Gdzie mól i rdza

Ocena: 4.8 (5 głosów)
„To nie Nowy Jork, panie komisarzu!”

To Wrocław. Miasto, w którym życie toczy się swoim rytmem, a codzienne sprawy na tyle pochłaniają mieszkańców, że nie zauważają oni, kiedy wśród nich pojawia się morderca: okrutny, bezwzględny i… niezwykle inteligentny. Śledztwo w sprawie serii bardzo dziwnych zabójstw popełnianych na bezbronnych emerytach rozpoczyna komisarz Marek Przygodny z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Informacje dodatkowe o Gdzie mól i rdza:

Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2012-01-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-62465-35-4
Liczba stron: 382

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Gdzie mól i rdza

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Gdzie mól i rdza - opinie o książce

Nie znałam wcześniej twórczości autora i z lekką obawą sięgnęłam po tę powieść. Na szczęście niepotrzebnie się martwiłam, gdyż historia okazała się niezwykle ciekawa i pasjonująca.

Początkowo fabuła była spokojna, wyważona jak w powieściach obyczajowych, jednak pochłaniając kolejne stronice, akcja przyśpieszyła a miejscami wręcz pędziła, wprawiając czytelnika w trans śledczego. To prosta książka, bez udziwnień i koloryzacji, która wprowadza nas w życie pracowników stróży prawa, przybliża nam ich osobiste przeżycia, codzienne obowiązki wykonywane w pracy i śledztwo, które nie jest zbyt proste. Bohaterowie są prostymi, normalnymi ludźmi, o różnorodnych charakterach i usposobieniu.


W powieści poznajemy komisarza Marka Przygodnego, który rozpoczyna dochodzenie w sprawie tajemniczej zbrodni dokonanej na starszym mężczyźnie. Kolejne morderstwa zmieniają podejrzenia śledczych i kierują trop ku osobie pielęgniarza.

Czy ten mężczyzna rzeczywiście jest sprawcą seryjnych morderstw? Czy policjanci podążają fałszywym tropem? Kto jest tym okrutnym zabijaką i czy zostanie schwytany?

Dałam się wciągnąć w historię dosyć mocną, pełną brutalnych mordów, która trzymała w napięciu i wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji. Byłam tak zaczytana, że nie odkładałam powieści na bok ani razu.
Fajnie było poznać życie osobiste komisarza, jego problemy z żoną i przemyślenia czy rozwód jest dobrym wyjściem z nudnego pożycia małżeńskiego. Trochę irytowały mnie seksistowskie poglądy niektórych postaci, ale reszta była całkowicie bez zarzutu.

Jestem zadowolona z lektury i na pewno sięgnę po kolejne pozycje autora, który przystępnie i lekko pisze.
Zachęcam was do poznania tego kryminału, który pozwoli wam miło i przyjemnie spędzić czas z książką. Jest to naprawdę interesująca lektura, która zawiera piękne opisy Wrocławia i czyta się ją szybko dzięki znakomitym oraz zabawnym dialogom.

Jeśli jesteście zainteresowani to nie zastanawiacie się zbyt długo, tylko szybko sięgajcie po „Gdzie mól i rdza”, bo naprawdę warto. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2016-10-08, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2016,
Gdzie mól i rdza to kryminał policyjny, którego fabuła umiejscowiona została w rodzinnym mieście autora, we Wrocławiu. W jednym z mieszkań, policjanci zaalarmowani przez wiekową sąsiadkę, odnajdują brutalnie zamordowanego starszego pana. Staruszek mieszkał sam, a jedyną osobą regularnie go odwiedzająca był młody mężczyzna zatrudniony jako pielęgniarz. W krótkim czasie dochodzi do kolejnego odkrycia zwłok starszego mężczyzny i chociaż wszystko wskazuje na narzeczonego wnuczki denata, obu zamordowanych łączy osoba tego samego pielęgniarza. Kiedy następną ofiarą jest kolejny podopieczny młodego mężczyzny, policjanci przestają mieć wątpliwości co do sprawcy tych zbrodni, zwłaszcza, że w dwóch przypadkach na trzy, ów pielęgniarz bardzo zyskuje na śmierci swoich podopiecznych. Niespodziewanie jednak, współpracujący z komisarzem Przygodnym dziennikarz zaczyna snuć własne przypuszczenia co do motywów zbrodni, które całkowicie zmieniają tok postępowania śledztwa. Czy podejrzewany przez policję pielęgniarz jest winny, czy tylko ktoś sprytnie ,,zabawia się" jego kosztem? Dlaczego śledztwo w pewnym momencie kieruje się do zakładu dla psychicznie chorych? Kto i dlaczego morduje staruszków? Czy mordercą jest szaleniec, czy okrutny, bezwzględny i niezwykle inteligentny człowiek? Na te pytania pozna odpowiedź jedynie ten czytelnik, który zdecyduje się na sięgnięcie po tę lekturę. To pierwsza książka tego autora, którą zdecydowałam się przeczytać, chociaż na mojej półce ,,do przeczytania" znajdują się jeszcze dwie jego powieści. Po tej lekturze już wiem, że na tej jednej nie przestanę, ponieważ ciekawy i intrygujący zarazem sposób pisania jaki prezentuje autor, wciąga od pierwszej strony. Jest to dość mocny kryminał, w którym nie brakuje widowiskowych opisów zbrodni, z takimi detalami, że momentami czułam przelatujące po moich plecach ciarki. Śledztwo prowadzone przez wymyślonego przez autora komisarza jest tak wciągające, że trudno wręcz oderwać się od lektury. Nie ma w nim tak zwanych przestojów doprowadzających do znużenia i chociaż sama fabuła zbrodni przeplatana jest wątkami z prywatnego życia komisarza Przygodnego, to nie wpływa to wątek główny, czyli śledztwo w sprawie morderstw staruszków. Zaskakująco zmieniające się zwroty akcji, oraz śledztwo prowadzone przez bardzo zróżnicowanych osobowościowo policjantów to duży plus dla powieści. Muszę przyznać, że przedstawienie postaci zarówno tych pierwszoplanowych jak i tych dalszych to z pewnością spora znajomość nie tyle psychiki ludzkiej ale przede wszystkim właśnie różnych osobowości. To powieść, od której trudno jest się oderwać, te niesamowite zwroty akcji przykuwają uwagę do tego stopnia, że kończąc jeden fragment już nie można się doczekać, co będzie dalej. Zwykle zwycięża ciekawość i mimo zmęczenia nie potrafiłam często odłożyć lektury z postanowieniem powrotu do niej następnego dnia. Kolejnym plusem powieści są bardzo ciekawie skonstruowane dialogi, które nie tyle nie pozwalają na nudę, co wręcz wciągają w fabułę. A zaskakujące zakończenie, mnie przynajmniej odrobinę zszokowało, ponieważ przyjmując tok myślenia komisarza, typowałam zupełnie inną osobę. No cóż, widać, że detektyw ze mnie marny. Jeśli chodzi o sam tekst, nie ma w książce podziału na rozdziały, ale poszczególne wątki wyraźnie są od siebie oddzielone, dość mrocznie wyglądającym szkicem, który widnieje również na okładce książki. Gdzie mól i rdza_Paweł Pollak Minusem dla mnie były małe litery, niestety wzrok w moim wieku już nie taki jakbym chciała, więc szybciej się męczy przy małym druku. Okładka niby niepozorna, a jednak przyciągająca oko. Trochę filozoficzna, trochę szokująca, trochę tak w starym stylu, z pewnością nie szablonowa i za to należą się ukłony dla wydawnictwa i dla osoby projektującej tę okładkę - Anny M. Damasiewicz. Z czystym sumieniem mogę polecić tę powieść nie tylko czytelnikom preferującym dobry kryminał. W tej zaiste sensacyjno - kryminalnej fabule, znalazł się również ciekawy wątek psychologiczny, ale jaki nie zdradzę. Zamiast wczytywać się w nagłośnione przez media kryminały pisarzy szwedzkich czy amerykańskich, może sięgnijmy częściej po naszych rodzimych. Z zadowoleniem stwierdzam, że coraz więcej jest ich na polskim rynku wydawniczym, i do nich z pewnością mogę zaliczyć tego autora. Mam nadzieję, że jego pozostałe książki są w równy stopniu tak dobre i ciekawe jak ta, i nie pozwolą mi na nudę.
Link do opinii
Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2015-05-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Dygresja, czyli odejście od głównego wątku opowieści, niejako z definicji powinna pojawić się nie na początku lecz dopiero wtedy, gdy ówże główny wątek zaistnieje. Teraz, gdy już pochwaliłam się, że wiem, co i jak, mogę nie obawiając się posądzenia o ignorancję zacząć od dygresji. Do twórczości Pollaka podchodziłam niczym pies do jeża, kierowana pokrętną logiką. Otóż pan Pollak znany był mi przede wszystkim jako tłumacz literatury skandynawskiej, reprezentowanej ostatnimi czasy na naszym rynku głównie przez kryminały. A kryminałów szwedzkich nie lubię. Nawet od słynnego ,,Millenium" odbiłam się niczym piłeczka do squasha od betonowej ściany. Nie dałam rady. Powiem wprost: jeśli chcę przeczytać szczegółowy opis mebli z Ikei, udam się do sklepu po ulotki lub wyklikam odpowiednią stronę w Internecie. Jeśli będę chciała poczytać o zaletach procesorów dwurdzeniowych, takoż skorzystam z Interntu. Jeśli poczuję nagłą potrzebę rozkoszowania się tekstem o zaawansowanych technikach programowania, to sama sobie taki tekst napiszę. Po ,,Millenium" dałam szansę jeszcze jednej skandynawskiej książce, ale gdy autor uraczył mnie opisem wyprawy bohaterki do toalety i poinformował, że dziewczę: wstało z łóżka, założyło kapcie, idąc w stronę rzeczonego przybytku otwarło drzwi do toalety (tak jakby ludzie zazwyczaj przenikali przez ściany), zamknęło za sobą drzwi w owym przybytku dumania, a potem, uwaga!, uwaga!, zdjęło majtki (jak wiadomo, większość populacji z wrodzonej skromności majtek nie zdejmuje nigdy, nawet w ubikacji), wysikało się i podciągnęło majtki ponownie (wszak mogło wrócić z nogami spętanymi desusami), wymiękłam. Nie pomnę już, czy uraczono mnie opisem użycia papieru toaletowego, czy nie - moja podświadomość wyparła tę wiedzę. Po tym traumatycznym doświadczeniu powiedziałam sobie: ,,nigdy więcej, kobito, bo na prozac nie urobisz!". Koniec dygresji. Wróćmy do twórczości Pawła Pollaka. Wrodzona podejrzliwość podsunęła mi myśl, że skoro Paweł Pollak tłumaczy skandynawskie kryminały, to z pewnością sam też tak pisze, z czego już prosta droga do wniosku, że nie jestem grupą docelową twórczości autora. Z postanowieniami jest tak, że rzadko komu udaje się ich dotrzymać. Ileż to razy przyrzekałam sobie, że schudnę, że zacznę chodzić na siłownię, że nie będę wyjadać po nocach z lodówki, że... Co tu dużo gadać. Konsekwencja nie jest moją mocną stroną. I tak, niepomna na wcześniejsze obietnice, sięgnęłam po powieść Pollaka ,,Gdzie mól i rdza". Opis na stronie autora ,,kryminał, cykl o komisarzu Przygodnym" jasno dawał do zrozumienia, że chodzi o powieść detektywistyczną (w zasadzie lubię, poza skandynawskimi), a nazwisko głównego bohatera dawało nadzieję, że rzecz się dzieje w Polsce. Oczywiście, Przygodny mógł okazać się emigrantem (i to w trzecim pokoleniu) służącym w szwedzkiej/norweskiej/duńskiej (niepotrzebne skreślić) policji, ale cóż. Jest ryzyko, jest zabawa. Postanowiłam zaryzykować. Rzadko kiedy niekonsekwencja w działaniu i nie do końca przemyślane ryzyko dają tak miłe rezultaty, jak to się stało tym razem. Godziny spędzone nad lekturą