Czworonożny futrzany balon, którego czule nazywamy GARFIELDEM, zawsze chce więcej. A daje z siebie, co może, żebyśmy czytając ten solidny tom zrywali boki ze śmiechu.
Czy więc tłucze Odiego gazetą, ciska w Jona ciastem, stosuje dietę ,,tyle kawy, ile tylko wypijesz", czy przemyka do samolotu, Garfield zawsze dba o to, żeby jego nieszczęsny właściciel się nie nudził, a wygłodniali czytelnicy znaleźli powód do śmiechu.
Garfieldowy cykl TŁUSTYCH KOCICH TRÓJPAKÓW stanowi kolekcję komiksowych pasków zebranych w nowym, kolorowym wydaniu w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy. Garfield zmieniał się trochę na przestrzeni lat, ale jedno pozostało niezmienne: jego gigantyczny apetyt na jedzenie i poczucie humoru. Czeka was dużo szaleńczej radości z nienasyconym kotem, bo nigdy dosyć zabawy.
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2019-05-15
Kategoria: Komiksy
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: Garfield 2 Fat Cat 3-Pack for books 10, 11, 12
Czy improwizacji bliżej jest do sparingu bokserskiego czy buddyjskiej medytacji? Jak gumowe żabki przysłużyły się muzyce nowej? Czy w sporze o folklor...
Czy Czytelnik sięgający po tę książkę równie chętnie sięgnąłby po książkę poświęconą wprost dobru? Czy nie bywamy wszyscy w sytuacji Leontiosa z dialogu...
Przeczytane:2019-05-23, Ocena: 5, Przeczytałem,
APETYT ROŚNIE W MIARĘ CZYTANIA
Nie wiadomo czy Garfield jest przede wszystkim najgrubszym kotem świata, czy też może najśmieszniejszym, faktem jest jednak, że salwy śmiechu, jakie wywołuje obcowanie z jego przygodami, są równie potężne co postura naszego bohatera. Co ważniejsze jednak, „Tłuste kocie trójpaki” doskonale wykorzystują potencjał obu tych faktów, przez co w ręce czytelników za każdym razem trafiają grube, bawiące do łez tomiszcza, od których nie można się oderwać tak, jak Garfield od jedzenia. I tak samo jest w przypadku czwartego tomu, po którym pozostaje – znów! – niedosyt. W końcu po tak smakowitym daniu chciałoby się dokładkę, deserek, a i po co przestawać jeść, skoro już niedługo pora kolejnego posiłku i nie warto wypadać z rytmu…
O Garfieldzie chyba nie muszę Wam nic mówić, na wypadek gdybyście jednak ostatnie kilkadziesiąt lat spędzili w totalnej izolacji od cywilizacji i nie poznali jeszcze przygód naszego kociaka, dla formalności wyjaśnię to i owo. A zatem, jak już wiadomo, Garfield to kot. Rudy, wiecznie głodny kot, który nienawidzi poniedziałków, diet, rodzynków w cieście, psów, deszczu, listonoszy… Cóż, wielu rzeczy nie lubi. Uwielbia za to jeść, żreć, wciągać kolejne dania. Kocha lazanię. Kocha spanie. Kocha wylegiwanie się. Lenistwo to już nie jego pasja, to styl życia. I kocha drapać. Zasłony, ubranie swego pana (czyt. ludzkiego podajnika karmy), meble… Taki to już koci los. Ale los człowieka nie jest lepszy, bo John musi zmagać się nie tylko ze swoim humorzastym pupilem, towarzyszącym im psem Oddiem i okazjonalnie wpadającym w odwiedziny uroczym kociakiem Nermalem, ale też i płcią przeciwną, u której nie ma powodzenia, co nie zraża go i dalej beznadziejnie stara się zaprosić jakąś dziewczynę na randkę…
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/05/garfield-tusty-koci-trojpak-4-jim-davis.html