Co jesteś w stanie zrobić, by ochronić najbliższych? Elektryzujący i porywający thriller o nierozerwalnej więzi łączącej rodzica z dzieckiem.
Ogród zoologiczny jest prawie pusty, gdy Joan i jej czteroletni syn cieszą się ostatnimi chwilami zabawy. Są szczęśliwi, bo był to niemal doskonały dzień. Jednak to, co Joan zauważa, spiesząc z synem do wyjścia na kilka minut przed zamknięciem, sprawia, że pędem wraca w głąb ogrodu, niosąc dziecko na rękach.
Nagle matka i syn zostają uwięzieni w zoo jak zwierzęta. Tylko doskonała znajomość tego terenu, z którym wiążą ją szczęśliwe wspomnienia wczesnego macierzyństwa - ukrytych przejść i remontowanych wybiegów, najlepszych miejsc na karuzeli i przeładowanych dystrybutorów z przekąskami i napojami - pozwala im unikać niebezpieczeństwa.
Dzikie królestwo to mistrzowski dreszczowiec i analiza macierzyństwa - zarówno jego czułych stron, jak i nieposkromionej siły - stawiający pytanie o granicę pomiędzy instynktowną wolą przetrwania a obowiązkiem chronienia innych ludzi.
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2017-09-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 306
Tytuł oryginału: Fierce Kongdom
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Trwają prace nad ekranizacją powieści, a w roli głównej wystąpi znana z "Wilk z Wall Street","Tarzan: Legenda" oraz genialnej roli szalonej Harley Quinn z "Suicide Squad" Margot Robbie. Nie jestem zdziwiona, że zdecydowano się na ekranizację, gdyż powieść jest jedną z tych, które mają potencjał i na ekranie mogą okazać się lepsze od książki. Mało jest takich przypadków, ale trafiają się i „Dzikie królestwo” może być jednym z nich.
„Dzikie królestwo” to thriller dla każdego i łatwo zaczytać się tej powieści. Porywająca akcja i szaleństwo emocji potrafią oczarować najbardziej wymagającego czytelnika. W swojej prostocie jest to książka urokliwa i z pewnością warta polecania. 7/10
"Czy nie masz imienia, kiedy umierasz?".
To prawda, że nie znamy samych siebie, gdyż ekstremalne sytuacje wyzwalają w nas przeróżne zachowania, których byśmy się po sobie nie spodziewali. Mam nadzieję jednak, że takie przeżycia, jak opisane w tej książce, nie przytrafią się nikomu. Czasami lepiej nie wiedzieć tego, do czego jesteśmy zdolni w obliczu zagrożenia.
Gin Phillips to amerykańska autorka, która dorastała w Montgomery w Alabamie, ukończyła studia w Birmingham-Southern College.
Joan i jej czteroletni syn spędzają ostatnie chwile w ogrodzie zoologicznym. Na kilka minut przed zamknięciem obiektu, bohaterka zdaje sobie sprawę, że nie będzie mogła z niego wyjść. Uwięziona wraz z synem w zoo, staje się zwierzyną łowną. Joan postanawia więc za wszelką cenę chronić życie swojego dziecka.
"Dzikie królestwo" to książka okrzyknięta międzynarodowym bestsellerem, najlepszym thrillerem według "Guardiana" oraz thrillerem miesiąca według "Observera". Od jakiegoś czasu dość sceptycznie podchodzę do tego typu rekomendacji, gdyż moje subiektywne odczucia dość często się z nimi mijają. W przypadku powieści Gin Phillips nie mogę napisać, że jest to najlepszy thriller tego roku, jaki czytałam, ale za to z pewnością jeden z lepszych. Byłabym jednak ostrożna w wysuwaniu na pierwszy plan warstwy dreszczowca, gdyż mam wrażenie, że o wiele ważniejsza i bardziej wyeksponowana jest w tej powieści zupełnie inna płaszczyzna.
To bezwarunkowa miłość matki do swojego dziecka i co za tym idzie, pełne poświęcenie, stanowią według mnie główną oś fabularną tej książki. Gin Phillips pokazała bowiem w pełnej krasie, że ramy macierzyństwa - uczucia, które może zrozumieć jedynie matka, są elastyczne i przesuwalne, w zależności od sytuacji życiowej. Zachowanie Joan, dla jednych wydawałoby się szokujące, dla innych zupełnie zrozumiale, wyzwala szereg pytań o moralne granice ochrony własnego dziecka. Po skończonej lekturze cały czas nurtuje mnie pytanie o to, czy główna bohaterka zostałaby uznana za niewinną, biorąc pod uwagę niecodzienne okoliczności towarzyszące jej decyzjom? Czy bezwarunkowa miłość do dziecka usprawiedliwia brak pomocy innym i kierowanie się wyłącznie instynktem? Tak, postawa Joan nie jest łatwa do zaakceptowania, gdyż większość z nas uważa się za bohaterów, którzy w kryzysowej sytuacji, będą służyć pomocą innym. Czy jednak oby na pewno?
Podczas czytania tej książki wyczuwałam stale rosnące napięcie. Klimat swoistego polowania i ucieczki podsycały ciągle wtrącane opisy newralgicznych miejsc w zoo, w tym wybiegów dla zwierząt, czy też karuzeli. Trudno także nie współodczuwać wraz z bohaterką targających nią emocji. Trudno podejmować decyzje.
Nie dziwię się, że już niebawem będzie można obejrzeć ekranizację "Dzikiego królestwa" w kinach. Ta książka to bowiem idealny scenariusz na film, który może okazać się jeszcze lepszy niż wersja prozatorska.
Początkowo w ogóle nie miałam ochoty zapoznawać się z tą powieścią. Owszem, migała mi nie raz przed oczami, ale stwierdziłam, że nie warto. Okazuje się jednak, że ta niepozornie wyglądająca książeczka niesie ze sobą coś naprawdę ciekawego. To nie tylko typowy dreszczowiec, to powieść, która w bardzo dosadny sposób ukazuje motyw macierzyństwa, nie tylko jego piękno, ale również zachowanie matki w obliczu zagrożenia. Pojawia się też kwestia tego, jak ludzie zachowują się w chwilach zagrożenia życia – czy egoistycznie dbają tylko o siebie, czy pamiętają jednak o tym, że w obliczu niebezpieczeństwa jesteśmy jednością i musimy sobie pomagać?
Akcja tej powieści rozgrywa się w przeciągu zaledwie kilku godzin. Kilku godzin, które dla Joan i jej czteroletniego synka zdają się być wiecznością. Uwielbiają spędzać czas w ogrodzie zoologicznym, w którym Lincoln uwielbia się bawić. To dziecko bardzo ciekawe świata, zadające mnóstwo pytań – taka typowa dziecięca ciekawość, zafascynowanie wszystkim tym, co go otacza. Uwielbia superbohaterów, ale poddaje ich zachowanie szczegółowej analizie. Któregoś razu Joan i Lincoln zmierzają powoli do wyjścia z zoo, gdyż zbliża się godzina zamknięcia, jednak dochodzi do tragicznych wydarzeń. Mężczyzna z karabinem strzela do ludzi i zwierząt, bez uprzedzenia, dla sportu. Joan i Lincoln uciekają i ukrywają się przed oprawcą. Jednak czy uda im się przetrwać?
Muszę przyznać, że choć ta książka to taka raczej krótka historia na jeden wieczór, to czytało mi się ją naprawdę dobrze. Najważniejsze motywy tej powieści są znakomicie przedstawione, a zdecydowanie umiejscowienie akcji sprawdziło się tutaj świetnie i dodało całej sytuacji dramatyzmu. Niejednokrotnie da się poczuć tę napiętą atmosferę, strach i grozę. To charakterystyczne uczucie, które towarzyszy każdemu człowiekowi podczas ukrywania się przed niebezpieczeństwem. Jest to wręcz namacalne, a przedstawiona historia w ogóle nie jest czymś abstrakcyjnym. Coś takiego naprawdę mogło by mieć miejsce, kto wie, czy kiedyś nie miało. Autorka wygrywa nie tylko dobrym pomysłem, ale przede wszystkim realizmem swojej historii.
Myślę, że motyw macierzyństwa jest genialnie przedstawiony. Zwłaszcza na tle rozgrywającej się w zoo tragedii. Jak daleko jest w stanie posunąć się matka, aby chronić swoje dziecko? Czy jest w stanie podjąć ryzyko, gdy jej czteroletni synek płacze o jedzenie? Czy potrafi nadal racjonalnie myśleć, aby zapewnić sobie i jemu bezpieczeństwo? A co gdy na horyzoncie pojawią się inni, bezbronni ludzie? Czy każdy będzie myślał o sobie, czy jednak uruchomiony zostanie wspólny instynkt przetrwania? W trakcie lektury można się zastanawiać nad wieloma tego typu rzeczami. Można spróbować się postawić w sytuacji Joan, pomyśleć, jaką decyzję by się podjęło. Adrenalina zawsze pobudza nas do działania, ale również w pewnym stopniu potrafi być zgubna.
Wiem, że celem tej książki nie było zaprezentowanie tych złych postaci, choć rozgrywające się wydarzenia poznajemy częściowo również z ich punktu widzenia. Zabrakło mi jednak takiego logicznego sensu w tym, co oprawcy robili. Dlaczego? Po co? Czy tylko dla sportu? Co działo się dalej? Zakończenie tej książki jest takie… niepewne. Otwarte. Nie mamy pewności, czy to jest happy end, bowiem autorka pozostawia nam spore pole do popisu – możemy snuć domysły. Z jednej strony jest to bardzo ciekawe zagranie, nieczęsto spotykane, wiec myślę, że można to uznać za kolejną zaletę tej powieści. Choć wydaje mi się, że niektórzy poczują niedosyt, będą żądali konkretnej odpowiedzi.
„Dzikie królestwo” to książka ciekawa, choć krótka. Mimo wszystko pojawia się tutaj ciekawy rozwój wydarzeń, a Gin Phillips bardzo dobrze odwzorowała matczyne instynkty, a także dziecięcą ciekawość i lekką naiwność. Ładny, całkiem przyjemny dreszczowiec, którego klimat towarzyszy nam przez cały czas. Wyobraźnia pracuje, wyzwala w nas podobne reakcje, co w głównej bohaterce. Choć mogłoby się wydawać, że powieść ta nie ma zbyt wiele do zaoferowania, to jest to złudzenie. Świetny i barwny język, dobra kreacja bohaterów i świetne umiejscowienie akcji, a także ten dreszczowy klimat… To wszystko tworzy dobrą całość, której warto dać szansę.
www.bookeaterreality.blogspot.com
Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Gin Philips swoją debiutancką książkę napisała w 2009 roku. „Dzikie królestwo” to jej pierwsza przetłumaczona na język polski i wydana nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. Książka uzyskała już tytuł międzynarodowego bestsellera i czeka na ekranizację.
„ – Pamiętasz, że czasem źli ludzie się cieszą, kiedy krzywdzą innych?
- A więc ci ludzie się śmiali, bo myśleli, że zabawnie jest krzywdzić innych? – pyta Lincoln.
- Tak – odpowiada Joan.” [s. 90]
Jak sama Gin mówi, pomysł na książkę zrodził się z połączenia wyobraźni z życiowym doświadczeniem. Jako mama 5-letniego dziecka jest częstym gościem w ogrodzie zoologicznym. Głównym celem książki było ukazanie macierzyństwa w innym odcieniu niż ciągle je postrzegamy. To zamierzenie udało jej się spełnić w „Dzikim królestwie” w stu procentach.
Każdy odbiorca może mieć inne wrażenia z tej lektury. Inaczej będzie ją oceniała świeżo upieczona matka, a inaczej matka dorastającego dziecka. Ich odczucia będą zintensyfikowane w stosunku do czytelnika, który będzie odbierał emocje Joan tylko przez empatię. Dla tego ostatniego odbiorcy „Dzikie królestwo” to po prostu trzymający napięcie thriller z minimalistyczną scenerią. Dla każdej matki będzie to natomiast książka, która dodatkowo uświadomi im, jak bardzo ich uczucia są zbieżne z reakcjami Joan w tych strasznych momentach.
Bardzo dobry przekład wykonany przez Zbigniewa Królickiego sprawia, że „Dzikie królestwo” czyta się błyskawicznie, pochłaniając każdą stronę z rosnącym napięciem. Tłumaczowi udało się oddać klimat strachu, który przyspiesza bicie serca podczas lektury. Świetnie zobrazowane są także sceny, w których wszystko nagle się uspokaja. Widać wyraźne wyciszenie akcji i zaczyna się myśleć o szczęśliwym zakończeniu tej mrożącej krew w żyłach sytuacji. Czy tak faktycznie się stało dowiecie się czytając „Dzikie Królestwo” Gin Philips.
Całość na zukoteka.blox.pl