Lubomierz – małe, spokojne miasteczko w województwie dolnośląskim. Pewnego dnia na ławeczce przed ratuszem zostaje znalezione ciało młodej kobiety, zamożnej i wpływowej. Jest nienaturalnie blada, bo... została pozbawiona krwi. Morderca musiał zadać sobie wiele trudu, żeby dokonać tak okrutnej i wymyślnej zbrodni. Co nim kierowało? Co oznacza zdjęcie z maturalnej klasy, które ofiara trzymała w jednej ręce i kwiatek, niezapominajka, który miała namalowany na drugiej? Policja nie znajduje żadnych innych śladów, a tymczasem, po kolei, w ten sam sposób giną przyjaciółki zamordowanej, wszystkie znajdujące się na pamiątkowym zdjęciu z czasów szkolnych, jednak żadna z nich nie chce wyjawić tajemnicy, która je łączy. Coś musiało wydarzyć się w przeszłości, gdy jeszcze chodziły do szkoły i ktoś się dzisiaj za to mści. Ale co się wydarzyło? I kim jest mściciel? Czy popełni błąd i policji uda się go złapać? A może mamy do czynienia ze zbrodnią doskonałą?
Wydawnictwo: Melanż
Data wydania: 2018-07-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 416
Czy istnieje zbrodnia doskonała? Czy możliwe jest, że sprawca wielokrotnych morderstw gra na nosie policji? Czy sprawca może być sprytniejszy od policji? Oczywiście, że tak. A jeżeli jeszcze jest fanem filmów kryminalnych, to zapewne może być trudnym przeciwnikiem dla stróżów prawa.
W spokojnym miasteczku na Dolnym Śląsku w krótkim odstępie czasu giną koleżanki z liceum. Ciało pierwszej ofiary, Marty Rychlińskiej – Król, znaleziono na ławce przed ratuszem. Była w pozycji siedzącej, blada, jednak nic nie wskazywało, aby nie żyła. Jednak po bliższym przyjrzeniu okazało się, że kobieta nie żyje, wyglądała, jakby upuszczono z niej krew. Żadnych śladów przemocy. W jednej ręce trzymała klasowe zdjęcie z liceum, na którym postać ofiary została przekreślona, na drugiej miała namalowaną niezapominajkę. Po oględzinach miejsca zbrodni okazało się, że sprawca nie zostawił żadnych śladów. Perfekcjonista czy psychopata?
Miejscowa policja rozpoczyna żmudne i bardzo trudne dochodzenie. W rozwikłaniu tej sprawy pomaga prokurator Agata Szacka i zespół policjantek z Jeleniej Góry. Szukają śladów, rozpytują mieszkańców, jednak nikt nie jest w stanie nic wnieść do sprawy. Ofiara była osobą nielubianą w miasteczku, wyniosła, zarozumiała, żona bogatego biznesmena, miała wielu wrogów, teoretycznie – co najmniej kilku z nich życzyło jej śmierci. Ale tropów żadnych. Nie minęło kilka dni, a giną kolejne koleżanki Marty z liceum, Kaśka i Wanda. Zginęły w taki sam sposób. Pojawiają się spekulacje, że koleżanki łączyła wspólna tajemnica z przeszłości, która mogła być przyczyną zabójstw, a wiązała się z wypadkiem sprzed piętnastu lat, gdy to w czasie przygotowań do matury jedna z koleżanek Róża spadła ze skarpy i przez następne lata była w śpiączce. Czy koleżanki miały coś wspólnego z jej wypadkiem. Nikt nigdy się nie dowiedział, co tak naprawdę spotkało Różę, czy było to działanie celowe i umyślne czy nieszczęśliwy wypadek?
Miejscowa policjantka Agnieszka Birkut zmaga się z tym dochodzeniem. Nie ma pomysłu ani żadnej koncepcji, kto mógłby być tak potwornym mordercą. Swoimi spostrzeżeniami ze śledztwa dzieli się z przyjaciółką Sabiną, osobą pełną miłości i energii, zawsze skorą do pomocy, a zarazem miłośniczką filmów. Czy przyjaciółka pomoże jej rozwiązać zagadkę? Tego nie wiem, ale na pewno odegra znaczącą rolę w całej tej sprawie...
Kasia Magiera zaserwowała nam całą paletę emocji, trudnych do ogarnięcia i wyobrażenia. Świetny i nietuzinkowy pomysł na fabułę powieści, z liczną grupą postaci nadającą jej wielobarwnego kolorytu. Mamy różne charakterki, od tych ckliwych i dobrodusznych, poprzez wyniosłych i zarozumiałych, a kończąc na mordercy – psychopacie. Każda postać stanowi niezbędny element układanki, jaką jest „Echo milczenia”. Tytuł świetnie oddaje treść powieści, echo odbija się od jednej postaci do kolejnej, przemyka przez Lubomierz, aż na końcu jest usłyszane, cieniutkim, ledwo słyszalnym głosikiem ...
Trzeba mieć niesamowity talent literacki, aby tak sprawnie i umiejętnie od samego początku manewrować czytelnikiem, podając mu na tacy rozwiązanie zagadki morderstw, by za chwilę zabrać sprzed nosa. Dostajemy wisienkę na torcie, ale za chwilę ktoś ją nam zabiera i musimy o nią się postarać. Tak samo jest z znalezieniem mordercy. Przednia zabawa.
Przyznam, że spodziewałam się innego zakończenia powieści, zaskoczyło mnie ono pozytywnie. Niespodzianka. Ta powieść usidliła mnie na cały weekend, nie byłam w stanie odłożyć jej na bok. Zawładnęła mną bezwzględnie. Nie jestem w stanie opisać emocji i napięcia, jaki mi towarzyszyło przy jej lekturze. A do tego czyta się płynnie i szybciutko, na jednym oddechu. Skrócony i płytki oddech, gęsia skórka, wypieki na twarzy, nie do końca wiedziałam co jest przyczyną takiego samopoczucia, ale z wnikliwością detektywa udało mi się rozwiązać tę zagadkę. Powieść skradła moje serce również dlatego, że opisywane wydarzenia miały miejsce w mojej dość bliskiej okolicy.
Świetna i wartka akcja, intrygujący i ciekawi bohaterowie, zaskakujące i dynamiczne zwroty wydarzeń to niektóre z jej zalet. A jest ich znacznie, znacznie więcej . . .
Polecam gorąco. Tylko mała sugestia. Bierzcie się za jej czytanie w weekend, gdyż gwarantuję, że nie wstaniecie rano do pracy.
Kasia Magiera z zawodu jest specjalistą wizażu, krytykiem filmowym i trenerem kreowania wizerunku. Czy osoba, dla której pisanie jest kolejną z wielu pasji, jest w stanie napisać dobrą powieść? Zdecydowanie tak, jednak "Echo milczenia" jest raczej próbą zmierzenia się z nowym wyzwaniem niż debiutem, który na długo zapadnie w pamięć czytelników. Było krwawo, było kolorowo i kryminalnie, jednak całość wyszła zbyt surrealistycznie. Widać, że autorka jest wielbicielką powieści sensacyjnych i fakt ten chciała przekazać odbiorcom. Mamy tutaj pomieszanie gatunków, natłok wydarzeń i postaci, niespójną fabułę oraz zwroty akcji, które wyglądają jak odbite w krzywym zwierciadle. Ten miszmasz sprawił, że zamiast poczuć ciarki na plecach, co i rusz unosiłam brwi, dziwiąc się, jak wiele w tej powieści może się zmieścić. Było za intensywnie, za dużo i za szybko.
Lubomierz, województwo dolnośląskie. W parku przed ratuszem miejskim znalezione zostaje ciało młodej, zamożnej i wpływowej kobiety. Została ona pozbawiona krwi. Morderca w jednej ręce ofiary umieścił zdjęcie klasowe sprzed lat, a na drugiej namalował niezapominajkę. Na miejsca zdarzenia, policja nie odnajduje żadnych śladów. Tymczasem giną kolejne kobiety, wszystkie powiązane z pierwszą ofiarą. Do Lubomierza przyjeżdża prokurator Szacka i osobiście angażuje się w śledztwo mające na celu pojmanie seryjnego mordercy i odkrycie tajemnicy z przeszłości.
