10. lutego przypada 90 rocznica nadania praw miejskich Gdyni. To świetny moment, żeby zobaczyć tamte czasy oczyma ówczesnych trzydziestolatków.
Gdynia, czerwiec roku 1929. W rosnącym dynamicznie mieście przecinają się ścieżki pracującej na poczcie młodej urzędniczki Łucji, jej rówieśnika, początkującego dziennikarza Adama Grabskiego, oraz Krzysztofa Wilczyńskiego – weterana wojen (choćby z bolszewikami), a współcześnie uczestnika przemytniczych wypraw nad granice z Rzeszą i Wolnym Miastem.
Mimo szalejącego na świecie kryzysu „Gdynia się rozbudowuje”. W Gdańsku władzę przejmują naziści. Trwa „zwycięski pochód kina mówionego”, Polska zakochuje się w sukcesach Żwirki i Wigury (tym bardziej że bohaterowie nader prędko giną w katastrofie), w morze wypływają kolejne transatlantyki.
Miłosny trójkąt, ryzykowne przedsięwzięcia i wiara, że wszystko musi się udać. A przecież obok Gdańsk. I niewyrównane rachunki z przeszłości...
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2016-01-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 496
30 - latkowie... Ludzie wciąż tak młodzi, by z nadzieją patrzeć w przyszłość i wciąż wierzyć w to, że spełnią swoje najskrytsze marzenia... Z drugiej strony już nie tak bardzo młodzi, by nie chcieć od życia tego wszystkiego co najlepsze, już teraz, bez oglądania się i oczekiwania na to bliżej nie określone "kiedyś". To piękny, chyba najpiękniejszy wiek, w jakim znalazł się lub znajdzie każdy z nas..., "wiek budowania". I tak naprawdę nie ma znaczenia, w jakich czasach żyją ci "młodzi Bogowie", gdyż zawsze byli i będą oni tak samo wolni, piękni, ciekawi życia... Zarówno dziś, jak i przed 30, 50 czy 100 laty... O takich bohaterach opowiada niezwykła powieść Michała Piedziewicza pt. "Dżoker", która przenosi nas do przedwojennej Gdyni, i tym sposobem daje nam szansę na poznanie burzliwych losów tego miasta, jak i jego 30-letnich mieszkańców...
Fabuła tej historia skupia się na losach kilkorga głównych bohaterów, których to życie obserwujemy na przestrzeni dziesięciolecia, od 1929 roku, aż do roku 1939. Gdynia - miasto rozwijające się w błyskawicznym tempie z dnia na dzień, pełne szans, nadziei, marzeń. W tych realiach poznajemy młodą urzędniczkę pocztową - Łucję. W pięknej dziewczynie zakochuje się dwóch mężczyzn, którzy stanowią swoje absolutne przeciwieństwa. Pierwszym z nich jest początkujący dziennikarz - Adam, drugim zaś wojenny weteran, a obecnie przemytnik - Krzysztof. I tak oto rozpoczyna się rywalizacja, miłosna gra i trudny czas wyborów, w który zagmatwana zostają ta trójka bohaterów. Mijają lata, zmieniają się uczucia, Gdynia rozkwita..., lecz bolesna przeszłość i niepokojąca przyszłość nie dadzą o sobie zapomnieć, wkraczając brutalnie w życie Łucji, Adama i Krzysztofa...
"Dżoker" to niezwykle klimatyczna, przejmująca i przede wszystkim intrygująca opowieść obyczajowa, osadzone w niezwykłych czasach, jakimi to były lata 30-te ubiegłego wieku... Opowieść o miłości, zdradzie, zbrodni, jak i również o niezwykłym mieście, które powstało tylko i wyłącznie dzięki zapałowi i wierze ludzi w to, iż można zbudować wielkie i piękne miasto "ze słonej wody i żółtego piasku"... Wreszcie jest to także historia o burzliwych losach Polski i Polaków, na których to swój cień położył demon nazizmu... Tym samym książka ta jest jedną z najbardziej zaskakujących, interesujących i bogatych pod względem treści pozycji spod znaku literatury obyczajowej ostatnich lat. Wzrusza, bawi, zmusza do refleksji jak i również tęsknoty za tym wyjątkowym, minionym już światem...
