Zatrważająca historia, w której trudno o happy end. Dwóch młodych mężczyzn jedzie na głuchą prowincję obejrzeć dom, który jeden z nich niespodziewanie dziedziczy po swojej zmarłej matce. W miasteczku czas jakby się zatrzymał. Walące się budynki, powybijane okna, wtopieni w otoczenie miejscowi, którzy nie trzeźwieją - to wszystko jest bardzo prawdziwe. Na domiar złego, psuje im się samochód i wszystko wskazuje na to, że będą musieli przenocować w strasznym domu, do którego trafili.
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2021-06-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Zjawy mieszkające w nawiedzonych domach zazwyczaj straszą odwiedzających stukaniem i „buuuczeniem”. Tomasz Kozioł stworzył postać dziewczyny, która klaszcze. Jak możecie się domyślać właśnie odgłos uderzania dłoni o dłoń wywołuje dreszcz. Muszę przyznać, że jest to dość oryginalny pomysł i zaintrygowało mnie dlaczego owa bohaterka klaszcze. Do tego w książce pojawia się wątek choroby psychicznej co jest obietnicą nieobliczalności, a może nawet makabry. Książka zapowiadała się obiecująco. Jak wyszło?
Tradycyjnie zacznijmy od szybkiego rzutu oka na fabułę. Adam otrzymuje informacje o spadku. Mężczyzna jest adoptowany i odzywa się do niego prawnik, iż jego biologiczna matka zapisała mu dom. Razem z kolegą jedzie obejrzeć nieruchomość. Na miejscu zostają bardzo agresywnie „powitani” przez mieszkańców wioski, dlatego postanawiają czym prędzej wyjechać. Jednak dom, a właściwie istota go zamieszkująca nie zamierza ich puścić. Kim jest i jakie ma wobec przyjezdnych plany? Jaką tajemnicę skrywa smętna wioska i porzucony dwór?
Tomasz Kozioł napisał specyficzna hybrydę horroru i powieści humorystycznej. Szczerze mówiąc, pierwszy raz czytam takie połączenie i niezbyt mi się ono podoba. „Luzacki” styl okrada książkę z całej grozy i czyni z niej parodię horroru. Wystarczy zamienić panów na panie w kusych szortach i będziemy mieli – wypisz, wymaluj – horror klasy B, C, D, E itd. W trakcie czytania zaznaczyłam sobie kilka cytatów, w celu zaprezentowania wam humoru książki, jednak ograniczę się do tego, który „przelał czarę goryczy”. Sytuacja jest taka, że czytelnik już wie, jaka tragedia wydarzył się w rzeczonym domu. Panowie odszukują miejsce okropnych wydarzeń, ale nie mogą tam wejść, bo lata temu zostało zamurowane. Jeden z bohaterów komentuje: „- Tak bardzo chcieli ukryć to przejście, że aż wykończeniówkę zrobili”[1]. Możemy tu usprawiedliwiać wypowiadającego te słowa nerwami, chęcią rozładowania atmosfery, charakterem itp. Jednak ten żart jest tak nie na miejscy w kontekście tego, co znajduje się za ścianą, że boli, nie śmieszy. Tomasz Kozioł ewidentnie nie zapanował nad swoimi bohaterami, a ci „rozwalili” mu powieść.
Zamiast wymyślać głupkowate teksty autor powinien skupić się na fabule, bo są w niej luki aż wiatr hula. Taka sytuacja: bohaterom psuje się samochód i padają baterie w telefonach. Naradzają się co mogą zrobić. Wymyślą plany A, B, C i tak do końca alfabetu. Kombinują, jak „koń po górkę”, a nie biorą pod uwagę tego, że umówili się z prawnikiem, na którego powinni poczekać, który będzie miał auto, telefon itp. Jeden z nich wędruje do oddalonego 5 km sklepu, żeby podładować telefony, a drugi, pomimo że wyczuwa niebezpieczeństwo, pilnuje zepsutego samochodu. Nie chce nocować w starym domu, ale tyłka z niego nie ruszy. Tu oczywiście trzeba zwrócić uwagę na moc, która trzyma Adama (spadkobiercę) na miejscu, jednak ta kwestia jest za słabo zarysowana. Nie poczułam tej władzy, jaką duch ma nad mężczyzną. Bohater sprawia wrażenie, wymyślającego problemy, a autor piszę, jakby nie przeanalizował wszystkich potencjalnych scenariuszy.
Trochę szkoda mi tej powieści, bo ma ona naprawdę kilka bardzo dobrych momentów. Sama tragedia, która wydarzyła się w opisywanym miejscu mrozi krew w żyłach, a tytułowa dziewczyna jest przerażająca. Przy odpowiednim zadbaniu o klimat nawet luki w fabule można by zatuszować. A chyba w literaturze grozy to klimat jest najważniejszy. Przychodzi mi do głowy niedawno czytania „Szczelina” Jozefa Kariki. W tej książce właściwie nic takiego się nie dzieje, ale czytelnika przeszywa jakieś zimo. W „Dziewczynie...” dzieje się dużo, ale „spływa” to po odbiorcy. A tak być nie powinno.
„Dziewczyna, która klaszcze” może pochwalić się fantastyczna promocją. Był taki moment, że ta książka była wszędzie. O mały włos nie wyskoczyła mi z lodówki. Do tego na jej początku znajdziemy dwie strony rekomendacji, a na tylnej okładce mnóstwo zacnych patronów (są to na prawdę znane portale o książkach). Potęguje to moje rozczarowanie. Spodziewałam się przedniego horroru, a otrzymałam kiepski pastisz. Powiecie, że skoro wszyscy chwalą to może ja się nie znam. Być może. Nie będę z siebie robiła eksperta. Jednak w mojej ocenie jest to powieść niedopracowana i ograbiona z tego, co literatura grozy powinna sobą reprezentować. Dodałabym jeszcze, że jest to książka bardzo komercyjna: troszkę wystraszymy czytelnika, troszkę rozbawimy i będzie zabawa.
[1] Tomasz Kozioł, „Dziewczyna, która klaszcze”, wyd. Uroboros, Warszawa 2021, s. 222.
"Dziewczyna, która klaszcze" Tomasza Kozła to przykład powieści z gatunku kryminału, sensacji, thrillera. Jest to niewątpliwie bardzo dobra powieść. Tylko do mnie niespecjalnie przemówił styl pisania autora. W pewnym momencie złapałam się na tym, że nie wiem jak znalazła się w momencie, w którym jestem i musiałam się nieco wrócić. Niewątpliwie nie przyczyniło się to do lepszego zrozumienia książki.
Jednak mimo pewnych niedogodności historia opisana w powieści mi się spodobała i mogę zachęcić każdego zastanawiającego się nad sięgnięciem po te pozycję.
Zdecydowanie czas poświęcony tej książce nie został zmarnowany. Przeciwnie.
Także z czystym sumieniem polecam!
Sięgając po książkę "Dziewczyna, która klaszcze" ubzdurało mi się, że to jakiś kryminał/thriller. Nie wiem czemu, ale liczyłam na kawał dobrej lektury właśnie w tym gatunku, a co otrzymałam> Otrzymałam kompletną miazgę. Od tej książki nie sposób był się oderwać. Fenomenalna fabuła wywołująca dreszcze na ciele sama w sobie, a jeśli dodamy do tego jeszcze fakt, że książkę tę odsłuchałam sobie na audiobooku, to z tymi dodatkowymi dźwiękami i melodyjkami to jest po prostu kompletna petarda.
Autor stworzył wspaniałą historię przyprawiającą o większe bicie serca, a wszystko miało być takie piękne. Chłopak ma dziedziczyć posiadłość, przyjeżdża ją obejrzeć i ...... i dzieje się tyle, że po prostu trzeba sięgnąć po książkę i się dowiedzieć samemu. Nie będę i nawet nie chcę spojlerować, to trzeba przeżyć, a w tej sytuacji polecam szczególnie audio..... Mistrzostwo!!!! Ja chcę więcej takich książek <3
Kto z Was już czytał? Dajcie znać czy też mieliście dreszcze na całym ciele i palpitacje serca? A może słyszeliście klaskanie?
Przedziwny tytuł, szumne zapowiedzi, taka sobie okładka – właściwie nie wiem, dlaczego zdecydowałam się czytać tę książkę. Po przeczytaniu stwierdzam, że lepiej gdybym jej nie czytała.
Zacznę od samego pomysłu – dwóch mężczyzn trafia do zapomnianej wioski, gdzie jeden z nich ma dostać w spadku pewien budynek. Okazuje się, że budynek otoczony jest tajemnicą i murem milczenia, a sąsiedzi zachowują się co najmniej dziwnie. I pewnie spodobałby mi się ten motyw – ale już to czytałam. Nie zdradzę tutaj u kogo, żeby nie spojlerować, ale podobny motyw pojawił się już we współczesnej grozie. I tamten pierwszy naprawdę mnie zainteresował, zaintrygował, tutaj czułam wtórność. To już, po prostu, było. Jeśli dodam do tego nieco drętwe dialogi, mało ciekawe postaci to, niestety, nie ratuje całości fakt, że chwilami się bałam. Trzeba przyznać, że udało się Autorowi zbudować nastrój grozy, tajemnicy, niepewności, ale to zdecydowanie za mało, żeby uznać tę powieść za dobry horror. Na plus zasługuje też zakończenie – nie takiego się spodziewałam, dałam się solidnie zaskoczyć na ostatnich stronach!
„Dziewczyna, która klaszcze” to debiut, może więc warto przymknąć oko na niedociągnięcia i przeczytać? Zdecydujcie sami, ja na razie nie wiem, czy sięgnę po kolejną powieść Autora.
Wiadomość od prawnika o odziedziczeniu posiadłości po nieznanych sobie biologicznych rodzicach zaburza spokój Adama. Pełen wątpliwości bierze ze sobą najbliższego przyjaciela i przyjeżdża na odludzie, aby dowiedzieć się czegoś więcej o spadku i własnej rodzinie. Na miejscu wszystko okazuje się inne, niż się spodziewał. Okoliczni ludzie nie chcą odpowiadać na żadne pytania, a jakiekolwiek wspomnienie domu wywołuje agresje i paniczny strach. Wkrótce okoliczności stają się coraz dziwniejsze. Gdy chłopak zaczyna słyszeć niepokojące, niemożliwe do zlokalizowania klaskanie jest już za późno i opuszczenie wioski staje się niemożliwe. Przyjazd tu mógł okazać się najgorszą decyzją w życiu.
Książkowym horrorom trudniej bez efektów dostępnym filmom utrzymać ciarki na plecach. Dziewczyna która klaszcze wybrnęła z tego operując na wstępie samym klimatem, bez pospolitych straszaków. Jest… niepokojąca, tak, to najlepsze określenie. Nie przerażająca, nie wywołuje typowego strachu, tylko właśnie dyskomfort i uczucie niepewności. Wydarzenia są z pozoru spokojne, jednak czytelnika nie opuszcza wrażenie, że coś jest na niewłaściwym miejscu.
W połowie książki, gdy następują pierwsze wyjaśnienia, trochę luzuje się nastrój grozy. Miałam w tym momencie obawy czy historia utrzyma jakość. Dalej co prawda nie wraca do pierwotnego nastroju niepewności, przechodzi w bardziej bezpośrednią makabrę. Tomasz Kozioł może i nie opisuje drastycznych scen ze szczegółami, ale tak, że wyobraźnia jest w stanie dopisać resztę.
Martwi mnie trochę czy przy drugim czytaniu książka będzie tak samo wciągająca. Czy bez tajemnicy będzie wstanie utrzymać czytelnika przy sobie? W końcu sam przebieg akcji nie jest wybitnie oryginalny, zawiera wiele motywów pozycji o nawiedzonych domach. Co prawda Dziewczyna, która klaszcze jest tego świadoma, bohaterowie sami porównują swoje obecne życie do filmów i zastanawiają się które znane w nich metody mogą okazać się skuteczne. Lubię, gdy takie historie nie są osadzone w próżni i przenika do nich popkultura z realnego świata.
Powieść grozy przejawia się nie tylko w fabule, ale także prowadzeniu rozwoju bohaterów. Dwójka mężczyzn trafiła do własnych piekieł na ziemi.
Adam bezpośrednio na sobie odczuwa działanie tajemniczych sił. Autor przedstawia pogłębiającą się psychozę bohatera. Traci kontakt z rzeczywistością, wydarzenia realne mieszają mu się z wymysłami umysłu. Jest to niezbędne dla historii, jednak prowadzone w nie do końca właściwych proporcjach może oddalić bohatera od czytelnika. Im więcej kontroli przejmuje „ona”, tym Adam traci na osobowości co może sprawić, że stanie się mniej istotny dla widza. W pewnym momencie stał się dla mnie dodatkowym balastem przy śledzeniu losów drugiego bohatera.
Mirek trafił do wioski na doczepkę, przez niepowiązanie z dawną historią działające tu siły mają nad nim mniejszą władzę. Jednak oglądanie cierpienia najlepszego przyjaciela, może okazać się jeszcze gorsze. Poczucie bezsilności wyniszcza chłopaka, każde próby działania obracają się przeciwko niemu. A zachowanie wolności myślenia daje mu złudną nadzieję możliwości zmiany stanu rzeczy.
Przyjaźń tej dwójki jest jedyną rzeczą rozjaśniającą mroki fabuły, bez niej całość stałaby się za ciężka. Udało się to dzięki bardzo swobodnym dialogom, nawet w najgorszych momentach chłopaki próbują żartować, by podnieść drugiego na duchu. Autor udanie przedstawił to, że im jest z nimi gorzej tym staje się to bardziej wymuszone, ale przez to w większym stopniu doceniane przez towarzysza.
Styl autora jak na debiut książkowy jest dobry i Dziewczynę, która klaszcze czytało się płynnie, jednak pewne rzeczy mi przeszkadzały. Co prawda każdy autor ma lubiane przez siebie frazy czy wyrażenia, których często używa jednak nie zawsze jest to tak odczuwalne jak tutaj. Pewnie nieduża objętość książki dodatkowo to podkreślała. Miałam wrażenie deja vu przy niektórych dialogach, autor nie musi nam co chwila przypominać wybranych faktów czy zwracać uwagi w jak złym stanie jest bohater. Przydałyby się też bardziej różnorodne reakcje Mirka na makabryczne wydarzenia, pod koniec książki opisy jego zachowań były prawie kopią z wcześniejszych stron.
Cała recenzja na:
Widząc okładkę spodziewałam się jakiegoś dobrego kryminału z wielkim przytupem, ale jakże było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że znajdziemy niezły horror i to do takiego stopnia, że jakbym oglądała film to nie wiem czy wytrzymałabym do końca.
Kto z was oglądał Silent Hill? Jak nie to polecam, bo ta książka ma wiele wspólnego z tym filmem. Czas teraźniejszy miesza się z przeszłością, a może to przeszłość chce w końcu zamknąć sprawę, która miała miejsce kilkanaście lat temu?!
Tak jak sam tytuł wskazuje w książce poznacie dziewczynę, która klaszcze, ale to nie są takie radosne oklaski, lecz…?? No już więcej nie powiem. Kochani całe szczęście, że dostępny jest audiobook bo chyba jadąc samochodem lub odkurzając wyglądałabym dziwnie z książka przy twarzy. Książkę pochłonęłam w trymiga, ale co było przerażające to min. fakt, że przy każdej próbie wyjazdu, ucieczki z miasta zdajesz sobie sprawę, że utknąłeś na dobre. Klimat od pierwszych stron na najwyższym poziomie do tego dla miłośników, audiobook będziecie mieli dodatkowe bodźce, które dodają dramaturgii.
Zawsze jest tak, że przeszłość lubi o sobie przypomnieć i tak jest tym razem. Adam wraz z przyjacielem Mirkiem przyjeżdżają do miasteczka w celu odwiedzenia domu/miejsca, jakie odziedziczył po swojej matce biologicznej. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie sytuacje paranormalne, które mają miejsce w miasteczku, w domu, w okolicy. Jeżeli do tego dodać panikę, strach mieszkańców przed domem odziedziczonym przez Adama to mamy iście Horror, który zasługuje na ekranizacje. Co musiało stać się w tym domu że po tylu latach ludzie żyjąc w ciągłym strachu?
Pomieszanie, obłęd, niemoc towarzyszą naszym bohaterom od momentu jak zorientowali się w sytuacji. Odkrycie przez chłopaków tajemnicy powoduje, że życie nie jest już takie, jakie mieliśmy wcześniej.Moim ulubieńcem był Mirek, który jest ogromnym wsparciem dla Adama. Wspiera przyjaciela na każdym kroku.
Chętnie czytam o tym czego nie chciałabym doświadczyć w życiu. Na dodatek jest to debiut, więc czułam się jeszcze bardziej kuszona przez tę książkę.
Adam był adoptowany, tym większe jego zdziwienie, kiedy dostaje informacje, że odziedziczył posiadłość. Postanawia zobaczyć swoją nową własność a w podróż zabiera przyjaciela Mirka. Na miejscu spotykają się z niechęcią miejscowych a seria niefortunnych zdarzeń uświadamia im, że wydostanie się z tej wsi nie będzie proste.
Muszę przyznać, że Autor niezwykle zgrabnie układa słowa. Nie czułam zgrzytów ani trzasków, tylko płynęłam przez opowieść. Mimo, że to horror, to mamy tu sporo błyskotliwego humoru, przynajmniej do pewnego momentu.
Do tego naturalność dialogów i dobrze zbudowani bohaterowie.
Mieszanie świata realnego z majakami i snami powodowało moją niepewność. Zastanawiałam się, czy to dzieje się na prawdę, czy to może kolejny sen Adama. Takie zabiegi niezwykle mi się podobają, pobudzają wyobraźnię.
Osobiście chciałabym trochę więcej dreszczyku, ale to ja, którą trudno w książce przestraszyć. Więc przyjmuję, że dla bardzo wielu osób będzie go wystarczająco dużo.
Podsumowując! Uważam, że to bardzo dobry debiut. Zdecydowanie widać duży potencjał Autora. Ciekawa fabuła i całkiem dobry warsztat. Czy można chcieć więcej?
Ciekawa jestem Waszych opinii po lekturze.
Lubicie powieści grozy? Historie, w których strach czai się na każdym kroku? Jeżeli tak, to debiutancka powieść Tomasza Kozioła powinna znaleźć się na Waszej liście MUST READ!
Adam wraz z przyjacielem wyrusza obejrzeć dom, który niespodziewanie odziedziczył po swojej biologicznej matce, której nigdy nie poznał. Chcąc poznać historię domu, mężczyźni spotykają się z niechęcią ze strony mieszkańców. Przyjaciele postanawiają opuścić miejscowość, jednak z niewyjaśnionych przyczyn psuje im się samochód a telefony odmawiają posłuszeństwa. Adam i Mirek zmuszeni są nocować w strasznym domu, który jak się okazuje nawiedzany jest przez dziewczynę, która klaszcze.
Genialna i straszna. Oj już dawno nie czytałam książki, która napędzała mnie strachem przed kolejnymi stronami. Autor utkał mroczną i intrygującą fabułę, która wciągnęła mnie już od pierwszej strony. Byłam tak ciekawa kolejnych rozdziałów chcąc poznać rozwiązanie zagadki a jednocześnie bałam się tego co jeszcze może spotkać Adama i Mirka.
"Dziewczyna, która klaszcze" to powieść dopracowana w każdym calu, świetnie wykreowane portrety psychologiczne bohaterów, zjawiska paranormalne, mroczny klimat, w którym wieje grozą z każdej strony i mrożąca krew w żyłach tajemnica strasznego domu. Aż trudno uwierzyć, że jest to debiut. Ale takie debiuty to ja lubię 😎 i Wam również polecam!
Jeśli lubicie książki, które trzymają w napięciu i powodują ciarki to koniecznie wybierzcie się na spotkanie z dziewczyną, która klaszcze. Ogrom emocji gwarantowany. Kto wie, może czeka Was nieprzespana noc😎🖤
„Dziewczyna, która klaszcze” to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora i podobno również jego debiut literacki. Jest to też moje pierwsze od dawna spotkanie z horrorem w wydaniu książkowym i chyba nawet pierwsze w ogóle, jeśli chodzi o polską literaturę.
Adam i Mirek jadą do pewnej zabitej dechami wsi po to, aby na miejscu spotkać się z prawnikiem w sprawie spadku. Okazuje się, że matka, której nigdy nie poznał, bo został oddany do adopcji, zostawiła Adamowi całkiem sporą posiadłość. Kiedy młodzi mężczyźni docierają na miejsce, okazuje się, że posiadłość, chociaż zapuszczona, wydaje się nietknięta. Nie ma w niej śladów bytności osób trzecich, nic nie zostało zdemolowane, niczego nie ukradziono. To wszystko wydaje im się dziwne, tym bardziej, że okoliczne domy wyglądają na opuszczone. Chłopcy wybierają się do lokalnego pubu, aby zasięgnąć języka na temat posiadłości i.. odbijają się od muru milczenia. A właściwie zostają potraktowani niezbyt miło i słyszą, że mają wracać, skąd przyjechali. Mają nawet taki zamiar, jednak okazuje się, że samochód się zepsuł, telefony nie mają zasięgu. Nie mają jak wyjechać z tego opuszczonego przez Boga miejsca. W związku z tym postanawiają trochę się rozejrzeć i może rozwikłać tajemnicę posiadłości. Później okazuje się zresztą, że nawet, jeśli chcieliby i tak nie mogą tak po prostu uciec z tej wsi. Coś ich tu trzyma siłą, coś każe im zostać, coś chce ich wykorzystać do swoich celów. Tylko co i po co? Jedynym tropem wydaje się być dziewczyna, która klaszcze.
Zacznę tym razem od końca. Jestem w takim szoku, że nie wiem, co napisać. Naprawdę. Zakończenie sztos! Do tej pory zbieram szczękę z podłogi. Liczyłam na całkiem inny finał tej historii i w pewnym momencie nawet się taki zapowiadał. To jednak, co stało się na ostatnich stronach, totalnie wbiło mnie w ziemię. Ja wszystko rozumiem, ale tak potraktować swoich bohaterów? No jak można, ja się pytam. Już w trakcie jest wystarczająco makabrycznie, na tyle, że gęsia skórka utrzymuje się na ciele dłużej niż powinna. A mimo to końcówka serwuje takie emocje, że ciężko je nawet dobrze oddać słowami. Skończyłam czytać tę książkę dzisiaj i nie wiem, jak ja dzisiaj zasnę. Już wczoraj miałam po tej lekturze bardzo dziwne sny. Dzisiaj chyba w ogóle nie położę się spać, bo strach, bo może i do mnie przyjdzie ta przerażająca dziewczyna, która tak upiornie klaszcze. Teraz to już chyba wszystkiego mogę się spodziewać.
Bawiłam się przy tej książce wybornie. Może nie było tak strasznie jak się spodziewałam, nie zlękłam się ani razu. Jednak ilość nagromadzonych w książce koszmarnych, tragicznych zdarzeń przerosła wszelkie moje oczekiwania. Moim zdaniem autor zdecydowanie powinien iść w horrory, bo bardzo dobrze mu to wychodzi. Atmosfera powieści jest tak gęsta, że można kroić ją nożem. Chłopcy początkowo w świetnych nastrojach, podśmiewają się nawet z tego, co słyszą o tym miejscu. Że jakaś ona, że ta ona nie pozwala mieszkańcom opuszczać wsi. Później jednak, kiedy do snów, a potem również na jawie zaczynają wdzierać się zjawy, omamy i ciągle te przeraźliwe oklaski, młodzieńcom przestaje być tak wesoło. Wiedzą, że coś jest na rzeczy, że dopóki nie rozwikłają tajemnicy posiadłości, nie wydostaną się z tej sennej, odciętej od świata wsi. Okazuje się, że ten wielki, nawiedzony dom skrywa pewną tragedię sprzed lat. Tragedię, która od dwóch dekad ma wpływ na mieszkańców wioski, a po przyjeździe również na chłopaków. Kiedy chłopcy odkrywają coraz więcej z tajemniczej przeszłości domu, Alina lub Olina, bo tego nie wiemy do samego końca, robi się coraz bardziej śmiała. Zaczyna ingerować nie tylko w sny bohaterów, ale zaczyna też sterować nimi na jawie. Bardziej podatny na te działania wydaje się być Adam, który z dnia na dzień coraz bardziej marnieje. Jak skończy się ta historia, czy chłopakom uda się odkryć, co zaszło tu dawno temu, jaki właściwie związek ze sprawą mają, tego nie napiszę, bo mam nadzieję, że zapoznacie się z książką sami. Nawet jeśli nie dla całości, to dla takiego zakończenia zdecydowanie warto!
Na plus zaliczam autorowi i książce ciekawy pomysł i dobrze poprowadzoną fabułę, która wypada nad wyraz wiarygodnie. Poza tym dynamiczną akcję i żywe dialogi, które skutecznie pchają ją do przodu oraz mnóstwo zaskakujących momentów. In plus również ciekawe portrety bohaterów, przede wszystkim tych pierwszoplanowych i fakt, że historia bardzo wciąga. Ciężko się oderwać, bo jak najszybciej chcemy się dowiedzieć, co się wydarzyło w tym miejscu bardzo dawno temu i dlaczego teraz jest tak, a nie inaczej. Kibicujemy chłopakom w dotarciu do prawdy, trzymamy za nich kciuki, za poznaną w trakcie lektury Panią Henrykę i młodszą od niej Weronikę również. A autor tak to wszystko prowadzi, tak myli tropy, że przed samym rozwiązaniem zagadki nie jesteśmy w stanie czegokolwiek stwierdzić na sto procent. Przede wszystkim jednak największym atutem książki jest jej klimat, mroczny, duszny, klaustrofobiczny. A także bardzo dobrze skomponowany z całością, rozbudowany motyw snu. Polecam sięgnąć również po audiobook, ja z ciekawości sprawdziłam. Jest rewelacyjny. Dodano efekty dźwiękowe, które dodatkowo potęgują nastrój grozy i sprawiają, że rozglądamy się wokół siebie sprawdzając, czy gdzieś nie czai się niewysłowione zło.
„Dziewczyna, która klaszcze” to horror na światowym poziomie. Horror, w którym znajdziecie psychopatów, szokujące eksperymenty medyczne, opętanie, bezsilność, zazdrość i dużo zła, ale też ludzką dobroć, chęć pomocy, silne więzi rodzinne i przyjaźń aż po grób. I chociaż nie jestem pewna, czy będę w stanie wybaczyć autorowi to zdecydowanie niebanalne i szokujące zakończenie, to tę książkę i tak z całego serca Wam polecam! Dobra robota autorze, nic tylko wstać i klaskać.
W porównaniu z zeszłym rokiem zauważyłam u siebie tendencję wzrostową, jeśli chodzi o częstotliwość sięgania po różnego rodzaju debiuty. Nie wiem, szczerze mówiąc, skąd i kiedy dokładnie nastąpiła taka zmiana (kiedyś bowiem omijałam debiuty niemal szerokim łukiem), ale nie narzekam. Wręcz przeciwnie - bardzo mnie ta metamorfoza cieszy, bo początkujący pisarze czasami mają więcej do powiedzenia niż starzy wyjadacze. Kiedy więc usłyszałam o "Dziewczynie, która klaszcze" Tomasza Kozioła, horrorze z krwi i kości, nie mogłam przejść obojętnie obok.
"Dziewczyna, która klaszcze" przedstawia historię Adama, który dosłownie z dnia na dzień dostał informację od prawnika, że odziedziczył nieruchomość po biologicznych rodzicach, znajdującą się gdzieś na terenie podlaskiej wsi. Wraz z najlepszym przyjacielem, Mirkiem, wyrusza więc w podróż, by poznać prawdę. Kiedy docierają na miejsce, ową nieruchomością okazuje się przeogromny budynek mogący niegdyś robić za pański dworek, hotel lub... szpital psychiatryczny?
Kiedy chłopaki próbują poznać prawdę dotyczącą przeszłości domu, wokół zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Niemal nierealne. Psuje się samochód, tamtejsi ludzie na sam widok nowych twarzy zachowują się agresywnie, a Adam odnosi wrażenie, że coś tu jest nie tak. Czuje otępienie oraz nienaturalną nerwowość, zwłaszcza w chwili, kiedy tuż obok rozlega się głośne klaskanie.
Czy Adamowi i Mirkowi uda się odkryć przerażającą prawdę o domu, o tym, do czego niegdyś służyły te cztery ściany, kilkanaście pokoi, strych i piwnica, do której boją się schodzić nawet pająki? Czemu mieszkańcy wsi wyglądają i zachowują się jak żywe zombie? A co z przyprawiającym o gęsią skórkę klaskaniem towarzyszącym prawie na każdym kroku?
"Dziewczyna, która klaszcze" Tomasza Kozioła to budzący napięcie horror z interesującą fabułą, nadnaturalnymi zjawiskami oraz dobrze wykreowanymi portretami psychologicznymi bohaterów. Autor dobrze poradził sobie z zawiłością wątków, wprowadzając co rusz dające do myślenia zwroty akcji. Tempo narracji zostało doskonale wyważone; podczas czytania nie nacięłam się na żadne nużące momenty, a tych dynamicznych trafiło się w sam raz.
Główny wątek był bardzo interesujący, a kolejne losy Adama i Mirka śledziłam z niemałym zaangażowaniem. Zwłaszcza końcówka dała do wiwatu i ogromnie zaskoczyła, co uważam za duży plus. Podobało mi się wplecenie wątków nadprzyrodzonych, bo nie zamierzam ukrywać, że uwielbiam je w horrorach, a także fakt, że prawie do samego końca książki nie było się pewnym tożsamości antagonisty (czy raczej antagonistki).
Parę fragmentów, niestety, należałoby lepiej dopracować, ponieważ chwilami brzmiały sztucznie. Mowa szczególnie o rozmowach między chłopakami, które bezpośrednio dotyczyły przedstawiania aktualnych zdarzeń związanych z nieruchomością. Wyglądało to tak, jakby autor specjalnie próbował wytłumaczyć konkretne działania, a zamiast wpleść je delikatniej pomiędzy wydarzenia, opowiadał o wszystkim na raz, niemal bezdusznie przedstawiając suche fakty. Trochę też irytował mnie Adam, ale to typowo subiektywna rzecz.
"Dziewczyna, która klaszcze" to przyjemny debiut i choć nieco chaotyczny oraz posiadający kilka wad, warty przeczytania. Horror momentami przyprawiał o ciarki, a odkrywanie prawdy było niezwykle wciągające. Tomasz Kozioł napisał ciekawą książkę z zaskakującym zakończeniem, którą polecam na nudny, wieczorny czas.
Dwóch przyjaciół jedzie obejrzeć dom, który jeden z nich otrzymuje w spadku od biologicznej matki. Zastają ruinę, ale i tak są zaskoczeni, gdy w środku nie napotkali żadnych śladów po bezdomnych lub imprezach. Gdy próbują się czegokolwiek dowiedzieć od mieszkańców miejscowości napotykają opór. Okazuje się, że muszą zostać w posiadłości na noc. Szybko stwierdzają, że dom jest nawiedzony przez dziewczynę, która klaszcze.
Ta książka idealnie pokazuję, że wybór lektora jak i cała oprawa audiobooka ma ogromny wpływ na odbiór danej lektury.
Fabularnie książka była ok, ale nie wywołała u mnie dużego zachwytu. Książka jest horrorem i oczekiwałam większej dawki grozy, tego, że będę się bała. Chociaż nie było też tak, że się nudziłam.
Po prostu książka jest fajna, ale bez większych zachwytów.
Natomiast audiobook jest genialny. Sam wybór lektora jest bardzo dobry. Lubię głos @kamil_pruban Słuchałam parę książek interpretowanych przez tego lektora i za każdym razem podoła mi się. Kamil Pruban jest jednym z moich ulubionych głosów w audiobookach. Zresztą w audio najbardziej lubię męskie głosy, lepiej mi się wtedy sucha.
No i duża robotę robią tutaj dodatkowe efekty dźwiękowe. Wstawki te są w odpowiednich momentach, które zwiększają napięcie. Idealnie wpasowane są w charakter tej historii.
Czyli książka jest ok, ale naprawdę polecam Wam ją przesłuchać niż przeczytać w tradycyjny sposób.
,,Dziewczyna, która klaszcze" to dość klasyczny horror, bazujący na motywie dziwnej osady i wydarzeniach okraszonych paranormalnym tchnieniem grozy.
To historia trochę obyczajowa, a trochę nawet kryminalna - cały koszmar zbudowany jest bowiem wokół tajemniczych, krwawo zakończonych procederów, mających miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej w posiadłości, do której przeznaczenie i zła wola ściągają jednego z głównych bohaterów. W powieści podobała mi się jej konstrukcja i z wolna coraz bardziej zagęszczająca się akcja. Epilog w formie klamry związanej z niektórymi wydarzeniami świetnie zwieńczył całość.
Bardzo podobał mi się styl językowy autora. Nieliczne wulgaryzmy nie raziły po oczach, a wypowiedzi poszczególnych bohaterów podbijały ich stan emocjonalny. Naprawdę wyobrażałam sobie różne sytuacje, które ich spotykały i potrafiłam zwizualizować te reakcje na dane słowa czy zdarzenia.
Brakowało mi trochę głębi i może jakiegoś szerszego rozpisania niektórych postaci, nawet przez krótkie scenki z wizjami przeszłości. Tak naprawdę nie dowiadujemy się za wiele nawet o samej postaci Mirka - jednego z głównych bohaterów. Nie uznaję tego za wielki minus, bowiem mogło być tak, że autor po prostu chciał skupić się na tragedii mrocznej posiadłości i jej mieszkańców.
Nie jest to horror, który przeraził mnie na wskroś. Prawdę mówiąc praktycznie w ogóle mnie nie wystraszył, ale jestem dość odporna na tego typu motywy i ten rodzaj grozy (czysto paranormalna) nieszczególnie potrafi mnie poruszyć. Wciągnęła mnie natomiast sama tajemnica i muszę przyznać, że do końca nie była pewna, jaka prawda stoi za historią dziewczyny, która przyklaskuje rozgrywającym się dookoła dramatom, a może mimo ich.
Nie jest to must be, ale nie zmarnujecie przy tej książce czasu, o ile oczekujecie zagmatwanej opowieści o ludziach i ich zbrodniach, a nie dreszczy, które wywrócą wasze emocje do góry nogami.
Nie lubię horrorów, bać się mogę tylko w ograniczonym zakresie. Lubię za to thrillery, więc kiedy sięgnęłam po kolejną "Dziewczynę...", liczyłam że tak samo będzie i tym razem. Tomasz Kozioł w swoim debiucie idzie mocno utartą ścieżką. Młody mężczyzna jedzie z przyjacielem obejrzeć dom, który odziedziczył po matce, której nigdy nie poznał. Zapomniana przez Boga i ludzi miejscowość, opuszczony szpital psychiatryczny, niechęć wiecznie pijanych sąsiadów, zapadająca noc, rozładowany telefon i zepsuty samochód. Co mogłoby pójść źle? Wraz z ciemnością zaczyna pojawiać się groza. Dźwięk klaskania zdaje się tylko omamem. Już nie wiadomo, co jest rzeczywistością, a co snem, ale za grzechy ktoś będzie musiał zapłacić, zbrodnia milczenia zostanie ukarana.