minęły jak z bicza trzasnął. Anim się obejrzała, a już dotarłam do ostatniej strony. Do przeczytania została tylko stopka redakcyjna. Tak oto, niepostrzeżenie, doszliśmy do pierwszej zalety powieści. ,,Gdzie mól i rdza" to bez dwóch zdań ciekawa opowieść. Brzmi to banalnie, ale doprawdy, gdyby choć o połowie tego, co obecnie proponują nam wydawcy, można było to powiedzieć! Być może jestem wybredna, ale w moim prywatnym, subiektywnym i zupełnie nieprofesjonalnym odczuciu na określenia ,,ciekawa", ,,wciągająca" czy ,,interesująca" zasługuje nie więcej niż dziesięć procent publikacji zaliczanych do szeroko pojętej literatury pięknej (od książki kucharskiej lub poradnika hafciarki nie oczekuję porywającej fabuły, a jeno porządnej treści merytorycznej). Książka Pawła Pollaka na wszystkie te określenia zasługuje. To jedna z tych opowieści, które czytamy czekając niecierpliwie, co będzie dalej. Wydarzania następują dość szybko jedno po drugim (trafiło się co prawda kilka dłużyzn, ale o tym nieco dalej), są zaskakujące, czasami na granicy tego, w co dojrzały czytelnik jest w stanie uwierzyć. Chwilami autor niebezpiecznie zbliża się do granicy przekombinowania, ale szczęśliwie jej nie przekracza. Chwała mu za to i ogromny plus. Drugi, równie ogromny plus należy się książce za kompozycję. I znowu, to co napiszę, może się wydać banalne (a może to ja mam banalne wymagania?), ale dużą frajdę sprawiał mi stary, dobry układ opowieści - ,,wstęp, rozwinięcie, zakończenie". Żadnych udziwnień, żadnych eksperymentów formalnych (brrrrr...), klasyczne podejście w najlepszym wydaniu. Jak za dawnych dobrych czasów, to pisarz wykonuje pracę intelektualną, to on dba o przetworzenie historii w zrozumiały tekst i nie przerzuca obowiązku żmudnego dociekania ,,co autor miał na myśli" na czytelnika, co niestety ma coraz częściej miejsce we współczesnej prozie. Nie powiem, lubię szarady i rebusy, ale gdy mam chęć na tego rodzaju rozrywkę, kupuję w kiosku ,,Miesięcznik szaradzisty". Od powieści oczekuję dobrze opowiedzianej historii. Tylko tyle i aż tyle. Pollak daje radę! W starym dobrym stylu jest także język powieści. Płynny, potoczysty, bogaty. Już dla samej przyjemności czytania pięknej, poprawnej polszczyzny warto sięgnąć po ,,Gdzie mól i rdza". Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, gdyż nie od dziś wiadomo, że Pollak broni czystości języka niczym Kmicic Częstochowy, piętnując bezlitośnie wszystkie grafomańskie nowotwory i uwłaczające polszczyźnie publikacje pseudowydawnictw. Chwała mu za to! Ale... Zawsze jest jakieś ,,ale". Momentami miałam wrażenie, że tu i ówdzie perfekcjonizm zadziałał na niekorzyść autora. Dopieszczony, wypolerowany język sprawia, że pod względem językowym postacie są mało zróżnicowane. Nie żyjemy w idealny świecie, gdzie każdy w codziennych rozmowach używa zadań potrójnie podrzędnie złożonych. (Wiem, wiem, trochę przesadzam). Gdy już bohater Pollaka zrobi błąd składniowy, autor czuje się w obowiązku szybciutko się z tego przed Czytelnikiem wytłumaczyć, jakby się bał posądzenia, że niechcący strzelił babola. A skoro już o postaciach mowa... Te także nieźle się Pollakowi udały. Są dobrze zarysowane, mają swoje wady i zalety i, co najważniejsze, budzą emocje. Jak to z bohaterami bywa - jednych lubimy, kibicujemy im, życzymy sukcesu, innych raczej nie darzymy sympatią. Mówiąc krótko - w książce jak w życiu, mamy swoje sympatie i antypatie. Autor kreśląc sylwetki bohaterów sprawnie manipuluje (w pozytywnym sensie tego słowa) emocjami odbiorcy. Żeby nie było jednak zbyt cukierkowo, a także by być w zgodzie z własnym sumieniem, muszę uczciwie przyznać, że podczas czytania natknęłam się na kilka urywków, które z pewną irytacją (znudzeniem?) przekartkowałam pobieżnie, a to niechybny znak, iż przez chwilę powiało nudą. Chodzi mi o fragmenty, gdzie autor przelewa na papier dylematy moralne bohatera. Sam w sobie taki zabieg nie jest zły, bo jakże by inaczej miał autor zbudować wiarygodną, wielowymiarową postać? Kłopot w tym, że gdy już postać zacznie myśleć, to myśli, i myśli, i myśli. Mnie skręca z ciekawości, co tam się dzieje ze śledztwem, a nasz dzielny detektyw dalej myśli. Takie dłużyzny nieco naruszają płynność opowieści. W moim odczuciu byłoby znacznie lepiej, gdyby pociąć te rozważania na krótsze kawałki i rozrzuć je po książce. Jest gdzie. Powieść liczy sobie coś około sześciuset pięćdziesięciu stron (czytałam wersję elektroniczną). Na szczęście, jest tych fragmentów na tyle mało, że nie psują ogólnie pozytywnego wrażania z lektury. Wrażenia na tyle dobrego, że z pewnością już niedługo sięgnę po kolejny tom przygód komisarza Przygodnego, a z czasem także po inne pozycje, które wyszły spod pióra lub raczej klawiatury Pawła Pollaka. Opinia pochodzi z bloga: http://polekturze.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - agnik66
agnik66
Przeczytane:2013-01-23, Przeczytałam, 52 książki 2013,
To moja druga książka pana Pollaka, którą czytam. Pierwsza ("Kanalia") podobała mi się, a jak było z tą? Komisarz Marek Przygodny spotyka się z dziwnym, niecodziennym morderstwem. W jednym z mieszkań policja znajduje oskalpowanego i postrzelonego z łuku starszego mężczyznę. Wkrótce ofiar przybywa... Komisarz zaczyna śledztwo.Zamordowanych staruszków łączy tylko jedna osoba - ich pielęgniarz. Okazuje się, że facet nieźle wzbogacił się na ich śmierci. Kuriata to dziennikarz "Kuriera" i przyjaciel Przygodnego. Wkrótce zaczyna do niego wydzwaniać...(nie będę zdradzała) i najprawdopodobniej ma to związek z tymi zabójstwami. Jest to pierwsza książka z przygodami komisarza Przygodnego. Bardzo go polubiłam, bo był taki normalny, uprzejmy, porządny, nie klnący, nie uzależniony od używek. Poznamy też jego życie prywatne, które nie układało się komisarzowi najlepiej. Jako, że bardzo polubiłam tę postać mam ochotę na więcej książek z jego udziałem i nam nadzieję, że szybko się ich doczekam. Chcę wiedzieć jak dalej potoczy się życie komisarza i jakie zagadki kryminalne będzie rozwiązywał. Nie skłamię jak napiszę, że jest to świetny kryminał i to w dodatku polski! Zdecydowanie dorównuje tym zagranicznym. Już od pierwszych stron nie mogłam się oderwać i tak aż do końca. Autor stopniowo rozkłada napięcie, ciągle wprowadza nowe tropy i wkrótce miałam w głowie zamęt i komisarz Przygodny zresztą też. Autor prowadził skomplikowaną intrygę, bawił się z nami w kotka i myszkę. Jako, ze akcja toczy się we Wrocławiu to mieszkańcy będą mieli okazję przespacerować się tymi uliczkami co bohaterowie książki i podążać ich tropem.To jest właśnie świetne w polskich książkach. Książka jest świetna i zdecydowanie zachęca do czytania polskich kryminałów. Do samego końca nie wiadomo kto jest zabójcą, czy szukamy jednej czy więcej osób. Gdy już mi się wydawało, że zabójca jest schwytany to wydarzyło się jeszcze bardzo dużo i do ostatniej strony moje zaciekawienie nie osłabło. Paweł Pollak chyba zostanie moim ulubionym polskim autorem kryminałów. Mam ochotę na więcej jego książek i w najbliższym czasie pewnie na blogu będziecie mogli poczytać o innych jego powieściach. Źródło: http://kingaczyta.blogspot.com/2013/01/pawe-pollak-gdzie-mol-i-rdza.html
Link do opinii
Avatar użytkownika - monotema
monotema
Przeczytane:2013-11-08, Przeczytałam, 52 książki 2013,
Avatar użytkownika - grzeniuJee
grzeniuJee
Przeczytane:2013-10-20, Ocena: 5, Przeczytałem,
Inne książki autora
Przepustka do męskości
Paweł Pollak 0
Okładka ksiązki - Przepustka do męskości

Kolejny dzień, kolejne morderstwo. Praca gliniarza nigdy się nie kończy W jednej z dzielnic Wrocławia dochodzi do makabrycznego morderstwa. Komisarz Marek...

Śmierć tłumacza
Paweł Pollak 0
Okładka ksiązki - Śmierć tłumacza

Czy można zabić dla przekładu książki? Okazuje się, że tak. W elitarnym środowisku zawodowych tłumaczy śmierć kolegi po fachu wywołała ogromne poruszenie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy