Eszelon do Samarkandy

Ocena: 6 (2 głosów)

"Śpij, mój chłopcze,

Śpij -- i zbudź się mężczyzną.

Już koń osiodłany i napięta cięciwa,

Czasy cię wzywają. Narody czekają."

Jest rok 1923, Diejew, młody weteran wojny domowej w Rosji, dostaje rozkaz przewiezienia pięciuset dzieci w wieku od 2 do 12 lat z dotkniętego klęską głodu Powołża do Samarkandy. Przez lata służby w transporcie woził wszystko, co mogło poruszać się po torach: od zarekwirowanego ziarna i bydła po tłuszcz wielorybi w cysternach. Nigdy jednak dzieci. Mimo to z zapałem przystępuje do wykonania zadania. Nie zrażając się licznymi przeciwnościami i wykazując się nieoczekiwaną pomysłowością, kompletuje skład eszelonu oraz wyposażenie wagonów, zbiera załogę i pasażerów - sieroty z okolicznych domów dziecka. Wyruszając w tę podróż, Diejew nawet nie przypuszczał, jak wielu wyzwaniom będzie musiał sprostać i jak bardzo zmieni się jego życie.

 

Eszelon do Samarkandy to trzecia po powieściach Zulejka otwiera oczy i Dzieci Wołgi książka Guzel Jachiny, której akcja rozgrywa się we wczesnym okresie sowieckim. Tym razem autorka stworzyła na podstawie historycznych przekazów przejmującą opowieści o dramacie głodujących, bezdomnych dzieci skazanych przez los na życie na marginesie społeczeństwa. Inspiracje czerpane ze źródeł znalazły odzwierciedlenie nie tylko w fabule powieści, ale także w warstwie językowej, a szczególnie w przydomkach nadawanych sobie przez dziecięcych bohaterów.

Informacje dodatkowe o Eszelon do Samarkandy:

Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2023-09-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788373928558
Liczba stron: 500
Tytuł oryginału:

więcej

Kup książkę Eszelon do Samarkandy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Eszelon do Samarkandy - opinie o książce

Avatar użytkownika - asiaczytasia
asiaczytasia
Przeczytane:2024-06-15, Ocena: 6, Przeczytałam,

ZSRR, 1923 rok. „(…) baśniowa Samarkanda (…)”[1] tam mozolnie toczy się pociąg, a w nim 500 dzieci - dzieci głodnych i bezdomnych. Naczelnikiem pociągu jest Diejew, „młody weteran wojny domowej w Rosji”[2]. Zadnie jest trudne. Rozkaz do przygotowania transportu został wydany, ale środków jest niewiele. Naczelnik, niczym czarodziej, musi zdobyć prycze, okrycia, buty, jedzenie opał. Eszelon pełen młodych pasażerów zbliża się do celu, ale czy dzieci uda się uratować. Czy słońce Turkiestanu pokrzepi wygłodzone ciałka?

Przyznam, że trochę bałam się powieści „Eszelon do Samarkandy”. Różne rzeczy się czytało, ale tragedia dzieci zawsze mnie rozstraja emocjonalnie. Nie wiedziałam, czy udźwignę treść tej książki. Jednak celem Guzel Jachiny nie było „zmiażdżenie” czytelnika. Pisząc tę powieść wykazała się wyjątkową delikatnością, co nie znaczy, że nie oddała tragedii, jaka dotknęła tamtych ludzi. Ciężar tej historii spoczywa na barkach dorosłych i tego, jak zorganizowali transport sierot. Autorka pisze o wychudzonych ciałkach, wrzodach, szaleństwie, czy dziecięcej prostytucji i dotyczy to nie jednostek, a całych grup dzieci. Natomiast sercem tej opowieści jest tytułowy eszelon, a dzieci i próba ich uratowania przyczyną jego utworzenia.

Guzel Jachina pokusiła się nie tylko na pokazanie fragmentu historii, gdzie bohaterami są dzieci skazane przez władze i ich gospodarowanie na życie na marginesie, ale też o ciekawe profile psychologiczne bohaterów. Na początku zaintrygowała mnie postać komisarz Białej. Kobieta jak skała, wydaje się zimną, nieczułą. To ona została oddelegowana do zajmowania się sprawami dzieci, jak dowiadujemy się w toku fabuły, z własnego wyboru. Jednak z czasem najciekawszą postacią staje się naczelnik Diejew. Początkowo wydaje nam się, że trafiliśmy po prostu na dobrego człowieka, który za bardzo przejął się losem porzuconych dzieci. Jego decyzje, to co na siebie bierze jest szalone. Myślimy, że stoi za tym wielkie serce, ale w pewnym momencie padają w kierunku naczelnika słowa: „Ty w tym pociągu nie ratujesz dzieci, tylko samego siebie”[3]. Diejew jest młodym człowiekiem – ok. 20-30 lat (w tekście jest podany jego dokładny wiek, ale musicie mi wybaczyć, umknęła mi ta liczba) – jednak jego psychika jest staruszką. W czasie wojny mężczyzna wiele widział i ma na swoim koncie decyzje obciążające sumienie. Czy te doświadczenia uwrażliwiły go na los innych, a może próbuje odpokutować swoje winy, oczyścić się?

„Eszelon do Samarkandy” prowokuje nas do dyskusji na temat dobra i zła. „Każdy (…) zrobił wszystko, aby zło nie zatryumfowało w Rosji. A ono nie tylko nas pokonało – ono szydzi z nas, gryzie i dręczy”[4]. Eszelon i jego pasażerowie są niczym ruchoma ekspozycja, która przemierza ZSRR i pokazuje do czego doprowadziła wojna i czego nie rozwiązała centralnie planowana gospodarka. Wyzysk się nie skończył. Zło dalej się dzieje. Obywatele mogą mieć wrażenie, że ktoś z nich zadrwił, pozostawił samych sobie.

Jak to się przekłada na tytułowy eszelon? Sam fakt sposobu walki z problemem może wydawać się „pozorny”. Co z tego, że przetransportujemy 500 dzieci, skoro na Powołżu giną miliony? Z drugiej strony, każdy uratowane życie to skarb. Guzel Jachina pokazuje też, że ten sam czyn może być moralnie zły i dobry. Pociąg spotyka na swojej drodze ludzi (także „zbirów”), którzy są gotowi oddać to co mają dla dzieci, albo coś zorganizować. Natomiast czy dobrym jest zabieranie siłą, nawet w imię pomocy dzieciom?

„Nie ma dziś miejsca dla dzieci – nigdzie!”[5] mówi rozzłoszczony naczelnik pociągu, a jednak desperacko próbuje dowieźć powierzonych mu malców do celu, wierząc, że czeka tam na nich lepsze życie. Prosi, grozi, szuka niekonwencjonalnych rozwiązań, wręcz spala się, aby – nie wykonać rozkaz – a pomóc. Ta mozolna podróż przez ZSRR jest przedmiotem powieści „Eszelon do Samarkandy”. Powieści inspirowanej prawdziwymi przekazami, powieści pięknej i mocnej w swoim wyrazie, powieści o dobrych ludziach w niedobrych okolicznościach.

[1] Guzel Jachina, „Eszelon so Samarkandy”, przeł. Henryk Chłystowski, Magdalena Hornung, wyd. Noir sur blanc, Warszawa 2023, s. 393.
[2] Tamże, okładka.
[3] Tamże, s. 398.
[4] Tamże, s. 356.
[5] Tamże, s. 323.

Link do opinii

Kto raz przeczyta książkę Guzel Jachiny, prawdopodobnie będzie czekać na kolejne. Ja tak miałem, wiele osób na bookstagramie również i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Trudno nie docenić konsekwencji pisarki w przedstawianiu świata, który w przeciwnym razie mógłby zostać zapomniany – mieszanie niemal dokumentalnej dokładności opisu z elementami baśniowej narracji stały się jej znakiem rozpoznawczym. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej powieści, Eszelonu do Samarkandy.

