Pierwszy tom 3-częściowego cyklu, w którym krew leje się często i gęsto, a podział na dobrych złych nie istnieje. W każdym mieszają się dwie strony mocy.
Gorath - ukrywający się przed prawem zabijaka i awanturnik, półork-półczłowiek – wpada w ręce władz i dostaje propozycję nie do odrzucenia. Ma przeniknąć do organizacji płatnych zabójców – Nocnych Cieni, poznać ich strukturę, metody działania i przywódców, by w odpowiednim momencie wystawić ich siepaczom Władców. W zamian uzyska darowanie win i wolność.
By zdobyć zaufanie Cieni, Gorath musi stać się jednym z nich, a żeby poznać tajemniczych przywódców, musi zabijać sprawniej niż pozostali. Szybko przekonuje się, że nie jest to czysta robota, a podczas likwidacji celów giną też postronni. Zaczyna rozumieć, że nie można być zawodowym mordercą i nie staczać się coraz bardziej w mrok.
Nocne Cienie mają jednak własne metody na zapewnienie lojalności członków. Podczas Rytuału Przejścia Gorath otrzymuje mistyczny tatuaż. Musi się go pozbyć jak najszybciej, by móc wystąpić przeciw zabójcom. Upragniona wolność wymaga od Goratha ostrożnego lawirowania między Nocnymi Cieniami, ludźmi kontrolującej go Władczyni oraz jedną z kupieckich gildii. Jej zamorskie powiązania musi odkryć, aby opłacić pomoc elfów – bez nich zawsze będzie na czyjejś smyczy.
Gorath stara się podchodzić do misji na zimno, jednak wbrew sobie z niektórymi spośród Nocnych Cieni zaczyna go łączyć więcej niż znajomość i zdrada nie przyjdzie mu łatwo, zwłaszcza gdy odkryje, jakimi motywami kieruje się ich przywódca. Odtąd nie będzie już pewien, kto stoi po właściwej stronie oraz czy on którąkolwiek ze stron powinien wybrać.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-12-16
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Czas trwania:638 min.
Czyta: Mikołaj Krawczyk
Hej
Czy podgatunek fantasy o nieustraszonym wojowniku ma jakąś nazwę? Ja takowej nie znam, ale jeśli jej nie ma, uważam, że powinna powstać, skoro nawet romantasy zyskało nazwę...
Dziś przychodzę z recenzją przygód Goratha- półorka, zabijaki , najemnika, z talentem do ładowania się w zawikłane sytuacje. Poznajemy naszego bohatera gdy idzie na spotkanie swojej władczyni, podając się za kogoś zupełnie innego, jednak, jak się okazuje, że nie tak łatwo nabrać władzę. Na jej zlecenie musi wcielić się w rolę skrytobójcy w szeregach Nocnych Cieni i rozgryźć całą organizację. W trakcie misji okazuje się, że nic nie jest jest tak łatwe jak się wydaje, a jego lojalność wobec zabójców zostaje przypieczętowana w złowrogim rytuale. Gorath w trakcie misji spotyka całe grono najróżniejszych osób, dostaje inne zlecenia, jednak jego głównym dążeniem jest wywiązanie się ze wszystkich i zaszycie gdzieś, gdzie nikt nie będzie go znał. Jednak gdy jest się tak dobrym najemnikiem nie tak łatwo zejść ze sceny.
Długo głowiłam się nad tą recenzją, jednak doszłam do wniosku, że nie mogę lepiej streścić fabuły, gdyż musiałabym zdradzić zbyt dużo... Dość stwierdzić, że Janusz Stankiewicz wykreował postać świetnego zabijaki i napisał mu porywające, ciekawe przygody! Przy tej książce nie da się nudzić, cały czas coś w niej się dzieje, akcja zasuwa bez chwili wytchnienia. W Gorthacie podoba mi się to, że mimo bycia wojownikiem ma też sumienie, pewien poziom wrażliwości i moralności - wybiórczej, bo wybiórczej, ale jednak 😉. Dodatkowym plusem całej historii jest obecność gromady fantastycznych postaci - orkowie, elfy, smoki, przechadzają się między ludźmi i jeśli czegoś mi brakowało to rozwinięcia historii każdej z ras, ale w zasadzie nie o tym miała być ta historia. Książka napisana jest łatwym, przystępnym językiem, czyta się ją szybko i jest przyjemną rozrywką na odstresowanie po ciężkim dniu. Jest to pierwsza część trylogii, niebawem sięgnę po drugą, czyli "Gorath krawędź otchłani", a już niedługo możemy się spodziewać wydania ostatniej.
Są książki, które sprawiają, że praktycznie bez udziału świadomości, powraca nastrój waszej pierwszej sesji RPG. Dreszczyk emocji, podczas pierwszego rzutu kostką, duma z pierwszego bohatera, pierwszy raz, kiedy zdecydowaliście się stworzyć zabijakę o pięściach jak bochny chleba, albo elfickiego maga, który macie nadzieję, szybko wejdzie na szczyt magicznych możliwości i skosi zaklęciem stu wrogów na raz.
Właśnie tak czułam się po przeczytaniu pierwszego rozdziału "Goratha". Niczym nieskrępowaną radość z bycia w środku przygody, której przebieg może nie zależy od nas, jak w rasowym RPG, ale sprawia taką samą przyjemność.
Mamy tu wszystko, co czyni fantasy najbardziej magicznym gatunkiem - niezwykle plastycznie napisane walki, ciekawe, rozbudowane postacie, rasy typowe dla klasycznej odmiany fantastyki (krasnoludy, orkowie i elfy, przez obecność których łza zakręciła mi się w oku), politykę (ale zdecydowanie jej mniej nużącą odmianę, polegającą na energicznym knuciu przeciwko sobie) i... silne kobiety, które skradły moje serce niczym zawodowy rzezimieszek.
Silne i bezwzględne postacie żeńskie to wielki plus "Goratha". Nie mają traum przeszłości, nie tworzą wokół siebie niedostępnej aury mrocznych emocji, w większości przypadków nie są przykładem "od zera do bohatera" - bardzo częsty motyw w książkach fantasy. Te babki są twarde jak skała, przeżują, wyplują (a także pomęczą w brutalny i bolesny sposób). Mamy tutaj zresztą pełne spektrum bitnych i potężnych kobiet - od władczyń, przez okrutne i sadystyczne zabójczynie, po pewne siebie i zadziorne ex-złodziejki.
Książka jest wypełniona walkami, które opisane w barwny sposób, pozwalają czytelnikowi łatwo śledzić pokaz umiejętności Goratha. Gorath zaś to niezwykle intrygująca postać. Nie wiemy o nim tak naprawdę zbyt wiele (mam nadzieję, że autor uchyli rąbka tajemnicy w kolejnym tomie), jednak posiada ciekawą, skrytą osobowość, a także niezwykłe jak na zabijakę podejście do przemocy i zabijania. Dodam, że sposób, w jaki widzimy Goratha oczami innych postaci, potrafi przyprawić o pozytywne ciarki.
O świecie wiemy jednocześnie dużo i mało. Mamy dokładny wgląd w miejsca, w których dzieje się akcja, mamy szansę poznać rasy, tawerny, a także przejść się ulicami miast, które zostały ukazane w bardzo sugestywny sposób. Jednak całość świata odrobinę rozmywa się, malejąc do miejsca akcji. Z chęcią dowiedziałabym się więcej o obyczajach i innych krainach. I jestem prawie pewna, że autor nie zawiedzie pisząc kolejne części i pokaże - wraz z przeszłością Goratha - trochę więcej. Szczególnie ciekawi mnie tajemnicza zamorska kraina, o której już wiemy, że handluje przyprawami i tkaninami, a także, że ściśle pilnuje dostępu do swoich statków.
I teraz najważniejsze. Książka jest uwarzona niczym magiczny eliksir. Przez akcję się płynie, niczym przez wezbraną rzekę, która miota nami, nie dając szansy na wytchnienie. Nie uwierzyłabym, że jest to debiut, gdybym nie wiedziała wcześniej. Styl Janusza Stankiewicza jest niewiarygodnie barwny, lekki i jest w nim ten tajemny pierwiastek, który sprawia, że powieść zaczyna się jednego dnia, a następnego kończy.
I tak jak mówi bardzo trafny opis na okładce: "Wystarczy, że dasz tej książce szansę, a już po pierwszych stronach przypomnisz sobie, za co tak naprawdę kochasz fantastykę". "Uderz pierwszy. Gorath" to potrawa o wielu smakowitych składnikach, wśród których wiodą prym wyobraźnia autora, krwista i mięsista fabuła, ale także chęć czytelnika, by podjąć przygodę.
Niezbyt często czytam rekomendacje umieszczone na okładce książki, a jeszcze rzadziej się z nimi zgadzam. Jednak w tym przypadku chętnie podpiszę się pod jedną z nich rękami i nogami. Krzysztof Piersa stwierdza na okładce „Gorath. Uderz pierwszy”: „Wystarczy, że dasz książce szansę, a już po pierwszych stronach przypomnisz sobie, za co tak naprawdę kochasz fantastykę”. I wiecie co? Zdecydowanie ma rację!
Gorathowi tym razem się nie poszczęściło, a może... wręcz odwrotnie? Ten ukrywający się przed prawem awanturnik wreszcie wpadł w ręce władzy. Lista przewinień Goratha jest dość imponująca, jednak zamiast natychmiastowego skazania, otrzymuje pewną propozycję. I to z kategorii tych nie do odrzucenia. Musi przeniknąć do szeregów płatnych zabójców i wydać ich władzy. W zamian zostaną mu odpuszczone wszystkie winy. Jeśli oczywiście wcześniej nie zginie. A to całkiem wątpliwe założenie.
„Taka hardość i odwaga mogą mi być potrzebne, ale uważaj, żeby nie przesadzać. (…) Wciąż jeszcze nie zdecydowałam, czy będziesz użytecznym narzędziem, czy skrwawionym strzępem w moich lochach”.
Już od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w samo centrum intrygi, a dokładniej, obserwujemy jak Gorath otrzymuje nietypowe zadanie. Przez pierwsze parę stron, podobnie jak główny bohater, możemy czuć się lekko zagubieni. Podczas początkowych scen jesteśmy zarzucani pojęciami i faktami ze świata, o którym nie mamy bladego pojęcia, a rozmówcy odwołują się do historii bohatera, która sama w sobie mogłaby stanowić oddzielną powieść. I wiecie co? To jest niesamowicie dobre! W zasadzie już po pierwszych stronach zaczęłam szukać informacji, czy to aby na pewno debiut. Po pierwsze dlatego, że już na wstępie czujemy przedsmak niesamowicie ciekawie skonstruowanego świata oraz bohaterów. Nie mamy wrażenia, że ich losy (a przynajmniej ciekawe epizody) zaczęły się toczyć „przed chwilą”. Oni mają swoją przeszłość, a skomplikowana struktura geopolityczna jest efektem wielu intryg i wojen. Po drugie, wszystko jest naprawdę nieźle napisane! Brak tutaj większych i mniejszych głupotek ani błędów typowych dla twórczości kogoś, kto nie ma na swoim koncie żadnej innej publikacji.
Przechodząc do kreacji świata, warto zadać sobie pytanie: gdzie jest mapka? Tak wciągnęłam się w opowieść, że z przyjemnością śledziłabym trasę pokonywaną przez bohatera. To oczywiście nie jest wadą, ale spostrzeżeniem wynikającym z tego, że opowieść naprawdę przypadła mi do gustu. Świat opisany przez autora to typowe dark fantasy. Chociaż sam podział na rasy jest dość klasyczny (ludzi, elfów, krasnali, orki) to już ich rola w społeczności niekoniecznie. Autor częściowo odwołuje się do znanych wzorców, a częściowo je przełamuje. W efekcie otrzymujemy dynamiczny, barwny świat ze złożoną strukturą polityczną. Nie przypadkowo wspomniałam też o dark fantasy, bowiem mroku i brutalności jest w tej powieści naprawdę sporo. Opisywana rzeczywistość jest okrutna i pozbawiona złudzeń. Życie maluczkich nie odgrywa tu wielkiej roli, kluczowy jest pieniądz i władza, a łaska możnych na pstrym koniu jeździ. Co więcej, ich motywacja nie zawsze jest nam znana. Gorath chcąc nie chcąc powoli pnie się w przestępczej strukturze, ale zanim odkryje wszystkie karty, czeka go sporo nieprzyjemnych rozczarowań. Misja, którą otrzymał, jest nie tylko niebezpieczna, ale też nieetyczna.
„Było w tym elfie coś bardzo niepokojącego, Gorath wiedział, że w jego obecności lepiej zachowywać szczególną ostrożność. Bez wątpienia Nihilus należał do przywódców Cieni, skoro stał przy totemie Thenneth, kiedy Gorath otrzymał znak pająka. Kto wie, jaką daje mu to władzę”.
W swoich recenzjach co jakiś czas wspominam, że to, czy bohatera książki „da się lubić”, nie ma dla mnie większego znaczenia. Tu jest jednak ciekawiej. Kreacja Goratha jest bowiem „niewygodna”. Czytając o jego przygodach czasami się go lubi, a czasami nim gardzi. Chociaż kreowany jest na awanturnika, to jego zasady moralne są momentami naprawdę bohaterskie. Jednak co z tego, skoro zazwyczaj podejmuje się działań, którymi sam gardzi? Czy to, że nie ma wyjścia, stanowi dobre wytłumaczenie? Jego kreacja przypominała mi postać Viriona A. Ziemkiewicza. Obydwoje po przejściach, ze skłonnością do rozwiązywania problemów mieczem i sporą dawką sarkazmu. Jednak o ile Virion ma możliwość bycia bohaterem, to Gorath zazwyczaj tańczy, jak mu zagrają. Chociaż trzeba przyznać, że nie jest to dla niego łatwe i owocuje ciekawym konfliktem wewnętrznym. Nie mogę się doczekać drugiej części, w której bohater wyjdzie „spod buta” i rozkazów władców. Jestem bardzo ciekawa, jak wtedy rozwinie się jego osobowość.
Całkiem nieźle na tle głównego bohatera wypadają też postacie poboczne. Nie są może aż tak rozbudowane, ale mają swoją przeszłość, motywacje i marzenia. I jak to bywa w mrocznym fantasy, każdy musi się tu mieć na baczności. Co więcej, zazwyczaj ma też co nieco na sumieniu. Trochę brakowało mi bohaterów mniej zamieszanych w mroczne interesy. Gorath obracał się w towarzystwie przestępców, ale większość postaci pobocznych również ma z nimi kontakt. Porzućcie więc nadzieję, jeśli liczycie na opowieść o paladynach i królewnach. I ta moralna zgnilizna jest też, w pewnym sensie, cechą przedstawionego świata. Chociaż nie dominuje opowieści, główny akcent położono na akcję, to dodatkowo podkreśla brutalność opisywanej rzeczywistości.
„Jeśli istniał jakiś rodzaj ludzi, których naprawdę nie znosił, to były to takie typki jak Fess. Usłużne wobec możnych, aroganckie wobec słabszych i przede wszystkim wiecznie zadowolone z siebie”.
Warto jeszcze zaznaczyć, że powieść nie jest przegadana. Jak na 290 stron, dzieje się w niej naprawdę sporo. Mam nadzieję, że nie przeraziłam Was wzmianką o kolejnej części. Tom pierwszy zawiera w sobie tyle przygód, że nie sposób narzekać na nudę. Pomimo tego, że zakończenie nie zamyka definitywnie wszystkich wątków, to nie zostawia nas też w połowie akcji. Chociaż intryga jedynie się zagęszcza, a większość kart mamy już na stole, to finał daje wrażenie zakończenia pewnego etapu opowieści. W kreacji fabuły podobało mi się również to, że zawsze było „coś jeszcze”. Inna perspektywa, ukryta motywacja, czy zwrot akcji. Dzięki temu nie było momentów, w których opowieść stawałaby się nudna lub przestała zaskakiwać.
„Gorath. Uderz pierwszy” to naprawdę dobra fantastyka godna dużych wydawców. Ciekawy świat, interesujący bohaterowie, niejednoznaczna moralnie intryga, w której nikt nie może nikomu ufać – wszystko to sprawi, że nie będziecie mogli oderwać się od powieści, a po jej przeczytaniu, tak samo, jak ja zaczniecie czekać na ciąg dalszy.
Za możliwość recenzowania dziękuję portalowi Na kanapie.
Dzisiaj prezentuję Wam książkę, którą objęłam patronatem medialnym. Należy wspomnieć, że pozycja ta jest z gatunku fantastyki. I na dodatek to debiut Autora ;) a jak myślicie, udany? ;) Według mnie, absolutnie tak!!! 😍 jestem bardzo zadowolona, że miałam przyjemność patronowania tej pozycji oraz możliwość poznania pióra kolejnego, utalentowanego polskiego debiutanta!! 😍
A co znajdziemy w tej historii? Poniżej, przybliżeniu Wam nieco fabułę oraz podzielę się z Wami własnymi odczuciami po lekturze ;) (które pozytywnie zaskoczyły nawet mnie samą! ) 🙃😍
Główny bohater, Gorath, który jest pół orkiem, jako morderca oraz oraz osoba często wdająca się w bójki, cały czas skutecznie ukrywa się przed odpowiedzialnością karną. Jednak, gdy staje przed obliczem Władz, staje przed nim szansa na wolność i nowe, spokojne życie. Jednak aby mieć tę szansę, dostaje specjalne zadanie do wykonania. Musi przeniknąć do organizacji zwanych Nocnymi Cieniami. Są to płatni zabójcy, których ma infiltrować i w odpowiednim momencie wydać. Tylko wtedy uzyska to, o czym marzy.
Gorath aby dobrze wykonać zadanie, musi stać się jednym z Cieni. A żeby poznać osoby decyzyjne w tej organizacji - musi być najlepszym mordercą że wszystkich. Nie spodziewa się jednak, że wstępując do płatnych morderców, otrzyma mistyczny tatuaż. Jest to ich sposób, aby zapewnić lojalność w grupie. Mężczyzna wie, że powinien się go jak najszybciej pozbyć, bo w przeciwnym razie, wystąpienie przeciwko nim będzie absolutnie niemożliwe. Gorath musi lawirować i krążyć, bo jak się okazuje ma przed sobą nie tylko Nocne Cienie, ale także osoby, które kontrolują go z ramienia władzy oraz gildie kupieckie, które mają niejasne powiązania.
Jest to świat, w którym mieszają się różne rasy. Każdy próbuje ugrać coś dla siebie. Znajdziemy tutaj zatem orków, elfy, półorków, smoki, ludzi i wszelkiego rodzaju mieszańców.
Jak potoczą się dalsze losy Goratha? Co uda mu się odkryć? Kogo wyda a kogo ocali? Jak czyny, które musi wykonywać, wpłyną na jego osobowość? Czy Gorath mimo wszystko znajdzie w sobie jeszcze ludzkie odruchy i uczucia? Kto okaże się przyjacielem a kto wrogiem? Odpowiedzi na te i pozostałe pytania, znajdziecie podczas zapoznawania się z lekturą. ;)
Na wstępie, napisałam Wam, że ta książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Tak, to prawda. Nie spodziewałam się bowiem, że tak gładko wejdę w tą historię i tak przyjemnie będzie mi się ja czytało. ;) polubiłam fantastykę już ponad rok temu, jednak naprawdę muszę przyznać, że mam szczęście do dobrych i według mnie ciekawych historii z tego gatunku
Uważam, że jak na debiut, ta historia jest naprawdę świetna i dopracowana. Autor ma lekki styl, pisze prostym i zrozumiałym językiem. Nie rozwleka akcji, wszystko toczy się płynnie. Co rusz potrafi nas czymś zaskoczyć oraz zainteresować. Miałam wrażenie, że jak już zaczęłam czytać, to chcę iść dalej i dalej. Gdy odrywałam się od lektury, to starałam się kończyć cały rozdział. Aby nie zatrzymywać się w środku wątków. Zarówno akcja jak i bohaterowie są rozbudowani, co jest tutaj niewątpliwym atutem. Publikacja zawiera i odrobinę magii, i mityczne stwory, a także wszystko to, co fantastyka mieć powinna ;) Lektura trzyma w napięciu do ostatnich stron, jednak wciąż chcemy więcej i więcej. Ponieważ jest to 1 tom tej serii, z ogromną niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych tomów. Jestem bardzo ciekawa, czy uda się Autorowi utrzymać tak wysoko zawieszoną poprzeczkę ;)
Ze swojej strony, mogę Wam powiedzieć, że jeśli lubicie fantastykę, niebanalne historie oraz ciekawe debiuty, to ta książka będzie dla Was idealna ;) ja świetnie spędziłam czas z tą lekturą i dlatego bardzo Wam ją POLECAM !!! Bardzo dziękuję Wydawnictwo Alegoria oraz Autorowi za zaufanie, możliwość patronatu oraz egzemplarz do czytania ;) Przyznaję 9 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów!!! 🙃🙂
Zacznę nieco przewrotnie...
Lubisz/znasz przygody Vincenta Sztejera?
Tak? To znajdziesz tu coś podobnego.
Nie? Twoja strata... może pora nadrobić zaległości.
Co prawda Gorath jest pół-orkiem, ale działa w tej samej branży co Sztejer, ale... są też pewne różnice. Skupmy się zatem na historii Goratha, który, by ,,pozbyć" się ciągnącego za nim wyroku podejmuje się trudnej misji przeniknięcia do grupy skrytobójców zwanej Nocnymi Cieniami.
Idzie mu to nieco za dobrze, bowiem bardzo szybko zostaje dopuszczony do Rytuału Przejścia, a co za tym idzie... nie może się zwrócić przeciwko innym Cieniom.
Jednak Gorath musi znaleźć sposób by złamać ten zakaz. Inaczej czeka go zemsta zarówno ze strony zleceniodawców jak i członków grupy...
Czy to mu się uda?
Sprawdźcie sami. Gorąco polecam!!
Za książkę do recenzji dziękuję Autorowi.
,,Gorath. Uderz pierwszy" to lekka lektura, chociaż znajdziemy w niej i trochę brutalnych opisów. Trzeba przyznać, że wciąga od pierwszych stron. Trudno się od niej oderwać, szczególnie, że cały czas coś się dzieje.
Akcja jest naprawdę zaskakująca i z każdym fragmentem staje się coraz bardziej rozbudowana. Nie jest łatwo przewidzieć ciąg dalszy.
Podobał mi się także wykreowany świat i postacie. Pojawiają się tam elfy, smoki, ludzie, orkowie, półorkowie. To świat pełen intryg. Postacie są nieoczywiste i niestety czasami irytujące.
Zakończenie trochę mnie zawiodło, ale wydaje mi się, że książka ma mieć kontynuację, więc jest to pewne usprawiedliwienie.
Wstęp także pozostawia wiele do życzenia. Miałam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko i nie wiedziałam co się dzieje. Jednak szybko wciągnęłam się w historię i bardzo przypadła mi do gustu.
Jest to polska fantastyka warta polecenia, ale raczej nie dla osób, które nie lubią przemocy.
Pierwszy tom 3-częściowego cyklu. Ten świat przypomina średniowieczną Europę podbitą przez Mongołów Czyngis-Chana. Kastą panującą są orki smoczej krwi...
Zwierzęco niebezpieczny Gorath, Orkowie Smoczej Krwi: Kathana Marr i Bovis Tor, elf wysokiego rodu Magister Evelon, jego uczeń Xanadu, Baronessa, kapitan...