w dzieciństwie. Śledząc na bierząco nowo wydawane części, czytając z zapałem i odtwarzając księgi zaklęć z rówieśnikami zdawało się, że powieści rosły wraz z czytelnikiem. Wypełniały wolne chwile, kształtowały wyobraźnię. Po tylu latach mogę wrócić do Hogwartu, wraz z bohaterami podobnie jak i ja już nie nastolatkami. Razem przeżywamy nowe przygody, jak za dawnych dobrych czasów. W dojrzalszej, scenicznej formie, ale z tym samym duchem i zapałem. I chodź może ta pozycja nie jest tak dobra jak wcześniejsze, to jednak warto sięgnąć po nią, aby doświadczyć ponownie czaru z młodych lat.
Link do opinii
Wiedziałam, że nie skończy się na Insygniach! To była tylko kwestia czasu. Znowu czai się zło, po tylu latach i - Potter nadal jest w formie, żeby je pokonać. Piszę Potter, bo właściwie na dwoje wróżyła, który to jest, czy syn czy ojciec. Dzieciaki Wielkiej Trójcy Gryffindoru idą do Hogwartu i zaczyna się zabawa. Przede wszystkim okazuje się, że część fanowskiego kanonu została zachowana, za co chwała autorce/autorowi, bo przynajmniej nie jest schematycznie, a i tutaj mogę uraczyć się tym, że 'jednak jabłko czasem spada dalej, niż cały sad jabłoni'. Nadal mnie razi brak kilku postaci, ale trzeba się przyzwyczaić do tego... Zawiodłam się na Potterze seniorze. Okazuje się, że wraz z wiekiem ten mężczyzna coraz bardziej głupieje - jego zachowanie względem syna jest nie tym, czego spodziewasz się po wychowanym w Dursleyowskim domu dziecku. Rzecz jasna sama jego postać nie została ograniczona do bycia dobrym aurorem, o nie, on musiał wspiąć się wyżej. Z resztą tak samo jak Hermiona, która tutaj jest bardziej karykaturą siebie niż przykładną kobietą. Jedynie Ron i Ginny w migawkach wydorośleli i w pewnych momentach zachowują się jak przystało na rodziców - wiedzą, że dzieci ich też mają uczucia i swoje zdanie. Draco to oddzielna sprawa - po prostu mi go żal. Jest w książce jaki jest, a i tak mi żal. Delfina jest bardzo podejrzaną postacią... A i jeszcze jedno - kim/czym, do ku*** nędzy jest Wróżebnik?! Książka miałaby większy potencjał, gdyby nie jej budowa. To sztuka. A sztuka ma to do siebie, że nie posiada opisów miejsca, nie trzyma sztywnej narracji i wymyka się wyobraźni - przynajmniej mojej. Czytałam i nie wiedziałam - czy to Hogwart obecny, czy to roku pańskiego 1994 czy to może już po powrocie chłopców? Didaskalia wcale nie pomogły mi, zrobiły jeszcze większy mętlik. Brakuje mi strasznie opisów. Jak coś wygląda. Co się dzieje. Co CZUJĄ bohaterowie. Bo tak książka bez tego to tak naprawdę sucha studia - wiesz, że powiązana jest z cyklem HP, cieszysz się, bo powracasz do domu, do tego świata, do części jej bohaterów. Poznajesz ich dzieci, ich przyszłość i... I nagle cię trafia piorun, bo to co czytasz to tylko i wyłącznie dialogi, a sceny skaczą od Harry'ego do Albusa i tak w koło Macieju. Dobrze się stało, że dostałam ją w pdf. Choć jestem fanem muszę przyznać - szkoda na to kasy. Lepiej kupić sobie szalik Hufflepuffu, bo ma ładną kolorystykę.
Link do opinii
Ocena za historię 6. Jak zwykle. Harry Potter i jego świat jest pełen niezwykłych postaci, tajemnic i przygód. Prawdziwy Harry jest w sercu, a nie taki jakim go widzą inni. Jakim go widzi syn. Przez pryzmat bohatera, dzielnego, odważnego chłopca, który uratował świat. Jakże trudno być synem bohatera. Piękna historia. Niestety sposób przekazu /scenariusz/ to nie to samo. Nie da się dać pochłonąć książce bez reszty. Zanim zaczniesz się wczuwać jest po prostu koniec!
Link do opinii
"Nie da się uchronić młodych ludzi przed krzywdą. Cierpienie musi przyjść i przyjdzie." Książka jest scenariuszem sztuki, która miała swoją premierę 30 lipca 2016 w Londynie. Akcja dzieje się 19 lat po pokonaniu Voldemorda w książce "Harry Potter i Insygnia Śmierci". Syn Harry'ego Pottera, Albus właśnie zaczyna naukę w Hogwarcie. Jego relacje z ojcem nie są za kolorowe. Więcej fabuły nie chcę zdradzać, żeby nie psuć nikomu zabawy :) Zacznęł może od tego, że od kiedy zaczął się "szał" na nowego Harry'ego wszędzie było o tym głośno. Wydawnictwo wydało wszystkie części w nowych okładkach. Ludzie w internecie dodatkowo wszystko nakręcali, aż chciało się kupić nową ksiażkę i odświerzyć sobie historię Harry'ego, Rona i Hermiony! Dlatego właśnie nie żałuję, ze kupiłam nową część. Naprawde fajnie było po latach powrócić do magicznego świata. "Na tym właśnie polega przyjaźń, prawda? Nie wiesz, czego potrzebuje twój przyjaciel, wiesz tylko, że potrzebuje." Naprawdę nie rozumiem czemu Harry Potter i Przeklęte Dziecko jest 8 częścią serii. Dla mnie to jest jakiś dodatek, opowiadanie w formie scenariusza spektaklu, do całej serii. Ogólnie ksiażkę bardzo szybko się czyta, posiada niektóre dialogii z humorem, co jest wielkim plusem. Historia, jaka jest opisana jest dość ciekawa, jednak trudno się czasem połapać co się dzieje. Niektóre sceny są dla mnie nawet absurdalne, niestety. Osobiście podoba mi się to, że powraca się w niej do wydarzeń z mojej ulubionej części całej serii, ale nie będę zdradzała jaka to. Ci co czytali to wiedzą, ci co nie czytali, to się dowiedzą! "Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie." Co mogę więcej powiedzieć ? Spodziewałam się czegoś innego. Jednak wiem, że to jest sztuka, a tam nie da się wszystkiego umieścić.
Link do opinii
Z bólem serca muszę dać 4. ;( Książka mnie wciągnęła, szybko ją przeczytałam, jednak koniec był do przewidzenia i taki oczywisty.
Link do opinii
Przeczytane w jeden wieczór. Trochę szkoda, że tak krótko. Ogólnie nawet mi się podobało. Dość długo zastanawiałam się, kto jest tytułowym przeklętym dzieckiem. Stawiałam raczej na Albusa lub Scorpiusa, więc odpowiedź była nieco szokująca. Jakim cudem mogło to być dziecko Voldemorta... Książka w formie scenariusza, czyli coś co lubię najbardziej - dużo dialogów, mało bzdetnych opisów. Trochę rozczarowało mnie to, że było dość sporo dialogów żywcem zerżniętych z poprzednich dialogów, ale cudownie było powrócić do świata Harry'ego Pottera. Albus i Scorpius tworzą niecodzienny duet, synowie zaprzysięgłych wrogów są najlepszymi przyjaciółmi i swoją relację stawiają ponad wszystko. Choć i tak najbardziej rozbrajały mnie dialogi Rona i Hermiony, jak zwykle humorystyczne i na luzie. Chyba w końcu znajdę czas i po raz n-ty przeczytam całą serię, a w międzyczasie wyskoczę do kina na "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć".
Link do opinii
Wiadomo - świetnie się czyta i ta lektura bardzo wciąga. Cały czas wyobrażałam sobie jak musi wyglądać to przedstawienie i nie zdołałam tego ogarnąć :) Polecam.
Link do opinii
Z początku - jak chyba każdego - przeraziła mnie forma scenariusza,a le o dziwo czytało się ją już nawet na początku nie najgorzej. Z czasem w ogóle nie zwraca się na nią uwagi. Czyta się bardzo szybko - za szybko :( Jakieś 5 godzin i koniec przygody :( Ale za to cudownej przygody. Naprawdę wspaniale jest wrócić ponownie do tego uniwersum z lat dzieciństwa, które zawsze ciężko jest opuścić. Sama historia - naprawdę fajna, urzekają powroty do wydarzeń i postaci z poprzednich części. Miejscami lekko zgrzytała mi logika i nadmierny sentymentalizm, ale poza tym - pomysł świetny. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie też jednak wersja filmowa :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-11-11,
HARRY POTTER I JEGO SPUŚCIZNA ,,Przeklęte dziecko" to jedna z najbardziej wyczekiwanych książek ostatnich lat. Mówię to zarówno z perspektywy swojej, jak i świata w ogóle. Siódmy (i jak zapowiadano ostatni) tom Harry'ego Pottera pojawił się na księgarskich półkach prawie dekadę temu (w Polsce zagościł pół roku później). Po tak długim okresie apetyt fanów i ich oczekiwania były tak rozbudzone, jak obawy. W końcu ,,dorosłe" książki Rowling okazały się albo co najwyżej poprawne (,,Trafny wybór") albo jedynie niezłe (trylogia Cormorana Strike'a), poza tym ,,Przeklęte dziecko" miało nie być powieścią tylko scenariuszem sztuki teatralnej, a jakby tego było mało autorka Harry'ego miała sprawować rolę bardziej doradczą przy powstawaniu całości, niż faktycznie twórczą. Czy coś takiego mogło się udać? Zdania są podzielone, ale moja odpowiedź - odpowiedź długoletniego fana Pottera - brzmi: tak! Udało się! Może nie idealnie, jednak i tak ,,Dziecko..." koniecznie powinien przeczytać każdy miłośnik tej serii. Historia zaczyna się dokładnie w chwili, w której zakończyła ją J. K. Rowling. Dziewiętnaście lat po pokonaniu Lorda Voldemorta Harry Potter, obecnie pracujący jako szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, odprowadza swojego syna, Albusa Severusa na pociąga do Hogwartu. Chłopiec zaczyna pierwszy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa, a jego serce pełne jest obaw. Jeszcze w pociągu zaprzyjaźnia się ze Scorpiusem Malfoyem, a już po dotarciu do szkoły, zamiast do Gryfindoru, trafia w mury Slytherinu. To jednak dopiero początek nieoczekiwanych zdarzeń. Albus nie radzi sobie z nauką, ciąży na nim piętno bycia synem Pottera, a jego przyjaźń z synem Draco budzi wiele kontrowersji. Scorpius też nie ma lekko - od lat krążą pogłoski, że Voldemort miał potomka i to jego posądza się o bycie synem Czarnego Pana. Upływ czasu nic nie zmienia. Kiedy obaj są w czwartej klasie, wpadają na szalony pomysł - cofają się w czasie by odmienić losy, nieświadomi do czego może to doprowadzić... Tymczasem Harry wraz z minister magii, Hermioną, zmaga się z narastającą aktywnością dawnych popleczników Voldemorta, którzy po dwóch dekadach znów zaczynają dawać o sobie znać. Coś wisi w powietrzu, coś bardzo niedobrego, ale co to może być? I co będzie oznaczać dla świata czarodziejów? Pierwotnie sztuka, której scenariusz właśnie ukazał się po polsku miała być jedynie dodatkiem do serii, a nie jej kontynuacją. Kiedy trzy lata temu ogłoszono, że trwają już pracę nad sceniczną opowieścią, miała ona jednak ukazywać nieznane wątki z dzieciństwa Harry'ego. Potem zmieniono ten zamysł - na szczęście, czy nie, nie mi to oceniać. Mogę powiedzie jedno - cieszę się, że było mi dane przeczytać dalsze losy bohaterów, nawet jeśli zakradło się do nich kilka oczywistości czy błędów. Sama fabuła stanowi bardziej nawet niż kontynuację swoisty hołd oddany przygodom Harry'ego Pottera. Mamy dalsze losy bohaterów, sam Harry wcale nie odchodzi na dalszy plan, ale kiedy na scenę wkraczają podróże w czasie, historia zaczyna zataczać koło, pojawiają się paralele i rozważania ,,co by było gdyby...". Dzięki temu mamy okazję zobaczyć wiele różnych alternatywnych momentów, choćby ten ukazujący jak wyglądałby świat, gdyby Harry zginął, a Voldemort przeżył, a także Snape'a, bez którego chyba nikt nie potrafi sobie wyobrazić magicznego świata J. K. Rowling. Jednakże sam wątek potomka Voldemorta został poprowadzony w sposób zbyt oczywisty i niezaskakujący, a w finalną walkę wkradł się błąd (autorów lub przekładu) - jedna z postaci traci różdżkę i zaraz potem rzuca za jej pomocą zaklęcia. To wszystko jednak można zawsze wyjaśnić, całość w końcu jest scenariuszem, formą dość uproszczoną, która ostateczny kształt osiąga na scenie i dopiero po obejrzeniu całości można mówić o ewentualnych błędach. Skoro jednak o formie mowa, warto przyjrzeć jej się z bliska, bo to ona wywołuje najwięcej kontrowersji wśród czytelników. Ja jednak absolutnie nie rozumiem narzekań w tym temacie. Jestem wprawdzie przyzwyczajony do scenariuszy i taka prezentacja w moich oczach niczego nie odbiera fabule, nie mniej mamy w literaturze dramaty, nasze szkolne lektury, czy więc ta stylistyka jest współczesnym odbiorcom aż tak obca? Wierzę, że absolutnie nie - i ma nadzieję, że tak jak przed laty ,,Harry..." ożywił zainteresowanie czytelnictwem, tak i teraz wzbudzi ciekawość sztukami. ,,Przeklęte dziecko" czyta się w końcu bardzo szybko i przyjemnie. Trudno się od niego oderwać, akcja opowiedziana w iście filmowym tempie wciąga i ciekawi, a postacie, to co ich spotkało (wielu nie ma już pośród żywych, co stanowi dodatkowy bodziec emocjonalny płynący z lektury) i co na nich czeka nie pozostawiają nikogo obojętnym. I jest też ta niezwykła magia świata Rowling, która nie zmieniła się mimo upływu lat. Jest ten klimat i te miejsca, do których tęskniliśmy. A co więcej są nowości rozbudowujące czarodziejską krainę. Dowiadujemy się więc m.in. szczegółów działania Zmieniaczy Czasu, a także znaczenia pewnej postaci przewijającej się przez prawie wszystkie dotychczasowe książki o Harrym Potterze, na którą nie zwracaliśmy większej uwagi. Brzmi ciekawie? I tak właśnie jest, a to przecież nie wszystko, co czeka na miłośników serii w ,,Przeklętym dziecku". Podsumowując: warto. Naprawdę warto. Może książka nie jest tak złożona, jak dotychczasowe opowieści, a treść szczególnie odkrywcza, ale to wciąż stary dobry ,,Harry Potter". Pełen magii, dziecięcej tęsknoty za baśniami, walki o dobro, niebezpieczeństw i przyjaźni. Ster przejęło nowe pokolenie, nie mniej godnie, ramię w ramię z wcześniejszą generacją, kontynuuje tradycję, którą pokochały miliony. Polecam gorąco! I mam wielką ochotę zobaczyć ,,Przeklęte dziecko" na scenie. To dopiero musi być przeżycie! A przy okazji żywię nadzieję, że za jakiś czas powstanie dziewiąta część serii, w końcu przed Albusem i Scorpiusem jeszcze trzy lata nauki w Hogwarcie. Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/11/11/harry-potter-i-przeklete-dziecko-czesc-pierwsza-i-druga-joanne-k-rowling-jack-thorne-i-john-tiffany/
Link do opinii
Dotychczasowymi powieściami z serii o Harrym, pewnie jak większość czytelników- zachwycałam się i pochłaniałam książę za książką. Forma konytnuacji serii (scenariusz) trochę mnie rozczarowała. Jednak gdy historia zaczyna wciągać, przestaje się zauważać formę, a skupia się na treści. A treść jest na naprawdę dobrym poziomie. Jak to w scenariuszu- brakuje "tła", mamy ciągłą akcje i napięcie- dlatego też książkę pochłania się w "chwilę".
Link do opinii
Avatar użytkownika - Olena
Olena
Przeczytane:2016-10-30,
Czytanie nowego Pottera przypomina spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem, który nieoczekiwanie się do nas odezwał i zaproponował wyjście na kufel kremowego piwka, a my przystaliśmy na nie ze zdziwieniem i radością. I teraz siedzimy vis a vis, a część zdań na początku zupełnie do nas nie dociera. Może nie wszystko co mówi przyjaciel jest dla nas interesujące, niektóre opowiastki mógłby sobie darować, inne nas zaskakują, jeszcze inne ciut nużą albo wywołują konsternację, ale i tak słuchamy z przyjemnością, ciesząc się z samego faktu jego obecności i wyrozumiale puszczając część anegdotek mimo uszu. I tak jest właśnie z "Przeklętym dzieckiem". Nie spodziewaliśmy się go, więc informacja że się pojawi to miłe zaskoczenie, nostalgiczna podróż do czasów dzieciństwa. Nie mamy oczekiwań, więc trudno mówić o rozczarowaniach - ot niezobowiązujące spotkanie, niejako zwieńczenie dawnych, dobrych czasów, których wspomnieniem się karmimy, bo przecież wszystko już wtedy zostało powiedziane, a dzisiejsza wizyta to tylko miły naddatek. Nie rażą więc specjalnie niedociągnięcia fabuły, alogiczność i nieudoloność wykwalifikowanych czarodziejów, drobne szlabany za ogromne przewiny czy to, że Ron i Hermiona mimo czterdziestki na karku wciąż zachowują się jak niedojrzałe emocjonalnie nastolatki. Nawet najbardziej kuriozalne pomysły przyjmujemy z wyrozumiałością: bo w sumie czemu nie! Swoje już przeżyliśmy i wiemy, że życie potrafi pisać najbardziej nieprawdopodobne scenariusze; poza tym Chłopiec Który Przeżył ma opracowany patent na przeżywanie. Podczas spotkania skupiamy się na dodatkowych smaczkach: tu nowe zaklęcie, tam nowy smakołyk z wózka, do całej reszty podchodząc pobłażliwie, bo co z tego, że to już nie ten, którego zapamiętaliśmy?; ważne że jest i ma się dobrze, a my dzięki niemu możemy trochę powspominać i zanurzyć się w świecie, którego już nie ma. I tak właśnie należy traktować tę książkę: jak miłą niespodziankę i pretekst do nostalgicznej wycieczki w przeszłość, bo tylko wtedy będziecie czytać ją z przyjemnością a nie irytacją czy dojmującym poczuciem, że mogłoby być więcej i bardziej wnikliwie. Jeśli skupicie się na krytyce, na tym że przyjaciel czasem bredzi, zestarzał się i momentami już tylko przypomina dawnego siebie, weźcie pod uwagę fakt, że wy też dawno nie otwieraliście żadnej szafy do Narnii czy budki telefonicznej, bo wasze wewnętrzne dziecko sporadycznie ma na to ochotę, a jego głos coraz bardziej nasiąka realizmem szarej mugolskiej rzeczywistości. Zamiast narzekać, jak to się wszystko pozmieniało, lepiej wykorzystajcie energię na znalezienie w sobie dziecięcej ciekawości i wskrzeszenie tej błogiej naiwności, dzięki której wszystko wydaje się ekscytujące, świeże i w pełni do przyjęcia. Tylko wtedy spotkanie będzie udane, a wy na widok przyjaciela będziecie płonąć z radości niczym feniks Dumbledore'a, nie tracąc czasu na tworzenie wykresów braku sensu i prezentacji alogiczności, bo to dobre dla nudnych i zgorzkniałych korpo-mugoli.
Link do opinii
Dramat.. I to dosłownie... J.K Rowling przyzwyczaiła nas do magicznego klimatu, niesamowicie wykreowanych postaci i przygód wartych wypieków na twarzy. Niestety książka ta to jakiż żart, skierowany do fanów, chyba tylko po to, wydali pieniądze. Historia miała potencjał, lecz została uproszczona, spłaszczona i zepsuta. Dialogi są słabe, infantylne, a didaskalia ma się ochotę tylko przeskoczyć wzrokiem. Mocno średnie, wręcz słabe.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Vilsa
Vilsa
Przeczytane:2016-10-27,
Uff... Tak się bałam tej książki. Na szczęście niepotrzebnie. Jest tutaj cały klimat Hogwartu, są znani bohaterowie, którzy wciąż pozostali sobą. Są też kolejne świetne postaci. Bardzo ubolewam nad tym, że nie jest to pełnowartościowa książka, czuć niedosyt wspaniałych opisów i kreacji J. K.Rowling, ale nie przeszkadzało mi to zatopić się w tym świecie po raz kolejny.
Link do opinii

Kupiłam, przeczytałam, mam prawo skrytykować.

 

Tak, niestety, mimo najszczerszych chęci, by w nowej części Harry’ego Pottera znaleźć jakieś pozytywy, muszę dołączyć do licznego grona rozczarowanych czytelników. No jasne, że wielokrotnie chciałam, by najsłynniejszy czarodziej na calutkim świecie, niezwykle waleczny i oddany przyjaciołom chłopiec powrócił raz jeszcze. Kto z nas o tym nie marzył? Życie i zdobywane doświadczenia uczą nas jednak, że wszystko się kiedyś kończy i nie zawsze warto wracać do tego, co było, nawet jeśli bardzo byśmy tego powrotu pragnęli. Dlatego też do pomysłu, by po latach przerwy ożywić Harry’ego, Rona i Hermionę i to niezależnie od tego, czy miałoby to mieć miejsce na papierze, deskach scenicznych czy planie filmowym, podchodziłam z dużym dystansem, by nie rzec sceptycyzmem. Marzenia o spektakularnym powrocie Pottera obróciły się w niwecz – Harry wprawdzie powrócił, ale w tak słabym dziele, że prawdopodobnie szybko zostanie zapomniany. Dla wielu czytelników właściwym końcem wciąż będzie scena zamykająca powieść „Harry Potter i Insygnia Śmierci” i, szczerze mówiąc, wcale się temu nie dziwię.  

 

Harry Potter nigdy nie miał łatwego życia, ale teraz musi się mierzyć z wyzwaniami, przy których walka z Voldemortem wydaje się bułką z masłem. Przepracowany urzędnik Ministerstwa Magii, mąż, ojciec trójki dzieci i człowiek, który mimo upływu lat wciąż nie może uporać się z mroczną, bolesną przeszłością. We wszystkie te role Harry musi się wcielać każdego dnia i, jak sam przyznaje, nie wychodzi mu to najlepiej.

 

Gdy Harry bezskutecznie próbuje odnaleźć się w stosunkowo nowej dla siebie rzeczywistości, jego najmłodszy syn Albus Severus musi stawić czoła rodzinnemu dziedzictwu, o które nigdy się przecież nie prosił. Wiecznie skłóceni ojciec i syn przy wtórze zaufanych przyjaciół będą zmuszeni połączyć siły, by po dziewiętnastu latach względnego spokoju pokonać nowego wroga.

 

Największą wadą tej pozycji nie jest sam fakt, że „Harry Potter i przeklęte dziecko” to zapis scenariusza spektaklu teatralnego. Oczywiście, wszyscy przyzwyczailiśmy się, że „Harry Potter” to proza i to w dodatku doskonała zarówno w oryginale, jak i w tłumaczeniu na język polski. Ale przekraczanie granic gatunkowych, odchodzenie od utartych schematów wspaniałomyślnie można uznać za akt odwagi i chociażby z tego powodu dać temu dziełu szansę, zwłaszcza gdy nie ma się nic przeciwko dramatom. Moim zdaniem problemem tej książki jest raczej jej wykonanie – po łebkach, bez polotu, nieprzekonująco. W efekcie bardzo trudno jest nam się przyzwyczaić do tego „nowego” Harry’ego, czterdziestoletniego zapracowanego szefa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, który nie potrafi znaleźć z własnym synem wspólnego języka, do Hermiony zajmującej stanowisko minister magii i zwracającej się do profesor McGonagall per Minerwo czy do Dracona – tak, wciąż mowa o Malfoyu – który jest o krok od tego, by stać się najlepszym przyjacielem Harry’ego Pottera.

 

Te niezbyt komfortowe dla miłośnika serii o „Chłopcu, Który Przeżył” niełatwe do zaakceptowania trudności to jednak nie koniec. Konia z rzędem temu, kto już od pierwszych stron będzie umiał odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości po szczęśliwym zakończeniu, które dostaliśmy w „Insygniach Śmierci”. Sceny „Harry’ego Pottera i przeklętego dziecka” są tak krótkie, że naprawdę trudno wczuć się w opowiadaną historię, ba, trudno się nawet w niej połapać. Przed naszymi oczami obrazy przesuwają się niczym w kalejdoskopie – w jednej chwili jesteśmy w domu Ginny i Harry’ego Potterów, za chwilę jedziemy Ekspresem Hogwart, po czym trafiamy na zebranie w Ministerstwie Magii, by ostatecznie wylądować w Domu Spokojnej Starości dla Czarownic i Czarodziejów im. Świętego Oswalda. A żebyśmy się nie nudzili podczas lektury „ósmej części” (jak umownie nazwę tę książkę) przygód Harry’ego, podróżujemy nie tylko w przestrzeni, lecz także w czasie. Tak więc najpierw akcja rozgrywa się w 2016 roku, później przenosimy się do 1994 roku, a potem znów cofamy się w przeszłość o kilka kolejnych lat, by dotrzeć do 1981 roku i zdarzeń w Dolinie Godryka. Za wielką zaletę można by więc uznać powracające co jakiś czas dobrze nam znane sceny: z dworca kolejowego czy chaty na skale, żywcem niemal wyjęte z książek J. K. Rowling. Ich obecność pozwala uporządkować opowiadaną w „Przeklętym dziecku” historię i osadzić ją w czasie, przestrzeni i okolicznościach.

 

Na koniec warto postawić sprawę jasno: nie jest prawdą, że „Harry Potter i przeklęte dziecko” to nic niewnosząca, nastawiona wyłącznie na komercję i do złudzenia przypominająca fanfiction książka, której nie warto poświęcić choćby chwili. Wręcz przeciwnie – warto po nią sięgnąć chociażby po to, by przywołać wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa, gdy z wypiekami na twarzy czekaliśmy na nowy tom przygód Harry’ego, by potem godzinami zgłębiać tajniki magii i czekać na list, który – nie wiedzieć czemu – nigdy do nas nie dotarł. Po latach marazmu i życia wśród nic nierozumiejących mugoli warto po nią sięgnąć, by utwierdzić się w przekonaniu, że to, co było, nigdy już nie wróci.  

Link do opinii
Jak napisać cokolwiek, bez zdradzania fabuły? Co można napisać o tym dramacie? Z pewnością, że to dość... dramatyczny dramat. Pragnę uprzedzić, że nie powstrzymam się od komentowania fabuły tej książeczki, bo... bo po prostu nie sposób pozostawić to wszystko bez jakiegokolwiek mniej lub bardziej ironicznego wywodu. Sądziłam, że po idiotycznym wymyśle Dumbledore-gej, pani Rowling już mnie niczym nie zaskoczy. W Przeklętym Dziecku przeszła samą siebie (ona i twórcy książki rzecz jasna) i wymyśliła tak chory absurd, że... no cóż o.O Cóż my tu mamy? Ano Harry'ego w słusznym już wieku, dla przypomnienia akcja toczy się dokładnie w tym samym czasie, co epilog (który zakończył moją dziecięco/nastoletnią przygodę z książkami, do których zawsze będę wracać z ogromnym sentymentem) Insygniów Śmierci - 19 lat po Bitwie o Hogwart. Młody Albus żegna się z rodzicami na Peronie 9 i 3/4 i wraz z kuzynką Rose pierwszy raz wsiada do pociągu. Poznaje tam syna naszego ulubieńca Draco Malfoy'a, czyli Scorpiusa i (o zgrozo!) zaprzyjaźnia się z nim. Kolejne lata mijają jak z bicza strzelił, relacje Harry'ego i syna są coraz gorsze, Albus nie radzi sobie z byciem synem TEGO Pottera. Wszystko byłoby takie proste i piękne, gdyby nie pojawienie się postaci Amosa - ojca naszego świętej pamięci Cedrica, zabitego podczas finału Turnieju Trójmagicznego. Wdaje się w kłótnię z Harrym, który nie chce "uszczęśliwić" starego mężczyzny i za pomocą zmieniacza czasu ocalić jego jedynego syna. Niesforny syn Pottera podsłuchał rozmowę i namówił młodego Malfoy'a do zmienienia biegu historii - wykradają od Hermiony (wspominałam już, że jest Ministrem Magii?) zarekwirowany, podrobiony zmieniacz czasu i przenoszą się w jakże piękne czasy - czasy, gdy Harry głowił się nad tym jak pokonać smoka w turnieju i jak wytrzymać godzinę pod wodą bez utopienia się... Wtedy następuje jedno wielkie bum! Młodzieńcy zmieniają przeszłość, która wpływa na teraźniejszość w niekoniecznie pożądany sposób - Ron nie jest z Hermioną, Scorpius nie może wzdychać do młodej panienki Weasley-Granger, bo skoro nie ma ślubu rudzielca z kujonem, to i nie ma Rose. No to co można innego zrobić? A przecież przenieść się w czasie jeszcze raz! I co tym razem? Tym razem robią jedną wielką masakrę - w alternatywnym świecie Potter nie żyje, Cedric został śmierciożercą, Voldemort opanował świat, Umbridge sterroryzowała Hogwart, a Draco był wysokopostawioną personą w Ministerstwie... i najważniejsze! Hermiona była największą buntowniczką tamtych czasów! Dalszej fabuły po prostu nie jestem w stanie opisać i skomentować, bo... bo moje oczy pod wpływem tego, co przeczytałam... no cóż... czuję się tak, jakbym wywierciła sobie wiertarką oczy i przebiła się do mózgu... (choć nie powiem, że prawie łezka w oku się zakręciła, gdy przenieśliśmy się do Doliny Godryka...). Szału nie było, dupy nie urwało, klimatu nie było... ale to w końcu Harry Potter, nie? Pomijając kwestię fabuły... te dialogi takie... sztuczne, takie... wręcz infantylne! I bynajmniej nie chodzi mi o rozmowy Albusa i Scorpiusa, a np. Harry'ego z Hermioną czy Ronem! + za powrót do przeszłości, który sprawił, że chociaż na chwilę przypomniałam sobie czasy, gdy z wypiekami na twarzy czytałam HP i jego kolejne tomy. + za (chwilowe, alternatywne) wskrzeszenie naszego kochanego, jakże dzielnego i jak okrutnie potraktowanego Śmiecierusa - mogła wybrać kogokolwiek, mogła w alternatywnym świecie ożywić kogokolwiek, ale padło na niego... ku mojej uciesze! Choć apogeum szczęścia osiągnęłabym, gdyby powróciła do żywych taką tam, jedną wesołą trójkę przyjaciół, ale za dużo bym chciała od życia. KOSZMARNY MINUS za przekombinowanie relacji Voldemorta z jego ulubienicą (albo i najbardziej nawiedzoną poddaną)... to było... ugh! Straszne, żałosne, idiotyczne... zapewne miało na celu wywołanie szumu, zaskoczenia, szoku i jednego wielkiego wow. Niestety... "jedno, wielkie" powinno mieć raczej odniesienie do innego, niekoniecznie miłego slowa słowa...
Link do opinii
Książka bardzo ciekawa. Początkowo byłam troszkę na nie ze względu na to, że przyzwyczaiłam się do opowieści Harry'ego w formie książkowej, a nie pisanej jako proza. Książka mile mnie jednak zaskoczyła. Gorąco polecam wszystkim fanom przygód czarodzieja :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - slk
slk
Przeczytane:2016-08-30,

Hogwart to wielkie miejsce.

Wielkie. Wspaniałe. Pełne jedzenia. Oddałbym wszystko, żeby tam wrócić.

 

I oto nadarza się po temu okazja. 9 lat po premierze ostatniej - zdawałoby się - części serii o przygodach Harry'ego Pottera ma miejsce premiera sztuki teatralnej. Sztuki, której treść konsultowana była z Jeanne K. Rowling. Sztuki, która cieszy się pełnym wsparciem bestsellerowej autorki i która mogłaby stać się podstawą znakomitej powieści - powieści lepszej niż te wchodzące w skład oryginalnego cyklu. Niestety, stało się inaczej. 

 

Wróćmy jednak do początku. Oto 19 lat po wydarzeniach znanych czytelnikom z fabuły powieści Harry Potter i Insygnia Śmierci na wiadomym peronie doskonale nam znanego dworca stają Harry i Ginny Potterowie wraz ze swoimi dziećmi. Dziećmi, wśród których jest i najmłodszy syn ,,Chłopca, który przeżył" - Albus Severus Potter. Ten wyraźnie nie jest gotów, by wziąć na siebie brzemię, jakie związane jest z byciem synem wielkiego czarodzieja, znanego aurora, mężczyzny, który pokonał Lorda Voldemorta. Albus nie trafia do Gryffindoru. Nie zjednuje sobie sympatii córki Rona Weasleya i Hermiony Granger, za to zostaje najlepszym przyjacielem Scorpiusa Malfoya. Nie dogaduje się z ojcem - dostrzega przede wszystkim jego wady. I chce za wszelką cenę naprawić jego - prawdziwe czy domniemane - błędy. A, o czym wszyscy już wiemy, igranie z przeszłością nie może się dobrze skończyć. 


Harry Potter i Przeklęte Dziecko to mogłaby być opowieść skupiająca się na niełatwej relacji pomiędzy sławnym ojcem i niepozornym synem. Wskazywałby na to teatralny rodowód tej historii - w końcu dramat ze swej natury skupia się raczej na relacjach międzyludzkich niż na widowiskowych pojedynkach na różdżki czy inne fajerwerki. I są w książce Tiffany'ego i Thorne'a fragmenty obiecująco wątek ten rozwijające. Są fragmenty opowiadające o poczuciu winy, o konieczności odpokutowania za błędy przeszłości, o poszukiwaniu własnej drogi, ale też o dojrzewaniu do ojcostwa. Co ważne: elementy poważne równoważone są poczuciem humoru, zdecydowanie bardziej subtelnym od tego, jakie znamy z oryginalnego cyklu. Niestety, autorzy nie zdecydowali się poprzestać na psychologicznej dramie - zupełnie jakby bali się, że fani cyklu nie zaakceptują tego, że ukochani bohaterowie dorośli. Że w pewnym wieku większym wyzwaniem od ratowania świata jest zbudowanie zdrowych relacji z własnym dzieckiem. Że tak naprawdę o wiele trudniej jest być dobrym ojcem niż wybawicielem magicznego świata. 


Tiffany i Thorne podjęli wątki znane z jednej spośród najsłabszych części cyklu - Czary Ognia - próbując nadać im nowy wymiar, reinterpretować je, rzucić na nie nowe światło. I odwołują się do tradycji doskonale znanej z cyklu Jeanne K. Rowling. Mamy tu więc odwieczną walkę dobra ze złem, mamy motyw poświęcenia jednostki dla dobra ogółu, mamy podróże w czasie, przypominające raczej Doktora Who niż HG Wellsa.  To właśnie te ostatnie zdają się w sztuce wysuwać na plan pierwszy. Nie igraj z przeszłością, bo ta może za chwilę wybuchnąć Ci prosto w twarz - zdają się mówić twórcy dramatu. Tyle, że przesłanie to zdaje się zaskakująco płytkie wobec potencjału tej opowieści. Jest nieco lepiej, gdy słyszymy zdanie, które w tłumaczeniu mogłoby brzmieć: Byliśmy tak pochłonięci próbami zmienienia przeszłości, że zniszczyliśmy swą teraźniejszość. Zanurzeni w przeszłości Harry i jego syn zapominają o tym, że ważniejsze od wydarzeń dawno minionych jest to, co dzieje się tu i teraz - bo tylko w tej chwili można kształtować własną przyszłość. Tyle, że teatralna opowieść pozostaje w wyraźnej opozycji wobec tej przestrogi. 


Bo Harry Potter i Przeklęte Dziecko to przecież tak naprawdę nieustające powracanie do przeszłości, to próba ożywienia czegoś, co już minęło. To próba przywrócenia do życia wielkiego fenomenu - ale fenomenu już minionego, jak choćby Nintendo czy Pokemony. Owszem, mogą one powrócić - na chwilę, na moment. Mogą pozwolić paru osobom zarobić niezłe pieniądze. Ale nie zmienia to faktu, że stanowią już historię.

 
Oczywiście nie jest tak, że w sztuce teatralnej nic się nie udało. Zaskakująco dobrze czyta się tę opowieść - mimo gatunku, jaki reprezentuje. Wydarzenia toczą się gładko (choć autorom nie udało się uniknąć wszystkich fabularnych mielizn, czego wielu czytelników im z pewnością nie wybaczy), a napięcie podtrzymywane jest umiejętnie. Dialogi wypadają świetnie - i nie ma się czemu dziwić, skoro John Tiffany i Jack Thorne to tak doświadczeni teatralni ,,wyjadacze". Motywacje postaci są może nieco zbyt bliskie ogranym schematom i miejscami za bardzo stereotypowo "freudowskie", ale mimo wszystko - wiarygodne. Być może niektórzy bohaterowie na chwilę wypadają ze swych ról, może miejscami zachowują się nieco inaczej niż w powieściach Rowling, może czasami są zaskakująco mało domyślni, ale i tak w gruncie rzeczy to nadal ,,starzy, dobrzy" Ron, Hermiona i Harry (a także Ginny, profesor Snape, McGonnagal i reszta profesorskiego grona). Jesteśmy więc znów w Hogwarcie. Wróciliśmy do świata, który przez wiele lat miłośnicy serii uznawali za swój drugi dom.

 
I chyba tak należałoby potraktować Harry'ego Pottera i Przeklęte Dziecko, aby przesadnie się nie rozczarować. Jako rzadką okazję, by - z błogosławieństwem autorki oryginalnego cyklu - odwiedzić niewidzianych od lat bohaterów. By dowiedzieć się, co kryje się pod słowami ,,i żyli długo i szczęśliwie". By odkryć, że przyszłość bohaterów ukochanych baśni czy mitów często bywa mniej jasna i mniej długa, niż mogłoby nam się wydawać. Tę lekcję autorzy sztuki o przygodach Harry'ego Pottera z pewnością zrozumieli. Szkoda tylko, że nie poszli o krok dalej i nie zrozumieli, że skoro Harry Potter w końcu dorósł, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że dorośli również niektórzy jego fani. 


