Urodzona na austriackiej prowincji Monika Helfer otwiera wydaną w 2020 roku „Hałastrą” autobiograficzny tryptyk rodzinny, w jakim przygląda się własnym korzeniom. Autorka cofa się tu w czasie do września 1914 roku, czyli wybuchu Wielkiej Wojny, która naznaczyła początek małżeństwa jej dziadków. To ich głównie dotyczy ta historia, utkana z rodzinnych przekazów, domysłów, pytań i wątpliwości. Najłatwiej byłoby przyporządkować tę prozę do popularnego dziś gatunku autofikcji, ale Monika Helfer tka tu literaturę par excellence, której stawką nie jest zrelacjonowanie osobistego życia, lecz uniwersalna opowieść o człowieczeństwie. „Może było właśnie tak. A może nieco inaczej” – zdaje się mówić Helfer opisująca swoich bohaterów ze współczuciem i taktem, jakich mógłby się od niej uczyć niejeden czuły narrator i niejedna czuła narratorka. Wyjątkowość „Hałastry” tkwi właśnie w jej tonie, z jednej strony sprawozdawczym i nieuzurpującym sobie prawa do wszechwiedzy o bliźnich, z drugiej wrażliwym na coś, co tłumacz tej powieści, Arkadiusz Żychliński, określił w posłowiu jako mikroemocje.
Helfer to literacki Vermeer: maluje swój świat z półcieni, drobnych gestów, spojrzeń i milczenia. Nie ma w tej literaturze ideologii ani niczego, co mogłoby podpadać pod jakąkolwiek hasłowość myśli i uczuć, wszystko jest niejednoznaczne, niedopowiedziane, wskazujące, że każdy z nas jest tajemnicą, ale odsłaniające też oczywistą prawdę, o której czasem zapominamy, że w tajemnicy tej nie ma niczego tajemniczego: wszyscy jesteśmy podobni i wszyscy najbardziej potrzebujemy miłości.
Książka stała się w Austrii bestsellerem, a samej autorce, cenionej wcześniej przez grono wtajemniczonych, przyniosła międzynarodowy rozgłos.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-05-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 168
Tytuł oryginału: Die Bagage
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Arkadiusz Żychliński
Ocena: 6, Przeczytałam, 2024,
Jakże wspaniale jest to napisana książka. Od pierwszego słowa, od pierwszej linijki przykuła moją uwagę, kupiła moje emocje. Byłam z Marią i całą jej rodziną w każdej chwili. Widziałam ich chatę na wzgórzu, na końcu wsi, czułam zapachy, ale przede wszystkim odczuwałam te wszystkie wątpliwości i sposób myślenia bohaterów, ich sposób spostrzegania świata i siebie. Chociaż to krótka książka każda postać, każde dziecko Marii i Josefa (a było ich sporo) są tak wyraziście opisani, tak głęboko w nich wnikamy, że mam wrażenie, że to ludzie, których znam, którzy stali mi się bliscy.
I oczywiście bogactwo tematyki - sytuacja kobiet, wojna, relacje małżeńskie, niespełnione marzenia, system wartości, mentalność małej społeczności i wiele innych. Wspaniałym zabiegiem było to ,,przenoszenie nas w czasie" - od Marii i Josefa do autorki, która chce zrozumieć swoją babkę, matkę i odnaleźć swoje korzenie. Powstały dwie następne części, niestety jeszcze w Polsce nie wydane. Mam nadzieję, że pojawią się na naszym rynku. Przeczytam na pewno. Zwyczajnie zakochałam się w stylu pisania Helfer. Wielkie uznania dla tłumacza Arkadiusza Żychlińskiego. Jedyna wada - za krótka, za krótka. Chciałabym z bohaterami spędzić zdecydowanie więcej czasu.