"Echo milczenia" jest książką, po której nawet średnio "doświadczony" czytelnik od razu pozna, że jest debiutem literackim. Sama autorka, w posłowiu, informuje czytelników, że "jej" metody śledcze mogą różnić się od tych stosowanych przez policję. Są one jedynie inspirowane pracą kryminalnych. I całe szczęście, bo jeśli nasze służby mundurowe, w ten sposób prowadziły by śledztwo to wykrywalność morderców i innych kryminalistów oscylowałaby gdzieś w okolicach zera. Policja w książce Magiery to "kobiecy" twór, stworzony po to by nowoczesne kury domowe mogły spróbować się w typowo męskiej roli. Czytaliście nową książkę Naomi Alderman "Siła"? Opowiada ona o post apokaliptycznym świecie, gdzie mężczyźni zredukowani zostali do roli służących a pełnia władzy znajduje się w rękach niebezpiecznych, uzbrojonych kobiet. Co prawda nasza autorka, nie posunęła się aż tak daleko, jednak postaci męskie w tej powieści zostały ograniczone do minimum. Na 10 kobiet mamy jednego osobnika płci męskiej i zazwyczaj jest to bohater negatywny, z problemami. Zastanawiałam się co takiego płeć "brzydka" zrobiła, żeby paść ofiarą takiej szykany? Jeden to pijak, drugi zazdrosny karierowicz, kolejny pantoflarz? Aż człowiek chce zadać pytanie : Gdzie Ci mężczyźni? Orły, sokoły...Jak doskonale wiecie, nie istnieje w Polsce (przypuszczam, że nigdzie na świecie) posterunek na którym służyłyby jedynie kobiety. Nie ma zespołu techników kryminalistycznych złożonych tylko i wyłącznie z kobiet. I nie chodzi tutaj o fakt, że jest nas mniej, czy jesteśmy mniej skuteczne. Praca policji polega w większości na dedukcji. Zarówno kobiety jak i mężczyźni mają różne sposoby analizy zagadnień, lecz wzajemnie doskonale się uzupełniają. Komisariat bez mężczyzn byłby jak toaleta bez papieru toaletowego.
"Echo milczenia" jest książką jednego bohatera, którym jest morderca. Bohaterka pozbawiła nas zagadki i tajemnicy już w pierwszym rozdziale podając wszystko jak na tacy. Zdarzenie z przeszłości, czyli nieumyślne spowodowanie wypadku, które doprowadziło do długotrwałej śpiączki licealistki, poznajemy na samym początku. Fakt, że pierwsza ofiara ma w ręku zdjęcie z krzyżykiem przy swojej twarzy, mówi czytelnikowi jakie będą następne kroki mordercy. Jego celem jest zabicie wszystkich osób związanych z tragedią sprzed 15 lat. Znany jest również sposób w jaki giną ofiary, miejsce gdzie znalezione zostaną ich ciała oraz motyw, którym się kieruje sprawca. Fenomenalne jest to, że mając praktycznie wszystkie odpowiedzi autorce nie dość, że udało się doprowadzić fabułę do końca to jeszcze pokusiła się o parę zwrotów akcji. Na samym początku było nie najgorzej. Śledztwo miało swoje wzloty i upadki (w większości upadki), czytelnikowi udzielał się klaustrofobiczny klimat powieści a metody jeleniogórskich kryminalnych wywoływały wyraz zdziwienia na twarzy. Niestety, kiedy moje brwi dotknęły linii włosów, stwierdziłam, że książka która z początku przypominała kryminał stała się groteskową komedią. A kiedy poznałam naszego mordercę już nie tylko ręce opadły ale i inne części ciała. Zresztą sam sposób w jaki się ujawnił prosił o pomstę do nieba. A samo zakończenie? Biorąc pod uwagę gdzie zabrnęła cała fabuła, to okazało się jedynym sensownym wyjściem z całego tego galimatiasu.
Jeśli ktoś by mnie poprosił o określenie tej powieści jednym słowem to wybrałabym : przesycona. Mnóstwo kobiecych postaci, często bardzo do siebie podobnych, duża liczba pierwszoplanowych bohaterów oraz członków ich rodzin, ścielący się gęsto trup, gejzery krwi oraz film, serial, książki. A gdzieś w tym wszystkim tragiczna przeszłość wkraczających w dorosłe życie licealistów. Choć do irracjonalności i przewidywalności fabuły można się było przyzwyczaić, tak toporny i wulgarny język grał na nerwach do samego końca. To, że są zawody w których za przeklinanie dostaje się dodatek do pensji (żart) to wiadomo, jednak przeklinać też trzeba umieć. A prokurator Szacka niestety nie została tym wątpliwym talentem obdarzona. No i oczywiście dialogi. Tutaj również było drętwo. Niektóre konwersacje pasowały bardziej do nadętych ósmoklasistów niż czterdziestoletnich kobiet.
"Echo milczenia" to książka napisana przez kobietę, o kobietach i zdecydowanie dla kobiet. To książka, która nie wymaga od czytelnika zaangażowania. Jest akcja, są bohaterowie, jest tło jednak zabrakło tutaj zagadki, prawdziwego kryminalnego "mięska". Pomysł na fabułę był ciekawy, gorzej niestety poszło z wykonaniem. Do tej pory się dziwię jakim cudem sprawa seryjnego mordercy kobiet nie przedostała się do mediów ogólnokrajowych? Czemu policjanci skierowani do ochrony świadków sami decydowali kiedy kończą pracę? I jak udało się zetrzeć krew ze ścian nie zostawiając śladu? Te oraz wiele innych pytań się pojawią, jednak odpowiedzi będziecie musieli odnaleźć na własną rękę. Na plus dodam, że książka ma naprawdę piękną okładkę.
Tym razem debiut. Debiut kryminalny, czyli, chciałoby się powiedzieć, nic nowego. A jednak nie do końca. Tym razem mamy do czynienia z kobiecym kryminałem, kobiecym dosłownie – bo prawie wszyscy bohaterowie są płci pięknej. Jest więc pani prokurator, pani patolog, pani psycholog, dziennikarka, mnóstwo policjantek – trochę na początku mnie to raziło, naprawdę żadnego mężczyzny nie ma w tym małym komisariacie? W miarę czytania ‘babskość’ przestała mi przeszkadzać, czyli chyba nie jest tak źle.
Mamy tu małe miasteczko, gdzie wszyscy wszystkich znają, wszystko wiedzą i wszystko widzieli. Czy na pewno? Chyba nie do końca, bo zabójcy udaje się zwodzić policję i mieszkańców. Okazuje się, że zagadka morderstwa ma swoje korzenie w przeszłości (ależ ja uwielbiam ten zabieg!), trzeba więc wracać pamięcią do dawnych czasów, by ja rozwiązać.
Trochę czasami raził mnie styl – zwłaszcza artykułów, jakie ukazywały się w lokalnej gazecie, nie wierzę, że dziennikarz (nawet ten z prowincji!) może pisać takim językiem, tak prosto, by nie powiedzieć infantylnie. Razi też użycie sformułowania ‘portret pamięciowy’ zamiast ‘portret psychologiczny’ – o ile wiem, to jednak spora różnica. Plus kilka literówek – czyli minus dla redakcji/korekty.
Mimo tych niedociągnięć trzeba przyznać, że to całkiem udany debiut! Będę miała autorkę ‘na oku’ i chętnie sięgnę po kolejną jej książkę.
Po medialnym śledztwie znanej dziennikarki policjanci z krakowskiego Wydziału Kryminalnego cierpią na nudę i nadmiar papierkowej roboty.Pewnego ranka komisarz...
1978 roku w Nowinach znikają bez śladu cztery siedemnastolatki. Nikt nie wie, co się z nimi stało, mimo że w noc zaginięcia widziano je na hucznej zabawie...
Przeczytane:2020-06-29, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2020, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku (100), Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Kiedy sięgam po debiut, nie nastawiam się na fajerwerki, podchodzę z pewną ostrożnością do pierwszej książki autora, zwłaszcza gdy jest to kryminał i jeszcze z seryjnym mordercą. Czy fabuła będzie dobrze skonstruowana? Czy postacie będą wyraziste a zakończenie zaskoczy?
Tym razem byłam nieco spokojniejsza, bo znam późniejsze powieści Kasi Magiery, która w debiucie wykazała się jako filmoznawca. A zaskoczyła mnie już w pierwszym rozdziale... Ale po kolei.
20.04.2015, poniedziałek
W dolnośląskim Lubomierzu, miasteczku spokojnym i bez ekstremalnych przestępstw, na ławce przed ratuszem zostaje znalezione ciało młodej kobiety. To trzydziestotrzyletnia lokalna działaczka Marta Rychlińska-Król, którą ktoś pozbawił krwi, pozostawiając zdjęcie oraz rysując na ręce niezapominajkę. Zdjęcie z czerwonym krzyżykiem na jej postaci pochodzi z czasów liceum, kiedy Marta przyjaźniła się z Katarzyną, Wandą oraz Beatą, choć z perspektywy innych to była bardziej dyktatura.
Marta była od zawsze i przez wszystkich uznawana za opryskliwą, wyniosłą, pustą, próżną, zadufaną, grubiańska, manipulowała innymi i z nikim się nie liczyła. Znalazłoby się wiele osób, które miały jej dość i byłyby zdolne do zbrodni. Jednak na miejscu policja nie znalazła żadnych śladów - ani biologicznych, ani nawet odcisków palców. Stróżom prawa ciężko jest wyciągać wnioski i snuć hipotezy, gdy nie mają dowodów.
Lubomierska policja otrzymała wsparcie z Jeleniej Góry, przybyła nawet sama prokurator. Lokalna gazeta na bieżąco informuje mieszkańców o każdym kroku policji oraz przestrzega przed mordercą, prosi by na siebie uważać. Trudno jest stwierdzić czy śmierć Marty jest związana z przeszłością, na co wskazywałoby zdjęcie, czy też może z obecnym życiem pełnym tajemnic. Jednak kiedy w ciągu kilku kolejnych dni giną przyjaciółki denatki ze wspólnego zdjęcia, sprawa staje się poważna. Wyczuwalna jest tajemnica, którą skrywają te, które wciąż żyją, ale wyraźnie nie chcą jej wyjawić, nawet za cenę własnego życia. Dlaczego? Co takiego ukrywają? I kto je morduje? Czy uda się to ustalić, skoro to zbrodnia doskonała, bowiem nie pozostają po niej żadne ślady?
Teraz wyjaśnię Wam dlaczego autorka zaskoczyła mnie w pierwszym rozdziale - otóż właśnie z niego czytelnik dowiaduje się co wydarzyło się w klasie maturalnej, do której chodziła Marta, Kasia, Wanda, Beata oraz Róża i Sabina. Przez kolejne strony zastanawiałam się, dlaczego Magiera tak mocno zepsuła czytelnikom radość z czytania. Nic bardziej mylnego! Naszym zadaniem jest bowiem odgadnąć kto zabija, to nic że znamy motyw, że znamy winnego, że znamy prawdę o wydarzeniach sprzed piętnastu lat. Tak wiele tajemnic, niespodzianek i wydarzeń przed nami, że tak naprawdę ta wiedza z początku debiutu, wcale nie odbiera przyjemności. Zresztą dzięki posiadanym informacjom, łatwiej nam skupić się na tym, co nas czeka oraz obserwować pracę policji dochodzącą do prawdy.
Bardzo zdziwił mnie wachlarz bohaterów, a raczej bohaterek. Autorka bardzo przewrotnie obsadziła w najważniejszych rolach właśnie kobiety - każde stanowisko w policyjnej maszynie zajmują ONE - prokurator, komisarz, komendant, psycholog, patolog, technicy śledczy, podkomisarz. Jeśli chodzi o mieszkańców miasteczka prym również wiodą kobiety, mężczyzn jest dosłownie kilku i to mocno wyjątkowi. Zabieg z umieszczeniem kobiet na raczej męskich stanowiskach sprawia, że podnosi się żeńska samoocena. Polubiłam zwłaszcza postać podkomisarz Agnieszki Birkut, która jest policjantką w trzecim pokoleniu (po mamie i babci), przed którą los postawił bardzo trudne decyzje, zakpił zaś z życia komisarz Izabeli Deroń, policjantki z Jeleniej Góry, która doświadczyła niewyobrażalnej straty.
Magiera jako filmoznawca, pokazała w powieści swoją wiedzę odwołując się do licznych filmów i ich bohaterów. Chwilami narzekałam nawet, że jest tego za dużo, że przeszkadzają mi zwłaszcza wtrącenia o tych produkcjach, których nie znam. Po zakończeniu lektury bardziej pojęłam sens tego filmowego świata, ale i tak uważam, że lepszy odbiór - bez uszczerbku dla fabuły - byłby z mniejszą liczbą odwołań.
Na koniec muszę koniecznie podzielić się z Wami moimi odczuciami z zakończenia. Oczywiście tak, żeby niczego nie zdradzić. Tak naprawdę to dla mnie są tutaj trzy finały. Pierwszym jest ujawnienie osoby prawdziwego mordercy - dość zaskakująco, ale szczerze mówiąc najbardziej podejrzewałam właśnie tę osobę. Drugie mini zakończenie to ostatnia rozmowa między komisarz Deroń a prokurator Szacką, szkoda, że tylko na słowach się skończyło... No i jeszcze totalny finał, ten z epilogu - kilka ostatnich wersów sprawiło, że zabrakło mi powietrza... Tego się nie spodziewałam!
Podsumowując - "Echo milczenia" to bardzo ciekawie poprowadzony, pełny zwrotów akcji, niespodzianek kryminał, w którym nie brakuje również zmowy milczenia czy intrygującego finału. Doskonały debiut, z jedynie niewielkimi zastrzeżeniami, zapadnie mi na długo w pamięci. Kreacja ciekawych bohaterów, napięcie, szok, zdrady, aborcje, adopcje, autyzm, tajemnice aż po grób czy poczucie porażki - to wszystko sprawia, że nie można oderwać się od książki. A kiedy dorzucić do tego zestawu jeszcze złe czy niemoralne wybory, kary od losu, zniszczone marzenia i wielkiego bohatera, czyli geniusza zbrodni otrzymujemy wyborną lekturę. Polecam!