Dziennik kasztelana

Ocena: 4.36 (11 głosów)
Ta opowieść chwyta za gardło i trzyma do ostatniej strony! Zmęczony metropolią Wiktor wyjeżdża z Pragi, by zostać kasztelanem morawskiego zamku. Pragnie odnaleźć wewnętrzną równowagę i zażegnać kryzys małżeński. Jednak wizja spokojnego życia wśród zabytkowych mebli i dzieł sztuki odchodzi w zapomnienie. Na zamku czeka dość zagadkowy personel oraz ... demony przeszłości. Tajemnicze odgłosy i niewyjaśnione zdarzenia przejmują władzę nad Wiktorem i j ego rodziną. Czy mają swoje wytłumaczenie? Czy racjonalny umył Wiktora rozwikła tajemnicę zamku? Pamiętajcie: niczemu się tutaj nie dziwcie! ( opis pochodzi z okładki książki)

Informacje dodatkowe o Dziennik kasztelana:

Wydawnictwo: Stara Szkoła
Data wydania: 2017 (data przybliżona)
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-944783-6-0
Liczba stron: 215

więcej

Kup książkę Dziennik kasztelana

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dziennik kasztelana - opinie o książce

Zachwycona serią o arystokratce w sumie po książce spodziewałam się wybuchów śmiechu. Ta powieść taka nie jest, choć i tu jest zamek, i tam jest zamek. Nie jest też smutna, choć wiele więcej jest tu smutku niż w arystokratkach. Jest trochę humoru, bardziej opartego na drwinie ze świata niż na zabawnych gagach jak w arystokratce. Jest tu trochę więcej spokojnej refleksji. I tu, i tam jest rodzina, która zamieszkuje w zamku oraz jego służba - pracownicy.
Jak widać, nie mogę się pozbyć porównywania 'Dziennika kasztelana' z 'Arystokratką'. Pewnie dlatego, że autor stworzył tam tak charakterystyczną opowieść i tak oryginalną serię. A jednak 'Dziennik kasztelana' zachował swoją odmienność. Jak już się przedarłam przez te kilkanaście stron i polubiłam Wiktora to do książki wracałam z wielką przyjemnością. Wiktor jest znudzonym rutyną Pragi i miałkością świata intelektualistą przed czterdziestką. Gdy dostaje pracę jako kasztelan zamku oczywiście z tego korzysta. Stopniowo przekonuje się, że mieszkanie w zamku to styl życia, a dookoła niego dzieją się dziwne i zabawne, a czasem smutne rzeczy. O o tych wydarzeniach jest ta książka.
Na uwagę zasługuje staranny język powieści, godny czeskiego pisarza. Autor sprawnie operuje zarówno stylem naukowym, jak i potocznym. Książka jest naprawdę fantastycznie napisana i to jest jej wielka zaleta. W sumie rzadko się teraz spotyka tak starannie i lekko napisane książki. Najśmieszniejsze i najbardziej, moim zdaniem, były dialogi z księdzem, z którym popijali mszalne wino i toczyli egzystencjalne dialogi... Turyści oczywiście są przyrównani do szarańczy. Ciekawy był też opis brytyjskiej rodziny królewskiej oraz komentarze do gazet.
W przeciwieństwie do 'Arystokratek' pojawia się tło społeczne, gdy Wiktor pojawia się w okolicznej wsi i zadziera z miejscowym prominentem. Jak się okazuje, tu jest podobnie do Polski...
Książka jest ciekawa, a jej jedyną wadą jest krótkość. Polubiłam te zamkowe klimaty i smutno mi było się rozstawać z powieścią.... Może nastąpi dalszy ciąg, na co liczę....

