Wczasy w Stegnie. Katarzyna i Włodzimierz – przekorni i niecierpliwi, skłóceni. Napaść na Katarzynę w nocy na plaży. Nieprzytomna, zabrana do szpitala. Milicja prowadzi śledztwo. Sprawcy nieuchwytni –Mariusz, Adam i Monika, kelnerka z „Oazy”. Dorota, mieszkająca z Moniką i jej nowy przyjaciel Krzysztof, nagabują Monikę w sprawie wypadku na plaży. Ona to przekazuje Mariuszowi. Groźby zazdrosnego narzeczonego Doroty, Zdzisława. Giną kolejno – Krzysztof, w wypadku drogowym – Dorota, w domku. Kto zabija?
Obawa Moniki o życie. Szefowa „Oazy” skupia wszystkie informacje, ale chroni Monikę. Operacja Katarzyny i odzyskanie przez nią świadomości, przesłuchanie, portret pamięciowy dwóch sprawców. Owocna współpraca Włodzimierza z milicją. Schwytany Zdzisław. Narastające obawy Mariusza i Adama przed wykryciem -pomysłowe działania w likwidacji śladów pobytu. Ucieczka w ostatniej chwili. Winni – wolni i bezkarni. Koniec fatalnego turnusu – Włodzimierz wraca autokarem do Łodzi a Katarzyna dopiero po kilku dniach erką do łódzkiego szpitala.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Psychoskok
Data wydania: 2018-05-22
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 197
Tytuł oryginału: Fatalny turnus
Język oryginału: polski
Czasami w życiu bywa tak, że z pozoru niewinny i lekkomyślny wybryk pociąga za sobą poważne skutki. To co miało być przyjemnie spędzonym czasem zamienia się w koszmar, tym bardziej, że winni próbują uniknąć konsekwencji swoich działań. Wstępują w ten sposób na ścieżkę, z której trudno zawrócić, gdyż napędzani są strachem i lękiem przed odpowiedzialnością. Do czego prowadzą złe decyzje, brak rozsądku i alkohol przekonali się jedni z bohaterów książki pt.: “ Fatalny turnus".
Jan Melerski urodził się 1 stycznia 1940 roku. Całe jego życie związane było z książkami. Poza nimi interesował się też sportem, dzięki któremu mógł utrzymywać wysoką formę fizyczną. Drogę zawodową przeszedł jako projektant i konstruktor. Zadebiutował książką autobiograficzną „Zapowiedziane szczęście“, która ukazała się w 2017 roku. Wcześniej powstawały drobne utwory, wśród nich „Obawy i nadzieje” i „ Pamięć”, które zostały napisane z myślą o konkursach.
„Fatalny turnus“ zabiera nas w czasy PRL-u tworząc historię pełną emocji ale też nostalgii ze względu na szczególną aurę tamtych czasów.
Historia zaczyna się zwyczajnie i nic nie wskazuje, że początkowy, sielankowy nastrój zostanie zakłócony dramatycznymi wydarzeniami.
Oto grupa osób wyjeżdża ze swoimi rodzinami, do nadmorskiej miejscowości Stegny, na wczasy przydzielone im przez zakład pracy. Dziś to może wydać się niezrozumiałym faktem, zwłaszcza dla młodzieży, gdyż nikt nie funduje nam wypoczynku. Tego rodzaju smaczki, które zatarły się już w pamięci wielu osób, można odnaleźć w tej powieści.
Wśród wczasowiczów jest Katarzyna i Włodzimierz, małżeństwo z kilkuletnim stażem, którzy sprawiają wrażenie wiecznie kłócącej się pary. Nie potrafią się porozumieć i znaleźć wspólnego języka w jakimkolwiek temacie. To początkowo zniechęca nas do Katarzyny, która wciąż ma o wszystko pretensje i wyraża swój punkt widzenia w ekspresyjny sposób. Włodzimierz spokojnie znosi energiczne ataki żony, ale ma również swoje zdanie i pasje. Ich konfliktowa natura znajduje swój finał podczas spaceru na plaży, kiedy to dochodzi do tragedii...
Patrząc na okładkę, wydawałoby się, że „Fatalny turnus" będzie klasycznym kryminalnym opowiadaniem. Dominują na niej kolory bieli i czerwieni a w jej centrum widać wystające z plażowego piasku kobiece stopy otoczone plamami krwi. Tymczasem pierwsze rozdziały sprawiają wrażenie powieści obyczajowej pokazującej perypetie Katarzyny i Włodzimierza. Nic nie zapowiada tragedii...
Wszystko nabiera zupełnie innego charakteru, gdy małżonkowie udają się na nocny spacer po plaży, tocząc ze sobą zażartą dyskusję aż w końcu rozstają się i każde z nich idzie w swoją stronę...
I tu autor pozostawia czytelnika z niedopowiedzeniem, gdyż nagle poznajemy w kolejnym rozdziale nowych bohaterów, którzy będą mieli istotny wpływ na dalszy rozwój wydarzeń.
Od tego momentu powoli zaczynamy poznawać poszczególne wątki, które spotykają się w ośrodku wczasowym w Stegnie oraz popularnej wśród turystów restauracji „Oaza“.
Powieść została napisana bardzo przystępnie, prostym językiem, bez obszernych analiz czy szczegółowych historii z przeszłości. Rozdziały nie są przeładowane zbędnymi opisami lecz skupiają się na tym co się dzieje w ośrodku i wokół niego. Każdy element jest ważnym składnikiem czytelniczego dania, które z każdym kolejnym epizodem nabiera smaczku i wciąga w swoją fabułę. Klimatycznego nastroju dodają realia socjalistycznej Polski, w których ludzie wiedli normalne życie.
Dziś przedstawia się tamte czasy w sposób, który zafałszowuje ówczesną rzeczywistość. Nie było wprawdzie takiej technologii i tylu gadżetów, które obecnie dominują wokół nas, ale to nie przeszkadzało prowadzić zwykłego życia towarzyskiego, rodzinnego czy zawodowego.
Autor zastosował narrację trzecioosobową a sobie narzucił rolę komentującego wydarzenia. Dzięki temu mamy możliwość poznania epizodów, o których nie wiedzą bohaterowie książki i zobaczyć sytuację z różnych punktów widzenia. Odsłania przed nami poszczególne zdarzenia stopniowo ale jednak nie do końca. Śledzimy poczynania milicji ale też sprawców przestępstwa i osób w to zamieszanych. Czasami wraca do przeszłości, by przybliżyć nam jakąś sytuację czy osobę ale są to krótkie, nienużące epizody będące uzupełnieniem historii lub budujące napięcie.
Napięcie wzrasta, gdy pojawiają się kolejne ofiary i do końca nie wiadomo, co się wydarzyło. W toku mozolnie prowadzonego dochodzenia wychodzą na jaw pewne fakty, które niby dają odpowiedź, ale nie do końca są one przekonujące. Pozornie wiemy wszystko ale pozostaje wrażenie, że jednak nie do końca została rozwiązana zagadka wydarzeń z fatalnego turnusu. Czy tak faktycznie jest, dowiemy się na pewno z kontynuacji tej historii, pod tytułem „Sprawcy i ofiary“.
Recenzja pochodzi z bloga:
Zawiłość wypowiedzi to twoja specjalność. Wykazujesz niezwykłą przewrotność i złośliwość. (s. 18)
Pracownicy zakładów pracy wyjeżdżają z Łodzi na dwutygodniowe wczasy do zakładowego ośrodka wypoczynkowego, do małej miejscowości Stegna nad Bałtykiem. Wśród nich jest solenizant Włodzimierz. Życzenia spływają, alkohol leje się strumieniami, a żona Katarzyna coraz bardziej jest wściekła na męża. Ich poglądy na różne kwestie jak zwykle były rozbieżne, choć to właśnie inteligentne sprzeczki i przekomarzania zbliżały do siebie małżonków. Lecz tym razem sprawy zaszły za daleko. Małżonkowie pokłócili się i to na poważnie, gdyż nawet po przybyciu na miejsce relacje między nimi nie poprawiły się, a wręcz pogorszyły. Pani prokurator znalazła sobie towarzystwo, a pan architekt swoje. W nocy z soboty na niedzielę sytuacja drastycznie się zmieniła.
Nie wierzę, by zaginęła. (s. 44)
Katarzyna nie wróciła ze spaceru. Włodzimierz zaczął poszukiwania. A tymczasem o świcie pies Cukierek odnalazł pod łódką na plaży ciało kobiety. Rybacy wezwali karetkę i milicję. Gdy pogotowie zabierało nieprzytomną kobietę, to jeszcze ona żyła, choć była w ciężkim stanie i miała dziwnie wykręconą głowę. Milicja zaczęła śledztwo…
To głównie sprawa wyobraźni i przeczytanych podręczników żony z zakresu kryminalistyki i kryminologii, a może też dyskusji o nadzorowanych przez nią śledztwach. No, może jeszcze kryminałów, które czasem zdarza mi się czytać. (s. 81)
Milicjanci mając niewielkie doświadczenie w tego typu przestępstwach, działają trochę po omacku i popełniają błędy. Włodzimierz za wszelką cenę chce odnaleźć żonę i oferuje swą pomoc milicji… To on podpowiada śledczym, co mają robić, jakie są inne możliwości rozwiązania niewyjaśnionych zdarzeń. Takie zachowanie brzmi dla mnie trochę niedorzecznie, lecz może to ze względu na zawód zaginionej milicjanci słuchali poleceń i wskazówek męża ofiary.
Kto by chciał być wplątany w jakąś sprawę z milicją? (s. 144)
Tymczasem sprawy się komplikują, gdyż w krótkim czasie dochodzi do kolejnych przestępstw. Napięcie narasta. Milicjanci ze Stegny mają pełne ręce roboty, otrzymują posiłki z województwa. Z czasem milicja prosi obywateli o pomoc w znalezieniu sprawców. Anonimowe telefony to jedyne, na co stać odważnych wczasowiczów i lokalnych mieszkańców, bo nikt nie chce mieć osobiście do czynienia z milicją. Działania śledczych niezbyt dobrze o nich świadczą. A czas nagli, bo wkrótce turnus się kończy i wczasowicze się rozjadą.
Zadziwiające jest to, że to wszystko tak się splotło. Dzieje się coś niepokojącego. Seria tych wypadków zaczęła się od naszego niefortunnego zdarzenia. (s. 153)
Czytelnik od początku wie, kto napadł na Katarzynę, gdyż był niemym świadkiem tego tragicznego w skutkach zdarzenia. Z uwagą śledzi poczynania Włodzimierza, policji i sprawców zbrodni oraz osób w pewien sposób w to wszystko zamieszanych. Zamierzone działania bohaterów i planowanie kolejnych przykuwa zainteresowanie czytelnika, a przypadkowe zwroty akcji mogą go zaskoczyć. Całość wydarzeń może się wydać osobliwa na swój sposób ze względu na czasy, w których rozgrywa się akcja i możliwości przedstawicieli władzy, także intelektualne. Coś jakby w stylu jak (nie) rozwiązywać spraw kryminalnych…
Nie baw się w śledczego, zostaw to im. (s. 224)
Interesujące jest zachowanie bohaterów, ich motywy postępowania, postępki, przemyślenia i podjęte decyzje. Czy w ogóle zgłosić się na milicję? Jeśli tak, to co powiedzieć i ile? W tej powieści ważną rolę odgrywają drugoplanowi bohaterowie – kelnerki z „Oazy” spokojna Monika i swawolna Dorota, ich rozważna i wyrozumiała szefowa, dwaj konkurenci do ręki Doroty: zazdrosny narzeczony Zdzisław i poważny, dojrzały do związku Krzysztof oraz dwaj wczasowicze – koledzy Mariusz i Adam. Ich wszystkich łączą skomplikowane relacje i informacje, impulsywność działania na zmianę ze szczegółowym planowaniem, często wbrew sobie, lecz pod wpływem okoliczności i innych osób. Od czasu do czasu pojawia się narrator-komentator i pokrótce omawia daną sytuację. Zakończenie mnie zdziwiło, lecz po części było do przewidzenia ze względu na tamte czasy.
Trzeba umieć w codzienności dostrzegać niezwykłe zdarzenia, bo niezauważone mogą się nigdy nie powtórzyć. (s. 31)
Nie wiem, co takiego jest w tej powieści, że niełatwo było mi się od niej oderwać. Akcja trzymająca w napięciu, ukazująca działania wszystkich bohaterów? Działania milicji? Kombinowanie sprawców? Język odzwierciedlający specyfikę relacji między ludźmi ze względu na zajmowane stanowisko? Niepowtarzalny styl autora? A może czasy komunistyczne i pewne przepisy w nich obowiązujące? Choćby obowiązkowa zakąska do wódki w postaci śledzika w oleju z cebulką. Nie wiem. Może po prostu wszystko razem.
Fatalny turnus to powieść kryminalna z akcją osadzoną w czasach komuny na turnusie wczasowym nad morzem, w której w krótkim czasie dochodzi do kilku tragicznych wydarzeń, a czytelnik z uwagą śledzi nietypowe poczynania bohaterów w rozwiązaniu zagadek lub ukrywaniu śladów.
Mroźny styczeń 1940 roku. W ubogiej rodzinie przychodzi na świat krzykliwy, niebieskooki blondynek - Jan. Akuszerka stwierdziła, że urodził się w tak zwanym...
Rafał, Jola i córeczka Kasia – szczęśliwa rodzina do czasu pożaru na działce. Tragedia rodzinna, ginie Jola i Kasia. Policja i prokuratura pod naciskiem...