Staszek zwany słusznie Szajbkiem, pozbawiony za karę laptopa, postanawia użyć smartfona, by na bieżąco nagrywać i komentować wydarzenia równie szaj... szalone jak on. Śledząc zapis tych relacji, poznajemy Szajbka z 5 b, Magdę i Plastusia, Grabarza z wysypiska, Dżastę z 7 c, a nawet wiewiórkę na cukrowym haju!
Jesteś nastolatkiem? Nikt tak dobrze nie zrozumie Twoich zmagań ze światem jak Staszek Juraszek. Szkolna nuda, koleżeńskie żarty i pozalekcyjne wyprawy na tereny zakazane zapewnią Ci świetną rozrywkę, dużą dawkę śmiechu oraz wiele pomysłów, w jaki sposób zaimponować kumplom. Polecam! [Anna Sikorska, Górowianka]
Wydawnictwo: Skrzat
Data wydania: 2020-10-13
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 128
Ilustracje:Zofia Zabrzeska
Sylwia z bloga @kreatywne_macierzynstwo powiedziała, kiedyś bardzo interesującą rzecz, że my opiekunowie panicznie boi my się nudy i nie pozwalamy na nią naszym dzieciom. A to właśnie z nudy rodzi się kreatywność i właśnie z nudy powstał tytułowy "Głosownik". Cóż to takiego?
Fabuła
Rodzice zabierają Staszkowi laptopa i chłopiec musi znaleźć sobie nowe zajęcie. Przecież nie będzie się uczył, co to to nie. Zostaje mu telefon, na którym zaczyna nagrywać dziennik. STOP. Dziennik to mogą pisać sobie dziewczyny, i to jest lamerskie. On wymyślił Głosownik. W ten sposób powstają relacje z dnia codziennego piątoklasisty. Zapomniałam tylko wspomnieć, że Staszek ma ksywkę Szajbek, a to nie wróży niczego spokojnego. Jest to chłopiec szalony i kreatywny, który swoją energię wkłada we wszystko, tylko nie w naukę. Będziemy mieli okazję poszwendać się z jego paczką, odwiedzić z nimi miejsca w których nie powinni być, zjeść kilka drożdżówek, podsłuchiwać co się dzieje a szkolnym korytarzu.
Autorowi udało się wcielić w rolę jedenastolatka, jakby faktycznie spisał i nadał powieściowy charakteru materiałowi nagranemu przez nastolatka.
Zadbał o charakterystyczny sposób mówienia (jak zobaczyłam odzywkę tylko nie w szczepionkę, to nie mogłam przestać się śmiać i powtarzałam było tak :D) i myślenia (naturalne jęczenie na rodziców i szkołę, pociąg do słodyczy itp.). Nastolatkowie łatwo złapią kontakt ze Staszkiem i nie raz, nie dwa przybiją mu piąteczkę.
"Głosownik" to zabawna książka.
Staszek to taki narrator, który chlapnie coś zanim pomyśli, prowokuje zabawne sytuacje, ale wpadek nie bierze do siebie. Dzięki takiej postaci Paweł Maj nadał powieści zwariowany ton i, co mi się bardzo podoba, ustrzegł się moralizatorstwa. Pewnie część osób się teraz obruszy – Jak to? Książki dla dzieci i młodzieży powinny mieć morał!. Jest to ważne, ale czy najważniejsze. Czy czyta się po to, żeby nasiąkać dobrymi wzorcami (to skąd taka popularność kryminałów?), czy nie szukamy w książkach relaksu? "Głosownik" właśnie taki relaks oferuje młodemu czytelnikowi, a że przy okazji część zobaczy w Staszku swoje alter ego, albo znajdzie rozwiązanie swojego zmartwienia, to tylko się cieszyć.
Podsumowanie
"Głosownik" to książka, która wpisuje się w popularny nurt dzienników dla dzieci (jak np. Dzienniki Nikki czy Dziennik Cwaniaczka), ale tym razem w trochę innej odsłonie. Tak sobie pomyślałam, że pasuje ona do głównego bohatera- leniuszka i kombinatora. Po co męczyć się nad zeszytem i układaniem zdań i akapitów, skoro materiał może nagrać się sam.
Jest to powieść napisana z dużym luzem i humorem. Autor bezbłędnie opisał codzienne przygody nastolatków. Chyba jak szpieg z krainy deszczowców przemykał się pod murami szkół i zbierał materiał. Dobrze, że nikt go nie przyłapał.
Och, jeśli jest się nastolatkiem, to ta książka jest idealna dla Ciebie:-) Zakręcony humor głównego bohatera, czyli Staszka Juraszka wciągnie cię w wir zabaw i dobrego humoru. Zobaczycie jak to jest żyć, kiedy nagle rodzice zabierają ci laptopa, a dla ciebie jest to koniec świata i jak sobie radzić, by nie zwariować. Staszek jest niezwykle utalentowanym dzieckiem, jeśli chodzi chodzi o dziwne pomysły na życie i zabawy. Kreatywnie ukazuje jak sobie radzić wśród zakazów rodziców i braku dostępu do ulubionych młodzieżowych rzeczy. Czytając ją możemy ujrzeć świat oczami naszego nastoletniego dziecka i poniekąd zrozumieć ich zachowanie. Ukazuje jak bardzo nasze dzieci chcą być popularne i jak strasznie niedojrzale mogą się wtedy zachowywać. Poprzez jego rozważania nad swoim życiem widzimy jak ważna jest przyjaźń dla naszych pociech. Czytając ją, wytwarza w nas pewnego rodzaju tęsknotę za tym, co przeminęło, aczkolwiek potrafi nakierować nasze myśli na pozytywny obrót sprawy. Uczy nas jak przełknąć czarę goryczy i jak pierwszemu przeprosić za to, co się zrobiło źle. Uczy nas wybaczania i dojścia we własnych myślach nad swoim postępowaniem. Rodzicom uświadamia, jakie potrzeby mają nastolatkowie i co robić, bo jakoś wspólnie się dogadać, choć to właśnie pośrednio my do takich wniosków dochodzimy. Wkraczając w świat Staszka Juraszka poznajemy pozalekcyjne wyprawy w zakazane tereny i jak ważne jest dla naszych dzieci, by pokazać innym, że posiadamy większą odwagę od naszych rówieśników. Również nadanie sobie nawzajem odpowiedniej ksywki jest dla nich bardzo ważne. Tutaj mężczyźni, choć tak naprawdę chłopcy, mogą robić jedynie męskie sprawy, a dziewczynki obracają się w kręgu swoich rówieśniczek. Można spostrzec, że choćby starali się poważnie myśleć, to jednak nie biorą pod uwagę zagrożeń wynikających ze swojego zachowania.
Bardzo urzekły mnie tutaj trafne obrazki pokazane urywkowo, by rozwijały naszą wyobraźnię. Poprzez nie nie czujemy się dorośli, tylko jakbyśmy sami byli nastolatkami. Autor idealnie dopasował swój sposób pisania do myśli i wymowy dzieci w tym wieku. Zdecydowanie polecam nie tylko młodzieży, ale i dorosłym, którzy nie potrafią dogadać się z własnymi dziećmi.
Tosia Tarapata + dziwne zdarzenia = kłopoty do kwadratu!Jaki jest sposób na usypiające owadostwory? Czemu las połyka uczestników wycieczki...
OTWÓRZ SWÓJ UMYSŁ NA SPOTKANIE Z OBCYM Spokój nocnego nieba zakłóca dziwny ruch. To świetlisty punkt mknie w kierunku naszej planety. W nagłym rozbłysku...
Przeczytane:2020-11-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam u siebie !, 52 książki 2020, 26 książek 2020, 12 książek 2020, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2020, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Halo! Halo! Dorwałam się do dzieciakowej literatury i ogromnie mnie ona cieszy! Zawsze powtarzam, że nie ważne ile ma się lat, bo każdy wiek dobry na literaturę, która jest dla dużych i małych. Nie spodziewałam się, że będę się tak szampańsko bawić przy książeczce dla młodych ludzi, a tu niespodzianka okazała się być ogromną!
Poznajemy tytułowego Staszka Juraszka, który prowadzi nas przez kilka dni swojego życia Historia rozpoczyna się od tego, że rodzice wspomnianego chłopca rekwirują mu laptopa, co powoduje nie lada oburzenie naszego bohatera. Wpada on jednak na pomysł by nagrywać na telefon to co robi, począwszy od lekcji, poprzez sen i kończąc na spotkaniach z przyjaciółmi. Koniec końców mamy ich czworo – samego Staszka, Plastusia, Tudego i z czasem poznajemy Magdę, która otrzymuje ksywę Kiri. Dlaczego taką? Tego dowiedziecie się z samej książeczki.
Za nie całe 130 stron odwiedzamy szkołę młodych ludzi, bawimy się z nimi na dyskotece, próbujemy coś zdobyć na wysypisku, którego pilnuje Cerber, ale również mamy akcję, z której wyciągamy morał. Wszystko jest prowadzone w przyjazny, lekki i zabawny sposób. Rozmowy między naszymi (w sumie już) nastolatkami okraszone są masą humoru, więc dobra zabawa gwarantowana! Autor pokaże nam również, że jak się narozrabia to najlepszym wyjściem z sytuacji jest jednak przeprosić, bo przecież nie ma nic ważniejszego od prawdziwej przyjaźni. Będziemy też mogli odczekiwać na kartkę Walentynkową, która teoretycznie wiele zmieni.
Mini powieść czytałam dwa razy – raz oczywiście, by poznać losy Staszka, drugi zaś z sąsiadkami, w których towarzystwie zaśmiewałam się do łez przy czytaniu. Dziewczynkom podobało się, że Staszek i przyjaciele są odważni, pomysłowi, szczerzy, że nie boją się Grabarza (tego kim on jest dowiecie się z historii) i dopytywały po skończonej lekturze czy jeszcze są inne książeczki z świeżo poznanym nam towarzystwem.
Całość urozmaicają grafiki wykonania pani Zofii Zabrzeskiej, które zdecydowanie dodają opowiadaniu pazura, co jak wiadomo wpływa super pozytywnie na odbiór czytania. Nie może jednak nam umknąć odpowiedź na pytanie, które może się pojawić: czy to przypadkiem nie pamiętnik? I nie jest to zbyt dziewczyńskie? Pomijając fakt, że zupełnie nie ma znaczenia czy takiego powiernika sekretów prowadzi chłopiec czy dziewczynka, Staszek od samego początku zdradza nam na czym polega różnica i zaprasza z otwartymi ramionami w wir przygód jakie ich czekają
Przyznaję, że tym bardziej mi się podobała opowieść, bo nie jednokrotnie spotykamy hasła z lat dziecięcych jak np. „tylko nie w szczepionkę!” – dla mnie idealna książeczka na każdą okazję!