 

Diejew, główny bohater opowieści, to młody mężczyzna, weteran walk w trakcie wojny domowej, który w nowym radzieckim kraju pracuje w transporcie kolejowym. Kiedy zostaje naczelnikiem eszelonu, jego zadaniem staje się przewiezienie pięciuset dzieci z Kazania do Samarkandy. Śledząc kolejne stacje w podróży pociągu Diejewa, można zauważyć, że trasa wynosi ponad 3500 kilometrów. Choć wyposażony w odpowiednie dokumenty i zezwolenia, naczelnik będzie musiał walczyć o każdą przebytą wiorstę, każdy dzień drogi i każdego pasażera. W świeżym Związku Radzieckim brakowało wszystkiego, a parowóz potrzebuje opału i części wymiennych, dzieci ubrań, leków i przede wszystkim jedzenia. Na wygłodzonym Powołżu nie ma co liczyć na porządny posiłek, ba, nawet na głodową rację. Diejew, w towarzystwie, bo nie zawsze przy wsparciu, twardej jak skała komisarz Białej, felczera Buga, kuchcika Memeli i kilku kobiet do opieki nad dziećmi, przedziera się przez krainę biedy i głodu do swojej ziemi obiecanej, Samarkandy, gdzie czeka na pasażerów eszelonu słońce, winogrona i szczęście.

 

Jachina po raz kolejny zabiera czytelnika do pierwszych lat Związku Radzieckiego, rozpoczynając podróż na Powołżu, by kierować się bardziej w stronę stepów i pustyni na wschodzie i południu. Na każdej mijanej stacji, poza zmieniającymi się okolicznościami przyrody i warunkami atmosferycznymi, wszystko wygląda tak samo – braki w zaopatrzeniu, umierający ludzie i prawie wszędzie niezachwiana wiara w Partię. Autorka umiejętnie przedstawia nastroje społeczne tamtych czasów, a także na przykładzie bohaterów jadących w pociągu i tych spotykanych po drodze kreśli przykładowe biografie ludzi, którzy musieli się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Szperanie w tekstach źródłowych zaowocowało stworzeniem namacalnego wręcz świata, w którym bardzo ważne są szczegóły. W książce wiele jest fragmentów poświęconych dzieciom i ich przydomkom, które same sobie nadały - dziesiątki, czy nawet setki przewijających się ksywek nie powstało w głowie autorki, lecz wzięło się ze źródeł, o czym mowa w komentarzach na końcu tekstu.


 

Pozostaję pod wrażeniem stylu, w jakim pisze Jachina. Eszelon do Samarkandy przepełniony jest śmiercią i walką z przeciwnościami rzucanymi przez świat, a mimo całego brudu na pierwszy plan potrafi wybić się piękno ludzkiego poświęcenia, wiary w pozytywny obrót spraw i niewyczerpanych pokładów woli. Postaci wydają się proste, ale ich złożoność zostaje uwydatniona w trakcie trwania podróży. Realistyczny sposób obrazowania potrafi zmienić się nagle w poetykę baśni lub snu. Największą zdolnością wydaje mi się manipulowanie potencjometrem nadziei – czytelnik znajduje się wraz z bohaterami w sytuacjach bez wyjścia, by zaraz gdzieś pojawiła się mała iskierka, która bardzo szybko rośnie. Z tego powodu trasa eszelonu przypomina napięciowy i emocjonalny rollercoaster, z którego jednocześnie chce i nie chce się wychodzić. Ukłony należą się tłumaczom, Henrykowi Chłystowskiemu i Magdalenie Hornung, dzięki którym po polsku eszelon tętni życiem.

 

Tą powieścią Jachina udowadnia znów nie tylko to, jak dobry jest jej warsztat, ale przede wszystkim, że potrzebujemy historii z zapomnianych kart dziejów i obcych miejsc na mapie, historii mniejszości. Eszelon do Samarkandy potrafi wywołać smutek i grozę, ale jednocześnie niesie ze sobą także oczyszczenie, zarówno dla bohaterów, jak i czytelników.

Link do opinii
Inne książki autora
Zulejka otwiera oczy
Guzel Jachina0
Okładka ksiązki - Zulejka otwiera oczy

Powieść ta należy do tego rodzaju literatury, który, jak się zdawało, zniknął całkowicie wraz z rozpadem Związku Radzieckiego. Istniała wspaniała...

Dzieci Wołgi
Guzel Jachina0
Okładka ksiązki - Dzieci Wołgi

,,Dzieci Wołgi" to nowa powieść Guzel Jachiny, której debiutancka powieść ,,Zulejka otwiera oczy" zdobyła serca krytyków i czytelników, przynosząc autorce...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy