Bestseller ,,New York Timesa", nagrodzony prestiżowym Medalem Johna Newbery'ego za wybitny wkład w amerykańską literaturę dziecięcą.
Od wieków mieszkańcy Protektoratu wierzą, że pobliski las zamieszkuje okrutna wiedźma, której gniew obłaskawić może tylko najmłodszy mieszkaniec osady złożony w ofierze złej czarownicy. Co roku pozostawiają więc w lesie niemowlę, licząc na to, że danina z niewinnego życia powstrzyma wiedźmę przed terroryzowaniem ich miasta.
Ale Xan jest dobra. Dom w leśnym zaciszu dzieli z mądrym potworem Glerkiem i maleńkim smokiem Fyrianem o wielobarwnych skrzydłach. Ratuje ona porzucone dzieci i oddaje w opiekę rodzinom po drugiej stronie lasu, karmiąc niemowlęta blaskiem gwiazd. Jednemu z nich przypadkowo daje jednak do wypicia blask księżyca, napełniając je magią o niewyobrażalnej mocy. Xan postanawia sama wychować tę niezwykłą dziewczynkę. Kiedy zbliżają się trzynaste urodziny Luny, jej moc przybiera na sile...
Mnożące się dokoła złowrogie znaki wzmagają strach mieszkańców Protektoratu. Jeden z nich postanawia zabić wiedźmę, by uwolnić swój lud od trwającego od lat terroru. Do czego doprowadzić może wiara w zabobony? Jak niebezpieczna jest moc, którą posiadła Luna i jak potoczą się losy Xan, Glerka oraz Fyriana, którzy stali się rodziną dziewczynki?
Nie sposób się od niej oderwać... Jest równie ekscytująca i wielowarstwowa, jak klasyki Piotruś Pan czy Czarnoksiężnik z Krainy Oz.
,,New York Times"
Przepięknie napisana fantazja o dziewczynce, która otrzymuje niezwykłe magiczne moce, po tym, jak wiedźma Xan karmi ją blaskiem księżyca.
,,People"
AUDIOBOOK W INTERPRETACJI JOANNY JEŻEWSKIEJ
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-10-03
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Czyta:
Tytuł oryginału: The Girl Who Drank the Moon
Magia na wyciągnięcie ręki
Nad Protektoratem wiecznie unosi się mgła i ciężkie chmury smutku. W Protektoracie nigdy nie świeci słońce, a jego mieszkańcy są przygaszeni. Każdego roku muszą ofiarować okrutnej Wiedźmie najmłodsze dziecko, które Starsi odbiorą rodzinom i pozostawią samotne w lesie. Nikt nigdy nie widział Wiedźmy. Nikt nie wie, skąd wzięła się okrutna tradycja składania niemowląt w ofierze. Nikt nie jest w stanie się temu przeciwstawić. Do czasu.
"Dziewczynka, która wypiła księży" jest powieścią, z której magia wylewa się strumieniami. Są czary, Wiedźma, smoki i potwory (i to niekoniecznie te mieszkające na Moczarach), czyli wszystko, co w baśniach najlepsze. Wykreowany przez autorkę świat jest jednocześnie mroczny, ale też pełen uroku. Najbardziej jednak zachwyca mnie język jakim ta historia jest opisana: piękny, literacki i plastyczny. Sama historia również wzbudza moją sympatię – jest ciekawa i intrygująca. Interesujący i bardzo niejednoznaczni bohaterowie sprawiają, że i starszy czytelnik nie nudzi się w trakcie lektury.
Czy powieść ma jakieś minusy? Od momentu, w którym na główną bohaterkę został rzucony czar ochronny, którego działanie miało skutki uboczne, poczułam znużenie tą historią. Przez wiele kolejnych stron autorka opisuje różne sytuacje, w których owe skutki uboczne mają miejsce, co wcale nie wpływa na rozwój fabuły. Już po pierwszych dwóch, może trzech, sytuacjach czytelnik orientuje się jakie są konsekwencje użytej magii, więc mnożenie kolejnych takich scen było całkowicie zbędne.
Mimo że język powieści jest naprawdę zachwycający, autorce od czasu do czasu zdarza się uderzyć w zbyt patetyczny ton. Baśnie rządzą się swoimi prawami, ale czy młodszemu czytelnikowi przypadnie to do gustu?
A jeśli już jesteśmy przy młodszych czytelnikach, nie mogę nie zwrócić uwagi na to, że "Dziewczynka, która wypiła księżyc" jest historią wielowątkową i dość złożoną. Młodsze dzieci mogą mieć duży problem z przyswojeniem fabuły i uporządkowaniem jej sobie w głowie. Zważywszy na to, że w powieści pojawia się kilka opisów, które można uznać za brutalne, powieść polecam przede wszystkim nastolatkom i dorosłym.
Powieść Barnhill początkowo przysporzyła mi trochę problemów. O ile początek był wciągający, o tyle w trakcie lektury historia zaczęła wydawać mi się niespójna i nielogiczna. Dopiero gdy usiadłam spokojnie i zaakceptowałam, że jest to baśń, zaczęłam czerpać prawdziwą przyjemność z czytania (zwłaszcza, że to co na początku wydawało mi się nielogiczne, zostało później wyjaśnione i dla nieco młodszego czytelnika powinna być to argumentacja jak najbardziej przekonująca). Jest to niezwykle mądra opowieść o miłości, poświęceniu, odrzuceniu pustych rytuałów, które opierają się na zasadach, których nikt nie jest w stanie wyjaśnić. "Dziewczynka, która wypiła księżyc" jest cudownie niejednoznaczną historią o tym, że zło może skrywać się tam, gdzie nigdy byśmy się go nie spodziewali.
Piękna i mądra baśń, która pokochają dzieci i dorośli. "Dziewczynak, która wypiła księżyc" to wzruszająca opowieśc o miłości, rodzinie i walce ze złem, które potrafi się po mistrzowsku kamuflować.
Piękna baśń o magii, przyjaźni, poświęceniu. Opowieści o wiedźmach mogą być częściowo prawdziwe, ale prawda bywa zaskakująca.
,,Dziewczynka, która wypiła księżyc", to poruszająca książka, o zaufaniu, poświęceniu, o tym, że ,,zło" nie zawsze jest złe i przede wszystkim o magii, której w powieści nie brakuje. Bardzo przyjemnie się to czytało, (chociaż chwilami bywało smutno).
Piękna książka, napisana pięknym językiem. Zarówno dla starszych jak i młodszych.
Powieść Dziewczynka, która wypiła księżyc zwróciła moją uwagę ujmującym tytułem. Gdy przeczytałam kilkanaście stron, już wiedziałam, że moje czytelnicze serce podbije również treść.
Książka Kelly Barnhill adresowana jest teoretycznie do młodych odbiorców, ale mogą po nią sięgnąć także dorośli, zwłaszcza jeśli mają słabość do poznawanych w dzieciństwie baśni, do niesamowitych, klimatycznych opowieści oraz wartkiej akcji.
Tytułową bohaterkę poznajemy w niemowlęctwie, gdy ma ona zostać złożona jako ofiara dla złej wiedźmy mieszkającej w lesie otaczającym krainę zwaną Protektoratem. Mieszkańcy od wieków żyją tam w przekonaniu, że co roku trzeba oddać potwornej istocie najmłodsze dziecko, by zapewnić bezpieczeństwo reszcie społeczności. Nie pomagają łzy ojców ani rozpacz matek. Co dwanaście miesięcy na skaju lasu rozgrywa się rodzinny dramat.
Okazuje się jednak, że czarownica mieszkająca w lesie bardziej przypomina leciwą dobrą wróżkę i zielarkę niż siejącą postrach wiedźmę. Xan co roku przybywa po porzucone dziecko, nie rozumiejąc, dlaczego mieszkańcy Protektoratu postępują tak okrutnie. Ocalone niemowlęta trafiają do nowych domów w innej krainie, gdzie znajdują kochających rodziców.
Inaczej dzieje się z tytułową bohaterką, nazwaną przez Xan Luną. Zostaje ona ze swoją wybawicielką i jej przyjaciółmi, czyli wrażliwym, lubiącym poezję potworem Glerkiem, oraz malutkim smokiem Fyrianem, który przestał rosnąć, ale ma wielkie serce.
Życie tej czwórki wydaje się bezpieczne i pełne przyjemnych przygód. Wszystko zmienia się, gdy Luna zaczyna dorastać. Wówczas dziwne rzeczy zaczynają dziać się z jej mocami i z siłami Xan...
Zaczyna też robić się coraz bardziej niebezpiecznie. Tym bardziej, że ojciec kolejnego dziecka, szykowanego w Protektoracie na ofiarę, zamierza zabić wiedźmę.
Dziewczynka, która wypiła księżyc to piękna, barwna i wzruszająca opowieść o przyjaźni, miłości, zdolności do poświęceń i czynienia dobra. Smaczków całości dodaje inteligentne poczucie humoru, które odnajdujemy i w języku, i w zachowaniach postaci.
Jest to również książka z drugim dnem, pokazująca, jak wielką, złą siłą może być władza i umiejętność manipulowania ludźmi, jak można sterować nimi, odwołując się do niskich instynktów, wiary w zabobony i wpajanych latami przyzwyczajeń.
Ten ponadczasowy charakter powieści jest na pewno jedną z jej największych zalet.
Na uwagę zasługują także kreacje postaci, bardzo wyraziste, ale niejednoznaczne, barwne, dynamiczne.
Interesujący jest język – plastyczny, bogaty, oddziałujący na wszystkie zmysły i tworzący jedyny w swoim rodzaju klimat, w którym groza przeplata się z liryzmem.
Czyta się książkę Kelly Barnhill jednym tchem, niezmiennie kibicując pozytywnym bohaterom i niecierpliwie czekając na finał. Ten zaś okazuje się zaskakujący, mimo iż wpisuje się w baśniową konwencję.
Polecam z czystym sumieniem czytelnikom w każdym wieku!
BEATA IGIELSKA
Kelly Barnhill, autorka bestsellerowej Dziewczynki, która wypiła księżyc, powraca z książką pełną przygody i magii. Syn wiedźmy to piękna klasyczna...
Bestseller ,,New York Timesa"! Mistrzowski zbiór nawiedzonych, magicznych opowieści pióra Kelly Barnhill, autorki Dziewczynki, która wypiła księżyc oraz...
Przeczytane:2019-03-10,
Czy po lekturze jakiejś powieści kiedykolwiek zabrakło Wam słów? Mi owszem - Dziewczynka, która wypiła księżyc sprawiła, że mam problem z napisaniem recenzji dla Was, a jest to nie lada wyczyn - zwykle z łatwością przelewam swoje myśli i uczucia do dokumentu tekstowego. A teraz po prostu... nie mogę znaleźć właściwych słów, aby o niej opowiedzieć. Oniemiałam z zachwytu, bo to najcudowniejsza historia, z jaką od wielu lat się spotkałam. Oczarowała mnie całkowicie!
Zacznę może od tego, że nie jest to książeczka jedynie dla dzieci - dorośli odnajdą w niej wiele odniesień do współczesności i niesprawiedliwości jaką są m.in. stereotypy. Opowieść Kelly Barnhill, pod przykrywką fantastycznej przygody, niesie wiele mądrości i zachęca do snucia refleksji oraz realizowania własnych marzeń. Uczy także, że nie należy oceniać z góry i słuchać plotek - należy zawsze wpierw poznać daną sytuację lub osobę nim zacznie się wygłaszać własne opinie, a przede wszystkim - nie oceniać książki po okładce (aczkolwiek - że tak wtrącę - Dziewczynka, która wypiła księżyc ma przepiękną okładkę, prawda?) - wygląd osoby nie zawsze świadczy o człowieku, pozory bywają mylne.
Xan jest wiedźmą - wizualnie po wieloma względami przypomina dużą ropuchę. Na domiar złego przyjaźni się z potworem i Absolutnie Tycim Smokiem. Mieszkańcy Protektoratu o tym nie wiedzą, ale mimo to boją się wiedźmy i każdego roku zostawiają niemowlę dla niej w ofierze. Xan ratuje dzieci i znajduje im kochające rodziny w innym miejscu, aż pewnego dnia zakochuje się w dziewczynce o ciemnych oczach. Przypadkiem wypełnia dziecię magię i... zatrzymuje je dla siebie. Luna, bo takie imię otrzymuje księżycowa dziewczynka, wywraca życie wiedźmy i jej towarzyszy do góry nogami, by następnie siać chaos dalej - w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Przyznam szczerze, że książka w wielu fragmentach mnie zasmuciła. Matka, walcząca o dziecko, zostaje uznana za chorą na umyśle, a wkrótce okazuje się, że Starsi (władza) wcale nie wierzy w istnienie wiedźmy, a dzieci pozostawiają w lesie, aby utrzymać swoje pozycje. Podobnie sytuacja ma się z rodzicielką Antaina, poczciwego chłopca, która chce wykorzystać syna do spełnienia własnych ambicji. Autorka za pomocą magicznego świata przedstawia problemy powszechne i za pomocą aluzji odnosi się do ludzkich wad. Jednocześnie pokazuje, że wśród zła jest i dobro, nadzieja, malując piękne obrazy bezinteresownej miłości, przyjaźni i dobroduszności, które widzimy m.in. w postaciach zwykle w bajkach negatywnych - wiedźmie, potworze i smoku.
Dziewczynka, która wypiła księżyc to nie tylko przepiękna, poruszająca historia. Napisana jest po prostu baśniowo i - poza poruszającymi, pouczającymi i smucącymi serduszko elementami - są w niej zawarte także ogromne połacie znakomitego humoru, który rozbawi zarówno młodego czytelnika, jak i tego znacznie starszego. Dawno tak świetnie nie bawiłam się przy żadnej książce, a na pewno nie tak dobrze jak przy niej. Straciłam głowę dla Glerka, potwora kochającego poezję. Ta książka jest równie magiczna, jak jej główna bohaterka - a może nawet bardziej. Ale czy można być bardziej magicznym od dziewczynki, która wypiła czystą magię księżyca?
- Moja droga, cytując słowa Poety: "Jakże głęboko mam to w...".
- GLERKU! - zakrzyknęła Wiedźma z przerażeniem. - Cóż to za słownictwo!
Jeśli chcecie podarować swojemu dziecku i sobie magiczną podróż przez meandry ludzkości i baśniowości - koniecznie sięgnijcie po Dziewczynkę, która wypiła księżyc. Jest ona dokładnie taka, jak napisał o niej New York Times - Nie sposób się od niej oderwać... Jest równie ekscytująca i w wielowarstwowa, jak klasyki Piotruś Pan czy Czarnoksiężnik z Krainy Oz. To pozycja, którą warto, a wręcz trzeba poznać. Polecam z całego serca.
Dodam jeszcze - bo to warto dodać, że przekładu tej powieści dokonała Marta Kisiel-Małecka, której pióro delikatnie odznacza się w treści. Zaintrygowani?