Jeśli zajrzysz do środka, musisz umrzeć.
Los Angeles, 5 grudnia - trzy tygodnie do Bożego Narodzenia. Angela Wood, mistrzyni sztuki złodziejstwa kieszonkowego, właśnie podlicza swój łup. Sześćset osiemdziesiąt siedem dolarów - całkiem niezły wynik jak na niecałe piętnaście minut pracy.
Kiedy świętuje przy drinku zakończenie pomyślnej dniówki, przypadkiem zauważa, jak jeden z klientów baru traktuje opryskliwie starszego człowieka. Postanawia dać mu nauczkę i kradnie jego elegancką skórzaną aktówkę.
W środku nie ma pieniędzy ani laptopa... niczego wartościowego, w każdym razie dla Angeli. Tylko oprawiony w czarną skórę notatnik, zaskakująco ciężki. Ciekawość zwycięża i w zaciszu swojego mieszkania Angela szybko kartkuje nową zdobycz.
Wtedy zaczyna się najgorszy koszmar jej życia.
To nie jest zwykły dziennik.
Czytasz na własne ryzyko.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 440
Tytuł oryginału: Written in Blood
Język oryginału: angielski
Kolejne spotkanie z Hunterem mogę uznać a udane. Tym razem zaczyna się trochę nietypowo bo od kradzieży. Tylko złodziejka miała pecha bo zamiast spodziewanych wartościowych rzeczy był tam dziennik. Ale to nie był zwykły pamiętnik. Bo to nie były wspomnienia a opisane brutalne morderstwa. Niefortunna nowa właścicielka dziennika decyduje się na przekazanie go policji. Oczywiście trafia do mojej ulubionej pary detektywów, którzy początkowo traktują go jak mało dowcipny żart. Jednak szybko okazuje się, że ofiary z dziennika są jak najbardziej prawdziwe a złodziejce zagraża olbrzymie niebezpieczeństwo.
Ten tom różni się trochę od poprzednich. Nie ma w nim tej typowej dla tej serii bezdusznej brutalności. Ok, są brutalnie zamordowane osoby ale Carter jakby oszczędza czytelnikowi bestialskich szczegółów, których nie unikał wcześniej. Sam morderca też okazuje się nie być tak do końca bezduszną postacią. I w sumie nawet było mi go szkoda, gdy poznałam jego historię. Owszem, był psychopatą. Ale stworzyła go armia. Wyprano mu mózg, zrobiono z niego świetnie wyszkoloną maszyną do zabijania. A gdy stał się niepotrzebny, zostawiono go samego sobie nie dając mu nic. To nie mogło się dobrze skończyć.
Ale w powieści jest też spora dozą humoru. Przede wszystkim można tu liczyć na pyskatego Carlosa. Ale sama Angela, złodziejka, od której wszystko się zaczęło też wnosi sporą dozę czarnego humoru.
Na koniec chcę powiedzieć, że żałuję jednego. Ta seria jest genialna, więc dlaczego nikt nie pokusił się o sfilmowanie jej.
Ostatnia z wydanych dotychczas części z serii o Robercie Hunterze.
I szczerze przyznam, że mam mieszane odczucia.
W tej części wyczuwałam ,,innego" Pana Cartera... takiego ... mniej brutalnego, bardziej wrażliwego? Myślę, że mogła mieć na to wpływ osobista tragedia autora, o której wspomina w dedykacji i na końcu , w podziękowaniach.
Ale myślę również, że czytanie 3 części z rzędu także wpłynęło na moją ocenę tej książki . W końcu ,,Galeria umarłych" oraz fenomenalne ,,Polowanie na zło" wywarły na mnie ogromne wrażenie.
Tym razem do sekcji SO trafia dziennik, w którym nieznany dotąd seryjny morderca zamieścił opisy 16 swoich ,,obiektów", tj. sposób obserwacji ich, porwania, zabicia, a nawet miejsca ukrycia zwłok. Motyw morderstw jest dość dziwny, bowiem autor dziennika powołuje się na ,,głosy", które wybierają mu konkretne ofiary.
Ciekawą postacią jest Angie Wood, którą Robert stara się chronić, ponieważ przypadkiem stała się celem seryjnego mordercy.
Na uwagę również zasługuje motyw przypadkowego spotkania Huntera z Tracy Adams, którą poznaliśmy w poprzednich częściach. To spotkanie jest ... No ma coś w sobie ... mnie w tym spotkaniu urzekł Robert - jego postawa, zachowanie; czuć te jego emocje.
Niby znów jest niebezpiecznie i wieje grozą, ale nie jest już tak dobitnie brutalnie ( w moim odczuciu).
Autor po raz kolejny stosuje tzw."wyścig z czasem". Opisy czasu wykonywania różnych zadań przez Roberta są bardzo szczegółowe, co do minuty, a nawet sekundy.
Jest kilka zwrotów akcji. Sam pomysł na fabułę i mordercę,jak zwykle, ciekawy.
Końcówka - tym razem przewidywalna i taka trochę ...nieprawdopodobna?
Pomimo mojego gorszego odbioru tej części, oczywiście Pan Carter pozostaje moim ulubionym zagranicznym autorem kryminałów i z czystej sympatii do detektywa Huntera przyznaję ,,Dziennikowi śmierci" 5/6.
Czekam na kolejny tom serii.
Od dawna jestem fanką książek Chrisa Cartera . Lubię Roberta Huntera wraz z jego wyjątkowo analitycznym umysłem i jego partnera. Tym razem mniej jest w tej pozycji makabrycznych scen, brutalności i krwi. Ale akcja i tak cały czas trzyma w napięciu a nowe domysły, ślady czy poszlaki pojawiają się na kolejnych kartkach jak grzyby po deszczu. I powodują, że moje pomysły tracą na aktualności. Na koniec oczywiście triumfuje Robert Hunter czyli dobry glina. I chwała mu za to bo nie lubię niepomyślnych zakończeń. Książka pokazuje także jak jeden nierozważny krok, jeden czyn wykonany pod wpływem impulsu może zniszczyć życie kilku osób.
Mistrz gatunku! Rewelacja! Książka napisana z sensem, trzyma w napięciu. Polecam! Uważam, że nie ma lepszego od Cartera w tym gatunku. (moja opinia Dziennik śmierci - Chris Carter - opinia o książce (4963040) - Lubimyczytać.pl (lubimyczytac.pl))
Przyprawiający o dreszcze, mroczny i niepokojący thriller, który wbija w fotel i długo nie pozwala zasnąć. W głębi parku narodowego Los Angeles National...
Na zapleczu nieczynnego sklepu mięsnego policjanci znajdują niezidentyfikowane zwłoki młodej kobiety, której zaszyto usta i... krocze. Do sekcji...
Przeczytane:2021-05-27, Ocena: 6, Przeczytałam, czytam z Legimi 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2021, 52 książki 2021,
Carter to jeden z moich ulubionych autorów. Choć ostatnie tomy przygód niezłomnego detektywa Huntera były nieco wtórne i przewidywalne, wiedziałam, że sięgnę po kolejną część.
Sięgam zatem po „Dziennik śmierci” nie nastawiając się na nic wielkiego i nie oczekując fajerwerków, a tu niespodzianka! Carter wraca do formy! Ta część jest świetna, nie ma tu aż tylu (czasem niepotrzebnych) krwawych opisów, można się natomiast odrobinę wzruszyć i zadumać nad kondycją współczesnego świata.
Jak zawsze u Cartera rozdziały są krótkie, kończą się tak, że MUSISZ przeczytać jeszcze chociaż jeden 😉 Jak zawsze Hunter jest niezwykle bystry i szybki, a morderca tak okrutny i przebiegły, że detektywi przecierają oczy ze zdumienia. Mnie to wszystko jednak nie przeszkadza, kupuję Cartera i czytać będę pewnie do ostatniego tomu!
Polecam z całego serca nie tylko fanom Cartera! Już z niecierpliwością czekam na kolejny tom!