Członkowie rodziny Montoya są nauczeni, by nie zadawać zbyt wielu pytań. Już dawno przestali dociekać, jakim cudem ich spiżarnia jest zawsze zapełniona albo dlaczego ich nestorka rodu nigdy nie opuszcza swojego domu - ani na zakończenie studiów, ani na ślub, ani na chrzciny.
Gdy nadchodzi dzień, w którym Orquídea Divina zaprasza rodzinę na swój pogrzeb oraz by rozdać spadek, wszyscy mają cichą nadzieję, że w końcu jej sekrety wyjdą na jaw. Zamiast tego Orquídea przemienia się w drzewo ceiba, swoich bliskich pozostawiając z jeszcze większą liczbą pytań niż odpowiedzi.
W ,,Dziedzictwie Orquídei Diviny" opisane są dwie linie czasowe, gdyż dary, które babka po sobie zostawiła, zaczynają objawiać się siedem lat później. Marimar, Rey i Rhiannon odkrywają w sobie nieoczekiwane moce. Pewna postać zaczyna potajemnie badać ich drzewo genealogiczne, łamiąc powoli jego gałęzie, by zniszczyć ród Montoyów.
Potomkowie Orquídei, chcąc ocalić pozostałych członków rodziny i odkryć prawdę kryjącą się za ich dziedzictwem, wyruszają w daleką podróż do Ekwadoru. To właśnie tam ich babka pogrzebała swoje tajemnice i właśnie tam wszystko może się wyjaśnić.
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2022-09-28
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: The Inheritance of Orquídea Divina
Język oryginału: angielski
„Dziedzictwo Orquídei Diviny” to jedna z tych powieści, którym nie mogłam przepuścić. Kiedy ją zobaczyłam moje myśli bezwiednie powędrowały do prozy Isabel Allende, którą ubóstwiam. Skojarzenie okazało się poniekąd słuszne, ale Zoraida Córdova pokazała własny styl i – pozostając jeszcze przez chwilę w analogi do Allende – napisała powieść dużo bardziej magiczną i dużo bardziej przyziemną.
O czym jest ta książka. Tytułowa Orquídea wzywa swoich krewnych na „akt umierania”. Jest to i nie jest tym, o czym myślicie. Tak, nestorka rodu Montoya ma zamiar przenieść się na tamten świat, ale nie będzie to akt samobójczy czy powolna agonia. Orquídea to kobieta niezwykła, tajemnicza i taka sama będzie jej śmierć. Krewni pamiętają magię, jaka ją otaczała, a ta magia będzie obecna długo po odejściu Orquídei. Jadąc na ceremonię liczą na poznanie odpowiedzi nt. jej życiorysu. Jednak kobieta nie da im odpowiedzi. Potomkowie rodu Montoya odbiorą dziedzictwo, które nie do końca rozumieją, a żeby je poznać będą musieli odbyć drogę do korzeni.
Mogę śmiało napisać, że „Dziedzictwo Orquídei Diviny” to magiczna powieść obyczajowa. Jest to książka o dziwnej rodzinie. Dziwniej nie tylko przez magię, która jej towarzyszy, a wzajemne relacje. Ciężko to wytłumaczyć, ale kiedy poobcujecie z Montoyami zauważycie, jak odlegli, a zarazem bliscy są dla siebie. Każdy z nich żyje na swój sposób, ale łączy ich pewna specyficzna perspektywa patrzenia na świat, gotowość na niezwykłe. Wynika ona z dzieciństwa, jakie zafundowała im Orquídea. Chciałoby się napisać przesyconego zabobonami, ale byłoby to obraźliwe dla tej rodziny. Bo pewne rytuały muszą być odprawiane, bo żeby magia działała trzeba o nich pamiętać.
Wreszcie jest to powieść o niej, o Orquídei. Niechciany bękart. Córka fal. Emigrantka z Ekwadoru. Kobieta odważna, śmiała i zdeterminowana. Zapłaciła wiele, żeby być tam, gdzie dokona się jej żywot. Czy było warto? Jakie tajemnice kryje jej przeszłość? W tym miejscu dodam, że autorka prowadzi w powieści dwie linie czasu. Nieco więcej miejsca zajmuje moment odejścia Orquídei i jego konsekwencje, które „rozgrywają się:” na przestrzeni lat. Co jakiś czas „skaczemy” również do przeszłości, żeby bezpośrednio poznawać życie tej niezwykłej bohaterki.
Zoraida Córdova wykreowała postać, która jest pod każdym względem niezwykła i ta niezwykłość rozrasta się na jej potomków. Zoraida Córdova wykreowała postać, która ma tajemnice. Tajemnice, które chcą, a nie mogą być odkryte. Zoraida Córdova wykreowała Orquídeę – bohaterkę o przepięknym imieniu, która – pomimo że punktem wyjścia dla opowieści jest jej odejście – zapewnia tej książce rozkwit, zapach, charakter.
Członkowie rodziny Montoya są nauczeni, by nie zadawać zbyt wielu pytań. Już dawno przestali dociekać, jakim cudem ich spiżarnia jest zawsze zapełniona albo dlaczego ich nestorka rodu nigdy nie opuszcza swojego domu – ani na zakończenie studiów, ani na ślub, ani na chrzciny.
Gdy nadchodzi dzień, w którym Orquídea Divina zaprasza rodzinę na swój pogrzeb oraz by rozdać spadek, wszyscy mają cichą nadzieję, że w końcu jej sekrety wyjdą na jaw. Zamiast tego Orquídea przemienia się w drzewo ceiba, swoich bliskich pozostawiając z jeszcze większą liczbą pytań niż odpowiedzi.
W „Dziedzictwie Orquídei Diviny” opisane są dwie linie czasowe, gdyż dary, które babka po sobie zostawiła, zaczynają objawiać się siedem lat później. Marimar, Rey i Rhiannon odkrywają w sobie nieoczekiwane moce. Pewna postać zaczyna potajemnie badać ich drzewo genealogiczne, łamiąc powoli jego gałęzie, by zniszczyć ród Montoyów.
Potomkowie Orquídei, chcąc ocalić pozostałych członków rodziny i odkryć prawdę kryjącą się za ich dziedzictwem, wyruszają w daleką podróż do Ekwadoru. To właśnie tam ich babka pogrzebała swoje tajemnice i właśnie tam wszystko może się wyjaśnić.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, do sięgnięcia po jej powieść skłonił mnie intrygujący opis i piękna, klimatyczna okładka obok której nie można przejść obojętnie. Styl i język jakim posługuje się autorka jest przyjemny w odbiorze, książkę przeczytałam w dwa wieczory. To coś zupełnie innego niż czytam zazwyczaj i trochę obawiałam się jak odbiorę tą historię, jednak po kilku stronach zostałam wciągnięta do tego tajemniczego, fantazyjnego i magicznego świata i naprawdę miło spędziłam czas z tą książką i jej bohaterami. Autorka miała naprawdę ciekawy pomysł na fabułę, czytając książkę da się odczuć, że została ona naprawdę dopracowana, a kreacja głównych postaci zasługuje na uznanie. Historia została podzielona na dwie przestrzenie czasowe: przeszłość i teraźniejszość, co pozwoliło mi lepiej poznać historię bohaterów, dowiedzieć się co czują i myślą. Głównym wątkiem tej opowieści jest próba odkrycia tajemnicy, która może ocalić członków rodziny, z dużym zainteresowaniem spędziłam losy bohaterów i wielokrotnie miałam wrażenie jakbym była tam razem z nimi, odczuwałam wszelkie towarzyszące im emocje i uczucia. "Dziedzictwo Orquidei Diviny" to opowieść o magii, sile rodziny, uświadamia jak ważne są więzy rodzinne. Myślę, że to idealna lektura dla fanów fantastyki, pięknej fantastyki. Moja ocena 8/10.
"Milczenie jest językiem, którym posługuje się ta rodzina. Klątwą, którą sami siebie karzemy."
"Dziedzictwo Orquidei Diviny" to mieszanka obyczajowości, magii, współczesności i tajemniczości. Mowa o rodzinie Montoy'ów, która do zwykłych rodzin nie należy. Dlaczego? Nie każda rodzina obdarzona jest magią. Magią, która sprowadza niebezpieczeństwo na potomków Orquidei, można rzec nawet - przekleństwo.
Zoraida Córdova stworzyła piękną powieść, która urzeka czytelnika swoją mocą. Więzy rodzinne, miłość, rodzinne tajemnice mają w sobie siłę, która może uratować czyjeś życie, ale także go pozbawić. Sekrety, które skrywa Orquidea szokują i sprawiają, że powieść ta ma całkowicie inny wymiar. Nie sposób przewidzieć, do czego doprowadzi nas historia rodziny Montoy'ów. Ich perypetie czyta się z niesłabnącą ciekawością, a to, że lubię elementy magii w książkach sprawiło, że tym bardziej chłonęłam ją całym swoim czytelniczym sercem.
Akcja osadzona we współczesności na pewno jest nam bliższa, a przy tym dialogi między bohaterami są przyjemne i proste w odbiorze. Podoba mi się ten zabieg, ponieważ bałam się, że mimo wszystko rozmowy pomiędzy bohaterami będą bardzo poważne. Jak bardzo się myliłam! Teraźniejszość przedstawiona jest z perspektywy wnuków Orquidei i w pełni odczuwa się czasy, w których żyją. Nadchodzi dla nich trudny czas, ponieważ muszą się zmierzyć z przeszłością swojej babci, co pozwoli im w końcu poznać rodzinne tajemnice. Współczesność miesza się z przeszłością, w której poznajemy wydarzenia z życia nestorki rodu, by móc poznać drogę, jaką przeszła.
Nie miałam możliwości przewidzieć finału tak świetnie
utkanej intrygi. Z zapartym tchem czytałam ostatnie kilkadziesiąt stron książki, by móc rozkoszować się całokształtem historii. Autorka dawała sygnały w trakcie lektury, jednak takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Napięcie towarzyszy przez cały czas czytania lektury. Historia rodziny Orquidei wywołuje ekscytację, nadzieję, ale i współczucie. Nie zrażajcie się magią w "Dziedzictwie...". Jest ona jak najbardziej uzasadniona i sprawia, że książka jest nietuzinkowa. Świetne pióro Autorki, pomysł na nieoczywistą fabułę, zaintrygowanie czytelnika sekretami, to przepis na sukces. Bardzo Wam polecam i mam nadzieję, że przeżyjecie tę podróż równie mocno jak ja.
Dziedzictwo Orquidei Diviny to niesamowita opowieść o tajemniczej klątwie oraz sile, która drzemie w rodzinie. Zapraszam Was na historię o współczesnych czarownicach ze szczyptą realizmu magicznego. Rozpoczyna się niczym baśń, skradając serce czytelnika swoim urokiem i językiem. Jednak, drogi Czytelniku, czy masz odwagę poznać tajemnicę Orquidei Diviny?
„- Może i nie jesteś nikomu nic winna – powiedział – ale z tego, co widzę, twoi potomkowie słono za to zapłacą. Cokolwiek uczyniłaś, mam nadzieję, że było tego warte.”
Nie tak dawno temu…
W tej rodzinie jest jedna zasada: nie powinno zadawać się pytań. Montoyowie to duża rodzina, wszystko, co dzieje się w Czterech Rzekach, nie jest uważane za dziwne. Spiżarnia jest zawsze pełna, a dom wziął się znikąd. Problem pojawia się wtedy, gdy nestorka rodu, Orquideia Divina wysyła zaproszenia na ceremonię umierania. Zanim jednak zdąży odpowiedzieć na pytania, zamienia się w drzewo. Klątwa i sekrety rodzinne zaczynają powoli wychodzić na jaw, ale to potomkowie Orquidei będą musieli powoli odkrywać tajemnice. Jakie sekrety skrywa rodzina Montoy? Czy magia naprawdę istnieje?
„Orquidea także go nie lubiła, gdyż wiedziała, że nie jest żadnym kwiatem, delikatnym i ślicznym, czekającym tylko na zerwanie. Dlaczego? By ktoś mógł go powąchać? Albo wstawić do szklanego wazonu, aby tam usechł? Była czymś więcej. Zamierzała wrosnąć w ziemię tak głęboko, żeby nikt, ani człowiek, ani siły natury – może z wyjątkiem boskiej interwencji – nie był w stanie jej wyrwać.”
Rodzina
Rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, jak wiele tajemnic skrywają nasi najbliżsi. Ciężko zadawać nam pytania o ich przeszłość, pierwsze miłostki, porażki i sukcesy. Dziedzictwo Orquidei Diviny to powieść, która rozkwita jak pąk róży, pokazując nam kolejne jej warstwy, sekrety i historie. Każda róża ma swoje kolce, a i tu nie brakuje cierpienia, bólu i momentów, które chwytają za serce. Jeśli przyrównamy książkę do wielkiego kotła, w którym warzymy eliksir, to głównymi składnikami będą tajemnice i sekrety. Nagle zaczynamy dostrzegać, że każda rodzina jest inna, a tylko grzebanie w przeszłości pozwoli nam odkryć jej wyjątkowe cechy. Nie ma ogólnego schematu, prawd, które będą środkiem do rozwiązania zagadki. Róża, choć kusi swoim pięknem, kruchością i delikatnością, jest wymagającym kwiatem z ostrymi kolcami. Dość szybko Zoraida Córdova odkrywa przed nami pieczołowicie utkany malowniczy świat magii. Czy znajdziecie w nim rodzinne ciepło? Przekonajcie się sami.
„- Tylko nie wyjeżdżaj mi tu z poczuciem winy. – Kuzyn oparł głowę o ścianę, język plątał mu się już odrobinę. To nie przez nas. My jej tego nie zrobiliśmy. Sama tego chciała. Szczerze mówiąc, to przez nią tacy jesteśmy.
– Jacy? – zapytała, choć znała odpowiedź.
– Złamani, Marimar. Niepełni.”
Dziedzictwo czy klątwa?
Snująca się powoli opowieść odkrywa przed nami wrota do realizmu magicznego, do świata jakże fascynującego i tajemniczego. Dziedzictwo Orquidei Diviny może zaskoczyć Was swoją wielobarwnością. Sekrety odkrywamy dzięki dwóm liniom czasowych, wprowadzających nas w historię tej rodziny. Każdy sekret to nowe zaskoczenie. Córdova nie pozwala się wręcz oderwać od zapisanych przez nią stronic, to czar rzucony na czytelnika, aby wsiąkał w tę opowieść. Magiczna, nieoczywista, taka, którą wręcz nie powinno się dawkować.
„- Miłość i towarzyszenie komuś to dwie różne rzeczy, Penny. Ze strachu zdarzało mi się popełniać błędy, ale to? – Potoczyła spojrzeniem po twarzach wszystkich potomków. – To nie było jednym z nich.”
„Dziedzictwo Orquidei Diviny” - Zoraida Córdova.
Niedawno tylko pisałam Wam, że są książki, które dla mnie są typowo „Comfort vibe” i wiecie co? Możecie wierzyć lub nie, ale znalazłam kolejną.
Pierwsze co zobaczyłam po otwarciu paczki to przepiękna okładka, która kusiła, by otworzyć i zanurzyć się w tym, co napisałam Zoraida.
Co otrzymałam, gdy w końcu zaczęłam czytać? Przepiękną baśń. Piszę baśń, ponieważ to, co tam się dzieje jest dalekie od tego, co znamy w rzeczywistości.
Śmierć seniorki rodu. Przemiana w drzewo. Magiczne zdolności. Róże wyrastające z ciała.
Brzmi ciekawie?
Jest bardzo.
Generalnie (jak ja lubię to słowo!), imię Orquidei oznacza Orchideę i tak też czytałam je przez całą książkę. Było mi wygodniej a ona sama jawiła mi się jako piękna dziewczyna, kobieta, kwiat.
Jednego mi brakło w tej książce… mamy magię, pięknie utkaną niczym sieć historię ale… brakło mi trochę z dwóch rozdziałów. Czegoś jeszcze, co mogła dopisać nam autorka.
Czytało się rewelacyjnie i zdecydowanie dopiszę ją do mojego TOP 2022r, mimo tego, że nie mogę dać jej oceny 10/10 ani (co wiecie, że zdarza mi się) 11/10.
Czy polecam? Oczywiście! Jeśli lubicie latynoamerykańskie, magiczne historie, niesztampowe opowieści o sile życia - zamawiajcie!
Kim jest Orchidea? Nieszczęśliwą dziewczyną? Skrzywdzoną kobietą? Wdową? Samotną matką? Babką, która opowiada bajki wnukom? Bękartem? A może wiedźmą?
Skąd się wzięła i dokąd zmierza?
Kim jest tajemnicza postać, która pragnie… właśnie. Czego chce od jej rodziny?
Nazywam się Renata Convida. Przeżyłam setki ukradzionych żywotów... Teraz nadszedł czas, żebym przeżyła własne życie. Była dzieckiem, kiedy została porwana...
Przeczytane:2023-02-02, Ocena: 4, Przeczytałam, czytam z Legimi 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2023, 52 książki 2023,
Początek był świetny, środek dziwny, a zakończenie przekombinowane. Tyle w skrócie 😉
Ta powieść to swego rodzaju saga rodzinna, napisana dość chaotycznie, z dużą dozą fantastyki (dla mnie nieco za dużą). Moje pierwsze skojarzenia podczas czytania – Isabel Allende. Proza pełna magii, niedopowiedzeń, pięknej przyrody, opowieść o rodzinie, jej sile, o przodkach, tajemnicach. Tutaj też to wszystko było, okraszone solidną dawką fantastyki, która w pewnym momencie zaczęła mi przeszkadzać. Nie do końca chyba zrozumiałam wszystkie wątki i wszystkie ‘cuda’.
Nie jest to moja bajka, ale dobrze mi się czytało tę opowieść o niezwykłej rodzinie, o dziwnych relacjach.
Jeśli szukacie historii niebanalnej, innej, wzruszającej i nie przeszkadzają Wam czary-mary i stwory z innego świata – czytajcie!