A może po prostu wiedzieli, że są chwile, gdy tak naprawdę wolelibyśmy nigdy nie dorastać?   

Link do opinii
Jeśli nie podejdziemy do książki jak do kontynuacji serii lecz do scenariusza spektaklu to się nie zawiedziemy choć poziom niestety jest niższy niż ten do którego przyzwyczaiła nas J. K. Rowling.
Link do opinii
Avatar użytkownika - amiout
amiout
Przeczytane:2016-08-03,
Instrukcja obsługi ,,Przeklętego dziecka" Nie traktuj tego jak ósmego tomu serii, a się nie zawiedziesz. Podejdź do ,,Przeklętego dziecka" z myślą, że to po prostu miły dodatek, możliwość powrócenia do ukochanego świata. Ciesz się humorem i świetnie napisanymi postaciami, pozwól sobie też na garść facepalmów w momentach, w których fabuła staje się zbyt głupia. Spędź ze scenariuszem miłe popołudnie, nie pomstuj na Rowling i wyobraź sobie jak wspaniale musi to wszystko wyglądać na scenie. Nie jestem aż tak entuzjastyczna jak niektórzy, nie jestem też kompletnie zawiedziona. Fabuła jest dosyć durna, ale wykreowano tu kilka interesujących postaci i przyjemnie się to czyta. Pełna recenzja, bezspoilerowy opis fabuły i cytaty: http://zimnotutaj.blogspot.com/2016/08/harry-potter-i-przeklete-dziecko.html
Link do opinii

Kontynuacja kultowej serii, ale niestety brak w niej tych "smaczków", które są obecne we wcześniejszych tomach. Niestety jest to lektura na 2,5 godziny, kończyłam dziś z żalem, że to jest takie krótkie i nie będzie (z tego co wiem) ekranizacji. Ale ogólnie to scenaruisz jest napisany bardzo dobrze, klarownie, a szata graficzna bardzo ułatwia odnalezienie się w tekście. Mimo wszystko polecam fanom sagi, bo pokazuje świat, jeśli Voldemort by wygrał, nawet jeżeli bohater spędza tam nawet nie dobę. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Emma81
Emma81
Przeczytane:2022-08-07, Ocena: 3, Przeczytałam,

Ta część historii nie jest de facto o Harrym, tylko bardziej o jego synu Albusie. Młody chłopiec przeżywa przygody nie mniej zagmatwane od swoich rodzicieli. Tym bardziej, że krążą pogłoski o istnieniu przeklętego dziecka, które może zagrozić porządkowi świata - jak niegdyś Sami Wiecie Kto (nie może być inaczej skoro to właśnie potomek najbardziej przesiąkniętego złem czarodzieja wszechczasów)...

Trochę irytująca w odbiorze okazała się forma scenariusza, w jakiej ukazał się ta historia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tsular
Tsular
Przeczytane:2022-02-23, Ocena: 2, Przeczytałem,

Przeczytałem tę książkę mimo krytycznych ocen, bo przecież to ,,Harry Potter" i z żalem muszę przyznać, że jednak książka jest słaba, postacie nie oddają swojego pierwotnego charakteru, a zarazem nie widać tu upływu lat i związanych z tym historii. Brak Harrego Pottera w Harrym Potterze, nie czuć tutaj tego specyficznego klimatu, który tak wciągnął miliony czytelników. Opowieść jest prowadzona w bardzo naiwny sposób a zarazem nie przypomina to pierwszych tomów. Najgorsze są luki w fabule oraz niezgodności z poprzednimi tomami a taki się niestety trafiają, historia jest mizerna a postacie miałkie, i w dodatku czytelnik odczuwa czytając to, że zaserwowano mu odgrzewanego kotleta, w dodatku o wiele gorszego niż jadał tu wcześniej.

Link do opinii
Avatar użytkownika - MArtT
MArtT
Przeczytane:2021-10-04, Ocena: 6, Przeczytałam,

Początkowo nie zachęcał mnie przedstawienia historii jako sztuki. Kojarzył mi się z lekturami szkolnymi. Jednak szybko zmieniłam zdanie. Książka bardzo ciekawa. Znów towarzyszył mi świat Hogwartu. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Valancy92
Valancy92
Przeczytane:2020-06-12, Ocena: 2, Przeczytałam, Dramaty,

Trudno mi w ogóle przyjąć do wiadomości, że ta historia jest oficjalną kontynuacją "Harry'ego Pottera". Nawet pomijając wszystkie nieścisłości fabularne, sposób przedstawienia bohaterów jest daleki od tego, co znam z 7-tomowego cyklu, a wiele wątków nadaje się co najwyżej na parodię tej serii.

 

Oczywiście, trzeba nanieść poprawkę, że "Harry Potter i przeklęte dziecko" nie jest dziełem gotowym - to scenariusz, który nabiera pełnych kształtów dopiero po przeniopesieniu na scenę. W tej formie na pewno miałby znacznie przystępniejszą formę, a efekty specjalne, których należy się spodziewać, a także zgrabna reżyseria, dobre kreacje i obecność muzyki na pewno znacznie podnoszą wartość tego dzieła. Jednak nawet najlepsza oprawa nie jest w stanie sprawić, że historia naszpikowana plątaniną zmian w czasie oraz sztucznie budowanej epickości nagle nabierze sensu.

 

Muszę jeszcze dodać, że czytałam mnóstwo fanfików w uniwersum Pottera, którym "Przeklęte dziecko" nie dorasta do pięt. I podejrzewam, że gdyby John Tiffany opublikował swój twór chociażby na polskim forum Mirriel, dostałby raczej niewiele pochwał.

Link do opinii
Reklamy