"Dziewczyna, która klaszcze" sprawi, że z thrillera przejdziemy zgrabnie w horror. Mroczny, brutalny, pełen tajemnic, obłędu. Z zakończeniem, na które nikt nie będzie gotowy.
Dziewczyna, która klaszcze to przykład takiej książki, o której słyszysz, że jest f e n o m e n a l n a, a która niestety okazuje się m i e r n a.
Zapowiadało się całkiem fajnie, nie powiem. Dwóch młodych mężczyzn (mało męskich moim zdaniem) przyjeżdża do zabitej dechami wioski i kieruje się do opuszczonego domostwa, które to jeden z nich odziedziczył. Na miejscu nikogo nie zastają, a nieliczni mieszkańcy wioski traktują ich z niechęcią i rezerwą. Z czasem zaczynają się dziać nieprawdopodobne rzeczy, zdarzały się momenty, że naprawdę się bałam, ale...
Gdzieś to wszystko utraciło spójność, zgubiło sens. W pewnym momencie ciężko było już zrozumieć tę historię. O wiele ciekawsza była historia dwóch młodych dziewczyn, młodych matek będących ofiarami szalonego psychiatry. Żałuję, że w to autor bardziej nie poszedł bo pomysł nawiedzonego domu był sam w sobie bardzo ciekawy, ale wykonanie zwyczajnie nudziło. Chłopaki właściwie nie wiadomo co robili, coś tam szukali, z kimś rozmawiali ale jakby zupełnie bez większego pomysłu.
Zachęcam do zapoznania się z moją recenzją powieści dostępną na moim blogu :)
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-dziewczyna-ktora-klaszcze-tomasz-koziol/
Książki z serii /Notatki z lekcji/ przygotowują do egzaminów maturalnych i egzaminów wstępnych na wyższe uczelnie.Ta pozycja została tak pomyślana, aby...
Przed każdym egzaminem przeżywamy stres, któremu towarzyszy wrażenie, że zdobywana latami wiedza ulatuje z pamięci. Wydawnictwo Szkolne OMEGA proponuje...
Przeczytane:2023-07-02,
Wszystko zaczyna się od przyjazdu dwóch przyjaciół – Adama i Mirka – do małej wsi. Tam Adam odziedziczył bowiem posiadłość, którą postanawia odwiedzić, gdyż należała do jego biologicznej matki, której nigdy nie poznał. Dalej leci już z górki: zepsute auto, brak zasięgu, wrogo nastawieni tubylcy i potrzeba spędzenia nocy w przytłaczającym i przerażającym domostwie. Gdyby na tym się „skończyło” i reszta wątków prowadziła do rozwiązań znanych z horrorów klasy D (lub niżej), można by mówić o klasycznym niewypale, książce praktycznie o niczym. Nie jest tak, na szczęście, gdyż autor na każdym kroku pokazuje nam, że doskonale zna tę sztampowość i sam ma wieloletnie doświadczenie z horrorami, a, co lepsze, przelał tą wiedzę i doświadczenie na głównych bohaterów.
Dzięki temu, w ostatecznym rozrachunku, mamy dwóch młodych chłopów w starciu z czymś nadprzyrodzonym. Jednak, właśnie to „doświadczenie” nie raz chroni ich od złych i zwyczajnie głupich decyzji. Prowadzi za to do lepszego rozeznania w sytuacji i wyboru najlepszej z opcji. Mamy więc profesjonalistów, którzy w przypadku zranienia nie biegają jak dzicy, klnąc na cały świat, tylko ze spokojem udają się do auta, które oczywiście ma cenną apteczkę. Wiele jest takich sytuacji, polecam jednak doświadczyć ich bezpośrednio z samej książki, gdyż da Wam sporo satysfakcji.
Jaka jest jednak problematyka całej książki i z jakim „duchem” mamy tu do czynienia? Po lekturze, powiem szczerze, ciężko go, a raczej ją (bo przecież wszyscy przeczytaliśmy już tytuł) sklasyfikować, czy porównać do innych bytów, jednak jest to absolutny atut tej, jakkolwiek by patrzeć, postaci. Jej władza i możliwości oddziaływania stworzone zostały ze znacznym rozmachem, gdyż, w przeciwieństwie do większości duchów, jakie nawiedzają domy, jej siła nie ogranicza się do jednej posesji, a całkowicie kontroluje całą wieś. Dziewczyna ma żal do mieszkańców, więc zmusza ich do takiego cierpienia, jakiego sama zaznała. Nikt nie może opuścić tego miejsca, nikt nie może się nawet zabić. Zwyczajnie mu na to nie pozwoli - jej oczy widzą wszystko, a ręce trzymają każdą z desek w całej wsi.
Walka Adama i Mirka wydaje się więc dość ciężka, nawet pomimo ich doświadczenia oraz właściwego podejścia do zagrożenia. I taka właśnie jest.