MISTRZ THRILLERA MEDYCZNEGO POWRACA.
Kiedy na stół sekcyjny w nowojorskim Inspektoracie Medycyny Sądowej trafia ciało dwudziestoośmioletniej kobiety, Kery Jacobsen, wiele wskazuje na to, że doszło do przedawkowania narkotyków. Podczas sekcji okazuje się, że kobieta była w ciąży. Nikt nie wie, kto był ojcem dziecka. Czyżby jego tożsamość była kluczem do wyjaśnienia zagadki ostatnich chwil jej życia?
Aria Nichols, rezydentka prowadząca sprawę, postanawia wykorzystać kontrowersyjną metodę badawczą opartą na najnowszych osiągnięciach biotechnologii, by dotrzeć do tajemniczego ojca. Ktoś jednak robi wszystko, by zagadka śmierci Kery nigdy nie została wyjaśniona. Każdy, kto zbliży się do prawdy, może stać się kolejnym celem zabójcy...
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2020-08-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Genesis
Język oryginału: angielski
"Obcowanie z upiornymi skutkami nieludzkiej natury niektórych ludzi było jednym z najtrudniejszych aspektów pracy lekarza medycyny sądowej."
Moja przygoda z thrillerami zaczęła się od medycznej wersji, tak bardzo spodobał mi się ten typ rozrywki, że pozostaję mu wierna do dziś, a zwłaszcza twórczości Robina Cooka, który w zasadzie zainicjował ten gatunek literacki i tak wiele do niego wniósł. Książki Cooka nie tylko zapewniają przygodę z dreszczykiem, ale również ukazują dokonania współczesnej medycyny, dlatego i w tym wymiarze chętnie po nie sięgam, aby dowiedzieć się czegoś nowego, poznać kierunki badań naukowych, czy też otrzymać bogaty materiał do przemyśleń. W „Genezie”, dwunastym tomie serii, której odsłony można poznawać niezależnie od siebie, klimat intrygi obraca się wokół zadziwiających osiągnięć genetyki, nieprawdopodobnych możliwości, jakie oferuje ludzkości, a w tym także postęp w zakresie rozwiązywania zagadek kryminalnych.
Narracja jest gładka, płynna i przyjazna, długo nakręca spiralę napięcia, jednak od początku dozuje mocne uderzenia, jak kończące się gwałtowną śmiercią incydenty, niepewność w weryfikacji intencji postaci, niemożność uniknięcia spodziewanych po części przestępstw. Pewni możemy być jedynie w odniesieniu do głównych bohaterów serii, patologów, Laurie Montgomery-Stapleton i Jacka, jej męża, z tym że Laurie pracuje na stanowisku nowojorskiego głównego inspektora medycyny sądowej. To zderzenie dwóch zupełnie odmiennych osobowości sprawia, że ich związek wydaje się ciekawy i pełen niespodzianek. Kłopoty, które przynosi im życie prywatne wydają się bliskie naszym, a przez to prawdziwe. Cook świetnie podsuwa bohaterom coraz to nowe problemy i wyzwania, ale nie zapomina o kontynuacji wcześniej zaczętych wątków.
Natomiast w sferze zawodowej, Laurie i Jack muszą obecnie zmierzyć się z mega irytującą rezydentką, Arią Nichols, pozbawioną empatii i wyczucia społecznego. Wyjątkowo nieznośna osobowość, lecz doskonale radząca sobie w medycznej sferze. W trakcie przeprowadzania sekcji zwłok młodej pracownicy socjalnej, Laurie i Aria trafiają na coś nietypowego, co skłoni je do chęci bliższego przyjrzenia się ostatnim dniom denatki. Na prośbę Arii, Laurie przydziela jej zadanie przeprowadzenia śledztwa w sprawie osobliwej śmierci. Aria mocno angażuje się w dochodzenie, co tak naprawdę przytrafiło się kobiecie, porusza wszelkie dostępne środki, aby tylko dotrzeć do prawdy. A nie jest to łatwe, nie tylko ze względu na ograniczenia prawne i medyczne, ale również z powodu zadziwiających zbiegów okoliczności wśród ofiar i powstającego ciągu wypadków.
Powieść nie należy do dynamicznie przebiegających po scenariuszu zdarzeń, dużą uwagę przywiązuje do opisów detali istotnych ze względu na poznanie tajemnic. Czytelnik widzi nadciągające nad postaciami niebezpieczeństwo, lecz długo nie zna tożsamości czarnego charakteru. Brakowało rozbudowania motywu postępowania sprawcy, co prawda zaprezentowany okazał się prawdopodobny, ale niewspółmierny w stosunku do rozwiniętej skali zbrodniczych działań. Z kolei, spodobał mi się portret Arii, pod wieloma względami bardzo zagadkowy, i choć kobieta nie wywołuje sympatii, to jednak zbliżamy się do niej, jest inaczej niż zazwyczaj, zatem atrakcyjnie. Odsyłam również do cyklu tragedii w „Pandemii”, zaskakujących obrotów spraw w „Znieczuleniu”, sprytnie zaciskającej się pętli niepewności w „Szarlatanach”, serii zagadkowych incydentów w „Polisie śmierci” i klasycznego wydania thrillera medycznego „Epidemia”.
bookendorfina.pl
Cóż mogę powiedzieć...to moje klimaty. Kocham thrillery medyczne.
Kolejna część z cyklu Laurie Montgomery/Jack Stapleton.
Do nowojorskiego zakładu medycyny sądowej trafiają zwłoki młodej dziewczyny. Wszystko wskazuje na przedawkowanie narkotyków. Podczas sekcji okazuje się że dziewczyna była w ciąży. Rezydenka, Arya Nichols, postanawia odnaleźć ojca dziecka drogą inżynierii genetycznej. Jednak każdy kto ma bierze udział w projekcie, ginie w dziwnych okolicznościach.
Robin Cook w typowym dla siebie stylu wprowadza czytelnika w zawiłości medycyny a w tym przypadku genetyki medycznej. Brzmi strasznie? Nie. Cook przyłożył się do tematu i przedstawił temat bardzo ciekawie. Jednak trzeba lubić ten typ literatury, więc rozumiem, że nie każdy sięgnie po tę książkę.
Co może być małym minusem, mało jest w tej książce z thrillera. Nie ma takiego napięcia jakiego oczekiwałam. Wszystko jest spójne, akcja toczy się bardzo sprawnie ale bez większych zaskoczeń, poza małymi wyjątkami.
Polecam wszystkim kochającym medyczne tematy a początkujących zachęcam do zapoznania się z tego typu literaturą.
Na stół sekcyjny w nowojorskim Inspektoracie Medycyny Sądowej trafia ciała Kery Jacobsen. Wszystko wskazuje na to, że dwudziestoośmioletnia kobieta przedawkowała narkotyki. Sekcja wykazuje, że kobieta była w ciąży. Nikt nie wie, kim był ojciec dziecka, Kera utrzymywała swój romans w tajemnicy. Aria Nichols, rezydentka prowadząca sprawę, chce za wszelką cenę poznać, kim jest ojciec dziecka. Podejrzewa, że on mógł zabić Kerę. Rozpoczyna swoje śledztwo, ale jest ktoś, kto nie chce żeby prawda wyszła na jaw. I zrobi wszystko, żeby nikt do prawdy nie doszedł. Pojawiają się kolejne ofiary...
Laurie i Jack stają przed trudnym zadaniem, do tego dochodzi również niespodziewana choroba Laurie.
W książce dzieje się, dużo, nawet bardzo dużo. Autor łączy medycynę ze zbrodnią. Pokazuje, że zbrodnia nigdy nie będzie doskonała, pomimo tego, że morderca myśli inaczej. Przedstawione są również kulisy pracy lekarzy medycyny sądowej. Opisane są sekcje zwłok nie w sposób obrzydliwy, ale jak najbardziej fachowy i interesujący. Spotykałam się w innych książkach z opisami sekcji, ale tam wszystko bazowało na tym, żeby wywołać szok i przyprawić o mdłości. Robin Cook podchodzi do tematu profesjonalnie. I za to duży plus.
Dobrze było znowu zobaczyć co słychać u Jacka i Laurie. W ogóle dobrze było znowu mieć w rękach książkę Robina Cooka.
W bostońskim szpitalu światowej sławy genetyk dokonuje wielkiego odkrycia, które może wywołać rewolucję w medycynie. Jednak zanim zdążył zdradzić...
Doktor Craig Bowman jest znakomitym lekarzem, bez reszty oddanym swoim pacjentom. Po wielu latach ciężkiej pracy zaczyna wreszcie mieć czas dla siebie...
Przeczytane:2021-04-11,
O powieściach Robina Cooka słyszałam już wcześniej, ale nigdy nie miałam okazji po którąś z nich sięgnąć. Teraz się to odmieniło. Geneza była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autora i byłam okrutnie ciekawa tego, jak spodoba mi się ta pozycja. O moich wrażeniach opowiem w poniższej opinii.
Na stół sekcyjny trafia ciało młodej kobiety, Kery Jacobsen i wiele wskazuje na to, że przedawkowała ona narkotyki. Nikogo to nie dziwi, bo w ostatnim czasie w mieście dochodzi do coraz częstszych przedawkowań. Przy sekcji okazuje się, że kobieta była w ciąży - nie wiadomo jednak, kim jest ojciec. Aria Nichols, która przeprowadzała sekcję, zaczyna angażować się w tę sprawę i chce odnaleźć mężczyznę, którego dziecko było w brzuchu zmarłej. Aby tego dokonać, postanawia skorzystać z metody opartej na najnowszych osiągnięciach biotechnologii. Ktoś jednak usilnie chce utrzymać tę sprawę w tajemnicy, a każdego, kto tylko zbliży się do rozwiązania, może spotkać coś złego...
Zacznę od głównych bohaterów. Zarówno Laurie, jak i Jack nie wzbudzili zbyt wielu moich emocji. Według mnie zostali potraktowani po macoszemu i nie potrafiłam wyłuskać z nich samych ich charakterów. Laurie była, bo tak postawił ją autor i tyle, podobnie Jack. Nie potrafiłam się z nimi zżyć, a ich problemy były mi dość obojętne (no prawie wszystkie).
Inaczej wygląda sprawa z Arią. Ją polubiłam od początku, widać, że Robin Cook skupił się na jej kreacji i dołożył wszelkich starań, by czytelnik skupił swoją uwagę właśnie na niej. Tak też zrobiłam. Podobała mi się jej pewność siebie, choć chwilami denerwował mnie jej lekceważący ton w stosunku do tego, czego mogła się nauczyć. W połowie książki zaczęło się coś psuć i ta postać zaczęła tracić w moich oczach, lecz i tak stwierdzam, że jest to bohaterka najbardziej wyrazista.
Jeśli chodzi o samą fabułę, to była ona naprawdę ciekawie skonstruowana, a akcja całkiem dobrze prowadzona. Nie powiem, bywały chwile, gdy nie potrafiłam oderwać się od lektury tej powieści - a po jej odłożeniu, wciąż myślałam o opisywanych wydarzeniach. Bez wątpienia jest to również zasługa stylu pisania autora, który jest dość lekki i nawet opisywane informacje ze świata biotechnologii nie były nudne. To ogromna zaleta tej historii.
Pierwsze spotkanie z twórczością Robina Cooka zaliczam do udanych. Nie była to jednak książka idealna i choć dobrze mi się ją czytało, to uważam, że w swoim czytelniczym życiu miałam okazję poznać lepsze thrillery, a w tym i ciekawszy thriller medyczny. No ale mimo wszystko uważam, że Geneza to książka poprawna i idealna dla miłośników tego gatunku – z pewnością nie można się przy niej nudzić. Dlatego, jeżeli szukacie podobnej powieści, to zdecydowanie Wam ją polecam.