Dom z witrażem

Ocena: 4.82 (11 głosów)
Inne wydania:

KSIĄŻKA UHONOROWANA NAGRODĄ CONRADA

NOMINACJA DO LITERACKIEJ NAGRODY NIKE

 

 

Wydawnictwo Znak przekaże dochód ze sprzedaży książki

na pomoc humanitarną dla Ukrainy

 

 

Historia czterech kobiet, jednego witrażu we Lwowie i całej Ukrainy

 

 

,,Żanna Słoniowska pisze pięknie, z empatią i wrażliwością. To nowy, ważny głos w polskiej literaturze".

Olga Tokarczuk

 

W lwowskiej kamienicy z niespotykanym witrażem mieszkają cztery kobiety - prababka, babka, wnuczka i prawnuczka. Żyją w mieście, w którym brakuje mężczyzn, bo porwała lub pokaleczyła ich historia. Kobiety toczą własne wojny i rewolucje.

 

Prababka ma rytuał zamykania drzwi. Najpierw pierwsze, ciemne, drewniane - dwa obroty klucza i łańcuch. Potem kolejne, białe, zamykane równie gorliwie. Po tym, co przeżyła w Rosji wie, że nigdzie nie może czuć się bezpiecznie.

Kiedy pewnego dnia 1988 roku do mieszkania przynoszą zawinięte w niebiesko-żółtą flagę ciało jej wnuczki, prababka przestaje blokować drzwi. Najgorsze już się stało.

Ale to nie koniec historii tej rodziny. I nie koniec walki o niezależność.

 

Dom z witrażem to poruszająca opowieść o kobietach, miłości i budzeniu się do wolności.

 

 

,,Słoniowska potrafi fascynująco opowiadać, potrafi też wniknąć w rzeczywistość ukraińską. To zaskakujące odkrycie literackie".

Justyna Sobolewska, ,,Polityka"

 

,,Ta historia mogła się zdarzyć tylko w Ukrainie. Ale mogła się też zdarzyć wszędzie, bo krew na niebiesko-żółtej fladze to tylko początek bardzo intymnej opowieści o czterech pokoleniach kobiet".

Zofia Fabjanowska-Micyk, ,,Zwierciadło"

 

,,Słoniowska pisze subtelnie i pięknie - każdy wyraz wyczarowuje obrazy, podobnie jak tytułowy witraż, który rzuca kolorowe światła. Od nas zależy, czy je dostrzeżemy".

Sylwia Chutnik

 

,,Niewiele powieści potrafi tak poruszyć serce i umysł".

,,The Wall Street Journal"

 

,,Żanna Słoniowska olśniewa umiejętnością łączenia nie tylko epok, ale także sztuki i miłości, intymności i polityki".

,,Le Figaro"

 

,,Imponująca powieść, która w subtelny sposób pokazuje wpływ historii na życie jednostki".

,,Deutschlandfunk"

Informacje dodatkowe o Dom z witrażem :

Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2022-05-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788324086535
Liczba stron: 272

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Dom z witrażem

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dom z witrażem - opinie o książce

Avatar użytkownika - Wolinska_ilona
Wolinska_ilona
Przeczytane:2022-05-29, Ocena: 4, Przeczytałam,

"Dom z witrażem" to debiutancka powieść Żanny Słoniowskiej, wydana poraz pierwszy w roku 2015. Powieść ta została uhonorowana Nagrodą Conrada i nominowana do Nagrody Literackiej "Nike".

 

Historia czterech kobiet, jednego witrażu we Lwowie i całej Ukrainy.

 

Żanna Słoniowska zabiera czytelnika w podróż po jednym z najpiękniejszych miast Europy, do Lwowa. Tutaj poznajemy losy czterech kobiet, prababki, babki, wnuczki i prawnuczki, która jest jednocześnie narratorem powieści. Pomimo więzi rodzinnych, każda z tych kobiet jest inna, wiele ich różni i dzieli. Jednak jest coś, co je łączy.. wszystkie uwielbiają sztukę, ale największą miłością darzą Lwów.

 

Żanna Słoniowska stworzyła powieść przepiękną. Autorka w cudowny sposób, malując słowem, ukazuje nam obraz Lwowa, który w książce przedstawiony jest nie tylko jako miejsce pełne barw, wspaniałych dzieł sztuki, tęsknoty za lepszym życiem, ale również jako miejsce, w którym może rozkwitać miłość.

"Dom z witrażem" to książka wyjątkowa, boleśnie prawdziwa i przede wszystkim ważna. Powieść ta skłania nas do refleksji, zatrzymania się na moment, przemyślenia pewnych kwestii. Historia tych czterech kobiet nie da o sobie tak szybko zapomnieć, wryła się w moją pamięć i z pewnością długo będą ją wspominać.

"Dom z witrażem" nie jest łatwą lekturą, ale ja Wam tę książkę z całego serca polecam i mam nadzieję, że znajdzie się wśród Was ktoś, kto po nią sięgnie.

 

 

Link do opinii
Muszę przyznać, że mam zagwozdkę. Nie wiem, jak ocenić tę książkę. Podobno pokonała prawie tysiąc innych, została doceniona przez jury i uznana za najlepszą powieść w konkursie organizowanym przez wydawnictwo. Nie wiem, może ja po prostu się nie znam, w końcu jestem prostą dziewczyną ze wsi. Może, ale muszę napisać Wam prawdę. Nie porwała mnie, nie zaciekawiła do tego stopnia, co powinna. Nie potrafiłam odnaleźć się w tej historii. Nie czułam atmosfery, jaką próbowała oddać autorka. Nie do końca.
Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaF
AnnaF
Przeczytane:2015-03-14,

Migotliwe szkiełka historii

Sięgając do wspomnień z dzieciństwa Kazimierz Brandys pisał, iż towarzyszy mu zawsze „migotliwe szkiełko, nasycone barwami i słońcem, ta panorama mikro-świata, ach, jak cudownie znajoma, jaka familijna”. W książce Słoniowskiej próżno szukać familijnej panoramy mikroświata, zaklętego w kolorowych szkiełkach kalejdoskopu, mieniącego się słońcem i barwami wspomnień dzieciństwa. Zamiast delikatnego, kruchego mieszczącego się w dłoni szkiełka jest monumentalny witraż, który skrywa nie prywatną, rodzinną opowieść ale historię miasta i narodu, bo chyba tak w największym skrócie i zgodnie z zamysłem pisarki streścić można by książkę.

Witraż mieści się w kamienicy, w której mieszka główna bohaterka, sięga od parteru aż po strych niemalże i stanowi „alegorię wspinaczki życiowej” . Rozwija się tematycznie idąc kolejno od parteru: ziemia, woda, niebo. Brakuje – co symptomatyczne – najniższej warstwy – podziemi, od których zaczyna się wspinaczka po krętych schodach kamienicy. Pojawia się zatem bezsprzeczna i nieodparta pokusa, aby idąc tym tropem odczytać całą powieść jako metaforę poszukiwania korzeni. Poszukiwania swej narodowościowej tożsamości, opowieści założycielskiej, która funduje rodzinne mity i prywatne doświadczenia.

            W swoich poszukiwaniach Słoniowska równocześnie dopisuje kolejny rozdział do historii polskich i ukraińskich kobiet. Mężczyźni – poza Mikołajem mającym romans z główną bohaterką – są w jej tekście znacząco nieobecni. Odchodzą zabierani przez władzę, odjeżdżają walczyć, pozostawiając kolejne pokolenia kobiet. Prababka, traci męża, od tej pory obsesyjnie zamyka drzwi broniąc się przed obcymi, babka która mimo malarskiego talentu zostaje lekarką, matka operowa śpiewaczką, wyemancypowana samotnie wychowująca córkę zaangażowana politycznie, i wreszcie wnuczka. Wnuczka, którą irytują i fascynują zarazem przyzwyczajenia, przeżycia i historie wszystkich przodkiń i która staje się kronikarką rodzinnych kobiecych wątków. Scala je i opisuje próbują znaleźć swoje miejsce po odejściu tragicznie zmarłej matki (ginie podczas wiecu politycznego). Opowieść o ich wzajemnych relacjach, łączących je uczuciach to jeden z ciekawszych wątków książki.

Nie zaskakuje czy wręcz rozczarowuje historia miłosna, będąca głównym wątkiem organizującym powieść. Schemat jest może niecodzienny – córka nawiązująca romans z kochankiem swojej zmarłej matki ale próżno szukać intrygujących zwrotów akcji, zaskakujących opisów miłosnych scen pozwalających obserwować pogrążonych w afektach bohaterów czy wiwisekcji ich emocjonalnych doznań. O ile sam początek fascynacji głównej bohaterki starszym kochankiem frapuje i zastanawia, rozbudzając apetyt i ciekawość przebiegu skąpanego w ciepłym słońcu, zakurzonego Lwowa romansu to dalszy ciąg rozpływa się gdzieś wśród innych fragmentów. Traci swój impet i wyrazistość pomiędzy kolejnymi zdaniami, traktującymi o mieście czy wśród passusów opisujących bieżące wydarzenia czy rejestrujących wycieczki głównych bohaterów, mające na celu dokumentowanie kolejnych interesujących dla teoretyka sztuki i młodej adeptki Akademii Sztuk Pięknych miejsc.

Z drugiej jednak strony to właśnie one stanowią o wartości prozy Słoniowskiej. Prozy, z której przeziera subtelna wrażliwość, uważność na słowo. Autorka momentami stawia zdania z taką precyzją jak gdyby chciała – cytując Dariusz Czaję -  „z czułością gładzić końce zdań, przyglądając się nieogarniętej zagadce bycia w tekście”. A może raczej zagadki bycia w historii, bo to właśnie z nią chce się zmierzyć, stając z nią twarzą w twarz jak pisze „bez kasku” w samym środku ulicznych zamieszek.

 W zacytowanej na okładce książki wypowiedzi pisarki czytamy, że gdy pisała swoją opowieść „krew przelewana współcześnie za Ukrainę była fikcją. Niestety w lutym 2014 przestała nią być.” Historia dopisała zatem do tekstu Słoniowskiej bolesny naznaczony śmiercią epilog, który może jej w życiu literackim tyle pomóc, co i zaszkodzić. Z jednej strony bowiem dopisuje aktualny kontekst otwierając książkę na nowe interpretacyjne konteksty, z drugiej rodzić może pytanie o to czy aby historyczna koniunktura, ukraińsko-rosyjskiego tygla z wciąż wrzącego pod pokrywką nie napędza też sukcesu debiutantki.

Żanna Słoniowska „Dom z witrażem”, Znak Kraków 2015

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaP
AnnaP
Przeczytane:2015-03-11,
Nie po raz pierwszy wyjątkowa okładka i intrygujący opis zawładnęły moją wyobraźnią na długo przed premierą książki. Na "Dom z witrażem" czekałam od dawna, a kiedy trafił w moje ręce, bałam się do niego zajrzeć, w obawie, ze moje oczekiwania względem tego tytułu nie wytrzymają konfrontacji z właściwą jego treścią. Bezimienna główna bohaterka to córka, wnuczka i prawnuczka, młoda kobieta o duszy artystki. Jej matka Marianna obdarzona jest pięknym głosem, którego używa nie tylko na deskach teatru będącego jej miejscem pracy, ale też na lwowskich ulicach, nawołując do rewolucji. Niespełniona malarka Aba matkuje dziewczynie, gdy ta w młodym wieku zostaje sierotą, a Prababka, z pozoru zimna i okrutna, wszelkie urazy i bóle ukrywa głęboko w sobie. Czy protagonistce na dobre wyjdzie zanurzanie się w przeszłości? Wspólną cechą wszelkich opowieści rodzinnych z wojną w tle jest dominacja żeńskich bohaterek. To one jako jedyne mieszkają w domu z powieści Słoniowskiej, o którego wyjątkowości stanowi niezwykły witraż. Mężczyźni mają w tej historii jedynie role epizodyczne, pojawiają się częściej we wspomnieniach, niż jako prawdziwe postaci. Ten wyraźny brak męskich bohaterów jeszcze mocniej podkreśla stosunek Prababki do płci przeciwnej. "Obcy to zawsze był mężczyzna." s. 31 Cztery pokolenia kobiet, tak różnych, a jednak bardzo podobnych, poprzez wzajemny wpływ na siebie ukazują prawdziwy obraz Lwowa końcówki XX wieku. Czas nadziei, przemian i trudnych wyborów, szarej rzeczywistości i barwnego życia ludzi sztuki. Miasto mieni się w tej opowieści różnymi kolorami, niczym witraż zdobiący klatkę schodową tytułowego domu. Tam właśnie graniczą ze sobą różne kultury, języki i poglądy, a budynki wyróżniają się nie tylko oryginalnym wyglądem, ale też własną historią. Z każdym z nich związany jest jakiś człowiek, każdy wywołuje u głównej bohaterki określone wspomnienia i skojarzenia. "Gdy szłyśmy z Abą na premierę do teatru, nieraz zastanawiałam się nad samobójstwem. Ktoś mi powiedział, że architekt Zygmunt Gorgolewski zabił się, kiedy zbudowany według jego projektu gmach Teatru Wielkiego osiadł i popękał. Czy to przypadkiem nie było karą za to, że Gorgolewski schował pod ziemię rzekę Pełtew?" s. 49 W swojej książce Żanna Słoniowska dowodzi, że o wielopokoleniowej rodzinie można opowiadać przez pryzmat lokalnej historii i architektury. W "Domu z witrażem" miłość i sztuka są ze sobą nierozerwalnie połączone, a nieprawdopodobne sploty wydarzeń sprawiają, że ludzkie życie zawsze trafia na właściwy tor. Przeszłość na pewno prędzej czy później dogoni każdego i odciśnie na nim swoje piętno. Wybory rodziców i dziadków uwidocznią się w życiu potomków, niejednokrotnie podejmując za nich decyzje. "Dom z witrażem" może i nie wstrząsa czytelnikiem tak mocno jak wydany w październiku w ramach serii Proza PL "Szum" Magdaleny Tulli - na pewno jednak trudno będzie wyrzucić go z pamięci. Miejsce psychologii zajmuje sztuka, choć to rodzina niezmiennie stanowi centralny punkt opowieści. Dzięki niezwykłemu połączeniu wspomnień i przemyśleń głównej bohaterki, dzieje rodziny i miasta nabierają nowych, szczególnych barw. Więcej o tej książce mówić nie trzeba; po prostu trzeba ją przeczytać - a warta uwagi jest nie tylko sama opowieść, ale też styl autorki. "Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że Mikołaj, czekając na mnie, zostawił w całej okolicy swoje posępne spojrzenia samoprzylepne, wisiały na drzewach, leżały na bruku i na szynach, uwaga, niektóre z nich (...) może rozjechać tramwaj, i ja będę za to odpowiedzialna." s. 112 Recenzja z: www.book-loaf.blogspot.com
Link do opinii
Przez chwilę wydawało jej się, że wtłoczeni w wąską uliczkę ludzie po prostu utworzyli kolejkę, jedną z wielu w tym rozległym kraju deficytów, tylko że teraz czekali nie na kiełbasę, masło czy kapronowe rajstopy, ale na to, by każdego z nich wzięli do tiurmy, ponieważ po przeżytych sybirach, kazachstanach i psychuszkach nie byli w stanie dłużej znosić tego, co na tych ziemiach nazywano wolnością. Gdzieś we Lwowie, w starej kamienicy z pięknym witrażem mieszkają cztery pokolenia kobiet. Ekscentryczna Prababka, Aba, lekarka złamana artretyzmem, Marianna – śpiewaczka operowa oraz bezimienna narratorka, córka Marianny. Dzięki niej poznajemy historię rodzinną wpisaną w dzieje Lwowa. Przynależność narodowa każdej z kobiet nie wypływa z miejsca urodzenia czy pokrewieństwa między nimi. To raczej coś, co wszystkie noszą w swoich sercach i przekonaniach. Brak mężczyzn w tym domu wiąże się z osobnymi historiami, powodując jednocześnie u każdej z kobiet ogromną tęsknotę za miłością. Postać Mikołaja, która wiąże Mariannę i jej córkę, to nie tylko próba odnalezienia odrobiny czułości w męskich ramionach. To przede wszystkim udowodnienie matce, którą bardziej pochłania opera, Ukraina i myślenie o sobie, że córka jest coś warta. Na przestrzeni wielu lat poznajemy losy rodzinne, które nierozerwalnie łączą się z historią kraju. Pogrzebane marzenia mieszają się z upadkiem Ukrainy i walką o wolność. Silne przeżycia kobiet wpływają na ich zachowania, często przypominające nerwicę natręctw –Prababka co wieczór oddaje się rytuałowi zamykania drzwi, a narratorka w odpowiedniej kolejności zakłada buty. Wszystko to ubrane jest w poetycki język, malujący kolorowe obrazy w dość szarej, chwilami ponurej rzeczywistości. Umiłowanie sztuki, miłość, która rodzi się dzięki sztuce, a wreszcie potrzeba wolności to kwintesencja tej książki. Doskonale skrojone postacie bohaterek powieści, tak bardzo namacalne i tak bardzo pozbawione przerysowań, stają się idealną częścią składową świata zamkniętego w czterech ścianach mieszkania w kamienicy. Tytułowy witraż staje się tu metafizycznym symbolem stabilizacji i stałości, jest ostatnią membraną kulturową miasta. To również alegoria dla wspinaczki życiowej. Inwersja czasowa opisywanych wydarzeń wzmaga ciekawość czytelnika, dając jednocześnie pełen obraz rodziny i Ukrainy na przestrzeni niemal stu lat. Literacki debiut ukraińskiej dziennikarki, Żanny Słoniowskiej, mieszkającej na stałe w Krakowie bezpardonowo wchodzi na piedestał, nie pozostawiając miejsca innym. Jej świeże pióro, doskonały zmysł obserwacji i umiejętność malowania emocji poprzez słowa są tak nowe, tak inne od tego, co aktualnie jest proponowane przez rynek wydawniczy, że nie można pozostać obojętnym na ten tytuł i na to nazwisko.
Link do opinii
"Szukałem wszędzie we Lwowie i za granicą, ale ten witraż jest niepowtarzalny. (...) - Ziemia, woda, niebo - obraz tematycznie rozwija się od dołu do góry. Brakuje najniższej części - podziemi, nie wiadomo co się z nią stało. Ten witraż jest alegorią wspinaczki życiowej. Towarzyszy każdemu, kto wchodzi lub schodzi po krętych schodach." Jedenastometrowy witraż starej kamienicy we Lwowie swoją barwną kolorystyką wzbudza podziw historyków sztuki i staje się punktem wyjścia - miejscem spotkania młodości z niezrozumiałą, bolesną przeszłością. Młodziutka bohaterka, przywołując wspomnienia - pourywane fragmenty z przeszłości - rozpoczyna poszukiwania siebie i swoich korzeni. Pomaga jej w tym Mikołaj, dużo starszy mężczyzna, który otarł się o już o jej rodzinę wiele lat wcześniej. Dziewczyna mieszka z babką Abą i Prababką, które, choć potrzebują siebie nawzajem, okazują sobie wzajemną niechęć, a nawet wrogość. Jedna rodzina zawiera przekrój miasta Lwów, które ni to polskie, ni to ukraińskie ciągle żyje w poczuciu, że Polska ich "zostawiła"... Młodość jednak woli poszukiwać nowej drogi, nie chce już o nic walczyć i zatracać się w rozpamiętywaniu błędów z przeszłości. Woli spojrzeć z dystansu na wydarzenia, które przecież i tak zna tylko częściowo, bo z opowieści swych przodków. Barwny język powieści, liczne dygresje i odwołania do historii oraz sztuki sprawiają, że lektura wymyka się wszelkim schematom; jest jak tytułowy witraż w niespotykanej dotąd kolorystyce. Powieść napisana jest lekko i sprawnie, ale każdy kolejny rozdział to dla czytelnika "kręte schody". Nie jest to lektura podążająca utartym szlakiem - czas, akcja i kolejne wątki mogą wydawać się nieco nieskładne, złożone z odłamków - okruchów życia. I dopiero z pewnej odległości można dokonać oceny całości... Podczas czytania wiele razu nasuwała mi się myśl, że jest to dotychczas niespotykany styl w polskiej powieści. Prawdziwa, literacka perełka i ambitna, głęboko przemyślana opowieść, wobec której nie da się przejść obojętnie.
Link do opinii
,,Dom z witrażem" jest niczym ciepły sweter - to lektura idealna na długie, zimowe wieczory, deszczowe jesienne popołudnia i zimne dni przedwiośnia. Otula nas ciepłem nostalgii, pozwala zapomnieć o rzeczywistości i podążyć ulicami Lwowa, wspiąć się po schodach starej kamienicy, zajrzeć do ciasnego mieszkania, gdzie mieszkają obok siebie Prababka, Babka, Mama i ona - autorka. Losy tych czterech kobiet, żyjących razem pod jednym dachem, kobiet, które jednocześnie kochają się i nienawidzą, splatają się w niełatwą, rzewną (ale nie ckliwą) historię. Historię o czym? Na to pytanie niełatwo odpowiedzieć, bo fabuła ,,Domu z witrażem" jest tylko pretekstowa. Na dobrą sprawę fabuły nie ma wcale. Ale czy prawdziwe życie ma fabułę? Rodzimy się, umieramy, przeżywamy własne małe dramaty - dla nas najważniejsze, a dla świata zupełnie nieistotne, nie dbając przy tym o żadną fabułę. Pamięć jest niczym bezdenne pudło skrywające w swym wnętrzu przemieszane bez ładu i składu fotografie. Żyjemy, a obok nas dzieje się historia. Czasem obserwujemy ją patrząc z balkonu na uliczne walki, czasem dopada nas, raz pod postacią żandarmów wdzierających się nad ranem do mieszkania, innym razem jako kula snajpera trafiająca najbliższą nam osobę. Książka Słoniowskiej jest niczym witraż w tytułowym domu. Autorka buduje opowieść z małych, porozrzucanych w czasie i przestrzeni kawałków. Z zakamarków pamięci wydostaje kolejne wspomnienia-szkiełka, czasem cofa się w czasie, czasem wybiega do przodu, kiedy indziej ucieka w bok snując rozbudowane dygresje i rozwijając poboczne wątki. Z tego pozornego chaosu wyłania się powoli spójna opowieść. Z każdym kolejnym kawałkiem widzimy coraz więcej, coraz wyraźniej. Opowieść nabiera barw. Opowieść o szukaniu własnej tożsamości. W mieście, w którym od zawsze, niczym w tyglu, mieszkali obok siebie ludzie różnych narodowości: Rosjanie, Polacy, Ukraińcy, Żydzi, nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie ,,kim jestem". Nic dziwnego, że są tacy, którzy mówią po prostu ,,jestem narodowości lwowskiej". Opowieść o mieście, które można czytać niczym książkę, jeśli tylko zna się litery dziwacznego alfabetu, którym została napisana. Opowieść o tęsknocie za wolnością. Za tą wielką - wolnością narodu i tą małą - wolnością osobistą. Za wolnością myśli, miłości, pragnień. I o dążeniu do niej, nawet jeśli trzeba zapłacić za nią najwyższą cenę. Opowieść o nadziejach i marzeniach - tych niespełnionych i tych zrealizowanych. Tych, które odebrał nam los i tych, z których sami zrezygnowaliśmy. Opowieść o więzach rodzinnych, czasem niszczących, czasem , a jednak nadających jakąś ciągłość naszemu istnieniu. ,,Jesteśmy jak matrioszki, jedna siedzi w brzuchu drugiej, nie do końca wiadomo która w której, wiadomo tylko, która żyje, a która już nie, jesteśmy jak matrioszki przeszyte jednym strzałem na wylot [...]" - pisze autorka. Opowieść o miłości nie mająca w sobie nic z lukrowanego romansu. O miłości niosącej cierpienie, rozczarowanie, ból rozstania i odrzucenia. Opowieść o otwarciu na sztukę, którą młodej kochance pokazuje dojrzały mężczyzna. ,,Dom z witrażem" to rzecz, której nie wolno czytać szybko. Usiądź, czytelniku, w wygodnym fotelu, postaw obok filiżankę gorącej kawy lub aromatycznej herbaty i delektuj się niespieszną lekturą.
Link do opinii
Długo zastanawiałam się o czym tak naprawdę jest książka ,,Dom z witrażem" Żanny Słoniowskiej. Czy o romansie młodej dziewczyny z kochankiem jej matki? Czy o relacji czterech kobiet reprezentujących cztery różne pokolenia? Czy może jednak dominująca jest historia Lwowa i jego wielokulturowość? Żanna Słoniowska opowiada ustami młodej dziewczyny jak losy miasta, kraju wpływają na życie jej rodziny. 11-letnia dziewczynka traci matkę, która walczy o Ukrainę poświęcając macierzyństwo, karierę solistki. Wcześniej wojna pozbawia Prababkę męża i ojca jej córki. Losy babki Aby są uzależnione od losów Lwowa. Wreszcie Miasto, jego historia, wpływają na to, że główna bohaterka nawiązuje więź z Mikołajem, dawnym kochankiem matki. Punktem wyjścia staje się witraż, znajdujący się w kamienicy zamieszkałej przez rodzinę bohaterki książki. Jego niezwykłość przybliża do siebie różnych ludzi. On staje się świadkiem bardzo wielu spraw, wielu wydarzeń. Staje się również początkiem dziwnego związku pomiędzy młodą dziewczyną, a mężczyzną, który niegdyś obdarzał wielkim uczuciem jej matkę. To co najbardziej poruszyło mnie w książce to wzajemna relacja kobiet. Każda z nich pozornie różni się od siebie. Każda prędzej czy później popada w konflikt ze sobą, Prababka Stanisława z wnuczką Marianną, Babka Aba z wnuczką . Kiedy jednak poznajemy je bardziej okazuje się, że każda z nich miała podobne pragnienia. Każda kochała sztukę. Różniły się tylko tym jak bardzo potrafiły o tę ,,miłość" walczyć. Ich więź najlepiej obrazuje zdanie: ,,Jesteśmy jak matrioszki, jedna siedzi w brzuchu drugiej, nie do końca wiadomo która w której, wiadomo tylko która żyje, a która już nie, jesteśmy jak matrioszki przeszyte jednym strzałem na wylot." Rozbrajające jest to, że mimo, iż Prababka sama kochała muzykę, i wiedziała co to niespełnione marzenia, nie pozwoliła na realizację planów swojej własnej córce. Podobnie uczyniła z wnuczką, ale ta okazała się zbyt silną osobowością. Potrafiła zrezygnować z relacji rodzinnej, byle tylko osiągnąć upragniony cel. Podczas lektury zastanawiał mnie także fakt, poświęcenia się sprawom politycznym przez Mariannę, właściwie kosztem wszystkiego. Nie liczyła się z córką, która nie raz błagała ją aby została w domu. Walcząc o wolność narodu ukraińskiego w ogóle nie myślała co stanie się z dziewczynką, kiedy jej zabraknie. Ponadto, w aktywnym życiu politycznym nie znalazła miejsca na miłość. Na końcu postanowiła zrezygnować również ze śpiewu. Jej poświęcenie jest godne podziwu. Choć mnie, jako matce, trudno zrozumieć to, że w ostatecznym rozrachunku tak mało uwagi poświęciła własnemu dziecku. Całość opowieści dopełniają niezwykłe opisy Lwowa, jego ulic, zabytków. Także opisy zdarzeń historycznych, walki tłumu pozwalają choć trochę poczuć to jaka tragedia w tym momencie dotyka naszych wschodnich sąsiadów. Co ciekawe, autorka w trakcie pisania książki tworzyła fikcję literacką na temat działań wojennych. Niestety w lutym 2014 roku fikcja stała się rzeczywistością. By poczuć choć trochę tą niesamowity powiew ,,wschodniego powietrza" i wszystkiego co się z tym wiąże, polecam wszystkim przeczytać ,,Dom z witrażem". ,,Dom z witrażem" Żanna Słoniowska, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Link do opinii
Avatar użytkownika - Plewka
Plewka
Przeczytane:2015-02-18,
Żanna Słoniowska zabiera czytelnika na spacer po Lwowie odkrywającym powoli swoje tajemnice. Jest ponuro, ludzie boją się Rosjan, pragną niepodległości. Matka dziewczyny zostaje zabita przez system. Jest źle. Narratorka powieści jest bezwzględnie wrażliwa. Opisuje chwile i obrazy tak przekonująco, że są one dla czytelnika wręcz namacalne. Związek narratorki z Mikołajem (bardzo tajemnicza postać) budzi współczucie i jednocześnie dozę fascynacji. Czytamy, nie możemy się oderwać. Chcemy powrócić do opisywanych w „Domu z witrażem” miejsc…
Link do opinii
Avatar użytkownika - natanna
natanna
Przeczytane:2019-04-22, Ocena: 6, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - lucter
lucter
Przeczytane:2016-11-29, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2015-08-30, Ocena: 5, Przeczytałam,
Inne książki autora
Owwa!. Ukraina dla dociekliwych
Żanna Słoniowska0
Okładka ksiązki - Owwa!. Ukraina dla dociekliwych

Dziewiąty tom serii "Świat dla Dociekliwych" zabierze was w fascynującą podróż po Ukrainie. Wolnej, niepodległej i pełnej - takiej, jaką mamy nadzieję...

Przedwojenny Lwów. Najpiękniejsze fotografie
Żanna Słoniowska0
Okładka ksiązki - Przedwojenny Lwów. Najpiękniejsze fotografie

Na strychu pewnej lwowskiej willi bawiło się dwóch małych chłopców. W pewnym momencie zauważyli w ścianie pęknięcie. A ponieważ znali niezwykłe...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy