Pete Banning był wzorowym obywatelem miasteczka Clanton w stanie Mississipi – odznaczonym bohaterem II wojny światowej, głową prominentnego rodu, farmerem, ojcem, sąsiadem, oddanym chrześcijaninem i członkiem społeczności wiernych, gorliwie uczęszczającym do miejscowej świątyni metodystów.
Pewnego październikowego poranka obudził się wcześnie, pojechał do miasta i, zupełnie spokojny, zastrzelił swojego przyjaciela, wielebnego Dextera Bella.
Jakby morderstwo samo w sobie nie było dość szokujące, to jedynym, co Pete powiedział potem szeryfowi, swoim prawnikom, sędziemu i ławie przysięgłych, było: „Nie mam nic do powiedzenia”.
Najwyraźniej nie obawiał się śmierci i był gotowy zabrać swój prawdziwy motyw do grobu.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2020-05-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: The Reckoning
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Jakże inna książka Grishama niż te, które do tej pory przeczytałam. Nie znaczy, że gorsza , o nie. Mało w niej walki prawniczej na sali sądowej do której to autor mnie przyzwyczaił. Mocno zaś rozbudowane zostały wątki: obyczajowy i historyczny. Główny bohater Pete Banning jest bohaterem wojennym, który walczył w filipińskiej dżungli i dostał się do niewoli japońskiej. Autor ten wątek opisał dość szczegółowo. I chociaż do tej pory myślałam, że Niemcy byli brutalni, bezwzględni, okrutni o odczłowieczeni to teraz myślę, że jeszcze mogliby się uczyć od Japończyków jak można torturować i zniewalać jeńców wojennych. A myślałam, że to cywilizowany naród. Człowiek, który mimo wszystko przeżył popełnia zupełnie przez nikogo niezrozumiałe morderstwo. Jaki miał powód? Jak to się odbije na jego rodzinie, żonie, dzieciach i siostrze? Co takiego się stało, że nie można tego wybaczyć? Czytajcie, warto.
Z wielką biedą ją przeczytałam, a to dlatego, że ona po pierwsze nie jest wybitną powieścią. Grisham to sprawny rzemieślnik i chwała mu za to, ale zrobił on kardynalny błąd konstruując fabułę. Książka pozbawiona wybitnych cech artystycznych musi być ciekawa, a ta taka nie jest. Już w pierwszych stronach dowiadujemy się, że główny bohater zabił i potem cała reszta to wyjaśnianie motywów. Opisy rodziny i społeczności nie są najciekawsze. Książka miała być chyba czymś w stylu 'Zabić drozda', ale do Harper Lee jej (jemu) brakuje.
Przeczytałam ją, ale trochę z musu. Najciekawsza była część druga o młodości głównego bohatera. Wątki rodzinne poprowadzono bardzo powierzchownie. Nie jest to arcydzieło.
„Dzień rozrachunku” Johna Grishama dosyć mnie zaskoczył. Spodziewałam się thrillera prawniczego, a dostałam kawał amerykańskiej historii połączoną kryminalną historią. Pewnego dnia w drugiej połowie lat 40tych XX wieku biały plantator bawełny, poważany weteran wojenny zabija miejscowego pastora. Dlaczego? Nikt nie wie, on nic nie mówi, a grozi mu za to krzesło elektryczne… I tak poprzez tę historię poznajemy dobrze uwarunkowania społeczne jakie panowały na południu Ameryki w tamtych czasach – głównie chodzi o segregację rasową. Sporo jest tu historii kary śmierci i krzesła elektrycznego, a także o czasach II wojny światowej, kiedy amerykańscy żołnierze walczyli z Japończykami na Filipinach. Intryga kryminalna sama w sobie jest dosyć prosta, ale jako że jest ona raczej tylko pretekstem do pogadania o ważnych tematach, to raczej nie ma to tutaj większego znaczenia. Co ciekawe autor zbudował ją na podstawie autentycznych wydarzeń, które kiedyś zbulwersowany amerykańskie społeczeństwo. Książkę czyta się ciekawie, pisana jest w stylu takim trochę jakby reporterskim. Polecam tym, którzy lubią akcję nie tylko na sali sądowej, ale i chcą dowiedzieć się czegoś więcej o amerykańskiej historii.
Ten dzień nie zapowiadał żadnej tragedii. Pete Banning wstał wcześnie, zjadł śniadanie z siostrą, przejrzał dokumenty i przywitał się z pracownikami. Następnie z zimną krwią zastrzelił miejscowego pastora. Na wszelkie pytania odpowiadał, że nie ma nic do powiedzenia…
Mam nadzieję, że twórczości Johna Grishama nie trzeba już nikomu polecać. Jeśli jednak ktoś jeszcze nie przekonał się o zaletach powieści tego mistrza, to z przyjemnością zaproponuję, by swoją przygodę zaczął właśnie od tej książki. „Dzień rozrachunku” to fantastyczna, wielowątkowa historia, która nikogo nie pozostawi obojętnym.
Najnowsza książka Grishama zaskoczyła mnie za sprawą połączenia ze sobą różnych tematów. Z jednej strony śledzimy sprawę morderstwa i próbujemy zrozumieć motywy, jakie towarzyszyły zabójcy. Z drugiej podążamy za głównym bohaterem obserwując wydarzenia, które doprowadziły go do ostateczności. Na chwilę przenosimy się w czasy II Wojny Światowej, przez moment żyjemy w Ameryce zdominowanej przez segregację rasową. A gdyby klimat nie był wystarczająco intensywny i refleksyjny, to uzupełniono go sekretami i tajemnicami.
Niedopowiedzenia oraz półprawdy wytyczyły ścieżkę, którą z wielką przyjemnością kroczyłam poznając książkową fabułę. Rozpierała mnie ciekawość i nie mogłam doczekać się, aż poznam powód, dla którego szanowany obywatel dokonał morderstwa. A Grisham wcale się nie spieszył, by cokolwiek zdradzić, pogłębiając napięcie i zwiększając zainteresowanie. Choć wydawało mi się, że w dużej mierze rozgryzłam tę zagadkę, okazało się, że przeceniłam swoje umiejętności, a zakończenie wprawiło mnie w osłupienie.
Nie mogę powiedzieć, by któryś z opisywanych tematów i realizowanych wątków okazał się dla mnie bardziej interesujący od pozostałych. Grisham bardzo umiejętnie łączy bowiem tematy, raz po raz wykazując się pomysłowością i świetnym stylem. Trzeba również zaznaczyć, że w przypadku tej powieści takie połączenie wątków okazało się prawdziwą bombą. Całość zaskakiwała, poruszała i dawała do myślenia, nie pozwalając się nudzić.
Pisarz przedstawił mi również wyrazistych i charyzmatycznych bohaterów. Takie postacie zawsze zostają z czytelnikiem na dłużej, a podejmowane przez nie decyzje mocno działają na wyobraźnię. Główny bohater tej historii zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Mimo że nie zawsze mogłam zrozumieć, co nim kierowało i nie z każdym pomysłem byłam skłonna się zgodzić, to jestem pewna, że losy tej postaci porównywać będę z bohaterami kolejno czytanych książek.
„Dzień rozrachunku” to powieść, o której łatwo napisać i powiedzieć dobre rzeczy. Jestem nią tak zauroczona, że mogłabym jeszcze długo wyliczać wszystkie zalety i pozytywy. Nie chcę jednak przez przypadek zbyt wiele zdradzić. Sięgnijcie po nią i przekonajcie się, jak wspaniałym autorem jest Grisham. Zobaczcie, jak fantastycznie łączą się w jego książkach pisarskie doświadczenie, życiowa wiedza i lekkość przelewania myśli na papier. Gorąco polecam.
Thriller prawniczy i kryminał – z przewagą tego drugiego. Sędziowie są po to, by wymierzać sprawiedliwość, a nie po to, by dokonywać egzekucji....
Bohaterem książki jest młody adwokat Jake Brigance, ten sam, który trzy lata wcześniej bronił z powodzeniem Carla Lee Haileya, co zostało opisane...
Przeczytane:2020-07-05,