Fabułę tej powieści można podzielić na dwie zasadnicze części. Pierwsza z nich odnosi się do miłosnych i życiowych perypetii głównych bohaterów, a ściślej rzecz biorąc do wyboru Łucji jednego z jej adoratorów, jak i również konsekwencji tej decyzji, które to poznajemy wraz z kolejnymi mijanymi latami... To także historia o codziennym życiu zwykłych ludzi, z ich radościami, smutkami, rozczarowaniami i kłopotami, jakie to przynosi każdy kolejny dzień. Wreszcie jest to również opowieść o szemranych interesach, zbrodni, sensacyjnych i kryminalnych wydarzeniach, które położą się cieniem na życiu bohaterów. Drugą część tej powieści stanowi natomiast piękna relacja o Gdyni i sąsiadującego z nią Gdańska oraz Sopotu. To autentyczne nazwy dawnych ulic, skwerów, parków, budynków, opisy ich wyglądu, kształtu, klimatu i tamtejszych ludzi, wyjątkowych ludzi. Mieszkańcy Gdyni to bowiem niezwykła mieszanka napływowej ludności z najodleglejszych zakątków ówczesnej Polski, którzy wraz z rozwojem tego miasta, sami stawali się rodowitymi Gdańszczanami... Dwie części, pomiędzy którymi nie ma żadnej namacalnej granicy i sztucznego podziału, gdyż wzajemnie się one ze sobą splatają i przeplatają, tworzą jedną, piękną literacką całość...
Ponadto jest to również pasjonująca historia o Polsce tamtych czasów, z Kiepurą stawiającym swoje pierwsze kroki na scenie czy też Witkacym, szokującym swym zachowaniem ówczesnych miłośników kultury...
Książka ta przypomina swoim układem wielką sagę rodzinną, trochę na wzór pamiętnika, czy też dziennika. Otóż jej fabuła została podzielona na kilkanaście głównych rozdziałów, zatytułowanych nazwą miesiąca i datą roku, w którym to przedziale czasowym rozgrywają się zapisane tam wydarzenia. Pomniejsze - wewnętrzne podrozdziały, mają już tradycyjne, słowne tytuły, odnoszące się do kluczowych wydarzeń danej części opowieści. Tym samym bardzo czytelnie ukazano tutaj wagę i moc upływającego czasu, który nie tylko prowadzi nas przez życie trzech bohaterów tego miłosnego dramatu, ale także ukazuje jego wpływ na ich charaktery, osobowości, zmiany jakie w nich zachodzą... Dziesięć lat to na pozór okres czasu niezbyt długi, jednak przy lekturze tej książki wydaje się czasem niewyobrażalnie rozwlekłym i bezlitosnym dla ludzkiego życia, które tak szybko przemija... Ponadto nie sposób nie zwrócić tu uwagi na to, że dzięki takiemu układowi fabuły czytelnik bardzo łatwo odnajduje się w tej opowieści, co także nie jest bez znaczenia dla jej odbioru i możliwości czerpania z niej pełni przyjemności i satysfakcji literackiej.
Silną stroną tej opowieści są jej bohaterowie, zarówno ci z pierwszego planu, jak i ci nie zawsze poznani z imienia i nazwiska, którzy to tworzyli ową gdyńską codzienność i jej koloryt... Wracając jednak do trójki głównych postaci "Dżokera", to o każdym z nich mogę śmiało powiedzieć - fascynujący. Łucja to młoda, piękna, wrażliwa i niezwykle optymistycznie nastawiona do życia kobieta, o której chce się dowiadywać jak najwięcej i pragnie się być jak najbliżej niej. Kobieta, z którą los jednak nie obchodzi się delikatnie, o czym dobitnie przekonujemy się wraz z końcowymi rozdziałami tej książki... Adam, to z kolei wielki marzyciel, wiecznie roztargniony i chodzący z głową w chmurach, nie koniecznie zaś twardo stąpający po ziemi mężczyzna, który mógłby być podporą i oporą dla każdej kobiety. To dobry chłopiec, ale chyba tylko wciąż chłopiec, który jeszcze nie dorósł... I wreszcie jego całkowite przeciwieństwo - Krzysztof. Odważny, rozważny, obeznany z życiem i przede wszystkimi gotów na największe poświęcenia dla ważnej sprawy, jak i również dla miłości... Można by rzec - mężczyzna ideał, choć jak się okazuje w tej opowieści, również i ideały skrywają swoją mroczną stronę... To bohaterowie z krwi i kości, których energię, pasję i życie, nie tylko odbiera się beznamiętnie ze słów tej opowieści, ale które to wręcz czuje się własnym sercem i duszą...
Ta książka niesie sobą morze emocji, które co jakiś czas rozbija się swoimi falami o twardy brzeg rzeczywistości, głownie tej politycznej i historycznej. Dla mnie lektura tej książki przyniosła i uśmiech, i łzy i chwile refleksji nad ludzkim życiem, które niezależnie od tego czy ma miejsce w 2016 roku, czy w roku 1929.., jest zawsze takie samo. Tak samo trudne, niesprawiedliwe, rozczarowujące i jednocześnie niezwykłe, gdyż stwarzające wciąż i wciąż nadzieję na to, że być może od jutra będzie jednak lepiej...? Bardzo łatwo zaprzyjaźnić się z tym miastem i jego bohaterami, ale jeszcze trudniej jest się z nimi rozstać. Na szczęście doszły mnie słuchy, iż autor pracuje obecnie na kontynuacją tej historii, co niesie sobą pewną nadzieję i pocieszenie...:)
Na koniec muszę poświęcić słów kilka wydaniu tej pozycji, które jest po prostu godne największych pochwał. Mam tu przede wszystkim na myśli niezwykle klimatyczną okładkę, na której widzimy czarno białą postać uśmiechniętej dziewczyny, na tle kolorowego nadbrzeża portowego przedwojennej Gdyni, a wszystko to w formie swego rodzaju kolażu... Ale nie tylko okładka zachwyca, gdyż równie wielkie wrażenie wywierają liczne ilustracje przedstawiające Gdynię tamtej epoki, które występują w książce, i to nie gdzieś na końcu, ale pomiędzy poszczególnymi rozdziałami... Świetna robota Wydawnictwa MG!
Nie pozostaje mi zatem nic innego, aniżeli zachęcić wszystkich do sięgnięcia po tę piękną i mądra opowieść o mieście którego już nie ma, i o ludziach jakich już nie ma... "Dżoker" to bowiem jedna z tych pozycji, których poznanie jest obowiązkiem dla każdego miłośnika literatury na najwyższym poziomie...
Gdynia to przyjazne i ładne miasto. Kojarzy się nieprzerywanie ze mniejszymi lub większymi, nowszymi albo starszymi statkami. Białe żagle powiewają na wietrze i płyną w sobie tylko znanym kierunku. Dzisiejsza Gdynia to nie tylko morze i łodzie. To również budynki, bloki, setki samochodów i spieszących ludzi. Skoro tę stronę "medalu" znamy, może warto zaznajomić się z drugą, wcześniejszą? Kogo kusi by poznać "Gdynię. Miasto cudów"?
Fabuła opowieści obsadzona jest w latach 1929 do 1939. W tym czasie na prawdę dużo się dzieje zarówno w Gdyni jak i w życiu naszych bohaterów. Punktem wejścia dla czytelnika w historię staje się dwudziestodwuletnia Łucja, pracuje ona w Urzędzie Poczty. Jest to miejsce bardzo nowoczesne, ekskluzywne. Dziewczynie nie można odmówić urody. Zakochuje się w niej dwóch mężczyzn. Różni ich wszystko. Charakter, podejście do życia, osobowość. Jeden z nich to Adam Grabski - dziennikarz a drugi Krzysztof Wilczyński - przemytnik. No i Łucja nie ma wyjścia.. musi wybrać. Czyni to więc a czytelnikowi wydaje się, że jest pewna swojego wyboru, ale czy na pewno? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy na końcu książki.
Dzięki tym postaciom poznajemy Gdynię i Zoppot, świat bogaty i biedny oraz tzw. półświatek. Dowiadujemy się o aferach, mniejszych lub większych zamieszkach, przestępstwach oraz o tym jak zamiatano pod dywan różne nie wygodne sprawy. Autor pokazuje również, że polityka w tamtych czasach była szalenie ważna.
"Dżoker" to dobra pozycja dla tych, którzy pragną poznać Gdynię przed drugą wojną światową i mają cierpliwość, chcą zobaczyć jak miasto się rozwijało na przestrzeni lat. Jak w tamtych czasach funkcjonowali ludzie. Po oprawie książki można sądzić, że mamy do czynienia z czymś lekkim, że fabuła będzie łatwo opisana jakimś plastycznym językiem. Niestety to mnie zgubiło. Nastawiałam się na łatwy w odbiorze styl. Nie odnalazłam tego i byłam trochę zawiedziona. Nie odpowiada mi również to, że wiele sytuacji było urwanych a na wyjaśnienie kim są bohaterzy musiałam czekać kilka lub kilkanaście stron. Dlatego właśnie przyda Wam się cierpliwość.
To, co przypadło mi do gustu to życie codzienne Łucji, jej praca na poczcie a następnie prowadzenie sklepu. Ale tutaj również miałam nadzieję, że tego będzie więcej. Niemniej jednak nie żałuję, że spędziłam z tą książką kilka dni.
Gdynia, sierpień 1939 roku. Choć nikt się tego po nim nie spodziewa, Konstanty Kotkowski, poważna figura lokalnego półświatka, wyrusza na front...
Lata osiemdziesiąte XX wieku. W życie siedemnastoletniej Aśki wbiega o rok starszy gitarzysta. Dziewczyna wkrótce dołącza do jego zespołu, to czas...
Przeczytane:2019-03-10,
Wielogatunkowość w jednym utworze literackim powinna zdaje się wyjść mu na dobre. Problem pojawia się wówczas, gdy czytelnik w końcu nie wie co właściwie czyta i w jakim celu zostało to napisane.
Głównym bohaterem powieści "Dżoker" jest miasto Gdynia. Gród ten otrzymał prawa miejskie 10 lutego 1926 roku i od tego momentu stał się jednym z najprężniej rozwijających się polskich miast, tak że w roku 1939 posiadał już ponad 130 tysięcy mieszkańców. W mieście tym krzyżują się losy trojga przyjezdnych - młodziutkiej urzędniczki Łucji, początkującego dziennikarza Adama i trudniącego się szemranymi interesami Krzysztofa. Każde z nich przybywa do budującego się miasta z głową pełną marzeń, niemałymi ambicjami i pragnieniem osiągnięcia tam tego wszystkiego, czego w swych rodzinnych stronach osiągnąć nie melby szans.
W odautorskim wstępie Michał Piedziewicz wyznaje, że napisał "Dżokera" po to by oddać cześć swemu rodzinnemu miastu. Podaje przy tym obszerny wykaz książek i innych źródeł z których korzystał aby jak najdokładniej oddać tło historyczne i społeczno-obyczajowe swojej powieści. Wszystko pięknie, tylko szkoda że przy okazji autor zapomniał iż pisze powieść właśnie, a nie studium historyczne czy też przewodnik po Gdyni 20-lecia międzywojennego. Bo gdzieś do 400 strony (książka liczy wszystkich około 500) treść "Dżokera" zdominowana jest przez opisy rozrastającego się miasta, hasła propagandowe, nagłaśniane przez ówczesne władze sukcesy rządu i - gdzieś w tle - przestępcze porachunki i codzienne życie przemytników. Wspomnianego na okładce trójkąta miłosnego który zachęcił mnie do przeczytania tej książki niestety nie zauważyłam.
Akcja robi się ciekawa dopiero na ostatnich 100 stronach, kiedy to już główni bohaterowie nieco okrzepli w nowych zawodach i w nowym miejscu zamieszkania i pragną prowadzić wreszcie zwyczajne, mieszczańskie życie, w czym zaczynają przeszkadzać im przysłowiowe demony przeszłości i trupy w szafie. Dywagują też oni wówczas o nadchodzącej wojnie (mamy wszak już wtedy rok 1938) i na podstawie ich rozmów (oraz - rzecz jasna - z perspektywy czasu) widzimy, jak naiwne było wówczas myślenie Polaków o zbliżającym się konflikcie zbrojnym, ich bezkrytyczna wiara w siłę polskiej armii i pomoc deklarowaną przez Anglię i Francję. Wojna ta w ich mniemaniu nie miała podstaw nawet by się zacząć, a gdyby nawet wybuchła - potrwać więcej niż kilka miesięcy. Jak to się wszystko skończyło, sami wiemy. W ogóle konfrontacja wyobrażeń o przyszłości Gdyni (jak również całej Polski) z naszą wiedzą na temat losów naszego kraju w kolejnych prawie 80 latach jest chyba najciekawszym elementem tej książki (no bo nudnej przez 4/5 jej objętości akcji do plusów bym nie zaliczyła). Cóż powiedzieliby główni bohaterowie gdyby wiedzieli ze kraj, który w ich mniemaniu za 15, najwyżej 20 lat stać się miał kolejną europejską potęga zamiast tego obrócił się już wkrótce w kupę gruzu, a potem przez prawie 50 lat znajdował się pod nieformalnym zaborem znienawidzonych Sowietów hamującym jego rozwój do tego stopnia, że w roku 2016 nie widać realnych szans by kiedykolwiek nadgonił Anglię czy Francję? Co powiedziałby Adam wiedząc, że w jego ukochanej Gdyni nigdy nie powstało metro, tak przez niego podziwiane podczas podróży do Londynu), a i w samej stolicy Polski pojawiło się ono dopiero w 1995 roku?
W każdej książce staram się dostrzec coś dobrego, zaletą "Dżokera" jest z pewnością wnikliwa analiza historii oraz przemian społecznych w powstającej dopiero Gdyni. Niestety, ujęcie całej zebranej przez autora wiedzy na te tematy w powieść nie było dobrym posunięciem. Bo nie wyszła z tego ani powieść historyczna, ani obyczajowa, lecz dziwna hybryda - ni to praca historyczna, ni to studium przestępczych działań na wybrzeżu w 20-leciu międzywojennym, a już na pewno nie wspominany w okładkowej zajawce romans. Zawieść czytelnika jest niestety łatwo, odzyskać go (a ponoć planowana jest kontynuacja "Dżokera") znacznie trudniej.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat powieści": http://swiat-powiesc.blogspot.com/