Stary dwór nad jeziorem i tajemnica, którą rozwikłać może jedynie ktoś o wyjątkowo wrażliwym sercu...
Olga zawsze czuła, że nie pasuje do coraz szybciej pędzącego świata. Cicha i nieśmiała, nie oczekuje od życia zbyt wiele. Prowadzi księgarenkę w samym sercu Wilna i marzy o wspólnym życiu z ukochanym.
Jednak przebiegły los ma wobec niej inne plany. Olga niemal z dnia na dzień traci wszystko: księgarnię, w którą włożyła całe serce, i mężczyznę, który jak się okazuje, od dłuższego czasu ją oszukiwał.
Zupełnie zagubiona, przypadkiem trafia do dworu na Podlasiu, położonego nad przepięknym jeziorem. I kiedy już wydaje się, że odnalazła bezpieczną przystań, dziewczyna wpada na trop tragedii sprzed lat. W dodatku zbliża się rusałczy tydzień, a wraz z nim śmiertelne niebezpieczeństwo. Znad jeziora tymczasem coraz częściej dobiega tajemniczy śpiew...
Czy Oldze uda się uniknąć losu kobiet, które wcześniej mieszkały we dworze?
Czy pozna smak prawdziwej miłości, nie płacąc za to najwyższej ceny?
Dwór rusałek to druga część trylogii ,,Dni mocy". Każdy tom opowiada o szczególnym czasie w słowiańskim kalendarzu.
Jeżeli sądzisz, że we współczesnym świecie nie ma miejsca na romantyczną miłość, odkryj książki czarodziejki słowa Doroty Gąsiorowskiej. Powieści, które pozostają w sercu!
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-04-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 520
Rusałki kojarzą mi się z pięknymi i delikatnymi kobiecymi postaciami. W mojej wyobraźni mają ciemne włosy i takie same oczy. Żyją wśród jezior i gdzieś w gęstwinie lasu mają swoje schronienie. Fruwają nad ziemią, może mają różdżki... Ot takie mam myśli o rusałkach. Co tu dużo mówić, bajkowe. Pani Dorota Gąsiorowska przedstawiła mi te stworzenia w drugiej części cyklu ,,Dni Mocy" i trochę się nasze wyobrażenia rozjechały. Ale zanim o rusałkach to poznajcie bliżej Olgę...
dziewczynę, która kocha książki. To nas łączy. Ona również prowadzi swoją księgarnię (to, niestety, już nas dzieli:). A właściwie prowadziła. Czas przeszły. To dla niej trudne. Zamknąć przeszłość, często bolesną, i ruszyć naprzód. Ale nie ma innego wyjścia, a życie już szykuje dla niej następne zadania. Przecież na nie zawsze można liczyć, że nie pozwoli nam się nudzić. Tak więc Olga z Wilna trafia do Polski. W kraju leczy złamane serce. Nie ma jednak wiele czasu na rozpamiętywanie przeszłości bo teraźniejszość jest mocno absorbująca i wymagająca uwagi. Dziewczyna poznaje również pewną historię właśnie z wplątanymi w nią rusałkami. Jest ona tak interesująca, że trudno się oderwać. Muszę uczciwie przyznać, że czytając miałam ciarki na ciele. Autorce udało się mnie bardzo pozytywnie zaskoczyć! Ten śpiew, który słyszy Olga... opowieści pani Michaliny o niebezpiecznym jeziorze... dzięki dziennikom datowanym na 1904 i 1905 młoda kobieta poznaje Rosalie Lubacką. Jej losy wciągają najmocniej nie tylko Olgę, ale i czytelnika.
Serii o tytule ,,Dni Mocy" nie trzeba czytać w wyznaczonej przez autorkę kolejności. Jednak osobiście mocno zachęcam, by jednak sięgnąć po ,,Pamiętnik szeptuchy", ,,Dwór rusałek" i ,,Zielone oczy driady". W prezentowanej przeze mnie teraz powieści mamy szansę bliżej poznać siostrę bohaterki z tomu pierwszego. Jeśli znacie ,,Pamiętnik szeptuchy", na pewno pamiętacie Elżbietę, matkę Nataszy i Olgi. Bardzo trudna kobieta. Trudne są też relacje między nią a córkami. Czy da się to naprawić?
Trylogia ,,Dni Mocy" to gwarancja genialnej rozrywki, nie kończącej się zbyt szybko. Zazdroszczę tym, którzy mają ją jeszcze przed sobą.
"Dwór Rusałek" jak dla mnie o niebo lepsza od pierwszego tomu Dni Mocy.
W tej części autorka skupiła się totalnie na Oldze,młodej mieszkanki Wilna,która niestety traci swoja ukochaną księgarnię i musi ułożyć swoje życie na nowo .Dodatkowo jej życie osobiste sypie się jak domek z kart i pojawi się osoba,która będzie próbowała ja zniszczyć.Ale będzie też miała obok siebie osoby,które zmienią jej dotychczasowe życie a wraz z nim wokół bohaterki zaczną dziać się dziwne i niewytłumaczalne rzeczy.
W "Dworze Rusałek" autorka zabiera czytelnika w inny wymiar,gdzie nie zasięg,nie media społecznościowe są ważne, lecz drugi człowiek i natura.Czytając, można było oczyma wyobraźni zakraść się na stary strych, gdzie w towarzystwie mieszkanek posiadłości porządkować dokumenty. Zwiedzić okoliczny park, spacerować, błądzić po lesie. Zachwycać się widokiem jeziora, pływać łodzią... Naprawdę wystarczy zamknąć oczy, by wyruszyć w literacką, słowiańską podróż. To było na prawdę tak dobre,że miałam czasami ochotę sięgnąć po mapę i sprawdzić kierunek -Jesionki...
"Dwór Rusałek" to piękna powieść o miłości, o różnych jej odcieniach. Znajdziemy tu wątek miłości damsko-męskiej, która potrafi ranić, ale i ukoić; miłości i porozumienia, które rodzą się między Olgą a jej niepełnosprawną podopieczną; miłości matki do córki oraz matki do syna - lepiej lub gorzej rozumianych; miłości siostrzanej, która próbuje nadrobić stracone lata...
To powieść,która pomimo sporej objętości wciąga jak magnez a po przeczytaniu chce się dalej czytać o tej pięknej , magicznej historii i miłości.Polecam
Uwielbiam książki pani Doroty szczególnie za magię jaką w sobie zawierają. Nie wiem jak autorka to robi, ale od pierwszej strony każdej książki, którą do tej pory przeczytałam przepadałam i przenosiłam się do świata bohaterów. Historia przedstawiona w “Dworze rusałek” sprawiła, że zapragnęłam stać się częścią przedstawionego świata. Autorka bardzo barwnie przedstawia każdą historię, czytając książkę ma się ochotę przenieść w świat bohaterów i tam pozostać. Pani Dorota w w powieści zabiera nas w podróż do Wilna i na Podlasie, miejsca przedstawione są bardzo dokładnie i barwnie, co sprawia że można łatwo wyobrazić sobie dane miejsce. Piękne i wyraźne opisy sprawiają, że chcemy się przenieść w te magiczne miejsca, posłuchać magicznego śpiewu, płynąc łódką po pięknym i mrocznym jeziorze. Autorka udowadnia nam również, że piękna, czuła i romantyczna miłość jest nadal możliwa. Książka zawiera w sobie wiele ciepłych i pozytywnych emocji oraz czystej miłości. Powieść przenosi nas do świata pełnego magii i dobroci. Historia zawarta w książce jest bardzo dobrze przedstawiona, dopasowanie do siebie dwóch światów z jednej strony mamy prawdziwe życie, które serwuje nam pełno problemów, z drugiej strony mamy magiczny świat legend, tajemnic i zjawiskowych a zarazem niebezpiecznych rusałek, które wpływają na ludzi. Zawsze myślałam że rusałki są piękne i dobre, dzięki tej książce można je poznać bardziej, autorka zachęciła mnie aby zagłębić się lepiej w historię rusałek. Nasza bohaterka Olga od razu wzbudziła moją sympatię, chociaż czasami jej zachowanie było denerwujące. Razem z nią przeżywałam jej przygody, rozterki, oraz to jak odkrywa w sobie piękno i dojrzewa do prawdziwej miłości. “Dwór rusałek” to książka delikatna, tajemnicza i bardzo magiczna. Bardzo podobała mi się przemiana Olgi, która na początku jest nieśmiałą dziewczyną niewierzącą w swoją urodę i siłę, zmienia ją poznanie miłości swojego życia i sprawia, że dziewczyna otwiera się na uczucie jak również gotowa jest na wybaczenie swojej mamie. Mimo objętości książka wciąga jak magnes i po przeczytaniu chce się dalej czytać o tej pięknej magicznej historii i miłości.
Czytając pierwszą część bardzo mocno spodobał mi się motyw słowiańskich wierzeń i wszystko, co za tym idzie. Druga część muszę przyznać, że bardziej mi się podoba za to budowanie napięcia oraz to takie uczucie, które powoduje, że wiesz, co bohaterowie przeżywają. Nie wiem czy to moja bogata wyobraźnia pozwala przesiąknąć klimatem, jaki mamy w książce czy autorka genialnie odzwierciedliła to, co zawarte jest w książce.
Tym razem przeżyjemy moc niesłychanych uniesień, ale i nie tylko z Olgą, która prowadzi małą, uroczą księgarnie w Wilnie, którą jest zmuszona zamknąć oraz na zostanie przez kogoś skrzywdzona, ale tego już wam nie zdradzę.
Tutaj widzę oczami wyobraźni skromną osóbkę o pięknym uśmiechu, która roztacza wokół siebie cudowny urok, ale czy sama bohaterka o tym wie? No cóż przekonacie się czegoś, na co ona sama nie ma miała wpływu mianowicie na los, który zawiruje Nią w cudowny, magiczny, sposób.
Rusałki, dworek, wierzenia, tajemnice rodzinne, legendy no i magiczne Podlasie. Sami pomyślcie, jako dziecko odkrywasz różne miejsca, które powodują, że chce się żyć.
Mimo, że książka ma 600 stron uwieźcie mi czyta się błyskawicznie, może, dlatego że styl pisania jest bardzo łatwy i prosty (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) Oczywiście gdzie są tajemnice są też dowody na potwierdzenie danych momentów, chwil, czyli listy, pamiętniki, wspomnienia i tu z ich pomocą wszystko jak puzzle będzie układać się w jedną całość.
Książkę cechują miłość, przyjaźń, rodzina. Opisów książki jest dużo, więc zachęcam do zapoznania się, ale warto zacząć od pierwszego tomu, a potem drugiego. Książka dla tych, którzy lubią obyczajówki z nutą magii, wspomnień rodzinnych oraz tajemnic. Kiedyś byłam jak Olga! Zakompleksiona, nie wierzyłam w siebie i tu bardzo łatwo wczułam się w Jej role. Mogłabym pisać i pisać, ale uwierzcie mi ja zakochałam się w tej części, a gdzie do trzeciej?!. Czekam na 3 tom i zaopatrzyłam się w inne książki autorki, ponieważ trafiła na listę moich ulubionych w kategorii obyczajówki. Za możliwość dziękuję Wydawnictwu Znak.
W drugim tomie serii Dni Mocy poznajemy losy Olgi, która jest siostrą Nataszy z pierwszej części. Sama pozycja liczy 600 str i na pierwszy rzut oka przeraża swą objętością, lecz po doświadczeniach z poprzednią miałam nadzieję, iż historia czytać będzie się sama. Nie zawiodłam się ?
Od pierwszej strony bardzo polubiłam Olgę, której bardzo kibicowałam. Byłam ciekawa jak potoczą się jej losy. I choć czasem miałam ochotę nią potrząsnąć to wszystko skończyło się tak, jak miałam nadzieję, aby się zakończyło. Samo zakończenie trochę zaskoczyło, bo dotyczyły bohaterki drugo albo nawet trzecioplanowej, lecz w kontekście historii było to takie postawienie kropki nad i.
Książka ta to taka trochę magia w współczesnym wydaniu. Wszystko tutaj miało swoje miejsce. Zarówno opisy, który czasem były długie, lecz krótsze nie oddałyby tej magii. Dialogi były ciekawe, czasem poważne, czasem zabawne a najważniejsze, że bardzo życiowe. Jednak autorka przemyciła również tutaj ważne treści, jeśli chodzi o prawdę oraz stosunki międzyludzkie. Pokazała co ważne, a co mniej.
Warto sięgnąć po tę serię. Mimo grubości czyta się szybko I przyjemnie. Przeniesiesz się na Podlasie i do Wilna, by poznać historie magiczne. A to wszystko napisane prostym językiem, który trafia prosto do serducha. Bohaterowie różnorodni, dzięki czemu znajdziesz takiego, którego polubisz, takiego którego nie. Będzie też taki, którego być może będziesz się bać. A pierwsze rozdziały sprawią jeszcze, iż ciężko będzie Ci odłożyć te książkę nie przeczytawszy do końca.
Kamelia wraz z babcią prowadzą w Krakowie rodzinne atelier z kapeluszami. Pewnego dnia w salonie pojawia się przystojny dziennikarz, zainteresowany stuletnią...
Łucja jest o krok od realizacji swojego największego pragnienia - stworzenia szczęśliwej rodziny u boku Tomasza. Ale marzenia często spełniają się w zupełnie...
Przeczytane:2021-04-29, Ocena: 6, Przeczytałam,
Bardzo lubię powieści obyczajowe, chociaż ostatnio bliżej mi do innych gatunków literackich. Lecz kiedy w moje ręce trafiła najnowsza publikacja Doroty Gąsiorowskiej, nie mogłam się jej oprzeć i od razu zabrałam się za czytanie. Słyszałam co nieco o twórczości autorki, acz nie znałam osobiście. Dlatego trochę się obawiałam, czy odnajdę się w fabule ''Dworu rusałek'', tym bardziej, że jest to druga część trylogii ''Dni mocy''. Na szczęście moje wątpliwości okazały się zupełnie bezpodstawne, gdyż każdy tom opowiada o innym wyjątkowym okresie w słowiańskim kalendarzu, a co za tym idzie – z łatwością przeniosłam się w świat wykreowany przez pisarkę. A im dalej się w niego zagłębiałem, tym większy rósł mój zachwyt.
Poznajemy Olgę Wysocką, dwudziestosiedmioletnią właścicielkę niewielkiej księgarni w centrum Wilna, która w wyniku niespodziewanych splotów okoliczności traci wszystko to, co dla niej ważne: wymarzoną pracę, ukochanego mężczyznę, kruche poczucie bezpieczeństwa i marzenia o pięknej, pozbawionej trosk przyszłości. Przepełniona smutkiem i poczuciem pustki postanawia przyjąć posadę opiekunki pewnej osobliwej kobiety, mieszkającej w starym dworku na Podlasiu. Mogłoby się wydawać, że wszystko powoli zaczyna wracać na właściwe tory. Nic bardziej mylnego. Dziewczyna wpada na trop zadziwiającej legendy, stając się niejako pomostem między przeszłością a przyszłością. Co z tego wyniknie? Czy uda jej się raz na zawsze zerwać pęta klątwy? A może podzieli tragiczny los byłych mieszkanek zagadkowej posiadłości?
''Olga w napięciu czekała na chwilę, aż znów spojrzy w oczy postaci z ryciny. A kiedy to nastąpiło, odniosła to samo co przednio wrażenie. Na ułamek sekundy czas się zatrzymał, wyraźne ramy rzeczywistości zatraciły kontury. Realny, pełen znajomych barw pejzaż codzienności jakby przyblaknął, a ona byłą gdzieś pomiędzy – w miejscu należącym do innego, znanego jej dobrze, ale teraz już zapomnianego świata.''
Dawno nie czytałam tak doskonałej, intrygującej i szalenie klimatycznej powieści obyczajowej. W ciągu kilku chwil przeniosłam się ze zwykłej, szarej codzienności do innego wymiaru, gdzie realizm miesza się z magicznością, prawda przeplata się z legendą i tajemnicami, a uczucia zostają poddane wyjątkowej próbie. Autorka serwuje nam niezwykły obraz złożony z maleńkich fragmentów szczęścia, pasji, obietnic, oczekiwań i nadziei, ale też smutku, trudu i tęsknoty. Tym samym podnosi na duchu, pokazując, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Nawet jeśli w naszym życiu aktualnie panuje straszny bałagan, to po jakimś czasie może okazać się, że dana sytuacja przyniosła więcej korzyści niż strat. Nastawcie się na ogromne emocje, łzy szczęścia i rozpaczy, rozczarowania, zaskoczenia, wzloty i upadki.
Książka nie byłaby tak dobra, gdyby nie plejada wyrazistych postaci, którzy są tak autentyczni, jakby istnieli naprawdę - tuż obok nas. Każdy ma swoje wady, swoje słabości i małostkowe pragnienia, dzięki temu zdecydowanie łatwiej się z nimi identyfikować i kibicować im w ich zmaganiach z losem. Nie ukrywam, że największą sympatią zapałałam do małomównej, nieśmiałej, zakompleksionej Olgi. To bardzo dobra dziewczyna, ma dosłownie serce na dłoni. Ale trudno jej kochać samą siebie i oswoić się z własną kobiecością. Nikt jej tego nie nauczył, ponieważ od najmłodszych lat nie było przy niej matki, zaś z tatą o pewnych sprawach nie potrafiła rozmawiać. Stąd też niska samoocena i poczucie wyobcowania. Polubiłam także Liama – pewnego uroczego muzyka z Irlandii, który swoją obecnością wprowadza wiele zamieszania do i tak zachwianej już, egzystencji główniej bohaterki. Krótko mówiąc: będzie romantycznie, rozważnie, ale i z odrobiną szaleństwa.
Jestem absolutnie oczarowana stylem pisania Doroty Gąsiorowskiej. Piękny język literacki, plastyczne opisy, wiarygodne dialogi i nieprzewidywalna akcja. Autorka niczym wprawny iluzjonista pogrywa sobie z nami, prezentując hipnotyzujący pokaz, utkany z baśniowego mroku, niezliczonych sekretów, przemilczeń oraz niedomówień. Bardzo ciekawym zabiegiem kompozycyjnym było wplecenie w narrację fragmentów dzienników należących do niejakiej Rosalie Lubackiej, z 1904 roku – dawnej mieszkanki dworu, co sprawiło, że w mgnieniu oka przedostałam się do odległej epoki, śledząc z ukrycia dramatyczne perypetie szlachcianki. Coś niesamowitego! Generalnie wszystko ze sobą idealnie współgra i trudno znaleźć coś, do czego można się przyczepić. No może jedynie wątek miłosny mógłby być odrobinę bardziej pociągnięty, ale to naprawdę drobnostka, która blednie w obliczu wszystkich zalet.
Podsumowując: To książka na wskroś nieoczywista, nieschematyczna, genialna. Taka, dla której warto zarwać noc. Niesamowicie wciąga, angażuje i odurza swoją metafizyczną atmosferą, sprawiając, że nasza wyobraźnia otwiera się na niecodzienne doznania. Przekonajcie się sami, że nie wszystko co dzieje się wokół nas, da się racjonalnie wyjaśnić, a prawda rozumiana jednowymiarowo nie zawsze jest prawdą. Nie polecam, lecz gorąco i żarliwie nakłaniam do przeczytania. Naprawdę warto.