,,Dwanaście srok za ogon" to zbiór tekstów o przyrodniczych i okołoprzyrodniczych zainteresowaniach, które miały początek w dziecięcej ciekawości i pasji. Najpierw było samodzielne podglądanie ptaków przez rosyjską lornetkę, potem coraz poważniejsze obserwacje i lektury, wyjazdy na Węgry, do Skandynawii, w deltę Dunaju. Później ornitologia stała się źródłem inspiracji do pisania o sztuce, literaturze, filmie.
Autor zabiera czytelnika w prozatorską wyprawę śladami ptaków. Obrazy Chełmońskiego spotykają się tu osiedlowymi wróblami, wypatrywanie puszczyka uralskiego z tropieniem historii pruskiego ornitologa Friedricha Tischlera, a wszystko to razem otwiera przed czytelnikiem bogaty świat dźwięków, barw i znaczeń, wciągając go w poszukiwania nowego języka do opisu przyrody.
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2016-02-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 176
Ja chyba nie rozumiem tej książki. O co w niej chodzi i po co autor ją napisał. Świetnie się czyta, jest napisana prosto i lekko, a jednocześnie dla mnie nic z niej nie wynika. Nie interesuje mnie czytanie o ornitologii, nie wiem jaki jest cel tych opisów. Po prostu nie wiem, nie dla mnie. Nie daję gwiazdek, bo to nie dla mnie lektura. Jedno, w czym się upewniłam, to że nadal nie jestem fanką wydawnictwa Czarnego, mimo, że jest modne.
Autor pisze o swojej pasji dotyczącej obserwacji dzikich ptaków (ang. birdwatching). Opisuje kształtowanie się hobby w dzieciństwie, wycieczki, prowadzenie dziennika obserwacji, ale też inne aktywności związane z ptakami jak liczenie bocianów, obrączkowanie, miejskie patrole interwencyjne. Dowiadujemy sie wiele o ptakach wędrownych i czyhających na nie zagrożeniach, z człowiekiem i przemysłem na czele. Poznajemy specyficzne środowisko hobbystów - ich rywalizacje, a nawet lekkie spaczenia (twitching). Dla urozmaicenia oglądamy ptaki na obrazach polskich malarzy i w literaturze. Pisane bardzo przystępnym językiem i z humorem. Nie dziwię się, że książka warszawskiego autora zdobyła Nike Czytelników 2017.
"Dwanaście srok za ogon" jest książką niewątpliwie sprawiającą kłopot w ocenie. Bo jak ma ją ocenić osoba, która o ptakach nie ma zielonego pojęcia?
Sama nie wiem, dlaczego sięgnęłam po tę powieść. Prawdopodobnie zachęciła mnie okładka, może opis. Książka długo czekała na to, aż w końcu po nią sięgnę. Przyszedł jednak czas i na nią.
I cóż... Początkowo było ciężko. Nawet lekki i przyjemny styl pisania autora nie sprawił, że czytało mi się to dobrze. Może to przez to, że najzwyczajniej na świecie nudziłam się w niektórych momentach, nie zainteresowało mnie to, o czym czytam.
Potem było lepiej- z przyjemnością odwracałam strony i dowiadywałam się coraz to nowszych informacji. Ciekawostek jest tu naprawdę sporo i to zasługuję na pochwałę. Oprócz tego odwołania do sztuki, do obyczajowości, do historii. Świetnie.
Po przeczytaniu zapoznałam się z wszystkimi ptakami, o których autor wspomniał. A było ich mnóstwo! I może to trochę podczas czytania mnie przytłoczyło- ilość nazw i gatunków wymienianych sprawiała, że trochę się gubiłam.
Sama nie wiem, jak powinnam ocenić tę pozycję. Z jednej strony- szczególnie do gustu mi nie przypadła. Z drugiej- miałam ochotę, po jej przeczytaniu zagłębić temat i iść do lasu oglądać ptaki. A chyba takie miała zadanie prawda?
Od dzikich wysypisk w każdym polskim lesie i zaśmieconych przydrożnych rowów po apokaliptyczne obrazy azjatyckich plaż, które przypływ zalewa...
Był chorowity i drobny, mówiono, że przypominał dziecko albo brzydką kobietę. Urodził się jako człowiek wolny, choć jeszcze jego ojciec zginał kark pod...
Przeczytane:2016-09-12, Ocena: 6, Przeczytałem, 52 książki,