Link do opinii
Avatar użytkownika - merikotka
merikotka
Przeczytane:2017-08-27, Ocena: 5, Przeczytałam, książki 2017,

Wiktor ma dość życia w metropolii i udawania, że interesuje go współczesna pseudokultura, celebryci, którzy mają wodę zamiast mózgu i cały ten światowy bieg po bycie pierwszym i najlepszym. Przyjmuje więc posadę kasztelana na zamku na Morawach, z nadzieją, że rozpocznie nowe życie w spokojnej rzeczywistości. Ma to również być szansa na uratowanie małżeństwa z Iwoną, bo ostatnio doszli do wniosku, że są jeszcze razem tylko ze względu na chorowitą córkę Ewunię.  Uczy się więc zarządzania zamkiem, mając do pomocy kilku bardzo dziwnych współpracowników oraz psa Rago. Ale początkowa ekscytacja szybko mija, zimowe dni są bardzo przygnębiające, żona nudzi się i pragnie wrócić do Pragi, a córeczka ciągle choruje i jak grom z jasnego nieba spada na nich diagnoza ostrej białaczki. Czy Wiktor przezwycięży wszelkie problemy, czy też może da się namówić Iwonce na powrót do miasta, o tym musicie już przeczytać sami, ja mogę tylko napisać, że cuda się zdarzają.                                                                                                                                                                                                                                  Ja zabieram się za poszukiwanie innych książek autora z nadzieją, że są równie dobre, albo jeszcze lepsze.

Link do opinii
Po przeczytaniu ,,Ostatniej arystokratki ,, i ,,Arystokratki w ukropie" Evzena Bocek sięgnęłam po debiutancką książkę tego autora - ,,Dziennik kasztelana". Mając w pamięci zwariowaną historię rodziny Kostków, która z Ameryki powraca do odzyskanego zamku w Czechach, gdzie usiłuje wieść arystokratyczne życie zmagając się z niezapłaconymi rachunkami i tłumami turystów, spodziewałam się podobnej książki pełnej przedziwnych perypetii i absurdalnych przygód głównego bohatera. Jakie więc było moje zdziwienie, kiedy przeczytałam historię całkiem inną, pełną tajemnic, niedomówień, ale i zwyczajnych problemów. Zacznijmy jednak od początku. Główny bohater Wiktor porzuca życie w Pradze i pod wpływem impulsu przyjmuje posadę kasztelana w zamku na Morawach. Wierzy, że na prowincji odpocznie od wielkomiejskiego życia oraz uratuje swoje małżeństwo. Iwonka, żona Wiktora zupełnie nie rozumie problemów męża, uważając je za zwykłe fanaberie, ale ulega ze względu na Ewę, ich kilkuletnią córkę. Dziewczynka ciągle choruje, a życie na Morawach z pewnością będzie dla niej zdrowsze niż w praskiej metropolii. Kiedy poznajemy Wiktora, oczekuje właśnie na przyjazd swoich dziewczyn ze stolicy. On sam od kilku tygodni zajmuje nowe stanowisko, powoli odkrywając urok życia na państwowej posadzie. Wiktor spostrzega bowiem, że wymarzona praca może nie być wcale tak łatwa i przyjemna jak to wyglądało na początku. Przed nowym kasztelanem mnożą się formalności, stosy dokumentów, plany wycieczek dla turystów, spotkania w miejskiej radzie, w celu pozyskania funduszy...i użeranie się z przełożonymi. Jakby tego wszystkiego było mało Wiktor- kasztelan pracuje z osobliwym zamkowym personelem. Jest stróż Swoboda, który zachowuje się jak niepoczytalny - podobno z względu na rodzinne problemy oraz tajemnicze małżeństwo Ottów. Ona - Waleria jest tylko sprzątaczką, ale zna się na tyle dobrze na dziełach sztuki, że pomaga Wiktorowi w inwentaryzacji. On - Aleksander pamięta jeszcze ostatniego właściciela zamku, sam kiedyś był tu kasztelanem, ale na skutek różnych politycznych nacisków i szykan ( m. in. pod wpływem poprzedniego kasztelana Wilczke) zrzekł się urzędu na rzecz stanowiska stróża. Wraz z rozwojem akcji dowiemy się, że ci dwoje mają pewną tajemnicę związaną z zamkiem. Jest jeszcze owczarek Rago - chyba jako jedyny na właściwym miejscu, bo z początku nawet Wiktor czuje przed tym olbrzymim zwierzęciem respekt. Już wkrótce po przybyciu i zamieszkaniu w zamku Wiktor zaczyna doświadczać dziwnych snów, ale składa to na karb przepracowania i przemęczenia. Wszystkie dziwne zdarzenia tłumaczy niewyspaniem oraz wpływem specyfiki otoczenia - wszak chyba na każdego by oddziaływała świadomość pewnej osobliwości, która znajdowała się w sypialni sąsiadującej z pokojami Wiktora. Jednak czy wszystko można zrzucać na brak snu i przepracowanie? Jakby tego wszystkiego było mało Iwonka wcale nie jest zadowolona z nowego miejsca zamieszkania. Wiktor jeszcze się łudzi, że żona odwyknie od wielkomiejskiego stylu życia, ale co osoba po doktoracie z socjologii miałaby robić na zapadłej czeskiej wsi? Jedynie córka jest zadowolona z nowego domu, a swoją obecnością dziewczynka podbiła serca wszystkich pracowników( nawet zaprzyjaźniła się z groźnym owczarkiem). Jednak Ewa nie tylko nie przestała chorować, ale jej stan wyraźnie się pogarsza - diagnoza lekarska zabrzmi jak wyrok. Przy udziale Aleksandra w niewytłumaczalny sposób dziewczynka powróci do zdrowia. Jak to możliwe, skoro nawet lekarze nie są w stanie tego wytłumaczyć? Sam Wiktor, chociaż przyjął zasadę ,,niczemu się tutaj nie dziwić", nie jest w stanie przejść nad tym do porządku dziennego. Ewa fizycznie wyzdrowiała, ale według Iwonki jej zdrowie psychiczne jest mocno nadwerężone - dziewczynka lunatykuje, nuci dziwne melodie i toczy rozmowy z wymyślonymi towarzyszami. Rodzice wciąż spierają się, gdzie Ewie będzie lepiej, ale każde rozumie, że nie przekona drugiego do swoich racji. Wiktor wie już, że wyjazd Iwonki z córką to tylko kwestia czasu, który zresztą przyśpieszy kilka niewyjaśnionych wydarzeń. Książka Evzena Bocek ma formę dziennika Wiktora, a właściwie przypomina zapiski w kalendarzu, dzięki swojej szacie graficznej. Przez to całą historię poznajemy z pozycji głównego bohatera. I tak widzimy, że Wiktor niby na zamek narzeka, bo zbliżający się remont ołtarza w kaplicy, który niedawno się zawalił, bo problemy ze stróżem Swobodą, bo dziwne plamy, które się pojawiły na świeżo wymalowanych ścianach, bo wciąż zawodzący system alarmowy, który włącza się nie wtedy, gdy powinien, ale z każdą kartką daje się zauważyć, że kasztelan zdążył się już zżyć z tym miejscem.( W którymś momencie można odnieść wrażenie, że zamek lub jakaś siła wyraźnie opiekują się rodziną kasztelana, chociaż on sam pozostaje na to zjawisko ślepy). Wiktor wie, że nie opuści zamku, nawet wtedy, gdy Iwonka realizuje swoje ultimatum, a jedyna osoba, z którą się zaprzyjaźnił - ksiądz Zbyszek wraca do kraju, bo ,,kasztelan opuszcza swój zamek nogami do przodu". Zakończenie książki jest otwarte, być może autor planuje bądź planował dalsze losy Wiktora i jego rodziny, chociaż sporo czasu już minęło od jej wydania ( 1999r). Mnie ta historia o wiele bardziej zainteresowała niż przygody Kostków, zresztą trudno porównywać ze sobą te powieści. ,,Dziennik kasztelana" jest o wiele poważniejszy, dotyka cięższych tematów jak choroba czy śmierć, humor jest o wiele delikatniejszy, a wątki nadprzyrodzone wprowadzone są nie po to by było śmiesznie tylko strasznie. Nie jest to może horror w stylu Stephena Kinga, ale zjawiska nadprzyrodzone - konsekwentnie ignorowane przez Wiktora- nie zostają nigdzie wyjaśnione, a coś ewidentnie się dzieje na morawskim zamku. Ale który szanujący się zamek nie ma swojego ducha? Polecam zdecydowanie tym, którym przypadły do gustu perypetie arystokratów Kostków, ale ponownie zaznaczam, że ,,Dziennik kasztelana" to całkiem inny rodzaj literatury. Również przyjemny, w sam raz na jeden wieczór, ale jednak bez wybuchów śmiechu i chichotów. Za to z refleksją: ,,Co dalej?" i ,,Co się tam właściwie wydarzyło?".
Link do opinii
Avatar użytkownika - Justyna641
Justyna641
Przeczytane:2024-06-19, Ocena: 4, Przeczytałam, 68, 52 książki 2024,

Audiobook

Spodziewałam się czegoś w stylu serii o Arystokratce, ale dostałam zupełnie coś innego. Jest wprawdzie stary, czeski zamek i główny bohater - kasztelan Wiktor i osobliwi pracownicy zamku, ale nie jest to komedia. Można nawet powiedzieć, że trup ściele się gęsto i widmo śmierci przewija się przez większą część książki. 

Oceniam tę powieść całkiem pozytywnie i ocena byłaby wyższa, ale zabrakło mi jakiegoś elementu zaskoczenia, czy nieoczekiwanego zwrotu akcji w końcówce. Nic takiego niestety nie otrzymałam, dlatego książka do przeczytania i zapomnienia, choć warto się zapoznać, szczególnie jak się lubi serię o Arystokratce.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Renkloda
Renkloda
Przeczytane:2024-01-02, Ocena: 3, Przeczytałam, 26 książek 2024,

Wiktor zostaje kasztelanem morawskiego zamku. Okazuje się, że skrywa on wiele tajemnic. Wkrótce dołączają do niego żona i córeczka. Po przeprowadzce z Pragi ciężko im się odnaleźć w zamku na odludziu, zwłaszcza, że dzieją się w nim rzeczy trudne do racjonalnego wytłumaczenia.

  Po autorze zabawnej ,,Arystokratki'' spodziewałam się powieści w podobnym stylu, a tu zupełna odmiana- pełna mroku i nieszczęśliwych wydarzeń. Wciąga, ale wywołuje lekkie przytłoczenie.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Qleczka
Qleczka
Przeczytane:2022-09-24, Ocena: 5, Przeczytałam, Fantasy, Czeska,

99.Evžen Boček

"Dziennik kasztelana"

 

Myślałam że to będzie komedia i z początku na to wyglądało, poźniej trochę to była powieść grozy a trochę psychologiczna, ale w sumie świetne. Chętnie przeczytałabym kontynuację ?

Polecam ?

Link do opinii

Najpierw przeczytałam serię o arystokratce, potem dopiero "Dziennik kasztelana". Owszem, realia zamkowe te same, ale sposób pisania i historie zupełnie odmienne. "Dziennik" jest również zabawny, ale w subtelny sposób; przeważają tu raczej niewyjaśnione wydarzenia i refleksje nad płytkością świata. 

Książka refleksyjna, ale ze sporą dawką humoru i wciągającą akcją. Nieoczekiwane zakończenie, jakby urwana nagle opowieść, pozostawiają niedosyt i pozwalają każdemu samodzielnie dopowiedzieć to, co nie zostało opowiedziane.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AlopexLagopus
AlopexLagopus
Przeczytane:2021-08-07, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2021,

Taka trochę straszna, trochę śmieszna. Perypetie niby zabawne, ale wiele wątków pozostaje niewyjaśnionych, a do tego ma dziwne zakończenie więc pozostał niedosyt.

Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy