Dziecko z Auschwitz to rozdzierająca serce historia przetrwania w świecie, w którym życie i śmierć zależą od najbardziej trywialnych przypadków, a szczęście można odnaleźć nawet w najmroczniejszych chwilach. Rok 1942. Eva Adami wsiada do pociągu jadącego do Auschwitz. Ledwo oddycha pod naporem obcych ciał. Wyczerpana dwudniową podróżą, myśli tylko o jednym - o wyczekiwanym spotkaniu z mężem Michalem, który trafił do obozu sześć miesięcy wcześniej. Eva dociera do Auschwitz, jednak tam nie ma nawet śladu ukochanego. Obozowa rzeczywistość uderza w kobietę z całą siłą. Gdy leży zrozpaczona i zmarznięta na cienkim materacu, słyszy nagle szept. Towarzyszka z pryczy, Sofie, wyciąga do niej pomocną dłoń... To dzięki jej pomocy kobieta może się spotkać z mężem. Nawet jeżeli będzie to oznaczało bratanie się z wrogiem, a skutki tego spotkania narażą je na śmierć...
Poruszająca opowieść o przetrwaniu, która dowodzi, że życie i śmierć zależą od przypadku, a szczęście można odnaleźć nawet w najstraszliwszych czasach.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2020-03-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Historia II Wojny Światowej w równym stopniu interesuje, jak również przeraża. Wydarzenia czy sytuacje, które miały miejsce w obozach koncentracyjnych są dla większości z nas czymś niewyobrażalnym. Lęk, strach, brak poczucia bezpieczeństwa, niepewność przeplatają się z odwagą, uporem, wytrwałością czy wielkim poświęceniem.
Ludzie znajdujący się w zaistniałych warunkach to niezwykli herosi. Każda książka poruszająca tematykę zniewolenia jest trudna, jednak myślę, że istotna dla każdego. Szczególnie ta, która inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. A taka jest właśnie powieść Graham Lily „Dziecko z Auschwitz”.
Opowieść bohaterki – Evy Adami porusza, skłania do refleksji… Sama książka jest napisana bardzo dobrze, prostym, lekkim językiem, przez co trafi w gusta większości czytelników. Uważam, że warto się w nią zagłębić. Po przeczytaniu jeszcze długo pewne sytuacje zostają w pamięci, co z pewnością czyni ją wyjątkową.
Książka opowiada o Evie Adami- Czeszce, która postanawia wyruszyć za swoim mężem Michałem do obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau. Kiedy trafia na miejsce po strasznej podróży w bydlęcych wagonach okazuje się, że nie ma tam jej ukochanego. Opadnięta z sił leży zrezygnowana i nie ma nadziei, że już kiedyś go zobaczy. Pomaga jej jednak kobieta z tej samej pryczy- Sofie, dzięki której Evie udaje się przeżyć.
"Arbeit macht frei"- praca czyni wolnym. (...) Chyba że nazistom chodziło o ostateczną wolność. Wolność od życia.”
Coś naprawdę wstrząsającego a zarazem pięknego i dającego nadzieję, która jest w tej książce słowem chyba najbardziej znaczącym. Umówmy się- literatura obozowa, wojenna, nieważne jak źle nie byłaby napisana, zawsze porusza i daje do myślenia. Ta książka jednak… jest napisana bardzo dobrze. Styl autorki lekki, język też nie jest jakiś bardzo wyszukany czy trudny, dzięki czemu pozycja może trafić do każdego, bez względu na gusta czytelnicze.
Książka na początku to jeden wielki cytat, co było dla mnie nie lada problemem, bo słuchałem jej głównie wieczorem, więc musiałem zatrzymywać, iść po coś do pisania i notować… Wywołało to u mnie wtedy nie małą irytację, ale to, ile wspaniałych cytatów udało mi się wynotować…
“Życie nie czeka jednak aż będziemy gotowi. Zwykle rzuca nas na głęboką wodę i zmusza do pływania. Niezależnie od tego, jak się czujemy.”
Podobały mi się w tej pozycji dosyć częste retrospekcje- wydarzenia z przeszłości głównej bohaterki. Pomimo że książka jest dosyć krótka, pozwoliły mi one na swego rodzaju zaprzyjaźnienie się z bohaterami książki. Współodczuwałem z nimi emocje- płakałem i śmiałem się na przemian.
Oprócz tego dowiedziałem się między innymi o Układzie Monachijskim, o którym była mowa w tekście i który stanowi, że III Rzesza anektowała Kraj Sudecki. Jest to swego rodzaju wojenny temat tabu i nie wspomina się o tym w szkołach- przynajmniej nie u mnie. Może dlatego, że układ ten podpisały państwa ententy. Na razie nie oceniam, bardziej zagłębię się w temat, dopiero wtedy to zrobię, gdyż wywołało to u mnie nie małe oburzenie i zdziwienie. Podobnie sprawa ma się na temat Powstania Praskiego, o którym podręczniki od historii milczą, a przynajmniej ja nic o tym nie słyszałem. Bardzo doceniam, że autorka w tej książce to zawarła i jestem jej za to wdzięczny, bo myślałem, że już sporo o II wojnie światowej jest, natomiast okazuje się, że jest wręcz przeciwnie.
Nie mam zbyt dużego rozeznania i doświadczenia w literaturze wojenne, a dokładniej rzecz ujmując obozowej, ale myślę, że autorka wiernie oddała uczucia niepewności i niepokoju, które towarzyszyły Żydom zamieszkującym tereny zagrożone napadem nazistowskich Niemiec. A co do realiów panujących w Auschwitz-Birkenau… Mam małe wątpliwości, czy dobrze to zostało odwzorowane. Moje wątpliwości dotyczą mianowicie obozowego szpitala i leczenia z tyfusu. Mam wrażenie, że autorka trochę „ucukierkowała” sytuację.
“Czasami rodzinę się wybiera.”
Warto wspomnieć też o tym, że akcja nie skończyła się tylko uwolnieniu obozu przez żołnierzy sowieckich, tylko potrwała jeszcze dłużej, aż sprawy w miarę się unormowały i główna bohaterka zdołała wywiązać się z pewnej obietnicy. Uważam to za ogromny plus.
Książka jest mocno sfabularyzowana, podobnie jak „Tatuażysta z Auschwitz” Heather Morris, więc nie znajdziecie tutaj niczego w formie reportażu czy biografii. Pozycja ta jest inspirowana na faktach, pomimo tego dalej mocno chwyta za serce. Sam wątek Nadziei- córki głównej bohaterki, która urodziła się w obozie jest czymś wspaniałym. To, że udało się zarówno jej jak i Evie przetrwać jest czymś wspaniałym i dającym nadzieję, która odgrywa w tej pozycji dużą rolę, tak jak wspomniałem na początku. I kolejny wątek, który mnie zaintrygował to właśnie wątek dzieci rodzonych w nazistowskich obozach. Zarówno te dzieci, jak i ich matki wykazały się naprawdę ogromną chęcią życia i niezłomną wolą.
No i tutaj ale do tytułu: „Dziecko z Auschwitz”. Sugeruje on, że historia będzie skupiała się na tytułowym dziecku. Ja sam myślałem nawet o tym, że może głównym bohaterem będzie dziecko, które trafiło w jakiś sposób do Auschwitz i próbuje przeżyć. I tu mam problem, bo niby tytuł nieodpowiedni(dziecko pojawia się dopiero pod koniec książki i cała akcja wcale się wokół niego nie toczy), natomiast odgrywa ono naprawdę wielką rolę i jak już wiele razy pisałem: Nadzieja, czyli imię nadane właśnie temu noworodkowi, jest dosyć ważne w całej historii. Być może dzięki niej udało się głównej bohaterce zachować niezłomność i przetrwać.
Pomimo ciężkiego, niezwykle trudnego i poruszającego tematu, książka ma pozytywny wydźwięk i skupia się raczej na tych pozytywnych wydarzeniach. Głosi, że: “Zawsze, nawet po najdłuższej nocy, nadchodzi świt.” oraz że: “Nawet w najmroczniejszych czasach można znaleźć szczęście”. I za to właśnie lubię książki obozowe, a bardziej uogólniając wojenne. Wnoszą to ziarnko nadziei, która jak się okazuje nie zawsze jest przysłowiową matką głupich.
Na książce naprawdę się nie zawiodłem i Wy myślę, że też nie, jeśli sięgniecie. No bo oczywiste jest to, że musicie. Pozycja naprawdę wspaniała. Płakałem i uśmiechałem się przez łzy nie raz…
Ostatnio coraz częściej sięgam po książki, które są napisane na podstawie prawdziwych historii. Pewnego dnia dostałam propozycję przeczytania i zrecenzowania książki sporo przed premierą, w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, bo już sam tytuł mnie zachęcił. Była to książka napisana z wielu opowiadań ludzi, którzy przeżyli piekło w Auschwitz-Birkenau. Autorka Lily Graham stworzyła niezwykłe opowiadanie o sile miłości i przyjaźni w tych ciężkich czasach.
Eva to młoda kobieta, która pięknie rysuje i robi to w każdej wolnej chwili. Podczas jednej takiej przerwy poświęconej rysowaniu poznaje uroczego młodzieńca, który urzekł ją grą na skrzypcach. Każdego dnia poznają się coraz bardziej, a ich spotkania są tak częste, że Ci młodzi ludzie zakochują się w sobie tak bardzo, że postanawiają wziąć ślub. Ich sielanka nie trwa długo, ponieważ Eva wraz z rodzicami zostaje zabrana do obozu przejściowego w Terezinir. Tam poznaje kobietę o imieniu Sofia, z którą się zaprzyjaźnia. Eva i Sofia dobrowolnie trafiają do obozu w Auschwitz. Mają nadzieję, że właśnie tam odnajdą ukochane osoby - Eva swojego męża Michala, który trafił do jakiegoś obozu pół roku wcześniej, natomiast Sofia swoją kuzynkę, która ukryła gdzieś jej dziecko.
Wielka siła tych kobiet oraz wiara w to, że uwolnią się z tego piekła sprawia, że nie poddają się mimo wielu przeciwności losu. Starają się za wszelką cenę przeżyć, by wyjść cało. Podstępem zdobywają ubrania, leki, jedzenie. Mimo bólu fizycznego i psychicznego starają się wspierać wzajemnie oraz robić rzeczy wbrew sobie, dla dobra innych. Nawet bratanie się z wrogiem może przynieść chwilową radość i osiągnięcie małego celu. Eva dzięki przyjaciółce będzie miała możliwość spotkania się ze swoim mężem. Niestety skutki tego spotkania narażą je na śmierć...
Książka mówi nam o sile przyjaźni, sile miłości a przede wszystkim o sile umysłu. To właśnie wiara w lepsze jutro sprawiła, że nasze bohaterki nie poddały się w tych bardzo trudnych warunkach i czasach.
Jak najbardziej polecam książkę!
"Dziecko z Auschwitz" Lily Graham, to poruszająca i piękna opowieść o okrutnych losach, które spotykały ludzi, którym przyszło żyć w trudnych i okrutnych czasach.
Eva to młoda kobieta, która wiodła zwyczajne, skromne życie w gronie najbliższych. Byli szczęśliwą rodziną, aż do dnia w którym zostali okrutnie rozdzieleni i zmuszeni do wyjazdu. Mieszkała wraz z rodzicami i ze swoim ukochanym mężem Michałem, z którym nie zdążyli się nawet jeszcze sobą nacieszyć. Po rozdzieleniu od męża Eva sama zgłosiła się do wyjazdu do Auschwitz, aby podążać za mężem i móc go odnaleźć. Podążała wraz z Sofie, przyjaciółką którą poznała w obozie. Połączyła je więź i wspólny cel. Obie kogoś poszukiwały. Eva pragnęła odnaleźć swojego męża Michała, natomiast Sofie poszukiwała kuzynki, która jako jedyna wiedziała, co stało się z jej synem Tomasem, gdy kobieta została zabrana do obozu. Kobiety już pierwszego dnia w Auschwitz poznały Helgę, starszą kobietę, która już jakiś czas spędziła w obozie. Ta zrezygnowana i pesymistycznie nastawiona do tego, co wokół się działo uprzedziła, że to nie jest życie, a je wszystkie czeka śmierć. Niemniej jednak Eva ze swoją wiarą i walecznością przekonywała ją, że wyjdą z tego cało i jeszcze będą mogły normalnie żyć.
Ciężkie czasy i los jaki spotkał kobiety w obozie w Auschwitz odcisnął na nich zdecydowane piętno. Zmuszone były do walki o własne życie każdego dnia i w każdej chwili. Niejednokrotnie na skraju wyczerpania, resztkami sił i poświęcając swoją godność starały się walczyć jak tylko mogły.
Kobiety ciężko pracowały, początkowo w Kanadzie, jak był nazywany jeden z baraków, w którym przeszukiwano ubrania więźniów w celu znalezienia kosztowności. Sofie później wiele ryzykując sama zgłosiła się do pracy jako pielęgniarka, starając się unikać strażnika, który za wszelką cenę chciał ją jako swoją kobietę. Niemniej jednak Sofie nie udało się tak naprawdę nigdy przed nim uciec. Starała się jednak z tej znajomości czerpać również korzyści prosząc strażnika niejednokrotnie o pewne przysługi, czy dodatkowe racje żywnościowe, które pozwalały im przetrwać. Niestety za taką pomoc Sofie musiała płacić wysoką cenę. Jednak to właśnie on pomógł Evie zobaczyć się z odnalezionym Michałem, mężem, który został w obozie brutalnie pobity i przebywał w izolatce. To właśnie tam Eva miała możliwość odwiedzania swojego męża, pomagania mu i dbania o jego powrót do zdrowia. To właśnie tam, w tym okrutnym miejscu z ich miłości zrodziło się ich dziecko. Po czym jednak Michał został wywieziony do pracy, gdy już wrócił do pełni sił.
Okrutne czasy, w którym przyszło żyć kobietom nie mogły nie wywołać żadnego piętna na ich życiu. Od dnia gdy tam się znalazły już nic nie było takie samo.
Piękna historia, która wzrusza i wywołuje potok łez, niemniej jednak zdecydowanie jest warta przeczytania. Mamy możliwość poznania reali, z którymi przyszło się zmierzać ludziom w obozach koncentracyjnych. Cudowna książka i mimo, iż wiele elementów wydaje się zbyt pięknych, aby w tych czasach mogło być prawdziwych, to zdecydowanie polecam sięgnięcie po ten tytuł.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Od kiedy w księgarniach ukazał się "Tatuażysta z Auschwitz" trwa głośna dyskusja, że tego typu książki sa szkodliwe, bo nie ukazują realiów życia obozowego.
Ja uważam, że bardziej szkodliwy jest tytuł, który chyba wynikł z tej mody, bo należy pamiętać, że "Dziecko z Auschwitz" to powieść fabularna, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Książka sama w sobie jest bardzo dobrze napisana. Nie lubię, kiedy pojawia się zbyt wiele retrospekcji, a tu musiałam się z tym zmierzyć - autorka co rusz przenosiła nas w jeszcze dalszą przeszłość, aby opowiedzieć o losach dwóch głównych bohaterek i ich drodze do obozu Auschwitz-Birkenau. W powieści został zachowany i przedstawiony układ obozu oraz nazwiska niektórych ciemiężców. Kobiety wymieniały sie przysługami, walcząc o dodatkowy kawałek chleba, obierki lub minimum koniecznych leków, niejednokrotnie ryzykując życie pod okiem niemieckich oficerów i bezwzględnych kapo. Głodowe racje żywnościowe i syzyfowa praca najczęściej powodowały zanik cyklu miesiączkowego wśród kobiet, zdarzało się jednak, że więźniarka zachodziła w ciążę. Tak stało się też w przypadku jednej z głównych bohaterek, która w obozie spotkała swojego zaginionego męża. Dzięki pomocy przyjaciółek z baraku i temu, że dziecko narodziło się tuż przed wycofaniem się Niemców i wyzwoleniem obozu przez Rosjan, matce i dziecku udało się przetrwać.
Powieść jest pełna bólu, szczera i wzruszająca. Czyta się ją jednym tchem, ale nie spodziewajmy się tam znaleźć prawdy o tym strasznym wycinku naszej historii.
Jest to dobra książka, ale nie rewelacyjna. Jednak troszkę się na niej zawiodłam. Czytając ją czułam, że jest w niej wiele niedociągnięć i jest trochę przekoloryzowana. Tytuł wprowadza czytelnika w błąd, bo na dziecko z Auschwitz musimy trochę poczekać.
Poznajmy historię Evy i Michala. Na ich drodze do szczęścia stanęła wojna. Kobieta zgłosiła się dobrowolnie do obozu w Auschwitz, aby odnaleźć męża.
Czytając takie książki zawsze wzbudzają one we mnie tyle emocji, że ciężko jest mi dotrwać do końca. Tutaj właśnie tego zabrakło. Książka wzbudzała we mnie za mało emocji, nie chwyciła mnie za serce. Główny wątek skupia się na miłości dwojga ludzi, a nie na dziecku. Dziecko jest tylko owocem tej miłości.
Książka nie jest napisana na podstawie prawdziwych wydarzeń, jest tylko inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Przez co czułam w niej za dużo fikcji.
„Dziecko z Auschwitz” to kolejna powieść w mojej biblioteczce, dotycząca obozów koncentracyjnych. Nie jest to literatura faktu, a historia oparta na prawdziwych wydarzeniach. Z tego powodu trochę obawiałam się, że autorka nie poradzi sobie z tym trudnym tematem, jednak dała radę i stworzyła całkiem udaną powieść.
Eva, Żydówka z Czechosłowacji, trafia do obozu w Auschwitz, po tym jak sama zgłasza się do transportu. Co ją do tego skłoniło? Miłość. Jej mąż Michal trafił do któregoś z obozów koncentracyjnych kilka miesięcy wcześniej, a Eva za wszelką cenę chce go odnaleźć. Tym sposobem trafia do piekła na ziemi. Na miejscu zderza się z okrutną rzeczywistością, gdzie ludzkie życie jest niewiele warte. Na szczęście ma przy sobie przyjaciółkę Sofie, na której może polegać, i dzielić z nią trudy obozowego życia. Eva nie poddaje się i ciągle próbuje odnaleźć Michala, pomimo wielu przeciwności losu i niebezpieczeństw. Czy jej upór i nadzieja okażą się owocne?
Ta powieść pokazuje, że nawet w tak nieprzyjaznym miejscu jak obóz koncentracyjny, ludzie potrafią kochać, pomagać sobie nawzajem i przyjaźnić się. To również historia o tym, że nadzieja umiera ostatnia, a szczęście można znaleźć nawet w najmniejszej rzeczy. Podobały mi się tutaj momenty retrospekcji, dzięki którym poznałam życie Evy przed wyjazdem do obozu. Te fragmenty dawały chwilę wytchnienia dla opisów dotyczących obozowych wydarzeń. Zarówno Eva, jak i jej mąż Michal, byli utalentowani artystycznie. Ona pięknie malowała, a on był cenionym skrzypkiem. Niestety ich udane życie, które dopiero co zaczęli razem dzielić, zostało brutalnie rzucone w realia wojenne. Cała historia okazała się być ciekawa i emocjonalna. Jedynie motyw tytułowego dziecka z Auschwitz, według mnie został zbyt mało dopracowany. Pomimo tego cała powieść jest napisana w bardzo dobrym stylu więc czyta się ją błyskawicznie. Dlatego polecam ją wszystkim osobom lubiącym czytać literaturę o tematyce obozowej.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
Rynek książkowy zarzucany jest w ostatnim czasie coraz większą ilością pozycji inspirowanych historią obozów koncentracyjnych, a zwłaszcza Auschwitz. Dlatego coraz bardziej sceptycznie podchodzę do powieści tego typu, w szczególności w przypadkach, kiedy już na okładce umieszczone są słowa „inspirowana prawdziwymi wydarzeniami”. Od tego momentu zaczynam się zastanawiać, jak wiele tych prawdziwych wydarzeń zawiera ta konkretna książka. Tak było i tym razem, gdy tylko zobaczyłam „Dziecko z Auschwitz”, ale postanowiłam dać autorce szansę z nadzieją, że tym razem nie zawiodę się tak bardzo, jak w przypadku „Tatuażysty z Auschwitz”.
Niestety już po kilku stronach wiedziałam, że książka nie przypadnie mi do gustu i nie będę miała w związku z nią zbyt wielu pozytywnych odczuć. Według mnie napisana jest w sposób, który nie ukazuje ogromu cierpień, z jakimi stykały się ofiary holocaustu. Książka nie wzbudziła we mnie zbyt wielu emocji, co mnie zaskakuje, ponieważ temat – dziecko urodzone w czasach ogromnego cierpienia, mające niewielkie szanse na przeżycie, a przecież tak naprawdę niczemu winne, powinien wzbudzić we mnie ogromny smutek i żal. Być może jest to związane ze sposobem pisania autorki, która nie potrafi wywoływać w czytelniku głębszych emocji i dotrzeć do samej głębi serca. Może to być też związane z tym, że wszędzie aż roi się od książek dotyczących przeżyć ofiar holocaustu przez co trudniej jest napisać coś oryginalnego przemawiającego do ludzi, ale mimo wszystko sądzę, ze poruszając takie tematy powinno się mieć dar do przekazywania czytelnikowi całego kalejdoskopu emocji. Niestety mnie tego bardzo brakowało i książkę przeczytałam w zasadzie bez większego oddźwięku w moich uczuciach.
Stanowczo zbyt wiele jest książek opowiadających o Auschwitz, a wzmianka o opieraniu się na prawdziwych wydarzeniach zaczyna mnie coraz bardziej irytować. Żałuję, że nie posłuchałam swojego przeczucia, że stykam się z książką, która może we mnie wzbudzić tyle negatywnych odczuć „Tatuażysty z Auschwitz” i nie odpuściłam sobie jej czytania. Jednak, jak często powtarzam nie lubię zostawiać niedokończonych książek, więc i tę skończyłam czytać, ale z pewnością nie polecę jej do przeczytania innym osobom.
Bardzo chętnie sięgam po literaturę obozową, dlatego też skusiłam się na książkę "Dziecko z Auschwitz". Książkę oczywiście pochłonęłam, choć czułam się nieco zawiedziona. Z reguły te książki opisują okrucieństwo czasów, w których się znajdowaliśmy. Niemniej jednak ta książka jest dość przyjemna i nie przedstawia okrucieństwa, a więcej skupia się na spokojnym życiu, miłości i oddaniu kobiety, która w obozie urodziła dziecko.
Piękna, aczkolwiek lekka książka, którą czyta się dość lekko jak na literaturę obozową.
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy.
"Dziecko z Auschwitz" Lily Graham miała premierę 11.03.2020 i stwierdziłam, że to już jest jej czas by zapoznać się z tą historią.
Eva uwielbiała szkicować. Mieszkała z rodzicami w pięknej Pradze. Tam też poznała swojego przyszłego męża, skrzypka Michaila. Jednak wojna zburzyła ich szczęście. Tylko dlatego, że byli Żydami trafili najpierw do obozu w Terezinie, a gdy zabrali Michaila do Auschwitz, Eva nie namyślając się wiele dobrowolnie udała się tam za nim. Nikt nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażał sobie jakie tam piekło przeżyją. Jednak udało im się spotkać i z ich miłości urodziło się dziecko, które tak naprawdę nie miało prawa przeżyć..
Włos się jeży na głowie, że historia ta inspirowana jest prawdziwymi zdarzeniami. To co spotkało bohaterów w książce nie mieści się w głowie, jednak ich determinacja by przeżyć jest godna wielkiego podziwu. Nie dało się tej książki czytać spokojnie i bez łez. Za każdym razem jest to dla mnie emocjonalne przeżycie. Na szczęście autorka skupiła się tutaj głównie na odczuciach samej Evy i to jej historia jest najważniejsza. Zdarzenia z Auschwitz przeplatane są jej cudownymi wspomnieniami z Pragi. Warto było to przeczytać i będę czytać dalej taką literaturę, bo trzeba pamiętać..
"Dziecko z Auschwitz" należy do literatury obozowej inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami, dlatego tak bardzo porusza i wywołuje naturalny sprzeciw przeciwko niewyobrażalnemu bestialstwu kierowanemu ku drugiemu człowiekowi.
Wraz z młodą kobietą, Evą Adami, przeżywamy piekło obozu koncentracyjnego. Piekło, w którym Eva znalazła się dobrowolnie, by odnaleźć ukochanego męża. Nie spodziewa się z jakim bestialstwem przyjdzie jej się zetknąć, w jak strasznych warunkach przebywać. Tu jej życie jest warte mniej niż splunięcie strażnika. Czy jej nadludzkie poświęcenie nie pójdzie na marne? Czy uda jej się dowiedzieć, co stało się z ukochanym mężczyzną?
Przy życiu trzyma ją nadzieja i przyjaźń innej kobiety. Przyjaźń, za którą przyjdzie im zapłacić najwyższą cenę.
W powieści teraźniejszość przeplatana jest wspomnieniami obu kobiet, które dają im siłę, by dalej żyć i walczyć każdego dnia wierząc w powrót do świata, który utraciły.
To powieść o bestialstwie i przyjaźni, o zdradzie i nadziei. Nadziei, która nigdy nie umiera.
Mimo wielu negatywnych komentarzy dotyczących tej książki postanowiłam po nią sięgnąć. Spotkałam się z niezliczonymi opiniami, że książka ta wpisuje się w nurt popauschwitz i nie oddaje realiów obozowego życia.
Osobiście uważam, że to piękna, wzruszająca opowieść o sile prawdziwej miłości, która jest w stanie przetrwać nawet w miejscu, gdzie piekło wydaje się zbawieniem.
Główna bohaterka Eva nie tylko pojechała do Auschwitz dobrowolnie, by odnaleźć męża, ale też wlała w serca współwięźniarek nadzieję na przetrwanie. Jej wspomnienia wcześniejszego życia pozwalały tym złamanym kobietom przeżyć kolejny dzień. Dzięki poświęceniu swojej przyjaciółki Eva odnalazła męża, spędziła z nim kilka bezcennych chwil na brudnej podłodze w małej przyszpitalnej obozowej celi. Na górnej pryczy w brudnym baraku narodziła się jej córeczka, której nadała wymowne imię Nadzieja. Jej przyjaciółka zginęła by ochronić to dziecko, a Eva przyrzekła, że wychowa syna przyjaciółki jak swoje własne dziecko.
Wiele razy musiałam odłożyć książkę, wypłakać się, odetchnąć i dopiero zacząć czytać ponownie. Zakończenie rozłożyło mnie na łopatki i wciąż siedzi mi w głowie. Książka opisuje brutalną i bestialską rzeczywistość obozu: mordowanie, katorżniczą pracę, egzekucje, zagazowywanie, śmierć z głodu i wyziębienia.
Na zakończenie Autorka zdradza nam, że losy głównej bohaterki to autentyczne przeżycia wielu kobiet, zebrane w jedną opowieść.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi Czytam Pierwszy.
Kolejna powieść wpisująca się w nurt "pop-Auschwitz", która obok modnej "Położnej z Auschwitz" czy "Tatuażysty z Auschwitz" zasila szeregi literatury obozowej. Rynek wydaje się być nieco przesycony takim materiałem i obserwuje się lekkie zmęczenie materiału. Trzeba nie małej umiejętności i wysiłku autora, aby zainteresować czytelnika i sprawić, aby powieść nie znalazła się w szeregu tych oklepanych, bo o wojnie napisano już prawie wszystko. Dlatego z dużą rezerwą podchodzę do tego typu książek. Nie jest to z pewnością historia o dziecku tylko o małżeństwie zakleszczonym w obozowej rzeczywistości, owszem jest i dziecko będące owocem ich miłości, jednak pojawia się one w zakończeniu. Tytuł został błędnie sformułowany i wprowadza czytelnika w błąd. Osobiście nic nowego w tej książce nie odkryłam, brakuje mi tu emocji, głębi przeżyć. Główny wątek skupia się na przeżywaniu miłości bohaterów. Jest to powieść jak każda inna, wielbiciele literatury wojennej "typu lekkiego" będą z pewnością zachwyceni.
Jakiś czas temu postanowiłam na jakiś czas trzymać się z dala od literatury obozowej. Tyle było pozycji nawiązujących do Auschwitz, że w którymś momencie wiedziałam, że trafię na coś słabszego, a tego chciałam się ustrzec. Zmieniłam jednak zdanie dzięki okładce książki pt. Dziecko z Auschwitz. Czy słusznie?
Autorka już na samym początku uprzedziła nas, że jest to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Wydaje mi się to być dobrym zabezpieczeniem chociażby z uwagi na to, co działo się Tatuażystą z Auschwitz. Tym razem nie pojawi się tutaj opis książki, bo nie wiem jak go zbudować nie zdradzając za wiele. Podzielę się jedynie swoimi wrażeniami. Zdążyłam się już przyzwyczaić do tego, że każda pozycja z nazwą obozu w tytule wytwarza sporo emocji. U jednych większe u innych mniejsze. Jeżeli chodzi o tę konkretną pozycję, to zasługuje ona z pewnością na to, by się nad nią pochylić. Fabuła jest spójna, nie ma tam zbyt wielu pobocznych postaci, które mogły nie wnosić nic znaczącego. Dzięki prowadzeniu narracji miałam wrażenie, że stoję gdzieś niedaleko i przyglądam się wszystkiemu z bliska. To było cenne doświadczenie. Jest jedna rzecz, której mi zabrakło w tej książce. Większego nacisku położonego na emocje. Brak w kilku fragmentach szczegółowych opisów pozwalających nieco bardziej wczuć się w klimat. Niemniej jednak oceniam tą powieść 7/10.
Bardzo podobał mi się styl w jakim książka została napisana. Mimo, że przedstawiona historia opisuje ciężkie czasy i walkę o przetrwanie, to powieść czyta się jednym tchem. Obawiałam się, że książka mnie przytłoczy. Jednak autorka zadbała o to, żeby odciągnąć uwagę czytelnika od obozowej gehenny, poprzez wspomnienia Evy, które również kobietom z baraków poprawiały nastrój choć na chwilę. I tak poznajemy wielką miłość jaka spotkała Evę i Michala, ich wspólne wieczorne spacery uroczymi uliczkami Pragi. Opisy są tak barwne, że wręcz czujemy powiew wiatru we włosach i gwar tętniącego życiem miasta. I choć decyzja jaką podjęła kobieta by odnaleźć swojego ukochanego w obozowej rzeczywistości jest przerażająca, można ją doskonale zrozumieć, gdy dowiemy się jak silne uczucie ich połączyło.
Czytając tę powieść mocno angażujemy się w nią uczuciowo. Poznajemy grupę kobiet, które w tak trudnych czasach stają się dla siebie najbliższymi osobami. Tworzą rodzinę i chronią się wzajemnie ryzykując życiem, byleby ocalić siebie nawzajem. Nie ukrywam, że uroniłam kilka łez, tak mocno wczułam się w opisywaną sytuację.
Tytułowe dziecko wcale nie jest głównym bohaterem tej historii. Pojawia się jednak w odpowiednim momencie, by nadać sens więziennej egzystencji.
„Dziecko z Auschwitz” to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Autorka wplata tutaj brutalną codzienność więźniów obozów koncentracyjnych, jednak nie znajdziemy w niej przerażających opisów wymyślnych tortur czy eksperymentów prowadzonych na ludziach. I bardzo dobrze, bo dzięki temu powieść uświadamia nam ogrom bestialstwa nazistów, ale sprawia, że przedstawiona historia nie przytłacza.
Ogromna nadzieja, z jaką bohaterki powieści patrzyły w przyszłość, pozwalała im przetrwać każdy kolejny dzień. Jest to wzruszająca opowieść o wielkiej miłości, niegasnącej nadziei, walce o przetrwanie i poświęceniu jakie są w stanie znieść ludzie w sytuacji zagrożenia życia.
Piękna historia, którą warto przeczytać.
"W Auschwitz-Birkenau urodziło się przynajmniej siedemset dzieci. Do dziś wiemy tylko o garstce, która przetrwała".
"Dziecko z Auschwitz" jest poruszającą historią, bardzo uderzającą swoją treścią ze względu na inspirację prawdziwymi wydarzeniami. W tej opowieści bohaterką jest Eva, która ze względu na ogromną miłość do męża, nie staje przed niczym i dobrowolnie oddaje się w ręce piekieł, aby go odnaleźć. Poznajemy jej codzienne "życie" w obozie, razem z innymi więźniarkami, wśród walki o przetrwanie, układów, odarcia z moralności i człowieczeństwa. A to wszystko jest przeplatane wspomnieniami, jeszcze nie tak dawnych, lepszych czasów szczęścia, które tym bardziej wzruszają, gdy wraca ponura rzeczywistość.
Książkę czyta się z zapartym tchem. Myślę, że autorka z rozmysłem oszczędziła czytelnikom najgorszych elementów brutalnego świata obozowego, dzięki czemu nadal książka jest mocna i poruszająca, ale nie zostawia po sobie aż takiego ciężaru emocjonalnego na czytelniku, jak wiele innych pozycji. Ten zabieg pozwolił uwidocznić sedno tego, co miało być tu przekazane - siłę i wytrwałość jednostki w walce o życie swoje i najbliższych.
Mogę polecić z czystym sumieniem każdemu tę pozycję.
Wojna to nie jest łatwy temat ale bardzo ważny, warto chociaż trochę wiedzieć o tych czasach i docenić to co mamy, osoby które przeżyły to piekło zasługują na pamięć i szacunek.
Eva i Sofie to przyjaciółki które trafiły razem do Auschwitz, w tym trudnym czasie starają się wspierać się nawzajem i podnosić się na duchu. Sofie chociaż nie musiała bardzo chciała tam być żeby odnaleźć swoją kuzynkę Lotte przez którą zginął jej ojciec i zaginął syn, poprzysięgła sobie że kiedyś go odnajdzie, za to Eva chce odszukać męża Michala. Zimno, głód i ciężka praca to coś z czym muszą żyć na co dzień ale żadna z nich się nie poddaje i wierzy że kiedyś się to skończy, posiniaczone, poobijane i przemarznięte marzą o lepszym jutrze.
Piękna książka która skrywa w sobie trudną historię, ona pokazuje nam jak ważna jest miłość i ile jesteśmy w stanie dla niej poświęcić, jeżeli jest chociaż iskierka nadziei że spotkamy jeszcze bliską nam osobę chociaż na chwilę wstępuje w nas moc i jesteśmy w stanie góry przenosić. To co działo się w obozach trudno pojąć nam, zwykłym ludziom, i chodź nie raz o tym słyszeliśmy czy nawet widzieliśmy na oczy prawdziwy obóz to i tak nie poczujemy tego co czuli tamci ludzie. Czytając nie raz uroniłam łzę, może i ta historia nie jest prawdziwa albo tylko kilka fragmentów wydarzyło się rzeczywiście to i tak robi wrażenie, tam rozdzielano rodziny i chociaż nawet każde z nich żyło nie mogli się nigdy spotkać.
Książkę czyta się bardzo szybko ponieważ ciężko ją odłożyć, historia wciąga i nie chce wypuścić, skłania do refleksji i doceniana tego co mamy, do tego ta piękna okładka na którą patrząc trudno oderwać wzrok, prosta ale bardzo wymowna. Całość opisana jest tak że pomimo tego że historia przedstawiona jest bardzo smutna to jednocześnie jest piękna, pokazuje nam jak pomimo skrajności nadal możemy być ludźmi empatycznymi, mieć przyjaciół i walczyć o rodzinę.
Czasy wojny niech nigdy nie powrócą, bądźmy wolni i szczęśliwi ale pamiętajmy o tych którzy zginęli po to żebyśmy my mogli żyć.
Każdy kolejny dzień odbiera nam świadków nieludzkich zdarzeń, jakie miały miejsce w obozach koncentracyjnych. Ci, którym udało się przeżyć tamo piekło umierają dożywając pięknego wieku. Jednak oznacza to, że my, młodsze pokolenia, mamy coraz mniejsze szanse na to, by poznać relacje z tamtych trudnych czasów. Dlatego cieszy mnie, że na rynku wydawniczym pojawiło się tak wiele tytułów opisujących tamten czas. Choć zapewne wiele tych książek, to parcie na łatwy zarobek. Na szczęście "Dziecko z Auschwitz" to moja druga powieść dotycząca tematyki obozowej i obie uznaję za wartościowe.
Eva Adami to czeska żydówka, która wraz z rodzicami, mężem i wujostwem znalazła się w obozie przejściowym w Terezinie, siedemdziesiąt kilometrów od Pragi. Od wuja Bedricha nauczyła się wielu nietypowych rzeczy, które pozwoliły jej przeżyć najtrudniejsze lata życia, ale o tym miała się dopiero przekonać. Z kolei Sofie Weis stała się jej przyjaciółką i nauczyła niemieckiego, znajomość którego w każdej chwili mogła się przydać. Kiedy męża Evy wywieziono do obozu Auschwitz, kobieta dobrowolnie wyruszyła za nim. Tak bardzo go kochała, że nie chciała zostać w Terezinie. Gdziekolwiek, byle z nim. Sofie wyruszyła z nią, również miała kogoś do odnalezienia. Czy zdołają odnaleźć bliskie osoby?
"Żeby przetrwać, ludzie byli gotowi na wszystko." *
Lily Graham opisała życie w obu obozach - Terezin i Auschwitz - walkę o jedzenie, prycze, pracę przy sortowaniu rzeczy osób przybywających do obozu, pomoc w szpitalu albo rozbijaniu kamieni. Pokazała, że więźniowie często sobie pomagali i podtrzymywali na duchu, wiedzieli że najcenniejszymi walutami są jedzenie i przysługi. Byli świadomi za co grozi kara śmierci, ale i tak ryzykowali. Kobiety były poddawane eksperymentom doktora Mengele a niektóre wpadały w "oko" Niemcom. Czasami mogły liczyć na pomoc pilnujących ich kapo, ale czasem to one wydawały za byle przewinienie Niemcom.
Przy życiu w każdej godzinie trzymała ich nadzieja. Nadzieja, że dożyją końca tego koszmaru. Nie wszystkim się udało. Eva dzielnie walczyła z obozową rzeczywistością, kiedy mogła - pomagała. Kiedy mogła - kradła, nie tylko siebie. Kiedy mogła - korzystała z pomocy innych, choć wiedziała, że gdy zostaną nakryci, zapłacą życiem. Więźniowie pomagali jej w poszukiwaniach Michala. A ona, by rozświetlić wolne chwile powracała do czasów ich pierwszego spotkania w kwietniu 1938 roku w Pradze, kolejnych randek, ślubu... Te opowieści pozwalały przetrwać. A potem pojawiło się ono... Tytułowe "Dziecko z Auschwitz" - narodzone w obozie, jak setki innych. Jaki był jego los? Czy przeżyło?
Poruszająca była również historia drugiej bohaterki - Sofie - która opowiedziała o utracie synka, przypadkowym wyborze pociągu, który ocalił jej życie oraz o tym, jak ryzykowała go, pomagając Evie. Do samego końca nie miałam pewności czy Sofie przeżyje, bo los Evy był zaspojlerowany już na początku. Choć ostatnie sceny opowieści Evy mocno mnie jednak zaskoczyły.
Uważam, że Lily Graham dobrze przygotowała się do napisania tej książki. Jest to szczegółowa relacja z tamtych koszmarnych dni, kiedy każda decyzja mogła prowadzić do krematorium. Czegoś takiego nie da się zrozumieć, jeśli się tego nie przeżyło. Porzucenie tego, co się kochało, rozłąka z bliskimi, walka o wolność... Możemy tylko przeczytać, podziwiać i uszanować.
"Kobiety uklękły przy Evie i patrzyły, jak jej dziecko przychodzi na świat w jednym z najbardziej złowrogich miejsc na ziemi." **
Podsumowując - "Dziecko z Auschwitz" to poruszająca i zarazem przerażająca historia o tym, co ludzie podarowali innym ludziom. O odarciu z człowieczeństwa, o poniżaniu, głodzeniu, zabijaniu i torturowaniu, zmuszaniu do nadludzkiego wysiłku po minimalnych racjach żywnościowych. O świecie, gdzie to łut szczęścia decyduje o życiu i śmierci. Pełna bólu, żalu, tęsknoty, ciągłego strachu i poniżenia książka, której warto dać szansę, by poznać ile są w stanie zrobić kobiety... z miłości. Polecam!
* L. Graham, "Dziecko z Auschwitz", W.A.B., Warszawa 2020, s. 30
** Tamże, s. 238
' Niezależnie od tego, jak usilnie staramy się pokonać dzień, zawsze, nawet po najdłuższej nocy, ostatecznie nadchodzi świt '
Interesując się literaturą obozową, historią drugiej wojny światowej, kolejną powieścią z tej tematyki jest Lily Graham ; Dziecko z Auschwitz ; wydawnictwa WAB. W ostatnim czasie bardzo dużo pojawiło się powieści adresowanych pod kątem obozów, losów ludzi przetrzymywanych za narodowość żydowską, za religię, za poglądy polityczne a także za to że istnieli. Taka moda? Raczej próba obrony historii jaka miała miejsce podczas wojny, a sugestią osób niedoinformowanych którzy tak jak podczas IV Polsko - Izraelskiej Konferencji Polityki Zagranicznej, głos zabrali żydowscy historycy m.in.prof. Jehuda Bauer z Uniwersytetu Hebrajskiego oraz prof. Hawi Dreifuss z Centrum
Badań nad Holokaustem w Polsce w Instytucie Jad Waszem. Podczas ich wypowiedzi padły słowa, które zarzucają Polakom masowe mordowanie Żydów. Ten stek kłamstw wygłoszony wobec pamięci poległych Polaków, którzy nie jednokrotnie ryzykowali własne i rodziny życie, by ratować żydowskie dzieci, karmili je, ukrywali przed nazistami którzy mordowali tym samym zacierając ślady ich istnienia. Jest to fałszowanie historii, próba robienia z siebie ofiar hitlerowskiej okupacji. Drugim dla mnie powodem tak częstych publikacji literatury obozowej jest fakt, iż świadkowie którzy jeszcze żyją - to mała garstka społeczeństwa, ich pamięć, wspomnienia są bezcenne, więc powieści te są dowodem, wyrazem i jednocześnie świadectwem tragedii jaka miała miejsce w obozach zagłady, czym one były, kim był człowiek, na ten temat należy mówić, pisać i zostawiać dowód dla przyszłych pokoleń.
Przeszłość pomieszana z teraźniejszymi wydarzeniami opisanymi przez autorkę, dał kluczowy obraz sytuacji jaki panował wówczas w kraju z skąd pochodziła główna bohaterka, jaką rolę odegrała nadzieja, wiara i nauka życia która była najsurowszym nauczycielem.
Eva mieszkająca w raz z rodziną w Pradze, była dobrze zapowiadającą się artystką która każdą chwilę spędzała na malowaniu otoczenia, w ten sposób poznała swojego męża który grał na skrzypcach dając tym samym uliczny koncert. Ich młodzieńcza miłość spowiła wojna i niemieccy żołnierze którzy zajęli Pragę, Czechosłowację a także inne kraje. Rodzina Evy została wywieziona do obozu w Terezinie, gdzie tam warunki choć ciężkie, pozwalały na spotkania rodzinne, dając możliwość przetrwania. Któregoś dnia, los postanowił inaczej. Męża Evy, Michala wywieziono na Wschód. Zrozpaczona kobieta jako jedna z wielu, dobrowolnie poddała się wywózce, do tego samego obozu gdzie znajdował się jej mąż. Podczas podróży pociągiem, w wagonie bydlęcym dziewczyna poznaje Sofie, która opowiada jej własne przeżycia, zwłaszcza to iż trafiła do wagonu także z własnej woli, starając się odnaleźć kuzynkę Lotte i jej synka Tomasa. Kiedy zostają umieszczone w Auschwitz, zaczynają pracować w magazynie sortując ubrania, segregując znalezione przedmioty które mając jakąkolwiek wartość zostały ponownie wysłane do Rzeszy. Tam Eva nauczona przez wujka magicznych sztuczek, ukrywania przedmiotów, kradła drobne rzeczy które wymieniała na jedzenie. By przetrwać jeden dzień trzeba było mieć spryt, upór i intuicję, a także radzenie sobie z kłamstwem. Sofia nie miała tyle szczęścia, zauroczony młody esesman nie dawał jej spokoju, pomimo strachu, chęć przeżycia była tak silna, a dziewczyna tak zdeterminowana że dawała chłopakowi ułudę bycia jego kobietą, w zamian on pomagał przetrwać warunki. Złodziejskie wybryki zostały przyłapane i srogo ukarane przez jednego z głównych esesmanów, Eva ledwo uszła z życiem, lecz potem pojawił się tyfus i pomoc młodego nazisty, dzięki temu dziewczyna mogła wyzdrowieć a także mieć kontakt z przyjaciółką. Czas mijał a one walczyły, o każdy kęs chleba, o każdy dzień by przetrwać, zatapiając się we wspomnieniach, w przeszłość, otulały się opowieściami o życiu i planach na przyszłość, nie dawały śmierci szansy, pomimo że ona ciągle krążyła. Poszukiwania męża Evy zaczęły się w chwili kiedy ta sortując rzeczy osób które miały ostatnią drogę do przejścia - krematorium, kolekcjonowała fotografie ludzi przybyłych do obozu, pomimo tego rozpoznała jednego mężczyznę ze zdjęcia, ten ofiarował jej pomoc w poszukiwaniu. Aż pewnego dnia dowiedziała się że Michal żyje. Po raz kolejnej pomocy udzielił młody esesmana Meier, który zaprowadził Evę do celi w której przebywał jej mąż. Jakież było jej zdziwienie i próba rozpoznania człowieka którego się pamiętało za ; tamtego życia ; posiniaczony, pobity, odbywał karę za wstawienie się za przyjacielem. Tam Eva szczęśliwa, spędzała błogie krótkie chwile, które przypłaciła potem - ciąża. Mihal został wywieziony do innego obozu, gdzie doszło do wypadku a wiadomość o nim była jednoznaczna. Pomimo pomocy swojej przyjaciółce i Helgi, dziewczyna nie poddawała się, pomimo małych racji żywnościowych, pracy na budowie jako karę za niesubordynację, przyjmowała wszystko ze stoickim spokojem. Wszystko dzieje się do chwili porodu, gdzie tam na świat przychodzi Nadeja. Kiedy blokowa chce odebrać dziecko, dochodzi do kłótni, za Evą wstawia sie Sofia która zostaje brutalnie zamordowana. Dziecko zostaje ocalone, pomimo starań warunki bytu są tragiczne. Czy Evie uda się dotrwać końca wojny? Czy dotrzyma danego słowa Sofi? Gdzie jest Tomas?
Wzruszająca opowieść kobiety, która przetrwała dzięki nadziei, uporowi, determinacji, pomocy innych ludzi, można by rzec iż piekło posiadało światełko w tunelu. Płynnie poprowadzona fabuła, dała obraz skali nazistowskich zbrodni, okrucieństw i potwornej ideologii która tak odległa od normalnego życia, była aż nie wyobrażalna. Polecam serdecznie.
Każdy jeden ocalały z Auschwitz ma swoją osobistą historię. Najważniejsze było mieć kogoś kto w razie czego wstawi się za nas, da nam wsparcie i nie pozwoli samemu walczyć przeciwko całemu hitlerowskiemu systemowi. Takie oparcie miała główna bohaterka książki i taką samą opieką otoczyła swoje narodzone w piekle obozu dziecko.
Polecam, bo to książka, która upewni nas, że przyjaźń i miłość ma większą moc od każdego totalitarnego systemu.
Książka przewidywalna, nie ma tam nic nowego czego bym już nie czytała. Dla osób które nie czytają wiele książek obozowych może być. Tylko 2 punkty wystawiam.
Literatura obozowa to trudny gatunek, trudny dla czytelnika, bo musi wzbudzić emocje i trudny dla pisarza, bo jak poruszyć temat delikatnie, a jednocześnie pokazać go w sposób dobitny i prawdziwy?
Kolejna pozycja z tego nurtu, to historia więźniarki, która w obozie rodzi dziecko. I tutaj byłam gotowa na wydarzenia, które mną wstrząsną i sprawią, że powieść będę czytać "na raty". Jednak opowieść Evy jest taka trochę zbyt lekka(?). Nie chce umniejszać dramatu jaki przeżyły kobiety w Brzezince, bo z tego chyba każdy z nas zdaje sobie sprawę, ale autorka postawiła na opowieść pełną nadziei, miłości i przyjaźni. I chociaż bohaterkę otacza śmierć, to nie budziło to we mnie skrajnych emocji. Książkę czyta się szybko, lekko i, o zgrozo - przyjemnie. Nie jest to zła lektura, jednak brakowało mi w niej takiej chyba prawdziwości i dramatyzmu.
Przeczytane:2024-07-01, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam na półce, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024, 26 książek 2024, 52 książki 2024, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Aż wstyd się przyznać ile ta książka leżała na moim regale i czekała na swoją kolej.
Eva Adami w 1942 roku jedzie pociągiem do Auschwitz. Z jednej strony to był szalony pomysł by samemu zgłosić się na tę podróż, z drugiej strony to wszystko, to był plan. Kobieta chciała za wszelką cenę odnaleźć swego męża, nawet jeśli musiałaby cierpieć i ryzykować swoje życie. Tęskniła za swoją miłością i musiała go spotkać. Gdy dociera na miejsce, odnalezienie go wcale nie okazuje się takie łatwe. Jednak ona cały czas ma nadzieję.
Jej przyjaciółka Sofie postanawia jej pomóc, nawet jeśli oznaczałoby to bratanie się z wrogiem. Obie kobiety wiedzą, że mogą na siebie liczyć i na sobie polegać. To ta przyjaźń nie raz ocali im życie.
Czy Eva odnajdzie ukochanego? Czy Sofie będzie miała aż takie możliwości by pomóc przyjaciółce? I czy w takich warunkach jest szansa by dziecko przeżyło?
Książka przedstawia historię Evy Adami, to jak znalazła się w Auschwitz, oraz to jak walczyła każdego dnia o życie swoje, przyjaciółki, a z czasem o życie własnego dziecka.
To ile ta kobieta miała w sobie nadziei było naprawdę godne podziwu, bo przeżycie w takich warunkach nie raz graniczyło z cudem.
Autorka pokazuje nam jak wyglądały realia w obozie. To ile trzeba było mieć wytrwałości. Wiele osób przebywających w tamtym miejscu traciło nadzieję, wątpili w to, że jeszcze kiedyś będą wolni, że jeszcze kiedyś wrócą do dawnego świata. Tylko czy tamten świat jeszcze istniał? Jeszcze inni może i wierzyli w to, że uda im się przeżyć i opuścić Auschwitz, tylko co z tego jak nikt z ich najbliższych nie przeżył.
Ta książka wywołała we mnie wiele emocji, z resztą jak każda o takiej tematyce. Dodatkowo ta powieść jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Aczkolwiek ta historia była nieco inna, bo opowiadała jak w piekle na ziemi może zdarzyć sie cud i pojawić się nowe życie z miłości dwojga ludzi.
Co do zakończenia to tu mnie autora zaskoczyła, bo takiego obrotu spraw zupełnie się nie spodziewałam.
Całą książkę przeczytałam z zapartym tchem, byłam szalenie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. Czy Eva odnajdzie ukochanego? Czy oboje przeżyją? Co z jej przyjaciółką? Czy dziecko, które urodziło się w Auschwitz przeżyło? I czyje to było dziecko? Już od początku miałam wiele pytań, więc ciężko było mnie oderwać od tej książki, bo jak najszybciej chciałam się tego wszystkiego dowiedzieć.
Czy polecam tę książkę? Oczywiście! Ja żałuję, że dopiero teraz po nią sięgnęłam. Uwielbiam tego typu książki. Jeśli wy również zaczytujecie się w historiach wojennych, a tej jeszcze nie czytaliście to koniecznie musicie to nadrobić.