Ta książka to elementarz dla fryzjerów męskich. Jest w niej zawarta historia fryzjerstwa, rodzaje fryzur począwszy od starożytnego Egiptu, opisy narzędzi i gabinetów fryzjerskich.
Połączenie w niej tradycyjnej szkoły strzyżenia z nowoczesnym, subkulturowym fryzjerstwem, stawia ją w wyjątkowej pozycji - daje wiedzę dotycząca jednego z najstarszych zawodów nie tylko techniczną i historyczną, ale również kulturową i socjologiczną.
Po raz pierwszy polski fryzjer męski pisze książkę o fascynacji zawodem i przywraca rangę fryzjerstwu męskiemu, przez dziesiątki lat zepchniętemu na margines. Myślenie o fryzjerstwie było zdominowane przez fryzjerstwo damskie.
Książka może być podręcznikiem dla młodocianych adeptów fryzjerstwa.
Zamieszczone w niej rysunki autorstwa Pawła Garwola idealnie odzwierciedlają rodzaje fryzur i czynności wykonywane na głowach klientów.
Adam Szulc - znany poznański Barber - obserwuje go z perspektywy swej ponad trzydziestoletniej praktyki, zauważa zmiany w branży, łączy fascynację tradycją i historią rzemiosła fryzjerskiego z wszelkimi nowościami.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2018-08-27
Kategoria: Poradniki
ISBN:
Liczba stron: 360
Krótko po męsku to trzecia część trylogii Adama Szulca o fryzjerstwie męskim. Pierwsza z nich odnosi się do szyldu nad zakładem fryzjerskim. ,,Fryzjer...
Nowa książka najpopularniejszego barbera w Polsce W pierwszej części znajdziemy w niej barwny życiorys autora - fryzjera i muzyka, perfekcyjnie władającego...
Przeczytane:2018-09-28, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2018 roku,
Pewnie zadacie sobie pytanie co mnie podkusiło by sięgnąć po tę książkę. Ani nie jestem fryzjerem, ani mężczyzną, a mimo to przeczytałam rzecz o historii cyrulików i balwierzy. Mogę nawet powiedzieć, że nie tylko ją przeczytałam, wręcz ją pochłonęłam. Teraz już wiem jaką fryzurę (albo jej brak) ma na głowie mój mąż, poznałam podstawy posługiwania się brzytwą i poznałam odpowiedź na pytanie co symbolizują czerwono-białe pasy na szyldzie barberów. Choć w Polsce typowo męscy fryzjerzy są zawodem zapomnianym , który dopiero zaczyna powracać, to zapotrzebowanie na ich usługi z roku na rok wzrasta. Zapraszam was do zapoznania się z historią fryzjera, od średniowiecznego golibrody, specjalisty z zakresu chirurgii do współczesnego, wyspecjalizowanego stylisty, który wychodzi na przeciw oczekiwaniom klientów.
Fryzjerstwo jest jednym z najstarszych zawodów świata. Już starożytni smarowali włosy olejkami czy tłuszczem. W średniowieczu zawód cyrulika utożsamiany był z chirurgiem, osobą która nie dość, że upuści krwi, wyrwie zęba czy wyczyści uszy, to jeszcze zajmie się naszymi włosami. Specjalizacja pojawiła się dopiero później, wraz z powstawaniem cechów rzemieślniczych. W listopadzie zeszłego roku (2017) obchodziliśmy 500-lecie istnienia Cechu Balwierzy i Cyrulików, czyli prekursorów współczesnego fryzjerstwa. Przez te pięćset lat, zawód ten przeszedł długą drogę w stronę specjalizacji. Zmieniały się techniki oraz gusta klientów, a co najważniejsze sama dziedzina fryzjerstwa przechodziła ewolucję i metamorfozę. Nastąpił podział na fryzjerstwo męskie i damskie (w Polsce jeszcze jest to słabo widoczne). Teraz idąc do salonu urody czy barbera, nie oczekujemy że trafimy w ręce wszystko wiedzącego i wszechstronnie wykwalifikowanego specjalisty. Szkoła zawodowa nadal trwa trzy lata, jednak w dzisiejszych czasach postawiono na specjalizację. Mamy specjalistę od koloryzacji, cięcia, stylizacji. Zmienia się również profil klienta. Dzisiejsi mężczyźni coraz bardziej dbają o to co mają na głowie. Chcą wyglądać dobrze i modnie. Często wzorują się na swoich idolach sportowych czy artystach. Nie boją się eksperymentować z kolorem i stylem. Powoli odchodzimy od modelu strzyżenia 15-minutowego, kiedy klient wchodził, siadał, strzygł włosy i wychodził. Dzisiejsze salony barberskie to miejsca pracy profesjonalistów, którzy mają wiedzę z zakresu zarówno strzyżenia, jak i historii fryzjerstwa i fryzur, kosmetologii a nawet popkultury. Warto przecież wiedzieć, jak ma wyglądać fryzura a'la David Backham czy Lemmy, którą zażyczył sobie wymagający klient. Autor książki doradza kolegom po fachu jak powinien wyglądać dobry salon, jakie techniki są teraz w cenie a czego powinni unikać. Dzieli się wiedzą odnośnie konserwacji i użytkowania narzędzi takich jak brzytwy, golarki, shawerki czy grzebienie. Spory rozdział poświęcony jest budowaniu relacji klient-profesjonalista, obsłudze klienta, mediom społecznościowym oraz technikom zaskarbiania sobie lojalności. Książka jest prawdziwą skarbnicą wiedzy zarówno dla doświadczonych jak i dopiero początkujących w zawodzie. Z pewnością przyda się właścicielom zakładów fryzjerskich, nawet tym którzy nie praktykują w zawodzie. Choć jest to rzecz skierowana do fryzjerów męskich, ich odpowiednicy pracujący na głowach kobiet, z pewnością będą się z niej mogli sporo nauczyć.
Na wstępie autor zaznajamia nas z historią fryzjerstwa od czasów starożytnych przez średniowiecze aż do współczesności. Opisuje jak rozwijał się ten zawód na przestrzeni wieków, jak się specjalizował i ewoluował. Czy wiecie, że jeszcze na początku XX wieku, w niektórych mniejszych miejscowościach balwierze nadal stawiali bańki na przeziębienie? Bardziej skomplikowanymi chorobami zajmowali się wykształceni na uniwersytetach medycy, natomiast cyrulicy wykorzystywali wiedzę ludową i doświadczenie. Dziś jest to niewyobrażalne. Podobnie nasze dzieci czy wnuki będą się dziwić jak mężczyzna mógł strzyc głowę w salonie gdzie przyjmowane są kobiety, a przecież takich miejsc jest jeszcze całkiem sporo. W Polsce, w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii czy Irlandii, nie ma wyraźnego podziału na fryzjerów męskich i damskich, specjalizacja jest w powijakach jednak zmiany są już widoczne na horyzoncie. Tym bardziej, na tym etapie transformacji, kiedy jest czas na kształtowanie biznesów, ta książka jest jak najbardziej współczesna i nie dość, że możne służyć za źródło inspiracji, to często pomoże salonom na zakręcie, wyjście z finansowego dołka. Adam Szulc jest taką Magdą Gessler fryzjerstwa, i choć nie jeździ po zakładach, to swoje dobre rady zawarł w tej oto książce.
Dopóki nie sięgnęłam po tę książkę, nie zdawałam sobie sprawę z ilości męskich fryzur. Dopiero patrząc na te proste lecz czytelne grafiki, zauważyłam, że wbrew pozorom mężczyźni mają wybór, wystarczy tylko mieć wyobraźnię lub podstawową wiedzę. Zazwyczaj to kobiety przeglądają internet w poszukiwaniu kolejnego koloru czy uczesania, to również one są specjalistkami od szamponów i odżywek oraz różnego rodzaju suszarek i prostownic. Mężczyznom należy troszkę pomóc, bo niestety zazwyczaj są przyzwyczajeni do swojej fryzury i nie widzą potrzeby jej zmiany. Dobry barber powinien współpracować z klientem i służyć mu fachową radę, nie nakłaniać tylko sugerować. Na ulicach wielkich miast coraz częściej widuję mężczyzn, którzy nie boją się koloryzacji, odważnych fryzur czy zdobień. Czasem wystarczy jedno słowo fryzjera, jedna sugestia by, z brzydkiego kaczątka wydobyć pięknego łabędzia. Sporo miejsca w książce poświęcone jest brodom, wąsom i bokobrodom. Choć nie jestem fanką zarostu, to muszę przyznać, że hipsterskie brody, mają w sobie coś atawistycznego i seksownego zarazem. Ale nawet nie zdajecie sobie sprawę, jak o taki zarost trzeba dbać, ile kosmetyków stosować, jak często podcinać. I właśnie ta książka odpowie na wszystkie wasze pytania.
Więc wy wszyscy co macie włosy, brody, bokobrody, baczki, bakobrody, bakowąsy tudzież inne różne, różniaste formy zarostu i owłosienia, koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Może ona służyć zarówno jako zbiór ciekawostek, inspirację do wyboru nowej fryzury jak i poradnik dla właścicieli zakładów barberskich. Jest to książka świetnie napisana, zabawna, przekazuje dużo treści oraz uczy. A wiadomo dobry fryzjer uczy się całe życie. Polecam