Szwecja, rok 1945. Dwudziestopięcioletni Miklós trafia z obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen na Gotlandię. W obozie rehabilitacyjnym okazuje się, że jest śmiertelnie chory: jego lekarz daje mu tylko sześć miesięcy życia. Miklós wypowiada swojemu losowi wojnę. Wysyła listy do stu siedemnastu Węgierek przebywających w szwedzkich szpitalach, w nadziei na to, że znajdzie miłość swojego życia. Jego ciche marzenie wkrótce się spełnia.
Gorączka o świcie to powieść o sile miłości. W pięć lat po pierwszym wydaniu została odkryta przez najbardziej liczące się światowe wydawnictwa. Nowe, poprawione wydanie zostało do tej pory przełożone na dwadzieścia osiem języków.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2016-09-14
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Przeczytane:2016-11-09, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Węgierska literatura nie często gości na półkach polskich księgarni, dlatego też z tym większą ciekawością i przyjemnością sięgnęłam po książkę autorstwa Pétera Gárdosa - "Gorączka o świcie", która to ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Czarna Owca. Książka ta jest powieścią obyczajową opartą na faktach, która przedstawia niezwykle intrygującą, barwną i dramatyczną historią pewnej miłości... Jakie wrażenia towarzyszą mi po spotkaniu ze współczesną węgierską literaturą...? O tym słów kilka w poniższej recenzji:)
Fabuła opowieści przenosi nas do Szwecji, roku 1945. Cudem ocalały z obozu koncentracyjnego 25-letni Węgier - Miklós, trafia do tego kraju na czas swej rekonwalescencji i dochodzenia do zdrowia. Niestety, jak się wkrótce okazuje, jego stan jest bardzo poważny i zdaniem lekarzy, pozostało mu mniej więcej pół roku życia. Miklós jednak nie poddaje się bezsilności i rozpaczy, gdyż z całych sił pragnie zrealizować swój misternie zaplanowany zamiar - zakochać się i ożenić z piękną dziewczyną. W tym celu wysyła 117 listów do nieznanych mu węgierskich kobiet przebywających w szwedzkich szpitalach, z nadzieją że któraś odpisze i zostanie jego żoną... Jeden z listów trafia do młodej Węgierki - Lili, która decyduj się odpisać na tak niezwykłą i intrygującą wiadomość...
Książka Pétera Gárdosa powstała w oparciu o listy jego rodziców - bohaterów tej literackiej historii, którzy poznali się dokładnie w taki sposób, jak przedstawia to ta poruszająca opowieść. Tym samym książka ta ma w sobie niezwykłą siłę i moc, jaka to płynie z przekonania o tym, iż poznawana tu przez nas opowieść nie jest jedynie wymysłem wyobraźni zdolnego pisarza, lecz zapisem najprawdziwszych wydarzeń, emocji, wzruszeń, jakie to przed laty towarzyszyły dwóm młodym ludziom, którzy przetrwali piekło wojny i pragnęli poznać smak prawdziwej miłości... To niezwykle ciepła, mądra, szczera i barwna historia, którą czyta się z wielkim zainteresowaniem i nie mniejszym zaangażowaniem, gdyż nie można przejść zupełnie obojętnie i na chłodno wobec skomplikowanych losów Miklósa i Lili.
Nie od dziś wiadomo, że życie pisze najlepsze scenariusze. I prawda ta znajduje potwierdzenie także i w tej książce, która jest niezwykle intrygującą i zaskakującą historią o miłości dwojga ludzi. Fabularnie lektura ta prezentuje się iście wybornie, odsłaniając przed nami krok po kroku losy tych dwojga młodych Węgrów, zarówno te teraźniejsze, jak i te z bolesnej, dramatycznej, wojennej przeszłości. Niezwykle dramatyczny początek związany z diagnozą lekarską, imponująca i piękna walka Miklósa o spełnienie swojego marzenia o szczęśliwej miłości i małżeństwie, pierwsze nieśmiały kontakty listowe tych dwojga młodych ludzi, wreszcie decyzja o spotkaniu i rozmowie na żywo - wszystko to wypełnia nam te ponad 250 stron lektury, która jest po prostu piękna... I choć nie ma tu być może akcji gnającej z wielką prędkością, to jednak bagaż emocjonalny tych wydarzeń jest tak silny, iż nie zamieniłabym go na żadną inną opowieść pełną ekscytujących przygód i scen akcji;)
Siłą rzeczy najważniejsi w tej opowieści są jej bohaterowie, a więc dwóch węgierskich emigrantów, którzy znaleźli się w bezpiecznym zakątku świata, jakim to była dla nich powojenna Szwecja. Miklós jest niezwykle silnym, odważnym, dzielnym i mądrym mężczyzną, którego nie złamała wojna, traumatyczne przeżycia, czy też nawet straszliwa diagnoza lekarska. To człowiek kochający życie, kochający świat i chcący korzystać z niego jak najwięcej, choćby przez tych kilka krótkich miesięcy , jakie mu zostały. Bardzo zaimponowała mi ta jego nieustępliwość, walka o miłość, o Lily... To także niezwykle romantyczny człowiek, który potrafi i nie wstydzi się mówić o swych uczuciach, niezależnie od tego co myślą inni ludzie. Lily to kobieta będąca tak naprawdę bardzo podobnym człowiekiem do samego Miklósa. Łączy ich podobna odwaga, determinacja, wewnętrzna siła i niezłomność charakteru, która to pozwoliła im przetrwać wojnę i walczyć o swoje szczęście. Romantyczna, niezwykle wrażliwa i ciepła osoba, jakiej to nie sposób nie polubić. I gdybym nie wiedziała, iż książka ta parta jest na faktach, powiedziałabym że to idealna para literackich postaci, która w prawdziwym świecie nie mogła by nigdy się spotkać i pokochać... Jak jednak widać, tak właśnie było naprawdę!
Péter Gárdos przedstawia w swej książce także niezwykle intrygujący obraz Szwecji, jako swoistego sanatorium, wypoczynkowego domu, oazy spokoju dla ofiar wojny, które tu mogę dochodzić swojego zdrowia i tak potrzebnego wyciszenia, zapomnienia, pogodzenia się z traumą natury psychicznej. Ciekawie przedstawił on tutaj nie tylko same instytucje, ich sposób działania i wielką pomoc, jaką niosły one ofiarom wojny, ale także i stosunek samych Szwedów do ich gości. W głównej mierze rysuje się tu obraz niezwykle ciepłych, pogodnych, życzliwych ludzi, którzy nijak nie pasują do wizerunku zimnych Skandynawów. To, jak dbali o zdrowie Miklós i Lily, ale także i to jak starali się pomóc im ze wszystkich sił w utrzymaniu ich kontaktu i legalizacji związku, jest naprawdę ujmujące i wzruszające... Oczywiście, nie zabrakło w tej książce także i opisów tego pięknego kraju, jakim to jest Szwecja, co z pewnością zadowoli wszystkich miłośników skandynawskich klimatów...:)
Powieść ta stanowi swego rodzaju epitafium na cześć miłości, której to tak naprawdę nikt i nic nie jest w stanie powstrzymać i pokonać, nawet śmiertelna choroba. Miłości wyjątkowej, bo tej najbardziej szczerej i prawdziwej z możliwych, gdyż nie ukierunkowanej na długą i wieloletnią przyszłość, ale na tu i teraz, choćby miało to oznaczać tylko kilka miesięcy... Miłości niezwykłej także i z tego powodu, iż powołanej do życia pragnieniami dwojga osób, które poznały piekło na ziemi i przezwyciężyły je, właśnie po to by móc wreszcie teraz żyć pełnią szczęścia, spokoju, codziennych radości i poczucia oparcia w drugiej osobie przy boku... Wreszcie miłości nie inspirowanej zewnętrznym pięknem mężczyzny i kobiety, ale myślami i emocjami przelewanymi na słowa listów... I choć przeczytałam już mnóstwo książek obyczajowych w swoim życiu, to jednak ta historia poruszyła mnie w wyjątkowy i niepowtarzalny sposób...
Książka ta jest niezwykła także i z tego powodu, iż jej autorem jest syn bohaterów tej obyczajowej opowieści. Otrzymał on do rąk własnych korespondencję ojca i matki, i na jej podstawie stworzył tę piękną historię, która porusza serca czytelników na całym świecie. Niewątpliwie, także i samego autora, który czytając te wzruszające i jakże intymne słowa zapisane na kartkach pożółkłych listów, odkrywał i poznawał także na nowo najbliższych mu ludzi. Poznawał ich bolesną przeszłość, kiełkująca miłość, wreszcie najprawdziwsze szczęście małżeńskiego związku, z którego później zrodził się on sam. Myślę, że to było piękne, ale także i trudne doświadczenie dla tego węgierskiego pisarza, który musiał odkryć tu przed całym światem także i cząstkę własnej prywatności i intymności... Niemniej, jestem przekonana że właśnie dzięki temu powieść ta jest tak wyjątkowa, i gdyby jej napisania podjął się jakikolwiek inny autor, to nie była by ona już piękną i emocjonalną historią...
"Gorączka o świcie" to przejmująca, mądra i niezwykle prawdziwa opowieść o sile miłości, która może czynić wielkie rzeczy, jeśli tylko się uwierzy w jej moc. To historia o dwojgu zagubionych życiowych rozbitkach, którzy odnajdują w sobie cichą i bezpieczną przystań, pomocną dłoń, nadzieję i sens dalszego istnienia. Lubię takie książki, ponieważ po ich przeczytaniu można jeszcze bardziej lubić, kochać, cieszyć się swoim własnym życiem...:) Polecam to bardzo owocne i intrygujące spotkanie z węgierską literaturą, którą to od tej chwili z pewnością będą mieć na większej uwadze:)