Matylda ma dom, pracę, rodzinę, lecz wszystko to jest chwiejne i pozorne. Zamiast ciepłego domu – wiejąca chłodem mistyfikacja. Zamiast opiekuńczego i kochającego męża – samotność, tęsknota za domem rodzinnym i pewna niezakończona historia z młodzieńczych lat. Kiedy sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli, a mąż mimo protestów chce wywieźć Matyldę i ich syna Oskara za granicę, kobieta musi zagrać fałszywą kartą. Sprawy zaczynają się układać zgodnie z planem, tylko Matyldę wciąż męczą okropne wyrzuty sumienia. I kiedy zaczyna wierzyć, że jej los się odmienia, przychodzi zemsta. Pozornie przypadkowe zderzenie z przeszłością rozpoczyna całą serię dramatycznych wydarzeń. Matylda balansuje na granicy życia i śmierci, a jedynym, co może ją uratować, jest prawda i czysta, niczym nieskalana miłość.
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2016-06-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 224
Żyj tak, abyś za każdym razem, gdy spojrzysz wstecz, mógł się uśmiechnąć.
Życie jakie jest każdy widzi. Z całą pewnością nie jest ono bajką. Bywa, iż jesteśmy otoczeni ludźmi, a mimo to czujemy się samotni. Samotność w tłumie to coś, co może spotkać każdego z nas. Niby jesteśmy razem, a jednak wciąż osobno. Czujemy pustkę, która każdego dnia coraz bardziej wypełnia przestrzeń naszego serca.
Główna bohaterka Matylda, mogłoby się wydawać na pozór, iż jest szczęśliwą kobietą. Ma dom, rodzinę i pracę. Mimo tego, w jej życiu gości pustka. Męża pochłonęła całkowicie praca, nie ma czasu dla swojej żony, nie poświęca jej uwagi i myśli, iż Matyldzie wciąż mało pieniędzy. Naszej bohaterce jednak brakuje prawdziwego, wypełnionego uczuciami domu. Do tego wciąż nie zapomniała dawnej miłości.
Postać Tymoteusza wpływała na mnie negatywnie. Nie polubiłam go, to człowiek pozbawiony duszy i emocji. Liczy się dla niego tylko i wyłącznie pogoń za sukcesem i pieniędzmi. To całkowite przeciwieństwo jego żony.
Słuchając audiobooka, niejednokrotnie było mi żal naszej bohaterki, ale bywały również momenty złości na nią, za udawanie jej miłości. Ludzie myślą, że jak będą walczyć o coś, co z góry jest już na pozycji przegranej, to będą mimo wszystko szczęśliwi. Ale to tak nie działa. Nie ma co, na siłę próbować ratować coś, czego po prostu nie da się uratować. Nie zawsze w naszym życiu układa się tak jakbyśmy chcieli. Czasem ktoś czaruje nas miłymi słówkami, czułymi gestami, a potem nagle wszystko pęka jak bańka mydlana.
Pieniądze szczęścia nie dają, są jedynie nabytą rzeczą. Owszem, może i pozwalają lepiej żyć, czy jednak to lepsze życie, kiedy jest pozbawione wszelkich emocji, jest tego warte? Czy warto w imię wartości materialnych poświęcić własne uczucia i emocje? Żyć z kimś, a jednocześnie być samotnym?
Historia Matyldy i jej dramaty ukazują nam, iż w życiu chodzi o coś więcej jak tylko ciągle udawane szczęście. Ważne jest, aby obok nas zawsze był ktoś na kogo możemy liczyć. To historia, która ukazuje nam, iż pozory potrafią mylić.
Lektorem audiobooka jest Joanna Gajór. Muszę przyznać, iż początkowe czytane fragmenty książki pozbawione były emocji, miałam wrażenie jakbym słuchała jakiejś ponurej kobiety, znudzonej życiem. Jednak z każdą kolejną stroną było coraz lepiej.
Drugie życie Matyldy to historia kobiety, która w imię miłości była w stanie poświęcić dosłownie wszystko. Autorka próbuje otworzyć nam oczy na to, że rodzina to nie tylko wspólny związek, dzieci, to przede wszystkim wzajemna relacja opierająca się na wielu uczuciach i emocjach. Polecam.
Człowiek ma dwa życia, to drugie zaczyna się, gdy uświadomi sobie, że ma jedno.
Konfucjusz
Mogłoby się wydawać, że Matylda ma wszystko co do szczęścia potrzebne - dom, pracę, rodzinę. Niestety to wszystko to tylko gra pozorów. Męża interesuje tylko praca, wspinanie się po szczeblach kariery i dążenie do jak największego dobrobytu. Matylda czuje się zaniedbana, samotna. Pewnego dnia mąż postanawia wywieźć rodzinę za granicę do Belgii. Kobieta nie chcąc do tego dopuścić, decyduje się na intrygę w stosunku do jednego z szefów Tymoteusza. Ten zmienia plany względem podwładnego. Wszystko układa się zgodnie z planem do czasu, kiedy Matylda zaczyna mieć wyrzuty sumienia i do głosu niespodziewanie dochodzi nierozwiązana sprawa z przeszłości kobiety. Konsekwencje jej postępku skutkować będą całą serią dramatycznych wydarzeń. Tymoteusz będzie chciał się zemścić. I tu dopiero rozpoczyna się prawdziwa walka o życie, miłość, lepszą przyszłość.
Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się, co jest w stanie zrobić kobieta, by walczyć o rodzinę, podpowiem wam - kobieta jest w stanie zrobić wszystko.
Magdalena Trubowicz stworzyła powieść, która wzbudza ogromne emocje. Kreacja bohaterów wypadła świetnie. Od samego początku polubiłam Matyldę. Kibicowałam jej w walce o małżeństwo, rodzinę. Mimo młodego wieku już tak wiele przeszła, a nie poddawała się kolejnym przeciwnościom losu. Gotowa jest dla rodziny poświęcić wszystko. Tymoteusz również nie pozostaje w tyle. Jego sylwetka jest niezwykle ciekawa. To mężczyzna zimny, wyrachowany, dążący po trupach do celu. Nie liczy się z rodziną ani uczuciami. Pieniądze i pozycja społeczna to dla niego cel nadrzędny. W pewnym momencie miałam nawet nadzieję, że się zmieni, lecz po krótkiej chwili dobroci, wracał do swojego stałego oblicza.
Lektura Drugiego życia Matyldy pokazuje, że nie zawsze warto uszczęśliwiać się na siłę, gdzie tylko jedna strona się stara, a druga nie. Nie warto żyć w kłamstwie, bo prędzej czy później odbije się to na nas. Autorka na przykładzie postępowania Tymoteusza przypomina nam, że szczęścia i miłości nie można kupić za pieniądze.
Sporo w ostatnim czasie było w jej życiu tych różnych dróg. Droga po nowe, lepsze życie, droga do wolności, droga do szczęścia... Brakowało chyba tylko drogi do prawdy. Matylda nie potrafiła o tym zapomnieć.
To mądra i piękna powieść o życiu, o pragnieniach, samotności, lękach, tęsknotach i... przeznaczeniu. To ono czasami potrafi nas zaskoczyć w momencie, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Książka wzrusza i zmusza do refleksji. Chętnie poznam kolejną część, bo wciąż zaprząta mi głowę myśl: i co dalej? A już wiadomo, że będzie to "Nie pytaj dlaczego". W epilogu bowiem autorka uchyla rąbka tajemnicy i troszkę zdradza, czego możemy się spodziewać w kontynuacji.
Życie jest tylko jedno, nie egzystuj - żyj!
Magdalena Trubowicz mieszka w Winnicy. Z wykształcenia jest magistrem inżynierii logistyki. Jest również pełnoetatową mamą Sławka i Mirka. W 2001 roku została laureatką nagrody za najlepszą recenzję programu TVP. Zadebiutowała książką obyczajową "Kod przeznaczenia".
Matylda to kobieta po przeżyciach, które zostawiły w jej umyślę zadrę. Postanowiła jednak nie oglądać się na przeszłość, tylko rozpocząć nowe życie. W tym celu wyjeżdża do stolicy, gdzie poznaje swojego przyszłego męża, Tymoteusza. Niedługo potem rodzi im się synek Oskar. Już na samym początku marzenia o idealnym, pełnym ciepła domu, które snuła bohaterka, burzy bezwzględny, zimny mąż. Jednak Matylda stara się przyjmować wszystko na barki i nie narzekać, tylko potulnie nosić swój krzyż. Niestety granica zostaje przekroczona, kiedy Tymek postanawia wywieść swoją rodzinę do Belgii. W tym momencie nasza główna bohaterka posuwa się do intrygi, która ma mu w tym przeszkodzić. Nie wie jednak jeszcze, że odbija się to na niej niezwykle mocno. Spokój zostanie zachwiany, a ona i jej rodzina wystawiona na porządną próbę. W dodatku czeka ją niespodziewane zderzenie z przeszłością i bolesną prawdą.
Magdalena Trubowicz stworzyła uniwersalną powieść, która niesie ze sobą pewne przesłanie. Porusza aktualne problemy współczesnego świata. Pogoń za pieniędzmi jest bowiem najczęstszym zjawiskiem obecnych czasów. Ludzie zapominają o prawdziwych wartościach, a jasny umysł przysłania żądza władzy, nawet kosztem innych. Jak się okazuje, powiedzenie "Nieważne jak mówią, ważne, że mówią" jest jak najbardziej trwające, a do celów idzie się po przysłowiowych trupach.
Sama fabuła nie odbiega schematem od wielu innych powieści obyczajowych, nie zaskakuje, jednak mimo wszystko wzrusza i zmusza do refleksji. Kreacja bohaterów zasługuje na uznanie jeśli chodzi o portret psychologiczny, który został prawidłowo przedstawiony, niestety niekiedy miałam wrażenie, że tarzamy się w płytkiej kałuży, która z bliska nie wydaje nam się taka głęboka, na jaką wyglądała na początku. Momentami irytuje infantylność co poniektórych bohaterów, a w innej chwili drażni ich wyolbrzymianie problemów. Mimo to powieść traktuje o poważnych tematach, które mogą mieć miejsce obok nas każdego dnia.
Myślenie ludzi starej daty, brak oparcia w nich, ich konserwatywne poglądy, które nie pozwalają na zauważenie, trafne zdiagnozowanie problemu oraz profilaktykę. Znęcanie się psychiczne nad rodziną, brak ojca i nadludzkie starania matki, by tą pustkę wypełnić. Tymoteusza ukształtował przede wszystkim brak wsparcia w dzieciństwie, zarówno ze strony matki jak i ojca. Brak wzorców wykreowało człowieka bez skrupułów, dla którego nie liczy się nic ponad jego własną karierę. Identycznie sytuacja ma się z Matyldą, która po licznych przeżyciach w młodości stała się zakompleksioną, zdesperowaną kobietą, a więc w życiu przyjęła to, na co uważała, że zasługuje. Nie miało znaczenia to, że jej mąż nie miał do niej szacunku, a rodzina, którą próbowała stworzyć opierała się tylko na złudzeniach podsycanych licznymi kłamstwami. Więc widzimy, że obraz psychologiczny został dopracowany, a autorka konsekwentnie połączyła przeszłość z teraźniejszością, co nakreśliło charakter naszych bohaterów.
Dodatkowo niesamowicie lubię, kiedy bohaterowie nie są "łatwym orzechem do rozgryzienia". W tym przypadku na pewno takim orzechem nie jest Tymek, który potrafi swoje egoistyczne usposobienie zamienić na fałszywą maskę dbającego, troskliwego męża i ojca.
Na uwagę zasługuje metamorfoza, jaka zachodzi w człowieku. Tym człowiekiem jest przede wszystkim ojciec Matyldy, który w końcu zaczyna dostrzegać kłopoty i stara się z nimi walczyć. Autorka pokazała, że w obliczu śmierci ludzie potrafią się zmieniać.
Ważnym aspektem jest również poruszenie przeszłości w taki sposób, by nie naruszała teraźniejszości. Często niestety jest tak, że autor niezbyt wielką wagę przywiązuje do połączenia tych dwóch płaszczyzn, przez co odbiorca zaczyna zastanawiać się, co uwarunkowało obecną sytuację i w jakim celu jest stworzona retrospekcja, skoro nic szczególnego nie wnosi, a nawet można powiedzieć, że mąci w całej historii. U Magdalena Trubowicz widać natomiast tą dokładnie przemyślaną strategię. Widać, że wiedziała jakie ma zamiary i wprowadziła je skrupulatnie w fabułę, nie burząc przy tym logicznej całości.
Mimo kilku negatywnych wrażeń w ogólnym rozliczeniu książka jest jak najbardziej lekturą godną polecenia. Już sam fakt, że dotyka ponadczasowych tematów powinien zachęcić potencjalnego czytelnika. Ponadto stopniowo wprowadzane napięcie nie pozwala na przerwie trwającej lektury. W pewnym momencie zaczynamy obawiać się zarówno o życie głównej bohaterki jak i o jej przyszłość. Również jej postać jawi się jako kobieta udręczona, która mimo przeciwności losu i wiatru w oczy walczy o miłość swojego zapatrzonego w siebie męża, o dobro dziecka, które staje się dla niej priorytetem, a swoje potrzeby spycha na boczny, już dawno zapomniany tor.
Zakończenie powieści spowodowało, że koniecznie muszę sięgnąć po kontynuację, ponieważ moją głowę zaprząta teraz naczelna myśl: "I co teraz?".
Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Przyznam, iż nie do końca rozumiałam Matyldę, tą jej determinację w walce o odbudowę związku, którego nie ma. Łatwiej było mi ją zrozumieć jako matkę walczącą o dobro dziecka, oszukującą siebie i jego, aby tworzyć pozory normalnosci, aby pozwolić mu wzratać w iluzji szczęśliwości. Pozytywnie zaskoczyła mnie pomysłowością w tej walce. gdy wydaje się, że jest szansa, mąż znowu zawodzi, a pojawia się on - już nie wspomnienie pierwszej miłości, ale jej ucieleśnienie... Czy za szczęście trzeba będzie zapłacić? Jeśli tak, to jak wysoka musi być strata?
Kiedy myślisz, że wszystko już stracone, okazuje się, że ktoś wyciąga do ciebie pomocną dłoń. Nie zastanawiaj się – chwytaj i trzymaj ile sił. Ona...
Dla kogo zabiją dzwony kościelne? Salon sukien ślubnych „Embarras” to miejsce jedyne w swoim rodzaju. To właśnie tutaj przeplatają się radości...
Nigdy nie jest tak, że winna jest tylko jedna osoba. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, też była składową różnych nawarstwiających się okoliczności. Niewypowiedzianych żali, niewybaczonych przykrości, niezapomnianych zadr.
Więcej