Najnowsza historia Grecji jest tak mało znana, że łatwiej wyobrazić sobie starożytnych filozofów, pierwszych dramatopisarzy i mitologicznych herosów niż współczesnych mieszkańców Aten czy Krety. Tymczasem niedawno temat Grecji pojawił się w mediach w nieoczekiwanym świetle: szokował obrazami protestujących tłumów i walk wywołanych zapaścią finansową kraju borykającego się z potężnym kryzysem, zagrażającym stabilności całej Unii Europejskiej. Doniesienia z nierozpoznanego terenu szybko obrosły w fałszywe i krzywdzące mity.
Dionisios Sturis, dziennikarz radia TOK FM, relacjonował dla polskich mediów wydarzenia polityczne, zamieszki z pogrążonego w kryzysie kraju oraz protesty imigrantów. W tym samym jednak czasie szukał swoich korzeni, próbował zrozumieć kraj przodków, z którego wyjechał w wieku dwóch lat i wraz z matką i rodzeństwem zamieszkał w Polsce. Po latach postanowił oswoić zapomniany język i rzeczywistość, w której żyją jego greccy krewni. Powoli odkrywał, jak bardzo na losy jego rodziny wpłynęła wojenna zawierucha w Grecji i wymuszone migracje.
Gorzkie pomarańcze to efekt doświadczeń zgromadzonych podczas pracy dla radia i osobistych poszukiwań. Autor rozprawia się ze stereotypami Greków jako narodu leni i oszustów oraz samej Grecji, którą znamy z turystycznych folderów. Biele i błękity zastępuje wieloma odcieniami szarości. Jego książka to przewodnik po bardziej prawdziwej Grecji.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2013-06-05
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 160
"Grecja. Gorzkie pomarańcze" to kolejna książka autora. Jakiś czas temu prezentowałam wam jego książkę kucharska z historią w tle.
Dionisios Sturis urodzony w Grecji, ale wychowywał się w Polsce. Syn Polki i Greka.
Jest dziennikarzem i pisarzem.
Pasjonata gotowania dzięki swojej mamie.
Ta książka to jego osobista opowieść o Grecji. Nie tylko tej znanej turystom, ale tej, którą dopadł kryzys, a skutki bycia w Unii bolą do dnia dzisiejszego.
Bardzo dużo uwagi autor poświęca temu tematowi i czytając było mi przykro, że tak piękny kraj padł ofiarą złej konstrukcji strefy euro, biekonkurencyjnej gospodarki i błędnym programom pomocowym wierzycieli.
Książka jest reportażem, ale wzbogaconym o wątki biograficzne i nadające im osobisty wydźwięk.
Piękna szata graficzna, a wewnątrz kolorowe ilustracje.
To cudowna podróż do serca tego pięknego kraju, ale i tej szarej, smutnej strony.
Dla mnie świetnie napisane kompendium wiedzy o tym kraju, o ludziach, o rzeczach przemilczanych i smutnych,ale i tych pięknych.
Polecam❤️
Pewnie fani turystyki all inclusive będą zawiedzeni. Bo to opowieść o Grecji nie z folderów i fotek z pięknymi widokami, ale o prawdziwym kraju, ze swoją złożoną historią i naprawdę żyjących w niej ludziach. Jakże to jest inna Grecja. Źle zarządzana, ze swoimi niezałatwionymi historycznymi demonami, w kryzysie gospodarczym (to nas czeka, jak PIS wygra trzecią kadencję), gdzie ilość samobójstw wzrosła niezliczoną ilość razy. To też książka o losie imigrantów, rosnącym w siłę nacjonalizmie (Grecja tylko dla Greków - skąd to znamy).
Ale to też książka osobista. Sturis dzieli się z nami historią swojej rodziny, która dłuższy czas mieszkała w Polsce. Ogólnie doceniam, sporo się dowiedziałam, niektóre zdarzenia lepiej zrozumiałam. Irytowała mnie jednak pewna chaotyczność w konstrukcji - nie rozumiem kolejności, w jakiej autor opowiada nam te różnorodne treści.
Nie ma jednej kuchni greckich wysp - kulinarnego kanonu, który powtarzałby się na domowych i tawernianych stołach zarówno na Cykladach czy Sporadach, jak...
Wyspa Man to niewielka kropka na mapie położona na wschód od Irlandii, kawałek lądu, który, zgodnie z legendą, powstał podczas walki olbrzymów. To ojczyzna...
Przeczytane:2023-09-15, Ocena: 3, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023,
Na pewno nie można powiedzieć, że lektura tej książki jest przyjemnością. Czytałam ją w trakcie pobytu w Grecji, co było dużym błędem, bo przez to miałam ochotę tylko jak najszybciej uciec z tego kraju. "Gorzkie pomarańcze", jak sam tytuł wskazuje, są wypełnione goryczą, a nieraz też agresją. Wydaje się, że tekst pisał człowiek wściekły, widzący tylko na świecie czerń i trochę bieli. Brakowało mi bardzo szerszej perspektywy, spojrzenia z dystansu, większej równowagi i uporządkowania. Tak jak pisali też inni czytelnicy, po tej książce dalej niewiele więcej wiem o współczesnej Grecji. Wstawienie osobistych historii autora tylko pogorszyło sprawę.