Wydawnictwo: Officyna
Data wydania: 2010-10-21
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 148
Bohaterka bajki, mała rozkapryszona księżniczka Zoryna ma wszystko, o czym tylko zamarzy, jest jednak ciągle zła i niezadowolona. Czary mądrej i dobrej...
Treścią utworu są losy Helenki Oreckiej, córki zubożałego szlachcica. Wychowana w zbytku, powierzchownie wykształcona, nieprzygotowana do samodzielnego...
Przeczytane:2014-06-19, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam, Półka moich chłopców,
Oj, naczekał się ten Gucio na swoją kolej. Gdy tylko zaczynałam czytać o nim mojemu wówczas dwuletniemu synowi, ten — wiercąc się — pozwalał mi przeczytać 2-3 strony, po czym stwierdzał: "A tejaś ogjomdamy muchi". I oglądaliśmy muchy zdobiące każdą ze stron książeczki, niepomni iż ulubioną książkę Czesława Miłosza z lat dziecięctwa przeglądamy. Trzy lata tkwił na półce niemal ów Gucio, nim dziecię moje zdecydowało wieczoru pewnego: "Poczytaj mi o tych muchach". W kilka wieczorów pochłonęliśmy "Gucia zaczarowanego".
A Guciowi przydarzały się same ciekawe rzeczy. Przede wszystkim za lenistwo wróżka zamieniła go w muchę. Błąkał się zaczarowany chłopiec po ogrodzie obserwując z bliska małe stworzonka i uczył się od nich. A to podpatrzył jak owady kwiatki zapylają, a to z kretem o spulchnianiu gleby porozmawiał, do pszczółek zajrzał. A wszystko to tak pięknie i dokładnie opisane, że po lekturze nie sposób bez niewielkiej choćby wiedzy botanicznej czy entomologicznej pozostać. I to chyba najcenniejsza właściwość niniejszej lektury.
Całość jest specyficzna. Nieco anachroniczny styl jest uroczy i — o dziwo — nie sprawia dziecku trudności w odbiorze. Problemem mogą być natomiast standardy społeczne, które dziś już odeszły w zapomnienie. Wszak niewielu współczesnych służbę posiada, a jeśli posiada — relacje z oną inaczej wyglądają. Liczne odniesienia do Boga i modlitwy, wskazujące na żarliwą religijność autorki, mogą z kolei nastręczyć rozterek rodzicom wychowujących dzieci z dala od kościoła. Sprawy światopoglądowe są tu bowiem postawione dość kategorycznie.
To, co mnie osobiście uwierało w owej opowieści, to banalne moralizatorstwo. Spłyca ono przekaz i niewiele wnosi. Sama historia powinna przemawiać miast monotonnego powtarzania tych samych prawd o lenistwie i obowiązku. Cudne są natomiast ilustracje Butenki, które przemycają nieco humoru w smutną narrację. Tak jakby chciały uratować dla świata tę odrobinę entuzjazmu i śmiechu wbrew dramatycznej wizji snującej się równolegle.
Czy polecam? Właściwie tak. Choćby dla zaspokojenia ciekawości, czym zaczytywał się młodziutki Miłosz czy uraczenia się przyjemną staropolszczyzną. Trudno powiedzieć natomiast, jak odbierają ją dzisiejsze dzieci. Mój pięciolatek słuchał jej chętnie przez kilka wieczorów, by stwierdzić po jakimś czasie, że „nie lubi tego Gucia” i nie chce książeczki czytać po raz kolejny. Po kilku dniach jednak zdecydował się na zakup czerwonej czapki, uzasadniając wybór jakże wymownie, iż „taką samą miał Gucio” i dzięki niej był bezpieczny. Jakoś więc ta „nielubiana” historia zostaje żywa w dziecięcej wyobraźni na dłużej…