W czasach zamętu wielu z nas pyta, gdzie szukać ukojenia.
Wojciech Bonowicz, autor nominowany do Nagrody Literackiej Nike, inspiruje, zaprasza do refleksji i poszukiwania źródeł pocieszenia i radości. Przeprowadza nas przez trudy dzisiejszego świata - wieczny brak czasu, kryzysy i epidemię samotności. Z życzliwością i niepodrabialnym humorem pokazuje, jak odnajdować równowagę i pełnię. Radzi, by zaufać nadziei, z której wyrasta każda szansa na lepsze.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2024-02-28
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 192
A ja lubię się książką pozachwycać. Tak jak Wojciech Bonowicz zachwyca się w niej życiem ze wszystkimi jego odcieniami - dobrem i złem, chaosem i harmonią, sztuką i brudem ulic. Przypomniał mi, że warto się czasem zatrzymać. Spojrzeć przez okno z kubkiem herbaty w ręku i po prostu być niezależnie od tego co wokół. Życie to krucha i krótka materia, nie warto się jej tak kurczowo trzymać, bo nic tu właściwie nie jest na serio. Dzięki takim książkom tak bardzo cenię sobie literaturę i po prostu czytanie.
Jest mi niezwykle miło czytać autora, którego do tej pory nie miałam okazji poznać, a w szczególności chciałam odkryć w niej to, co jest mi obce w zwykłej codzienności, z którą mam do czynienia w każdym dniu, jaki mnie otacza.
Nie zawsze zdarza się, że nowo czytana książka przypada nam od razu do gustu ze względu na zawartą w niej różną tematykę, gdyż autor może, nie do końca czuć się dobrze opisując ją lub za bardzo naciąga przedstawioną w niej historię, aby miała w sobie interesujący kontekst do wyciągnięcia odpowiednich wniosków.
Pan Wojciech Bonowicz w książce pt. ''Dziennik pocieszenia'' urzekł mnie tym, że potrafi pracować z tekstem, a przede wszystkim jest to widoczne u niego w każdym skonstruowanym zdaniu.
Doceniam u autora to, że lubi wykonywać notatki, bo to jest bardzo istotne podczas pracy nad każdym ze zdań ich analiza, a w szczególności najważniejsza jest tematyka, w której chce opowiedzieć czytelnikowi, jakie ma przemyślenia, wnioski, co go martwi, wzrusza, czy znajduje słowa pocieszenia, kiedy wokół dzieje się krzywda, która wywołuje wiele niepotrzebnych nieszczęść wśród społeczeństwa?
Gdy rozpoczęłam, czytanie książki Pana Wojciecha Bonowicza pt. ''Dziennik pocieszenia'' to postanowiłam, że nie będę spieszyć się z szybkim jej przeczytaniem ze względu na zawartą w niej interesującą tematyczną treść.
Autor oddaje w niej cząstkę prywatności, a w tym trafnie dobrane przemyślenia tematyczne, na które warto zwrócić uwagę, bo zostały one zaznaczone konstruktywnie w sensowne słowa mogące podkreślić wartość tego, czego nie zawsze zauważamy w czasie wolnym od pracy lub kiedy popadamy, zupełnie w bezsilność lubiąc, żyć nie zauważając nikogo, lecz tylko obraz wyłącznie tylko samych siebie i naszą naiwność widoczną wśród osób, którzy pierwsi dostrzegają ją w nas.
Kiedy autor zaskakuje, czytelnika jest to bardzo miłe w całościowym odbiorze, bo ma się takie wizualne wrażenie, gdyby się uczestniczyło wraz z nim w tym niezwykłym spotkaniu, jakim on osobiście doświadczył.
Najważniejsze jest, uważam, że kiedy mamy, chwile nostalgii przepełnione smutkiem i niezadowoleniem to możemy pozwolić sobie na oderwanie się od otaczającej współczesnej przepełnionej nas problemami rzeczywistości i poznać przemyślenia oparte na ciekawie opisanych wspomnieniach, które są podróżą do miejsc z poetami, malarzami lubiącymi opowiadać o tym, co już było, przetrwało, kiedy to tworzyli artyzm w postaci obrazów, poezji, bo ona pozostawiła piękny i nieodkryty ślad dla tych osób, co ją podziwiają i doceniają kunszt, w jakiej historycznej tajemnicy ona powstaje, a przy okazji odkrywają go przy głębszym zapoznaniu się z nią.
Pan Wojciech Bonowicz oprócz tego, że docenia, wartość życia codziennego potrafi, jak i również podzielić się doświadczeniem osobistym, jaki bywa dla niego przykład, którego jest świadkiem i zapamiętuje, go dzieląc się z nim ze swoim czytelnikiem, aby mógł, opowiedzieć o nim z radością wnosząc, ze sobą światło pocieszenia ciesząc się z tego, że podąża w taki sam sposób jak on sam.
Polecam przeczytać tę książkę.
Książka ta wpadła w moje ręce zupełnie przypadkiem, ale teraz myślę, że może to jednak było przeznaczenie, bo znacznie i pozytywnie wpłynęła na mój nastrój. Niektóre zdania zapadły mi w pamięć i kołyszą się w umyśle na co dzień jak np. parafrazując autora; jeśli nie mam czasu to znaczy, że umarłem. Nie mogę jakoś strząchnąć z siebie tych słów, bo są bardzo prawdziwe i niezwykle adekwatne do stylu życia wielu z nas.
Innym fragmentem, który zapadł mi w pamięć jest felieton o polityce i wojnie, ale o nim każdy musi wyrobić sobie opinię sam. Poza tematami poważnymi jest tu dużo przestrzeni na luźne rozważania i z nimi też fajnie jest się przespać.
Słowem, dziennik Bonowicza zmusza do myślenia i każe zwolnić, daje miejsce żeby pobyć samemu ze sobą i z autorem jako przewodnikiem zagubionych myśli. Daje szanse na ekspresję siebie samego, zgodzenie się lub zaprzeczenie teoriom autora i dzięki temu sprawia naprawdę dużą przyjemność z czytania. Tego właśnie potrzebowałem.
To czwarta po "Wyborze większości" (1995), "Hurtowni ran" (2000) i "Wierszach ludowych" (2001) poetycka książka Wojciecha...
Utwory Wojciecha Bonowicza nie zamieszczane dotąd w jego tomach, zestaw wierszy wyróżniony w konkursie ?bruLionu? oraz debiutancki tom ?Wybór większości...