Twórca kultowego programu „Magazyn kryminalny 997”, który przez lata elektryzował całą Polskę. Człowiek orkiestra, dziecko szczęścia, miłośnik dobrej zabawy, dziennikarz, wymagający szef, zdyscyplinowany, choć rozrywkowy. Szczerze opowiada o sobie, o plusach i minusach sławy, kulisach pracy dziennikarza i swej przewrotnej naturze. Nie oszczędza też TVP, do której niedawno wrócił, lecz na bardzo krótko…
Ma na koncie sporo:
- mnóstwo programów, w których badał zagadkowe zbrodnie sprzed lat, uczył, jak strzec się przed przestępcami, edukował – razem ze znanymi aktorami – jak nie wpaść w sidła naciągaczy
- kilkaset filmów dokumentalnych
- doświadczenia zdobywane podczas podróży – objechał niemal cały świat
- tysiące fotografii, szczególnie cykle portretów
-oraz życzliwość całego grona wiernych przyjaciół, choć trzeba przyznać, że nie mają z nim lekko, jako że co i rusz zastawia na nich pułapkę.
Michał Fajbusiewicz to nie tylko legenda telewizji. Ten facet stał się bohaterem masowej wyobraźni i nauczył nas, czym jest prawdziwa zbrodnia. - Wojciech Chmielarz, pisarz
Człowiek, który zmienił spojrzenie na zbrodnię. - Katarzyna Puzyńska, pisarka
Profesjonalista pełną gębą... Tak naprawdę to ludzie niewiele o nim wiedzą. - Jan Tomaszewski, były bramkarz polskiej reprezentacji
Fajbusa kocham od lat za jego wielką i często niedocenioną twórczość. Jest bardziej aktorem niż redaktorem, ale aktorem z najwyższej półki. Powinien na stałe mieć przed sobą kamerę. - Emilia Krakowska, aktorka
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2019-06-19
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 284
Język oryginału: polski
Przeczytane:2019-12-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, Mam,
Rzeczowa dyskusja czyli jak Magda Omilianowicz i Michał Fajbusiewicz ucięli sobie pogawędkę.
Rozmowa Magdy Omilianowicz z Michałem Fajbusiewiczem to nic innego jak wywiad rzeka o znanym, chyba przez każdego człowieka w Polsce, prowadzącym program telewizyjny sprzed lat.
Taką propozycję z gatunku wywiad/biografia zaserwowało w 2019 roku wydawnictwo Kompania Mediowa.
To, że Fajbus prowadził popularny magazyn kryminalny przez kilka lat, każdy wie. Nie wielu jednak zdaję sobie sprawę, jak wyglądały jego początki w ogóle w telewizji i skąd się nagle wziął na antenie. Wcześniej należał do zespołu innego popularnego programu telewizyjnego i choć nie był znany, serwował szerokiej publiczności swoje reportaże. Po upływie pewnego czasu miał możliwość niemalże codziennych wystąpień na żywo w swoim projekcie „Stan krytyczny”.
To jedne z licznych zakulisowych informacji, które pojawiają się w wywiadzie, a na zachętę mogę wspomnieć, że są opisane przez bohatera tej publikacji w niezwykle szczegółowy sposób i dostarczają takich detali, o jakich z żadnego innego źródła nie można się dowiedzieć.
Najciekawiej rzecz się ma jednak z magazynem 997. Pan Michał mówi o tym, jak doszło do powstania tego programu. Początki były niezwykle ciekawe, zważywszy na lata, w których powstawała ta kryminalna produkcja. Choć pojawiły się kontrowersję wokół tego kultowego dla większości programu, warto zanurzyć się na chwilę w sprawach z przeszłości i tematyce jednak poważnej i istotnej przypominając sobie czasy, kiedy na dźwięk samej czołówki człowieka przechodziły ciarki. Sam fakt, że istnienie programu przyczyniło się do schwytania bandziorów, jest godzien podziwu i uznania dla twórców i przemawia za tym, by poznać spiritus movens, aka pomysłodawcę i kreatora tej śledczej machinerii.
Anegdoty w niniejszej publikacji są liczne, a przy tym zaskakują swą wyjątkowością tak pod względem tematycznym, jak i informacyjnym, bo dotyczą nie tylko akcji z planu filmowego tego, czy innego programu, przy którym swe dziennikarskie zapędy manifestował pan Michał, ale i sytuacji zgoła niezwiązanych ze światem telewizji.
Nie raz można się pośmiać, bo przytoczone historie są tak kuriozalne, że można sobie jedynie wyobrazić miny uczestniczących w danym zdarzeniu osób.
Innym razem wspomnienia Fajbusa wzruszają i liczę, że ta zanęta, zwłaszcza dla interesujących się życiem typowo prywatnym znanych osób, przybliży im postać jego samego, jak również towarzyszących mu gdzieś zawsze obok osób.
Relacje wspaniale przybliżają sytuację polskiego społeczeństwa z pierwszej ręki, z perspektywy dziennikarza, ale kto lepiej, jak nie dziennikarz, mógł doświadczyć trudnej codzienności. I za sprawą ostatnich dwóch słów zrobiło się patetycznie, więc spieszę donieść, że aż tak tragicznie, jakby się zdawać mogło, nie było. Ta szara codzienność, o której mówię, a którą relacjonuję pan Michał, nie zawsze niosła ze sobą trudności nie do pokonania. Niejednokrotnie znajdował rozwiązania, a sposoby na kompikacje-godne uznania.
Podróż to motyw niejako przewodni w życiu tego dziennikarza. Wiele miejsc odwiedził i wybranymi ciekawostkami dotyczącymi niektórych z nich podzielił się w rozmowie z Magdą Omilianowicz. Są to prawdziwe smaczki, które nadają kolorytu całej lekturze, bo choć jego zawód sam w sobie jest atrakcyjny i ambitny, to gdyby nie takie zupełnie prywatne wstawki, mogłaby się wkraść jakaś niepotrzebna monotonia. A tak mamy tu do czynienia z zarysem całych dziesiątków lat, począwszy od dzieciństwa, poprzez lata młodzieńcze i dorosłość. Niby nic wielkiego, bo w większości biografii jest takie zjawisko, ale ta dotyczy osoby o niezwykle interesującym pochodzeniu i rzeczywiście jest krótka wzmianka na temat rodziców omawianej osoby.
A skoro o innych ludziach mowa, to pojawia się bardzo wiele interesujących nazwisk zawsze w jakimś stopniu bliskich postaci Fajbusiewicza. Nie muszę chyba dodawać, że są one w większości związane ze szklanym ekranem. W większości nie oznacza wyłącznie i tu przypominam sobie fragmenty z życia Fajbusiewicza, które mówią o pewnych ludziach, o których osobiście gdzieś słyszałam, gdy swego czasu szukałam muzycznych inspiracji, a mówiąc najprościej, jak się da, związani byli ze światem muzycznym. Nie zdradzę, kim są, bo być może nic by to w tym momencie nie powiedziało niektórym z czytelników, aczkolwiek ta rozmowa zgłębia historię tych ludzi, którzy pojawili się na jakimś etapie jego posiadacz. życia dziennikarza.
Sporo sław było i jest w jego życiu, ale dwa wyjątkowe nazwiska, a właściwie posiadacze godności, o których myślę, przemawiają za tym, by przeczytać rozmowę.
Reasumując wrażenia w większości na plus. Ten program stanowi ważną, ciekawą, część historii polskich programów telewizyjnych. Spokojnie zamiast popołudniowej gazetki w słodkim rozleniwieniu można sięgnąć po tę książkę, bo nie zmęczy umysłu, przynosząc pozytywne odczucia w trakcie i po jej przeczytaniu. Dostarczy również tematów do rozmowy w gronie rodzinnym, bo chyba nie ma osoby, która nie obejrzałaby jego programu.