"Przykro mi, ale nie spotkało mnie nic szczególnego
Jestem tylko dziewczynką, która zapomniała spojrzeć w obie strony, zanim przeszła na drugą stronę ulicy."
W tej zachwycającej powieści śmierć jest początkiem zwiastującym ponowne narodziny. Po tym, jak Liz ginie w wypadku, którego sprawca ucieka z miejsca zdarzenia, jej życie nabiera niespodziewanego kształtu. Na krótko przed swoimi szesnastymi urodzinami dziewczynka uświadamia sobie, że nigdy nie wyjdzie za mąż, nie będzie mieć dzieci i być może w nikim się nie zakocha. Gdzie Indziej sprawy biegną zwykłym, ziemskim torem, z tą różnicą, że jego mieszkańcy młodnieją, ludzie i psy wreszcie mogą się ze sobą porozumieć, zawiązują się nowe związki, a stare, wcześniej tragicznie przerwane, rozkwitają nowymi kolorami.
Gdzie Indziej to przepojona niecodziennymi pomysłami powieść o nadziei, odkupieniu i ponownych narodzinach, osnuta wokół najbardziej wzruszających i urzekających relacji międzyludzkich. Rozbrajająca szczerością opowieść o smutku i podnosząca na duchu historia o miłości i szczęściu.
Książka została opublikowana w 18 krajach.
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: b.d
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 240
Czy książka zaczynająca się czyjąś śmiercią może nie być przytłaczająca i przygnębiająca? Po lekturze "Gdzie Indziej" mogę z pełnym przekonaniem napisać, że może. Nie szukałam tej powieści, nie znałam autorki – książka trafiła do mnie, bo moja przyjaciółka stwierdziła, że może mi się spodobać i była ciekawa mojej opinii. I wiecie co? Miała rację. "Gdzie Indziej" to interesująca, zachwycająca i dająca nadzieję powieść. Warto było po nią sięgnąć i cieszę się, że mogę się podzielić z wami kilkoma spostrzeżeniami.
"Przykro mi, ale nie spotkało mnie nic szczególnego… jestem tylko dziewczyną, która zapomniała spojrzeć w obie strony, zanim przeszła na drugą stronę ulicy."
O czym się marzy gdy ma się piętnaście lat? O zakochaniu, o miłości, o szkole, studiach, o dorośnięciu, wyjściu za mąż, założeniu rodziny… Liz, bohaterka "Gdzie Indziej", może o tym wszystkim zapomnieć. I to przez jeden błąd. W jednej chwili przechodziła przez ulicę, a w drugiej… znalazła się na pokładzie statku "Nil". Liz potrzebuje czasu by pogodzić się z faktem, że nie żyje i nie zobaczy już swoich bliskich i znajomych, że nie dorośnie. Pojawia się pytanie: czy długo będzie tak płynąć? Gdy zaczyna wątpić "Nil" dobija do brzegu Elsewhere (Gdzie Indziej), niesamowitej wyspy, na której umarli nie starzeją się, nie zostają również w takiej formie, w jakiej opuścili swój żywot. Tylko młodnieją. Pomysł być może zaczerpnięty z "Ciekawego przypadku Benjamina Buttona" Francisa Scotta Fitzgeralda, ale tutaj ma zupełnie inny wydźwięk. Tak więc zmarli młodnieją, aż staną się dziećmi, by powrócić na Ziemię i rozpocząć kolejne życie.
"Gdzie Indziej" to niezwykła powieść dla docelowej grupy czytelników – nastolatków, ale uważam, że każdy w tej książce znajdzie coś dla siebie przez jej uniwersalność. Książkę można sklasyfikować jako fantastykę przez poruszaną tematykę oraz gadające zwierzęta (w sumie to byłoby świetnie w końcu wiedzieć, co mają do powiedzenia nasze koty i psy, a nie tylko się domyślać). Jednak nie jest to tylko fantastyka o czym możecie się z łatwością przekonać. Wystarczy jedynie sięgnąć po tę opowieść.
Być może ktoś będzie miał zarzut, że jest zbyt dziecinna, zbyt infantylna, ale to nie przeszkadza w jej odbiorze. Porusza wiele ważnych i mądrych tematów, między innymi pogodzenie się ze śmiercią, a także całkowite przeciwieństwo, czyli cieszenie się życiem bez względu na to jaką formę przybiera.
Autorka nie zabiera nas „w podróż” po niebie, ani czyśćcu, nie funduje również żadnych biblijnych ani religijnych odniesień, więc dla niektórych całość może być pozbawiona logiki i głębi. Postarajcie się powagę schować gdzieś głęboko w sobie i spróbujcie cieszyć się tą historią, która ma w sobie namiastkę realizmu magicznego.
"Wielu ludzi na Ziemi pozostaje martwymi przez całe swoje życie (…)"
Człowieka przynajmniej raz w życiu ogarniają depresyjno-filozoficzne myśli o śmierci. Co się z nami dzieje, kiedy zaśniemy na długo, czy czujemy coś, czy idziemy gdzieś dalej?
Z pewnością Elizabeth Hall, głównej bohaterce książki "Gdzie Indziej", przeszła kiedyś przez głowę podobna myśl, choć czy piętnastolatka zastanawia się nad śmiercią w sposób poważny? Raczej planuje długie życie: najpierw skończenie szkoły, potem studia, praca, wreszcie małżeństwo, dom i dzieci. Przykro więc mi się zrobiło, kiedy przeczytałam, że Liz umarła.
Historia rozpoczyna się przebudzeniem Lizzie w dziwnym, nieswoim łóżku. Nie wie, co się dzieje i czemu siedzi w kajucie statku płynącego w nieznanym kierunku. I tu dostajemy początek prawdziwej zabawy. Wraz z bohaterką próbujemy dowiedzieć się, co nas spotkało. Oczywiście, z tyłu głowy głos podpowiada: umarłaś, już nie żyjesz, płyniesz tam, gdzie żywi nie mają wstępu. Na statku poznajemy wielu ciekawych ludzi, pogodzonych lub nie, ze faktem, że odeszli.
Aż wreszcie docieramy do celu. Wita nas tabliczka: Witamy w Gdzie Indziej, gdzie wszystko wydaje się być... inne. Odwrotne. Tu ludzie, zamiast starzeć - młodnieją. Wytrwale pracują, ale nie dlatego, by zarobić, ale chcą zabić czas. Lizzie kręci się wkoło, próbując pogodzić się z przedwczesną śmiercią i utratą bliskich.
Fabuła jest wyjątkowo oryginalna. Autorka swoimi pomysłami nie pozwala czytelnikowi podążać schematem, zawsze nas coś zaskoczy. Ładnie wykreowała postać Elizabeth, innym bohaterom również dodała wiarygodności. To jedyna książka, w której nie czeka się na zakończenie, lecz na początek.
Idealna dla młodzieży, chcących uciec od szarych lektur szkolnych, albo dla dorosłych - ot, tak, bo warto.
Gdyby Naomi wybrała reszkę, wygrałaby w rzucie monetą. Nie musiałaby wracać po aparat do redakcji księgi pamiątkowej, nie spadłaby ze schodów i...
Ania Balanchine nie chce od życia wiele: wyjść z więzienia, skończyć szkołę, opiekować się siostrą i... nigdy więcej nie mieć nic wspólnego z czekoladą...